Cisza przedwyborcza: atak hackerów, gra nerwów czy dziennikarstwo?

Straż Marszałkowska przy wejściu do Sejmu RP"Nasz portal został zaatakowany w czasie ciszy wyborczej przez hakerów. Rozpowszechniają oni informacje z naszej bazy danych, które nie zostały opublikowane w sieci" - taki komunikat opublikowano na stronach TVN24 o godzinie 22:05 w dniu wczorajszym. Nieco wcześniej na stronach portalu TVN24 dostępny był artykuł na temat wstępnych wyników wyborczych. W dniu wczorajszym Państwowa Komisja Wyborcza informowała o przedłużaniu ciszy wyborczej ze względu na problemy z wyczerpaniem kart do głosowania w poszczególnych komisjach wyborczych. O ciszy wyborczej w internecie czytaj również w tekście Cisza wyborcza od 24:00 w dniu 19 października 2007 r..

Ze względu na podjęcie uchwał przez dwie obwodowe komisje wyborcze w Warszawie (Obwodowa Komisja Wyborcza nr 582 i 619), Państwowa Komisja Wyborcza informowała wczoraj na konferencjach prasowych, o przedłużaniu ciszy wyborczej. Czas trwania ciszy wyborczej przedłużany był kolejno na godzinę 20:20, 20:30, 21:00, a następnie przedłużono ten czas nie podając terminu jej zakończenia. Bezpośrednią przyczyną przedłużenia pracy komisji wyborczej były kłopoty z kartami do głosowania, których zabrakło w komisjach wyborczych w Warszawie, Gdańsku oraz Poznaniu. Ostatecznie czas trwania ciszy wyborczej wyniknął z formalnej uchwały jednej z warszawskich komisji wyborczych, która przedłużyła możliwość oddawania głosów do godziny 22:55.

Na podstawie art. 86. ustawy z dnia 12 kwietnia 2001 r. Ordynacja wyborcza do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej i do Senatu Rzeczypospolitej Polskiej:

Od zakończenia kampanii wyborczej aż do zakończenia głosowania zabronione jest podawanie do wiadomości publicznej wyników przedwyborczych badań (sondaży) opinii publicznej dotyczących przewidywanych zachowań wyborczych i wyniku wyborów.

W Niemczech, Francji i USA nie ma ciszy wyborczej (zob. np. W Niemczech nie obowiązywała zwyczajowa dotąd cisza wyborcza, Zagraniczne media łamią naszą ciszę wyborczą czy Politycy grają dziś w piłkę, robią zakupy lub po prostu odpoczywają; w tym ostatnim tekście: "Ciszę wyborczą wprowadzono po to, aby wyborcy mieli czas na refleksję i spokojne zastanowienie się przed podjęciem ostatecznej decyzji przy urnie. Przynajmniej tak to wymyślił ustawodawca, wprowadzając ją do ordynacji wyborczej w 1989 r. - Ciszy wyborczej nie było w PRL-u, bo wtedy nie było przecież żadnych kampanii").

Wikinews w tekście Portale TVN24.pl i o2.pl podały wyniki sondaży przed końcem ciszy wyborczej

Portal TVN24.pl już przed 20:58 udostępniał w serwisie artykuł autorstwa Katarzyny Wężyk na temat wyników sondaży wyborczych. Początkowo tekst miał zostać opublikowany o godzinie 20:30, lecz umieszczony został na kilka minut przed przypuszczalnym zakończeniem ciszy wyborczej po drugim jej opóźnieniu. W tworzonym wtedy tekście w kilku miejscach wyniki sondażowe tych samych komitetów wyborczych różniły się między sobą nawet o 0,5%.

screenshot serwisu TVN24 z godziny 22:05

Screenshot serwisu TVN24 z godziny 22:05. Tymczasem artykuł na temat wstępnych wyników wyborów był dostępny publicznie już około godziny 21:00. Przed godziną 22.30. na stronie głównej portalu o2.pl podano wyniki sondaży przedwyborczych.

screenshot serwisu TVN24 z około godziny 21.00 gdy opublikowano artykuł o wynikach wyborów

Screenshot serwisu TVN24 z około godziny 21.00, gdy opublikowano (testowy?) artykuł o wynikach wyborów

Pytanie o sensowność obowiązywania w polskim systemie prawa "ciszy przedwyborczej" jest aktualne mimo zakończenia wyborów. Ponoć żyjemy w społeczeństwie informacyjnym, w którym "cisza", czyli systemowe ograniczenie wolności słowa może okazać się zwykłą fikcją.

Przypuszczam, że nawet w przypadku złożenia protestów związanych z ewentualnym złamaniem ciszy wyborczej okaże się, że to nie miało wpływu na wynik wyborów. Sądzę również, że jedyne co się może zdarzyć, to zastosowanie art. 219 Ordynacji:

Kto podaje do wiadomości publicznej wyniki przedwyborczych badań (sondaży) opinii publicznej dotyczących przewidywanych zachowań wyborczych i wyniku wyborów z naruszeniem zakazu, o którym mowa w art. 86, podlega grzywnie od 500 000 do 1 000 000 złotych.

A z tego też można zrobić newsa... Tyle, że tylko duże organizacje medialne stać na takiego newsa. A taka konstatacja też może być przyczynkiem w rozważaniach o wolności słowa. Skoro mówić może tylko bogaty, to znaczy, że nie każdy...

Z portalu TVN24 zniknęła już wczorajsza notatka (nie można jej znaleźć przez wyszukiwarkę, chociaż można o ataku hackerów na ONZ - news z 12 sierpnia), wedle której hakerzy "złamali kod strony i dotarli do testowych wiadomości": "Rozpowszechniają wiadomości, nad którymi redakcja dopiero pracuje i które nie zostały nawet zatwierdzone do publikacji...". Hmmm....

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Większy, bogatszy może więcej

Maltan's picture

Myślicie, że to przypadek:

Padł rekord oglądalności portalu tvn24.pl

Wszystkim odwiedzającym nas osobom serdecznie dziękujemy.

A hakierom? ;)

Wojciech

efekt Wykopu

Mamy już rodzimy Wykop effect zamiast Digg effect czy Slashdot effect. ;)

Hakerzy na TVN24 to byli

kravietz's picture

Hakerzy na TVN24 to byli pewnie tacy jak ci od "Depeche Mode".

--
Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
http://ipsec.pl/

Hakerem może zostać

Hakerem może zostać każdy.

Oto przepis:

1. Wchodzisz na stronę http://www.tvn24.pl/dzial.html

2. Sprawdzasz adresy w boksie "Informacje dnia / Najnowsze", wyszukując adres z największą liczbą w adresie - dla przykładu http://www.tvn24.pl/0,1525787,wiadomosc.html (największa liczba to 1525787)

3. Wchodzisz na stronę http://www.tvn24.pl/0,1525788,wiadomosc.html i odkrywasz nowy, jeszcze nieopublikowany artykuł, którego tytuł zaczyna się od ??? lub !!!

I pytanie do Vagli: czy TVN24 może takich wścibskich użytkowników ścigać, a jeśli tak, to jak się bronić?

Może ktoś z TVN odpowie, a podany algorytm istotnie działa...

VaGla's picture

Historia pokazuje, że za "włamanie do systemu" można dostać karę w zawiasach nawet wówczas, gdy do przełamania zabezpieczeń, wedle dostępnych informacji na ten temat, wcale nie doszło. Czy TVN będzie chciało "ścigać" internautów, którzy znają sposób działania strony TVN? Na to pytanie ja odpowiedzieć nie potrafię. Ale napiszę, że zrobiłem wedle instrukcji podanej w komentowanym komentarzu i uzyskałem potwierdzający skuteczność tego "algorytmu" efekt:

screenshot nieopublikowanej jeszcze notatki TVN (plus jeden)

A po dodaniu jeszcze dodatkowych "dwóch" do wcześniejszej liczby otrzymałem to:

screenshot nieopublikowanej jeszcze notatki TVN (plus trzy)

Po dodaniu jeszcze "jednego" uzyskałem dostęp do niezredagowanej jeszcze, ale przeklejonej z PAP depeszy:

screenshot niezredagowanej jeszcze notatki PAP (plus cztery)

Można to w miarę szybko poprawić, blokując dostęp do tych notatek dla osób, które nie są zalogowane w serwisie z uprawnieniami edytorskimi. W tej chwili każdy ma do tego dostęp, a strony te nie są w żaden sposób zabezpieczone, więc trudno mówić o "przełamaniu zabezpieczeń". Tak sądzę...
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Wow

Maltan's picture

Teraz pytanie, czy ten materiał rzeczywiścnie nie był publikowany. Jak dobrze widzę, to na screenie mamy zarejestrowany komentarz o takiej treści: "A co z Ciszą wyborczą?;d" No tak, ale z drugiej taki komentarz zdaje się można dodać...na tej testowej stronie?

Wojciech

PS TVN24 odpowiedział?

Już o 20.30 strona z wynikami wyborów była dostępna

Osobiście wszedłem na tę stronę (której adres był już w internecie szeroko dostępny) w niedzielę ok. 20.30

Dziękuję

Maltan's picture

za informacje.

Wojciech

Do kiedy trwa cisza wyborcza?

VaGla's picture

Krzysztof Leski w dwóch tekstach zastanawia się nad momentem zakończenia ciszy wyborczej: Skandal, kpiny i nieprawda oraz PKW: hierarchia kompromitacji. Główną osią wywodu jest fragment ordynacji. Zacytujmy fragment jednego z tekstów:

Głosowanie wg art. 59.1 odbywa się w ciągu jednego dnia, bez przerwy, między godziną 6.00 a 20.00. Ust.2 dodaje: za granicą głosowanie odbywa się między godziną 6.00 a 20.00 czasu miejscowego. (...) To ważne: zatem dotąd, choć trwało głosowanie choćby w Londynie, cisza w Polsce wygasa o 20.00! PKW źle interpretuje art. 64 ordynacji mówiący: Gdyby wskutek nadzwyczajnych wydarzeń głosowanie było przejściowo uniemożliwione, obwodowa komisja wyborcza może zarządzić jego przedłużenie...

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Art. 64. 1. Głosowania nie

Maltan's picture

Art. 64. 1. Głosowania nie wolno przerywać. Gdyby wskutek nadzwyczajnych wydarzeń głosowanie było przejściowo uniemożliwione, obwodowa komisja wyborcza może zarządzić jego przerwanie, przedłużenie albo odroczenie do dnia następnego. Uchwała w tej sprawie powinna być natychmiast podana do wiadomości publicznej, przekazana okręgowej komisji wyborczej, wójtowi lub burmistrzowi (prezydentowi miasta) oraz przesłana Państwowej Komisji Wyborczej za pośrednictwem okręgowej komisji.
2. W razie przerwania lub odroczenia głosowania komisja zapieczętowuje otwór urny wyborczej i oddaje urnę wraz z zapieczętowanym spisem wyborców na przechowanie przewodniczącemu komisji. Pieczęć komisji oddaje się w takim wypadku na przechowanie zastępcy przewodniczącego lub innemu członkowi komisji. Komisja ustala również liczbę kart niewykorzystanych, umieszcza je w opieczętowanym pakiecie i oddaje na przechowanie przewodniczącemu komisji. Przed ponownym podjęciem głosowania komisja stwierdza protokolarnie, czy pieczęcie na urnie i pakiecie z kartami są nienaruszone.

