wymiar sprawiedliwości

Ciąg dalszy korespondencji w sprawie logo archiwów i w sprawie cyfryzacji

Następnego dnia po tym, gdy w tym serwisie apelowałem o uprzejme rozważenie zmiany polityki oznaczania logami digitalizowanych archiwaliów, otrzymałem odpowiedź odpowiedź od Naczelnego Dyrektora Archiwów Państwowych w sprawie wspomnianego tam, w tym apelu, Zarządzenia. Dowiedzieliśmy się, że aktualnie przygotowywany projekt nowelizacji tego Zarządzenia już nie wymienia znaku wodnego jako elementu kopii cyfrowej udostępnionego dokumentu. Przywołałem odpowiedź w serwisie, a korzystając z okazji opatrzyłem ją jeszcze jednym pytaniem: czy można się spodziewać, że również wcześniej udostępnione skany wraz z tymi nieszczęsnymi logami zostaną zastąpione przez materiały bez zasłony? Dziś otrzymałem odpowiedź z Naczelnej Dyrekcji Archiwów Państwowych.

Wniosek o zbadanie konstytucyjności ustawy o dostępie do informacji publicznej: nie boimy się dyskutować o ustroju państwa?

Dziś na pierwszej stronie Dziennika Gazety Prawnej pojawił się tekst na temat możliwości reprezentowania I Prezesa Sądu Najwyższego w postępowaniu przed Trybunałem Konstytucyjnym przez radcę prawnego z prywatnej kancelarii. Temat związany jest z tematyką tego serwisu, ponieważ chodzi o postępowanie z wniosku I Prezesa SN dotyczącego ustawy o dostępie do informacji publicznej. Zresztą - fakt, że zmodyfikowany wniosek złożono na papierze firmowym kancelarii odnotowałem już w poprzednim tekście: Nowe pisma procesowe w sprawie K 58/13 (zatem to kontynuacja podjętego już wcześniej tematu). Dziś w tej sprawie mamy zaś coś na kształt ustrojowej debaty publicznej. To chyba dobrze, prawda?

Nowe pisma procesowe w sprawie K 58/13

Jak wiadomo - w 2013 roku I Prezes Sądu Najwyższego skierował do Trybunału Konstytucyjnego mega wniosek w sprawie niezgodności z Konstytucją przepisów o dostępie do informacji publicznej. Sprawa przed TK zyskała sygnaturę K 58/13 i swoje stanowisko dotyczące tego wniosku zajął Prokurator Generalny. Prokurator Generalny nie zgodził się z tezami Sądu Najwyższego. Natomiast nie tak dawno I Prezes Sądu Najwyższego skierował w tej sprawie dwa pisma procesowe. Pierwsze 4 listopada 2014 r., drugie 11 grudnia 2014 r. Warto te pisma odnotować, ponieważ pierwszym pismem Wnioskodawca (czyli I Prezes Sądu Najwyższego) wycofał się z zarzutów niekonstytucyjności wyrażonych w czterech z dziesięciu punktów pierwotnego wniosku. Następnie zobowiązał się do przedstawienia jednolitego wniosku po sprecyzowaniu jego treści, co nastąpiło w drugim z pism procesowych.

Życzenia i pytania na rok 2015 i niektóre pytania z mijającego roku 2014

W nadchodzącym roku spodziewamy się powołania nowego Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, kończyć się będzie również kadencja Rzecznika Praw Obywatelskich (a zwyczajem jest, że RPO nie ubiega się o drugą kadencję). W roku 2015 będą też wybory prezydenckie i parlamentarne. Wydaje się, że tematy związane z obiegiem informacji stopniowo, chociaż wciąż nieśmiało, przebijają się do głównego nurtu dyskusji publicznej. Dzieje się tak m.in. ze względu na aktywność organizacji pozarządowych. To one domagają się odpowiedzi na pytania o inwigilację obywateli, to one zabiegają o dostęp do informacji publicznej i coraz częściej korzystają z drogi przed sądami administracyjnymi, by jednak nie być ignorowanymi przez zobowiązanych do udostępniania informacji. Stanowiska w jakich tematach "społeczeństwa informacyjnego" będą miały szansę, Państwa zdaniem, stanowić wyróżnik programowy w kolejnym roku?

Wsparcie sądownictwa administracyjnego w walce z Twitterozą i Facebookozą

Twitteroza i Facebookoza to takie moje określenia na zjawisko, które polega na pogoni przedstawicieli organów władzy publicznej za udziałem w tzw. "mediach społecznościowych". Publikowanie rzetelnych, kompletnych i aktualnych informacji publicznych w urzędowym publikatorze teleinformatycznym jakim jest Biuletyn Informacji Publicznej, zastępowane jest często tendencją do wykorzystywania modnych nowinek, które pozwalają władzy publicznej na sprytne obejście dziennikarzy i dociekliwości obywateli, na sianiu raczej propagandy politycznej, nie zaś udostępnianiu konkretnych, źródłowych danych o działaniu państwa (por. również Jaskółka potencjalnej tamy dla informacyjno-reklamowego rozpasania państwa). Nieoczekiwanie zyskałem wsparcie ze strony Naczelnego Sądu Administracyjnego, który odniósł się do kwestii publikowania w BIP i prawa obywateli domagania się informacji w trybie wnioskowym, jeśli takie informacje w BIP nie są opublikowane.

