O betonowaniu i o walce o utrzymanie "status quo" (Polska podpisała ACTA w Tokio)

"Intencją rządu polskiego nie jest zmienianie czegokolwiek w przepisach prawnych dotyczących funkcjonowania internauty w internecie"

- Michał Boni, Minister Administracji i Cyfryzacji, w czasie posiedzenia połączonych sejmowych komisji: Komisji do Spraw Unii Europejskiej; Komisji Kultury i Środków Przekazu; Komisji Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii (nagranie obrad z 25 stycznia).

Jarosław Lipszyc określił to w mniej subtelny sposób: "Międzynarodowy traktat ACTA zabetonuje istniejący system własności intelektualnej i uniemożliwi jego reformę" (por. ACTA odbiera nadzieję na zmiany). Ja zaś komentowałem to wcześniej w tekście pt. Wydaje się, że ACTA to "gra na czas" w celu dłuższego utrzymania "status quo".

Chodzi m.in. o przybicie do ściany najdłuższym z możliwych gwoździ, aby nie dało się go łatwo wyjąć, wizji świata opisanej w pierwszym zdaniu preambuły do ACTA:

Skuteczne dochodzenie i egzekwowanie praw własności intelektualnej ma decydujące znaczenie dla trwałego wzrostu gospodarczego we wszystkich gałęziach przemysłu oraz na całym świecie.

Otóż taka wizja świata jest podważana w publicznej dyskusji na temat społeczeństwa informacyjnego (por. Trzy "komitety", czyli elementy konstruktywnej agendy dla "postpolitycznego społeczeństwa informacyjnego").

Abstrahując od powyższego stale zastanawiam się nad słowami, które padły w czasie obrad tych komisji. W szczególności zastanawiam się nad stwierdzeniem, że dokument ma nie zmieniać regulacji prawnych, ale ma wzmacniać (ochronę). Czyli nie zmienia, ale wzmacnia. Nie zmienia. Wzmacnia tylko. Hmm... Jak można wzmacniać, a nie zmieniać?

Minister Zdrojewski wydawał się potwierdzić dziś, że (niektóre) dokumenty stały się jawne zaraz po tym, jak były tajne. I w ten sposób możemy się chyba spotkać w jakimś miejscu.

Powiedział też, że jest oczywiste, że nie mogą ujawnić stanowisk negocjacyjnych poszczególnych państw. A ja myślę, że negocjacje się skończyły i teraz chciałbym poznać - jako obywatel - posiadane przez rząd stanowiska negocjacyjne - swoje i innych państw. Jest to informacja publiczna i powinna być ujawniona.

Przy okazji przypominam o problemach udostępniania informacji publicznej w kontekście przepisów unijnych, a konkretnie o problemie ewentualnej niekonstytucyjności przepisów wspólnotowych. O tym w tej dyskusji również trzeba pamiętać.

Politycy wydają się teraz starać. Wiedzą dobrze, że nagranie z komisji zawiśnie w internecie.

Tylko, że pompowanie teraz swojego zaangażowania nie ma - jak uważam - sensu, bo ci ludzie na ulicy wydają się całkowicie nie wierzyć pośrednikom.

Jako obywatel domagam się takich rozwiązań organizacyjnych i prawnych, które nie pozwolą udostępniać posłom jakichkolwiek dokumentów przed tym, jak otrzymają je obywatele. Po prostu posłowie powinni mieć dostęp do tego samego źródła dokumentów, co obywatele i za pomocą narzędzi dla obywateli powszechnie dostępnych.

Oraz - jak uważam - tak powinny zostać zmienione przepisy Regulaminu Sejmu RP, by Marszałek Sejmu był zobowiązany do przeprowadzenia publicznego wysłuchanie na wniosek obywateli (mówiąc prościej: by musiał je przeprowadzić). Ilu? Można nad tym dyskutować.

Dziś jest tak, że uchwała w sprawie przeprowadzenia wysłuchania publicznego podejmowana jest przez komisję sejmową, do której projekt został skierowany do rozpatrzenia. Uchwała o przeprowadzeniu wysłuchania publicznego podejmowana jest na pisemny wniosek złożony komisji przez posła. Ale dokumenty - co pokazuje historia ACTA - nie zawsze są jawne, a posłowie nie zawsze wiedzą nad czym Sejm właściwie pracuje.