Czy PKW może w ogóle podejmować jakieś decyzje? Przepis mówi, że to obwodowa komisja wyborcza dokonuje wyboru i podaje do wiadomości PKW. Jeżeli trwa jeszcze głosowanie, to i trwa cisza wyborcza. Można winić co najwyżej okw albo ustawodawcę...

Wojciech

Nadzwyczajna frekwencja

Innymi słowy komisja obwodowa dokonała takiej egzegezy ustawy, iż większa niż w poprzednich wyborach frekwencja została uznana za wydarzenie "nadzwyczajne". Paradne.
W mojej opinii owo przedłużenie głosowania było nielegalne (nie, nie chcę powtórki wyborów).

To błędny wniosek

VaGla's picture

PKW nie podjęła żadnej decyzji, a jedynie informowała o przedłużeniu (się) ciszy wyborczej ze względu na uchwałę obwodowej komisji w Warszawie. Ta ostatnia przyjęła uchwałę o przedłużeniu głosowania do godziny 22:55 i tylko tyle podawała PKW.

Interpretacja przepisów jest w tym przypadku (i w podobnych w latach ubiegłych) taka, że cisza w całym kraju zależy od przedłużenia głosowania w jednej z komisji obwodowych.

Krzysztof Leski zaś zwraca uwagę na godzinę 20:00, o której mowa w ordynacji i sugeruje rozważenie, czy koniec głosowania, o którym mowa w cytowanym przepisie o ciszy wyborczej, to nie jest właśnie ta godzina dwudziesta, niezależnie od tego czy któraś z obwodowych komisji wyborczych przedłuży czas głosowania na swoim terenie.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Ano właśnie

Maltan's picture

To jest pytanie, czy w takim przypadku PKW była władna cokolwiek zrobić? Nie doszukałem się takich przepisów.

Problem jest, bo niechby przedłużyli o 6 albo 8 godzin.

Teraz przerzucają się odpowiedzialnością, za mało kart, za późno zgłoszono, musieli drukować, nie musieli, itepe.

Wojciech

PKW nic nie zrobiła przecież

VaGla's picture

To jest pytanie, czy w takim przypadku PKW była władna cokolwiek zrobić? Nie doszukałem się takich przepisów.

PKW nic nie zrobiła poza podaniem do publicznej wiadomości faktu podjęcia uchwały przez obwodową komisję i stwierdzeniem (w sferze czysto informacyjnej), że oznacza to przedłużenie ciszy wyborczej. W przypadku ewentualnego sporu sądowego można by uzyskać interpretację przepisów w tym zakresie. Własną interpretacją posługuje się PKW w normalnym swoim działaniu, bo czymś musi, a przepisy są takie, jakie są. Tak więc ewentualny proces mógłby być interesujący dla badaczy zagadnienia.

Mamy na razie Postanowienie Sądu Najwyższego - Izba Administracyjna, Pracy i Ubezpieczeń Społecznych z dnia 12 listopada 2001 r. III SW 84/2001. Teza tego postanowienia jest następująca:

Agitacja w lokalu wyborczym stanowi naruszenie art. 87 ust. 2 ustawy z dnia 12 kwietnia 2001 r. Ordynacja wyborcza do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej i do Senatu Rzeczypospolitej Polskiej (Dz. U. 2001 r. Nr 46 poz. 499 ze zm.), a czas jej trwania i liczbę adresatów bierze się pod rozwagę przy ocenie jej wpływu na wyniki wyborów (art. 80 ust. 2 Ordynacji wyborczej).

Sąd postanowił:

wyrazić opinię, że zarzut protestu dotyczący naruszenia zakazu agitacji wyborczej przez Edwarda S. w lokalu wyborczym Obwodowej Komisji Wyborczej Nr 1 w N.P. jest zasadny (art. 87 ust. 2 ustawy z dnia 12 kwietnia 2001 r. - Ordynacja wyborcza do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej i do Senatu Rzeczypospolitej Polskiej - Dz. U. 2001 r. Nr 46 poz. 499 ze zm.), jednak naruszenie to nie miało wpływu na wynik wyborów.

A w uzasadnieniu czytamy:

Edward D., członek Obwodowej Komisji Wyborczej Nr 1 w N.P., wniósł protest wyborczy, w którym zarzucił, że dniu głosowania Edward S., zamieszkały w N.P., prowadził agitację wyborczą w lokalu wyborczym tej Obwodowej Komisji Wyborczej - poprzez „wyrywanie kart do głosowania innym wyborcom i stawianie znaków w/g własnego uznania”, a także namawiał wyborców do głosowania na listę „Prawa i Sprawiedliwości”. Po zwróceniu Edwardowi S. uwagi na tego rodzaju niedopuszczalne zachowania się w lokalu wyborczym został z niego wyproszony z lokalu wyborczego. Zdaniem wnoszącego protest, nielegalne działania Edwarda S. stanowiły przestępstwo przeciwko wyborom - art. 87 ust. 2 Ordynacji wyborczej.

Państwowa Komisja Wyborcza oraz Prokurator Generalny wnieśli o wydanie opinii, że krótkotrwały charakter naruszenia zakazu agitacji przez Edwarda S. wobec małej liczby wyborców stanowił naruszenie art. 87 ust. 2 Ordynacji wyborczej, ale nie miało to wpływu na wynik wyborów.

Sąd Najwyższy zważył, co następuje:

Z uzyskanego w drodze pomocy sądowej przesłuchania świadków incydentu wyborczego, jakiego dopuścił się Edward S. w dniu 23 września 2001 r. w lokalu wyborczym Obwodowej Komisji Wyborczej Nr 1 w N.P. wynika, że naruszył on ustanowiony przez art. 87 ust. 2 ustawy z dnia 12 kwietnia 2001 r. - Ordynacja wyborcza do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej i do Senatu Rzeczypospolitej Polskiej (Dz. U. 2001 r. Nr 46 poz. 499 ze zm.) zakaz agitacji poprzez namawianie (małej liczby) wyborców do głosowania na listę „Prawa i Sprawiedliwości”. Wprawdzie Edward S. zaprzeczył temu, ale fakt słownego posługiwania się przez niego nazwą tego ugrupowania w lokalu wyborczym w rozmowach z „trzema-czteroma” wyborcami, którzy zamierzali głosować, potwierdzili wnoszący protest oraz Przewodniczący Obwodowej Komisji Wyborczej, na terenie której doszło do incydentu wyborczego. Zresztą po incydencie tym Edward S. został wyprowadzony z lokalu wyborczego.

Równocześnie przesłuchani świadkowie nie potwierdzili dopuszczenia się przestępstwa przeciwko wyborom przez Edwarda S., który jedynie wykonywał ruchy („machał”) długopisem przy karcie do głosowania trzymanej przez innego wyborcę, ale świadkowie nie byli pewni, „czy skreślał coś na tej karcie, czy też pokazywał”. Takie ustalenia nie potwierdziły sformułowanego w proteście zarzutu, że Edward S. dopuścił się przestępstwa przeciwko wyborom przez wyrywanie innym wyborcom karty do głosowania i stawianie na nich znaków według własnego uznania, które sam wnoszący protest kwalifikował jako naruszenie zakazu agitacji z art. 87 ust. 2 Ordynacji wyborczej, nie zarzucając przy tym, iżby takie zachowanie miało wpływ na wynik wyborów.

Mając powyższe okoliczności na uwadze, Sąd Najwyższy wyraził opinię o zasadności zarzutów protestu o naruszeniu przez Edwarda S. zakazu agitacji wyborczej w dniu wyborów w lokalu Obwodowej Komisji Wyborczej Nr 1 w N.P. (art. 87 ust. 2 Ordynacji wyborczej). Była to jednak agitacja krótkotrwała i zastosowana wobec nielicznej grupy wyborców, przeto nie miała wpływu na wynik wyborów (art. 80 ust. 2 Ordynacji).

Ale nie znam orzeczenia wydanego na gruncie art. 86 oraz art. 219. Ordynacji. Nie znam, co nie oznacza, że takiego orzeczenia sądu nie ma. Oznacza jedynie, że nie znam.

Warto jeszcze sięgnąć do materiałów Sejmu z procesu legislacyjnego dotyczącego Ordynacji...
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Tak

Maltan's picture

ale zauważmy, że nie ma przepisów, które pozwalałyby PKW zakwestionować decyzję okw – red. Leski przytacza te przypisy, ale tu mamy wyjątek od tej godziny 20:00 i te nadzwyczajne wydarzenia, jeżeli zgodzimy się, że nie było powodów po temu, żeby przedłużać ciszę, ale taka decyzja zapadła – to czy jest kompromitacja PKW, bo nic nie zrobiła – a czyż mogła? Przepisy muszą jasno określać podstawę i w jakich granicach organy mogą działać. Jest problem, bo przepisy nie precyzują, co można z taką uchwałą zrobić. Obwodowa komisja wyborcza powinna być kontrolowana przez Okręgową komisję wyborczą, ta przez PKW. I tu wchodzi ten (nie)szczęsny wyjątek.

Jeszcze nie przeglądałem, ale jak już jestem w temacie, to warto przekopać się i przez to.

Wojciech

Hm

Maltan's picture

Nie wiem, w jakiej formie to umieszczać, nie wiem, czy komuś się to przyda, ale chyba warto zapoznać się z pracą komisji. Lektura ciekawa, a miejscami przygnębiająca.( Komisja Nadzwyczajna do rozpatrzenia projektów ordynacji wyborczych do Sejmu i do Senatu oraz o zmianie ustawy o wyborze Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej /nr 14/)

Odbywa się to na koniec III Kadencji Sejmu RP - tradycyjnie w tym czasie partie zmieniają ordynacje - AWS miał (w dniu wyborów) 201 głosów, SLD 164, UW 60, PSL 27, ROP 6, MN 2.

Wyjątki z prac komisji, oodkreślenia moje:

Biuletyn nr: 3027/III

(...)

Ekspert Michał Strąk: Chcę zwrócić uwagę, że przyjęty rozdział 10 - Kampania wyborcza, nie definiuje pojęcia kampanii wyborczej. Dotychczas definicja taka nie była potrzebna, ponieważ nie było zasady wyłączności prowadzenia kampanii wyborczej przez komitet wyborczy i związanych z tym przepisów karnych.

