wymiar sprawiedliwości

Kilka słów po rządowym hackathonie z perspektywy oceniającego prezentowane projekty

Już po rządowym hackathonie, który w miniony weekend odbywał się w Bibliotece Narodowej w Warszawie. Oto garść refleksji dotyczących ponownego wykorzystania informacji z sektora publicznego. Z jednej strony piszę je z perspektywy komentatora, który od ponad 20 lat przygląda się konfliktom prawnym związanym z obiegiem informacji, ale mniej więcej w połowie drogi, 11 lat temu, uznał, że ów re-use jest niezwykle ważny dla rozwoju demokracji. Pisząc ten komentarz pamiętam też, że jako członek Jury, które przyznać miało nagrody w organizowanym przez Ministerstwo Cyfryzacji konkursie, miałem swój głos i za jego pomocą wpływ na trzy z czterech nagród (czwarta to nagroda specjalna przyznana suwerennie przez PWPW). Teoretycznie więc powinienem się wypowiedzieć przez ten głos, ale przecież mam jeszcze kilka słów komentarza na temat moich "preferencji wyborczych".

Książka z konkursu na glosy orzeczeń dot. prawa do informacji

Ukazała się książka z konkursu na glosę, w którym "nadesłane prace konkursowe, czyli glosy wybranych przez uczestniczki i uczestników orzeczeń dotyczących prawa do informacji publicznej, oceniała 6-osobowa komisja konkursowa w składzie: Michał Bernaczyk, Marek Domagała, Aleksandra Monarcha-Matlak, Anna Streżyńska, Piotr VaGla Waglowski oraz Mirosław Wróblewski".

"Zgłoś błąd" - słaba jakość danych publicznych

Jedna z refleksji, która pojawiła się u mnie w związku z realizacją projektu "System Analiz Orzeczeń Sądowych", czyli SAOS, dotyczyła słabej jakości danych publicznych. Zaczęło się od marzenia. Skoro udało się przekonać Ministerstwo Sprawiedliwości do tego, by powstały portale udostępniające treść orzeczeń sądów powszechnych, to - korzystając z nieco bardziej zaawansowanych technik analizy danych, które rozwijane są w Interdyscyplinarnym Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego, warto było pokusić się o przeanalizowanie udostępnionych orzeczeń.

Trzykrotność niezgodna z Konstytucją

Pamiętacie Państwo, jak sygnalizowałem problem z "trzykrotnością stosownego wynagrodzenia za naruszenie prawa autorskiego"? Najpierw opisałem sprawę pewnego fotografa, by na kanwie jego historii wyznaczyć cenę za swoje dzieła. Było to w 2008 roku. Mocniejsze podkreślenie tematu udało się zrobić nieco później, w związku z pewnym naruszeniem moich praw przez Trybunał Konstytucyjny: Czekam na trzy miliardy euro od Skarbu Państwa, albo odszkodowanie za wywłaszczenie z praw autorskich. Potem wątek owego "wynagrodzenia" podjął Rzecznik Praw Obywatelskich, by - za sprawą pewnej osoby fizycznej - problem trafił do TK. Dziś zaś mamy wyrok w sprawie sygn. akt SK 32/14. Trybunał Konstytucyjny uznał, że owa "trzykrotność" jest niezgodna z Konstytucją.

Nowoczesna Polska wygrała spór o ochronę domeny publicznej, chociaż jeszcze nieprawomocnie

No właśnie. Fundacja wygrała sprawę, w której w istocie domagała się ochrony domeny publicznej. W 2012 roku Fundacja Nowoczesna Polska zwróciła się z wnioskiem do Sądu Rejonowego Lublin-Zachód o stwierdzenie zgonu Henryka Goldszmidta, używającego pseudonimu literackiego Janusz Korczak, syna Józefa. Fundacja domaga się, by sąd potwierdził, że Janusz Korczak zmarł 6 sierpnia 1942 r. o godz. 24:00. A chodziło o przejście dzieł Janusza Korczaka do domeny publicznej. W 1954 roku sąd stwierdził, że Korczak zmarł 9 maja 1946, a więc blisko 4 lata później niż miało to miejsce w rzeczywistości. Dzięki temu Skarb Państwa mógł dłużej wykorzystywać czasowy monopol na dzieła Korczaka (Skarb Państwa dziedziczył te prawa wobec braku spadkobierców) i podpisywać umowy z wydawcami. Teraz jest jasne, że dzieła są (i były) w domenie publicznej. Ktoś uzna, że to gra niewarta świeczki, bo i tak zaraz by minął ten moment, w którym minęłoby 70 lat od ustalonej przez sąd w 1954 roku daty. Tu jednak w tej sprawie chodziło o zasadę.