Pan Premier powinien teraz zarządzić, w trybie kontroli, sprawdzenie wszystkich procesów publikowania informacji w BIP administracji rządowej. Powinien też wywalić z roboty każdego kierownika jednostki mu podległej, który nie publikuje informacji publicznej.

Pan Premier powinien też zarządzić sprawdzenie opublikowanych na stronach rządu warunków ponownego wykorzystania informacji z sektora publicznego. W tym zapytać swoich urzędników: kto i w jakim trybie te warunki ustalił (por. Lektura warunków ponownego wykorzystania informacji z sektora publicznego...). Czy to tylko ktoś, tak sobie, popatrzył w sufit, czy też może jakaś forma zarządzenia się tam objawiła? Gdzie są informacje na temat tego kto i jak podjął tu decyzję.

Zresztą uważam też, że większość stron (serwisów) administracji publicznej powinna zostać zarchiwizowana (w jeden, archiwalny serwis), a same serwisy wycięte (por. Brytyjski rząd policzył koszty i zdecydował, że zamknie 3/4 rządowych serwisów internetowych). Powinny też powstać formalne zasady dotyczące ew. powstawania nowych i działania pozostawionych serwisów (jeśli nie są BIP-ami, a jeśli chodzi o BIP to powinien to być jeden BIP rządu wraz z odpowiednimi taxonomiami, nie wiele BIP-ów różnych ministerstw). Muszą być zasady, które będą przeciwdziałały pączkującemu rozrostowi takich stron. Wydaje mi się, że dziś zamiast merytorycznych i ważnych informacji serwisy takie wykorzystywane są do marketingu politycznego (por. Jeden uczciwy serwis rządu zamiast chmury witryn marketingu politycznego ministrów). A mnie się nie uśmiecha, by moje pieniądze szły na taki marketing (zwłaszcza, że cała ta ostatnia historia ACTA wszystkim jasno pokazała, że politycy często nie mają pojęcia nad czym głosują, a dziennikarze, cóż, dziś to bardziej rozrywka).

Rząd powinien publikować wszystko w jednym miejscu, odpowiednio pokategoryzowane i opisane, nadające się do przeszukiwania i re-use. I urzędnicy powinni poznawać treść dokumentów dokładnie w tym samym miejscu, co obywatele i w tym samym czasie co oni.

Powinien też zrezygnować z kont w serwisach społecznościowych (skoro nie podobają mu się komentarze tam publikowane i je usuwa; por. KPRM przyznaje: Usunęliśmy z sieci 5 tysięcy wpisów ws. ACTA). Jeśli wszystkie informacje będą dostępne na stronie rządu (w jednym miejscu, którym łatwiej zarządzać niż wieloma, w tym chronić przed atakiem) i łatwo dostępne do ponownego wykorzystania - jak obywatele będą mieli ochotę, to zrobią fajsbookową wtyczkę sami.

obrazek: żongler mówi: w procesie legislacyjnym bardzo ważna jest sprawność i skutenczość; na drugim polu ten sam żongler: siedzę na koniuSłucham sobie tych połączonych komisji i wydaje mi się, że część z posłów cytuje zadane w tym serwisie pytania (por. Pytania o ACTA - ściąga dla dziennikarzy interesujących się tematem). Ja ich im nie wysyłałem. Widocznie zrobili to wkurzeni obywatele, albo szukający jakiegokolwiek materiału dziennikarze. Interesujące zjawisko. Być może właśnie "pinganie" polityków bezpośrednio i przez dziennikarzy to jest jedyny sposób, żeby politycy przykładali się do swojej roboty. Ale nikt takiego "pingania" za obywateli nie zrobi.

O godzinie 3:30 polskiego czasu polska ambasador w Tokio podpisała ACTA. A Cypr, Estonia, Słowacja, Niemcy i Holandia nie podpisały. Można? Można.

Premier nie ugiął się przed szantażem. A ponieważ - wbrew temu, co mówi p. Marcinkiewicz - mamy już demokrację hackerską, to przypuszczamy też, kto i w jakim celu organizował ataki na strony. Ale znaczy to, że premier - jak uważam - nie potrafił dobrze ocenić sytuacji społecznej, albo wykorzystał pretekst (por. Zastanawiam się nad różnicami, motywami i celami).

PS

Myślę, że Pan Premier powinien dostać Złotą Blachę (por. Złote blachy i płyty: MSWiA twierdzi, że wszystko jest w porządku...).

