seriale

Kiedy reklama stringów w Dzienniku Ustaw?

Jestem zwyczajnie niezsocjalizowany. Naprawdę nie chcę nikomu w niczym przeszkadzać. Chętnie poddałbym się jakiejś resocjalizacji, by nie stwarzać żadnych problemów, by nikogo nie niepokoić. Czy ktoś gdzieś oferuje jakąś usługę lobotomii, bym już nie widział w takich działaniach niczego nieodpowiedniego? Chciałbym sobie żyć spokojnie, niczego nie zauważać, niczemu się nie dziwić i by mi już o nic nie chodziło. Byle tanio (i byle zbytnio nie bolało). Tymczasem wchodzę na stronę Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i widzę reklamę nowego modelu samochodów.

Martwię się, że zostałem ogłoszony najbardziej wpływowym prawnikiem

»

Ranking Dziennika Gazety Prawnej z tekturową maską WikingaW zeszłym roku komentowałem umieszczenie mnie na czwartej pozycji w rankingu najbardziej wpływowych polskich prawników Dziennika Gazeta Prawna słowami "gdybym był wpływowy - jeździłbym limuzyną". Dziś ukazała się II edycja tego rankingu, w której umieszczono mnie na pierwszym miejscu. Od rana dostałem wiele gratulacji. Dostałem też ostrzeżenia. Jedno z nich brzmiało: no to teraz masz 49 wrogów. Tu trzeba zauważyć, że ranking składa się z 50 pozycji. Odpisałem, że tych wrogów od dziś będę miał nawet więcej. Na inne sygnały odpowiadałem, że teraz właściwie nie mam innej drogi, niż w dół rankingu, albo tłumaczyłem, że to pierwsze miejsce to pewnie w związku z przygotowaniem na ostatkowy bal maskowy tekturowej maski Wikinga. Ale to wszystko to reakcje bez większej refleksji, ocierające się o żart lub wręcz żartobliwe. Zdecydowanie ważniejsze jest coś innego. Martwię się.

Odwróćmy bieguny dyskusji o lobbingu w kontekście kopiowania nadesłanych stanowisk

Zacznę od tego, że uważam, że lobbing jest dobry. Lobbing rozumiany w taki sposób, że ktoś zabiega o swoje interesy w systemach prawnym, politycznym, społecznym, gospodarczym. Ktoś, kto nie zabiega o swoje interesy jest skazany na to, że ktoś inny mu coś w swojej łaskawości podaruje. Jest zatem jak liść, który rzucany jest po spienionym nurcie potoku historii, rzucany to w jedną, to w drugą stronę porywami fal. Raz zatonie, raz zostanie wypchnięty na brzeg. Dla żeglarza niesterowna łódź, którą płynie, tworzy sytuację wielkiego zagrożenia. Dlatego żeglarz zabiega o to, by mieć chociaż minimalną prędkość, by móc wykonywać jakiekolwiek manewry. Lobbysta jest takim sternikiem wynajętym przez właściciela ładunku. Są i tacy sternicy, którzy kierują własnymi łodziami, troszcząc się o własny ładunek. Nie mamy pretensji do sterników, że kierują swoimi okrętami w celu dowiezienia ładunku do portu docelowego. O co możemy mieć pretensję? O to, że odpowiedzialny za akwen nie zatroszczył się o jego oznaczenie, że nie ustalił zasad kotwiczenia. Lobbing jest OK. Z rywalizacji lobbystów społeczeństwo może wynosić wiele korzyści. O ile zasady gry będą jasne, efekt pracy lobbystów będzie przejrzysty, a sami lobbyści nie będą stygmatyzowani w dyskursie publicznym.

Niech rok 2013 będzie rokiem walki z anomią

Anomia to taki termin, którego używał Emil Durkheim na określenie stanu społecznego, który polega na "niepewności w systemie aksjonormatywnym spowodowany najczęściej jego transformacją". W takim stanie członkowie społeczności nie wiedzą, jak należy działać, co jest zgodne z przyjętymi normami, a co z nimi sprzeczne. Nie wiedzą nawet, jakie te normy są. Normy te, to nie tylko normy powszechnie obowiązującego prawa, które stanowione są w jakimś procesie politycznym. Dziś spieramy się m.in. o prawo autorskie i jedni mówią "masz prawo dzielić się z innymi", a inni, że to "piractwo" i "złodziejstwo". Wydaje się, że już czas, by jakoś domknąć proces transformacji, którego początki są jakoś związane z pojawieniem się i upowszechnieniem internetu. Czas, by prawo jasno odpowiadało na pytanie "jak żyć?".

Komisja wycofuje się z pytań o ACTA przed Trybunałem Sprawiedliwości. Gdzie źródło?

No dobrze. PAP podała informację o tym, że "Komisja Europejska zdecydowała o wycofaniu z Trybunału Sprawiedliwości UE prośby o opinię na temat umowy ACTA". I to miało być ogłoszone na konferencji prasowej Komisji. No i zwykle jest tak, że materiały z takiej konferencji są na stronach Komisji. Zatem gdzie jest materiał o wycofaniu pytań z Trybunału na stronie EU?

