Kolektyw Anonymous i "dziennikarze" uczcili fiestą 15 urodziny serwisu VaGla.pl!

VaGla.pl Prawo i Internet H4ckedSześć lat temu, kiedy zmieniałem hosting, pierwsze pliki, które wrzuciłem na nowy serwer tworzyły stronę pod tytułem "VaGla.pl Prawo i Internet H4cked". Od 6 lat wisi sobie bezpośrednio pod domeną vagla.pl. Od czasu do czasu ktoś mnie pyta czy wiem, że mój serwis został zhakowany. Uprzejmie odpowiadam, że owszem, że wiem, że sam go zhakowałem. Przekazuję również link do tekstu, w którym jest wyjaśnienie, a który linkowany jest też ze "zhakowanej" przeze mnie strony. Otóż wczoraj i dzisiaj odbywała się kolejna fiesta Anonymous. Ponieważ podzieliłem się obserwacją, że dwa dni temu niektóre strony rządowe po prostu padły z wyczerpania, a nie pod naporem DDoS, a mój komentarz znalazł się w głównych polskich mediach, to rozpoczęła się dyskusja, czy przez przypadek nie należałoby również wziąć na cel mojego serwisu. Ale łzy z policzków musiałem ocierać dopiero wówczas, gdy w ramach bojowych komunikatów Anonymousów na Twitterze przeczytałem: "vagla.pl has been hacked!" a potem jeszcze, oczywiście, że "tango down". Anonymousi zaczęli się chwalić zhakowaniem (zhakowanej przeze mnie sześć lat wcześniej) mojej własnej strony. Do chóru "rzetelnych" relacjonujących zajścia w Sieci przyłączyły się główne media. Dowiedziałem się z nich, że Anonymous zhakowali mnie za karę! Tymczasem wychodzi na to, że to ja zhakowałem Anonymous oraz "dziennikarzy". Nie przypuszczałem, że ktoś zorganizuje z okazji 15-tych urodzin serwisu VaGla.pl taką imprezę!

Kiedy rok temu obchodziłem 14-te urodziny serwisu (przez ten rok opublikowałem w serwisie tylko 303 notatki) nie mogłem się nawet domyślać, że dziś będę mógł wydać następujące oświadczenie:

Tak. To ja wymyśliłem ACTA, przekonałem amerykańskich doradców prezydenta USA, że warto rozpocząć negocjacje z Tokio i innymi stolicami. Aby nagłośnić sprawę zaproponowałem, by negocjacje odbywały się za zamkniętymi drzwiami i aby nie dopuszczać do nich nikogo z organizacji pozarządowych. Przyznaję również, że sam napisałem pierwszy draft porozumienia. Nie byłem pewny, czy ludzie w odpowiedni sposób się o nim dowiedzą, więc wysłałem kwit do WikiLeaks. Chichotałem straszliwie w duchu, jak się z tego zrobiła taka afera. Jedyne, co musiałem jeszcze zrobić, to założyć ruch Anonymous. Miałem trochę problemów z tym, by zachować kamienną twarz, gdy sam pisałem wnioski o dostęp do informacji publicznej do naszego rządu. Reszta już poszła z górki. Sześć lat przygotowań do obchodów 15-lecia serwisu jednak się opłaciło.

A poważnie: byli tacy, którzy usiłowali mnie przekonać, bym nie zwracał uwagi na te komunikaty Anonymous: lepiej odpuścić, bo jeszcze mnie zDDoSują naprawdę. Tylko, moi drodzy, nie po to piszę te wszystkie notatki na temat ACTA, by się zacząć bać ludzi, którzy ani nie wiedzą z kim, ani o co walczą. Którym jest wszystko jedno co niszczą i po co. Którzy nie czytają tekstu ze zrozumieniem i widzą w tytule notatki Proszę o spokój. Nie było żadnego ataku, przynajmniej początkowo. tylko "Nie było żadnego ataku", ale nie widzą "przynajmniej początkowo" (a ten tytuł jest taki od momentu opublikowania tekstu, a na nim właśnie opierali się dziennikarze przywołując mój serwis i moje słowa w swoich relacjach).

Jeśli teraz jakaś grupa gorących głów postanowi przypuścić atak na VaGla.pl - skompromitują do szczętu sprawę w imieniu której - jak twierdzą - działają z takim zapałem.

Przeprowadzane dziś ataki pakietowe na serwisy rządowe w Polsce to ponoć odpowiedź na działania polskiego rządu w sprawie ACTA. No i skąd niby ludzie w Polsce dowiedzieli się o tym, jaki był przebieg procesu podejmowania decyzji w sprawie ACTA, jeśli nie z tego właśnie serwisu? Opublikowany w dniu 19 stycznia tekst ACTA: sukces polskiej prezydencji, Polska podpisze umowę 26 stycznia w Tokio został wyświetlony w ciągu ostatnich 4 dni - mimo trudności technicznych serwisu - 53 tysiące razy. Wczorajszy tekst pt. Pytania o ACTA - ściąga dla dziennikarzy interesujących się tematem - 14 tysięcy razy. Pytania w nim opublikowane zostały już wykorzystane przez dziennikarzy odpytujących polityków o decyzje w sprawie ACTA (proszę sięgnąć np. do tekstu TVN24.pl: Wszyscy pytają o ACTA, w którym dziennikarze podchwytują niektóre z pytań i linkują do tego serwisu po więcej). Również przyczyniły się - jak mnie poinformowano - do przygotowania interpelacji poselskich w tej sprawie. Tekst Materiały na temat ACTA (dla poszukujących merytorycznych informacji), w którym linkuje do krytycznych wobec ACTA analiz różnych organizacji pozarządowych, został wyświetlony 15 tysięcy razy. Od 4 dni serwis prawo.vagla.pl strasznie wolno działa. Powód jest prosty. Wykop.pl, Główne strony Gazeta.pl i TVN24.pl, linki z Facebooka, Twittera, ze stron z petycjami do rządu i posłów, linki przy klipach na temat ACTA opublikowanych w YouTube...

Zresztą - wobec obłożenia serwisu sporym ruchem - sam opublikowałem materiał wideo: klip pt. ACTA i SOPA - podejmowanie decyzji w erze postopolitycznej, który stanowi nagranie audycji Komentarze radia TOKFM z 19 stycznia 2012 r.:

Musze tu, przy okazji, odnotować komunikat, który w mediach społecznościowych opublikował dziś min. Igor Ostrowski z Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji:

hacker o ps. Grzegorz Kret włamał się do mojej poczty, kalendarza i kontaktów. Walka o wolność i prywatność poprzez jej łamanie-tedy droga?

