Wydaje się, że ACTA to "gra na czas" w celu dłuższego utrzymania "status quo"
Jeśli ACTA istotnie ma nic nie zmienić w porządkach prawnych państw, które do niego przystępują, to jaki jest sens przyjmowania i - następnie - ratyfikowania tej umowy międzynarodowej? Wydaje mi się, że to element "gry na czas". Każdy traktat międzynarodowy, umowa, porozumienie proponowane przez tą lub inną organizację ponadnarodową, to jak zawijanie "status quo" w kolejne papierki, opakowywanie dość istotnego w "społeczeństwie informacyjnym" tematu w system z różnymi tasiemkami, z różną mocą, z różnymi sposobami ustalenia zawiązania kokardki. Jedne traktaty są ozdobną folijką, inne mocnym papierem pakowym. Do zapakowania jednych trzeba było jednomyślności, by owinąć idee innym traktatem wystarczyło tylko przystąpienie do grupy liderów. System tworzony jest od XIX wieku. Internet zaś trochę zmienia układ oczekiwań społecznych. Pojawiają się głosy kontestujące zakres i zasady działania monopoli prawno-autorskich. Gdyby teraz ktoś nagle chciał coś zmienić - musiałby się spróbować przebić przez kolejne warstwy systemu. Musiałby poszukiwać sposobu na rozpakowanie takiego pakunku. A nie wydaje się to sprawą prostą.
O tym, że tendencje do liberalizacji praw własności intelektualnej się pojawiają świadczyć może fakt, że w Parlamencie Europejskim zasiada już dwóch przedstawicieli Partii Piratów. W lokalnych wyborach do berlińskiego parlamentu Piraci uzyskali 8,9% głosów. Europejska komisarz ds Społeczeństwa Informacyjnego i Mediów Nellie Kroes stwierdziła niedawno, że "przepisy prawa autorskiego nie przystają do sytuacji, jaką wytworzył Internet i że to system prawny a nie technologia, musi ulec adaptacji". Właśnie - jak rozumiem - w duchu fiesty i performence niektórzy Szwedzi założyli sobie kościół kopimistów...
W Polsce obowiązuje ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz inne ustawy związane z monopolami własności intelektualnej (np. ustawa Prawo własności przemysłowej). Polska jest też stroną Konwencji berneńskiej o ochronie dzieł literackich i artystycznych z 9 września 1886 r (ta konwencja była następnie "uzupełniona w Paryżu dnia 4 maja 1896 r., zrewidowana w Berlinie dnia 13 listopada 1908 r., uzupełniona w Bernie dnia 20 marca 1914 r., zrewidowana w Rzymie dnia 2 czerwca 1928 r., w Brukseli dnia 26 czerwca 1948 r., w Sztokholmie dnia 14 lipca 1967 r. oraz poprawiona dnia 2 października 1979 r."). Polska jest też stroną Powszechnej Konwencji o Prawie Autorskim (Genewa 1952, zrewidowana w Paryżu dnia 24 lipca 1971 r.). W 2000 roku Polska przystąpiła do Porozumienia w sprawie Handlowych Aspektów Praw Własności Intelektualne TRIPS. Polska jest stroną Traktatów Światowej Organizacji Własności Intelektualnej, jak ratyfikowany przez RP Traktat WIPO o prawie autorskim, sporządzonego w Genewie dnia 20 grudnia 1996 r. oraz Traktat WIPO o artystycznych wykonaniach i fonogramach, sporządzony w Genewie dnia 20 grudnia 1996 r. O mały włos pojawiłby się kolejny traktat WIPO, ale się to nie udało (por. Zawał WIPO Broadcasting Treaty). Jesteśmy też krajem członkowskim Unii Europejskiej i zobowiązaliśmy się do implementowania do polskiego porządku prawnego przepisów przyjmowanych na poziomie UE. Stąd do polskich przepisów musieliśmy implementować takie dyrektywy UE, jak - przykładowo - Dyrektywa Rady 92/100/EWG z dnia 19 listopada 1992 r. w sprawie prawa najmu i użyczenia oraz