Trybunał Sprawiedliwości o opłatach licencyjnych za kopie na użytek prywatny (C-467/08)

Zapadł dość istotny wyrok Trybunału Sprawiedliwości, w uzasadnieniu którego pojawiają się rozważania na temat dozwolonego użytku (osobistego) oraz opłat od czystych nośników i urządzeń reprograficznych. Wyrok koresponduje z tezami, które zawarłem w tekstach na temat moich przygód korespondencyjnych z Kopipolem (por. Otrzymałem odpowiedź z KOPIPOL'u), chociaż w istocie Trybunał oceniał przepisy ze względu na nieco inną sytuację faktyczną. Zacząć trzeba od tego, że wyrok w sprawie C-467/08 zapadł w związku z wnioskiem o wydanie orzeczenia w trybie prejudycjalnym, złożonym przez Audiencia Provincial de Barcelona (Hiszpania). Wniosek ten został złożony w ramach sporu pomiędzy Padawan SL a Sociedad General de Autores y Editores de España („SGAE”) w przedmiocie "opłaty licencyjnej za kopię na użytek prywatny" należnej od Padawan z tytułu sprzedaży przez nią płyt CD-R, CD-RW, DVD-R oraz urządzeń MP3.

Można chyba uznać, że organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi "przegrały" przed Trybunałem, chociaż to nie organizacje tam występowały, a Trybunał jedynie odpowiedział na pytanie prawne, interpretując dyrektywę. Ta interpretacja nie spodoba się OZZ-tom.

Trybunał dostał zadanie dokonania wykładni pojęcia "godziwej rekompensaty", o której mowa w art. 5 ust. 2 lit. b) dyrektywy 2001/29/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 22 maja 2001 r. w sprawie harmonizacji niektórych aspektów praw autorskich i pokrewnych w społeczeństwie informacyjnym (Dz.U. L 167, s. 10), wypłacanej podmiotom praw autorskich z tytułu "wyjątku kopii na użytek prywatny".

Zaczęło się od tego, że organizacja SGAE zażądała od spółki Padawan zapłacenia „opłaty licencyjnej za kopię na użytek prywatny” przewidzianej w art. 25 TRLPI za lata od 2002 do 2004. Spółka odmówiła zapłaty, twierdząc, że nałożenie tej opłaty licencyjnej na jej nośniki cyfrowe w sposób nieróżnicujący i bez względu na ich przeznaczenie (użytek prywatny bądź inna działalność zawodowa lub handlowa) jest sprzeczne z dyrektywą 2001/29.... Tak się zaczęło.

Wyrok, już w wersji polskojęzycznej - można znaleźć w serwisie eur-lex.europa.eu. Ja zacytuję jedynie sentencję (wytłuściłem selektywnie fragmenty, VaGla):

Z powyższych względów Trybunał (trzecia izba) orzeka, co następuje:

1) Pojęcie godziwej rekompensaty w rozumieniu art. 5 ust. 2 lit. b) dyrektywy 2001/29/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 22 maja 2001 r. w sprawie harmonizacji niektórych aspektów praw autorskich i pokrewnych w społeczeństwie informacyjnym stanowi autonomiczne pojęcie prawa Unii, które należy interpretować w sposób jednolity we wszystkich krajach członkowskich, gdzie wprowadzono wyjątek kopii na użytek prywatny, niezależnie od przyznanego tym państwom uprawnienia do ustalania w granicach określonych przez prawo Unii, a w szczególności przez tę dyrektywę, formy, szczegółowych warunków finansowania i pobierania oraz wysokości tej godziwej rekompensaty.

2) Artykuł 5 ust. 2 lit. b) dyrektywy 2001/29 należy interpretować w ten sposób, że „właściwa równowaga”, którą należy ustanowić pomiędzy zainteresowanymi podmiotami, wymaga, by godziwa rekompensata koniecznie była obliczana na podstawie kryterium szkody wyrządzonej twórcom chronionych utworów w następstwie wprowadzenia wyjątku kopii na użytek prywatny. Zgodne z wymogami tej „właściwej równowagi” jest ustalenie, że podmioty, które dysponują sprzętem, urządzeniami i nośnikami zwielokrotniania cyfrowego i które z tego tytułu prawnie lub faktycznie udostępniają ten sprzęt użytkownikom prywatnym lub świadczą tym użytkownikom usługi zwielokrotniania, są zobowiązane do finansowania godziwej rekompensaty, jako że podmioty te mają możliwość przeniesienia rzeczywistego ciężaru tego finansowania na użytkowników prywatnych.

