Jedna spółka puszcza kampanię, druga pisze do blogera w sprawie reklamy

No i do Maćka Budzicha, który prowadzi blog Mediafun, napisała spółka. Chodziło o reklamę bannerową, której emisję zleciła blogerowi firma FreshMail, a która wykorzystywała element nawiązujący do znaku towarowego konkurencyjnej firmy: SARE. We FreshMail wymyślili kreację z hasłem: zamień stare na nowe, przy czym "stare" napisane było taką czcionką, którą wykorzystano w znaku SARE (znak towarowy konkurencyjnej spółki), w reklamie wykorzystano również element zbliżony do charakterystycznej koperty listu w "logo" SARE...

O sprawie można przeczytać w serwisie Maćka: Sare kontra Stare, tam również pismo z SARE, które otrzymał. Na charakterystyczny "logotyp" (znak towarowy) zostało przyznane prawo ochronne, a spółka pisząc do Maćka Budzicha podkreślała również, że ten logotyp stanowi także utwór w rozumieniu prawa autorskiego, do którego przysługują spółce autorskie prawa majątkowe. Dalej zaś zauważono, że rozpowszechnianie takiego znaku (utworu) stanowi naruszenie art. 116 ust. 1 oraz ust. 2 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, przywołano również ustawę o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji (art. 12). Przywołano wreszcie ustawę Prawo prasowe (art. 36 ust. 2 ustawy brzmi: "Ogłoszenia i reklamy nie mogą być sprzeczne z prawem lub zasadami współżycia społecznego").

Maciek skomentował to w sposób następujący:

Nawiązanie do nazwy i loga SARE wydało mi się zabawne i wprost mówiące z kim Freshmail konkuruje. Stare też niekoniecznie musi kojarzyć się ze „starym gratem”, bo jest przecież „stare ale jare”, „stare i sprawdzone”. Zresztą bardzo lubię takie gry z konkurencją w reklamach.

Ale okazuje się, że to, co mi wydaje się zabawne, dla SARE niekoniecznie jest takie śmieszne. Oprócz rozmowy telefonicznej (wszystko kulturalnie i bez niepotrzebnych spięć), doczekałem się pisma od prawników, które przede wszystkim traktuje o bezprawnym wykorzystaniu zastrzeżonego znaku firmowego.

No właśnie (przy czym to pismo, które opublikował Maciek, to nie od "prawników", a od członka zarządu spółki). Wczoraj wieczorem wymieniliśmy się z Maćkiem komentarzami "po jabberze" i wskazałem mu m.in. art. 14 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Skoro otrzymał "wiarygodną informacje", że materiał może naruszać prawa osób trzecich, to - aby nie ponosić ewentualnej odpowiedzialności - powinien uniemożliwić dostęp do spornego bannera. Aby nie ponosić zaś odpowiedzialności względem zleceniodawcy kampanii - po uniemożliwieniu dostępu do spornego materiału powinien poinformować tego zleceniodawcę o swoich działaniach.

Oczywiście nie musiał tego robić, ale w takiej sytuacji mógłby ponosić odpowiedzialność związaną z naruszeniem praw spółki SARE. A blogerzy często nie mają "zaplecza", które pozwoliłoby im ocenić czy słusznie czy niesłusznie ktoś dochodzi roszczeń (a wcześniej wykorzystuje mechanizm "notice and takedown"). To, na co mogą sobie czasem pozwolić wielkie, instytucjonalne media (z całym swoim kapitałem, infrastrukturą, pracownikami, w tym prawnikami, etc.), niekoniecznie jest udziałem blogerów (ale raczej nie jest; dodatkowo media instytucjonalne mogą "wycisnąć" z nagięcia zasad dodatkowe korzyści dla siebie - kontrowersja może zwiększyć nakład i czasem dochodzi do takiego "ważenia": czy jeśli nas pozwą, to odbijemy sobie to zwiększeniem nakładu i ewentualnie zwiększeniem sprzedaży powierzchni reklamowej?).

Jakby zakończyła się sprawa przed sądem? Nie wiem. Ostrożnie przypuszczam, że sąd przychyliłby się do tez SARE, a mianowicie, że przez emisję reklamy doszło do popełnienia deliktu nieuczciwej konkurencji.

Maciek dostał propozycje, by w miejsce zdjętej przez niego reklamy FreshMail zaczął odpłatnie emitować reklamy SARE (propozycja miała zrekompensować fakt przerwania płatnej emisji), FreshMail zadeklarował, że weźmie na siebie wszelkie uciążliwości w sytuacji, gdyby Maciek miał kłopoty związane z emisją spornej reklamy, a sam Maciej stara się doprowadzić do sytuacji, by obaj konkurencji jakoś się między sobą dogadali.

Niektórzy pytali pod tekstem Maćka: "jak to jest z tym, że się nie ponosi odpowiedzialności za reklamy i ogłoszenia" - czasem takie klauzule pokazują się w różnych periodykach. Jeśli chodzi o internet - tu mają zastosowanie m.in. wspomniane przepisy ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną (w szczególności art. 14 - tu jeszcze nie mamy żadnego "ważnego" orzeczenia, które można by cytować jako element praktyki wymiaru sprawiedliwości), natomiast w prasie "tradycyjnej" mamy orzecznictwo i można np. zacytować tezę Wyroku Sądu Najwyższego - Izba Cywilna z dnia 15 lipca 2004 r., V CK 675/2003:

Wydawca ma obowiązek kontrolować treść zamieszczonych w jego czasopiśmie ogłoszeń tylko pod kątem ich zgodności z prawem i zasadami współżycia społecznego. Za pozostałe, ocenne treści ogłoszenia odpowiada zleceniodawca.

To orzeczenie również będzie miało zastosowanie do publikacji w internecie, a mianowicie w tych wszystkich sytuacjach, w których wydawca ma kontrolę nad treściami (czyli np. decyduje o tym jaki baner powiesić, a jakiego nie wieszać);

Art. 14 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną mówi zaś o sytuacji opisanej słowami:

1. Nie ponosi odpowiedzialności za przechowywane dane ten, kto udostępniając zasoby systemu teleinformatycznego w celu przechowywania danych przez usługobiorcę, nie wie o bezprawnym charakterze danych lub związanej z nimi działalności, a w razie otrzymania urzędowego zawiadomienia lub uzyskania wiarygodnej wiadomości o bezprawnym charakterze danych lub związanej z nimi działalności niezwłocznie uniemożliwi dostęp do tych danych.
(...)
2. Usługodawca, który uzyskał wiarygodną wiadomość o bezprawnym charakterze przechowywanych danych dostarczonych przez usługobiorcę i uniemożliwił dostęp do tych danych, nie odpowiada względem tego usługobiorcy za szkodę powstałą w wyniku uniemożliwienia dostępu do tych danych, jeżeli niezwłocznie zawiadomił usługobiorcę o zamiarze uniemożliwienia do nich dostępu.
(...)

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>