Mamy problem podatkowy w związku z ewentualnym trzymiliardowym odszkodowaniem od Skarbu Państwa

Negocjuję tu z Trybunałem Konstytucyjnym sposób zaspokojenia ew. roszczeń związanych z nieuprawnionym wykorzystaniem na stronach internetowych Obserwatora Konstytucyjnego mojego tekstu na temat wykorzystywania Google Analytics w administracji publicznej (por. Czekam na trzy miliardy euro od Skarbu Państwa, albo odszkodowanie za wywłaszczenie z praw autorskich). Ale, nawet jak dojdziemy do porozumienia co do formy, to jest pewien kłopot. Otóż jest nim podatek dochodowy od osób fizycznych. Nie jestem pewny, czy uda się wszystko przeprowadzić (w tym ugodę sądową) w taki sposób, by nikt nie mógł się do tego potem przyczepić.

Problem jest taki, że jeśli mówimy sobie o realizacji roszczenia wynikającego z art. 79 ust. 1, pkt. 3 lit. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, zgodnie z którym "uprawniony, którego autorskie prawa majątkowe zostały naruszone, może żądać od osoby, która naruszyła te prawa m.in. naprawienia wyrządzonej szkody (...) ...poprzez zapłatę sumy pieniężnej w wysokości odpowiadającej dwukrotności, a w przypadku gdy naruszenie jest zawinione - trzykrotności stosownego wynagrodzenia, które w chwili jego dochodzenia byłoby należne tytułem udzielenia przez uprawnionego zgody na korzystanie z utworu", to mówimy o odszkodowaniu. Odszkodowaniu, którego wysokość lub zasady ustalania wynikają - z jednej strony - wprost z przepisów "odrębnych ustaw", a z drugiej strony te "odrębne ustawy" (czyli ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych) posługują się określeniem nieostrym, tj. określeniem "stosownego wynagrodzenia".

Jeśli - jak ogłosiłem w 2008 roku - cena za utwory mojego autorstwa wynosi miliard euro za sztukę, to to jest taka kwota, za którą zgodziłbym się na przedruk opublikowanego w tym serwisie utworu (np. tekstu) w innych serwisach. Trzykrotność zaś tego wynagrodzenia (istotna w przypadku naprawienia wyrządzonej szkody w sposób zawiniony) to trzy miliardy euro.

Znalazłem nawet formę, w której Trybunał Konstytucyjny (wydawca serwisu) mógłby mi naprawić wyrządzoną szkodę. Zaproponowałem mianowicie, że w ramach takiego odszkodowania przyjmę publikację Trybunału Konstytucyjnego na temat dobra wspólnego (Marek Piechowiak, "Dobro wspólne jako fundament polskiego porządku konstytucyjnego", Monografie Konstytucyjne nr 2, Warszawa 2012) wartą 3 miliardy euro, ponieważ z autografami wszystkich sędziów Trybunału Konstytucyjnego.

Jeszcze negocjujemy.

Byłoby mi miło stać się posiadaczem najcenniejszej książki na świecie (zdaje się, że za najcenniejszy obecnie uważa się egzemplarz książki Johna Jamesa Audubon pt. "Ptaki Ameryki" (The Birds of America), za którą w 2000 roku zapłacono 8 802 500 dolarów, a w 2010 roku 11,5 mln dolarów). Ja mógłbym być właścicielem książki o wartości 3 miliardy euro. To jest coś konkretnego.

