Po konferencji CC: Prezentacja stanowisk organizacji zbiorowego zarządzania

Panowie Alek Tarkowski (CC), Andrzej Kuśmierczyk (ZAiKS) Bogusław Pluta (ZPAV)Dzieje się sporo (w końcu obchodzimy Światowy Dzień Społeczeństwa Informacyjnego i w tym tygodniu było wiele konferencji) i nie tak szybko mogłem się zabrać za zmontowanie kolejnego nagrania z niedawnej konferencji naukowej Creative Commons pt. "Czy wolna kultura jest legalna? - Licencje Creative Commons w polskim prawie autorskim" (25 kwietnia 2008 roku, Sali Senatu Uniwersytetu Warszawskiego). Tym razem prezentuję nagranie ze wspólnego wystąpienia dwóch przedstawicieli organizacji zbiorowego zarządzania: p. Andrzeja Kuśmierczyka (ZAiKS) oraz p. Bogusława Pluty (ZPAV) - na ilustracji wraz z prowadzącym, Alkiem Tarkowskim z CC.

Proponuję wysłuchanie i obejrzenie stanowisk dwóch organizacji zbiorowego zarządzania, które po przyjrzeniu się licencjom Creative Commons uznały generalnie, że nawet im się ten pomysł podoba, widzą oczywiście pewne problemy, ale jest o czym dyskutować. W czasie wystąpienia zarejestrowałem również kilka głosów z sali (jednak nie nagrałem całej dyskusji, gdyż nie przypuszczałem, że aż taka dyskusja się nawiąże - ale na stronie Creative Commons opublikowano już przygotowane przez organizatorów nagrania audio, tam więc można znaleźć te fragmenty, które nie znalazły się tutaj, a przy okazji można zweryfikować moją rzetelność jako osoby przygotowującej ten materiał):

W klipie Konferencja CC: Prezentacja stanowisk organizacji zbiorowego zarządzania wystąpienia przedstawicieli organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi: p. Andrzeja Kuśmierczyka ze Stowarzyszenia Autorów ZAiKS oraz p. Bogusława Pluty ze Związku Producentów Audio-Video, wraz z fragmentami dyskusji (na obejrzenie nagrania należy przeznaczyć 53 minuty)

Zachęcam również do odwiedzenia serwisu Kultura 2.0, gdzie znalazł się tekst “Czy wolna kultura jest legalna?” - materiały z konferencji, a w nim opublikowano prezentację Alka Tarkowskiego. Jak prawdopodobnie państwo pamiętacie: wcześniej w dziale multimedia opublikowałem inne wideogramy z tej konferencji CC:


Ciekawe ile osób obejrzy sobie ten dwuminutowy klip (utwór audiowizualny, wideogram), który zatytułowałem Kiedy zaczyna się "szerokie wykorzystanie"? (to pytanie, które pada na klipie z ust Jarosława Lipszyca), a który stanowi jedynie drobny fragment wyżej podlinkowanej relacji. W tym klipie znajduje się krótka wymiana zdań z p. Bogusławem Plutą ze ZPAV, który obiecuje mi "pełne pieniądze i uścisk dłoni prezesa", jeśli stwierdzi jakiekolwiek wykorzystanie tego wideogramu u kogoś, kto płaci ZPAV. Wspomnę, że ZPAV zbiera pieniądze od producentów i importerów urządzeń reprograficznych i podobnego sprzętu oraz od czystych nośników (takich jak twarde dyski) i - na podstawie art. 20 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych - 40% z tej kwoty przypada... producentom wideogramów. W cenę każdego twardego dysku wliczona jest opłata za korzystanie z utworów w ramach dozwolonego użytku... Swoją drogą ZAiKS też zbiera opłaty od tych nośników i urządzeń reprograficznych...

To jak? Będzie milion pobrań tego klipu?

Art. 94. ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych:

1. Fonogramem jest pierwsze utrwalenie warstwy dźwiękowej wykonania utworu albo innych zjawisk akustycznych.

2. Wideogramem jest pierwsze utrwalenie sekwencji ruchomych obrazów, z dźwiękiem lub bez, niezależnie od tego, czy stanowi ono utwór audiowizualny.
(...)