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

o ACTA i innych takich

1. Wczoraj po raz kolejny usłyszeliśmy zapewnienia, że wszystko było konsultowane i wszystko było jawne. Warto przypomnieć, że ukrywanie różnych spraw i ogólnie arogancja min. Zdrojewskiego znana jest nie od dziś. A może to tylko arogancja ministerstwa, a minister łowi ryby, gra w piłkę i nic nie wie o działaniach podległych mu urzędników?
http://di.com.pl/news/41200,0,Ministerstwo_Kultury_nie_chce_otwartej_rozmowy_o_zwalczaniu_piractwa.html

2. Może rzeczywiście ACTA nic nie zmieni w polskim prawie, no bo po co miałoby zmieniać? MKiDN znalazło inny sposób na zlikwidowanie prywatności i ograniczeniu innych praw obywatelskich w Internecie i nie tylko w Internecie. Tym innym sposobem jest POROZUMIENIE, czyli "przyjazna użytkownikom samoregulacja na zasadzie B2B" (http://www.isoc.org.pl/201111/ochronaprawwlasnosci). Tutaj też wszystko toczyło się "jawnie" i "było szeroko konsultowane".
Ta przyjazna "użytkownikom samoregulacja" zawarta jest w art. 4 "Uprawniony identyfikuje oraz rozpoznaje naruszenia praw własności intelektualnej. W tym celu może monitorować środowisko cyfrowe" (http://prawo.vagla.pl/node/9564)
Warto zauważyć, że "środowisko cyfrowe" to znacznie szerzej niż Internet. To także komputery firmowe, komputery domowe użytkowników, a nawet systemy teleinformatyczne elektrowni czy zapór wodnych, o których wczoraj mówił gen. Koziej.
Proste? Tak. Rzeczywiście zmian w prawie nie nie musi być. Pod światłym przewodnictwem min. Zdrojewskiego lub samego MKiDN będą generowane kolejne poza, a może nawet bezprawne "Porozumienia"

3. Wczoraj, w jednym z programów, marszałek Schetyna zwrócił uwagę na to, że wybuch niezadowolenia społecznego był spowodowany brakiem reakcji rządu na rzeczowe uwagi, które zaczęły pojawiać się wcześniej. Już w czwartek było wiadomo, że podpisywanie ACTA wzbudza emocje i merytoryczne uwagi. Znając życie wiem, że MKiDN, za pieniądze podatników kupuje serwis monitorowania prasy, zatem minister wiedział, że są wątpliwości w sprawie ACTA. Warto więc zadać pytanie - jak i do czego wykorzystał tę wiedzę? Dlaczego z wyjaśnieniami, których pełno było w poniedziałek czekał, aż dojdzie do takiej eskalacji napięć jaka miała miejsce później?

4. Tłumaczenie ministra Zdrojewskiego, że we wtorek negocjacje były tajne i tak musieli odpowiedzieć na pisemne pytania, a w środę stały się jawne, dokument ACTA gdzieś wywieszono i każdy sobie mógł znaleźć, pozostawię bez komentarza.
Przy tej okazji chyba warto się zastanowić nad rolą i miejscem urzędników w naszym państwie. Nad tym, kto komu ma służyć. Po tłumaczeniach min. Zdrojewskiego odnoszę wrażenie, że obywatele przeszkadzają urzędnikom w wykonywaniu zadań na rzecz obywateli.

Mam nadzieję, pan Premier nie wykręci się "szantażem" i zastanowi się, co i przez kogo, stało sie tak naprawdę w sprawie ACTA, od przystąpienia przez Polskę do negocjacji, aż do ataków hackerskich i demonstracji na ulicach. Kto tak naprawdę doprowadził do eskalacji napięć nie udzielając rzeczowych odpowiedzi na pojawiające się pytania i wątpliwości. Może nawet zastanowi się jakie jest miejsce w systemie prawnym RP, dokumentów typu "Porozumienia" wypracowanego przez grupę Internet, pod egidą MKiDN?

Mam też nadzieję, że wszyscy zostaniemy o tym poinformowani, i że nie będzie to kolejny piar-owy felietonik, którymi pan Premier raczy nas ostatnio dość obficie reklamując dobrodziejstwa płynące z przyjęcia ACTA. Do złudzenia przypominają one sformułowanie o "przyjaznej użytkownikom samoregulacji".