Uważam podobnie, chociaż w dyskusjach na temat prawa internetu bywam często adwersarzem min. Ostrowskiego. Dziś Anonymousi pokazali, że jest im wszystko jedno, czy przeprowadzają "atak" na infrastrukturę rządu, czy serwisy komentatorów i rzeczników dostępu do informacji. Wszak mimo tego, że Anonymousi się na VaGla.pl nie włamali - serwis był (i chyba trochę nadal jest) pod ostrzałem LOIC, którymi operowali mówiący w języku czeskim, hiszpańskim czy francuskim. Nie zarejestrowali oni komentarzy, że jednak chyba wybrano niezgodny z "polityką" kolektywu cel. Widzieli cały czas, że serwis pojawia się i blokuje. Dlaczego zatem nie walnąć jeszcze w adres, który wskazany był jako zhakowany przez rzeczników akcji? Fiesta!

Tymczasem wczoraj naporu zainteresowanych materiałami dot. ACTA nie wytrzymał serwis Fundacji Panoptykon. Serwis Fundacji "wyleciał w kosmos". Przyglądałem się temu z troską, ponieważ jestem członkiem Rady Programowej tej Fundacji. Fundacja zaangażowała się w akcję protestacyjną związaną z ACTA. Fundacja publikuje informacje wyjaśniające czym ten traktat jest. Wiele osób chciało te dokumenty przeczytać i dlatego serwer Panoptykonu się wyłożył. Podobnie jest z zainteresowaniem treściami publikowanymi w ramach niniejszego serwisu.

Istotnie. Prowadzony przeze mnie serwis nie jest przygotowany, na tak wielkie zainteresowanie publiczności. Publiczności, która od początku nie była rzetelnie poinformowana o negocjowanych porozumieniach międzynarodowych przez władze, ale też przez dziennikarzy. Dziennikarzy, którzy - co wynika z ustaw - mają działać rzetelnie i w interesie publicznym, przedstawiać informacje w sposób prawdziwy, bez wprowadzania czytelników w błąd. Z opublikowanego właśnie przez Fundację Nowoczesna Polska raportu na temat edukacji medialnej pt. Edukacja medialna i informacyjna – raport otwarcia wynika, że w Polsce mamy jeszcze wiele do zrobienia w sferze edukacji medialnej. Jednym z elementów tej edukacji - a piszę to jako wiceprzewodniczący Rady Fundacji Nowoczesna Polska - musi być to, by ludzie korzystający z Sieci nie dawali się nabijać w butelkę przez rozkrzyczany tłum. Tłum kieruje się własną "logiką". Nie myśli, szuka poklasku, faluje...

Jestem przeciwnikiem internetowego wandalizmu. Nie po to od 1994 roku angażuję się społecznie w rozwój polskiego internetu, by patrzeć spokojnie, jak ktoś, wszystko jedno z jakich pobudek, depcze wyznaczane z takim trudem "grządki". Jestem orędownikiem pracy u podstaw: wyjaśniania ludziom dlaczego zachodzą różne procesy, budowania podstaw społeczeństwa nazywanego obywatelskim. Takiego społeczeństwa, w którym ludzie potrafią myśleć samodzielnie i nie są sterowani głosami tych, którzy - tak wyszło - akurat głośniej krzyczą (wszystko jedno, czy pod sztandarem własnych interesów gospodarczych, politycznych, czy pod sztandarem Anonymous). Zachęcam do czytania źródeł. Zachęcam do zadawania pytań tym, którzy mają obowiązek na takie pytania odpowiadać. Hasło Stowarzyszenia Internet Society, którego polskiego oddziału jestem współzałożycielem, brzmi: "Internet is for everyone".

Nie jestem rewolucjonistą, ale wiem, że każda rewolucja ma swoje ofiary. Zjada własne dzieci. To historia stara jak świat. Polska ma tu swój wkład. Wystarczy sięgnąć do historii o ścinanych przed krakowskim ratuszem studentów, którzy brali udział w tumultach inspirowanych przez Jezuitów przeciwko innowiercom. Było to za Władysława IV. Ale i wcześniej burzono w Polsce świątynie, palono prywatne domy, napadano na ludzi, również na kondukty pogrzebowe. Wleczono martwe ciała po ulicach, obdzierając je wcześniej z pogrzebowego ubrania. Rozkopywano groby i bezczeszczono doczesne szczątki zmarłych. Tak było w Polsce. W imię wiary i w imię dogmatów. Aby siłą zniszczyć "heretyków".

Chciałbym, by poniższe obrazki stały się przestrogą dla tych, którzy mają skłonności do bezrefleksyjnego ulegania temu, co im ktoś powie. Aby stały się też przyczynkiem do autorefleksji czytelników.

Komunikat Anonymous na Twitterze na temat rzekomego zhakowania serwisu VaGla.pl

Komunikat Anonymous na Twitterze na temat rzekomego zhakowania serwisu VaGla.pl wraz z komentarzami

Retwitty dotyczace rzekomego zhakowania serwisu VaGla.pl

Retwitty dotyczace rzekomego zhakowania serwisu VaGla.pl

Komunikat w serwisie Anonews: Grupa Anonymous zostawiła swoje ślady na vagla.pl.

Komunikat w serwisie Anonews: Grupa Anonymous zostawiła swoje ślady na vagla.pl. Teraz już ta strona wygląda inaczej.

Już w tym momencie wzbierał we mnie mefistofeliczny chichot.

Niejaki Jan Piński - Szef Wiadomości Nowego Ekranu - był uprzejmy napisać, że Piotr Waglowski, prawnik i specjalista od praw autorskich, napisał wczoraj na swoim blogu vagla.pl, że ataku nie było. Parę godzin później jego strona padła ofiarą... ataku hakerskiego.

Niejaki Jan Piński - Szef Wiadomości Nowego Ekranu - był uprzejmy napisać, że "Piotr Waglowski, prawnik i specjalista od praw autorskich, napisał wczoraj na swoim blogu vagla.pl, że ataku nie było. Parę godzin później jego strona padła ofiarą... ataku hakerskiego." Mam czekać na przeprosiny i sprostowanie w odrębnej notatce? Jak to jest z tą odpowiedzialnością cywilną w Nowym Ekranie?

Kiedy VaGla.pl trafił wczoraj na "Listę rządowych stron zaatakowanych przez Anonymous", musiałem ocierać cieknące po policzkach łzy.