Ale popatrzmy, co mówi na ten temat ustawa o podatku dochodowym od osób fizycznych. Otóż w tej właśnie ustawie, w art. 21, można przeczytać, że wolne od podatku dochodowego są m.in.:

(...)
3) otrzymane odszkodowania lub zadośćuczynienia, jeżeli ich wysokość lub zasady ustalania wynikają wprost z przepisów odrębnych ustaw lub przepisów wykonawczych wydanych na podstawie tych ustaw, z wyjątkiem:
(...)
e) odszkodowań za szkody dotyczące składników majątku związanych z prowadzoną działalnością gospodarczą,
(...)
g) odszkodowań wynikających z zawartych umów lub ugód innych niż ugody sądowe;
(...)
3b) inne odszkodowania lub zadośćuczynienia otrzymane na podstawie wyroku lub ugody sądowej do wysokości określonej w tym wyroku lub tej ugodzie,
z wyjątkiem odszkodowań lub zadośćuczynień:

a) otrzymanych w związku z prowadzoną działalnością gospodarczą,

b) dotyczących korzyści, które podatnik mógłby osiągnąć, gdyby mu szkody nie wyrządzono;
(...)

Wniosek jest taki, że aby sprawa była załatwiona w pełni poprawnie, to trzeba by w pierwszej kolejności zawrzeć ugodę sądową. Ale to nie koniec.

Pytanie, czy - skoro prowadzę działalność gospodarczą, w ramach której również tworzę, to czy będziemy tu mówić o sytuacji, w której jednak nie trzeba będzie zapłacić podatku dochodowego od osób fizycznych, bo uzyskane odszkodowanie związane byłoby z prowadzoną działalnością gospodarczą?

Wiadomo. Książka z cennymi autografami sędziów Trybunału Konstytucyjnego (a poświęcona dobru wspólnemu) to nie to samo co "zapłata", o której mowa w przepisach o odszkodowaniu. No, ale 3 miliardy euro to 3 miliardy euro...

Noszę się właśnie z zamiarem napisania do resortu finansów (za pośrednictwem Dyrektora Izby Skarbowej) z prośbą wydanie indywidualnej interpretacji przepisów prawa podatkowego...

Hmm...

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Skoro normalna cena

Skoro normalna cena przedruku tekstu to miliard euro, to czy jeśli ktoś dostanie zgodę aby za darmo to zrobić, to przypadkiem nie powinien zapłacić podatku od darowizn - w końcu dostał za darmo coś wartego miliard euro?

Kojarzą mi się dawne interpretacje US, że za używanie darmowego linuxa trzeba płacić podatek...

Otóż nie. Zgodnie z art. 3

Otóż nie. Zgodnie z art. 3 pkt 2) podatkowi od spadków i darowizn nie podlega nabycie w drodze spadku, zapisu windykacyjnego lub darowizny praw autorskich i praw pokrewnych, praw do projektów wynalazczych, znaków towarowych i wzorów zdobniczych oraz wierzytelności wynikających z nabycia tych praw.

Przychód (z tytułu nieodpłatnych świadczeń) należy rozpoznać po stronie nabywcy, ale zgodnie z art. 6 ust. 1 pkt 1) Skarb Państwa jest zwolniony z CIT.

Zrobi się za chwilę cyrk ...

Tak, z podatkiem może być problem. Za chwile pojawią się jakieś głupie interpretacje ile tego podatku ma być, kiedy zapłacony itd. Przy całym szacunku do autora blogu, to niestety chyba Pan Piotr w tym miejscu jest winien sytuacji tej i kolejnych które mogą się pojawić, wymyślając nierealną kwotę 1 miliarda. Gdyby wartość artykułu została oszacowana w granicach rozsądku (np. kilkanaście - kilkadziesiąt tysięcy zł) to i problem z podatkiem by był mniejszy. Ale na to chyba można machnąć ręką. Problem moim zdaniem jest inny. Ten blog jak widać zrobił się przez te wszystkie lata "opiniotwórczy". Teraz autor wspominając o takiej kwocie moim zdaniem zaczyna dążyć do psucia prawa, bo za chwilę pewnie pojawią się naśladowcy i zrobi się cyrk na kółkach.

P.S.
Oczywiście prawdziwym winowajcą jest ktoś kto bez wiedzy autora przedrukował artykuł. To raczej nie podlega wątpliwości.