Uważam, że definicja kampanii wyborczej powinna być wprowadzona. Jeżeli tak się nie stanie, to nie bardzo będzie wiadomo, na jakiej podstawie będą podejmowane orzeczenia dotyczące naruszeń kampanii wyborczej.

Dotychczas zakładano, że działalność komitetu wyborczego jest kampanią wyborczą, a komitet wyborczy powinien zaniechać swojej działalności na 24 godziny przed wyborami.

Gdyby stanąć na stanowisku, że kampania wyborcza to wyrażanie swoich poglądów i rozpowszechnianie informacji o kandydatach, to wówczas pojawi się problem zgodności z konstytucją. Tak więc - w moim przekonaniu - definicja kampanii wyborczej powinna zostać wprowadzona do projektu, a właściwie do rozdziału 10.

Wydaje się również, że dopiero po zbudowaniu definicji kampanii wyborczej można rozstrzygnąć, czy zasada wyłączności prowadzenia kampanii wyborczej przez komitet wyborczy jest zgodna z konstytucją.

Poseł Mirosław Czech /UW/: Powiem tak - kocham opinię ekspertów, którzy mieli szansę pracować nad projektem i mieli możliwość zaproponowania konkretnych rozwiązań, w trakcie prac podkomisji.

Ekspert, dr Bartłomiej Nowotarski: Kampania wyborcza definiowana jest pewnymi kategoriami socjologicznymi, zwłaszcza przez wskazanie, jak manifestuje się kampania wyborcza. Każdy, kto potrafi zinterpretować takie zjawisko, wie, czym jest kampania wyborcza.

Definicja kampanii wyborczej jest w zasadzie we wszystkich rozdziałach ordynacji, w których znajdują się nakazy i zakazy. To właściwie jest definiens. Nie da się natomiast w jednym zdaniu zdefiniować definiensa i żadne akt prawny tego nie uczyni.

Poseł Michał Kamiński /AWS/: Mam wątpliwości, czy może być egzekwowany do końca przepis zakazujący agitacji w dniu wyborów. Jest bowiem tak, że praktycznie w każdych wyborach zdarza się, że np. komitet wyborczy wykupi billboardy rozmieszczone w mieście. Na ogół billboardy te stoją również w dniu wyborów. Moim zdaniem, jest to element agitacji wyborczej.

Bilbordy te oddziałują na wyborcę dokładnie tak samo w czwartek czy piątek przed wyborami, jak w wyborczą niedzielę. Logicznie więc są elementy kampanii wyborczej. W dzisiejszych warunkach kampania wyborcza to nie tylko agitacja prowadzona bezpośrednio poprzez spotkania z wyborcami czy reklamą radiową czy telewizyjną, ale również reklama graficzna, oddziałująca na wyborcę.

Zdaję sobie sprawę, że to, co teraz powiem, jest kontrowersyjne. Uważam jednak, że jeżeli chcemy być uczciwi, to nie powinniśmy zabraniać agitacji w dniu wyborów, lub tylko zabronić prowadzenia agitacji wyborczej w najbliższej okolicy lokalu wyborczego. Mogłoby to np. być np. 50 czy 100 m od lokalu wyborczego.

W tym kontekście warto przypomnieć, że w 1989 r. w tamtych niezupełnie wolnych wyborach obowiązywał taki przepis. Ponieważ uczetsniczyłem w tamtej kampanii wyborczej, to pamiętam, że prowadziliśmy agitację w sąsiedztwie lokali wyborczych.

Tak należy rozważyć zakazanie agitacji w lokalu wyborczym i jego najbliższym sąsiedztwie określonym w metrach. Alternatywą dla takiego rozwiązania powinien być konsekwentny obowiązek usunięcia wszystkich plakatów i bilbordów, np. na 24 godziny przed głosowaniem. Nie jest to jednak nakaz realny, jeżeli chodzi o jego wyegzekwowanie.

Uważam, że jeżeli nie zostanie przyjęty obowiązek usunięcia reklamy graficznej, to należy odejść od zakazu agitacji.

Warto też dodać, że w tej kwestii rozwiązania stosowane za granicą są bardzo różne. W niektórych krajach obowiązuje zakaz agitacji wyborczej w dniu wyborów, a w niektórych krajach ogranicza się on tylko do zakazu agitacji w lokalu wyborczym.

Ponadto - na tle rozdziału 10 - chcę poruszyć jeszcze jeden problem. Chodzi o zakaz publikowania sondaży przedwyborczych. Moim zdaniem, w dobie Internetu zakaz ten jest w praktyce nie do wyegzekwowania.

Co prawda Internet ma jeszcze ograniczony zasięg, ale jednocześnie jest już na tyle powszechny, iż należy brać to pod uwagę, zwłaszcza że z wyborów na wybory powszechność Internetu będzie rosnąć. Egzekwowanie zakazu będzie więc coraz trudniejsze. Będzie to więc zakaz martwy, który będzie dotyczył tylko niektórych środków przekazu, takich jak gazety drukowane w Polsce bądź media elektroniczne nadające z terytorium Polski.

Natomiast zakaz ten w praktyce nie będzie dotyczył telewizji satelitarnej, odbieranej w Polsce, ale działającej poza ustawodawstwem polskim. Media te będą mogły prezentować wyniki badań sondażowych. Będzie to oznaczać dyskryminację polskich środków społecznego przekazu.

Tak więc uważam, że powinniśmy odejść od zakazu publikowania sondaży, tym bardziej że jak przypominam sobie to przed wyborami w 1993 r. "Superexpres" opublikował w sobotę wyniki sondaży. Gazeta nie poniosła za to poważniejszych konsekwencji, gdyż ukazuje się dzisiaj.

Ponadto chcę dodać, że jeżeli nawet zakładamy, że ktoś manipuluje sondażami w celu wpłynięcia na wyborców, to uważam, że rola tej manipulacji jest zbliżona niezależnie od tego, czy jest ona robiona w piątek, czy w sobotę przed wyborami. Nie chcę oczywiście przez to powiedzieć, iż zakładam, że ośrodki badania opinii publicznej manipulują sondażami. Tak na pewno nie jest.

Poseł Ludwik Dorn /ROP-PC/: Sprawa pierwsza, to propozycja wprowadzenia definicji kampanii wyborczej. Rzeczywiście ze strony eksperta jest to postępowanie dość szczególne. Jeżeli natomiast chodzi o meritum tej propozycji, to pewien wielki rzymski prawnik napisał, iż wszelka definicja w prawie jest niebezpieczna. Można ją bowiem bardzo łatwo obalić.

Warto też zwrócić uwagę na to, że nawet jeżeli w grę wchodzą przepisy prawa karnego, nie wszystkie delikty są definiowane na zasadzie definicji nominalnej czy konwencjonalnej. Przykładem może być kwestia pojęcia "treści pornograficznej". Są one zakazane w określonych sytuacjach.

Jeżeli chodzi o wyższy zakres penalizacji, to nikt nie podnosił kwestii zdefiniowania tego pojęcia. Problem pojawił się dopiero wówczas, gdy stanęła sprawa penalizacji całkowitej.

Warto też zwrócić uwagę na to, o czym mówił dr Bartłomiej Nowotarski. Definicje na użytek prawa karnego można rekonstruować na podstawie przepisów ustawy. Jest to przyjęcie założenia, że normy prawne w ogóle rekonstruuje się na podstawie przepisów. Przepis może być normą, ale nie musi.

Tyle moich uwag, jeżeli chodzi o kwestię definiowania kampanii wyborczej, choć warto jeszcze dodać, że ubocznym efektem ewentualnego wprowadzenia takiej definicji byłoby unieważnienie obowiązywania wszystkich przepisów o finansowaniu kampanii wyborczej.

Jeżeli bowiem przyjmiemy model definicji konwencjonalnej, a interpretację taką, jaką się przyjmuje w ramach procesu sądowego i postępowania karnego, to sposobów na obchodzenie przepisów będzie wiele.

Jeżeli chodzi o podniesiony problem ciszy wyborczej trwającej 24 godziny przed głosowaniem, to uważam, że nie należy zgłaszać wątpliwości co do tego, co funkcjonuje - moim zdaniem - całkowicie dobrze. Jest bowiem tak, że wszystkiego się nie ureguluje przepisami prawa.

Z faktu, iż nie można uregulować wszystkiego, nie wynika niecelowość przyjmowania cząstkowych regulacji w danej kwestii. Odnosi się to do kwestii uregulowanej w art. 82. Nie możemy ograniczyć telewizji satelitarnej, ale możemy ograniczyć pewien wycinek problemu i to jest dobrze.

Poseł Jacek Rybicki /AWS/: Chciałem powiedzieć dokładnie to samo, co powiedział poseł Ludwik Dorn w końcowej części swojej wypowiedzi. Rok 2000 i następne, to jednak inna sytuacja niż wybory w 1989 r. Wyobraźmy więc sobie teraz, że likwidujemy przepisy tego rodzaju jak art. 82.

Jestem przekonany, że wówczas wszystkie festyny i inne tego typu imprezy będą odbywały się w dniu wyborów. Będzie to więc istne szaleństwo. Niemniej jednak jestem przekonany, że wyniki sondaży przeprowadzone w tym dniu - uczciwych lub nieuczciwych - będą nagminnie wykorzystywane. Może to w praktyce w sposób wyraźny doprowadzić do skrzywienia wyników wyborów.

Nie ulega wątpliwości, iż jest tak, że plakaty powieszone wcześniej wiszą w dniu wyborów, a telewizje satelitarne mogą nadawać różne audycje. Mimo tego uważam, że art. 82 i art. 83 jakoś funkcjonują. Jednak ograniczają one istotnie aktywność agitacji w dniu wyborów.

Tym samym pozostawiają trochę wolnej przestrzeni dla podjęcia decyzji przez obywatela. Chciałbym, aby obywatel miał tę wolną przestrzeń i aby nie wpływano na jego decyzję przy pomocy różnych socjotechnik.

Ekspert, prof. Stanisław Gebethner: Najpierw chcę prosić o poszanowanie swego rodzaju karty praw ekspertów. Bywa bowiem tak, że pewne propozycje rodzą się nieco później, a mimo to ekspert chce się podzielić tą propozycją z posłami. Nie oznacza to jednak, że w tym przypadku popieram propozycję Michała Strąka.

Uważam, że potrzebny jest art. 81 ust. 1 określający rozpoczęcie kampanii. Pozwala to bowiem przesądzić, kiedy mają zastosowanie określone przepisy. Przykładem mogą być rozliczenia finansowe. Są to przepisy porządkujące z punktu widzenia stosowania rozpatrywanej ustawy.

Uważam, że nie da się zdefiniować kampanii wyborczej, gdyż bardzo często stwierdza się, że kampania wyborcza rozpoczyna się następnego dnia po wyborach. Nie należy mylić aspektów socjologicznych i politycznych z aspektami prawnymi, z racji których chodzi o to, kiedy mają zastosowanie przepisy szczególne, dotyczące finansów oraz sankcji karnych.