A zupełnie przy okazji zobacz również: Utwór audiowizualny i artystyczne wykonanie w Poznaniu... Pytanie o to, co jest "artystycznym wykonaniem" też jest bardzo ciekawe. Na pewnym poziomie rozważań można się np. zastanawiać, czy aby stacje telewizyjne nie powinny płacić politykom za ich wystąpienia...

Przeczytaj również:

Lektura obowiązkowa przy komentowaniu tego wątku to również wydane na postawie art. 20 ust. 5 ustawy Rozporządzenie Ministra Kultury z dnia 2 czerwca 2003 r. w sprawie określenia kategorii urządzeń i nośników służących do utrwalania utworów oraz opłat od tych urządzeń i nośników z tytułu ich sprzedaży przez producentów i importerów.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Obejrzałem

Jakby co wciąż posiadam rachunki z zakupu komputera, mogę pokazać :). To teraz pozostało nagrać dziką rozkosz ZPAV-u, prawda?

Nie mam telewizora, ale jak

Nie mam telewizora, ale jak jeszcze miałem w TVN był taki program "Szkło kontaktowe", pewnie jeszcze jest. W tym programie często odtwarzane były filmy przesłane przez widzów jako linki to UTube i podobnych. Może ich nakręcić, przesłać podlinkowany fragment wraz z opisem ... milion odtworzeń to mało ;-)

Ile telewizje płacą politykom?

Tak przy okazji powyższego materiału pomyślałem, że warto zacytować fragment z internetowej strony SAWP Stowarzyszenia Artystów Wykonawców Utworów Muzycznych i Słowno - Muzycznych:

(...)
Obecnie repertuar SAWP to około 50% polskich wykonań radiowych pochodzących wyłącznie od członków SAWP.

Ponad to, poza wykonawcami którzy powierzyli nam swoje prawa SAWP obsługuje ponad 3.000 osób dla których inkasujemy zwłaszcza telewizyjne tantiemy w drodze umów z użytkownikami.

Jeżeli nie jesteś naszym członkiem - zapraszamy! Być może tantiemy już czekają na Ciebie!

NASZE ZASADY

Działamy rzetelnie, długofalowo i uczciwie,
co nie jest wcale regułą na polskim rynku.

SAWP zmuszony jest zmagać się nieuczciwymi użytkownikami unikającymi przekazywania tantiem należnych wykonawcom.

SAWP unika pochopnego zawierania umów z różnymi zagranicznymi organizacjami.

Umowy takie mogą grozić niekontrolowanym wypływem wynagrodzeń wykonawczych za granicę w związku z jasną pozycją Polski jako importera a nie eksportera muzyki.

Interesujące. Zastanawiam się jak te telewizje mają płacić tym politykom za artystyczne wykonania...

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Witamy w dyskusji

Niezmiernie się cieszę, że panowie znaleźli czas i ochotę żeby wystąpić na tej imprezie. Nie wiem jak wyglądała ta dyskusja, ale mam nadzieję, że na przyszłość w podobnych spotkaniach będą brali udział już nie tylko wielbiciele dużych ilości adrenaliny. =}

Do niedawna byłem przekonany, że myśląc o wolnej kulturze właściwie nie ma z kim rozmawiać, bo:
(a) organizacje zbiorowego zarządzania interesują się głównie ściąganiem forsy i żeby było tak, jak dotąd, tylko jeszcze szczelniej,
(b) administracja państwowa powiela to widzenie zakładając, że liczą się tylko interesy firm, bo one są namacalne i możliwe do ogarnięcia, a tłumy obywateli nie bardzo.

Po odsłuchaniu tych głosów oczywiście nie mogę stwierdzić, że się w tym myliłem, ale ton wypowiedzi był zdecydowanie zachęcający.

Fakt, były lapsusy. Wolna kultura nie jest przeciwstawieniem możliwości zarabiania, tylko chce zagwarantować większą swobodę wykorzystywania ("free as in freedom, not as in free beer"). To chyba nie jest jeszcze do końca jasne dla prelegentów, sądząc po klasycznym chwycie przywołania upiorów komunizmu - współcześnie już nikt nie sięga po takie argumenty.