Amerykanie zrozumieli, że ACTA jest jeszcze gorsza od SOPA

http://www.wykop.pl/link/1027387/amerykanie-zrozumieli-ze-acta-jest-jeszcze-gorsza-od-sopa/

A minister Boni

mówił, że wszyscy już podpisali - tymczasem Niemcy, Holandia i tak dalej - to co - kłamał? I to zdaje się nie po raz pierwszy... Może warto go o to pytać? Zapewne powie Pan, że krótka to rozmowa będzie, ale z drugiej strony, przy innych pytaniach - jakie znaczenie będą miały odpowiedzi kłamcy? Moim zdaniem - żadnego.
Panie Piotrze - czy nadal uważa Pan, że jest z kim rozmawiać? Skoro ministrowie mijają się z prawdą (Boni, MKiDN), a premier "musi, bo jest szantażowany" podpisać wbrew głosom krytycznym (mały to autorytet, który cierpi z powodu 'ataku hakierów') traktat, co do którego zastrzeżenia mają najsilniesze gospodarki UE (Niemcy, Holandia)? Niemcy, które są czwartym eksporterem świata, które mają co tracić na handlu podróbkami?
Nie ma Pan wrażenia, rozmawiając z rządem, że układa się z niestabilnym emocjonalnie wariatem, wokół którego chodzi Pan na paluszkach żeby go Broń Boże nie urazić, bo nie wiadomo co zrobi? Nie ma Pan wrażenia, że ugłaskiwanie tego wariata nie działa?

W zasadzie brakuje mi tu

W zasadzie brakuje mi tu Twojego tekstu, który opublikowałeś na liście "Dialog". Ale sądzę, że przedstawisz go w odpowiedniej chwili i w odpowiednim miejscu. I raczej prędzej, niż później.

Jeśli chodzi o "pingowanie" przez obywateli, to ładny przykład znalazłem na tym blogu, w komentarzu anuszki:

Ja wysłałam z automatu maile do wszystkich polskich posłów. Było to rankiem pierwszego dnia, gdy sprawa pojawiła się na wykop.pl. Podejrzewam więc, że mój email był jednym z pierwszych.

Po jakimś czasie z automatu dostałam odpowiedź od Grodzkiej i jeszcze kogoś drugiego.

Natomiast chciałabym zwrócić uwagę, że nie z automatu i praktycznie natychmiastowo dostałam odpowiedź od posła PiS Stanisława Ożoga z Rzeszowa! Odpisał mi pracownik jego biura z prośbą o pomoc w zorientowaniu się, o co chodzi w umowie i jaka jest w tym rola Sejmu. Przekazałam mu to co wiedziałam i skierowałam po fachowe informacje na vagla.pl. Wymiana maili zakończyła się zapewnieniem o wystosowaniu interpelacji poselskiej do ministra spraw zagranicznych. Po pewnym czasie poseł Ożóg przesłał mi pdf z treścią interpelacji.

Szacun.

Czyli jeśli trafi się obywatel "pingujący" posła i ten obywatel trafi na posła zainteresowanego choć w części tym, co suweren ma do powiedzenia, to da się coś stworzyć.

--
Piotr "Mikołaj" Mikołajski
Blog | G+ | FB

I w ten wlasnie sposob...

... bardzo ładnie udowadniasz ze szary obywatel ma szanse przebić się pozytywnymi metodami (informowanie), miast szeroko uznawanych za jedyne skuteczne tj. hucpy, palenie opon, wysypywanie zboża, czy blokowanie ulic/autostrad - inaczej pisząc - zwracanie uwagi na swój problem, poprzez przysparzanie problemów innym...

Inna sprawa, że trzeba też szerzej informować o pozytywnych odzewach od konkretnych posłów. Do niektórych trzeba udawać się osobiście, do innych (co rzadkość) udaje się dotrzeć elektronicznie - ale każde takie dotarcie, to pozytywna weryfikacja ich nasłuchu względem wyborców. Nawet jeśli odpowiedź od danego posła jest negatywna - odnotowania godne jest to, że jednak zainteresował się tym, co próbuje się do niego przekazać...

Przykro mi...

I w ten wlasnie sposob bardzo ładnie udowadniasz ze szary obywatel ma szanse przebić się pozytywnymi metodami (informowanie), miast szeroko uznawanych za jedyne skuteczne tj. hucpy, palenie opon, wysypywanie zboża, czy blokowanie ulic/autostrad - inaczej pisząc - zwracanie uwagi na swój problem, poprzez przysparzanie problemów innym...