Przydałaby się stale aktualna, pełna informacja o lokalach miejskich

Fundacja ePaństwo szuka sobie właśnie jakiegoś fajnego lokalu w Warszawie, którego cena wynajęcia byłaby przystępna, a lokalizacja rokowałaby nadzieję na utrzymywanie kontaktów z ludźmi i przeróżnymi instytucjami publicznymi. Ponieważ poszukujemy takiego lokalu zacząłem się przyglądać temu, jakie lokale wynajmowane są przez Warszawę. Od razu zorientowałem się, że ogłoszenia dotyczące lokali warszawskich publikowane są w bardzo różny sposób, niektóre w plikach PDF, inne inaczej, każda dzielnica publikuje (jeśli w ogóle to robi) na innej stronie. Pomyślałem, że to dziwne, że nie ma jednego serwisu internetowego, w którym mieszkańcy Warszawy mogliby się zapoznać z aktualną informacją na temat posiadanych, zarządzanych, wynajmowanych przez miasto lokali. Aż prosi się o to, by powstał taki serwis internetowy, który stanowiłby wygodne narzędzie monitoringu stanu lokalowego miasta. Zacząłem przekonywać koleżanki i kolegów, że może warto wyręczyć miasto i samemu zrobić taki serwis: w ramach re-use informacji publicznej. Tylko wcześniej trzeba sprowokować miasto do udostępniania informacji źródłowych.

Ustrukturalizowane dane o umowach i publicznych wydatkach - to też warto przejąć

W Fundacji ePaństwo pobieramy do serwisu Sejmometr informacje na temat procesu legislacyjnego. Pobieramy też coraz bardziej dostępne orzeczenia sądów administracyjnych, sądów powszechnych, Sądu Najwyższego czy Trybunału Konstytucyjnego. Byłoby cudownie, gdyby dało się te dane pobierać w formie ustrukturalizowanej. Wówczas łatwiej można by szukać zależności, sortować, wyszukiwać informacje w całym zbiorze. Jeśli warszawski Ratusz zamierza teraz uruchomić "internetowy katalog wszystkich usług, które stołeczna administracja zamawia na rynku" i udostępniać obywatelom również umowy - takie dane również powinny być udostępniane w sposób ustrukturalizowany. Poza tym oczywiście za warszawskim Ratuszem powinny teraz pójść inne samorządy. Jeśli samorząd warszawski sobie poradzi z takim zadaniem, to pojawia się pytanie - dlaczego takiego katalogu usług i umów nie miałyby udostępniać również inne niż samorządy podmioty zobowiązane do udostępniania informacji publicznej? Kasa. Ktoś kiedyś powiedział: "follow the money..."

Po warsztatach MAiC dotyczących informacji publicznej

Zapowiada się, że Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji robi przymiarki do nowelizacji ustawy o dostępie do informacji publicznej. Wczoraj odbyły się warsztaty MAiC, w trakcie których referaty przedstawili: prof. Teresa Górzyńska, dr Grzegorz Sibiga, dr Agnieszka Piskorz-Ryń, Krzysztof Izdebski i Szymon Osowski. Wydaje się, że zebrani mniej więcej podzielają pogląd, że w sferze regulacji prawnych dostępu do informacji publicznej panuje pewien nieporządek. Ja zaś odnoszę wrażenie, że taki stan rzeczy sygnalizowany był przy każdej poprzedniej nowelizacji. Wydaje mi się, że bez gruntownego przeanalizowania orzecznictwa, bez przeanalizowania "przepisów odrębnych", bez przeanalizowania "wyjątków" od zasady jawności - każda nowelizacja będzie tylko protezą.

Debatujemy o konieczności poprawy procesu stanowienia prawa

Kiedy widzę, jak się czasem przepychają między sobą różne organy władzy publicznej, to wzbiera we mnie frustracja. Z drugiej strony - jako obywatel jestem zadowolony, gdy administracja rządowa podejmuje działania, z których może zrodzić się jakiś trend zwalczania silosowości (resortowości). Takie działania - mam wrażenie - dzieją się właśnie w sferze procesu stanowienia prawa. Nie chciałbym być nadmiernym optymistą, ale jednak chciałbym docenić wspólne działania Ministerstwa Gospodarki, Ministerstwa Sprawiedliwości, Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji, Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, Rządowego Centrum Legislacji, które zmierzają do poprawy obecnej sytuacji. Wczoraj odbyła się całodzienna konferencja pt. "Deregulacja i proces stanowienia prawa – profesjonalizm, partycypacja, przejrzystość", w trakcie której omawiane były kolejne problemy procesu stanowienia prawa. Konferencja była zorganizowana przez Ministerstwo Sprawiedliwości i wzięli w niej udział również przedstawiciele innych resortów i organów państwa. Wzięli w niej udział również goście z Wielkiej Brytanii i z USA.

Na przekór innym gratuluję ministrowi wyboru laureatów Dorocznych Nagród Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Inaczej niż Jarosław Lipszyc i Michał Woźniak pogratuluję Ministrowi Kultury i Dziedzictwa Narodowego, że przyznał takie, a nie inne nagrody w kategorii "Kultura w sieci". Cóż lepszego może być uhonorowane w tej kategorii, jak nie właśnie "walka z piractwem"? Kultura w sieci. Tak brzmi kategoria, prawda? Nie "wolna kultura", a "w sieci". Już bez przewrotności gratuluję Hirkowi Wronie wyróżnienia, a to dlatego, że go znam i lubię, lubię się z nim też spierać, a to dowodzi, że do sporu jest On partnerem dobrym, wymagającym i wiedzącym wiele o sprawach różnych (a też i reprezentującym prawnicze wykształcenie, zatem i o dozwolonym użytku mającym pogląd). Jestem przekonany, że skrzywił się w duchu nie raz słysząc tu i ówdzie słowo "piractwo", ale też i reagować nie może zbyt gwałtownie, bo taka konwencja. Wiadomo.