seriale

Mamy problem podatkowy w związku z ewentualnym trzymiliardowym odszkodowaniem od Skarbu Państwa

Negocjuję tu z Trybunałem Konstytucyjnym sposób zaspokojenia ew. roszczeń związanych z nieuprawnionym wykorzystaniem na stronach internetowych Obserwatora Konstytucyjnego mojego tekstu na temat wykorzystywania Google Analytics w administracji publicznej (por. Czekam na trzy miliardy euro od Skarbu Państwa, albo odszkodowanie za wywłaszczenie z praw autorskich). Ale, nawet jak dojdziemy do porozumienia co do formy, to jest pewien kłopot. Otóż jest nim podatek dochodowy od osób fizycznych. Nie jestem pewny, czy uda się wszystko przeprowadzić (w tym ugodę sądową) w taki sposób, by nikt nie mógł się do tego potem przyczepić.

Czekam na trzy miliardy euro od Skarbu Państwa, albo odszkodowanie za wywłaszczenie z praw autorskich

Teoretycznie powinno być mi miło, że mój tekst na temat wykorzystywania Google Analytics w administracji publicznej (por. Administracja publiczna w Polsce pomaga budować Google profile obywateli) został dostrzeżony przez redaktorów internetowego serwisu pt. Obserwator Konstytucyjny (to jeden z serwisów internetowych Trybunału Konstytucyjnego), ale... ja nie wyrażałem zgody na "przedruk" mojego tekstu. Nie wyrażałem też zgody na jego modyfikację.

Potrzebne słowniki i skorowidze do łatwiejszego śledzenia procesu legislacyjnego (i nie tylko)

Możemy, a nawet musimy, stale rozmawiać (nawet jeśli w podgrupach), ale trzeba też dalej pracować u podstaw. W ramach tego jakiś czas temu zaprenumerowałem sobie "usługę" Rządowego Centrum Legislacji, która polega na przesyłaniu na podany adres poczty elektronicznej powiadomień dotyczących nowych dokumentów w serwisie RCL. I podobnie jak inni, którzy skorzystali z tej możliwości, szybko się z niej wypisałem. Dlaczego? Otóż z efektów prostej subskrypcji po prostu nie da się korzystać. Na skrzynkę poczty elektronicznej przychodzi dziennie kilkadziesiąt listów. Wszystkie mają taki sam tytuł i takiego samego nadawcę. W treści listu nie ma linku do nowododanego dokumentu...

Debata o internecie w niekomunikujących się ze sobą podgrupach #debataACTA #plnog

Dziś w Warszawie rozmawiamy sobie o internecie w podgrupach. W warszawskim hotelu Marriott odbywa się organizowana przez Fundację Wspierania Edukacji Informatycznej "PROIDEA" ósma już edycja konferencji PLNOG Meeting (czyli największa konferencja w Polsce skupiająca się na zagadnieniach utrzymania i rozwijania sieci teleinformatycznych, w której uczestniczy 600 uczestników i 300 firm). A akurat tak wyszło, że na dziś też rząd postanowił zorganizować debatę pt. „Co po ACTA”, nazwaną też "Kongresem Wolności w Internecie". Kongres ów odbywa się w Centrum Kopernika w Warszawie. Moja smutna konstatacja jest taka, że te różne środowiska: twórców infrastruktury (twórców Sieci), użytkowników (abonentów), kolejnych pośredników (na kolejnych warstwach sieci, w tym wydawców), autorów (twórców), organizacji pozarządowych, urzędników, organów ścigania, etc., te wszystkie środowiska będą musiały się gdzieś kiedyś spotkać. Ja dziś (ponieważ nie da się być w dwóch miejscach na raz) byłem na konferencji, która skupiła środowiska korzystające na co dzień z usenetowej grupy pl.internet.polip. Podtytuł tej konferencji brzmi: "Where IPeople meet".

Prezydencki konkurs na logo zakończony bez laureata, doraźne prace w sprawie monetyzacji koszulek reprezentacji

W październiku 2011 roku pisałem o konkursie na "logo", który ogłoszony został przez Kancelarię Prezydenta RP: Prezydencki konkurs na "logo" - państwo wstydzi się używać herbu (godła) Rzeczypospolitej Polskiej? Uznałem to wówczas za bardzo niepokojące i zacząłem pisać o godle Rzeczypospolitej, w tym w listach do Pana Prezydenta: Złożyłem list do Pana Prezydenta w sprawie zasad stosowania godła Rzeczypospolitej. Teraz wiadomo, że konkurs na "logo" prezydenckie został zakończony. Ale trwają inne prace legislacyjne, które mają pozwolić na - tak przecież ważne w emocjach sportowych - handlowanie, zwłaszcza jeśli biznes polega na zagospodarowywaniu emocji związanych z poczynaniami jakiejś reprezentacji narodowej.

Przejmujemy państwo: skąd wziąć statystyki oglądalności poszczególnych serwisów administracji publicznej?