Fragmencik strony Anonews z listą zhakowanych stron rządowych

"Lista rządowych stron zaatakowanych przez Anonymous" - teraz już wygląda inaczej, ale wcześniej VaGla.pl znalazło się w towarzystwie takich zhakowanych przez Anonymous stron rządowych, jak sejm.gov.pl, mf.gov.pl, stat.gov.pl, mkidn.gov.pl, premier.gov.pl, knf.gov.pl, abw.gov.pl, ms.gov.pl, cbs.policja.pl i innych. Doborowe towarzystwo jak na serwis, który został sześć lat wcześniej "zhakowany" przez swojego właściciela.

Żeby nie było, że nie widziałem Anonymous Wiki, gdzie pojawiła się propozycja ataku na VaGla.pl. Jakiś wielce uświadomiony mistrz zaproponował:

Jest to strona Piotra Waglowskiego - utwierdza ludzi, że jednak powodem było obciążenie stron.
Zacytuję pewien artykuł, bo jako guest nie mogę linkować.

"Przyczyna zablokowania stron była wg niego znacznie prostsza: długie milczenie mediów, a następnie sugestie, że blokada stron to efekt ataków hakerów z Anonymous spowodowały, że tłumy internautów zaczęły odwiedzać wskazane serwisy, by sprawdzić, czy tak jest faktycznie. To, jak twierdzi VaGla, spowodowało niedostępność serwisów. "Jednoczesna próba wejścia na określoną lokalizację sieciową tysięcy ludzi prawie niczym nie różni się od uruchomienia z kilku tysięcy komputerów oprogramowania Low Orbit Ion Cannon (LOIC), wykorzystywanego przez ochotników do czasowego unieruchamiania wziętych na cel serwisów internetowych" - pisze Waglowski VaGla.

Waglowski podkreśla: "Obserwowaliśmy ruch w sieci. Patrzyliśmy, w jaki sposób odpowiadają serwery, które rzekomo zaatakowano. Nie widzieliśmy tam ataku".

Jeśli strona się nie nadaje to serdecznie proszę o nie wyzywanie

Ktoś mu odpowiedział:

Zwykłem traktować tobie podobnych w dużo bardziej ordynarny sposób ale wstrzymam się ten jeden raz i odpowiem ci grzecznie: strona, której adres podałeś nie stanęła po stronie ACTA, nie ma też żadnego wpływu na to, czy umowa ta zostanie podpisana a w związku z tym nie ma sensu jej atakowania, gdyż byłby to zwykły, parszywy wandalizm.

Screen AnonimousWiki z propozycją ataku na VaGla.pl

Screen AnonimousWiki z propozycją ataku na VaGla.pl. Zwracam uwagę na komunikat pojawiający się na bocznym pasku: "WYCZERPUJEMY TRANSFER DLA SEJMU = KAŻDY 1GB = RZĄD TUSKA TRACI PIENIĄDZE". To jednak - jak pisałem wcześniej - można unieruchomić serwis wyczerpując mu transfery.

Czekałem, kiedy temat mojego, zhakowanego rzekomo przez Anonymousów serwisu pojawi się w jakichś bardziej mainstreemowych mediach. W ramach komunikatów na Twitterze zapytano mnie nawet, czy przez przypadek nie mam największej z tych wszystkich ludzi radości z informacji o zhakowanej mojej własnej stronie. Trzeba przy tym powiedzieć, że strona cały czas działała i działa, chociaż wczytuje się niezwykle wolno.

I oto pojawił się pierwszy "rzetelny dziennikarz" prasowy:

Screenshot serwisu Głos Wielkopolski, który napisał tekst pt. Napisał na blogu, że nie było ataku hakerów. Zhakowali mu stronę

Screenshot serwisu Głos Wielkopolski, który napisał w tekście Napisał na blogu, że nie było ataku hakerów. Zhakowali mu stronę: "Piotr "VaGla" Waglowski, prawnik i webmaster, napisał w sobotę na swoim blogu (vagla.pl), że wyłączenie stron rządowych nie było wynikiem ataku hakerskiego, ale "wyczerpania się limitów transferu zakupionego tam łącza". Niedługo po tym jego strona została zhakowana"

Ale dopiero, kiedy zobaczyłem tekst na stronie Polska The Times (wiem, że to ten sam szablon, co ww. Głosu, a jego "wydawcą" jest Polskapresse Sp. z o.o.) musiałem spontanicznie zareagować na Facebooku:

Rzetelne dziennikarstwo a ija ija o, a ija ija o! I wszyscy razem: rzetelne dziennikarstwo a ija ija o, a ija ija o! :)

Oto obrazek z twórczością "dziennikarską":

Screenshot serwisu Polska The Times

Screenshot serwisu Polska The Times i tekstu Napisał na blogu, że nie było ataku hakerów. Zhakowali mu stronę. Klasyczne copy-paste, zero sprawdzania informacji, zero telefonu do znajomego, potwierdzania czegokolwiek, analizy. Jest news, jest impreza. Witamy w nowym, wspanialszym społeczeństwie informacyjnym!

Oczekuję, że dziennikarze z Polska The Times oraz z Głosu Wielkopolskiego, a także każdej innej redakcji, która powieliła przeczytane tam nieprawdziwe "rewelacje", będą publikowali sprostowania. Oczekuję również, że Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich stanowczo napiętnuje sposób, w jaki dziennikarze relacjonują wydarzenia dziejące się w tych dniach w Sieci.

Proponuję, aby utożsamiający się z szyldem Anonymous, w ramach przeprosin za przypisanie sobie mojego własnego "hacku" sprzed 6 lat, odśpiewali teraz gremialnie "100 lat" (każdy w swoim własnym języku narodowym) - z okazji 15-tych urodzin VaGla.pl.

A zaraz potem, aby odpowiedzieli sobie każdy przed własnym sumieniem: o co tak naprawdę walczy i czy metody, którymi usiłuje dojść do celu, rzeczywiście do niego prowadzą.

PS

Dla pełnego obrazu sytuacji dodam, że po odnotowaniu wielkiego ruchu idącego na opublikowane wówczas właśnie w tym serwisie teksty dot. podejmowania polskich decyzji na temat ACTA, puściłem też na Twitterze w formie żartu:

Żart na Twitterze: No to się zaczęło: Anonymous takes down VaGla.pl

Było to prawdopodobnie tym impulsem, dla którego dwa dni później ktoś wpadł na pomysł, że Anonymous zhakowali mi serwis... :)

PPS

A ten komentarz dość zabawny (chociaż nie wiem, czy adekwatny):

Atak na vagla.pl to jakby IRA atakowała Sinn Fein, duży fail

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Czyżby tak właśnie wyglądała jakość idąca za tym ruchem?

