Nowoczesna Polska wygrała spór o ochronę domeny publicznej, chociaż jeszcze nieprawomocnie

No właśnie. Fundacja wygrała sprawę, w której w istocie domagała się ochrony domeny publicznej. W 2012 roku Fundacja Nowoczesna Polska zwróciła się z wnioskiem do Sądu Rejonowego Lublin-Zachód o stwierdzenie zgonu Henryka Goldszmidta, używającego pseudonimu literackiego Janusz Korczak, syna Józefa. Fundacja domaga się, by sąd potwierdził, że Janusz Korczak zmarł 6 sierpnia 1942 r. o godz. 24:00. A chodziło o przejście dzieł Janusza Korczaka do domeny publicznej. W 1954 roku sąd stwierdził, że Korczak zmarł 9 maja 1946, a więc blisko 4 lata później niż miało to miejsce w rzeczywistości. Dzięki temu Skarb Państwa mógł dłużej wykorzystywać czasowy monopol na dzieła Korczaka (Skarb Państwa dziedziczył te prawa wobec braku spadkobierców) i podpisywać umowy z wydawcami. Teraz jest jasne, że dzieła są (i były) w domenie publicznej. Ktoś uzna, że to gra niewarta świeczki, bo i tak zaraz by minął ten moment, w którym minęłoby 70 lat od ustalonej przez sąd w 1954 roku daty. Tu jednak w tej sprawie chodziło o zasadę.

Skarb Państwa twierdził, że prawa autorskie do dzieł Korczaka wygasną dopiero w styczniu 2017 roku, chociaż Sejm RP podjął uchwałę upamiętniającą Korczaka w 2011 roku, w 70 rocznicę jego śmierci. Zachęcam do sięgnięcia do archiwalnych tekstów na ten temat:

Dziś sąd w Lublinie uznał za najbardziej prawdopodobną datę śmierci Janusza Korczaka jest dzień 7 sierpnia 1942 (Wyrok Sądu Rejonowego Lublin-Zachód I Wydział Cywilny, sygnatura akt I Ns 700/12). W ten sposób Fundacja Nowoczesna Polska w istocie zdołała podważyć zarówno wyrok z 1954 roku, jak i przekonała sąd, że tezy głoszone przez Skarb Państwa i Instytut Książki nie są uprawnione.

Janusz Korczak jest w domenie publicznej i nie jest objęty żadnym monopolem prawno-autorskim. Nikt też nie może udzielić licencji na te dzieła lub przenieść praw na inny podmiot. A raczej będzie, gdy się wyrok uprawomocni.

Teraz Fundacja Nowoczesna Polska, która prowadzi m.in. serwisy Wolne Lektury, zaczyna gromadzić fundusze na wydanie elektronicznej wersji dzieł Korczaka. Fundacja pisze:

Ze względu na to, że już wystarczająco długo czekamy na udostępnienie jego utworów, postanowiliśmy się nie ograniczać i jednorazowo chcielibyśmy wydać więcej utworów. A o tym, które to dokładnie będą zdecydują nasi Czytelnicy. Chcemy udostępnić teksty o objętości 300 stron maszynopisu. Aby je opracować i bezpłatnie udostępnić potrzebujemy 2570,40 zł, które przeznaczymy na opracowanie techniczne i merytoryczne wyboru dzieł, pokrycie kosztów pracy programistycznej oraz administracyjnej. Zbiórka potrwa 21 dni, czyli dłużej niż zwykle. Wynika to z faktu, że wyrok sądowy uprawomocni się właśnie po tym czasie i dopiero wtedy, zgodnie z prawem, książki będą mogły się znaleźć w bibliotece. Gdyby jednak Instytut Książki odwołał się od dzisiejszej decyzji sądu i nie będziemy mogli od razu wydać tekstów, zrobimy to, gdy tylko prawo nam na to pozwoli.

Jednym z argumentów w tej dyskusji było to, że monopol prawnoautorski pozwoli na upowszechnienie twórczości Korczaka (gdyż bez takiego monopolu żadnemu wydawcy nie chciałoby się wydać takich dzieł). Monopol prawno-autorski miał sprzyjać powszechniejszemu dostępowi do tych treści. Taka historia.

