Trzykrotność niezgodna z Konstytucją

Pamiętacie Państwo, jak sygnalizowałem problem z "trzykrotnością stosownego wynagrodzenia za naruszenie prawa autorskiego"? Najpierw opisałem sprawę pewnego fotografa, by na kanwie jego historii wyznaczyć cenę za swoje dzieła. Było to w 2008 roku. Mocniejsze podkreślenie tematu udało się zrobić nieco później, w związku z pewnym naruszeniem moich praw przez Trybunał Konstytucyjny: Czekam na trzy miliardy euro od Skarbu Państwa, albo odszkodowanie za wywłaszczenie z praw autorskich. Potem wątek owego "wynagrodzenia" podjął Rzecznik Praw Obywatelskich, by - za sprawą pewnej osoby fizycznej - problem trafił do TK. Dziś zaś mamy wyrok w sprawie sygn. akt SK 32/14. Trybunał Konstytucyjny uznał, że owa "trzykrotność" jest niezgodna z Konstytucją.

Materiały związane z tym postępowaniem dostępne są na stronach Trybunału Konstytucyjnego. Tam m.in. treść skargi konstytucyjnej, która została złożona przez jedną z kancelarii radców prawnych w imieniu zanonimizowanej osoby fizycznej. Do tego postępowania dołaczył Rzecznik Praw Obywatelskch, który w swoim piśmie (PDF) argumentował przeciwko uznaniu za zgodny z konstytucją kwestionowanego przepisu. Wyrok TK z 23 czerwca 2015 roku stwierdza, że

Art. 79 ust. 1 pkt 3 lit. b ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz. U. z 2006 r. Nr 90, poz. 631, Nr 94, poz. 658 i Nr 121, poz. 843, z 2007 r. Nr 99, poz. 662 i Nr 181, poz. 1293, z 2009 r. Nr 157, poz. 1241 oraz z 2010 r. Nr 152, poz. 1016) w zakresie, w jakim uprawniony, którego autorskie prawa majątkowe zostały naruszone, może żądać od osoby, która naruszyła te prawa, naprawienia wyrządzonej szkody poprzez zapłatę sumy pieniężnej w wysokości odpowiadającej – w przypadku gdy naruszenie jest zawinione – trzykrotności stosownego wynagrodzenia, które w chwili jego dochodzenia byłoby należne tytułem udzielenia przez uprawnionego zgody na korzystanie z utworu, jest niezgodny z art. 64 ust. 1 i 2 w związku z art. 31 ust. 3 w związku z art. 2 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej.

Zaskarżony przepis brzmi:

Art. 79. 1. Uprawniony, którego autorskie prawa majątkowe zostały naruszone, może żądać od osoby, która naruszyła te prawa:
(...)
3) naprawienia wyrządzonej szkody:
(...)
b) poprzez zapłatę sumy pieniężnej w wysokości odpowiadającej dwukrotności, a w przypadku gdy naruszenie jest zawinione - trzykrotności stosownego wynagrodzenia, które w chwili jego dochodzenia byłoby należne tytułem udzielenia przez uprawnionego zgody na korzystanie z utworu;

TK uznał powyższy przepis za niezgodny z konstytucją jedynie w zakresie "trzykrotności", a to w związku z tym, że taki był zakres zaskarżenia w złożonej do TK skardze konstytucyjnej skarżącego.

Była trzykrotność, nie ma trzykrotności.

Jak można przeczytać w komunikacie po rozprawie TK (wytłuszczenia pochodzą od Trybunału):

(...)
W okolicznościach sprawy zawinione naruszenie autorskich praw majątkowych polegało na reemitowaniu programów w sieciach kablowych bez zawarcia umowy licencyjnej z organizacją zbiorowego zarządzania prawami autorskimi (OZZ). Po tym, jak wcześniejsza umowa wygasła, skarżąca spółka i OZZ nie mogły dojść do porozumienia w zakresie wysokości opłaty licencyjnej. Spółka, kontynuując reemisję, uiszczała na rzecz OZZ wynagrodzenie, jakie wynikało z przedstawionej przez nią propozycji umowy licencyjnej. W związku z powyższym OZZ, wskazując na zawinione naruszenie autorskich praw majątkowych przez skarżącą, wystąpiła do sądu z żądaniem zasądzenia na jej rzecz odszkodowania w wysokości trzykrotności opłaty licencyjnej. Sądy uwzględniły to powództwo, pomniejszając wyliczone odszkodowanie o dokonane przez skarżącą wpłaty.