niektórych praw pokrewnych prawu autorskiemu w zakresie własności intelektualnej, Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady nr 2001/29/WE z dnia 22 maja 2001 r. w sprawie harmonizacji niektórych aspektów prawa autorskiego i praw pokrewnych w społeczeństwie informacyjnym, Dyrektywa 2004/48/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 29 kwietnia 2004 r. w sprawie egzekwowania praw własności intelektualnej, Dyrektywa 2007/65/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 11 grudnia 2007 r. zmieniająca dyrektywę Rady 89/552/EWG w sprawie koordynacji niektórych przepisów ustawowych, wykonawczych i administracyjnych państw członkowskich, dotyczących wykonywania telewizyjnej działalności transmisyjnej, są też europejskie przepisy dotyczące baz danych, patentów, etc. Komisja Europejska proponuje kolejne dyrektywy związane z systemem prawno-autorskim, jak np. w sprawie licencjonowania dzieł osieroconych. Wcześniej proponowano dyrektywę IPRED2, która miała harmonizować prawno-karne aspekty naruszeń praw własności intelektualnej...
Dodanie do tego - już i tak skomplikowanego systemu - kolejnego traktatu - ACTA - może odsunąć w czasie demontaż prawa własności intelektualnej, jaki budowano od lat. Dlatego właśnie wydaje się, że działania na rzecz przyjęcia tego traktatu to "gra na czas".
No, bo jeśli nie jest to "gra na czas", to po co dodawać do istniejącego systemu kolejne warstwy? Być może - jak chcą niektórzy - ACTA to próba ominięcia tych mechanizmów przyjmowania przepisów ponadnarodowych, które wymagają od stron jednomyślności. W przypadku ACTA niepokoi bardzo fakt, że traktat ten powstawał po kryjomu. Zupełnie bez udziału obywateli mieszkających na terytorium negocjujących ze sobą państw. Powiedziałbym nawet: ponad głowami obywateli. To - jak uważam - pogwałcenie zasad demokracji. I animatorzy tego traktatu wiedzieli przecież, że temat ACTA wywołuje liczne kontrowersje. Mimo to postanowili opakować status quo kolejną warstwą, a tasiemkę - dla państw europejskich: z misternie ułożoną podwójną kokardką (europejsko-krajową) - zapieczętować lakową pieczęcią kolejnego porozumienia chronionego "tajemnicą negocjacji".
Ach, gdyby się tak dało te monopole własności intelektualnej jakoś tak zabetonować w jakimś szybie kopalnianym, a klucz do szybu wrzucić do oceanu. Można by się odwoływać do pradawnych praw i całkiem nie móc ich zmienić. A gdyby ktoś chciał się do nich dokopać, to najpewniej byłby terrorystą, no bo kto normalny by kopał? Byłoby super.
Wszystko to już było. Nic nowego się nie dzieje. Bigos bulgoce w kotle. Raz jedne liście kapusty są na górze, raz inne. Może tylko tyle, że teraz kocioł bardziej globalny (por. Nie każdego stać na osobistą wolność - społeczeństwo informacyjne w stadium feudalizacji?, Każdy jest rewolucjonistą na własny rachunek, czyli WikiLeaks i jego zaplecze infrastrukturalne i Miejmy to już za sobą).
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
Wszystko już było... (i to nie raz...)
"O tym, że tendencje do liberalizacji praw własności intelektualnej się pojawiają świadczyć może fakt, że w Parlamencie Europejskim zasiada już dwóch przedstawicieli Partii Piratów. W lokalnych wyborach do berlińskiego parlamentu Piraci uzyskali 8,9% głosów."
To, że nasi sąsiedzi nie mogą sobie przegłosować przydzielenia sobie naszego własnego majątku zawdzięczamy temu, że istnieje *prawo* i organa go *wymuszające*.
