Ministerstwo Transportu ma nową stronę - dlaczego każdy resort ma mieć własną?
Pokutuje to, że jak trzeba zrobić koalicję albo coś się w niej dzieje niedobrego, to ministerstwa się łączą albo dzielą. A przecież każdy minister ma ambicję, by dysponować własną trybuną informującą o tym, co się w resorcie dzieje. W efekcie różni podwykonawcy mają od czasu do czasu coś do zrobienia (a że niektóre zamówienia publiczne są podprogowe, to nie trzeba przetargu organizować, a jak trzeba, to czynnikiem decydującym jest cena i czas, nie zaś jakość). Trochę odbiegłem od tematu. Przepraszam. Ministerstwo Transportu ma nową stronę internetową. Zresztą nie tylko to ministerstwo.
Ale może jednak nie odbiegłem zbyt daleko. Przecież jeszcze wczoraj, w poprzedniej wersji serwisu internetowego, który został w spadku po Ministerstwo Transportu i Budownictwa, był sobie dział dotyczący Transportu, był też taki, który dotyczył Budownictwa, a że w ramach koalicji powstało jeszcze Ministerstwo Gospodarki Morskiej, ono też mogło sobie funkcjonować w poprzedniej strukturze strony. Ale jednak nie. Trzeba zrobić odrębny zasób, najlepiej nazwać go portalem.
Trzeba było połączyć ministerstwa, to trzeba połączyć witryny internetowe. Jak ministerstwa się rozpadają, to nagle powstaje potrzeba stworzenia nowych witryn internetowych dla każdego z nich. Czy to ma coś wspólnego z racjonalnością działania? A co z przeróżnymi adresami? Zmienia się MENiS na MEN i menis.gov.pl jest już kłopotem? Zróbcie szanowni Państwo jeden serwis internetowy rządu, w którym podziały spraw będą stworzone problemowo. Nie musi być tak, że każde ministerstwo ma własną witrynę, zupełnie różną od innych.
Screenshot nowej strony Ministerstwa Transportu. Znów możnaby wymieniać: Failed validation, 151 errors strony głównej, albo błędy w stylach kaskadowych. Ktoś uzna, że VaGla staje się nudny. To już wszystko było w tekstach takich (że wymienie ostatnie jedynie) jak Docieranie stron UKE czy Problem z działaniem serwisu UZP. Wypada wskazać cały dział accessibility...
Po co właściwie robić te serwisy? Dla zadowolenia ministrów, którzy mając internetowy serwis wiedzą, że mają również ministerstwo? A czy na przykład nie dałoby się zrobić jednego centralnego serwisu internetowego rządu? Ryzykowny pomysł? Dlaczego? Jeden centralny serwis, różne adresy, różne prawa dostępu. Nie ma problemu z infrastrukturą, z dostępnością. Hurtownik zawsze wynegocjuje lepsze warunki, system byłby bardziej spójny. Do walidacji czy zgodności z zasadami WAI doprowadzałoby się jeden serwis a nie całą ich masę. Ja to już wcześniej postulowałem. Można by też zrobić jeden BIP dla całego rządu, jeśli inny mój postulat się czytelnikom nie podoba, mianowicie, by zupełnie zrezygnować z BIP, nakazując zobowiązanym podmiotom publikowanie informacji publicznej po prostu w internecie "na stronach własnych" (innymi słowy, że podmioty zobowiązane nie mają innych stron niż te, które przeznaczone są do publikacji informacji publicznych). Opowiadam jakieś herezje?
Wczoraj pogrzebałem trochę w Sieci. Directgov w Wielkiej Brytanii.
Okazuje się, że nie tylko ja mam takie pomysły. w Wielkiej Brytanii nawet to już wykonano - Directgov - Public services all in one place, czyli wszystko w jednym miejscu. Jak w tym układzie wygląda odpowiednik resortu transportu?