Kwestionując zgodność z konstytucją przepisu kształtującego to roszczenie, skarżąca spółka wskazała, że narusza ono prawo do równej ochrony własności i innych praw majątkowych. W skardze konstytucyjnej podniesiono, że zastosowanie tego rozwiązania doprowadziło do nieuzasadnionego zwiększenia uszczuplenia majątku skarżącej. Jednocześnie skarżąca spółka postawiła zarzut naruszenia prawa do równego traktowania (art. 32 konstytucji), zwracając uwagę na faworyzowanie sytuacji prawnej organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi. Ponadto, według skarżącej, regulacja zawarta w art. 79 ust. 1 pkt 3 lit. b) prawa autorskiego naruszała także zasadę proporcjonalności, bo – jak wskazywała - kwestionowane roszczenie nie tyle chroniło interesy uprawnionego, co prowadziło do jego bezpodstawnego wzbogacenia kosztem strony pozwanej.

Trybunał badając zarzuty skarżącej wskazał, że ustawodawca sformułował w art. 79 prawa autorskiego katalog roszczeń, jakie przysługują uprawnionemu, którego autorskie prawa majątkowe zostały naruszone. Skuteczne dochodzenie przez uprawnionego tych roszczeń, w sposób nieuchronny wiąże się z uszczupleniem majątkowym po stronie podmiotu, który dopuścił się naruszenia.

Trybunał Konstytucyjny uznał, że zaskarżony przepis narusza zasadę proporcjonalności i stanowi przejaw zbyt daleko idącej ingerencji w wolność majątkową sprawcy deliktu.

Zarzut ten został przez Trybunał rozpatrzony na tle specyfiki analizowanej sprawy. Polega ona m.in. na tym, że zakwestionowana regulacja ustawowa stanowi jeden z przejawów ochrony twórców w związku z naruszeniem przysługujących im autorskich praw majątkowych.

Trybunał przyjął, że w sytuacji bezprawnego i zawinionego naruszenia autorskich praw majątkowych ustawodawca jest legitymowany do ingerencji w wolność majątkową sprawcy deliktu. Kwestionowana regulacja, umożliwiająca dochodzenie zryczałtowanego odszkodowania w wysokości trzykrotności stosownego wynagrodzenia, stanowi wyraz takiej ingerencji.

Specyfika praw autorskich (ich niepowtarzalność, dostępność dla nieograniczonego kręgu osób, zwykle także możliwość nieskończonego powielania) przekłada się na potencjalną łatwość w ich naruszaniu, a zarazem rzutuje na trudność przy wykazywaniu przesłanek odpowiedzialności odszkodowawczej. Z tego względu prawodawca jest uprawniony do konstruowania takich roszczeń odszkodowawczych, które byłyby oparte na opłatach ryczałtowych i nie wymagałyby dokładnego ustalania wysokości rzeczywistej szkody. Co więcej, ustawodawca może wprowadzić w tym zakresie rozwiązania, przy stosowaniu których wysokość roszczenia opartego na opłacie ryczałtowej będzie przewyższać wysokość poniesionej szkody.

TK uznał jednak, że niedopuszczalne jest, by uprawniony z tytułu autorskich praw majątkowych uzyskiwał możliwość dochodzenia takiego roszczenia odszkodowawczego, które całkowicie odrywałoby się od wielkości poniesionej przez niego szkody i stanowiło jej wielokrotność. Wprowadzanie do roszczenia odszkodowawczego elementów ryczałtowości nie może prowadzić do całkowitego zagubienia proporcji pomiędzy wielkością poniesionej szkody a tymże odszkodowaniem. Tymczasem rozwiązanie zawarte w zaskarżonym przepisie prowadzi do takiej sytuacji. W ocenie Trybunału ustawodawca, kształtując analizowane roszczenie, zastosował wobec sprawcy deliktu zbyt dotkliwą sankcję.