Zamiast metod konstruktywnych rozwiązania problemów z którymi się mierzymy, tłum ekspresyjny pokolenia Y, brandowany maską Fawkesa wybiera skowyt i działania które można podsumować krótko i brutalnie: "r*, je*, nic się nie bać", a myślenie zostawić innym...
-
Piotrze, ogromny szacunek dla Ciebie za sposób działania i cierpliwość w tym wszystkim! Robisz niezwykle wartościowy kawałek pracy na nasze konto - konto społeczeństwa.

Jeden wielki chaos

Nie jestem zwolennikiem środków użytych w "walce o Internet", ale muszę przyznać, że cała ta akcja odniosła jeden BARDZO pozytywny skutek - w końcu o ACTA się trąbi w mediach. Sam Pan też odnotował, jak wzrosło zainteresowanie dokumentami dotyczącymi traktatu. Żałuję tylko, że w całym tym chaosie "oberwało" się też postronnym (a może raczej "neutralnym"), ale taka już specyfika tego wolnego Internetu, że dostęp ma każdy (w teorii)... nawet ci mniej rozgarnięci.

Co do strony głównej vagla.pl, to przyznam, że niektórzy znajomi też byli zaskoczeni. Dopiero gdy otrzymali link do vagla.pl z końca kwietnia 2011, uwierzyli, iż żadne "włamanie" nie miało miejsca. Inna sprawa, że "site has been h4cked by: VaGla" powinno raczej wzbudzać nieufność względem prawdziwego pochodzenia tej informacji (bo po co ktoś miałby hackować siebie samego?!) i być może zachęcić właśnie do odwiedzenia web.archive.org... Szkoda, że relacjonujący dziennikarze się na to nie zdobyli.

Nie ma zgody w ocenie tego, co się może zdarzyć

VaGla's picture

Otóż ja uważam, że "międzynarodowa fiesta" z odpalaniem LOIC w kierunku Polski nie przyczyni się do pogłębienia wiedzy tutejszego społeczeństwa w kwestii sposobów negocjowania traktatów międzynarodowych i ich konsekwencji. Dodatkowo uważam, że zaatakowany będzie się bronił. Ja akurat - jak widać powyżej - dość swobodnie podchodzę do ataku na VaGla.pl, bo widziałem w Sieci wiele. Rząd jednak musi trzymać fason i zachować twarz w opinii społeczeństwa. Ludzie patrzą. Co zrobi? Ugnie się pod naporem ataku z tysięcy luf? Nie przypuszczam. To nie są metody rozwiązywania sporów, które - jak uważam - prowadzą do sytuacji win-win. Zakładam, że rząd będzie chciał teraz pokazać, że "nie ugina się pod groźbą ataku terrorystycznego". Zakładam, że większy posłuch będą mieli dziś ci, którzy przypominają niedawno podpisaną przez prezydenta ustawę: Cyberbezpieczeństwo stanem wojennym zwane. Już się pojawiają w mediach głosy, że jest bat na takich rozrabiaków. A opozycja polityczna, zamiast odnosić się do tego, co ludzi sprowokowało do zainteresowania się ACTA (nie do ataków DDoS, ale do prawdziwego pochylenia się nad tematem) wyciąga teraz rządowi, że ma nieskutecznie zabezpieczone serwisy. Widzi Pan kierunek, w którym zmierza moje rozumowanie? Atakami, DDoS-em, etc. nie uzyska się tego, co można uzyskać rozmawiając, edukując, analizując dokumenty, starając się wyjaśnić problem, poszukać wspólnie rozwiązania. Być może rząd będzie "mądry" i dostrzeże, że wiele osób, które brało udział w odpalaniu LOIC to w sumie hmm... jak to napisać, by nikt się nie poczuł dotknięty? Młodzież. Może tak. Na to liczę, ale nie przypuszczam, by istotnie, mając "pretekst" i wytłumaczenie - nie skorzystać z nich. Rząd nie ugina się pod ostrzałem LOIC. Rząd w takiej sytuacji stwierdza, że potrzebne są większe środki bezpieczeństwa. DDoS nie pokazał, że społeczeństwo dorosło do otwartości, do dialogu, do bycia traktowane jak dorosły człowiek przy rozmowach o tym, jak zrobić tak, by było lepiej. Ale może się mylę. Generalnie staram się zwykle zakładać swoją omylność.

BTW - historia "ataku" na VaGla.pl, którą opisuję w powyższej, "urodzinowej" notatce, pokazuje - mam takie wrażenie - jak łatwo manipulować bezmyślnym tłumem. I - jak przypuszczam - jest to niezmienny element społeczeństw, niezależnie czy przemysłowych, czy informacyjnych.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Jak najbardziej podzielam.

Jak najbardziej podzielam. Jak wspomniałem - nie jestem zwolennikiem tego typu środków.

Atakami, DDoS-em, etc. nie uzyska się tego, co można uzyskać rozmawiając, edukując, analizując dokumenty, starając się wyjaśnić problem, poszukać wspólnie rozwiązania.

Oczywiście, że nie, ale być może taka nagła terapia "szokowa" (dla społeczeństwa, nie rządu) na coś się przyda - biorąc pod uwagę iż rząd najwyraźniej rozmawiać na temat ACTA z nikim zamiaru nie miał (o tym również wspomniał Pan w serwisie), a czasu coraz mniej.

Osobiście mam nadzieję, że cała ta sytuacja przynajmniej zmotywuje obywateli (przynajmniej tych, którzy na codzień z Internetu korzystają) do zapoznania się z traktatem. Być może też Pan Premier dojdzie do wniosku, iż ACTA nie jest takie obojętne społeczności Internetowej - czego i Panu, i sobie, i wszystkim właściwie życzę.

A co będzie dalej, czas pokaże.