Przykro mi, ale niczego nie udowadniam. To jednostkowy przypadek i to wszystko. Napisałem dość wyraźnie jeśli obywatel trafi na posła zainteresowanego choć w części tym, co suweren ma do powiedzenia. Oczywiście jest to jakaś szansa, tyle że na 460 posłów poinformowanych o problemie odpowiedziało kilku. Nie kilkuset, ale kilku. Ponadto nie wiem, czemu obie metody należałoby stosować rozłącznie. Być może posłowie reagujący na głos obywatela zareagowali właśnie dlatego, że zobaczyli protesty na ulicach.

--
Piotr "Mikołaj" Mikołajski
Blog | G+ | FB

"Powiedział też, że jest

"Powiedział też, że jest oczywiste, że nie mogą ujawnić stanowisk negocjacyjnych poszczególnych państw. A ja myślę, że negocjacje się skończyły i teraz chciałbym poznać - jako obywatel - posiadane przez rząd stanowiska negocjacyjne - swoje i innych państw. Jest to informacja publiczna i powinna być ujawniona."

Po tej wypowiedzi obawiam się, że mogą powołać się na "poprawkę Rockiego". Chyba że sąd uzna potem, że to nadinterpretacja.

Skuteczny sposób na ACTA

Jest skuteczny sposób na ACTA: koniec z kupowaniem płyt, filmów i płacenia za prawa autorskie. Wytwórnie i organizacje, które żerują na twórcach i stoją za ACTA nie dostaną ode mnie ani złotówki. Zachęcam innych do podobnej formy protestu. W internecie jest mnóstwo bezpłatnej i legalnej twórczości. Czas ją wesprzeć jeszcze mocniej.

P.S Jak będzie egzekwowany dozwolony użytek po wprowadzeniu ACTA. Najpierw zamkną prewencyjnie delikwenta, a potem będę sprawdzać czy przypadkiem nie miał prawa do przesyłania danych utworów przez internet?

Czarne kapelusze to ci co

Czarne kapelusze to ci co zarabiają na pośrednictwie pieniądze w nielegalny/ nieetyczny sposób. Ta kategoria obejmuje rozpowszechniających z pominięciem prawa autorskiego na skalę przemysłową dla osiągnięcia korzyści, jak również tych, którzy wykorzystują nieformalne możliwości kształtowania prawa do własnych potrzeb kosztem zmniejszenia praw obywatelskich. Ci są źli.
Bojkot zakupu pierwszej grupie rozkręci interes, drugiej da narzędzia perswazji na rzecz rozwiązań ACTA-podobnych (jednym z argumentów przeciw ACTA jest, że ci co ściągają na własny użytek także kupują). Jednym słowem źli mają same korzyści :)

Natomiast twórcy to Ci dobrzy. Żadna ze stron konfliktu o ACTA nie kwestionuje, że powinni coś mieć ze swojej pracy, bo to na ich działalności wszyscy chcą się pożywić. I Ci dobrzy, to przez taki bojkot dostaną nic.

Bojkot to nie jest dobry pomysł!

Ustalmy, że ACTA jest złe bo:
1. potencjalnie prowadzi do ograniczenia swobód obywatelskich,
2. wykazało słabość procesu kształtowania prawa, a w szczególności brak systemowych zabezpieczeń przed wprowadzaniem zmanipulowanych przez określone grupy interesu rozwiązań, a także brak świadomości polityków co właściwie robią.
3. nie dotyczy istniejących problemów systemowych, leżących u źródeł braku przestrzegania prawa własności intelektualnej.

Z tym walczmy.

To że autorzy ACTA chcą zabezpieczyć interesy posiadaczy praw własności intelektualnej, to chyba akurat nie jest złe samo w sobie. Niech mają jak najwięcej.

Dziwne masz żądania

Dziwne masz żądania, kompletnie sprzeczne z linią partii.
Sam widzisz, że władza dąży do jak największego ograniczania wolności i trzymania za obywateli za mordę. Im więcej mają tajemnic tym lepiej dla nich. Także twoje żądania padają w pustkę. Innymi słowy, my jako obywatele, możemy sobie krzyczeć i protestować a rząd i tak zrobi swoje, bo ma obywateli tak głęboko, że już nie słychać ich krzyków. Było to znakomicie widać przy wybieraniu nazwy dla Mostu Północnego w Warszawie, widać i teraz.