Podstawę dla przyjętej przez Trybunał oceny w zakresie granic dopuszczalnej ingerencji ustawodawcy w sferę wolności majątkowej naruszyciela stanowiła zasada proporcjonalności wyrażona w art. 31 ust. 3 konstytucji, powiązana z zasadą sprawiedliwości społecznej wyrażoną w art. 2 konstytucji. Ustalając kryteria tej ingerencji, Trybunał wziął pod uwagę zasady systemowe prawa cywilnego, które znajdują oparcie w zasadzie sprawiedliwości społecznej.

De lege lata uprawniony, o którym mowa w art. 79 prawa autorskiego korzysta z silnej zinstytucjonalizowanej ochrony, dysponuje całym katalogiem roszczeń uruchamianych w związku z naruszeniem autorskich praw majątkowych, jak również pewnymi ułatwieniami procesowymi (roszczenia informacyjne). Wyposażenie go dodatkowo w instrument ochrony polegający na żądaniu zryczałtowanego odszkodowania, niewymagającego ustalania wysokości szkody, a wręcz całkowicie od niej oderwanego, odbyło się kosztem sprawcy deliktu. Ponadto, przy wprowadzaniu zaskarżonej regulacji nie uwzględniono negatywnych konsekwencji, jakie niesie ona za sobą i nie próbowano ich minimalizować. W związku z powyższym Trybunał uznał, że ustawodawca, kierując się potrzebą ochrony twórców, wkroczył zbyt głęboko w wolność majątkową podmiotów naruszających w sposób zawiniony autorskie prawa majątkowe.
(...)

Pozostaje zatem sprawa określania wartości. Czy każdy autor może sam wyznaczyć cenę swojego dzieła? Ja ją kiedyś wyznaczyłem na poziomie miliarda euro "za sztukę". Mogłem, czy nie?

Jest jeszcze ten temat "wywłaszczenia", gdy bezprawnie wykorzystany przez szeroko pojętą administrację publiczną utwór staje się materiałem urzędowym lub dokumentem urzędowym, a więc przestaje (?) być przedmiotem prawa autorskiego...

No i, przede wszystkim, jest jeszcze ten nieszczęsny przepis w tym zakresie, w którym mowa w nim o "dwukrotności" w przypadku niezawinionego naruszenia.

Kropla drąży skałę nie siłą...

PS.
W piątek w Warszawie będziemy wznosili toasty za Trybunał Konstytucyjny i Rzecznika Praw Obywatelskich, a to przy okazji spotkania na trzykrotność jednego piwa. Tak. Wraz z wyrokiem TK utraciłem roszczenie w stosunku do Skarbu Państwa w zakresie dwóch miliardów euro. Była to utrata 2 miliardów euro pro bono publico. I za to też wzniosę toast.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Prośba o komentarz wyroku

Dzień dobry,

Można prosić o komentarz do wyroku sądu w sprawie chomikuj.pl?http://m.wyborcza.biz/biznes/1,106501,18218159,Chomikuj_pl_z_wyrokiem__Bedzie_musial_sam_wyszukiwac.html

Pozdrawiam i dziękuję za serwis.
Adam

Wartość dzieła

Jarek Żeliński's picture

Z tym generalnie jest problem i w zasadzie, idąc logiką innych procedur (np. rynkowa wycena nieruchomości) w zasadzie do momentu, gdy dane "dzieło" choć raz nie zostanie na rynku sprzedane (nie dojdzie do transakcji) nie ma możliwości ustalenia ceny... Wartości niematerialne i prawne nie poddają się wycenie np. kosztowej, czyż nie?

Jeżeli ktoś bezprawnie wykorzystał cudze dzieło, takie którego nigdy nie sprzedano, ocena wartości szkody także jest niewykonywalna... W zasadzie pozostaje próba zawarcia ugody czyli forma negocjacji...