Jeżeli chodzi o art. 82, to jest trochę racji w uwagach, które na tle art. 82 przedstawił poseł Michał Kamiński. Jego wniosek jest jednak przedwczesny, aby mógł być zrealizowany w tej ustawie.

Poseł Mirosław Czech /UW/: Jeżeli chodzi o moją uwagę dotyczącą ekspertów, to chcę jednak przypomnieć, że na początku posiedzenia podziękowałem wielokrotnie i bardzo serdecznie ekspertom za zaangażowanie w pracach podkomisji.

Uwagi eksperta Michała Strąka na temat ustrojowej roli ordynacji wyborczej były bardzo cenne. Problem polega jednak na tym, jak ogólne uwagi przekształcić w konkretne przepisy.

Ekspert Michał Strąk: Uważam, że ekspert powinien myśleć do końca prac nad danym aktem prawnym. Taka jest bowiem jego rola.

W czasie prac podkomisji oraz dzisiaj, patrzę na ordynację może niezbyt ostro z punktu widzenia komitetów wyborczych i sił politycznych walczących w wyborach. Uważam bowiem, że w przypadku ordynacji wyborczej nie powinien być niedostrzegany punkt widzenia obywateli.

Interesuje mnie więc, co na gruncie przygotowywanej ordynacji będzie mógł robić obywatel. Obywatel bowiem nie będzie wiedział, co to jest kampania wyborcza. Obywatel dowie się, że wyłączność na kampanię wyborczą ma komitet wyborczy. Obywatel dowie się również z ordynacji, że jeżeli się zbyt zaangażuje, to albo poniesie konsekwencje finansowe albo pójdzie do więzienia.

Tak więc uważam, że jeżeli wprowadza się przepisy karne i jeżeli wprowadza się zasadę wyłączności prowadzenia kampanii wyborczej przez komitety wyborcze, to konieczna jest definicja kampanii wyborczej.

Jeżeli chodzi o przepisy dotyczące wyłączności, to uważam, że jest on całkowicie sprzeczny z odpowiednim artykułem konstytucji, który stanowi o wolności obiegu informacji. Nie chcę jednak wyprzedzać dyskusji na ten temat.

Jeszcze raz chcę jednak podkreślić, że jeżeli wprowadzane są przepis karne i jeżeli wprowadzana jest zasada wyłączności, to musi być wiadomo, co to jest wyłączność. Jeżeli nie ma definicji, to wszystko to, co powiedział poseł Ludwik Dorn, jest pewną konstrukcją intelektualną.

Czy na takiej podstawie sędziowie będą mogli orzekać o nakładaniu kar w postaci grzywny czy pozbawienia wolności? Mam poważne wątpliwości. Nie uczestniczyłem jednak w pisaniu Kodeksu karnego. Mam więc być może małe doświadczenie.

Poseł Mirosław Czech /UW/: Jeżeli chodzi o wątpliwości Michała Strąka, czy możliwe jest orzekanie na podstawie przepisów, które nie określą, co to jest kampania wyborcza, to zwracam uwagę, że nie tak dawno Państwowa Komisja Wyborcza orzekła w sprawie zakresu kosztów kampanii wyborczej, jakie powinien pokrywać komitet wyborczy prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, co ma pewne odniesienie także do innych komitetów.

Tak więc można powiedzieć, że zmiana ustawy o wyborze Prezydenta RP już przyniosła pewne pozytywne następstwa.

Poseł Michał Kamiński /AWS/: Przyjmuję oczywiście argument, po co przyjmować coś, co funkcjonuje. Równocześnie jednak nasuwa się jednak pytanie, po co to funkcjonuje. Dla mnie to jest właśnie istotne pytanie.

Argument dotyczący sondaży wyborczych jest argumentem, który można rozpatrywać od bardzo różnych stron. Może być bowiem tak, iż wiadomość, iż dana partia bardzo przewodzi w badaniu sondażowym, może równie dobrze wpłynąć demobilizująco na wyborców tej partii, jak również dobrze wpłynąć mobilizująco na przeciwników tej partii. Może również doprowadzić do zwiększenia liczby zwolenników ugrupowaniu przewodzącemu w sondażu.

Tak więc bardzo trudno jest określić skutki, jakie wywrze na wyborcach wiadomość dotycząca wyników sondażu. Tym bardziej więc uważam, że tworzenie martwych przepisów - w tym przypadku - nie jest potrzebne, choć z jednym zastrzeżeniem. Uważam bowiem, że należy zakazać - jest to część art. 82 - do czasu zakończenia głosowania, podawania do wiadomości publicznej sondaży przeprowadzanych w dniu głosowania.

Uważam, że argumenty przedstawione są argumentami racjonalnymi. Powtórzę je raz jeszcze krótko.

Nie jesteśmy w stanie zakazać bardzo dużej liczby mechanizmów wyborczych, które są uruchomione przed wyborami, ale działają w dniu głosowania. Można wręcz powiedzieć, że dyskutowany przepis uprzywilejowuje partie najbogatsze, które stać na wykupienie bilbordów widocznych w miastach.

Są one ponadto trwalsze od każdej innej formy reklamy. Mogę podać następujący przykład. Chodzi o reklamy wyborcze umieszczone na autobusie. Sam widywałem takie reklamy poszczególnych partii i kandydatów.

Tak więc proponuję, aby art. 82 uzyskał brzmienie następujące: "Do zakończenia głosowania zabrania się podawania do wiadomości publicznej wyników sondaży przedwyborczych przeprowadzanych w dniu głosowania".

Drugi mój wniosek, to propozycja skreślenia art. 83 ust. 1.

Poseł Andrzej Brachmański /SLD/: Chcę polemizować z posłem Michałem Kamińskim w jednej sprawie. Chodzi o to, że badania socjologiczne wskazują, iż inne jest oddziaływanie plakatów i ulotek w dniu wyborów i inne jest oddziaływanie żywej kampanii wyborczej. Zakaz, o którym mówimy, tak naprawdę prowadzi do tego, aby nie było możliwe prowadzenie żywej kampanii. Socjologowie twierdzą, że można zmienić zachowanie ok. 15% wyborców w dniu wyborów, jeżeli prowadzi się żywą kampanię.

Uważam również, że nie należy przeceniać wartości billboardów czy plakatów widocznych w dniu wyborów. Gdyby bowiem miały one duże znaczenie, to zapewne inne byłyby wyniki wielu wyborów.

Ponadto chcę zwrócić uwagę, że w artykułach, o których dyskutujemy, jest kwestia, o której mówi się za mało. Jest bowiem tak, że prawdziwą zmorą polskich kampanii wyborczych nie jest to, że wiszą plakaty i że bywają publikowane plakaty. Prawdziwą zmorą polskich kampanii wyborczych jest to, że zakaz prowadzenia kampanii wyborczej jest notorycznie łamany w kościołach i wokół kościołów.

W związku z tym chcę zapytać przewodniczącego Mirosława Czecha, czy podkomisja formułując art. 83 uznawała, że pod pojęciem przemówień i rozdawania ulotek, należy również rozumieć przemówienia w formie kazań. To jest bowiem prawdziwe naruszanie przepisów.

Sekretarz PKW Kazimierz Czaplicki: Art. 83 ust. 1 musi być czytany wraz z art. 81 ust. 2. Zniesienie art. 83 oznaczałoby, że nie byłoby wiadomo, co to znaczy zakaz prowadzenia kampanii wyborczej na 24 godziny przed dniem głosowania. Jest to bowiem definicja.

Można z tego wnioskować, czego nie można czynić. Oznacza to, że nie można prowadzić agitacji w żadnej formie aktywnej. To co wisi, to będzie wisieć. Taka jest praktyka. Uważam więc, że art. 83 powinien pozostać.

Nie będą natomiast wypowiadał się na temat sondaży. Kwestia wpływu sondaży jest zagadnieniem socjologicznym.

Zwracam ponadto uwagę, że poza telewizją satelitarną, agitację wyborczą w dniu wyborów będzie można prowadzić w Internecie. Nie oznacza to jednak, że nie jest to karalne, jeżeli organ właściwy do wszczęcia postępowania ustali, kto wprowadził do Internetu najnowsze informacje.

Jeżeli jest wyłączność prowadzenia kampanii wyborczej przez komitety wyborcze, to pytanie o kazania jest bezpodstawne.

Poseł Mirosław Czech /UW/: Jeżeli nawet kazanie nie byłoby uznane za przemówienie, to w świetle art. 83 może być uznane za prowadzenie "w inny sposób agitacji na rzecz kandydatów i list kandydatów".

Sensem art. 83 jest zakaz prowadzenia jakichkolwiek agitacji.

Proponuję jednak nie prowadzić dalszej dyskusji na ten temat. 10 lat funkcjonowania demokracji spowodowało różne zjawiska. Wiele instytucji publicznych ma doświadczenia w tej kwestii.

Ekspert, dr Tomasz Żukowski: Chcę bronić zakazu ogłaszania sondaży również w soboty, choć mam świadomość, że jest to zakaz po części ułomny, o czym już była mowa. Powinno to oznaczać tylko tyle, że jeżeli zakaz ten jest ułomny w sensie technicznym, to należy go w przyszłości wzmacniać nowymi rozwiązaniami prawnymi.

Tak więc uważam, że wyborcy powinni mieć w sobotę jeden dzień do namysłu. Zwracam również uwagę na to, że zakaz ten wcześniej był znacznie dłuższy, lecz teraz został skrócony. Było to dobre. Natomiast likwidacja tego zakazu nie byłaby rozsądna.

Poseł Mirosław Czech /UW/: Podsumowując naszą debatę chcę przypomnieć, że wiele argumentów zostało wypowiedzianych podczas prac nad nowelizacją ustawy o wyborze Prezydenta RP. Dzisiejsza debata nie przyniosła niczego zasadniczo nowego.

Można powiedzieć tak, że w tej sprawie należy kierować się zasadą racjonalności. Podzielam pogląd posła Jacka Rynickiego, który zwrócił uwagę na to, że art. 83 dobrze funkcjonuje i daje wyborcy swego rodzaju oddech. Mimo więc pewnych wątpliwości związanych z funkcjonowaniem m.in. Internetu należy rozwiązanie to utrzymać. Nie powinno się natomiast czynić zbędnych ruchów, które mogą przynieść więcej szkód niż pożytku.

Ponadto chcę zwrócić uwagę na to, że problemy związane z Internetem w kontekście problemów kampanii wyborczej biorą się stąd, że nie ma żadnych całościowych regulacji prawnych dotyczących Internetu. To jest kwestia zasadnicza.

Z wypowiedzi posła Michała Kamińskiego wynikają trzy propozycje zmian. Propozycja pierwsza to skreślenie art. 81 ust. 2.