A mnie takie coś

A mnie takie coś zastanawia. Które z państwa w końcu podpisały ACTA. Szukałem trochę w google ale nic nie mogę znaleźć i wychodzi mi że jak zwykle Polska a raczej nasi wazeliniarze "politycy rządzący" znowu wyskoczyli przed szereg? Czy się mylę i jednak nie jesteśmy pierwsi. Jeżeli jesteśmy pierwsi to jest to śmieszne a pamiętajmy, że śmieszność hańbi bardziej niż hańba :/

Chodzi mi oczywiście o

Chodzi mi oczywiście o Państwa będące w UE.

Rzecz o wysłuchaniach publicznych i upublicznianiu projektów

W dziedzinie "maskowania" projektów ustaw dotyczących rynku mediów powoli osiągamy mistrzostwo świata.

W styczniu 2008 roku (czyli tak samo jak obecnie - tuż po wygranych wyborach) trwała pyskówka, bo nie debata, dotycząca projektu ustawy medialnej PO. Jak domniemam zainteresowania tematem odmówić mi nie można, ale tego projektu nie mogłem nigdzie znaleźć. Napisałem więc o sprawie na blogu (link w PS). Tego samego dnia, wieczorem na sowich stronach projekt w postaci bardzo dziwnego PDF-u opublikowała TVN24... Ja nie wiem jak długo można tak postępować. Zwyczajnie nie wiem. Nie śledzę też całej legislacji sejmowej, więc nie wiem, czy to dotyczy tylko rynku mediów który "obrabia" się w sposób tajny_łamane_przez_poufny, czy też jest to problem szerszy.

Popatrzmy dalej - przy kolejnym projekcie ustawy medialnej nie pozwolono na Komisji Kultury zabrać głosu przedstawicielom Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, bo się "za późno zgłosili".

Pomysł z wysłuchaniem publicznym, który przedstawiasz jest dobry, ale pod warunkiem, że będzie sprzężony z faktycznym dostępem do dokumentów i, że... - najważniejsze - trafią się pozytywni wariaci, którzy będą monitorować interesujące ich działy.

Z bazą aktów prawnych jest tak, że te, które trafiły już do Sejmu są, raczej, na stronie sejmowej, ale śledzenie tego nad czym pracuje się w przysłowiowej "ciszy ministerialnych gabinetów", czy w gronach partyjnych jest niewykonalne.

Ja myślę, że rząd zwyczajnie nie radzi sobie z komunikacją przy wykorzystaniu internetu. Nie potrafi tego narzędzia wykorzystać. Problem schodzi w dół, do samorządów. Od tygodnia próbuję się dowiedzieć, która z trzech stron internetowych województwa świętokrzyskiego jest stroną "główną". Póki co bez zadowalających efektów.

z pozdrowieniami, ZB
PS - zapowiedziany link:
http://blog.wirtualnemedia.pl/index.php?/authors/131-Zbigniew-Brzezinski/archives/1652-Projekt-ustawy-medialnej-PO-Jaki-projekt.html

W gospodarce rybnej Polska pierwsza w Europie?

Zwróciłem uwagę na fakt wymienianej kolejności podpisów:
"Wcześniej, radca ambasady RP w Tokio Jarosław Tyszkiewicz mówił: - Poza stroną polską umowę podpisał również ambasador delegacji Unii Europejskiej - ambasador Danii, obecnego kraju przewodzącego prezydencji. Następnie w kolejności alfabetycznej podpisy złożyli przedstawiciele innych krajów."

Hakierzy? ;-)

W ostatnich dniach serwis ładował się nieco wolniej niż zwykle. Oczekuję oświadczenia, że to popularność a nie hakierzy. ;-)

Było już

ACTA to nie tylko Internet

Krótki komentarz dla osób zainteresowanych, w którym zasygnalizowano problemy, które może stworzyć ACTA pomijane dotychczas w debacie medialnej:
http://www.rp.pl/artykul/406510,798313-Prawo-autorskie--ACTA-to-nie-tylko-Internet.html

ACTA nie przejdzie dzięki ETS?

http://www.tvn24.pl/0,1732732,0,1,przelomowy-wyrok-trybunalu-acta-niezgodne-z-prawem-ue,wiadomosc.html

Proszę punktować dziennikarzy za brak rzetelności

Proszę czytać ze zrozumieniem i punktować dziennikarzy, jeśli wykazują się nierzetelnością, np. nie podając źródeł. O wyroku m.in. w tej notatce z 24 listopada zeszłego roku: Trybunał Sprawiedliwości: brak ogólnego obowiązku nadzoru i filtrowania dostępu do Sieci, ale...