Atak - droga bez odwrotu i pogrzebanie szans na skuteczny protes

"biorąc pod uwagę iż rząd najwyraźniej rozmawiać na temat ACTA z nikim zamiaru nie miał"

Sęk w tym, że po ataku DDOS nie mógł nawet zmienić zdania. Powołując się na słowa b. premiera Marcinkiewicza (abstrahując od sympatii/antypatii/oceny kompetencji). Powiedział:
"Uważam, że te organizacje postawiły premiera pod ścianą, nie dając mu innej możliwości [niż podpisanie ACTA], innego wyjścia. Każdy na jego miejscu zrobiłby tak samo. On musiał, NAWET GDYBY MIAŁ JUŻ JAKIEŚ WĄTPLIWOŚCI [wyróżnienie moje], zrobić tak jak zrobił, znaczy dać upoważnienie do podpisania, bo inaczej mielibyśmy demokrację hakerską. (...) Nie można doprowadzić do sytuacji takiej, że rząd, premier, zmienia decyzję pod wpływem ataków hakerskich na jakiekolwiek strony. To jest absolutnie niedopuszczalne."
I ja się z tym zgadzam. Nie można po takim numerze zmienić decyzji i argumentować, że przekonały nas argumenty i głos ludu, bo to zachęca do podobnych akcji w przyszłości.
Jak w temacie: szanse na niepodpisanie ACTY zostały zaprzepaszczone w momencie zaatakowania stron rządowych. Protesty, (spóźniona) wrzawa medialna, demonstracje, wysyłane maile MOGŁY wpłynąć na decyzję, ale ten potencjał został zmarnowany w momencie przeprowadzenia pierwszego ataku.

Działania mas

Zgadzam się, że stado wesołych abuserów wysyłających tysiące pakietów do systemów webowych państwowej infrastruktury teleinformatycznej nie wpłynie na pogłębienie wiedzy, ale przypomniał mi się ten film o panu Tymochowiczu, w którym zauważa on, że aby zrozumieć nasze społeczeństwo, trzeba poznać psychikę debila. Może to zbyt ostro powiedziane, jednak chodzi mi tu o efekt "odejścia od grilla". Gdy spojrzeć na świat z perspektywy człowieka informacyjnie zaszumionego i leniwego intelektualnie, to do niego docierają tylko informacje z kanałów, które zna, i które znają sąsiedzi – z mainstreamowych mediów. I wiesz co? Jego głos w wyborach ma taką samą siłę, jak głos kogoś, kto przez lata studiował dany temat i wie, że to co mówią w mediach bywa często poprzekręcane jak ślimak chory na artretyzm.

Upatruję więc w tych haniebnych czynach efektu, jakim jest głos mediów, które zauważyły sprawę, bo informacja, którą mogą przekazać nie jest zbyt skomplikowana i jest na tyle krzykliwa, że opłaca się dla niej "odejść na chwilę od grilla". Równolegle do tego można oczywiście rozmawiać i potem konretyzować ten przekaz dla tych, którym pierwszy łyk informacji nie wystarczył, którzy chcą się w związku z tym dowiedzieć o co chodzi, a potem opowiedzieć sąsiadom.

Piotrze, dlaczego w swoim

Piotrze, dlaczego w swoim poście określasz ludzi i rząd jako dwie różne strony, które mają ze sobą walczyć? Żyjemy w demokratycznym kraju i decyzje powinny być podejmowane przez większość. Jeśli ogół stwierdza, że coś się nie podoba to dlaczego mała grupka ma decydować o rozstrzygnięciu sprawy i walczyć z "większością"? Przykre to, że władza wie co dla nas najlepsze, mimo iż większość krzyczy (czasem z nienawiścią), że to wcale nie takie fajne.

Podchodzę do tematu osobiście

VaGla's picture

Podchodzę do tematu osobiście. Starałem się nie raz - mam świadków - postępować w ramach zaproponowanych przy rozmowach dot. Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych ram "strona społeczna" - "strona urzędowa" (a więc nie "rządowa", a też społeczna). Nadal staram się tak myśleć o tych ludziach, o których wiem, że dotrzymują słowa, że można z nimi gadać, że myślą samodzielnie. Nie uważam, że zawsze i wszędzie należy walczyć z rządem. Wręcz przeciwnie - staram się wspierać działania, które służą lepszej realizacji idei, które są mi bliskie. Chodzę na te spotkania z premierem w ramach własnego, nieopłacanego przez nikogo czasu. Staram się dotrzymywać kroku inicjatywom, które pojawiają się w strukturze całego rządu (wiem, bo mi niedawno to uświadomiono, że w niektórych urzędach są kilkuosobowe zespoły ludzi, które usiłują robić to co ja sam). W ramach tych spotkań, a także innych jeszcze, np. w ramach Fundacji Batorego i Obywatelskiego Forum Legislacji działającego w ramach Programu Przeciw Korupcji, stale "młotkuję" partnerów rządowych o to, by gwarantowali partycypację obywatelską, by informacje publiczne były publikowane, by strony administracji publicznej były dostępne dla osób niepełnosprawnych i dla innych.

Staram się. Naprawdę się staram.

Ale nie dam chyba rady zachować kamiennej twarzy i chyba parsknę śmiechem, jeśli usłyszę po raz kolejny "otworzyliście nam oczy, przepraszamy". Tak było w przypadku Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych, tak było w przypadku ustawy medialnej. Dokładnie te słowa. Dwa razy. Nie powstrzymam się przed uśmiechem w przypadku, gdyby padły teraz.

To, co proponuję jako paradygmat swojego własnego działania, to "trzeba robić swoje". Najlepiej, jak się potrafi.

A co do demokracji, to wedle jednej z definicji są to - rzeczywiście - rządy większości, ale z poszanowaniem praw mniejszości. Warto o tym dodatkowym elemencie, jak uważam, pamiętać.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

A poprawka Rockiego? To

A poprawka Rockiego? To powinno każdego pozbawic złudzeń.

No i po problemie.

Ale nie dam chyba rady zachować kamiennej twarzy i chyba parsknę śmiechem, jeśli usłyszę po raz kolejny "otworzyliście nam oczy, przepraszamy".

Wydaje się, iż Pan premier się przejął i nie będzie potrzeby zachowywania kamiennej twarzy.

O ile jeszcze wczoraj uważałem, że włam na witrynę premiera był przesadą (jako że atak ddos jest według mnie porównywalny z pikietą urzędu, która nie wpuszcza i nie wypuszcza nikogo z / do budynku) , o tyle teraz naprawdę zastanawiam się, co mają robić obywatele, którch rząd "ogrywa" łamiąc prawo? Dalej protestować legalnie? Również zacząć łamać prawo? Bo do tego właściwie zachęca w chwili obecnej rząd. Rząd bowiem pokazuje, że prawem nie ma sensu się przejmować i należy tworzyć fakty, nie zważając przy tym na wyborców, w imieniu których władzę się sprawuje.