--
Jarek Żeliński
http://jarek.zelinski.biz.pl

"Osiągnąłem to przez filozofię: że bez przymusu robię to, co inni robią tylko w strachu przed prawem." (Arystoteles)

Pozostaje to pytanie

VaGla's picture

Pozostaje to pytanie, które w czasie jednej z debat w Senacie na temat prawa autorskiego zadał prezes Stowarzyszenia Kompozytorów: czy jeśli szewc może zrobić buty i wystawić je na sprzedaż po cenie, którą uznał za słuszną, to czy tak samo może zrobić twórca ze swoim dziełem? Innymi słowy: czy istnieje swoboda kreowania ceny? W przypadku nieruchomości inaczej trzeba sobie wyobrażać sytuację, w której ktoś nieuprawniony konsumuje korzystanie z nieruchomości (może dojść do bezprawnego użytkowania, do zasiedzenia itp). W przypadku naruszenia utworów korzystanie z dzieła konsumuje jeden z elementów prawa autorskiego, czyli wyłączne prawo korzystania z dzieła. Jeśli autor (lub osoba, której autorskie prawa przysługują) nie może wyznaczyć ceny samodzielnie, a w jej miejsce wchodzi jakaś wycena zewnętrzna, to to rodzi poważne konsekwencje i pytania dotyczące "cyfrowego rynku".
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Powstaje jeszcze jedno

hub_lan's picture

Powstaje jeszcze jedno pytanie skoro już o wycenie butów u szewca mowa. Otóż szewc owszem podaje cenę za swoje buty i jest to jego indywidualna decyzja. Podobnie indywidualną decyzją jest fakt czy jakikolwiek klient zdecyduje się za te buty podaną cenę zapłacić. Jednakże jest tu (w porównaniu do prawa autorskiego) zasadnicza różnica polegająca na tym że owe buty mogę wykorzystywać w dowolnie wybrany sposób na dowolnym polu eksploatacji w tym mam prawo zlecić innemu szewcowi (albo też samodzielnie) wykonanie dokładnej kopii rzeczonych butów (nawet w 1000 egzemplarzy) oraz wystawienie ich na sprzedaż w tym pod własną marką o ile na paragonie od szewca nie ma informacji że wzór użytkowy tych butów nie został zastrzeżony.

Prawo autorskie nie zezwala mi na takie działania w stosunku do zakupionej płyty CD z utworem stąd i dowolność wyceny jak również obliczania ewentualnych strat za bezprawne wykorzystanie powinna być limitowana.

ale...

Jarek Żeliński's picture

Nie mylmy praw do egzemplarza z prawem do np. projektu (Urząd Patentowy i ochrona wzorów pzremysłlowych). Kopia butów to kradzież praw projektanta.

Co do szewca: Piotrze: usługa szewca jest bardzo łatwo do wyceny, poza kolekcjonerami i sentymentalistami, cena naprawy buta nie przekroczy ceny nowej pary, a te leżą na półkach masowo, dzieło zaś z definicji ma unikalny charakter, więc nie ma żadnej podstawy do wyceny zanim nie dojdzie do transakcji rynkowych.

Ustalenie ceny na dowolnym poziomie ma sens tylko gdy nie nie wystąpi niedobór, bo wtedy pojawia się cena spekulacyjna a nie rynkowa (to nie to samo, patrz spekulacyjna cena chleba i wody podczas powodzi na dolnym śląsku).

Co do praw to chroniony jest autor, i należy wykazać posiadanie prawa do utworu a nie cudzy brak praw.

--
Jarek Żeliński
http://jarek.zelinski.biz.pl

"Osiągnąłem to przez filozofię: że bez przymusu robię to, co inni robią tylko w strachu przed prawem." (Arystoteles)

o przepraszam ale jeśli w

hub_lan's picture

o przepraszam ale jeśli w umowie kupna sprzedaży (a tej właśnie potwierdzeniem jest paragon) lub ewentualnie w ogólnie dostępnym regulaminie korzystania z usług szewca (który powinienem otrzymać do zaakceptowania przed zakupem) nie ma zastrzeżenia o ochronie wzoru buta to nikt nie może mnie pociągnąć do żadnej odpowiedzialności z tytułu jego skopiowania i sprzedaży pod własną marką. Bo niby skąd mam wiedzieć że ten wzór jest chroniony? A może on też jest dokładną kopią wzoru kiedyś zastrzeżonego ale np obecnie już uwolnionego (przez choćby przeniesienie do domeny publicznej).

prawo autorskie do buta

Prawo autorskie może chronić but - podobnie jak zdaniem niektórych producentów chronione są części samochodowe - bez żadnych formalności.

hm...