Przy okazji przyglądania się temu, co wiadomo o stronach rządowych (a to w ramach społecznej inwentaryzacji serwisów, by można było części z nich się pozbyć w celu racjonalizacji wydatków publicznych i narzucenia jakichś warunków ewaluacyjnych; por. Przejmujemy państwo: początek społecznej inwentaryzacji), okazuje się, że i tu wychodzi ACTA na wykresach. Same wykresy nie są doskonałe, bo nie mając dostępu do "twardych danych" postanowiłem sięgnąć do serwisu Alexa.com, aby dowiedzieć, się, co tam wiedzą o polskiej administracji publicznej. Publicznie dostępne raporty Alexa.com nie są doskonałe. Dane opierają się na szacunkach, spekulacjach. No, ale byłem ciekawy.

O tym, że również działania Pana Prezydenta RP mogą podlegać społecznej kontroli

"Słuchając wywodów pana mecenasa, miałam wrażenie, że pomylono władzę prezydencką z władzą królewską, która pochodziła od Boga i nie podlegała żadnej kontroli"

RPO: ratyfikacja umowy ACTA wywarłaby istotny niekorzystny wpływ na poziom ochrony praw obywatelskich w Polsce

Pieczęć Custodire Custodes: pilnować pilnującychMam świadomość, że historia ACTA jest tylko jedną z wielu, które dzieją się cały czas. Zdaję sobie sprawę z tego, że są też inne problemy, inne ważne tematy, trwają negocjacje innych umów międzynarodowych, przygotowywane są inne ustawy, są problemy ze stosowaniem istniejących przepisów. Generalnie prawo nie jest tym, co jakoś szczególnie ludzi porywa. Mają ważniejsze problemy: rodzina, przetrwanie, byt... Wiem. Sam nie przypuszczałem, że potrafię się wzruszyć oglądając i słysząc, jak Węgrzy odczytują w języku polskim podziękowania na ulicach Budapesztu, albo czytając opublikowane właśnie wystąpienie Rzecznika Praw Obywatelskich. Nie wiem, co z tego wszystkiego wyniknie, ale mam poczucie, że podejmowane działania miały sens. Dyskusja o tym, jakimi zasadami będzie się kierowało społeczeństwo "jutra" nigdy się nie skończy. Tymczasem właśnie skończył się jeden z najbardziej intensywnych miesięcy w moim życiu, o ile w istocie nie najbardziej intensywny ever...

ACTA stymuluje twórczość

Gdyby ktoś miał jakieś wątpliwości, że ACTA wspiera twórczość, to są dobre przykłady na to, że taka twórczość wybuchła. Międzynarodowa umowa funkcjonująca w świadomości społecznej jako "Anti Counterfeiting Trade Agreement" (a w oficjalnych polskich dokumentach jako "Umowa handlowa dotycząca zwalczania obrotu towarami podrobionymi między Unią Europejską i jej państwami członkowskimi, Australią, Kanadą, Japonią, Republiką Korei, Meksykańskimi Stanami Zjednoczonymi, Królestwem Marokańskim, Nową Zelandią, Republiką Singapuru, Konfederacją Szwajcarską i Stanami Zjednoczonymi Ameryki") stała się motywem piosenek i teledysków utrzymanych w różnych nurtach i gatunkach. Jest Hip-hop, jest punkowy protest song, jest też ballada, jest Rock'n'Roll. Do wyboru do koloru. Słowa, muzyka, wideo.

Przejmujemy państwo: początek społecznej inwentaryzacji

W czasie posiedzenia Rady Informatyzacji, które odbyło się 15. lutego, istotnie zaproponowałem, by "stworzyć spójne kryteria, jakimi mają się rządzić strony internetowe administracji publicznej, i dwie trzecie wyciąć w pień, bo to marnowanie pieniędzy i traci się na wiarygodności informacji". To nie nowa koncepcja, a jedynie sięgnięcie do wzorców z Wielkiej Brytanii (por. Brytyjski rząd policzył koszty i zdecydował, że zamknie 3/4 rządowych serwisów internetowych). W Wielkiej Brytanii te prace trwają od lat. Tamtejszy raport pt. "Central Government websites 2009-10" był tylko jednym z elementów dyskusji, która niedawno zaowocowała pierwszymi próbami z jednym spójnym serwisem administracji rządowej (por. Jeden uczciwy serwis rządu zamiast chmury witryn marketingu politycznego ministrów). U nas w Polsce nie wiemy ile mamy internetowych serwisów rządowych, nie wiemy ile one kosztują, prawdopodobnie nie ma zbiorczych informacji na temat tego jaką mają oglądalność, a więc trudno ocenić czy są rzeczywiście potrzebne. Nie ma też - jak się wydaje - spójnej polityki państwa w sferze tworzenia takich serwisów. W Wielkiej Brytanii serwis rządowy nie może powstać, jeśli nie zostanie pozytywnie zaopiniowany przez the Cabinet Office Efficiency Board.