Screenshot części Travel and transport w serwisie Directgov. Czy komuś tam czapka z głowy spadła, że rząd prowadzi wspólną politykę w zakresie prezentacji informacji obywatelom? Czy To jest faktycznie takie najważniejsze, by wiedzieć jak wygląda aktualny minister transportu albo innego resortu? Powyżej przedstawiony serwis również ma błędy, ale przynajmniej można je poprawić, a dzięki temu, że jest to jeden serwis, to i ma wspólną strukturę danych, można nadawać prawa edycji (aktualizacji) do poszczególnych jego elementów, gdy powstanie nowe ministerstwo - pojawia się ono jako kolejny, spójny z innymi element układanki, gdy jakieś znika, to nie ma problemu z danymi wygenerowanymi wcześniej - przenosi się je do jakiegoś działu w strukturze drzewa. Linki prowadzące do określonego zasobu z zewnątrz są automatycznie przekierowywane w ramach serwisu, nie zaś gubione gdzieś pośród stron z errorem 404. Podział na tym portalu nie jest zorganizowany ministerialnie a tematycznie. Ten portal jest dla obywatela. Nasze "portale" są dla ministerstw.
Mniej wydanych pieniędzy, większe wyzwanie dla startującego w przetargu przedsiębiorcy (jak się zepsuje taki portal, to potem fama będzie taka jak i efekt pracy). Ktoś pomyśli, że to odosobniony przypadek, ten w Wielkiej Brytanii. W USA też mają firstgov.gov, można by poszukać innych na całym świecie. Jak ktoś ma ochotę to zapraszam do zabawy.
A jakby ktoś miał wątpliwość, gdzie się np. pojawiła strona Ministerstwa Gospodarki Morskiej, to oczywiście ją dla Państwa znalazłem:
Screenshot serwisu Ministerstwa Gospodarki Morskiej. Ładny, prawda? Ehhhh... Ciekawe ile kosztowała ta cała operacja obstalowania nowych witryn-serwisów i czy w czasie jakiegoś spotkania jeden, drugi czy trzeci minister pokiwał głową (każdy w swoim gabinecie) patrząc na monitor, w którym informatyk, czy może podwykonawca, dumnie prezentowali efekty ostatnich dni pracy. Jeszcze taki gest dłonią: "o! tu dałbym trochę więcej takiego, hmm.. niebieskiego" i już możemy świętować pojawienie się w Sieci nowego - jakże ważnego, wręcz niezastąpionego - serwisu, pardon, portalu internetowego. Kiedy zniknie Ministerstwo Gosporadki Morskiej? Zanim zniknie... Skoro już umieściliście w nim logo BIP i napis "Biuletyn Informacji Publicznej", to chociaż podlinkujcie go gdzieś!
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
100% racji
Masz absolutną rację. Też się nad tym ostatnio zastanawiałem, widząc te wszystkie różne strony i BIPy. Każda strona ma inną nawigację, inne adresy, strukturę itd - przecież w tym się nie da połapać! Efekt jest taki, że istnieje 20 stron, z których tak naprawdę nikt nie korzysta. Nie ma żadnej komunikacji na linii ministerstwa - obywatele, czego powodem są właśnie te bezsensowne witryny.
Ja bym poszedł jeszcze o krok dalej i ustandaryzował oficjalne witryny wszystkich miast. Jeden system dla wszystkich urzędów miasta, z tymże utrzymywany niezależnie na x serwerach. Informatycy dostają aplikację ze stroną, wgrywają sobie na serwer i pod domeną nazwamiasta.pl udostępniają obywatelom. Administratorzy witryny mogą zmienić szatę graficzną, założyć konta urzednikom itd - ale nie zmienią _podstawowej_ struktury, rozmieszczenia tekstu etc.
Taka witryna komunikowała by się również samodzielnie z serwerem rządowym (centralnym) - np. miasta.pl. Na tej zbiorczej witrynie mielibyśmy katalog witryn wszystkich miast, wraz z aktualnościami, które na nich zostały umieszczone. Użytkownik wchodzi np. "woj. śląskie" i widzi wszystkie miasta ze Śląska, wraz z linkami do serwisów. Wybiera "Przetargi" i ma przetargi ze Śląska, to samo z "Aktualności" czy "Komunikaty". Całą treść wprowadzają oczywiście miejscu urzędnicy na własną stronę, przy dodawaniu te kilka kluczowych tekstów są jednak wysyłane też do tego serwera miasta.pl.