Analizę takiego myślenia miałem przyjemność kiedyś przetłumaczyć (akurat w stosunku do Wolnego Oprogramowania, ale pasuje także do wolnej kultury):

http://pl.wikisource.org/wiki/Czy_wolne_oprogramowanie_jest_%22komunistyczne%22%3F_Mo%C5%BCe_tak...

Ale ogólnie jestem zadowolony, że wśród przedstawicieli kultury zezwoleń są ludzie gotowi zastanawiać się bardziej systemowo. To nie jest niczyja wina, że takie mamy prawo autorskie i taką praktykę jego stosowania. To są zaszłości historyczne, które wymagają zmian, bo drastycznie zmieniły się okoliczności (ceny nośników, łatwość globalnej komunikacji, zatarcie ról itp. zjawiska).

Oczywiście, organizacje zbiorowego zarządzania mają swoje interesy w utrzymywaniu pozycji gwarantowanej przez to nie przystające do rzeczywistości prawo i może się okazać, że konflikty między obydwoma modelami kultury są zbyt duże, jednak znalezienie pozytywnych rozwiązań dla obu stron wcale nie jest wykluczone i sądzę, że będzie owocne. Problem nowej sytuacji w kulturze i biznesie m.in. w związku z upowszechnieniem Internetu jest tak istotny, że takie dyskusje należy prowadzić gdy to tylko możliwe.

Komunizm a Wolna Kultura

Jest taka scena w filmie „Revolution OS”, gdzie Eric S. Raymond zapytany o porównanie Wolnego Oprogramowania do Komunizmu odpowiedział, mniej więcej coś takiego: „Komunizm przymuszał ludzi do dzielenia się. Filozofia Wolnego Oprogramowania i licencja GPL dają możliwość dzielenia się każdemu zainteresowanemu [nie stosując przy tym aparatu przymusu]”.

To jest chyba sedno problemu. Swoistą „sankcją” w przytoczonej licencji GPL, jest jej wirusowy charakter. Bowiem raz umieszczony kod w projekcie GPL sprawia, że nasza praca musi być dalej publikowana na tej licencji. Ale to, czy zechcemy wesprzeć jakiś projekt na GPL jest naszym wolnym wyborem.”

Podobnie sprawa wygląda w przypadku Creative Commons. To jedynie nasza dobra wola, czy naszą pracę, która jest dobrem kultury, opublikujemy na jednej z wybranych licencji CC. Sami też decydujemy, które z proponowanych klauzul CC przyjmiemy (jak określimy pola eksploatacji).

Publikując mniej lub bardziej bezpośrednio „do domeny publicznej” nie oznacza, że pozbawiamy się możliwości zarobienia na wolnym rynku, czy to sprzedając egzemplarze naszej pracy, czy świadcząc usługi z utworem związane.

Warto też mieć na uwadze, że licencje GPL, czy CC powstają na całym świecie w ramach istniejących porządków cywilno-prawnoautorskich. To zwykła umowa między stronami, a nie jakiś swoisty i obowiązujący model prawa autorskiego, który kogokolwiek zmusza do dzielenia się, czy daje możliwość nieuprawnionej eksploatacji. Nie wydaje mi się, aby Ruch na rzecz Wolnej Kultury (w tym ruch na rzecz Wolnego Oprogramowania) wypracował na tyle spójne i pozbawione wad rozwiązania, aby mogłyby być zaimplementowane bezpośrednio do jakiegokolwiek porządku prawnego i być stosowane z udziałem Państwa. Poza tym jak to miałoby się odbywać? Czy byłaby to umowa międzynarodowa, którą Państwa by ratyfikowały i do której dostosowywałyby swoje systemy prawne? A może byłoby to niezobowiązujące prawo modelowe, które każde zainteresowane państwo implementowałoby wedle własnego uznania? Te ostatnie rozwiązanie doprowadziłoby do jeszcze większego bałaganu, bowiem powstałyby równoległe porządki typu „copyleft”, które wcale nie musiałyby być spójne (por. obecny problem z wielością licencji CC obowiązujących w różnych krajach). Kontrowersyjnym pomysłem wydaje się też stosowanie CC jedynie w wersji usankcjonowanej przez jedne wybrane państwo.