To nie wina pana Piotra

To nie wina pana Piotra tylko osób które uchwaliły tak niejasne i niespójne przepisy prawa.
"Pojawią się naśladowcy" - i bardzo dobrze, następnym razem uchwalając przepisy podatkowe (czy inne) w interesie uchwalających będzie by były jak najprostsze i jednoznaczne. Inaczej każda luka zostanie użyta przeciwko nim (rządowi, politykom, skarbowi państwa).

Oto jest pytanie

W czym te przepisy są niby niejasne i niespójne? Ja widzę tylko jeden problem, jest kłopot z wyceną. To jest problem trochę bardziej ekonomiczny niż prawny. Jestem jednak pewien, że Pan Piotr nigdy nigdzie nie sprzedał swojego utworu na 1 miliard euro, raczej nigdy nie sprzeda (chyba że czeka nas hiperinflacja) bo też nie ma na horyzoncie nawet kupca o tak zasobnej kieszeni. Przepisy o których mowa powstały o ile pamiętam za czasów gdy Internet nie funkcjonował w obecnej formie więc trudno tu chyba twórców tych przepisów obarczać winą. Na dodatek sądy o ile pamiętam mają tendencje do zaniżania wyceny utworów, a Pan Piotr wyraźnie zawyżył wartość. W sądzie prawdopodobnie by było zasądzone odszkodowanie, ale oczywiście nie w wysokości 3 miliardów euro. Ta kwota jest wyssana z palca i Pan Piotr dobrze o tym wie. Ale teraz Pan Piotr udaje, że wymienia się Trybunałem Konstytucyjnym dobrami które są warte odpowiednio po 3 miliardy euro. Oczywiście to kolejna fikcja, ani artykuł Pana Piotra, ani książka z podpisami warte tyle nie są. Ale skoro ktoś dla własnej satysfakcji chce tworzyć fikcje, to ja nie mam nic przeciw aby takie osoby płaciły od tego zupełnie realny podatek (oczywiście jeśli takowy należy zapłacić). Niestety przy okazji tworzy się fikcja podparta autorytetem Pana Piotra, tego blogu a za chwilę może też Trybunału Konstytucyjnego. Fikcja która mówi, że tak proste rzeczy jak jeden artykuł czy książka z podpisami mogą być warte 1 czy 3 miliardy euro. Jest to oczywiście woda na młyn wszelkim trollom patentowym żądającym po kilkaset zł czy kilka tysięcy za coś wartego kilkadziesiąt zł (wszyscy zainteresowani chyba wiedzą o co mi chodzi).
Postawił bym tu pytanie: chcemy dyskutować jak poprawiać nasze prawo , czy może w sposób nieodpowiedzialny robić w nim luki dla wszelkiej maści oszukańczych firm?

z szacunkiem

z całym szacunkiem Incognitusie, ale mam wrażenie że coś ci umyka. To nie jest kwestia 3 mld, ale spójności prawa, jego respektowania a i tworzenia. Nie można bazować na jednorazowych interpretacjach, co chwilę innych, czasem powielaczowych, jak i nie można być rzetelnym obywatelem na bazie prawa, które jest nie tylko niejasne, niespójne, anachroniczne, ale i czasem zaprzeczajace sobie. Ilość stanowionego prawa jest odwrotnie proporcjonalna do jego jakości. Ale to tylko moje zdanie.

3 miliardy czy 300

3 miliardy czy 300 złotych... Ten artykuł (jak i parę innych na Vagla) ilustruje pewien absurd albo lukę w prawie autorskim polegający na niemożliwości sprawiedliwej wyceny wartości autorskiego prawa majątkowego. Ile należy się twórcy? To jest właśnie clue sporu wokół prawa autorskiego. Jeśli takie dyskusje mają "zepsuć" obecnie funkcjonujące zasady (które właśnie zasługują na miano "cyrku": wszelkie te liczenie odszkodowań od ilości ściągniętych kopii plików itd.) to ja jestem za :).
A właśnie... czy nie słuszniejsze byłoby domaganie się by TK określił ile osób przeczytało ten tekst na pirackim serwisie i domaganie się zapłaty za każdą kopię oddzielnie? ;)