Niestety, jesteśmy w największym od ponad 20 lat kryzysie. Bo jak mamy mówić o demokracji i państwie prawa, kiedy nasz własny rząd nielegalnie tworzy przepisy wbrew protestom społeczeństwa? Czym my w chwili obecnej różnimy się od dyktatury i czym nielegalne podpisanie ACTA różni się od nielegalnego wprowadzenia stanu wojennego (z jurydycznego punktu widzenia, przy zachowaniu wszelkich proporcji)?

Czy aby to na pewno jest demokracja

Żyjemy w demokratycznym kraju i decyzje powinny być podejmowane przez większość.

Problem decyzji w obecnym systemie polega na tym, że nie podejmują jej obywatele, ale ich przedstawiciele. Oznacza to iż system demokracji przedstawicielskiej, tj demokracji z przymiotnikami,-) generuje alienacje społeczeństwa, gdy władza (przedstawicielska i wykonawcza) podejmuje decyzje, które stoją w jawnej sprzeczności z tym, co rzeczywiście chcą obywatele. Wystarczy porównać opinie społeczna na temat obecności polskich wojsk w Afganistanie, kary śmierci, czy innych decyzji, które stoją w dramatycznej sprzeczności z decyzją większości. ACTA to jest tutaj przykładem szczytu bezczelności i hipokryzji władzy, gdzie decyzje podejmowane są w "sposób ekspercki", tj w pełnej tajemnicy i tak, aby jak najmniej ktokolwiek się o sprawie dowiedział, w tym ministrowie i wybrani przedstawiciele obywateli. Taki tryb podejmowania decyzji to nie jest żadna demokracja, ale zwyczajna tyrania, która chowa się za maską demokracji.

Decyzje w kwestiach znaczących i kontrowersyjnych, powinny być podejmowane przez większość w trybie referendum, bez żadnych progów co do ważności tego referendum, a mechanizmy wyborcze liczenia głosów powinny opierać się nie na komisjach wyborczych, ale na publicznym liczeniu głosów i sumowaniu ich z fizycznych papierowych i ogólnie dostępnych protokołów, a nie z danych wprowadzanych do systemów elektronicznych. Jeśli, jak głosi konstytucja, władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu, to musi być mechanizm do rzeczywistej realizacji tej władzy (jak w Szwajcarii), a nie pozostawać fikcją prawną, jak to ma miejsce obecnie w Polsce.

Gratulację za taki

Gratulację za taki ..."piękny!" manewr :D i 100 lat dla serwisu. Stąd zaczęło się moje zaciekawienie Acta, tu dostałam podstawowe i niezbędne informacje do krytycznego przyjrzenia się sprawie. Dziękuję Panu bardzo, za Pańską pracę i trud. Wstyd mi, że nie uczy się już dzieciaków, niewiele młodszych ode mnie zresztą, czytania ze zrozumieniem. Zgadzam się, że to zapaleńcze...gnojki! mówiąc bez ogródek. Jeden proponuje przynieść ostry sprzęt czy pałki(dla własnej obrony), druga proponuje maski (chyba nie wie co się ostatnio działo w sprawie kiboli) na "paradę", media jak zwykle byle co, byle jak, byle by była publiczność i kasa, a ludzie, którzy wiedzą tak naprawdę o co chodzi (lub przypuszczają, że rozumieją- jak ja,przyznaję) , pragnących rzeczowego podejścia do sprawy.. się "olewa" i giną w cieniu "rozgniewanej" tłuszczy 14-16 latków.
Wstyd po prostu. Będą zamieszki, rozboje, dzieciaki się wyszaleją, nawet nie wiedząc po co i na co. Wstyd.

Oto próbowanie nowej retoryki

VaGla's picture

Proszę bardzo. Jak reagują wnikliwi politycy: "Nie można robić sobie jaj. Polska jest nieprzygotowana". No i tak to wygląda. Rzecznik Rządu potwierdził to, co i ja mówiłem na temat przedwczorajszych "ataków" (i cały czas to podtrzymuję). Pan Palikot zaś w śmiech, że nikt nie uwierzy, że takim zainteresowaniem cieszyły się serwisy. Jego sposób działania, jego wyborcy, ich decyzje. I nie gniewam się i nie gniewałem się za to, że usiłowali przejąć nazwę Fundacji Nowoczesna Polska. To po prostu fajna nazwa. Cieszę się, że udało nam się ją obronić w trakcie postępowania rejestracyjnego palikotowego projektu.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Wypowiedź rzecznika była

Wypowiedź rzecznika była co najmniej niefortunna, jednakże odpowiedź Pana Palikota jeszcze gorsza. Jeśli za krytyczną infrastrukturę Państwa uznać serwisy informacyjne rządu, to Pan poseł ma większy kłopot. Rozumiem, gdyby padł system PESEL, inne wewnętrzne systemy administracji państwowej to byłoby o co bić pianę. Jedynym poważnym kandydatem do DDoS byłby epuap, a coś nie widziałem na różnych strumieniach by to padło.

Padnięcie pod naporem stron informacyjnych to jedynie cios wizerunkowy, niemający wiele wspólnego z bezpieczeństwem informatycznym Państwa, tym bardziej że wszystkim script kiddies w Polsce pozostałe strony działały, a więc infrastruktura informatyczna jako taka nie oberwała. Szczerze wątpię w to by podczas normalnej analizy ekonomicznej znaleziono powód by wydawać rocznie dobre kilka (jeśli nie kilkanaście) milionów złotych rocznie na zabezpieczenia przed DDoS (nie, blokowanie adresów nie jest sensownym rozwiązaniem, bo efektem byłoby przyblokowanie pół kraju, co wywołało by komentarze w stylu "LOL, strona nie działa, h4cked!!!oneoneone111!!!")

Graś podważa zaufanie do premiera

Mi największą przykrość zrobiła ta wypowiedź pana Smolara z Fundacji Batorego, którego opinie zawsze sobie ceniłem: "Graś podważa zaufanie do premiera i do siebie" (za: http://www.wprost.pl/ar/289404/Smolar-Gras-podwaza-zaufanie-do-premiera-i-do-siebie/)

Polska The Times już poszła po rozum do głowy

Lepiej późno niż wcale.
Opublikowali sprostowanie

http://www.polskatimes.pl/artykul/496811,serwis-prawo-vagla-pl-nie-byl-obiektem-ataku-hackerow,id,t.html

Śmieszna sprawa

Zabawne, że Polska The Times szukając kogoś do obwinienia stwierdziła, że powołała się na Nowy Ekran. Cokolwiek brakuje mu nieco do mainstreamowych mediów, na które warto się powoływać :)

Interesujący

Interesujący wpis.

