seriale

Medialna konstytucyjność ACTA

Chyba rzeczywiście następują jakieś przemiany społeczne, bo najwyraźniej rezygnujemy z dotychczasowego, a moim zdaniem bardzo dobrego zwyczaju, że Prezes Trybunału Konstytucyjnego (ani sędziowie tegoż Trybunału) nie wypowiadają się publicznie na temat spraw, które mogą do tego Trybunału w przyszłości trafić. Coś się zmienia, ale nie jestem pewny, czy ten kierunek zmiany jest właściwy. Prof. Andrzej Rzepliński wypowiedział się na temat ACTA w Radiu Zet. Jako obywatel czułbym się lepiej, gdyby stanowiska głoszone przez sędziów konstytucyjnych publicznie znaleźć można było w wyrokach oraz uzasadnieniach, względnie stanowiskach odrębnych, nie zaś w wywiadach medialnych, jeszcze przed wnikliwym zbadaniem całej sprawy. No, ale ja się nie znam.

Dlaczego jestem spokojny, czyli koza i gruszki a sprawa polska

Tym, którzy usiłują mnie na siłę wciskać w świat polityki odpowiadam, że reprezentuję głównie siebie. Oczywiście potrafiłbym wykorzystać jakieś sprytnie skrojone, inżynieryjno-społeczne skojarzenia, a to "You can call me V." w nawiązaniu do V for VaGla, a to fakt, że urodziłem się 17 maja, a więc akurat - tak jakoś wyszło - w Światowy Dzień Społeczeństwa Informacyjnego. Gdyby nie to, że piszę zdaniami zbyt wielokrotnie złożonymi i umieszczam je w za długich tekstach, przez które niewielu daje rade przebrnąć, to niemal byłbym idealną twarzą rewolucji (łysy karku, pewnie bandyta). Ale rola animatora ruchu społecznego "Ctrl+V" jakoś kłóci się z tym, w jaki sposób postrzegam rzeczywistość. Może impuls do takiego postrzegania dał mi nawet sam premier. Bo przecież On właśnie, na jednym ze spotkań rządu z internautami i organizacjami społecznymi, powiedział: "Nie szukajmy kiczu porozumienia, każdy zna swoją rolę". I ja też tak uważam. Każdy zna swoją rolę. Trzeba robić swoje. Dlatego po jednej z debat napisałem, kierując te słowa do czytelników: wszystko zależy od Was. Każdy niech robi swoje i nie ogląda się na innych. System prawny jedynie powinien dawać narzędzia, dzięki którym obywatele będą mogli sprawować władzę zwierzchnią w Rzeczpospolitej Polskiej i kontrolować swoich przedstawicieli.

Przydałby się kalkulator/symulator budżetu państwa (finanse publiczne oparte na dowodach)

Na fali chwilowego zainteresowania społeczeństwem partycypacyjnym, w którym obywatele mają, poza dostępem do informacji publicznej, również narzędzia do brania udziału w procesie podejmowania decyzji, chciałbym jeszcze przypomnieć o narzędziach wspomagających analitykę finansów publicznych. Jeśli ktoś z czytających te słowa ma ochotę się jakoś przydać, a nie wie jak, ale ma potrzebne tu umiejętności, to fajnie by było - jak uważam, gdyby w Polsce powstały takie narzędzia, jak chociażby taki 'kalkulator' budżetu państwa, jaki powstał w Chorwacji.

Te, Anonymous?

Mówią po serwisach, że jesteście jakimiś takimi "hackerami na sterydach" i generalnie powtarzają te slogany, że jest Was legion, bla, bla. Pod tą maską Fawkesa paru się pewnie dobrze bawiło i bawi dewastując to i tamto, generalnie Operacja PayBack, te sprawy. Skoro jesteście tacy dobrzy, nigdy nie zapominacie i nie wybaczacie, tak bardzo zależy Wam na wydobywaniu informacji od rządów i udostępnianiu ich ludziom, to pewnie takie LOIC, co to się nim dzieciaki bawią, musi na dłuższą metę włączać ziewanie? Jest temat. Przydałby się zwykły moduł do Drupala, który wykorzystywałby API z serwisu Sejmometr.pl. To pewnie nuda, co? Bo bez zadymy i potem setki ludzi mogłoby z tego mieć pożytek, wykorzystywać patrząc na to, co się w państwie dzieje. Trzeba by mieć jakie-takie umiejętności, żeby nie spaprać kodu, udostępnić go ludziom. Pewnie macie inne sprawy na głowie i pokazanie czegoś konstruktywnego daje mniej satysfakcji niż puszczenie odezwy przez syntezator? To jak będzie?