Dziwne to psucie

Proponuję się na coś zdecydować. Bo liczenie odszkodowań od ilości ściągniętych kopii plików to zazwyczaj znaczne zawyżenie wartości szkody. Ale to pikuś przy wycenie artykuły za 1 miliard euro. Czyli zepsucie ma polegać na tym, że teraz tzw twórcy nie będą już wyliczać ile razy plik był ściągany tylko od razu strzelą kwotą 1 miliard euro i koniec? Takie psucie jakoś mnie nie przekonuje. Osobiście wolał bym coś idącego w kierunku zaniżenia wartości szkody niż kosmicznego zawyżenia.

jaki cyrk?

Od kiedy to korzystanie z prawa które przypominam obowiązuje nas wszystkich czy go znamy czy nie to cyrk? Może wreszcie pomoże to nagłośnić absurdalność tego prawa i jego nie przystawanie do rzeczywistości - martwe prawo to nie jest coś dobrego.

To mamy iść w kierunku anarchii czy w kierunku ACTA?

O ile mi wiadomo ono wcale nie jest martwe. Pewnie jest tam coś do poprawienia, ale za dużo to ja bym nie zmieniał. Bo z jednej strony jest kompletna anarchia, a z drugiej zapisy umowy ACTA. Jedno i drugie mi osobiście się nie podoba.

Doskonale :)

Witam wszystkich,

W jednym z filmików na YT mówiłem o tym, że jeśli strona rządowa chce spędzać czas na 8-godzinnych nasiadówach to niech za te nasiadówy płaci stronom, które do tych rozmów są zapraszane. Nawiązywałem tutaj do słów Pana Piotra, który mówił, że nie ma zbytnio czasu na tego typu posiedzenia, bo ma do prowadzenia swoją własną działalność gospodarczą. W związku z tym życzę Panu Piotrowi, żeby się nie poddawał i również mogę tutaj napisać, że z chęcią się przyłączę do akcji i dorzucę do kosztów procesowych - 100 PLN może być ? :).
Skoro urzędnicy, posłowie itd. itp. otrzymują milionowe premię to uważam, że kilkadziesiąt milionów złotych na konto Pana Piotra nie zrobi różnicy w kwocie, ale na pewno będzie to różnica jakościowa - wreszcie jakieś pieniądze dostanie "szary obywatel" a nie kolejny znajomy królika.
Pozdrawiam Serdecznie i życzę sukcesów w boju z głupawym Państwem oraz jak najwyższej kwoty odszkodowania :)
Pozdrawiam serdecznie,
M.G.

Problem? Żaden problem

Jeszcze jedno dodam. Panie Piotrze, problem? Jaki problem?!. Wchodzi Pan na drogę sądową i żąda odszkodowania w wysokości 100mln PLN. Rząd powinien być wdzięczny, że "zszedł" Pan z ceny z 3 mld euro na 100mln PLN. Wygrywa Pan proces, zakłada rodzinę, robi gromadkę przyszłych podatników i płatników ZUS...tfu..przeprasza, gromadkę cudownych dzieci, likwiduje Pan swoją działalność gospodarczą (tak na wszelki wypadek, żeby się urząd skarbowy nie dopier...dzielił. ) I żyje sobie Pan jak pączek w maśle, inwestując i pomnażając swój majątek dzięki odsetkom od tej kwoty. Nie musi pan kwoty bazowej uszczuplać, a majątek rośnie :).
Jest kurcze tylko jedno małe "ale". W programie "Państwo w Państwie" wystąpił niedawno młody człowiek, który niesłusznie, jak się później okazało, został skazany na karę więzienia. Odsiedział kilkanaście miesięcy, po czym okazało się, że jest niewinny. Teraz żąda od Skarbu Państwa odszkodowania w kwocie 5 mln złotych...i powiedziano mu, że nie ma na to pieniędzy, więc żeby nie śnił nawet. No cóż..nie ma dla niego i może nie być i dla Pana...bo przecież skądś trzeba brać na łąpówki, premie dla Kaplera i podwyżki dla (p)Osłów...
Pozdrawiam i proszę walczyć i podać w przyszłości nr. konta to przeleje tą "stówę" na poczet kosztów sądowych :)
Pozdrawiam :)
M.G.