Propozycja druga to nadanie art. 82 następującego brzmienia: "Do zakończenia głosowania zabrania się podawania do wiadomości publicznej wyników sondaży przeprowadzonych w dniu głosowania".

Propozycja trzecia to skreślenie art. 83 ust. 1.

Ponieważ propozycje te tworzą całość, poddam je łącznie pod głosowanie. Poddaję pod głosowanie wniosek o przyjęcie trzech propozycji zgłoszonych przez posła Michała Kamińskiego. Kto opowiada się za tym wnioskiem?

W głosowaniu za wnioskiem opowiedziało się 2 posłów, 11 było przeciwnych, 2 wstrzymało się do głosu.

Stwierdzam, że Komisja odrzuciła przedłożone propozycje zmian.

Poseł Tomasz Karwowski /KPN-O/: Proponuję zmianę w art. 84 ust. 3 i 4. Wnoszę, aby w art. 84 ust. 3 postawić kropkę po wyrazie "konkursów" i resztę wyrazów skreślić. Analogicznie w ust. 4 proponuję kropkę po wyrazie "alkoholowych" i resztę wyrazów skreślić.

Poseł Marek Mazurkiewicz /SLD/: Zgłaszam sprzeciw. Po pierwsze - kwestie te były obszernie przedyskutowane i zostały wprowadzone do ustawy o wyborze Prezydenta RP.

Po drugie - skreślenie zaproponowane w ust. 3 doprowadziłoby do tego, że w czasie festynu nie byłoby możliwe przeprowadzenie nawet konkursu dla dzieci.

Podobnie rzecz się ma z konsekwencjami zaproponowanego skreślenia w art. 4. Nie nadużywam alkoholu, ale muszę zwrócić uwagę, że zaproponowana zmiana w ust. 4 spowodowałaby zakaz sprzedaży alkoholu nawet przez osoby, które zajmują się tym bez związku z kampanią wyborczą. Możemy oczywiście wprowadzić prohibicję w Polsce, ale wiemy dobrze, jak to jest trudne.

Poseł Jacek Rybicki /AWS/: Zgadzam się z intencją wnioskodawcy, lecz jednocześnie chcę zwrócić uwagę, że jeżeli określony przepis prawa staramy się znacznie zawęzić, to przepis ten zaczyna działać w przeciwnym kierunku.

Gdyby został zrealizowany całkowity zakaz, jaki proponuje wnioskodawca poprzez zmianę w ust. 4, to zapewne znajdą się tacy, którzy zaraz powiedzą, że w miejscu przeprowadzenia festynu wyborczego znajduje się budka, w której jest sprzedawane piwo. Jest to więc udział w kampanii wyborczej. Podobne mogą być skutki po wprowadzeniu proponowanych zmian w ust. 3.

Uważam więc, że w ust. 3 i 4 w takim kształcie jakim są, jasno wyrażają intencje ustawodawcy. Intencja ta jest oczywista - nie można przy pomocy alkoholu i nagród w konkursach przekupywać wyborców. Jeżeli przepisy te zostaną zaostrzone, to w praktyce przestaną funkcjonować.

Ekspert, dr Bartłomiej Nowotarski: Do tego, co trafnie powiedział poseł Jacek Rybicki, dodam tylko to, że art. 84 to dorobek ustawodawstwa angielskiego z 1883 r. Wówczas w ramach działań antykorupcyjnych, po raz pierwszy zakazano dostarczania napojów alkoholowych. Osobiście jednak z tego powodu nie uważam demokracji za najlepszy wzór.

Ekspert, dr Tomasz Żukowski: Przypominam, że kwestia objęta art. 84 została bardzo szeroko przedyskutowana w ramach prac nad nowelizacją ustawy o wyborze Prezydenta RP. Przepisy te będą mogły być poddane praktycznemu testowi już niedługo.

Po tym praktycznym teście będzie można ewentualnie powrócić do tych przepisów. Teraz natomiast jest chyba za wcześnie, aby już zmieniać to, co zostało dopiero niedawno uchwalone. Podzielam jednak intencje wnioskodawcy.

Poseł Mirosław Czech /UW/: Przypominam, iż wniosek posła Tomasza Karwowskiego przewiduje postawienie w art. 84 ust. 4 kropki po wyrazie "konkursów" i skreślenie pozostałych wyrazów oraz w ust. 4 postawienie kropki po wyrazie "alkoholowych" i skreślenie pozostałych wyrazów.

Poddaję pod głosowanie wniosek posła Tomasza Karwowskiego. Kto opowiada się za tym wnioskiem?

W głosowaniu za wniosek opowiedział się 1 poseł, 12 było przeciwnych, nikt nie wstrzymał się od głosu.

Stwierdzam, że Komisja odrzuciła propozycję zmian w art. 84.

Poseł Grzegorz Schreiber /AWS/: Mam uwagę do art. 84 ust. 1, który stanowi, że: "Zabrania się prowadzenia kampanii wyborczej na terenie zakładów pracy lub instytucji publicznych w sposób i w formach zakłócających ich normalne funkcjonowanie".

W praktyce w kampaniach wyborczych zdarzyły się sytuacje, kiedy to kandydaci na posłów w szkołach wędrując od klasy do klasy rozdawali ulotki dzieciom. Ulotki te miały postać planów lekcji.

Działania te były przedmiotem protestów kierowanych do sądów. Sądy stwierdziły jednak, że wszystko jest w porządku. Moim zdaniem, nie jest to w porządku. Formuła zawarta w art. 84 ust. 1 - identyczna z formułą obecnie obowiązującą - dopuszcza jednak taką interpretację przyjmowaną przed sąd.

Proponuję więc postawienie kropki po wyrazie "publicznych" i skreślenie pozostałych wyrazów.

Poseł Mirosław Czech /UW/: Proszę o opinię ministra Kazimierza Czaplickiego.

Sekretarz PKW Kazimierz Czaplicki: Trudno ustosunkować się do propozycji posła Grzegorza Schreibera. Jest ona bowiem bardzo konkretna.

Trudno również dyskutować z zasadnością orzeczeń sądów. Dodam jeszcze, że przepis ten funkcjonuje w ten sposób, że to kierownik danego zakładu pracy faktycznie zdecydował, czy występuje zakłócanie normalnego funkcjonowania, czy też nie. Podstawą oceny był regulamin i Kodeks pracy.

Ponadto zwraca się uwagę na to, że w prywatnych zakładach pracy właściwie bardzo trudno jest zakazać czegokolwiek. Nie jest bowiem możliwe narzucanie właścicielowi tego, co ma robić lub nie.

Poseł Mirosław Czech /UW/: Przypominam, że w pracach nad zmianą ustawy o wyborze Prezydenta RP kwestia ta była dyskutowana. Nie udało się jednak wypracować innej formuły, choć intencje posła Grzegorza Schreibera są oczywiste.

Proponuję więc, aby wnioskodawca zaczekał; być może w pierwszym czytaniu i w późniejszych pracach uda się wypracować bardziej doskonałą formułę.

Poseł Grzegorz Schreiber /AWS/: Przyjmuję sugestię pana przewodniczącego.

Poseł Mirosław Czech /UW/: Mimo więc szerokiej debaty i wniosków Komisja nie wprowadziła dalszych zmian w rozdziale 10.

Wojciech

Uzupełnienie

Maltan's picture

Biuletyn nr: 3292/III
Komisja: Komisja Nadzwyczajna do rozpatrzenia projektów ordynacji wyborczych do Sejmu i do Senatu oraz o zmianie ustawy o wyborze Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej /nr 19/
Data: 11-10-2000

(...)

Ponieważ do rozdziału 10 dość obszerne uwagi złożył prof. Stanisław Gebethner proszę, aby wypowiedział się w pierwszej kolejności.

Ekspert, prof. Stanisław Gebethner: Sprawa pierwsza to kwestia określenia czasu kampanii wyborczej i czasu agitacji wyborczej. Wydaje się, że obowiązujące w tych materiach przepisy na skutek wprowadzania nowelizacji zmieniły się na tyle, że konieczne jest rozstrzygnięcie, zgodnie z którym cisza obejmuje zakaz agitacji, a nie zakończenia kampanii wyborczej. Kampania wyborcza trwa bowiem w pewien sposób. Są przecież rozmieszczone plakaty i inne formy agitacji wyborczej.

Sprawa druga to przypadki nadawania w okresie ciszy wyborczej audycji emitowanych z zagranicy. O takich przypadkach donosiła prasa. W tym kontekście należy dodać, że tego rodzaju zjawisko występuje w Europie. W jednym kraju jest cisza wyborcza, ale jest ona naruszana przez emitowanie audycji w sąsiednim kraju.

Kolejny problem to zagadnienie stosowania Internetu.

Do wymienionych problemów Komisja powinna powrócić przy rozpatrywaniu przepisów karnych, choć trafnie wskazała Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, że nadawca emitujący audycje poza krajem jest poza zakresem jurysdykcji organów polskich.

Uważam ponadto, że zbyt rygorystycznie są określone przepisy dotyczące plakatów i bilbordów. Równocześnie jest utrzymany w mocy art. 63a Kodeksu wykroczeń. Jest to przepis z zakresu tuż po zniesieniu stanu wojennego. Zawiera zakaz oraz przewiduje surowe kary.

Następna kwestia jest dość świeża i dlatego nie chcę odnosić się do konkretnych przypadków. Chodzi o połączenie kwestii nawiązki czy grzywny, czyli sankcji za pomówienie, z obowiązkiem sprostowania wiadomości nieścisłej. Takie połączenie uważam za nietrafne.

Uważam, że przyspieszone postępowanie sądowe powinno dotyczyć sprostowania in-formacji nieprawdziwej. W tej kwestii konieczne jest szybkie postępowanie. Natomiast kwestia rozstrzygnięcia, czy ktoś został pomówiony lub czy naruszono jego dobra osobiste, nie wymaga postępowania przyspieszonego. Nie są chyba również uzasadnione aż tak bardzo wysokie kwoty odszkodowania.

Sądzę, że należy powrócić do poprzedniej koncepcji, w myśl której była to procedura typowa.

Kolejna kwestia to problem, kto jest tą zainteresowaną osobą, która ma wnieść do sądu sprawę o sprostowanie nieprawdziwej informacji. Obecne sformułowanie można zinterpretować tak, że zainteresowanym jest niemal każdy. Przy przyjmowaniu znowe-lizowanego brzmienia stosownych przepisów, czyli art. 87 konieczne będzie wzięcie pod uwagę doświadczeń płynących z postępowań sądowych.

Nasuwają się również uwagi dotyczące dostępu do telewizji i radia. Art. 88 odsyła jednak w tej kwestii do przepisów znajdujących się w innych rozdziałach projektu. Będzie więc okazja, aby poruszyć te kwestie, ale w dalszych pracach.

