Wydaje się, że w "dobie internetu" cisza przedwyborcza jest fikcją

Zgodnie z art. 76b ust. 2 i art. 77 ust. 1 ustawy z dnia 27 września 1990 r. o wyborze Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej kampanii wyborczej nie można prowadzić na 24 godziny przed dniem głosowania i w dniu głosowania aż do jego zakończenia. Oznacza to m.in. zakaz prowadzenia agitacji na rzecz kandydatów w jakikolwiek sposób (w ustawie mowa jest o zakazie "prowadzenia w inny sposób agitacji na rzecz kandydatów"). W minionych latach przyglądałem się temu, w jaki sposób cisza jest realizowana i dziś zastanawiam się, czy przepisy wprowadzające ciszę przedwyborczą mają jeszcze jakikolwiek sens?

Aby pokazać, o co mi chodzi, przywołam kilka tekstów z lat ubiegłych: Przypadki naruszenia ciszy wyborczej, Cisza wyborcza od 24:00 w dniu 19 października 2007 r., Cisza przedwyborcza również w Sieci, Cisza przedwyborcza: atak hackerów, gra nerwów czy dziennikarstwo?, a w 2004 roku napisałem felieton zatytułowany Cisza! Internet nie śpi...

Cisza przedwyborcza ma swoje znaczenie dla demokracji. Podobno w Szkocji, taka cisza nie obowiązuje. Nie obowiązuje również w USA. Warto przyjrzeć się również innym systemom wyborczym i sprawdzić, jak ewentualny brak ciszy wyborczej (ang. pre-election silence, electoral silence, campaign silence) wpływa na działanie systemów politycznych (wszak niekoniecznie demokratycznych).

Dzięki Sieci proces komunikacji międzyludzkiej się "zdemokratyzował" na tyle, że "instytucjonalne media" nie są już jedynym przekaźnikiem informacji od nadawcy do odbiorcy. Widać to zwłaszcza w dyskusji o "kradzieży" treści z prasy drukowanej (por. Są różne interesy, a "kto nie jest z nami, jest przeciwko nam"). Internet nie zaśnie na te kilkadziesiąt godzin. Z internetu korzystają również ludzie poza granicami kraju. Można sobie wyobrazić sytuację, w której w trakcie "polskiej ciszy wyborczej" ktoś, kto ma w tym interes, zacznie prowadzić pomysłową agitację na rzecz jednego z kandydatów, a system prawny, w tym grożące za naruszenie ciszy wyborczej sankcje, nie będą go mogły w żaden sposób dosięgnąć. Taka agitacja może zostać "podchwycona" przez masy internautów, którzy jednak w komunikacji "jeden do jednego" będą sobie przesyłali treści przez prawo reglamentowane... "Agitacja" jest więc zjawiskiem, które w dzisiejszych czasach ma, lub może mieć znacznie inne oblicze, niż to, które widzieli twórcy przepisów wyborczych, osadzonych w pewnej tradycji demokratycznej.

Cisza przedwyborcza ma spełniać szereg celów, w tym zapewnić spokojne przeprowadzenie wyborów (by np. ktoś nie prowokował zwyczajnych zamieszek), uniemożliwić manipulację mogące wpływać na wynik wyborczy, itp. Są argumenty za tym, że cisza wyborcza jest w pewien sposób uzasadniona (por. Czy telewizja zagraża demokracji? Fragmenty wystąpień). Problem, który usiłuję zauważyć, jest taki, że nie ma, albo ja nie widzę możliwości zapobiegania pewnym formom naruszenia tej ciszy.

Państwowa Komisja Wyborcza opublikowała dziś Wyjaśnienia Państwowej Komisji Wyborczej z dnia 18 czerwca 2010 r. w sprawie tzw. "ciszy wyborczej", pod którymi podpisany jest Przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Stefan J. Jaworski. Czytamy w tych wyjaśnieniach (wytłuszczenie moje):

Media mogą w dniu wyborów informować o przebiegu wyborów oraz pokazywać głosujących kandydatów.

Dopuszczalne jest także prezentowanie osób zachęcających do udziału w wyborach. Jednakże wypowiedzi tych osób nie mogą zawierać żadnych elementów agitacji na rzecz kandydatów. Wypowiedzi tych nie powinni jednak udzielać kandydaci na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, ani osoby wchodzące w skład tzw. sztabów kandydatów lub powszechnie kojarzone z danym kandydatem, gdyż może być to odbierane jako niedozwolona mobilizacja elektoratu tego kandydata.