Jak na to patrzę, na

Jak na to patrzę, na pierwszy rzut oka właśnie odkryłeś sposób na przekazywanie kasy bez podatku...
Zgodnie z art. 21 ust.1 pkt 3)
Wolne od podatku dochodowego są:
3) otrzymane odszkodowania lub zadośćuczynienia, jeżeli ich wysokość lub zasady ustalania wynikają wprost z przepisów odrębnych ustaw lub przepisów wykonawczych wydanych na podstawie tych ustaw, z wyjątkiem:
(ble...ble...ble...)
g) odszkodowań wynikających z zawartych umów lub ugód innych niż ugody sądowe;

Czy ewentualne odszkodowanie uzyskane bez udziału sądu wynikałoby z "zawartej umowy lub ugody" czy też byłoby odszkodowaniem z mocy prawa? Moim zdaniem wyrażenie "może żądać" oznacza, że nie mamy do czynienia z umową, czyli zgodnym oświadczeniem woli dwóch stron zmierzającym do ustalenia praw i obowiązków.

Zwolnienia z podatku zawarte w pkt 3b) przywołanego przepisu PIT, to już inny (niezależny) tytuł zwolnienia, który IMHO Tobie nie przysługuje. Przez inne "odszkodowania lub zadośćuczynienia" należy moim zdaniem rozumieć takie, których wysokość ani zasady ustalania nie wynikają wprost z odrębnych przepisów.

P.S. Powyższa bezpłatna porada prawna stanowi przychód z innych źródeł i jako świadczenie nieodpłatne podlega podatkowi dochodowemu od osób fizycznych :P. Dochód należy wykazać w PIT rocznym i zapłacić podatek wg skali. Podstawą opodatkowania jest wartość świadczenia, którą określam na 3 miliardy Euro ;).

Albo

VaGla's picture

Albo ja "wymyśliłem", albo to "porada prawna", proszę się zdecydować ;)
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

A wynagrodzenie?

Dobra, nie ma co narażać się na odpowiedzialność za wykonywanie doradztwa podatkowego bez uprawnień :P.

Na marginesie: roszczenie na podstawie art. 79 ust. 1 to "naprawienie wyrządzonej szkody" za bezumowne korzystanie z utworu. Czy zaspokojenie owego roszczenia powoduje wygaśnięcie prawa do wynagrodzenia za korzystanie z utworu (art. 17), czy też są to dwa niezależne, wzajemnie się niewykluczające, tytuły?

Kwoty należne, chocby nie zostały otrzymane

Jeszcze Post Scriptum:
Zaliczanie owych 3 miliardów Euro do przychodów z działalności gospodarczej miałoby poważne konsekwencje.

Zgodnie bowiem z art. 14. ust 1. PIT za przychód z działalności gospodarczej uważa się kwoty należne, choćby nie zostały faktycznie otrzymane (...). Skoro twierdzi Pan, że mu się owych 6 miliardów należy... to niezależnie czy Skarb Państwa zapłaci czy nie, podatek odprowadzić trzeba... :P. Proszę zastosować kurs średni NBP z dnia powstania obowiązku podatkowego ;).

ufff

szczęśliwie Ministerstwo Finansów w zeszłym roku odstąpiło od podniesienia opłaty za interpretacje podatkową (miało być 1000zł), jest dalej 40zł

No dobrze, a co z tym

No dobrze, a co z tym portalem Trybunalu Konstytucyjnego - moze on dzialac zgodnie z prawem czy nie?

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>