3) Artykuł 5 ust. 2 lit. b) dyrektywy 2001/29 należy interpretować w ten sposób, że konieczny jest związek między stosowaniem opłaty licencyjnej przeznaczonej na finansowanie godziwej rekompensaty w odniesieniu do sprzętu, urządzeń oraz nośników zwielokrotniania cyfrowego a domniemanym przeznaczeniem tego sprzętu itd. do celów zwielokrotniania na użytek prywatny. W rezultacie stosowanie w sposób nieróżnicujący opłaty licencyjnej za kopię na użytek prywatny, w szczególności w odniesieniu do wspomnianego sprzętu, urządzeń oraz nośników zwielokrotniania cyfrowego nieudostępnionych użytkownikom prywatnym i w sposób oczywisty zastrzeżonych do innego użytku niż sporządzanie kopii do użytku prywatnego, nie jest zgodne z dyrektywą 2001/29.

Co to dla nas znaczy? Znaczy tyle, że producenci sprzętu i nośników, którzy swoich produktów nie kierują do konsumentów, śmiało zaczną odmawiać organizacjom zbiorowego zarządzania płacenia tego typu licencji. Gdyby ktoś się zastanawiał, o jaki sprzęt może chodzić, to niech sobie wyobrazi wielkie drukarki do drukowania faktur w telekomach. Znaczy też tyle, że nie można sobie nakładać opłat "jak leci" na wszystkie urządzenia i nośniki, na które można "cokolwiek" skopiować, a trzeba za każdym razem badać, czy te urządzenia i nośniki będą (czy też nie będą) służyły do korzystania z (chronionych) utworów w ramach dozwolonego użytku osobistego(!). Jeśli organizacja państwowa kupuje pendrive-y dla urzędników, to będą ich używali służbowo, ale nie można uznać, że ewentualne kopie utworów, które się tam znajdą, będą się mieściły w ramach dozwolonego użytku. To kolejny przykład.

Zakładam, że prędzej czy później w praktyce wymiaru sprawiedliwości pojawi się też kwestia możliwej drogi sądowej dochodzenia od organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi wypłaty wynagrodzenia na rzecz twórców (por. Na świecie są miliardy twórców). Jestem przekonany, że w takim przypadku teza najwyższych sądów byłaby taka, że organizacje zbiorowego zarządzania mają wypłacić pieniądze wszystkim twórcom, niezależnie od tego, czy "wiązałoby się to ze zbyt dużą atomizacją wynagrodzeń", czy też nie. A to zaś oznacza, że stopniowo system zbiorowego zarządu zaczyna być "rozmontowywany" przez stosowanie aksjologii, która leży u podstaw tego systemu.

Przeczytaj również:

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

A jak to się ma do aparatów foto?

„konieczny jest związek między stosowaniem opłaty licencyjnej przeznaczonej na finansowanie godziwej rekompensaty w odniesieniu do sprzętu, urządzeń oraz nośników zwielokrotniania cyfrowego a domniemanym przeznaczeniem tego sprzętu itd”

Czy dobrze mi się wydaje, że takie orzeczenie kładzie na łopatki proponowane obciążenie opłatą aparatów fotograficznych z powodu rzekomego „wykorzystywania do powielania treści drukowanych”? –
http://my.opera.com/Jurgi/blog/jak-wymamic-kase-czyli-czarownicy-z-krainy-ozz

Tak na marginesie

Dziś wchodzi w życie nowelizacja ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (por. Komisja Prawa Autorskiego i tabele wynagrodzeń po posiedzeniu Senatu, a wcześniej Do tabel wynagrodzeń i nowelizacji prawa autorskiego kolejne podejście).
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Rekompensata a wynagrodzenie i licencja

Czy wobec takiej wykładni można już traktować rekompensatę odnośnie użycia nośników jako wynagrodzenie autorskie? Myślę, że tak, bo w trzecim akapicie rekompensata utożsamiona jest na zasadzie synonimu, z opłatą licencyjną.

