seriale

Co wynika z Raportu Zespołu do spraw wdrażania procedury anonimizacji i publikacji orzeczeń w Sądzie Najwyższym? (ePF vs SN #2)

Jak sygnalizowałem w (dość długim, przyznaję) tekście Historia zmagań Fundacji ePaństwo o dostęp do orzeczeń Sądu Najwyższego - część pierwsza (ePF vs SN #1): znamy treść Raportu Zespołu do spraw wdrażania procedury anonimizacji i publikacji orzeczeń, który został przygotowany w wykonaniu Zarządzenia Nr 13/2011 Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego z dnia 13 maja 2011 r. w sprawie powołania zespołu do spraw wdrożenia procedury anonimizacji i publikacji orzeczeń Sądu Najwyższego. Warto zatem pochylić się przez chwilę nad wnioskami, do jakich doszedł ów Zespół, a szybko będzie jasne, dlaczego też Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego odmówił swoją decyzją dostępu do orzeczeń, o które wnioskowała Fundacja ePaństwo (wydawca m.in. serwisu Sejmometr.pl).

ACTA rozpoczęła obrady kolejnego posiedzenia Sejmu RP

Rozpoczęło się 15. posiedzenie Sejmu RP. W przesłanym przez Marszałka Sejmu RP Komunikacie z dnia 16 maja 2012 r. w sprawie zwołania 15. posiedzenia Sejmu umieszczono - na końcu - następujący "punkt": "Rozstrzygnięcie przez Sejm wniosku o uzupełnienie porządku dziennego Sejmu o punkt: informacja Prezesa Rady Ministrów w sprawie planu podpisania „Umowy handlowej dotyczącej zwalczania obrotu towarami podrobionymi między Unią Europejską i jej państwami członkowskimi, Australią, Kanadą, Japonią, Republiką Korei, Meksykańskimi Stanami Zjednoczonymi, Królestwem Marokańskim, Nową Zelandią, Republiką Singapuru, Konfederacją Szwajcarską i Stanami Zjednoczonymi Ameryki”". Chodzi oczywiście o ACTA.

Historia zmagań Fundacji ePaństwo o dostęp do orzeczeń Sądu Najwyższego - część pierwsza (ePF vs SN #1)

Obserwowana praktyka jest taka, że jeśli ktoś zwróci się do Sądu Najwyższego, a zrobi to nawet mailem, i poprosi o udostępnienie treści pojedynczego orzeczenia tego sądu wraz z uzasadnieniem, to może się zdarzyć, że już po kilku godzinach na jego skrzynkę poczty elektronicznej przesłany zostanie dokument z orzeczeniem, o które prosił. Nie ma tu reguły. Problem pojawia się w sytuacji, w której ktoś zechce uzyskać wszystkie orzeczenia Sądu Najwyższego. SN też nie wszystkie swoje orzeczenia publikuje, cytuje w uzasadnieniach czasem orzeczenia niepublikowane nigdzie, część orzeczeń zaś oficjalnie nieopublikowanych znaleźć można w bazach danych komercyjnych wydawnictw, oferujących informacje o prawie. Dostęp do orzecznictwa jest dla stosowania prawa niemal tak samo ważny, jak dostęp do treści aktów prawnych. Dlatego tak ważne jest ustalenie charakteru prawnego treści orzeczeń, a także trybu udostępniania przez Sąd Najwyższy treści takich orzeczeń. Chodzi o to, by treść tych orzeczeń (wraz z uzasadnieniem) była dostępna jak najszerzej, a także by Sąd Najwyższy traktował wszystkich równo. Fundacja ePaństwo wnioskowała o dostęp do wszystkich orzeczeń, ale takiego dostępu jej odmówiono. Oczywiście odmówienie Fundacji ePaństwo dostępu do informacji publicznej - treści orzeczeń Sądu Najwyższego, nie przeszkadza temuż Sądowi Najwyższemu na przedstawienie Sejmowi RP informacji sprawozdawczej za 2001 rok, zgodnie z którą: "coraz szersza i stale doskonalona działalność publikacyjna oraz bieżące udzielanie przez Referat do spraw dostępu do informacji publicznej SN wszystkim zainteresowanym orzeczeń Sądu Najwyższego korzystnie wpływały na popularyzację tego orzecznictwa. W roku sprawozdawczym na skutek rozpoznania 2411 wniosków udostępniono ok. 15 000 rozstrzygnięć Sądu Najwyższego". Komu je udostępniano? Kto je zanonimizował? Dlaczego ich nie opublikowano w BIP SN? Czy trzeba je anonimizować ponownie? Ile jest pytań... Ale zacznijmy od historii wniosku Fundacji ePaństwo i decyzji w odpowiedzi nań wydanej przez I Prezesa SN (uwaga: długie!).