Bezpieczniej jest nie oglądać publicznie sportu i miliony pixeli wolności obywatelskiej

Skoro dziennikarze przy okazji ACTA o to nie pytają, a właśnie wielu poczuło się rozczarowanymi, że nie mogą na stadion Narodowym ponoć zwanym wnieś aparatu fotograficznego o rozdzielczości większej niż 5 mln pixeli, to przypomnę swój tekst z 2009 roku, w którym próbowałem zebrać "zobowiązania" polskiego rządu, niektórych ministrów i szefów niektórych urzędów w Polsce wobec "prywatnego podmiotu UEFA": Euro 2012: zaplecze przyszłej ustawy chroniącej własność intelektualną UEFA. Czy obywatele mają coś do powiedzenia?. Wielokrotnie mnie tu już uspokajano od czasu opublikowania tego tekstu, że wszystko jest OK i nie ma się czym martwić. Jedno ze zobowiązań "wobec podmiotu prywatnego Union of European Football Associations (UEFA)" (uparcie to przywołuję, bo tak nawet napisano w analizie dla Ministerstwa Gospodarki; por. Własność intelektualna dla kibiców piłki nożnej) polegało na tym, że Polska zmieni przepisy dotyczące oglądania meczów przed telewizorami. Zobowiązanie to podjął p. Tomasz Lipiec, ówczesny Minister Sportu w Rządzie RP, a polegało ono na "podjęciu wszelkich działań zmierzających do spełnienia warunków odnośnie prawa dotyczącego publicznego oglądania (public viewing)". I w ostatniej noweli ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych wpisano stosowne regulacje na ten temat. Ja sam nie wiem, jakie znaczenie ma zobowiązanie rządu wobec prywatnego podmiotu, ale historia przyjmowania w Polsce ACTA może być tu interesującym odesłaniem intelektualnym.

Złote Blachy w cieniu ACTA

"Już po raz 14 Koalicja Antypiracka przyznała nagrody „Złote Blachy”. Tym razem wśród wyróżnionych znalazły się komendy wojewódzkie z Opola, Białegostoku oraz komenda stołeczna" - napisano na stronie Policja.pl, którą, jak rozumiem, prowadzi Komenda Główna Policji. Komunikat na policyjnych stronach opublikowano 19 stycznia, a więc w dniu, gdy internautów i przedstawicieli organizacji pozarządowych poinformowano w ramach Grupy Dialog w jaki sposób rząd podejmował decyzję w sprawie ACTA. Jest tam też cudowna galeria zdjęć i ciekawe odesłania do raportu Biura Przedstawiciela Handlowego USA. Po tym, jak w 2006 roku zapytałem, czy wszystko jest w porządku z przyznawaniem takich Złotych Blach otrzymałem odpowiedź z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, że owszem, że jest OK, chociaż pytanie musiałem powtórzyć, a odpowiedź przyszła w roku 2008. Jeśli ta interpretacja nadal jest aktualna i nie ma żadnego problemu, a Złote blachy dla funkcjonariuszy to nie to samo, co "przyjmowanie przez jakąkolwiek osobę, bezpośrednio lub pośrednio, jakiejkolwiek nienależnej korzyści majątkowej, osobistej lub innej", to - mam takie wrażenie - w kolejnym roku Złotą Blachę mógłby dostać np. Pan Premier, albo któryś z urzędujących, konstytucyjnych ministrów.