Poseł Grzegorz Schreiber /AWS/: Chcę odnieść się do kilku kwestii z rozdziału 10.

Kwestia pierwsza - to nadanie audycji w okresie ciszy wyborczej. Praktyki takie wynikają m.in. z tego, że tak naprawdę nie rozstrzygnęliśmy, co to jest kampania wyborcza. Brak tego rozstrzygnięcia powoduje, że doszło do wydarzeń, które nastąpiły w kampanii wyborczej przed wyborami prezydenckimi.

Oprócz podniesionego już przez prof. Stanisława Gebethnera problemu nadania audycji z zagranicy, jest jeszcze jeden problem. Chodzi o to, czy pokazywanie kandydatów w trakcie ciszy wyborczej jest kampanią wyborczą, czy też nie. Inne pytanie - czy wywiad z kandydatem na temat nie mający żadnego związku z wyborami jest kampanią wyborczą, czy też nie jest kampanią wyborczą. Podobnych problemów jest więcej.

Tak więc rozstrzygnięcia wymaga problem dookreślenia kampanii wyborczej.

Pojawia się również problem konsekwencji za to, że nie zostało opublikowane sprostowanie informacji uznanej za nieprawdziwą. Podobnie rzecz się ma w przypadku, gdy sprostowanie zostało opublikowane po czasie.

Przedstawiłem kilka kwestii, co do których nie mam konkretnych propozycji zmian. Myślę, że do kwestii tych trzeba będzie powrócić po seminarium na temat roli mediów w kampanii wyborczej, które odbędzie się w przyszłym tygodniu.

Poseł Ludwik Dorn /ROP-PC/: Chcę odnieść się do propozycji posła Grzegorza Schreibera polegającej na zbudowaniu legalnej definicji kampanii wyborczej. Mam jednak w tej kwestii bardzo daleko idące wątpliwości. Każdą bowiem definicję prawną jest bardzo łatwo wywrócić.

Warto też pamiętać, że w całej ordynacji poszczególne aspekty kampanii wyborczej są definiowane cząstkowo. Nie popieram więc pójścia w kierunku zaproponowanym przez posła Grzegorza Schreibera.

Jeżeli natomiast chodzi o kwestię nadawania spoza granic Polski czy kwestię Internetu, to można zająć się tymi kwestiami. Trzeba jednak wstępnie odpowiedzieć sobie na pytanie, czy prawo w tej sferze może coś realnie uregulować. Jeżeli prawo niewiele może w tej sferze, to należy dać sobie spokój. Inaczej bowiem zostaną stworzone przepisy puste.

Z jedną kwestią zawartą w wypowiedzi prof. Stanisława Gebethnera nie zgadzam się. Chcę bronić konstrukcji art. 87 i obowiązku przeproszenia pomówionego, a nie tylko sprostowania nieprawdziwej informacji.

Jest to wniosek płynący z praktyki. Jestem bowiem członkiem środowiska politycznego, które było bardzo atakowane tak w ogóle, a już szczególnie przez tygodnik "Nie". Przykładem może być sprawa tzw. lojalki mojego politycznego przyjaciela Jarosława Kaczyńskiego.

Śledząc daty w tej sprawie można stwierdzić, iż z dniem rozpoczęcia kampanii wyborczej cała ta sprawa została wyciszona. Jest bowiem tak, że redakcje różnych pism - w tym również tych, które pozwalam sobie określić jako niesłychanie szmatławe - z tego typu przepisami liczą się.

Z tego też względu polskie kampanie wyborcze mają w miarę czysty przebieg, zwłaszcza na tle porównawczym. Uregulowania prawne są skuteczne.

Ekspert, dr Tomasz Łukowski: Podzielam pogląd posła Ludwika Dorna jeżeli chodzi o art. 87. Przedłożone brzmienie jest dobre.

Poseł Mirosław Czech /UW/: Czy ktoś chciałby jeszcze zabrać głos w sprawach bardziej ogólnych dotyczących rozdziału 10? Nikt się nie zgłasza.

Przechodzimy zatem do rozpatrzenia poszczególnych artykułów.

Zawarte w projekcie brzmienie art. 81 jest następujące:

"Art. 81.1. Kampania wyborcza rozpoczyna się z dniem ogłoszenia postanowienia Prezydenta Rzeczypospolitej o zarządzeniu wyborów.

2. Kampanii wyborczej nie można prowadzić na 24 godziny przed dniem głosowania i w dniu głosowania aż do jego zakończenia.

3. Od dnia ogłoszenia postanowienia, o którym mowa w ust. 1, partie polityczne oraz wyborcy mogą wykonywać czynności określone w niniejszej ustawie. Czynności podjęte przed tym terminem są nieważne".

Przypominam, że w przyszłym tygodniu odbędzie się konferencja organizowana przez Komisję i poświęcona kwestii kampanii wyborczej. Wstępne założenie jest takie, aby w wyniku obrad konferencji podjąć próbę rozróżnienia kampanii wyborczej i agitacji wyborczej.

Czy w chwili obecnej są uwagi lub wnioski dotyczące art. 81? Nie ma uwag.

Czy ktoś jest przeciwny przyjęciu art. 81? Nie ma sprzeciwu.

Stwierdzam, że Komisja przyjmuje powyższą propozycję bez sprzeciwu.

Przechodzimy do rozpatrzenia art. 82 w brzmieniu następującym:

"Art. 82. Na 24 godziny przed dniem głosowania aż do zakończenia głosowania zabrania się podawania do wiadomości publicznej wyników przedwyborczych badań /sondaży/ opinii publicznej, dotyczących przewidywanych zachowań wyborczych i wyniku wyborów, a także wyników sondaży przedwyborczych przeprowadzonych w dniu głosowania".

Czy ktoś chce zabrać głos w sprawie art. 82?

Poseł Ryszard Wawryniewicz /AWS/: Proponuję skreślenie art. 82. Argumenty przedstawiałem podczas prac nad nowelizacją ustawy o wyborze Prezydenta RP, w której znajduje się analogiczny przepis.

Przypomnę więc tylko, że nie ma żadnych danych wskazujących na to, że publikowanie wyników badań przedwyborczych w sposób znaczący zmienia preferencje wyborcze. W tej sytuacji art. 82 to ograniczenie dostępu obywateli do informacji.

Ponadto uważam, że nawet publikowanie wyników sondaży tuż przed głosowaniem nie ma znaczenia, gdyż wyborcy już podjęli decyzję co do głosowania. Nawet jeśli zmienią swoje preferencje, to jest to ich prawo. Nie powinno ograniczać się prawa obywateli do informacji.

Poseł Wojciech Arkuszewski /AWS/: Popieram w pełni stanowisko mojego przedmówcy.

Poseł Ludwik Dorn /ROP-PC/: Jestem przeciwnego zdania, choć w pracach nad nowelizacją ustawy o wyborze Prezydenta RP opowiadałem się za skróceniem czasu obowiązywania zakazu publikacji sondaży.

Można przyjąć - generalnie rzecz biorąc - że w socjologii nie zgromadzono żadnych konkluzywnych przesłanek na rzecz jednej lub drugiej tezy. Po prostu nie wiadomo. Zakładając niewiedzę nie jest dobre przyjmowanie bardzo długiego okresu ciszy sondażowej.

Równocześnie jednak uważam, że nie byłoby roztropnie okres ten całkowicie zlikwidować. Warto też pamiętać, że okres ten wkomponowuje się w ciszę wyborczą.

Ponadto jest jeszcze jeden wzgląd dodatkowy. Na ogół uznaje się, że istnieje pewna grupa wyborców - nie jest ona zapewne zbyt liczna - nastawionych skrajnie opurtunistycznie. Na wyborców tych mogą jednak wpłynąć wyniki sondaży przedwyborczych prowadzonych w dniu głosowania zwłaszcza jeżeli są to tzw. exit-polls.

Nawet w Stanach Zjednoczonych, które są bardzo liberalne, jeżeli chodzi o sondaże - o ile mi wiadomo - istnieje zakaz podawania do publicznej wiadomości exit-polls prowadzonych w dniu głosowania.

Tak więc przedłożona propozycja idzie bardzo daleko. Przyjęcie tej propozycji oz-naczałoby, że na tle krajów, w których istnieje rozwinięta kultura sondażowa, bylibyśmy jedynym krajem - choć mogę się mylić - w którym nie istnieje zakaz podawania do publicznej wiadomości exit-polls. Takie byłyby konsekwencje przyjęcia poprawki posła Ryszarda Wawryniewicza.

Poseł Marek Mazurkiewicz /SLD/: Nie powtarzając argumentów chcę tylko powiedzieć, iż popieram stanowisko zaprezentowane przez mojego przedmówcę. Proponuję więc utrzymanie art. 82. Zwracam uwagę, że art. 82 jest logicznie powiązany z art. 83 przewidującym ciszę wyborczą.

Ponadto nie można zapominać o tym, że istnieje możliwość tworzenia mistyfikacji czy świadome podawanie mylnych wyników sondaży.

Ekspert, dr Tomasz Żukowski: W pełni podzielam poglądy obu przedmówców. Ponadto chcę dodać, że problemem realnym jest dokładność sondaży. Kwestii tej nie da się uregulować prawem. Chodzi bowiem o profesjonalizm firm badawczych. W tym kontekście chcę powiedzieć, że w najbliższym czasie będą miały miejsce dyskusje wśród socjologów na temat tego, co zrobić, aby sondaże były dokładniejsze niż w tym roku.

Poseł Mirosław Czech /UW/: Również zdecydowanie przychylam się do głosów moich przedmówców. Uważam, że analogiczny przepis sprawdził się znakomicie w kampanii prezydenckiej.

Uważam również, że odejście od zakazu publikowania wyników sondaży w dniu głosowania, byłoby z naszej strony decyzją bezprecedensową o zgoła nieprzewidywalnych skutkach dla procesu wyborczego.

Poseł Ryszard Wawryniewicz /AWS/: Jestem skłonny zmodyfikować swój wniosek w ten sposób, aby utrzymać zakaz publikowania sondaży przedwyborczych przeprowadzonych w dniu głosowania. Proponuję natomiast likwidację terminu 24 godziny.

Poseł Mirosław Czech /UW/: Czy ktoś chce zabrać głos w sprawie zmodyfikowanego wniosku posła Ryszarda Wawryniewicza? Nikt się nie zgłasza.

Przystępujemy do głosowania. Poddaję pod głosowanie wniosek posła Ryszarda Wawryniewicza.

Kto opowiada się za tym wnioskiem?

W głosowaniu za wnioskiem opowiedziało się 2 posłów, 13 było przeciwnych, 2 wstrzymało się od głosu.

Stwierdzam odrzucenie wniosku.

Czy są jeszcze uwagi do art. 82? Nie ma uwag.