I to, że prawo jest stosowane nie jest bynajmniej stanem zwyczajnym. I jest wielu, którym to nie odpowiada...
Internet nie jest niczym innym, jak kolejnym pograniczem - w którym posiadacz miecza może łatwo nakłonić rolnika do podzielenia się z nim swoimi plonami. Ale, w końcu, na pograniczu pojawiała się straż, i wyłapywała tych, którzy chcieli decydować, co jest czyje...
Nie ma podstaw do optymizmu
Moim zdaniem taka ocena sytuacji jest za optymistyczna. Zakłada ona, że jest tendencja do demontażu, którą gnomy starają się powstrzymać.
Jednak fakty są bezlitosne i mówią o liczącej dziesiątki lat ekspansji systemu. Profesor Peter Drahos nazwał ją efektem zapadki. Badając rożne aspekty tego procesu ekspansji przeprowadził olbrzymią liczbę wywiadów z ludźmi zaangażowanymi w system i opisał to wszystko w książce Infomation Feudalism. Dostępnej nie tylko w Amazon. Z inicjatywy autora od wielu lat każdy ją może bez trudu znaleźć w sieci i przeczytać za frico. Ale i tak mało kto czyta.
W tej sprawie premier Tusk jest naszym dłużnikiem, bo kiedy 17 maja dowiedział się o kontrowersjach wokół ACTA obiecał się zainteresować sprawą. Ale okazało się że żadnych skutków tego zainteresowania nie było. W lipcu w trakcie następnego spotkania Grupy Dialog premier już nic ze swojej obietnicy nie pamiętał. Prawdopodobnie premierowi zostało przekazane, że "od 2010 roku, kiedy Polska została skreślona z takiej bardzo symbolicznej listy, na której przedstawicielstwo handlowe rządu Stanów Zjednoczonych umieszcza kraje, które według niego łamią prawa własności intelektualnej, znaleźliśmy się w gronie tych państw, które w sposób jednoznaczny muszą bronić tego amerykańskiego podejścia".
Bo takie mniej więcej stanowisko przedstawił wicemister kultury w sierpniu w Sejmie http://prawo.vagla.pl/node/9609. Później, nawet bez udawanej debaty, pod polskim przewodnictwem na radzie rybnej, rządy państw UE nie miały żadnych zastrzeżeń co do popisania ACTA.
Trzeba być świadomym, że rola prawdziwej kultury w tym całym systemie Informacyjnego Feudalizmu jest w gruncie rzeczy marginesowa. Właśnie natrafiłem na artykuł, który zaczyna się od szalenie znamiennego zadania: The music industry has a long history of telling artists to "shut up and sing". http://thehill.com/blogs/congress-blog/technology/202311-online-piracy-bills-are-flawed
Taka odzywka przypomina mi całkiem kampanie z roku 1968. Jak ktoś jest za młody by mieć takie skojarzenia to powinien obejrzeć parę minut z filmu R.Piwowarkiego "Marcowe migdały" http://www.youtube.com/watch?v=_klnzVWpxwA
Od 4 minuty pojawią się hasła Syjoniści do Syjamu, Pisarze do piór.
Feudalizm w swoim czasie był dobry
Feudalizm w swoim czasie był dobry. Pozwolił na skonsolidowanie własności rolnej i akumulacji kapitału, a potem dał podstawy do zbudowania podstaw gospodarki przemysłowej. Jedno wynikało z drugiego (por. Nie każdego stać na osobistą wolność - społeczeństwo informacyjne w stadium feudalizacji?).
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Treść sugeruje, że może i teraz
Jest to rozumowanie całkiem ahistoryczne. Od paru wieków nie ma niczego gorszego od feudalizmu. Faszyzm i komunizm, które nam już nie grożą, były właśnie takimi nowoczesnymi wersjami feudalizmu. Za brami, a nawet już w środku, mamy informacyjny feudalizm.