Przeprosiny za naruszenie dóbr osobistych na stronach UOKiK

W 2012 roku nie było jeszcze dla wszystkich oczywiste, że również Skarb Państwa może ponosić odpowiedzialność za naruszenie dóbr osobistych. 26 kwietnia 2012 r. Sąd Okręgowy w Warszawie II Wydział Cywilny uznał, że pobieranie i gromadzenie przez Centralne Biuro Antykorupcyjne danych telekomunikacyjnych dziennikarza Bogdana Wróblewskiego naruszyło jego prywatność. Ale przy okazji aktywności "urzędowych serwisów internetowych", głównie policyjnych, sygnalizowałem, że państwo naraża się na procesy o bezprawne naruszenie dóbr osobistych w publikacjach na tych stronach. I mamy teraz wyrok sądu, w wykonaniu którego Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów musiał opublikować na stronie UOKiK przeprosiny.

Wniosek o dostęp do informacji publicznej via Twitter

Logo Twittera w koronie i na tarczy heraldycznejDowiemy się, czy w Polsce da się skutecznie złożyć wniosek o dostęp do informacji publicznej poprzez Twittera. Właściwie, to jestem przekonany, że się da. Właśnie taki wniosek złożyłem. Złożyłem wniosek do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów wysyłając "na konto UOKiK" wniosek o treści "@UOKiKgovPL Oto wniosek o dostęp do informacji publicznej: kto w imieniu UOKiK (proszę podać imię i nazwisko) zawarł umowę ze spółką Twitter". Nie wiem, jak długo zajmie UOKiK-owi odpowiedzenie na wniosek. Urząd powinien odpowiedzieć "bez zbędnej zwłoki". Oczywiście ustawa mówi, że nie później niż 14 dni. Potem złożę skargę na bezczynność administracji publicznej do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. To nie obywatele są kłopotem. Kłopotem jest to, że administracja publiczna staje przed problemami, które sama administracja publiczna generuje.

NSA oddalił kasację w sprawie skargi dot. dostępu do treści "Przeglądu legislacyjnego"

Wczoraj Naczelny Sąd Administracyjny rozpatrywał skargę kasacyjną związaną z postępowaniem o udzielenie informacji publicznej, a dotyczącej... "Przeglądu legislacyjnego". Historia zaczęła się w tekście Czekamy na wolterskluwer.gov.pl, a materiały dotyczące kolejnych moich działań zebrałem w dziale Przegląd Legislacyjny. Niezależnie ode mnie Fundacja ePaństwo zawnioskowała potem o wskazanie podstawy prawnej, w oparciu o którą wydawany jest kwartalnik "Przegląd Legislacyjny", a także o udostępnienie wszystkich egzemplarzy kwartalnika "Przegląd Legislacyjny", które do chwili obecnej zostały wydane. W sprawie wniosku Fundacji ePaństwo wydał wyrok WSA w Warszawie, a po wyroku WSA sprawa trafiła do Naczelnego Sądu Administracyjnego. NSA wczoraj oddalił skargę kasacyjną Fundacji (sygn. I OSK 724/14). Utrzymał się zatem wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. W związku z tym mam takie niewinne pytanie: czy art 8 Prawa prasowego to wystarczająca podstawa, by Premier mógł być wydawcą tzw. brukowca?

O dynamicznych zmianach, które wymagają niedookreślonych norm karnych

"W przypadku kwestionowanego przepisu sięgnięcie przez ustawodawcę do pojęć niedookreślonych należy uznać za uzasadnione charakterem regulacji prawnoautorskiej, stosowanej w warunkach dynamicznych zmian doby nowych technologii. Stąd ustawodawca zastosował konstrukcję tzw. przestępstwa skutkowego, a więc takiego, o którym decyduje wystąpienie określonego skutku, nie sposób doprowadzenia do tego skutku"

"Informacja przetworzona" w Trybunale Konstytucyjnym

W Trybunale Konstytucyjnym jest skarga konstytucyjna, w której obywatel stara się podważyć art. 3 ustawy o dostępie do informacji publicznej w związku z art. 61 ust. 1 i 2 w związku z art. 61 ust. 3 oraz art. 31 ust. 3 Konstytucji RP. Chodzi o to, że ustawa o dostępie do informacji publicznej przewiduje pewne ograniczenie udostępniania tzw. "informacji przetworzonej". Stwierdza mianowicie, że obywatel ma do niej prawo w takim zakresie, w jakim "jest to szczególnie istotne dla interesu publicznego". I to daje furtkę do uznaniowej oceny, czy interes publiczny jest i należy udostępnić wnioskowaną informację, czy też istotnego interesu publicznego nie ma i udostępniać nie trzeba. Obywatel domagał się wcześniej informacji od Generalnego Inspektora Kontroli Skarbowej. Nie uzyskał jej. W sprawie zapadły wyroki w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym i w NSA. Teraz Trybunał Konstytucyjny będzie mógł zbadać, czy istnieje konstytucyjna podstawa do ograniczenia zakresu prawa do informacji w takim przypadku. Do tej sprawy przystąpił Rzecznik Praw Obywatelskich. Zapowiada się interesująco.