Zdaniem MinFinu treści publikowane w Biuletynie Skarbowym nie są informacją publiczną...

Przed chwilą opublikowałem notatkę na temat wyroku NSA z 7 marca 2012 roku, sygn. I OSK 2265/11, w której nawiązuję w komentarzu do dwumiesięcznika Biuletyn Skarbowy Ministerstwa Finansów. Wiemy, bo MinFin już udzielał informacji na temat swojej umowy z wydawnictwem INFOR Ekspert sp. z o.o. Wiemy, że po szeregu "zwykłych umów" MinFin udzielił też koncesji związanej z tym "dwumiesięcznikiem". I teraz rodzi się pytanie, czy materiały pisane przez urzędników, a których publikacja finansowana jest przez Ministerstwo Finansów, to stanowią informację publiczną, czy też nie? Jeśli Ministerstwo Finansów realizuje w ten sposób określone przez prawo zadania publiczne (ministerstwo twierdzi, że nie), to takie materiały winny być uznane za informację publiczną, a co więcej - za materiał urzędowy (zatem nie będące przedmiotem prawa autorskiego). A może też Ministerstwo Finansów przekracza tu określone ustawowo ramy prawne możliwego działania administracji publicznej (por. materiały na temat Obserwatora konstytucyjnego)? Warto chyba sprawdzić to w toku procedury sądowej. Pierwszy krok jest zrobiony: został złożony wniosek o dostęp do informacji publicznej. W odpowiedzi na wniosek Ministerstwo Finansów napisało, że takie materiały przygotowywane przez urzędników do "Biuletynu Skarbowego Ministerstwa Finansów" nie są informacją publiczną. Warto zatem pójść dalej i wyjaśnić sprawę do końca.

Ważny wyrok dot. ekspertyz przygotowanych na zlecenie organu, materiałów urzędowych i dostępu do informacji publicznej

Kilkanaście dni temu Naczelny Sąd Administracyjny wydał wyrok w sprawie dostępu do ekspertyz przygotowanych na zlecenie MSWiA. Chodzi o wyrok NSA z 7 marca 2012 roku, sygn. I OSK 2265/11, którym NSA oddalił skargę kasacyjną MSWiA od wyroku WSA w Warszawie z 8 września 2011 roku, sygn. II SAB/Wa 174/11. Kiedyś pisałem o wcześniejszym etapie tej sprawy: Ekspertyzy przygotowane dla MSWiA przez stowarzyszenie są informacją publiczną (II SAB/Wa 155/09 - Wyrok WSA w Warszawie). Tu również sprawa trafiła do NSA i zapadł potem wyrok z 3 sierpnia 2010 roku, sygn. I OSK 757/10. Potem sprawa wróciła do WSA i znów trafiła do NSA. Powyżej przywołany wyrok NSA stanowi niejako finał sądowy tej sprawy. NSA uznał m.in., że jeżeli ekspertyzy zewnętrznego podmiotu, a przygotowane na zlecenie organu dotyczą projektu informatyzacji sfery publicznej i wiążą się z wydatkowaniem środków publicznych, to są informacją publiczną w rozumieniu art. 1 ust. 1 u.d.i.p.. Odnoszą się bowiem do "sprawy publicznej" jaką jest kwestia programów w zakresie realizacji zadań publicznych, sposobu ich realizacji, wykonywania i skutków realizacji tych zadań oraz informacji, dotyczącej majątku publicznego, w tym majątku Skarbu Państwa. Dlatego tak ważne jest pytanie o to, jakie to też "zadanie publiczne" jest realizowane przez organ i w oparciu o jakie przepisy prawa organ działa (zasada legalizmu kłania się ponownie). Zdaniem NSA nie przeszkadza w udostępnieniu informacji publicznej również to, że wnioskowana informacja publiczna w ustalonej formie może być chroniona przepisami ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Ale w tej sprawie NSA wprost stwierdził wręcz, że: "ekspertyzy sporządzone na zlecenie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji są materiałami urzędowymi w rozumieniu art. 4 pkt 2 ww. ustawy. Pełnią funkcję służebną w procesie podejmowania decyzji przez organ władzy wykonawczej i nie stanowią przedmiotu prawa autorskiego". Mamy zatem kolejny argument za koncepcją "wywłaszczenia z praw autorskich". Warto bliżej przyjrzeć się tezom sądów w tej sprawie.