Czy ktoś jest przeciwny przyjęciu art. 82? Nie ma sprzeciwu.

Stwierdzam, że Komisja przyjmuje powyższą propozycję bez sprzeciwu.

Przechodzimy do rozpatrzenia art. 83 w brzmieniu następującym:

"Art. 83.1. W dniu głosowania oraz na 24 godziny przed tym dniem zwoływanie zgromadzeń, organizowanie pochodów i manifestacji, wygłaszanie przemówień, rozdawanie ulotek, jak też prowadzenie w inny sposób agitacji na rzecz kandydatów i list kandydatów jest zakazane.

2. Wszelkie formy agitacji w lokalu wyborczym są zakazane.

Czy są uwagi do art. 83?

Poseł Wojciech Arkuszewski /AWS/: W artykułach tego rozdziału stosowany jest zwrot "na 24 godziny przed dniem głosowania". Jeżeli pojęcie "dzień" ma oznaczać dobę, to powinno się tak napisać. Jeżeli natomiast w grę wchodzi dzień, to powstaje pytanie, od kiedy zaczyna się dzień.

Jeżeli przyjąć, że dzień zaczyna się od świtu, to powstaje pewna niejasność, która ma istotne konsekwencje. Osoba oskarżona o wieszanie plakatów przed świtem może się bronić, że nie robiła tego w dzień.

Poseł Mirosław Czech /UW/: Uważam, że art. 83 zawiera rozsądną formułę. Dzień jako oznaczenie doby jest w prawie - i nie tylko - bardzo powszechny. Dzień głosowania rozpoczyna się od godz. 0.00 i kończy się o godz. 23.59 i 59 sekund z dalszymi liczbami po przecinku.

Poseł Wojciech Arkuszewski /AWS/: Skoro jest to dobry przepis, to dlaczego nie ma formuły "dzień poprzedzający dzień głosowania"? Art. 83 nie jest jednoznaczny na tle innych przepisów. Raz jest bowiem stosowana formuła "dzień", a innym razem formuła "24 godziny". Tymczasem chodzi o to samo.

Poseł Mirosław Czech /UW/: Należy jednak przyjąć, że obowiązuje stylistyka. Formuła "na dzień przed dniem głosowania" brzmi gorzej niż formuła "na 24 godziny przed dniem głosowania".

Czy są jeszcze inne uwagi do art. 83?

Poseł Ryszard Wawryniewicz /AWS/: Chcę zapytać, czy były problemy z interpretacją drugiej części ust. 1. Chodzi o formułę "jak też prowadzenie w inny sposób agitacji na rzecz kandydatów i list kandydatów jest zakazane".

Czy zdarzały się np. przypadki, że składane były protesty dlatego, że np. ktoś nosił w klapie znaczek kandydata lub na zderzaku prywatnego samochodu miał naklejkę o treści popierającej kandydat, lub też ktoś nosił koszulkę z podobizną kandydata.

Tak więc, czy stosowanie art. 83 ust. 1 wywoływało jakieś problemy. Wiemy bowiem, że w dniu głosowania wiszą plakaty i bilbordy, które są elementem kampanii wyborczej.

Sekretarz PKW Kazimierz Czaplicki: Kwestia ta Państwowej Komisji Wyborczej nie nastręczała żadnych kłopotów przede wszystkim dlatego, że kwestią tą Państwowa Komisja Wyborcza nie zajmuje się. W dyskutowanej kwestii orzekają bowiem kolegia do spraw wykroczeń i one dokonują praktycznej interpretacji art. 83 ust. 1.

Państwowa Komisja Wyborcza może generalnie wydawać swoje opinie na ten temat. Natomiast co do konkretnych faktów - np. noszenia znaczka w klapie z podobizną kan-dydata - to czy jest to naruszenie zakazu z art. 83 ust. 1 orzeka kolegium do spraw wykroczeń.

Poseł Ryszard Wawryniewicz /AWS/: Rozumiem więc, że Państwowa Komisja Wyborcza pozostawia praktyce kwestię orzecznictwa na tle art. 83 ust. 1.

Sekretarz PKW Kazimierz Czaplicki: Tak właśnie jest. Chodzi o zakaz, a organem właściwym jest kolegium do spraw wykroczeń.

Poseł Ryszard Wawryniewicz /AWS/: Czy Państwowa Komisja Wyborcza ma wiedzę na temat tego, ile było przypadków naruszenia zakazów z art. 83 ust. 1 i jak do tej kwestii podchodziły kolegia do spraw wykroczeń?

Sekretarza PKW Kazimierz Czaplicki: Państwowa Komisja Wyborcza ma ogólną wiedzę na ten temat. Nie ma bowiem obowiązku informowania przez kolegia do spraw wykroczeń Państwowej Komisji Wyborczej o swoich rozstrzygnięciach.

Generalnie można powiedzieć, że nie są to liczne przypadki, jeżeli chodzi o naruszenie art. 83 ust. 1. Niemniej jednak przypadki takie zdarzają się. Nie ulega wątpliwości, że formuła mówiąca o prowadzeniu "w inny sposób agitacji na rzecz kandydatów i list kandydatów" jest nieostra i bardzo szeroka.

Poseł Ryszard Wawryniewicz /AWS/: Stąd moje pytanie, czy należy doprecyzować art. 83 ust. 1.

Sekretarz PKW Kazimierz Czaplicki: Problem prowadzenia kampanii - nawet po ewentualnym wypracowaniu definicji agitacji wyborczej - pozostanie nadal problemem.

Natomiast można się zastanowić, czy istnieje w ogóle potrzeba utrzymywania takiego ograniczenia. W wielu krajach kampanię wyborczą w różnych formach można prowadzić nawet w dniu wyborów i na tym tle nie dochodzi w tych krajach do jakichś szczególnych ekscesów.

Ponadto nasuwa się problem, czy możliwe będzie precyzyjne zdefiniowanie agitacji wyborczej. Gdy powstanie definicja agitacji wyborczej, wówczas art. 83 ust. 1 będzie bardziej precyzyjny.

Poseł Jacek Rybicki /AWS/: Nadmiernie formalizując niektóre kwestie można dojść do absurdu. Wyobraźmy sobie, że ktoś w koszulce z podobizną kandydata stoi na chodniku przed lokalem wyborczym, ale od piątku. Można więc przyjąć, że nie narusza prawa i nie prowadzi kampanii wyborczej. Próba regulowania każdej takiej sytuacji prowadzi do nikąd.

Ekspert, prof. Stanisław Gebethner: Uważam, że analizując art. 83 trzeba najpierw postawić sobie pytanie o to, w jakim celu jest wprowadzona tzw. cisza wyborcza. Chodzi o to, aby uspokoić nastroje. Nie powinno więc być m.in. manifestacji ani pochodów oraz innych wydarzeń utrudniających czy uniemożliwiających głosowanie. Inaczej mówiąc chodzi o ostudzenie atmosfery wyborczej.

Należy jednak dodać, że na ogół panuje zgoda co do tego, że ostatnia kampania wyborcza nie była szczególnie burzliwa. Czym innym jest bowiem ocena poszczególnych telewizyjnych "wydarzeń", a czym innym całościowa ocena kampanii, które generalnie przebiegają w sposób, który nie urąga regułom porządku publicznego. Opinii tej nie podważa nawet to, że w dawnej stolicy Polski wydarzył się eksces polegający na próbie karmienia psa kartami wyborczymi.

Uważam, że art. 83 jest w doktrynie interpretowany jako zakaz aktywnej agitacji wyborczej. Nie ulega bowiem wątpliwości, że nalepka z podobizną kandydata znajdująca się w dniu wyborów na samochodzie nawet w Stanach Zjednoczonych nie jest traktowana jako forma agitacji wyborczej.

Przecież w dniu wyborów widzą bilbordy i plakaty, natomiast jest zgoda co do tego, że mężowie zaufania nie powinni mieć znaczków swojego ugrupowania wpiętych w klapę marynarki, oczywiście w tym czasie, gdy znajdują się w lokalu wyborczym.

Uważam, że można rozważyć, aby w art. 83 ust. 1 przyjąć formułę "w inny sposób aktywnej agitacji". jest to jednak propozycja do rozważenia.

Ponadto chcę dodać, że w moim przekonaniu nie da się zdefiniować precyzyjnie aktywnej agitacji.

Poseł Mirosław Czech /UW/: Uważam, że tak jak nie uda się zdefiniować formuły "inny sposób agitacji", tak i nie da się zdefiniować formuły "inny sposób aktywnej agitacji".

Sekretarz PKW Kazimierz Czaplicki: Pozwalam sobie ponowić pytanie o to, czy art. 83 ust. 1 jest w ogóle potrzebny. Warto bowiem pamiętać, że za pomocą Internetu można prowadzić bardzo aktywną agitację wyborczą, i to również w dniu wyborów. To samo dotyczy telewizji satelitarnej, która praktycznie niemal nie ma granic. Jest to ważny problem, zwłaszcza po wejściu do Unii Europejskiej, w której przepisy dotyczące tej kwestii są bardzo liberalne.

Tak więc może pozostawić tylko przepis zakazujący agitacji tylko w dniu głosowania. Jeżeli bowiem nie uda się zdefiniować agitacji wyborczej, to przepis art. 83 ust. 1 jest w znacznym stopniu martwy.

Zwracam bowiem uwagę, że za naruszenie zakazu publikowania sondaży jest przewidziana grzywna od 500 tys. zł do 1 mln zł, a złamanie art. 83, to wykroczenie zagrożone karą do 5 tys. zł. Nie ma więc skali porównawczej. Tak duża różnica kar zniechęca do ewentualnego udokumentowania naruszeń art. 83.

Poseł Marek Mazurkiewicz /SLD/: Proponuję, aby dalsza dyskusja nad art. 83 została przeniesiona na seminarium organizowane przez naszą Komisję w przyszłym tygodniu.

Ponadto chcę przypomnieć, że analogiczny przepis znajduje się w ordynacji wyborczej do rad gmin, rad powiatów i sejmików województw oraz w ustawie o wyborze Prezydenta RP. Nie ma więc potrzeby uchylania tego przepisu, zwłaszcza że już wcześniej założyliśmy, że będziemy dążyć do unifikacji prawa wyborczego i stworzenia w przyszłości kodeksu wyborczego.

Poseł Ludwik Dorn /ROP-PC/: Rozumiem pewne kłopoty Państwowej Komisji Wyborczej i rozumiem, że nie można obecnie uregulować kwestii Internetu, czy kwestii telewizji satelitarnych. Nasuwa się jednak pytanie o to, czy przepisy art. 83 do tej pory działają. Odpowiedź jest twierdząca.

Nie tylko w dniu wyborów nie ma wieców i pochodów, a również nie ma płatnych reklam wyborczych. Ekipy naklejające plakaty działają do godz. 24 i czasami biją się, ale to już inna sprawa.