W okresie tzw. ciszy wyborczej media mogą podawać informacje o kandydatach na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, jednakże informacje te muszą w ten sam sposób prezentować wszystkich kandydatów i obejmować wyłącznie dane zawarte w obwieszczeniu Państwowej Komisji Wyborczej o kandydatach na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, które będzie znajdowało się w każdym lokalu wyborczym.

Zakaz prowadzenia kampanii wyborczej w okresie tzw. ciszy wyborczej obejmuje również wszelką aktywność w Internecie. Oznacza to, że informacje mające nawet charakter agitacyjny umieszczone w Internecie do godz. 24.00 dnia 18 czerwca 2010 r. mogą w nim pozostać. W czasie ciszy wyborczej w Internecie można zamieszczać wyłącznie informacje niemające charakteru agitacji na rzecz kandydatów.

Ponadto w sobotę przedwyborczą i w dniu wyborów (przed zakończeniem głosowania) niedopuszczalne jest publikowanie wyników badań sondażowych o szacowanej frekwencji wyborczej. Natomiast w dniu wyborów można podawać informacje o cząstkowej frekwencji ustalonej przez Państwową Komisją Wyborczą, na podstawie danych otrzymanych z obwodowych komisji wyborczych.

I - jak w poprzednich latach - mogę zapytać: czy umieszczony w dniu 18 czerwca (czyli dziś), o godzinie 23:59, agitujący na rzecz jakiegoś kandydata komentarz, nie ma "agitacyjnej mocy sprawczej" już minutę później? Oczywiście ma. Stwierdzenie PKW dotyczące internetu jest jakąś próbą zaproponowania interpretacji przepisów, które zderzają się ze zjawiskiem internetu. Przypomina mi jednak nieco chowanie głowy w piasek. Inna sprawa, że aby te kwestie rozstrzygnąć w sposób jednoznaczny - wymagana byłaby ingerencję ustawodawcy.

Wyjaśnienia PKW opierają się na literze prawa i pewnych interpretacjach Komisji. Wiadomo jednak, że internet nie zostanie w tym czasie wyłączony. Zapytani przeze mnie w serwisie Blip, Twitter, Facebook, odpowiadali jednoznacznie, że przepisy wprowadzające ciszę wyborczą i możliwości egzekwowania takich przepisów, są fikcją. Jeśli są fikcją, to utrzymywanie przepisów, które są w sposób oczywisty niestosowane, może prowadzić do erozji systemu prawnego, zmniejszenia znaczenia prawa w demokratycznym państwie prawnym.

Nie mam jednoznacznego zdania na temat rozwiązania tego problemu, zatem jedynie odnotuję tu swoje wątpliwości.

Zgodnie z ustawą z dnia 27 września 1990 r. o wyborze Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej:

art. 88b.
Kto prowadzi kampanię wyborczą z naruszeniem zakazu, o którym mowa w art. 76b ust. 2,
podlega karze grzywny.

Art. 88c.
Kto podaje do wiadomości publicznej wyniki przedwyborczych badań (sondaży) opinii publicznej dotyczących przewidywanych zachowań wyborczych i wyniku wyborów lub wyników sondaży wyborczych przeprowadzonych w dniu głosowania, z naruszeniem zakazu, o którym mowa w art. 76c,
podlega grzywnie od 500 000 do 1 000 000 złotych.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

podlega albo i nie

Kiedyś "Gazeta Wyborcza" opublikowała w swoim portalu wyniki "exit poll" do Parlamentu UE jeszcze przed zakończeniem głosowania, ale nie stwierdzono naruszenia prawa (nie wiadomo dlaczego, może ze względu na "małą szkodliwość społeczną", a może na inne wyłączenie odpowiedzialności?)