Czas na podsumowanie projektu Pierwsza działka gratis

Kilka dni temu, kiedy niepokoje społeczne przybrały znacznie na sile, rozdzwonił się telefon. Dzwonili dziennikarze, którzy na gwałt potrzebowali mieć kogoś, kto powie im "co jest w tym ACTA". Poniedziałek był morderczy, ponad 10 programów telewizyjnych, kilkanaście radiowych, prasa drukowana. A przecież dziennikarze, gdyby rzeczywiście sprawowali swoją kontrolną funkcję w państwie, dawno wiedzieliby o porozumieniu ACTA (pierwszy tekst na ten temat opublikowałem w maju 2008 roku), znaliby historię walki o udostępnienie informacji publicznej, dotarliby do udostępnionego na stronach Kancelarii Premiera nagrania ze spotkania z internautami, gdzie temat ACTA klarowany był Prezesowi Rady Ministrów w maju zeszłego roku (mieliby tak im potrzebne obrazki), wiedzieliby nawet, że tematem już się zajmował polski Sejm, Parlament Europejski, Rada UE, a nawet wiedzieliby, że "cynk" w tej sprawie dostał Prezydent RP. I wiedzieliby to nie w momencie, kiedy padały strony rządowe, nie wówczas, gdy zaczęły się zamieszki, tylko wówczas, gdy następowały poszczególne zdarzenia. Media opłacają swoich dziennikarzy, opłacają researcherów, mogą zamawiać dodatkowe analizy, mogą zatrudnić własnych ekspertów. To wszystko media głównego nurtu mogły zrobić już dawno. Śledząc temat znaliby też stanowiska i analizy w sprawie ACTA przygotowywane przez różne organizacje na świecie. Mogliby samodzielnie analizować sytuację i zadawać politykom pytania nie czekając na ściągi. Mogliby korzystać z prawa autorskiego, które przewiduje licencje ustawowe dla prasy, a także prawo cytatu dla wszystkich. Tylko musieliby podawać źródła.

Poprawmy kod, by system sprawniej działał i się nie zawieszał

Zaniepokojenie ludzi, którzy wyszli na ulice, chcą wykorzystać przeróżni politycy. Przyklejają się do protestów, a to zakładając maski w Sejmie, a to wchodząc w środek demonstracji i pytając "kto tu dowodzi?". Być może "Naród wszystko kupi", ale wydaje mi się, że wielu ludzi dokładnie zdaje sobie sprawę, że aktualny kryzys społeczny, którego elementem jest sprawa ACTA, wywołany jest brakiem zaufania do "pośredników". Wiele się nie zmieni bez reformy systemu, która polegałaby na tym, że obywatele mogliby mieć narzędzia do dyscyplinowania polityków w trakcie kadencji, a nie tylko aktem wyborczym raz na jakiś czas. Nie wierzę, że problem ACTA nie pojawiłby się, gdyby w parlamencie miał większość ktoś inny. Powstałby i tak. A protesty - jak to widzę - powstały nie z chęci przejęcia władzy (chociaż pewnie w tych demonstracjach są i tacy, którzy chętnie zastąpiliby w gabinetach dziś tam urzędujących), ale dlatego, że obywatele nie mają dostępu do informacji publicznej oraz wpływu na podejmowanie decyzji w sprawach dla nich ważnych.

Przewodniczący Rady Informatyzacji zrezygnował z funkcji

Prof. dr hab. inż. Mieczysław Muraszkiewicz wysłał dziś do członków RI następującą informację: "Szanowni Członkowie Rady Informatyzacji IV Kadencji, niniejszym uprzejmie Państwa informuje, że w dn. 26 stycznia 2012 r. złożyłem na ręce Pana Ministra Michała Boniego rezygnację z funkcji Przewodniczącego Rady Informatyzacji IV Kadencji oraz członkostwa w tej Radzie. Rezygnacja jest reakcją na podpisanie przez Pana Premiera Rządu RP upoważnienie dla polskiej ambasador w Japonii do przyjęcia umowy ACTA oraz podpisanie tej umowy przez Panią Ambasador w dn. 26 stycznia, 2012 r. w Japonii. Łączę najlepsze pozdrowienia." To jest gest, który również kilka dni temu rozważałem w przypadku, gdyby doszło do podpisania ACTA. Uznałem jednak, że zrobię inaczej.

O betonowaniu i o walce o utrzymanie "status quo" (Polska podpisała ACTA w Tokio)

"Intencją rządu polskiego nie jest zmienianie czegokolwiek w przepisach prawnych dotyczących funkcjonowania internauty w internecie"