Doskonale pokazuje jak działa dzisiejsze elektroniczne "dziennikarstwo". Wystarczy wrzucić plotkę, "potwierdzić" ją jakąś stroną internetową i będzie sie rozszerzać jak wirus przez wszystkie serwisy.

Gratulacje z okazji urodzin i oczywiście stooo laaat!

Wracając do tematu. Sam zryw w internecie i szybkość z jaką się rozprzestrzenił dzięki nowym, nazwijmy to technologiom, jak np twitter jest rzeczywiście godny podziwu. Ty Piotrze pisałeś już o ACTA nie raz, ale jak sam widzisz docierało to do nielicznych. Niestety teraz zainteresowały się tłumy to zrobił się wielki kipisz :/
Bardzo dobrym przykładem jest np. post tego typu:
anonymouswiki. forumotion.com /t274-please-attact-kominiarz-wejherowopl
gość prędzej wrzucał to już do głównego wątku, w którym był terminarz i rozpiska aktualnych celów ataku. Jak się go ktoś zapytał "a co to ma wspólnego ze sprawą?" to dostał odpowiedź "bo mnie oszukał".
Według mnie to jest podsumowanie całego zbiegowiska. Niestety aktualnie media zrobiły, przynajmniej z naszego społeczeństwa, ludzi którzy przestali myśleć, przestali krytycznie podchodzić i analizować głównie to co widzą ale i również słyszą. Nie wiem czy jest to może wynik tego, że jak się coś przeczyta na stronie internetowej, to jest łatwiej w to uwierzyć, niż jakby to samo, ktoś przygodnie napotkany na ulicy, nam powiedział? Zbiegł się tłum, żeby "walczyć o ACTA". Jeszcze dokładnie nie wiemy co to i po co i czy na pewno złe ale już walczymy a skoro ACTA to równie dobrze można też dorzucić kominiarza z wejherowa - jeden czort co wpiszemy do LOICa!
Ciekaw jestem jakby trzeba było stawić się na ulicy ile "anonkuf" by nam zostało.

Kto sam ten nasz największy wróg! A śpiewak także był sam

Panie Piotrze - bez lania wody: po prostu wyrazu szacunku i wsparcia.
Przykro mi, że rykoszetem w internetowej wojence dostał Pan od młodocianych rewolucjonistów, którzy jeszcze tydzień temu nic o ACTA nie wiedzieli.
(Krew mnie zalewa jak oglądam dzisiaj tych Błaszczaków, Palikotów i Millerów gardłujących w sprawie o której nie mieli czasu się zająknąć przez ostatnie miesiące, o której jeszcze kilka dni temu mówili coś kompletnie innego.)
Pozdrowienia

Anonymous, nie Anonymous?

Piotrze, czytając ten wpis, zastanawia mnie czy nie wpadłeś w pewien schemat myślenia o ruchu Anonymous (w który i mi się często zdarza wpadać).

Mianowicie, w założeniach Anonimowi jako tacy nie istnieją, gdyż jest to bardziej idea a nie organizacja. Gdy pojawia się jakaś sprawa istotna dla kogoś, i ten ktoś nagłaśnia ją (w ramach idei Anonimowych i jako Anonimowy) znajdując popleczników, w tym momencie można mówić o grupie Anonimowych. Z tym, że jest to grupa tylko do tej sprawy i nie mająca związków z Anonimowymi zgrupowanymi w poprzednich wydarzeniach (jak np. sprawy Egiptu czy Tunezji), chociaż część osób mogła uczestniczyć w każdej z tych trzech spraw.

Co więcej, nawet w ramach Anonimowych zorganizowanych wokół jednego wydarzenia (jak np. sprzeciwu w sprawie ACTA) jest to grupa bardzo niejednorodna, mogąca wytwarzać podgrupy, które mogą być wzajemnie ze sobą sprzeczne. Bo można hipotetycznie przyjąć, że zarówno Ty i ja możemy być Anonimowymi (w sprawie ACTA). Ja w ramach swojej działalności odpalę LOIC i będę do tego namawiać innych a Ty pójdziesz na manifestację (bo zakładasz tylko działania pokojowe) i też będziesz nakłaniać do tego innych.

Oboje będziemy Anonimowymi i każdy z nas może ogłaszać stanowiska Anonimowych (mimo, że są ze sobą sprzeczne), ale nie może uważać, że głosi oficjalne stanowisko Anonimowych. Bo jako takie ono nie istniej, bo właśnie o to chodzi w tej idei. Nie ma tu jedynych, oficjalnych stanowisk, przedstawicieli. Bo nie jest to grupa zorganizowana w "tradycyjnym" tego słowa znaczeniu.

Więc gdy piszesz

Dziś Anonymousi pokazali, że jest im wszystko jedno, czy przeprowadzają "atak" na infrastrukturę rządu, czy serwisy komentatorów i rzeczników dostępu do informacji.

to budzi się we mnie niepokój. Gdyż (sprostuj mnie jeśli się mylę) podejrzewam, że działania i przesłanki grupki, generalizujesz na całą grupę Anonimowych w sprawie ACTA?

Dokładnie. Bardzo mało

Dokładnie. Bardzo mało osób to rozumie, ja sam to pojmuję bo pamiętam jak idea Anonimowych się rozprzestrzeniała poza głównym obiegiem kilka lat temu. Dlatego w Internecie na pewnych stronach tak mocno wyśmiano urzędników amerykańskich, którzy szumnie zapowiedzieli, że rozpracowali grupę Anonimowych. Tutaj nie ma co rozpracowywać. To największa siła tego ruchu, jeśli można go nazwać ruchem. Możesz zamknąć wszystkich, którzy zhackowali jakąś stronę ale to nie znaczy, że ktoś, gdzieś indziej i w innym czasie nie założy maski Guya Fawkes'a. Jak powiedział bohater "V jak Vendetta": "Idee są kuloodporne". Tu mamy po prostu ideę szarego człowieka, który bierze sprawy w swoje ręce. Nie zawsze kompetentne : p Dlatego lepiej żeby Pan to zrozumiał by lepiej i rzetelniej szerzyć świadomość (mówię to bez złośliwości oczywiście).

Pozdrawiam

Sto!

Witam,

W imieniu swoim oraz ludzi którzy dopiero za jakiś czas zrozumieją o czym piszesz na blogu :-) dzięki za 15 lat bardzo merytorycznej pracy.
Mało jest tak kompetentnych miejsc zajmujących się tak ważnymi problemami demokracji.

