"Informacja przetworzona" w Trybunale Konstytucyjnym

W Trybunale Konstytucyjnym jest skarga konstytucyjna, w której obywatel stara się podważyć art. 3 ustawy o dostępie do informacji publicznej w związku z art. 61 ust. 1 i 2 w związku z art. 61 ust. 3 oraz art. 31 ust. 3 Konstytucji RP. Chodzi o to, że ustawa o dostępie do informacji publicznej przewiduje pewne ograniczenie udostępniania tzw. "informacji przetworzonej". Stwierdza mianowicie, że obywatel ma do niej prawo w takim zakresie, w jakim "jest to szczególnie istotne dla interesu publicznego". I to daje furtkę do uznaniowej oceny, czy interes publiczny jest i należy udostępnić wnioskowaną informację, czy też istotnego interesu publicznego nie ma i udostępniać nie trzeba. Obywatel domagał się wcześniej informacji od Generalnego Inspektora Kontroli Skarbowej. Nie uzyskał jej. W sprawie zapadły wyroki w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym i w NSA. Teraz Trybunał Konstytucyjny będzie mógł zbadać, czy istnieje konstytucyjna podstawa do ograniczenia zakresu prawa do informacji w takim przypadku. Do tej sprawy przystąpił Rzecznik Praw Obywatelskich. Zapowiada się interesująco.

Materiały w sprawie SK 27/14 dostępne są na stronie Trybunału Konstytucyjnego. Przy czym sama skarga przed TK została zanonimizowana, co oznacza, że usunięto z dokumentów na stronach TK również sygnatury wyroków NSA i WSA! W ten sposób nigdy nie uda się w Polsce zrobić publicznego narzędzia analizy orzeczeń sądowych. Chyba, żeby teraz wystąpić do TK o zanonimizowane informacje w takim zakresie, w jakim nie ingerują w prawo do prywatności i nie korzystają z wyłączenia ustawowego. Tyle, że tu zabawa znów się zacznie na nowo i ktoś mógłby może uznać, że to jakiś osobisty atak na instytucje, a nie zaś, że chodzi o ważną społecznie sprawę. Nie mamy standardu anonimizacji, zatem nie mamy standardu publikowania orzeczeń, zatem system wymiaru sprawiedliwości wciąż będzie zmagał się obywatelami, którzy chcieliby się dowiedzieć więcej o orzeczeniach. Tak będzie też z innymi instytucjami, które stosują prawo i np. wydają decyzje istotne dla aktywności społecznej, w tym działalności gospodarczej.

System prawny nie definiuje pojęcia "informacja przetworzona". Do tej pory pojęcie to jest elementem interpretacji sądów, które podchodzą do niego w różny sposób i od dawna. W 2005 roku zanotowałem np. pierwsze orzeczenie WSA, w którym sąd wojewódzki rozstrzygał skargę na decyzję prezesa NSA. Wówczas również chodziło o informację przetworzoną. Sądy wskazują przepis o informacji przetworzonej m.in. wówczas, gdy ktoś chce uzyskać znaczną liczbę orzeczeń, których w inny sposób nie opublikowano. Rok za rokiem nie wiadomo, co z tym przetworzeniem zrobić. Ostatnio w kontekście wielu wyroków o kreślonym symbolu sprawy również pojawiła się teza o przetworzeniu. Tu obywatel domagał się orzeczeń zanonimizowanych. Wiemy że anonimizacja nie jest przetworzeniem informacji publicznej. Jest tu interesujący "hak" w tej całej historii z przetwarzaniem w związku z postępem cyfryzacji państwa. Pisałem o tym w lipcu zeszłego roku w tekście pt. Elektronizacja baz danych z informacjami publicznymi zmniejsza zakres pojęcia "informacja przetworzona" Wówczas Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach rozsądnie zauważył, że:

...trudno nie zauważyć, że postępująca informatyzacja oraz powszechna praktyka umieszczania danych, stanowiących informację publiczną w formie elektronicznych baz, do których dostęp uzyskać można w kilka sekund, zmieniły pojęcie "dostępności" informacji publicznej, z czym wiąże się także zmniejszenie zakresu pojęcia "informacja przetworzona"...

Gdyby był standard publikacji (por. Dyskusja nad standaryzacją dokumentu elektronicznego wymiaru sprawiedliwości), a anonimizowano by w sposób nie "nadmierny" (por. Nadmierna anonimizacja orzeczeń prowokuje wnioski o dostęp do informacji publicznej), to by się system prawny nie musiał chronić "interesem publicznym". Bo to przecież jest "bezpiecznik", dzięki któremu nie trzeba zbyt intensywnie i szybko wprowadzać standardowych sposobów elektronicznego obiegu informacji w państwie. Temat się robi chyba coraz bardziej interesujący, bo bezpiecznik może nie wytrzymać pod naporem zainteresowania obywateli. Zwłaszcza, że obywatele interesują się coraz częściej ponownym wykorzystaniem informacji z sektora publicznego i oczekują, że im państwo udostępni całkiem spore zasoby informacji. Jeśli stłuczemy termometr, to wcale nie przestanie być zimno.

Mamy teraz taką sprawę przed Trybunałem Konstytucyjnym, w którym TK będzie mógł ocenić stan prawa. Natomiast temat jest bardziej skomplikowany. Bo to kwestia wspólnego działania różnych instytucji z różnych "władz". Takich władz, które podnoszą w dyskusji publicznej swoją niezawisłość. Ale sądy nie stworzą standardu w próżni. Nie stworzą go również bez pieniędzy, a te przyznaje Sejm. Prawo zwykle proponuje rząd w projektach ustaw. Wszystko musi razem zadziałać, by było lepiej.

W każdym razie to kolejna sprawa w TK, dotycząca systemu realizowania prawa dostępu do informacji publicznej, obok tej z wniosku I Prezesa Sądu Najwyższego (por. m.in. Nowe pisma procesowe w sprawie K 58/13). Warto się ją obserwować.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Co i kiedy może wyniknąć

Co i kiedy może wyniknąć z takiej skargi?

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>