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Jakie nielegalne pobieranie?

Mnie zastanawia, czy Polskie prawo jest takie odmienne od europejskiego? W artykule mówi się o nielegalnym pobieraniu, ale o ile się orientuję i choćby na tutaj czytałem, coś takiego jest mało prawdopodobne. Ustawa nie zabrania pozyskiwać utworów, chyba że nie zostały upublicznione (co w przypadku produkcji wytwórni filmowych i fonograficznych zdarza się rzadko, np. casus wycieku płyty Depeche Mode). Nielegalne raczej jest udostępnianie, ale skąd dostawca ma wiedzieć, czy to, co leci po http (nawet jeżeli będzie robił inspekcję pakietów) jest udostępniane jemu klientowi z naruszeniem prawa. Mogę sobie postawić na serwerze stronę z hasłem, na którą będę wrzucał różne treści dla znajomych i rodziny.
Dlatego zastanawiają mnie te przepisy, które mają wprowadzać współdziałanie ISP z właścicielami praw. Czy do tego nie trzeba będzie zmienić prawa autorskiego i dozwolonego uzytku, tak, że nie tylko udostępniać będzie można tylko rodzinie i bliskim znajomym, ale i pozyskiwać tylko od takiej grupy. Czy wówczas będzie trzeba polubić stronę prezdent.pl na "fejsie" żeby sobie ściągnąć z jej strony płytę?

Szwedzki europoseł: polski rząd kłamie w sprawie ACTA

http://wiadomosci.wp.pl/title,Szwedzki-europosel-polski-rzad-klamie-w-sprawie-ACTA,wid,14198851,wiadomosc.html?ticaid=1dcef&_ticrsn=3

Tusk liczy na amnezję wyborców, jego celem nie jest dyskutować.

Tusk liczy na amnezję wyborców. Premier pokazuje, że jego celem nie jest dyskutować, ale wprowadzać zmiany. A jeżeli nie rozmawiamy, to w żadnej sprawie, żeby nie przyzwyczajać wyborców, że mają oni własne zdanie - uważa ekspert.

http://wiadomosci.wp.pl/title,Polska-juz-podpisala-ACTA-kto-na-tym-skorzysta,wid,14199023,wiadomosc.html?ticaid=1dcf1&_ticrsn=3

http://pastebin.com/APgY1K5j

http://pastebin.com/APgY1K5j -- Unknown Paste ID! - gdzies mirror do tego .nfo ?

straszne spiski

Gazeta.pl opublikowała logi z rozmówek "Polish Underground". Oczywiście 3/4 czytelników uważa to za spisek tajnych służb (!). W międzyczasie link do pastebin z tego bloga stał się nieaktualny.

Link nie działa

Po kliknięciu

kto i w jakim celu organizował ataki na strony.

pojawia się:

Unknown Paste ID!

Mam pytanie: co było w

Mam pytanie: co było w pastebinie zalinkowanym na końcu artykułu? Bo już zniknęło.

Mniej więcej

Mniej więcej to:
http://technologie.gazeta.pl/internet/1,104530,11037243.html
Tylko bez wycinania i durnych komentarzy.

Oczywiście, że jest to gra na czas..

To gra na czas, czemu - krótkie uzasadnienie?

Chmm... prawa autorskie i pokrewne wymagają zmiany, bo nijak nie przystają do współczesnych realiów np.

Kupuje program, a właściwie licencję na jego użytkowanie. I stał się pech uszkodziła się płyta/dysk, a skoro ja zapłaciłem TYLKO za użytkowanie, to powinienem otrzymać nowy nośnik, za darmo.

Podobnie z utworami, OK artysta tworzy, powinien dostać pieniądze za jego wyemitowanie przez media "tradycyjne" (radio, tv), nośniki (cd, dvd) lub postac "cyfrową" (mp3,flac,ogg etc..) Ale dlaczego ma dostawać po raz drugi i n-ty, za powtórną emisję za już zapłacone "prawo do odtwarzania i słuchania" to nie rozumiem ??? I druga sprawa skoro utwór nie jest własnością nabywcy, to czemu podobnie jak w przypadku programów, nie otrzymuje go z powrotem gdy go utraci - przecież tylko go odtwarza.