Jestem jak najbardziej optymistycznie nastawiony do zjawiska Wolnej Kultury. Mimo wszytko, potrzebuje ona jeszcze sporo czasu, praktyki wykorzystywania (w tym i orzeczeń sądów), pracy nad udoskonalaniem formy prawnej, aby mogła funkcjonować, jako nazwijmy to „profesjonalny” system prawa autorskiego.

PS. do napisania powyższej notki zainspirował mnie min. ten artykuł:
http://prawo.vagla.pl/node/7843

Drobna korekta

Nie chciałbym się czepiać, ale widzę tutaj jedno sformułowanie które często jest przez oponentów wolnego oprogramowania błędnie interpretowane, więc może należałoby o tym wspomnieć:

[...]Bowiem raz umieszczony kod w projekcie GPL sprawia, że nasza praca musi być dalej publikowana na tej licencji."

Nie oznacza to, że nie wolno nam publikować naszego własnego kodu także na innych licencjach, albo zezwalać na taką publikację innym osobom. Nie pozbywamy się praw do swojego dzieła, nadal możemy robić z nim co nam się żywnie podoba (w granicach prawa). Jedyna różnica jest taka, że inni nie muszą już nas pytać o pozwolenie żeby użyć naszego kodu w granicach przewidzianych przez GPL -- otrzymują je automatycznie. To, czy otrzymają jakieś dodatkowe pozwolenia zależy tylko od nas.

Czy aby na pewno?

Który zapis GPL miałby automatycznie dawać prawo do wykorzystywania na jej warunkach utworów pochodnych?

To, że nie zrobienie tego jest łamaniem zasad licencji GPL nie daje nam jeszcze z automatu jakiegoś prawa.

Przyrównałbym to w takim wypadku do okradania złodzieja.

umowa o świadczenie na rzecz osoby trzeciej

Zobowiązanie licencjobiorcy do udostępnienia użytkownikom utworów zależnych na licencji GPL może być interpretowane jako umowa o świadczenie na rzecz osoby trzeciej (art. 393 KC). Taka konstrukcja daje użytkownikom roszczenie o udzielenie licencji GPL do utworów zależnych.

wirusowy charakter i utwory zależne

Krytycy GPL często określają licencję jako "wirusową", ze względu na to, że wszelkie prace bazujące na dziele objętym GPL muszą również być oparte o tę licencję. Tak więc GPL oddziałuje na każdy program, który korzysta z kodu GPL. Krytyka tego przymusu najczęściej jest kierowana ze strony zwolenników mniej restrykcyjnych licencji, jak na przykład licencja BSD.

Nie wyobrażam sobie sytuacji, gdy dopisując parę linijek do softwareu na GPL, by później ten sam kod (choć "własny") rozpowszechniać na innej licencji. W moim odczuciu, byłoby sprzeczne z założeniami GPL i jej "wirusowym" charakterem, oraz ideą copyleft. To jest zdaje się ten swoisty "przymus dzielenia się".

Czy nie jest tak, że publikując coś na GPL, nie pozbawiamy się większości praw majątkowych do utworu? Czy w tym momencie licencja GPL nie określa „za nas” większości pól eksploatacji?

Jedną z kluczowych kwestii związanych z GPL jest problem, czy oprogramowanie na innej licencji może być dynamicznie linkowane z bibliotekami GPL. Sama licencja wyraźnie mówi, że wszystkie pochodne prace bazujące na kodzie GPL muszą same opierać się na GPL. Jednak nie jest jasne, czy plik wykonywalny, który jest dynamicznie linkowany z biblioteką może być uważany za pracę pochodną. Środowisko wolnego/otwartego oprogramowania jest podzielone w tej kwestii, Free Software Foundation zakłada, że tak właśnie jest, inni eksperci nie zgadzają się z tym.

Ten cytat chciałem odnieść do problematyki utworów zależnych.

Czekam na wypowiedź ekspertów :)

obydwa cytaty wzięte ze strony: http://pl.wikipedia.org/wiki/GPL

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>