W tekście Wyrok w sprawie Korczaka - omówienie przeczytacie Państwo:

Wyrok w tej sprawie pokazał jeszcze jedną ważną rzecz: udało nam się udowodnić, że sama chęć korzystania z utworu powoduje powstanie tzw. interesu prawnego. To ważne, bo osoby nie posiadające interesu prawnego nie mogą być stronami w sprawie. Precedensowy charakter tej sprawy otwiera drogę wszystkim osobom i instytucjom chcącym dochodzić swoich praw wynikających z domeny publicznej czy dozwolonego użytku.

Na koniec jedna uwaga natury ogólnej: do tej sprawy nigdy nie doszłoby, gdyby Skarb Państwa prawidłowo zarządzał majątkowymi prawami autorskimi będącymi w jego posiadaniu. Obecnie majątkowe prawa autorskie po wszystkich osobach które umierają bezpotomnie przechodzą na skarb państwa automatycznie, podobnie jak majątek trwały i ruchomy. Jednak państwo nie posiada ani katalogu swoich praw majątkowych, ani też spójnej polityki zarządzania nimi. Naszym zdaniem sprawa Korczaka powinna skłonić Sejm do zajęcia się tym problemem, a Skarb Państwa do szybkiej inwentaryzacji.

Dodam od siebie (w tym sensie, że nie jestem od roku we władzach Fundacji Nowoczesna Polska): korzystanie z prawa do sądu może być jednym z narzędzi budowania silniejszego społeczeństwa obywatelskiego.

Sprawę w imieniu Fundacji prowadzili mec. Joanna Woźniak i mec. Adam Barbasiewicz. Sprawę prowadzili pro bono.

Przeczytaj również: O dziedziczeniu praw autorskich przez Skarb Państwa.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Czyżby chcieli apelować?

"W związku z komunikatem PAP o postanowieniu Sądu Rejonowego w Lublinie, który ustalił datę śmierci Janusza Korczaka na dzień 7 sierpnia 1942 Instytut Książki informuje, że pragnie zapoznać się z uzasadnieniem."

Co wygrała Fundacja Nowoczesna Polska w sprawie Korczaka

Cieszę się, że Fundacja Współczesna Polska doprowadziła (już prawie) do przejścia praw autorskich Janusza Korczaka do domeny publicznej. Cieszy mnie to tym bardziej, że uczyniła to zgodnie z obowiązującym prawem, a nie metodą faktów dokonanych lub "obywatelskiego nieposłuszeństwa".
Używanie przez jej prezesa słów "to haniebne" to już była jednak typowo dziennikarska przesada musimy walić mocno, żeby się w mediach przebiło).
Traktowanie tego wyroku jako "wygranej bitwy o ochronę domeny publicznej" też jest przesadą.
"W tej sprawie chodziło o zasadę"? Jaką?
Udowodnienia urzędnikom, że nie znają historii?
Nikt nie kwestionował istnienia domeny publicznej, spór - bezsensowny w gruncie rzeczy - dotyczył daty wygaśnięcia praw. Korzyści finansowe związane z wydawaniem, bądź nie, dzieł Korczaka też są dość iluzoryczne, może więc chodziło o poczucie władzy, że czegoś można zabronić i nie pozwolić, a z drugiej strony o typowo polskie "udowodnię, ze on nie ma racji".
Ustalanie dat wydarzeń historycznych przez prawników budzi u mnie, historyka z wykształcenia, pewien niepokój.
Wartością sprawy było dla mnie co innego: nagłośnienie istnienia czegoś takiego jak domena publiczna i czas - zbyt długi - trwania autorskich praw majątkowych.
Uważam także, że lepszą metodą powiększania domeny publicznej byłoby zaangażowanie się Fundacji Nowoczesna Polska w kampanię na rzecz skrócenia zbyt długiego czasu ochrony praw autorskich lub wykupienia przez państwo od spadkobierców praw do digitalizacji wartościowych ze względów społecznych praw. No,ale to by wymagało przyznania, że prawa autorskie są jednak potrzebne twórcom.