Miliardy na serwisy internetowe administracji publicznej - to wszystko idzie z naszych kieszeni

Jeśli w ramach "społecznej inwentaryzacji serwisów internetowych administracji publicznej" potrafimy wskazać dziś 3893 serwisy (przy czym są to serwisy inne niż BIP; BIP-y mają umocowanie prawne w ustawie, a takie marketingowo-wizerunkowe serwisy nie mają), a z informacji od Prezesa Trybunału Konstytucyjnego wynika, że oszacowano tam roczny koszt działania serwisu internetowego na 129000 złotych, to proste przemnożenie (przy założeniu, że wszystkie te serwisy działają mniej więcej w takich samych warunkach, co nie jest prawdą, bo np. przy niektórych pracuje więcej osób niż jedna) daje nam koszt działania takich serwisów w wysokości 891497000 złotych rocznie. Czyli blisko miliard złotych rocznie. W ramach "społecznej inwentaryzacji" nie mamy jeszcze wszystkich serwisów finansowanych z budżetu - tu ostrożne szacunki z sufitu podpowiadają jakieś 12-15 tysięcy serwisów (innych niż BIP). W tej prostej kalkulacji nie uwzględniono kosztu stworzenia serwisu (a te są różne - jedne kosztują 20 tysięcy, inne 70 tysięcy złotych, a jeszcze inne może i 700 tysięcy)...

Co zawiera, a czego nie zawiera, koperta z Trybunału Konstytucyjnego

pieczęć Biura Trybunału Konstytucyjnego na kopercieJak część czytelników pamięta - 18 kwietnia złożyłem do Prezesa Trybunału Konstytucyjnego trzy wnioski o dostęp do informacji publicznej. Wnosiłem o tematycznie ułożone informacje: o dostęp do informacji publicznej w zakresie decyzji i zarządzeń dot. serwisu internetowego pn. „Obserwator Konstytucyjny”, o dostęp do informacji publicznej w zakresie umów dot. serwisu internetowego pn. „Obserwator Konstytucyjny” oraz o dostęp do informacji publicznej w zakresie funkcjonowania serwisu internetowego pn. „Obserwator Konstytucyjny” oraz jego prawno-prasowego statusu. Dziś z Trybunału Konstytucyjnego, listem poleconym za zwrotnym poświadczeniem odbioru, przyszła do mnie koperta. Nie jestem usatysfakcjonowany jej zawartością, chociaż płacę podatki. Uwaga: niniejszy tekst jest dość długi...

Duma i szacunek, ale podstawy trzeba jeszcze stworzyć

Dwa dni temu ukazała się "specjalna publikacja BBN z okazji Dnia Flagi RP", która nosi tytuł "Duma i szacunek. Zasady oraz dobre praktyki godnego postępowania wobec polskich symboli państwowych". Mowa w tych dobrych praktykach o tym, że "organy władzy państwowej i administracji rządowej używają wizerunku Orła Białego na oficjalnych dokumentach (oficjalnej stronie internetowej)". Publikacja pojawiła się elektronicznie na stronach BBN. Biuro Bezpieczeństwa Narodowego organem władzy państwowej, a tym bardziej organem administracji rządowej nie jest, więc pewnie dlatego na stronie BBN godła Rzeczypospolitej nie ma. Inne wytłumaczenie może być takie, że strona BBN może nie jest "oficjalną" (bo cóż to znaczy oficjalna strona, jeśli w tym względzie niemal żadnych regulacji prawnych nie ma)?

Monopol nie sprzyja kreatywności, czyli o kontrowersjach wokół nominacji do nagrody "Gwarancje Kultury 2012"

Program TVP Kultura przyznaje co roku "nagrodę" pn. "Gwarancje Kultury". Na internetowej stronie organizatorów można przeczytać w tym roku: "Najciekawsi i najważniejsi artyści oraz twórcy otrzymują Gwarancje Kultury – doroczne nagrody TVP Kultura. W tym roku redaktorzy TVP Kultura przyznają nagrodę w nowej kategorii Wydarzenie w Sieci i Menedżer Kultury". No i to "Wydarzenie w Sieci" sprowokowało Związek Kompozytorów Polskich do reakcji, a to dlatego, że organizatorzy przyznawania owych nagród w tej, kontrowersyjnej - jak się okazuje, kategorii postanowili nominować do nagrody "Ruch przeciw ACTA"...

Trzy wnioski do Prezesa Trybunału Konstytucyjnego o dostęp do informacji publicznej

Zdjęcie nagłówka jednego z wniosków skierowanych do Prezesa TK ze stemplem z biura podawczego TKKorzystając z wizyty w Trybunale Konstytucyjnym (który dziś uznał, że tzw. "poprawka Rockiego" jest niezgodna z Konstytucją) - złożyłem dziś w biurze podawczym Trybunału Konstytucyjnego trzy wnioski o dostęp do informacji publicznej. Wszystkie trzy dotyczą kwestii uruchomienia i działania wydawanego przez Trybunał serwisu internetowego pod nazwą "Obserwator Konstytucyjny". Tym razem zdecydowałem się złożyć wnioski na piśmie i uzyskać stempel "wpłynęło".