Ponieważ tego rodzaju opłaty pobierane są m.in. od dysków twardych HDD, to czy ostatecznie sankcjonuje to wkomponowanie ściągania utworów z internetu (oprócz programów komputerowych i bodajże baz danych) do dozwolonego użytku prywatnego?

W moim przekonaniu tak. A to sprawia, że to orzeczenie jest istotnym argumentem w niesławnej kwestii piractwa internetowego.

Pozew zbiorowy przeciw OZZ?

Wydaje mi się, że z samym ściąganiem problemów prawnych nie było. Jak różnica, czy film przegrywam sobie z fizycznego dvd bądź kasety siostry czy ściągam od niej z serwera ftp?

Mnie interesuje inna kwestia. Czy w związku z tą wykładnią dystrybutorzy mogą wytoczyć OZZ-tom zbiorowy proces o bezprawne ściągnięcie opłat licencyjnych. Mając wystarczającą ilość faktur można by udowodnić, że sklepy sprzedały duże ilości produktów objętych tą opłatą podmiotom, które nie będą tych produktów wykorzystywać w ramach dozwolonego użytku.
Tak czy inaczej wygląda na to, że mocno uszczuplą się wpływy do budżetów OZZ. Wydaje mi się, że w wielu przedsiębiorstwach da się wykazać, że one nie stosują art. 23 w swojej działalności więc nie powinny ponosić tych kosztów.

Ale czy pobieranie z

Ale czy pobieranie z internetu (od nie wiadomo kogo, a nie od siostry z jej serwera) to także przypadek „dozwolonego użytku osobistego”, bo przyznaje się już się w tym pogubiłem trochę kto i jak ten problem interpretuje.

Gdyby jednak tak, to chyba w zupełnie innym świetle stawia pomysły na „OZZ od internetów” który to pomysł pojawił się w Europie kilka razy bardziej teoretycznie i ostatnio w Brazylii znacznie „bliżej” ( Kultura2.0: Brazylia zalegalizuje piractwo? ).

Z drugiej strony czy w takiej sytuacji (pobieranie z sieci jest dozwolonym użytkiem) ktoś kto pobierze z sieci płacąc jednemu OZZ i później wypali na CD płacąc drugiemu, nie zapłaci dwa razy za to samo?

Pobieranie dozwolone

Z tego, co się orientuję to są różne wizje. Ja od osoby, z którą miałem zajęcia z prawa autorskiego usłyszałem, że pobieranie (ale tylko pobieranie) z sieci utworów rozpowszechnionych odbywa się na podstawie dozwolonego użytku. Nie ma tutaj znaczenia, czy osobę znam czy nie.
Vagla odpytywał kancelarię prezydenta w sprawie udostępnienia płyty "Bo wolność krzyżami się mierzy". Osoby z kancelarii twierdziły, że ściąganie odbywa się na podstawie dozwolonego użytku.
Sprawa wygląda tak, że Ty pobierając utwór nie wiesz, czy osoba, która go w sieci umieściła ma prawa do jego udostępniania na tym polu eksploatacji. Ty jeżeli ściąganie nie wiąże się z równoczesnym udostępnianiem utworu innym osobom nie popełniasz wykroczenia. Dopiero chęć udostępnienia tego utworu może być wykroczeniem. Utwór możesz udostępnić rodzinie i osobom pozostającym w bliskim kontakcie towarzyskim. Ale nie ma w ustawie mowy, że pozyskać utwór w ramach dozwolonego użytku także możesz tylko od tej grupy osób.

Z tego, co się orientuję

Z tego, co się orientuję to są różne wizje.

No właśnie i chyba przez to straciłem pewność czy są to po prostu różne wizje czy sam przepis jest wystarczająco nieprecyzyjny, że każda interpretacja ma podstawy.

Vagla odpytywał kancelarię prezydenta w sprawie udostępnienia płyty "Bo wolność krzyżami się mierzy". Osoby z kancelarii twierdziły, że ściąganie odbywa się na podstawie dozwolonego użytku.
Sprawa wygląda tak, że Ty pobierając utwór nie wiesz, czy osoba, która go w sieci umieściła ma prawa do jego udostępniania na tym polu eksploatacji.