Jarek Żeliński's picture

zrób to samo ze zdjęciem skopiowanym z internetu i będziesz wiedział :)

co do butów: Jeżeli tylko będziesz miał odrobinę pecha, to dostaniesz pozew o naruszenie praw i Ty będziesz musiał udowodnić, że jesteś twórcą projektu butów. Własnie dlatego, dla ochrony przez tym co opisałeś, w Urzędzie Patentowym zastrzega się wzory i pomysły, jak nie będziesz miał takiego zastrzeżenia a skarżący tak, wpadłeś :), kluczem są daty zastrzeżeń w tym Urzędzie.... pamiętaj: "nieznajomość prawa szkodzi' :)

--
Jarek Żeliński
http://jarek.zelinski.biz.pl

"Osiągnąłem to przez filozofię: że bez przymusu robię to, co inni robią tylko w strachu przed prawem." (Arystoteles)

Od początku pisałem o

hub_lan's picture

Od początku pisałem o sytuacji w której szewc wzoru użytkowego nigdzie nie zastrzegł gdyż robił te buty na moje zamówienie w ilości 1 pary.

wtedy

Jarek Żeliński's picture

pozostaje zwykła przyzwoitość.... ;)

--
Jarek Żeliński
http://jarek.zelinski.biz.pl

"Osiągnąłem to przez filozofię: że bez przymusu robię to, co inni robią tylko w strachu przed prawem." (Arystoteles)

miałem wrażenie że

hub_lan's picture

miałem wrażenie że rozmawiamy o zapisach prawnych...

na ten moment przyzwoitość ani moralność nie jest objęta prawem (poza niektórymi wyjątkami)

jednak jeśli zleciłem szewcowi wykonanie dokładnie takich butów jak sobie życzę to w znacznej części jestem autorem tego dzieła a już na pewno wzoru tego dzieła a skoro za usługę wykonania zapłaciłem to również jestem właścicielem gotowego produktu więc tym bardziej moje prawa rosną a nie maleją

Udzielenie prawa

Udzielenie prawa wyłącznego w drodze postępowania przed Urzędem Patentowym (w tym udzielenie prawa z rejestracji wzoru przemysłowego) wiąże się z publikacją stosownej wzmianki w Wiadomościach Urzędu Patentowego, oraz umieszczeniem stosownego wpisu w publicznie dostępnym rejestrze prowadzonym przez Urząd Patentowy.

Na podstawie art 288 ust. 4 pwp Domniemywa się, że wpisy w rejestrach są prawdziwe i że każdemu jest znana ich treść.

Tak więc skopiowanie i sprzedaż buta chronionego przez prawo z rejestracji wzoru przemysłowego bez zgody uprawnionego, jest naruszeniem tego prawa i uprawniony jak najbardziej ma podstawy do działania - niezależnie od faktycznej wiedzy o istnieniu tego prawa po stronie naruszyciela - odpowiedzialność za naruszenie jest niezależna od winy.

Dlatego, też podmioty gospodarcze, które poważnie podchodzą do wprowadzania na rynek nowych produktów, prowadzą poszukiwania w stosownych bazach i rejestrach.

Fikcja znajomości prawa

Znajomość prawa to fikcja ze względu na masę. Znajomość patentów czy wzorów zastrzeżonych w tym kontekście to czysta fantazja.

Ilość, ilość treści sprawia, że jest to zasadniczo niepoznawalne!

Spróbuj.

Na przykład tutaj: http://pubserv.uprp.pl/PublicationServer/index.php?strona=zd

i sprawdź jaka jest miesięczna "produkcja" w dziedzinie patentów.