Kropka nad i 25.01.2012

Liczę na szerszy komentarz albo jakąś debatę z panem Piotrem bo niestety puki co to kłamstwa w żywe oczy.

ciekawe

http://niebezpiecznik.pl/post/nadal-nie-wiemy-kto-stoi-za-atakami-strone-premiera-ale/

Panie Piotrze, czy może pan

Panie Piotrze, czy może pan coś napisać o przypadku, o jakim przeczytałam dzisiaj na jednym z portali. Chodzi o sprawę angielskiego studenta Richarda O'Dwyer'a. Sprawdziłam dla pewności na innych stronach na ile informacja z portalu jest wiarygodna. Okazuje si,ę iż jego przypadek jest szeroko opisany na Wikipedii. Podaję linka: http://en.wikipedia.org/wiki/Richard_O%27Dwyer.
Oczywiście wiem, iż decyzja jego ekstradycji do USA nie opiera się na dokumencie ACTA, tylko innej umowie międzynarodowej, ale czy można przypuszczać, że w przyszłości dalekiej lub bliskiej, dokument ACTA będzie miał moc sprawczą do powodowania podobnych przypadków w Polsce? Nie znam się na prawie, jestem psychologiem z wykształcenia, ale aktywnie i świadomie korzystam z internetu, dlatego też dodam, że wszelkie słowa kierowane przez polityków do protestujących przeciw ACTA są słowami kierowanymi do mnie. Dowiaduję się, że jestem piratem, hakerem, reszty określeń nie będę nawet wymieniać. Najbardziej ubolewam nad tym właśnie - nierozumieniem przez premiera i jego ministrów, że dziś internauta to nie tylko gimnazjalista, licealista czy student. To też młodzi dorośli, którzy ciężko pracują, zakładają rodziny, biorą kredyty, są wykształceni i świetnie odnajdują się w świecie realnym i tym internetowym, nie wspominając o użytkowaniu najnowszych technologii. W przeciwieństwie do stałych bywalców na Wiejskiej. I to w nas właśnie równie mocno może uderzyć ta ustawa. A jakie skutki przyniesie dla następnych pokoleń, tak samo dla pokoleń wnuków pana premiera? Trudno przewidzieć. Szkoda, że pan premier nad tym się nie zastanowił podpisując tę ustawę.

Proszę przeglądać archiwa tego serwisu

W tym serwisie również temat był poruszony. Proszę przeglądać archiwa. Notatka na temat tej ekstradycji: Ekstradycja z UK do USA za linki do chronionych prawem autorskim treści. W komentarzach udzielanych mediom nawiązywałem do tej ekstradycji, np. w audycji TOKFM w dniu 19 stycznia, której nagranie wideo udostępniłem w YouTube: ACTA i SOPA - podejmowanie decyzji w erze postopolitycznej

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

ACTA - TRIPS plus

z danych Banku Światowego za 2002 r. wynika, że implementacja TRIPS w państwach rozwijających się spowodowała roczne straty netto na poziomie: Brazylia US$ 530 mln, Chiny US$ 5 mld, Indie US$ 903 mln, Korea Płd US$ 15 mld. Jednocześnie w tym okresie (2005 r.) kraje rozwijające płaciły netto łącznie netto US$ 17 mld z tytułu opłat licencyjnych w większości na rzecz państw rozwiniętych. W efekcie szereg komentatorów wskazuje, że Porozumienie TRIPS zwiększyło dystans pomiędzy państwami rozwiniętymi a rozwijającymi się, a także podniosło koszty dostępu do nowych technologii.

... ciekawe jakie będą koszty ACTA dla Polski...

Pojawiają się także głosy wskazujące, że nie wiadomo na ile przyjęcie ACTA będzie wiązać USA z uwagi na plany zastosowania w stosunku do ACTA koncepcji self executing agrement, zamiast procedury ratyfikacji tej umowy przez Kongres.
... to też ciekawe :)

Źródło: http://blog.dzp.pl/ip/skad-ta-acta/

prawdziwe koszty ACTA

Nie tylko dla państw rozwijających zyski z TRIPS są negatywne. Tutaj jest szczegółowa analiza dla Australii http://www.lateraleconomics.com.au/outputs/Extending_Patent_Life.pdf

Również dla USA bilans nie musi być dodatni, gdyż przez za szeroko udzielne monopole patentowe dławiona są innowacyjności i konkurencja rynkowa.

Może się znajdzie w końcu ktoś kto na serio zacznie liczyć koszty TRIPS i ACTA dla Polski?

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>