KJ

Piotrze, tyle lat już

Piotrze, tyle lat już czytam i nigdy się nie zawiodłem, nawet nie zauważyłem, że to już tyle lat :) Dzięki za wszystko i pozdrawiam,
Patrycjusz Szydło

Ironia :]

Tak, proszę się nie denerwować emotką w tytule. Komentarz będzie na ten temat. Najpierw jednak pogratuluje zdrowego podejścia do sprawy ataków na Vagla.pl. Jestem stałym czytelnikiem i nie ukrywam nawet, że większość mojej wiedzy o ACTA (i nie tylko) ma swoje korzenie tutaj. Po prostu takiemu prostemu człowiekowi jak ja, szybko i przystępnie (i jak uważam obiektywnie) tłumaczy Pan o co chodzi, a dalej mogę sobie tak poinformowany szukać sam.

Ale do rzeczy - dzisiaj chyba mało kto doceni tekst ironiczny, ba przewrotny. A już tytuł? Sam jestem z pokolenia "X" (chyba od Archiwum X), ale zauważam, że umiejętność czytania dłuższych wywodów spada. To smutne. Gdyby tytuł wyglądał tak: "Proszę o spokój. Nie było żadnego ataku, przynajmniej początkowo. ;)" - ataków by pewnie nie było.
Nie wiem jaka jest na to rada, bo nie chciał bym zobaczyć takiego "stylu" w tym serwisie. To tylko takie moje próby wyjaśnienia przynajmniej części zjawiska.

Świat nie przestaje mnie zadziwiać - serwis, który jako jeden z pierwszy rzetelnie i obiektywnie informuje o ACTA, i robi to w taki sposób, żeby każdy sam mógł wyciągnąć wnioski - zostaje zaatakowany za popieranie ACTA. A przecież każdy w miarę uważny czytelnik zauważy, że jest wręcz przeciwnie. To jedno z niewielu znanych mi miejsc, gdzie ta sprawa jest obecna od lat. Stąd też mogę teraz udawać "dobrze poinformowanego" odsyłając ciekawych głębszych informacji tutaj.

Co do samej akcji w internecie mam również nieco mieszane uczucia, ale może tak w bólach zaczyna rodzić się zalążek społeczeństwa obywatelskiego?. Początki zawsze są trudne. Może następnym razem będzie akcja wysyłania petycji do Pana Premiera. Jestem optymistą.

Mała sugestia jak poprawić dostępność.

Po pierwsze gratuluję 15 lecia.

Po drugie chciałbym zaproponować drobną poprawkę, która pomogłaby serwisowi pozostać dostępnym gdy chętnych do czytania jest dużo:

Wczoraj byłem zmuszony czytać serwis po telnecie, bo niestety zwykłe połączenia dostawały timeout w trakcie pobierania treści. Rzuciły mi się w oczy 2 fragmenty nagłówków:
Cache-Control: store, no-cache, must-revalidate
Cache-Control: post-check=0, pre-check=0
Expires: Sun, 19 Nov 1978 05:00:00 GMT
[...]
X-Cache: MISS from xen200
X-Cache-Lookup: MISS from xen200:80

Jak widać jest tam proxy, a proxy są przystosowane do obsługi tysięcy zapytań na sekundę. Wszystko co trzeba zrobić to mu nie przeszkadzać ustawiając np 10-60 sekundowy czas przebywania w cache.

Dzięki temu wprawdzie wszelkie zmiany jak komentarze będzie widać z drobnym opóźnieniem ale odporność na skoki obciążenia znacznie wzrośnie.

:D

Rozbawiłeś mnie tym wpisem, naprawdę rozbawiłeś :D

najlepszego

Vanter's picture

Podziwiam za spokój, cierpliwość oraz wytrwałość. Musze przyznać ze powyższe informacje również mnie nieźle rozbawiły mimo tego że nieraz są wręcz tragiczne.

pozdrawiam i dziękuje za wkład i poświęcenie w tworzeniu tej witryny

a do wszystkich świeżo przybyłych zachęcam do lektury bo jest co czytać

natomiast odnośnie Anonymous sam zwykłem mówić ze to grupa NIEzorganizowana

Szacun

Kopalnie wiedzy mamy tutaj -niech moc będzie z tobą-

Gratulacje z powodu udanego

Gratulacje z powodu udanego dowcipu! Pamiętam, że kilka lat temu sam w pierwszej chwili się na niego złapałem, ale przynajmniej publicznie nie chwaliłem się, że to moje dzieło. A tak mamy kolejną operację "Anonymous Fail", podobnie jak wyciek już wyciekniętych ponad miesiąc wcześniej loginów GG :)

Panie Piotrze link podany w

Panie Piotrze link podany w artykule nie działa, tzn kieruje ewidentnie nie tam gdzie potrzeba
http://anonymouswiki.forumotion.com/t285-http-wwwvaglapl-prop-na-atak

W tym przypadku

VaGla's picture

W tym przypadku oznacza to tyle, że usunęli zasób. Ale jak widać - zrobiłem screena.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

"Jednym z elementów tej

"Jednym z elementów tej edukacji - a piszę to jako wiceprzewodniczący Rady Fundacji Nowoczesna Polska"
jako prezes fundacji "Nowoczesny Beludżystan" pisze: a kogo obchodzi bufonie co piszesz??

Tego, kto czyta

VaGla's picture

Tego, kto czyta.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Panie Piotrze, litości...

Panie Piotrze, litości... :) Ja wiem, że świat zwariował, no ale jednak i w ogóle.

Hmm

No ale czego sie spodziewac od ludzi z facebooka? Sam bylem swiadkiem tych "atakow", tz bylem na ircu. Na poczatku bylo tam kilka osob, potem ktos napisal w tym najwiekszym protescie na facebooku z dokladnia instrukcja ataku i adresem irc... a i tak sie pytali jak atakowac, mimo instrukcji krok po kroku...

A to ze na anonymous wiki napisali o tym to pewnie dlatego, ze ktos im powiedzial, ze jestes za ACTA, wiadomo ze anoni z AnonymousWiki nie znaja j. polskiego wiec nie mogli stwierdzic czy to prawda.

Dzięki...

Dzięki za piętnaście lat, choć sam zaglądam tu od trzech (w tym - w sprawie ACTA). Oby te liczby zwiększały się.

,,15-te"

Wszystkiego najlepszego z okazji PIĘTNASTOTYCH urodzin ; )

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>