Dyskusja nad standaryzacją dokumentu elektronicznego wymiaru sprawiedliwości

Od jakiegoś czasu współpracuję z Interdyscyplinarnym Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego. Jestem tam odpowiedzialny za realizację projektu, który nazywa się System Analiz Orzeczeń Sądowych. Projektu polega na integracji danych na temat orzeczeń sądów powszechnych, sądów administracyjnych, orzeczeń Sądu Najwyższego oraz Trybunału Konstytucyjnego. Wszystko to w ramach ponownego wykorzystania informacji z sektora publicznego i w celu stworzenia narzędzi, dzięki którym dałoby się wygodnie analizować orzecznictwo w Polsce. Tworząc ten system zderzyłem się z problemem niejednolitości publikowania orzeczeń przez poszczególne ośrodki udostępniające takie dokumenty obywatelom. W związku z tym postanowiłem ów projekt przedstawić instytucjom publicznym i zaproponować im współpracę w sferze standaryzacji dokumentu elektronicznego dla wymiaru sprawiedliwości. Wcześniej tego typu działania podejmowałem w sferze konsultacji publicznych. Wówczas w Ministerstwie Gospodarki powstał schemat XML dla dokumentu elektronicznego w procesie legislacyjnym. To mało seksowna aktywność. Praca u podstaw. Tworzenie fundamentów sprawnie działającego państwa. Dzięki uprzejmości Rzecznika Praw Obywatelskich dziś odbyło się spotkanie, w czasie którego rozmawialiśmy o możliwościach współpracy różnych instytucji publicznych ze sobą nawzajem, a także z partnerami społecznymi. Jest nadzieja.

Uchwała SN w sprawie wyboru Prezydenta RP pokazuje, że państwo stoi na głowie

Odwrócony orzełek na uchwale SNMam kłopot. Zastanawiam się, co też chce mnie-obywatelowi powiedzieć Sąd Najwyższy prezentując uchwałę w sprawie ważności wyborów Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej przeprowadzonych w dniach 20 czerwca 2010 r. oraz 4 lipca 2010 r. Czy chodzi o to, że Sąd Najwyższy usiłuje powiedzieć mi, żebym wyluzował, bo przecież to tylko uchwała jakiegoś tam Sądu Najwyższego w sprawie jakiegoś tam Prezydenta jakiejś tam Rzeczypospolitej? Właściwie - zdaje się mówić Sąd Najwyższy - taka uchwała to nic ważnego. Lepiej może VaGla idź pobiegaj i nie zawracaj ludziom głowy tym, że sobie - bo jesteśmy niezawiśli i mieliśmy taki nastrój - walnęliśmy odwróconego do góry nogami orzełka na uchwale.

Obywatel ma prawo wiedzieć, kto redaguje teksty na urzędowych stronach i trochę o propagandzie

Sąd nie dał wiary włodarzom Nowego Wiśnicza, że nie wiedzieli, kto jest autorem tekstów publikowanych na stronach finansowanych przez urząd. Wielokrotnie w tym serwisie stawiałem problem odpowiedzialności za opublikowane na stronach urzędów treści. Wskazywałem m.in. na kłopot pojawiający się w sytuacji, w której do emanacji państwa będziemy chcieli zastosować przepisy prawa prasowego lub przepisy o świadczeniu usług drogą elektroniczną. W jednym przypadku mamy solidarną odpowiedzialność autora materiału prasowego, redaktora naczelnego oraz wydawcy, w drugim zaś mamy warunkowe ograniczenie odpowiedzialności. Ale państwo działa na innych zasadach niż świadczący usługi drogą elektroniczną obywatele (w tym przedsiębiorcy), a aktywność państwa (i samorządu) nie sprowadza się do publicystyki. Państwo nie korzysta z wolności, w tym nie korzysta z "wolności prasy". Państwo to szczególny byt prawny. Może robić tylko to, co wynika z przepisów i ma się powstrzymać od tego, na co przepisy mu nie pozwalają. Stąd tak wiele energii poświęciłem na gardłowanie przeciwko "oficjalnym kontom" na twitterach i innych fejsbukach. W BIP, który jest regulowany ustawowo, trudniej siać propagandę polityczną. Tymczasem mamy wyrok w sprawie dostępu do informacji o autorach tekstów.

Warunkowe ograniczenie odpowiedzialności a materiały prasowe - wyrok w sprawie C-291/13

Wypada odnotować Wyrok Trybunału Sprawiedliwości z dnia 11 września 2014 r. w sprawie C-291/13. Trybunał zajął się tu - w trybie prejudycjalnym - interpretacją dyrektywy 2000/31/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 8 czerwca 2000 r. w sprawie niektórych aspektów prawnych usług społeczeństwa informacyjnego, w szczególności handlu elektronicznego w ramach rynku wewnętrznego (dyrektywy o handlu elektronicznym).

O redagowaniu tekstów prawnych słów kilka

W kontekście dyskusji na temat zrozumiałości tekstów prawnych warto przypomnieć opublikowany w tym serwisie tekst "Czego człowiek nie rozumie, tym nie włada". Tam m.in. o "tekstach łatwych do czytania". Myślę sobie, że postulaty dotyczące takiego tworzenia (redagowania) tekstów, by były zrozumiałe dla przeciętnego odbiorcy, należy stosować również w przypadku tworzenia tekstów ustaw i rozporządzeń, ich uzasadnień, w tym Oceny Skutków Regulacji, a także podczas przygotowywania uzasadnień orzeczeń sądowych. O ile tworzenie jasnego prawa ma swoje zakotwiczenie m.in. w zasadach techniki prawodawczej, a brak precyzji przepisów może być przedmiotem oceny Trybunału Konstytucyjnego, to co w przypadku braku jasności i precyzji dokumentów oddawanych do konsultacji publicznych na etapie tworzenia tych przepisów? Co zrobić z brakiem precyzji i jasności uzasadnień orzeczeń sądowych? Ten tekst jest tylko próbą zwrócenia uwagi na te kwestie.