Gospodarka oparta na miedzy?
Kto ma, ten pilnuje swego monopoletka informacyjnego...
Ogólnie tego typu
Ogólnie tego typu inicjatywy podkreślają tylko jedno, o czym szanowny Vagla napisał, jak leśnymi dziadkami i skostniały jest CAŁY przemysł filmowy i muzyczny, a wynika to stąd że jego początku sięgają długo przed internetem... Dlaczego o tym piszę?
A no dlatego że można do porównać do innego przemysłu - elektronicznej rozgrywki ogółem, który tak naprawdę rodził się prawie równolegle co ekspansja internetu, i podobnie rósł. Sam opis tego byłby wielostronicowy, ale super streszczając i mówiąc tylko o jednej platformie: Jeżeli chodzi o powszechne GRY na komputer PC , w tym momencie jest głównie jedna platforma służąca do cyfrowej dystrybucji i zwie się Steam. Są oczywiście konkurencyjne, lecz nie dosłownie tego słowa znaczeniu. Mianowicie Steam tak naprawdę wymyślił pewien innowacyjny styl "granie w kupowanie gier", na czym to polega? Mianowicie ostatnio przez bite 2 tygodnie były różnego rodzaju (codziennie inna) promocję gdzie gry można było dostać,30,50 czy 75% taniej, i ludzie to kupowali, interesowali się tym. Co do konkurencyjnych serwisów - zabawa też polega na tym że u konkurencyjnych serwisów w przypadku niektórych gier można dostać klucze do aktywacji na steamie ,same serwisy mają też własne promocję, resztę gier normalnie do ściągnięcia bez żadnych zabezpieczeń.
Pytanie - dlaczego o tym piszę? A no dlatego że ... ludzie to kupują! Powstaje coraz więcej niezależnych studiów, które zarabiają grube siano na swoich grach (Minecraft 4 mln sprzedanych egzemplarzy, Wiedźmin 2 zabójca królów gra tylko do rozgrywki wieloosobowej ,ponad milion sprzedanych egzemplarzy - tylko platforma PC), może nie jest to tak ogromny przemysł wart parędziesiąt czy set miliardów dolarów ale jednak wszystko jakoś działa, i nikt nie narzeka.
Teraz podsumowując - i nadal co z tego? a no to że... tak naprawdę WSZYSTKIE gry na platformę PC można bez problemów ściągnąć i w nie grać nielegalnie (nie w tryb rozgrywki wieloosobowej, chociaż też nie zawsze), pytanie po co je kupować? A jednak ludzie to kupują ! Są specjalne serwisy zbierające promocję z innych serwisów, wątki na forach gdzie ludzie wymieniają się co znaleźli i czy warto to kupić,nie mówię nawet o akcjach charytatywnych w stylu Humbe Indie Bundle, gdzie można wyrwać świetne małe gry, samemu wybierając kwotę (sic!) i SAMEMU zdecydować ile z tej kwoty ma iść do : autorów gier, organizacji charytatywnych i samych organizatorów akcji według DOWOLNEGO widzimisię, gry oczywiście wolne od DRM (także otrzymuje się klucze do aktywacji na platformie Steam).
Oczywiście to i tak jest nic - bo dużo lepsze zyski sprzedaży potrafi dać branża konsolowa Xbox 360,PS3, przenośne (też nie zawsze), raczej mi chodziło o samą ideę,bo jak pisałem cały kompleksowy opis tego zająłby parę stron.
I pytanie - a co ma do zaoferowania branża filmowa i muzyczna?... Każdy sobie może odpowiedzieć... Tak naprawdę jedyne co można wymienić to Hulu,(lecz to się tyczy głównie seriali), które przez skostniały system praw autorskich działa tylko w USA.Skoro tak doskonale potrafią się zorganizować w przypadku pozwów sądowych i tworzeniu prawa - czemu nie stworzą wspólnie jednej centralnej platformy , aplikacji na każdy większy system (iOS,Windows,Android), gdzie były by przeróżne promocję, akcję, dodatki do filmów, zbieranie punktów,wymienianie na różne gadżety.