Korczak

ksiewi's picture

Tak gwoli ścisłości, to przejście utworu do domeny publicznej wynika z mocy ustawy i nikt nie może samodzielnie do tego doprowadzić (poza oczywiście dokonaniem samobójstwa przez autora, co może "nieco" przyspieszyć upływ terminu :) ).

W tej sprawie chodziło o ustalenie kiedy to przejście dokładnie nastąpiło. Korzystanie z utworu w obliczu obiektywnego przynależenia jego do domeny publicznej nie byłoby żadnym "obywatelskim nieposłuszeństwem", lecz po prostu stosowaniem się do prawa. To już prędzej powoływanie się na nieistniejącą ochronę można by tak określić.

Mówienie o wygranej bitwie o ochronę domeny jest zasadne o tyle, że podobnych sytuacji (powoływanie się na nieistniejące lub wątpliwe prawa wyłączne) jest dość sporo. Ot chociażby tu: http://naszelementarz.men.gov.pl/warunki-korzystania-z-podrecznika/. I warto byłoby wreszcie zacząć rozmawiać na poważnie o systemowej zmianie tej sytuacji. Zacząłbym od postawienia pytania "po co organom publicznym jakakolwiek wyłączność (zwłaszcza w przypadku dóbr martwej ręki)"?

Sprawa Korczaka, a w szczególności reakcja Instytutu Książki po wyroku I instancji jest w tej dyskusji dodatkowo istotna, gdyż pokazuje, że występuje w niej dość istotna grupa osób, która nie widzi problemu. Chodzi mianowicie o problem polegający na niemożności swobodnego wykorzystywania utworów z domeny publicznej. Dla tych osób problem kończy się w sytuacji, gdy utwór jest po prostu gdzieś dostępny...

Tyle moich osobistych przemyśleń. Jako współpracownik FNP pozwolę sobie natomiast dodać, że Fundacja owszem angażuje się w kampanie na rzecz skrócenia czasu ochrony oraz wykupywania praw od spadkobierców. Osobiście nie widzę tu jednak koniecznego związku z przyznawaniem czegokolwiek na temat zasadności praw autorskich.

Nie ma godziny 24

W systemie dwudziestoczterogodzinnym nie ma godziny 24:00, jest 23:59 i potem jest 0:00. Doba ma dwadzieścia cztery godziny od 0 do 23. Podobnie w systemie dziesiętnym mamy dziesięć cyfr od 0 do 9, nie ma cyfry "dziesięć".
Mam nadzieję, że Sąd nie został przekonany do godziny 24:00, a jedynie do dnia.

Godzina 24

Kiedyś była, przynajmniej w PKP - pociągi przyjeżdżały o godzinie 24:00, a odjeżdżały o godzinie 00:00.

Technikalia.

Istnieje jak najbardziej godzina 24:00, ale 24:01 już nie jest prawidłową specyfikacją godziny. W Polsce staramy się pracować zgodnie z międzynarodowym czasem skoordynowanym wg. ISO-8601. [1]

Tak samo jak istnieje sekunda nr 60 ze względu na synchronizację czasu atomowego.

W Polsce obowiązuje jeszcze tzw. czas lokalny wykorzystywany w rozkładach jazdy i oprogramowaniu, które nie przewiduje stref czasowych. Wtedy mamy do czynienia z godziną 2a i 3a (oprócz godziny 2 i 3), które pojawiają się podczas zmiany z czasu letniego na zimowy. (vide Rozporządzenie Prezesa Rady Ministrów z dnia 5 stycznia 2012 r. w sprawie wprowadzenia i odwołania czasu letniego środkowoeuropejskiego w latach 2012–2016).

fn1. ISO-8601, streszczenie Markusa Kuhn

Wyrok się uprawomocnił

VaGla's picture

Wyrok w sprawie daty śmierci Janusza Korczaka uprawomocnił się. Ani Skarb Państwa, ani Instytut Książki nie złożyli apelacji.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>