Prace nad ACTA stymulują twórczość...
Przypuszczam, że ten kawałek hip-hopu zyska dość sporą popularność w Internecie. Nie dlatego, że autor - Dan Bull - postanowił wypowiedzieć się na temat konieczności zagwarantowania konsumentom praw ograniczanych przez monopole własności intelektualnej. Powodem może być fakt, że po prostu udostępnił bez ograniczeń przygotowany klip, plik mp3, tekst melorecytacji. Udostępnił, chociaż sprzedaje też płyty CD. W jaki sposób próbuje przekonywać do ich nabycia? Jeśli kupisz u niego płytę, a dokonując płatności za pośrednictwem systemu PayPal umieścisz informacje o "temacie" - autor napisze dla ciebie unikalne rymy na podany temat...
W swoim profilu w serwisie Facebook Dan Bull umieścił następującą notę: "When you buy my CD, I'll write a unique rhyme into the artwork for you, on any topic you choose.". Profil na razie polubiło tylko dwa i pół tysiąca osób. Dwie godziny temu autor umieścił tam informacje o udostępninieniu nowego klipu pt. "Death of ACTA". Informacji o tym skomentowało jedynie 14 osób, a 19 innych kliknęło "like". Przypuszczam, że te parametry mogą dość szybko ulec zmianie. Przecież ja nie śledzę publikacji autora, a już dowiedziałem się, że powstał hiphopowy kawałek na temat ACTA:
W serwisie YouTube opublikowano klip, jest tam też link do pliku mp3, opublikowano także słowa, zaczynające się od: "Only rapper to be called a thief without stealing /Download an MP3 for free, these people hit the ceiling/ I'm just a citizen that's teaching you a lesson/ for restricting my freedom of expression..."
Czy to znaczy, że te wszystkie materiały Dan Bulla nie są chronione prawem autorskim? Ależ są. Oczywiście, że są chronione.
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
Może trochę offtopic, ale
Może trochę offtopic, ale [Ten serwis czytają kulturalni ludzie, zatem proszę to uwzględniać podczas formowania komentarzy; dopisek mój, VaGla]. Będzie o re-use i "prawach ograniczanych przez monopole własności intelektualnej."
Chodzi o stronę pogodynka.pl prowadzoną przez IMGW. Z tego co się orientuję to IMGW nie jest firmą prywatną, utrzymywana jest z m.in. moich podatków, a zachowuje się jak prywatne przedsiębiorstwo. Wspomniana strona nie dość, że chodzi topornie to jeszcze wg notki prawnej zabrania się kopiowania zamieszczonych na niej informacji, chyba, że wykupi się licencję. Nie ma sprawy wykupię licencję, ale niech oni zostawią moje podatki w spokoju.
Sama strona IMGW (imgw.pl) bardziej przypomina stronę prywatnej firmy nastawionej na osiągnięcie zysku za wszelką cenę niż stronę Instytutu. Jedynym nie działającym tam linkiem jaki znalazłem to link do ich BIPu
http://bip.imgw.pl/
Panie Waglowski nie odpuszczaj Pan z tym re-use bo to skandal co się dzieje :>
IMGW...
Słyszałem ostatnio, że był przypadek grantu naukowego, który zakładał przetwarzanie danych, które w Polsce posiadało wyłącznie IMGW. A ponieważ IMGW miało (ma?) monopol na tego rodzaju dane, swoje ceny ustala... mniej więcej na poziomie dużego klienta biznesowego.
I oczywiście grant nie wypalił.
Mówiąc o re-use pamiętajmy, że istotna część tych danych przeznaczana jest następnie do celów naukowych, częstokroć finansowanych z pieniędzy publicznych... A ponieważ dotąd nie było reguł w przekazywaniu takich danych, miały i mają miejsce w/w patologie.
Więc re-use oprócz tego, że realizuje dostęp obywateli (i podmiotów gospodarczych) do informacji, pozyskanej z pieniędzy podatników, pamiętajmy również o wątku naukowym całej tej sprawy. Brak uregulowań w tym kierunku działa również hamująco na rozwój nauki.