Ja takowej platformy NIGDZIE nie widzę - niestety leśne dziadki żyją jeszcze w latach 70, i kompletnie nie rozumieją nowych technologi...
Ja mam tylko jedno pytanie - jak wyniki sprzedaży w Francji po prawie HADOPI? Cisza, nie ma żadnych statystyk! Nigdzie prze nigdzie nie widziałem i nie słyszałem aby chwalili się jak to nagle im obroty urosły i mają kieszenie pełne pieniędzy, oni po prostu muszą odejść chyba z starości, jak zacznie wchodzić nowe pokolenie które rozumie nowe technologie i się z nimi wychowywało coś się zacznie dziać, do tego czasu chyba pozostaje nam z nimi walczyć i czekać...
Druga sprawa co do popularności branży - może teraz łatwiej jest się przebić z małą grą (oczywiście nie każdy jak w życiu), zarobić na niej miliony dolarów, niż nagrać płytę i ją sprzedać za adekwatną kwotę?
No takie małe
No takie małe sprostowanie:
"Wiedźmin 2 zabójca królów gra tylko do rozgrywki wieloosobowej " chodziło oczywiście o jednoosobową, duża różnica patrząc na moją wypowiedź bo nie da się w to grać w tryb multiplayer, więc po co kupować? Nielegalnie można zrobić wszystko to samo i ją całkowicie skończyć...No i gra Polska...
Pytanie - na zasadzie 10s "masz 10 sekund! na wymienienie Polskiego filmu (może być nawet płyta muzyczna,dla ułatwienia) z ostatnich lat z MIĘDZYNARODOWYM sukcesem finansowym jak i popularnościowym"... Czyżby jednak nic do głowy nie przychodziło ? Zważywszy że tą grę dostał Barack Obama jako prezent przed powrotem do USA w maju (filmu i tak by pewnie nie mógł dostać przez zabezpieczenia DRM, obejmujące odtworzenie tylko w Europie),a marka i studio CD-Projekt RED stała się popularna i ROZPOZNAWALNA także w innych krajach, są oczywiście też inne studia - jak Techland, ale tutaj nie o tym, i zszedłem do lokalnego podwórka - Polskiej Kinematografii, ale raczej dział ten sam.
"może teraz łatwiej jest się przebić z małą grą"
Co do tego fragmentu nie można zapomnieć o wielkim sukcesie Angry Birds, o którym słyszał chyba każdy ;) A liczba ściągniętych sztuk jest około 500 mln teraz...
Więc to tylko udowadnia że - świat się zmienia, w latach 70 - 80 mogły faktycznie znaleźć się zespołu z kasowymi międzynarodowymi sukcesami,z milionowymi statystykami sprzedaży płyt, ale jak widać nie dzisiaj... I do tego już się nie wróci, zmiana prawa,kontrola,filtrowanie,wielkie kary finansowe,a najlepiej wsadzanie do więzień NIC tutaj nie zmieni! Niech oni to w końcu zrozumieją !
P.S Nie ma też się śmiać - tragiczne wbrew pozorom tutaj wypada branża muzyczna, bo każdy chyba wie że zysk artysty z sprzedaży płyty jest tak minimalny, że prawie można by to pominąć, (wynosi dosłownie jakiś pojedynczy % jej ceny z sprzedaży!!!)
Hipoteza wahadła.
Panie Piotrze,
chciałem się odnieść- w kontekście ACTA- do Pańskiej hipotezy prawnego wahadła. Uważam, że jeśli jedni gracze przepychający wahadło mają do dyspozycji skończony czas, a inni nie, pańska hipoteza nie działa.