Załóż do tego, że nadanie patentowi określonej klasyfikacji w określonej dziedzinie, o ile mi wiadomo, nie jest wiążące to jest naruszenie go przez zastosowanie w innej dziedzinie jest nadal naruszeniem, a otrzymasz obraz tego, ile pracy trzeba wykonać by dokonać rzetelnej analizy obecnego stanu prawnego danego zagadnienia.

Zasadniczo, o ile mi wiadomo, polityka patentowa "solidnych firm" polega na strategii defensywnej opartej o zasadę patentuj ile się da, by potem w razie problemów mieć coś na wymianę.

Przypuszczam, że z wzorami towarowymi sprawa jest jeszcze zabawniejsza za względu na znacznie większą ich produkcję. W końcu wszystko jest "wzorem" ale nie każdy wzór może być "wynalazkiem".

Moim zdaniem zatem, biorąc nawet pod uwagę wyjątkową staranność w przeglądaniu baz danych, można mieć jedynie mierną nadzieję, że faktycznie nie wykonuje się naruszenia. Dlatego krzywię się, słysząc, że "domniemywa się znajomość" w sytuacji, kiedy życia nie starczy, by się z czymś takim zapoznać!

Pozdrawiam,
Tomasz Sztejka.

Masowość a unikalność

kocio's picture

"cena naprawy buta nie przekroczy ceny nowej pary, a te leżą na półkach masowo, dzieło zaś z definicji ma unikalny charakter"

Analogie jednak istnieją: dzieła przecież także leżą na półkach zupełnie dosłownie (księgarnia, galeria, sklep muzyczny itp.), mają swój rynek, a i buty (jak to już padło w tej dyskusji) są jakoś zaprojektowane. To, że coś się uważa za sztukę, a coś za design (czyli projektowanie przemysłowe), z punktu widzenia prawa jest nieistotne. Buty tak jak i inne działa mogą istnieć w wielu powtarzalnych kopiach/egzemplarzach, ale jako takie mogą być - i są - unikalne.

Różnicę widzę dopiero, gdy dzieło może zmieniać nośniki. Wzór buta praktycznie nie ma innego sposobu na zaistnienie niż w postaci fizycznego buta, natomiast książka bez trudu może być drukiem masowym, wydrukiem indywidualnym, e-bookiem, a nawet audiobookiem tudzież podstawą filmu. Ale to są i tak różnice stopnia, bo przecież absolutnie praktyczny wzór puszki z zupą też kiedyś zaistniał jako seria obrazów, a pisuar dosłownie jako rzeźba/instalacja.

W tym sensie "but" to jak "książka" - musimy rozróżniać kiedy mówimy o wzorze/treści, a kiedy o fizycznym egzemplarzu, żeby się nie zaplątać.

dla uścislenia

Jarek Żeliński's picture

Pojęcie dzieła ma swój kontekst ale też nie jest aż tak trudne moim zdaniem:
- dziełem jest w zasadzie każdy projekt
- osobną kwestią jest to ile on ma egzemplarzy

Nowy pomnik Apollina, nowy obraz Rafaella, nowe zdjęcie Bressona czy w końcu nowy wzór (makieta lub prototyp) buta to projekt (dzieło). To ile egzemplarzy dzieła powstanie (jeden Apollin albo 10 tys. par tych samych butów), nie zmienia faktu że autor może:
- uznać, że dzieło będzie miało tylko jeden egzemplarz
- wytworzyć kolejne egzemplarze (to czy podzielimy je na "oryginał" i "kopie" to czysta umowa)

Jedno jest pewne: samo posiadanie egzemplarza nie daje żadnych praw do projektu...

--
Jarek Żeliński
http://jarek.zelinski.biz.pl

"Osiągnąłem to przez filozofię: że bez przymusu robię to, co inni robią tylko w strachu przed prawem." (Arystoteles)

Padox

Po wyroku TK, który z racji zakresu zaskarżenia obejmował wyłącznie kwestię "trzykrotności" wynagrodzenia, powstaje paradoks. W przypadku niezawinionego naruszenia praw autorskich przysługuje roszczenie o ryczałtowe "dwukrotne" wynagrodzenie, zaś w wypadku zawinionego naruszenia na jakiekolwiek ryczałtowe wynagrodzenie autor liczyć nie może.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>