Tak bym się bronił, ale realnie to można mówić co najwyżej że czasami nie wiem. Pobierając płytę ze strony prezydenta faktycznie tak do końca nie wiedziałem, choć mogłem zakładać, że wszystko jest ok - mimo, że o ile pamiętam później się okazało, że przynajmniej w przypadku jednego utworu nie koniecznie była to prawda.
Ale jeśli pobieram z jakiegoś serwisu typu chomik ostatnie wydawnictwo Kazika znanego jako wielkiego „fana” TPB to chyba mogę założyć, że znalazło się ono tam bez jego wiedzy.

Ale jeśli dozwolonym użytkiem byłoby kopiowanie od kogokolwiek dla kogokolwiek to ja już mam kilka pomysłów na interes, zaczynając od straganu przed empikiem ;-)

A mnie ciekawi

czy autor bloga nadal próbuje odzyskać włąsne pieniądze od Kopipolu? Panie Piotrze - co Pan robi w tej sprawie? Ja wiem, że oni Pana straszą atomizacją, ale przecież nie muszą być OZZem, mogą handlować pietruszką.

ETS o repro w C-467/08 sobie, a SN sobie...

Trochę poza bieżącą dyskusją i trochę "archeologicznie", ale... Śledząc echa sprawy Padawan trafiłem na arcyciekawą uchwałę SN z dnia 26.10.2011 r., III CZP 61/11. Tak wyszukiwarka w serwisie, jak i google ("III CZP 61/11" site:prawo.vagla.pl") odsyłają mnie do /dev/null-a, więc ufam, że dotąd się to orzeczenie tu nie pojawiało. Najpierw cytat, a potem słowo komentarza...

"Interpretacja art. 20 ust. 1 pkt 2 Pr. aut. uwzględniająca wszystkie motywy wyrażone w dyrektywie nr 2001/29/WE i w wyroku w sprawie Padawan (...) nakazywałaby wyjście poza obecne brzmienie art. 20 ust. 1 pkt 2 Pr. aut. i uregulowanie obowiązków sprzedawców w łańcuchu dystrybucyjnym, a nie tylko producenta i importera, a ponadto określenie kupujących, używających urządzeń reprograficznych do celów osobistych przez wskazanie bliższych ich cech. Trafne uwagi pozwanego [argumentującego, że OZZ-om chcącym ustalić wysokość przysługującego im wobec pozwanego roszczenia nic do jego wewnętrznej dokumentacji - przyp. MM] w tym względzie mieszczą się jednak w ramach postulatów de lege ferenda. Wprawdzie obowiązujące prawo krajowe powinno się interpretować zgodnie z systemem przepisów Unii Europejskiej, co odnosi się również do stanowiska orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, jednak dyrektywa w systemie prawa unijnego nie wywołuje bezpośrednio skutków w systemie prawa państwa członkowskiego. Ponadto art. 20 ust. 1 pkt 2 Pr. aut. w obecnym brzmieniu nie pozostaje w sprzeczności z treścią dyrektywy nr 2001/29/WE, a jedynie nie odpowiada dokładnie wszystkim jej przepisom. To samo można odpowiednio odnieść do porównania treści i celu art. 20 ust. 1 pkt 2 Pr. aut. ze stanowiskiem Trybunału w sprawie Padawan. (...)"

Innymi słowy... "Źle wdrożyliśmy dyrektywę. Powinniśmy byli ją wdrożyć inaczej. Mogliśmy ją byli wdrożyć dobrze, ale za dużo roboty. Na razie też raczej nie ma to sensu, może kiedyś. A tak w ogóle to nie wdrożyliśmy dyrektywy źle, tylko nie do końca dobrze. Nie ma sprzeczności, jest nieodpowiadanie dokładno-wszystkoprzepisowościowe. To tak, jak nikt nie kłamie - ktoś co najwyżej semantycznie nadużywa."

Czy SN był wówczas na bieżąco z ustaloną linią orzeczniczą ETS w sprawie quasi-bezpośredniego skutku dyrektywy? Z obowiązkiem stosowania się przez wszystkie organy adm.pub. do przepisów dyrektywy mimo wszystko, nawet jeszcze przed upływem czasu na jej transpo? O odpowiedzialności odszkodowawczej za brak lub nieprawidłowe wdrożenie? O odpowiedzialność odszkodowawczej za oparcie ostatecznego orzeczenia o ustawę krajową niezgodną z, pardon, nie odpowiadającą dokładnie relewantnym dyrektywy przepisom...?

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>