Czemu miałoby to służyć:
1) Standaryzacja wszelkich stron miejskich. Każdy obywatel mógłby bez problemu odnaleźć się na stronie każdego z miast.
2) Łatwość dotarcia do każdej oficjalnej strony miejskiej - za pomocą tego katalogu miasta.pl (domena oczywiście cały czas przykładowa)
3) Ułatwienie dotarcia do informacji z danego regionu. Firma działa w Wielkopolsce, wybiera "Przetargi w Wielkopolsce" i ma całą listę - bez szukania na witrynach 100 miast osobno.
4) Bezpieczeństwo - witryny miast aktualizowałoby się automatycznie, każdy bug czy usprawnienie byłoby od razu dostępne we wszystkich witrynach miast.
5) Oszczędność pieniędzy - teraz każdy UM zamawia własną witrynę, płaci za to nie mało, często także za zrobienie małych zmian, kiedy system nie posiada własnego CMSa.
Jakie wady?
1) System musiałby być napisany bardzo dobrze, pojawiłoby się duże zlecenie, więc przetarg musiałby być rozpisany i przeprowadzony bez przekrętów.
Moim zdaniem taki system byłby sto razy lepszy od obecnego chaosu. Byłoby to jednak ciut trudniejsze na początek do wprowadzenia, zwłaszcza porównawszy z jedną "wspólną" witryną ministerstw. Warto się jednak zastanowić nad tymi dwoma kwestiami.
Przewodnik stylu i inne
W skrocie, odnosnie e-administracji. IMO sprawa jest o wiele prostsza niz sie wydaje. Tworzy sie tzw. przewodnik stylu jezeli chodzi o wszelkie formy graficzne i zwiazane z szeroko rozumiana "tozsamoscia", definiuje platforme, standardy itp. zagadnienia. Oglasza przetarg. Ministerstwo wlasciwe do spraw administracji lub RM moze to bez problemu przyjac w formie odpowiedniego aktu prawnego. Pytanie/pytania czy: chce, potrafi, stac nas na to.
www.gov.pl
Postanowiłem poszukać kilku jeszcze przykładów na scentralizowane tematycznie i "wizerunkowo" (mam na myśli layout) witryny rządów innych państw. Oto próbka:
Serwisy te - co do zasady - mają prosty adres: najpierw idzie "www" potem "gov", a potem domena narodowa. W Polsce zaś Firefox pokazuje następujący komunikat po wstukaniu www.gov.pl:
Nie istnieje taki zasób, aczkolwiek kiedyś dawno, jeszcze w marcu 2004 roku, dokładnie pod tym adresem "wisiał" następujący komunikat: "Ostrzeżenie! Pojawiające się od 03.03.2004 listy, podpisane "The Gov.pl team" rozsyłane są przez wirusy i zawierają zainfekowane wirusami załączniki. Listy te zawierają link do www.gov.pl (strona nieistniejąca do 04.03.2004), dlatego na tej stronie umieściliśmy to ostrzeżenie. Administratorzy gov.pl IPPT PAN". Uważam, że to smaczne. Również to, że http://gov.pl przekierowuje na... http://www.gov.pl. Acha. IPPT to oczywiście Instytut Podstawowych Problemów Techniki Polskiej Akademii Nauk.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
To nie koniec wątpliwości.
To nie koniec wątpliwości. Czy domena GOV powinna być zastrzeżona tylko dla gabinetu władzy wykonawczej i jego resortów, czy też dla wszystkich organów konstytucyjnych? Czy np. instytucja dostępna pod adresem www.krrit.gov.pl to jeszcze jest "government" czy już nie? A co z trójpodziałem władzy, skoro istnieje adres www.sejm.gov.pl?