http://prawo.vagla.pl/node/5545#comment-16263

badanie opinii publicznej o ciszy wyborczej

To nie jest przesądzające, że wiele osób uważa, że cisza wyborcza jest potrzebna. Mnie się również wydaje, że bez ciszy wyborczej mogłoby dojść do prób silnego wpływania na opinię publiczną - przypominam tekst z 21 października 2005 roku (dwa dni przed drugą turą wyborów prezydenckich w Polsce): Pudełka po butach w społeczeństwie informacyjnym. Przypominam również, że sprawa ta ciągnęła się do lutego 2008 roku, gdy z powodów niewykrycia sprawców prokuratura umorzyła śledztwo (por. Czy ktoś otrzymał te 100 tysięcy za bombiarza?). Cisza wyborcza nie przeszkodzi komuś przygotowania podobnej "prowokacji", ale może w pewien sposób utrudnić przeprowadzenie innych. Nie zmienia to na razie moich obserwacji, że cisza wyborcza - tak, jak to odnotowałem w komentowanej notatce - jest fikcją. Niemniej jednak warto również odnotować poniższe:

Gazeta Wyborcza opublikowała tekst pt. Cisza wyborcza? 59 proc. Polaków jest "za", w którym czytam: "Według badania co trzeci ankietowany (35 proc.) sądzi, że cisza wyborcza, która obowiązuje od piątku o północy do czasu zakończenia głosowania w niedzielę jest zdecydowanie potrzebna; co czwarty (24 proc.) ocenił, że jest raczej potrzebna."

Odnotuję również działanie Rzeczpospolitej, która w serwisie Facebook (na stronie dedykowanej Rzepie) napisała:

Drodzy Czytelnicy, aby ułatwić Wam zachowanie ciszy wyborczej blokujemy możliwość dodawania postów na tablicy do momentu zamknięcia lokali wyborczych. Zapraszamy do dzielnia się opiniami w niedzielę po 20.00.

W serwisie Wykop.pl toczy się obecnie dyskusja pod takimi "wykopami", jak Czy cisza wyborcza jest zgodna z Konstytucją RP? oraz Cisza wyborcza na wykopie?.

Eryk Mistewicz na Twitterze ogłosił wczoraj przewrotnie:

Z uwagi na ciszę wyborczą, sondaże i dane w niedzielę na Twitterze w jęz.francuskim - nie są przeznaczone dla odbiorców na terenie Polski.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

sondażownie

Myślę, że interesujące byłyby wyniki badań wpływu sondaży na rzeczywiste wyniki głosowania. Ciekawe czy ktoś takie badania prowadzi? Nie słyszałem również aby w mainstreamowym nurcie dziennikarskim na poważnie zastanawiano się nad zjawiskiem znacznych dysproporcji wyników sondaży tuż przed ciszą w. i zaraz po zakończeniu głosowania. Trudno uwierzyc, że różnica ma wynikac przede wszystkim ze wstydliwosci wyborców jednego z kandydatów.
Dziś znalazłem w sieci jedynie silny głos RAZ-a na jego blogu - Ściema dwudziestolecia: "(...) Naród, jak wyczytałem w internecie, po sławnym wieczorze wyborczym TVN, gdzie upierano się przy 12-procentowym zwycięstwie Komorowskiego jeszcze parę godzin po ogłoszeniu przez PKW pierwszych wstępnych wyników, zaczął skrót SMG/KRC tłumaczyć jako „Sondaże Mamy G…niane/Komorowski Raczej Cienki”.(...)

trzy razy tak

Dopuszczalne jest także prezentowanie osób zachęcających do udziału w wyborach.

A osób zniechęcających do udziału w wyborach?

I - jak w poprzednich latach

I - jak w poprzednich latach - mogę zapytać: czy umieszczony w dniu 18 czerwca (czyli dziś), o godzinie 23:59, agitujący na rzecz jakiegoś kandydata komentarz, nie ma "agitacyjnej mocy sprawczej" już minutę później? Oczywiście ma. Stwierdzenie PKW dotyczące internetu jest jakąś próbą zaproponowania interpretacji przepisów, które zderzają się ze zjawiskiem internetu.

Nie zgodzę się. Czy artykuł z gazety zniknie na czas weekendu? Czy trzeba chować okładki tygodników? Nie. To nie są problemy nowe.

Cisza wyborcza ma sens, co pokazały wyniki sondaży z dnia wyborów - kilkunastoprocentowa (bezkarna) rozbieżność między najważniejszymi kandydatami daje bardzo szeroki wachlarz możliwości wpływania na ostateczny wynik wyborów. Szybki obieg internetowy tylko to ułatwia.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>