Ze względu na "średni czas życia" ludzie (a więc i państwa - czy to z racji wyborów, czy biologii) mają zbiorową amnezję - to, co kiedyś było kompromisem, teraz jest stanem zastanym, punktem wyjścia do przyszłych zmian. Ruch wahadła zostaje wtedy ograniczony, zmniejsza się przestrzeń do osiągnięcia kompromisu. Przykładem niech choćby będzie wydłużanie czasu ochrony autorskich praw majątkowych czy zwariowany system patentowy USA, albo np. ustawa o ochronie życia poczętego.
Czas życia ma też wpływ na dokonywane wybory i wraz z jego wydłużeniem maleje chęć kompromisu- zwykłemu Kowalskiemu jest wszystko jedno, jakie prawo będzie za 100 lat.
Ale np. korporacje mają bardzo długi czas życia- nie są ograniczone długością życia pracowników ani zmianami zarządu (zawsze dążą do maksymalnego zysku, niezależnie od zarządu czy pracowników). Kształt prawa za 100 lat nie jest im obojętny, bą są w stanie tyle przeżyć. Kiedyś taką "korporacją" był Kościół.
Dlatego - o ile w przypadku jednostek czy państw dochodzenie do kompromisu ma sens, o tyle w przypadku korporacji jest bezproduktywne (w czasie życie jednostki)- mają one wystarczająco dużo czasu, by osiągnąć dowolny cel.
i zaminować trawnik
Pozwolę sobie nie zgodzić się z tezą.
W kwestii samego prawa, może nie zmienia się wiele, ale nie chodzi tu wcale o kwestie w rodzaju ile stuleci od śmierci prawnuka autora mogą ewentualnie wygasnąć prawa i dlaczego korporacje mają je mieć na zawsze.
Osiągnięciem ACTA jest pokazanie, że można w tajemnicy, nie dopuszczając nikogo poza "swoimi" stworzyć nowy międzynarodowy traktat, który za chwilę zostanie ratyfikowany w wielu krajach. Dziś są w traktacie drobiazgi, kto jednak zapewni, że za tydzień nie zbierze się kolejna tajna konferencja i nie dopisze sobie tego i owego?
Poza tym jest to też kolejne wzmocnienie istniejącego systemu, tak aby jego rozmontowanie lub naprawa były jeszcze bardziej niemożliwe. Bo już nie tylko traktat berneński i WIPO ale teraz też ACTA.
Więc nie gra na zwłokę lecz aktywne wzmacnianie systemu obrony swoich interesów. Był drut kolczasty? To go teraz pod prąd podłączymy.
--
Powyższa wypowiedź NIE została zatwierdzona przez Główny Urząd Kontroli Stron i Postów.
Nigdy się nie przekonamy
Nigdy się nie przekonamy jak złym pomysłem jest ACTA, dopóki ACTA nie zacznie funkcjonować. Niestety nie zawsze jest tak, że żyje sie w tym momencie historii, gdy wszystko jest jasne i wszystko zostało wypróbowane.
Historia weryfikuje wszystko
Taki doniosły traktat podpisano w sierpniu 1928 roku (tekst za Wikiźródłami).
A inicjatorzy otrzymali pokojową Nagrodę Nobla.
--
[S.A.P.E.R.] Synthetic Android Programmed for Exploration and Repair
dużo w serwisie Vagla.pl
dużo w serwisie Vagla.pl mówi się o ACTA, a czy ktoś może przyglądał się TPP i coś może na ten temat powiedzieć?
cyt. z dnia 2011.10.20
"ACTA została podpisana, a tymczasem trwają prace nad bardzo podobnym porozumieniem pn. Trans Pacific Partnership (TPP). Uczestniczące w negocjacjach kraje podobno zobowiązały się do nieujawniania żadnych dokumentów dotyczących negocjacji."
znalaezione nie kradzione na http://technologie.gazeta.pl/technologie/1,88451,10845197,TPP__ACTA_ustalila_nowe_standardy_w_polityce_.html