Tak więc w przedwyborczą sobotę można mówić o wyciszeniu. Jeżeli więc tego rodzaju przepisy działają, to po co przy nich majstrować.

Ekspert, dr Bartłomiej Nowotarski: Istotą dyskutowanego przepisu jest to, o czym mówił prof. Stanisław Gebethner, a więc aby nie było zjawisk utrudniających, czy wręcz uniemożliwiających przeprowadzenie wyborów. Można sobie wyobrazić szpaler demonstrantów, którzy przed wejściem do lokalu wyborczego bardzo ostro zachęcają do głosowania na określonych kandydatów. Chodzi właśnie o uniknięcie takich sytuacji.

Tak więc można byłoby ewentualnie rozważać dopisanie formuły mówiącej o zakazie działań narażających wyborców. Jest to jednak problem, o którym można dyskutować na seminarium.

Ekspert, dr Tomasz Żukowski: Zwracam uwagę, że art. 83 ust. 2 - w przeciwieństwie do art. 83 ust. 1 - nie ma sankcji. W związku z tym proponuję, aby w art. 234 w pkt. 1 dopisać przepis, zgodnie z którym ten, kto narusza zakazy określone w art. 83 ust. 1 lub ust. 2, podlega karze grzywny.

Poseł Mirosław Czech /UW/: Wydaje się, że sugestia eksperta dr. Tomasza Żukowskiego jest trafna. Komisja formalnie ustosunkuje się do niej przy rozpatrywaniu art. 234.

Proszę pozwolić, że wypowiem swoją opinię.

Zgadzam się z posłem Ludwikiem Dornem, iż art. 83 ma duże znaczenie cywilizujące wybory. Wprowadza wyciszenie w sobotę i niedzielę. Zamyka również akcję plakatową.

Tak więc art. 83 wprowadza, a właściwie utrzymuje dobry obyczaj powagi w dniu wyborów. Jest atmosfera do namysłu dla wyborcy.

Zgadzam się, że przepis ten ma luki, ale jednocześnie sprawdził się. Nie wiem natomiast, czy można ten przepis zapisać bardziej precyzyjnie.

Poseł Ryszard Wawryniewicz /AWS/: Za chwilę poseł Grzegorz Schreiber przedstawi treść poprawki do art. 83 ust. 1. Ja chcę natomiast przedstawić uwagę praktyczną. Obecnie "wojny plakatowe" w wielu miejscowościach nie mają racji bytu z tej prostej przyczyny, że słupy ogłoszeniowe są płatne. Nie ma więc okazji do działania grup plakaciarzy biegających wieczorem z plakatami i wiadrem kleju.

Tak więc kampania plakatowa jest w znacznym stopniu ucywilizowana przez wolny rynek. Ściślej mówiąc jest raczej monopol gmin na wolnym rynku usług ogłoszeniowych.

Poseł Grzegorz Schreiber /AWS/: Przychylając się do sugestii wyrażonej przez ministra Kazimierza Czaplickiego chcę zaproponować w art. 83 ust. 1 wykreślenie wyrazów "wygłaszanie przemówień, rozdawanie ulotek, jak też prowadzenie w inny sposób agitacji".

Chcę dodać, że w sytuacji, w której wyborca jest "atakowany" w dniu wyborów olbrzymimi bilbordami jest to forma agitacji znacznie bardziej aktywna, aniżeli plakietki czy nawet ulotki, które pojawiają się, ale też nie do końca wiadomo, czy leżą one od piątku, czy też zostały wyłożone później. Będzie to zawsze budzić wątpliwości.

Wydaje się, że ograniczenie zakazu do zwoływania zgromadzeń, organizowania pochodów i manifestacji, czyli czynnych i agresywnych form kampanii wyborczej, jest zupełnie wystarczające. Stąd treść mojej poprawki.

Poseł Jacek Rybicki /AWS/: Również chcę się odnieść do art. 83, ale w nieco innej kwestii. Uważam, że sformułowanie "W dniu głosowania oraz na 24 godziny przed tym dniem" nie jest dostatecznie precyzyjne. W ostatniej kampanii prezydenckiej przepis ten został naruszony, gdyż o godz. 20.00 były studia wyborcze będące niewątpliwie zgromadzeniami.

Skoro więc chcemy być precyzyjni, to należy przyjąć formułę taką, jak w art. 82, a więc "na 24 godziny przed dniem głosowania aż do zakończenia głosowania".

Ekspert, prof. Stanisław Gebethner: Studia wyborcze działają jednak już po zakończeniu głosowania.

Poseł Ludwik Dorn /ROP-PC/: Jeżeli chodzi o kwestię podniesioną przez posła Jacka Rybickiego, to chcę zapytać przedstawicieli Biura Legislacyjnego. Chodzi o to, czy przebywanie w studiu wyborczym mieszczącym się w zamkniętym budynku jest zgromadzeniem w rozumieniu ustawy o zgromadzeniach? Nie każde zgromadzenie się ludzi oznacza zgromadzenie w rozumieniu ustawy o zgromadzeniach.

Poseł Jacek Rybicki /AWS/: Moja poprzednia uwaga była trochę pół żartem, pół serio. Równocześnie chcę jednak przypomnieć, że po wyborach prezydenckich w 1990 r. przed siedzibą "Solidarności" w Gdańsku na spotkanie z Lechem Wałęsą przyszło kilka tysięcy ludzi i nie było to zgromadzenie w pomieszczeniu zamkniętym.

Sekretarz PKW Kazimierz Czaplicki: Ustawa o zgromadzeniach wyłącza tego typu zgromadzenia spod przepisów ustawy o zgromadzeniach. Skoro się nie stosuje przepisów, to nie można również zastosować ustawowej definicji zgromadzenia, która stanowi, że zgromadzeniem jest zgromadzenie co najmniej 15 osób zwoływane w celu wspólnych obrad lub w celu wspólnego wyrażenia stanowiska.

Na tym tle nasuwa się jednak poważny problem. Skoro ustawa o zgromadzeniach wyłącza zgromadzenia wyborcze spod swoich przepisów, oznacza to, że cała ustawa o zgromadzeniach nie ma zastosowania.

Równocześnie ustawa o bezpieczeństwie imprez masowych również wyłącza zgromadzenia. Przepisy tej ustawy nie mają zastosowania do zgromadzeń, tym bardziej więc nie mają zastosowania do zgromadzeń wyborczych. Oznacza to więc, że tak naprawdę nie ma żadnych regulacji.

Konsekwencja takiego stanu rzeczy jest taka, że w tej kwestii nikt za nic nie odpowiada. Dotyczy to zwłaszcza organizatora. Tak więc gdyby coś wydarzyło się podczas zgromadzenia wyborczego, to będzie bardzo trudno odpowiedzieć na pytanie, kto za to odpowiada.

Być może więc należy rozważyć wprowadzenie przepisu uchylającego art. 4 pkt 3 prawa o zgromadzeniach. W tym kontekście warto przypomnieć, że tuż po 1989 r. był przepis, zgodnie z którym mają zastosowanie przepisy prawa o zgromadzeniach, z wyjątkiem przepisów o konieczności uzyskiwania zezwolenia. Obecnie nie jest potrzebna zgoda - zezwolenie - lecz w zasadzie konieczne jest tylko powiadomienie.

Tak więc powinno zostać rozważone odniesienie do ustawy - Prawo o zgromadzeniach lub do ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych. Problem jest więc poważny, gdyż w grę wchodzi luka prawna.

Poseł Marek Mazurkiewicz /SLD/: Czy na tym tle w wyborach prezydenckich wystąpiły problemy?

Sekretarz PKW Kazimierz Czaplicki: Na tym tle bezpośrednio problemy nie wystąpiły. Było jednak sporo pytań o to, jak należy rozumieć zgromadzenie w rozumieniu ustawy o wyborze Prezydenta RP. Pytano, czy mają zastosowanie przepisy ustawy - Prawo o zgromadzeniach lub czy mają zastosowanie przepisy ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych. Odpowiedź była taka, jaką przedstawiłem przed chwilą.

To, że nie było problemów, nie oznacza, że nigdy nic się nie stanie.

Poseł Mirosław Czech /UW/: Uważam, że w świetle wypowiedzi ministra Kazimierza Czaplickiego konieczna jest analiza problemu i zaproponowanie rozwiązania prawnego. Jest to bowiem luka prawna, która wymaga wypełnienia.

Zainicjuję prace zmierzające do wypełnienia tej luki. Potencjalny kierunek tych prac zasugerował minister Kazimierz Czaplicki.

Poseł Kazimierz Barczyk /AWS/: W dyskusji - zwłaszcza głos ministra Kazimierza Czaplickiego - podniesiono kwestię luki prawnej. Wypełnienie tej luki jest konieczne zwłaszcza z punktu widzenia poprawności legislacyjnej. Stosowne propozycje rozwiązań powinni przygotować eksperci we współpracy z Biurem Legislacyjnym.

Poseł Mirosław Czech /UW/: Ponieważ - jak się wydaje - zmiany w art. 83 wymagają zarówno dalszej dyskusji, jak i przygotowania konkretnych propozycji, proponuję odłożenie prac nad art. 83.

Wojciech

Jeszcze o ciszy i linkach sponsorowanych Google

VaGla's picture

Skoro już zbieramy te materiały (a ja już dopisałem temat do giełdy tematów prac magisterskich), to jeszcze jeden aspekt można poruszyć, który pojawił się w notatce Czy linki przerwały ciszę wyborczą? w blogu Bluerank (dotyczącego marketingu wyszukiwarek internetowych)

W sobotę - dzień przed wyborami parlamentarnymi wpisaliśmy w wyszukiwarce hasło wybory. Mimo obowiązującej w Polsce ciszy wyborczej, wyświetliły się nam linki sponsorowane prowadzące do stron różnych partii politycznych. Link sponsorowany to reklama, a reklama ta pokazała się internautom w czasie zakazanym - czy złamano zatem ciszę wyborczą?

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Hakierzy i po wyborach

Maltan's picture

działają:

W związku z licznymi komentarzami dotyczącymi wyników sondażu nt. ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego, oraz uzasadnionymi przesłankami wskazującymi na podejmowanie działań celowo zniekształcających wyniki sondy, zostaje ona zawieszona. Jej ponowne uruchomienie nastąpi po wprowadzeniu zabezpieczeń minimalizujących ryzyko ponownych manipulacji w przyszłości.

Źródło: Platforma Obywatelska

Jedna z portali napisał: Poseł PO Paweł Graś wyjaśnił "Rz", że o fałszerstwie nie ma mowy, a stronę zaatakowali hakerzy.

PAP: Istotnie były pewne komplikacje w biurze partii PO, co się zdarza - przyznał. Mam informacje, że być może była tutaj w jakimś sensie działalność hakerska, może były jakieś inne okoliczności - poseł Chlebowski

Wojciech

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>