re-use

Zarządzenie nr 12/2008 "w sprawie anonimizacji" w Sądzie Najwyższym (ePF vs SN #3)

W poprzedniej notatce nawiązałem do Zarządzenia nr 12/2008 Pierwszego Prezesa SN w sprawie anonimizacji orzeczeń i zarządzeń wydawanych w Sądzie Najwyższym oraz wokand Sądu Najwyższego. Wspomniałem, że tego Zarządzenia niestety nie znalazłem na stronach internetowych Sądu Najwyższego (chociaż opublikowane tam jest Zarządzenie nr 4/2012 Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego z dnia 7 lutego 2012 r. w sprawie ponownego wykorzystywania informacji publicznej udostępnionej przez Sąd Najwyższy, Trybunał Stanu, lub przez podmioty działające na ich zlecenie). Wobec tego poprosiłem Biuro Studiów i Analiz SN o udostępnienie tego Zarządzenia.

Co wynika z Raportu Zespołu do spraw wdrażania procedury anonimizacji i publikacji orzeczeń w Sądzie Najwyższym? (ePF vs SN #2)

Jak sygnalizowałem w (dość długim, przyznaję) tekście Historia zmagań Fundacji ePaństwo o dostęp do orzeczeń Sądu Najwyższego - część pierwsza (ePF vs SN #1): znamy treść Raportu Zespołu do spraw wdrażania procedury anonimizacji i publikacji orzeczeń, który został przygotowany w wykonaniu Zarządzenia Nr 13/2011 Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego z dnia 13 maja 2011 r. w sprawie powołania zespołu do spraw wdrożenia procedury anonimizacji i publikacji orzeczeń Sądu Najwyższego. Warto zatem pochylić się przez chwilę nad wnioskami, do jakich doszedł ów Zespół, a szybko będzie jasne, dlaczego też Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego odmówił swoją decyzją dostępu do orzeczeń, o które wnioskowała Fundacja ePaństwo (wydawca m.in. serwisu Sejmometr.pl).

Ramy Interoperacyjności i minimalne wymagania opublikowane

Właśnie ukazało się w Dzienniku Ustaw Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 12 kwietnia 2012 r. w sprawie Krajowych Ram Interoperacyjności, minimalnych wymagań dla rejestrów publicznych i wymiany informacji w postaci elektronicznej oraz minimalnych wymagań dla systemów teleinformatycznych.

Okrągły Stół dotyczący Dostępu do Informacji Publicznej - prośba o przykłady dobrych praktyk

Zostałem zaproszony do udziału w Okrągłym Stole dotyczącym Dostępu do Informacji Publicznej, który organizowany jest przez ministra Michała Boniego w poniedziałek, 14 maja, w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Czytelnicy mogą pewnie zauważyć, że od kilku dni tematyka dostępu do informacji publicznej gości w tym serwisie bardziej intensywnie. A to nie wszystkie jeszcze opracowania, które zamierzam opublikować tu przed nadchodzącym poniedziałkiem. Liczę przy tym, że chociaż "Okrągły stół" ma mieć charakter "nieformalny", to jednak spotkanie będzie transmitowane w Sieci, a przynajmniej dostępne będzie potem nagranie wideo z jego przebiegu. Wszak dyskusja ma dotyczyć informacji publicznej.

Zdaniem MinFinu treści publikowane w Biuletynie Skarbowym nie są informacją publiczną...

Przed chwilą opublikowałem notatkę na temat wyroku NSA z 7 marca 2012 roku, sygn. I OSK 2265/11, w której nawiązuję w komentarzu do dwumiesięcznika Biuletyn Skarbowy Ministerstwa Finansów. Wiemy, bo MinFin już udzielał informacji na temat swojej umowy z wydawnictwem INFOR Ekspert sp. z o.o. Wiemy, że po szeregu "zwykłych umów" MinFin udzielił też koncesji związanej z tym "dwumiesięcznikiem". I teraz rodzi się pytanie, czy materiały pisane przez urzędników, a których publikacja finansowana jest przez Ministerstwo Finansów, to stanowią informację publiczną, czy też nie? Jeśli Ministerstwo Finansów realizuje w ten sposób określone przez prawo zadania publiczne (ministerstwo twierdzi, że nie), to takie materiały winny być uznane za informację publiczną, a co więcej - za materiał urzędowy (zatem nie będące przedmiotem prawa autorskiego). A może też Ministerstwo Finansów przekracza tu określone ustawowo ramy prawne możliwego działania administracji publicznej (por. materiały na temat Obserwatora konstytucyjnego)? Warto chyba sprawdzić to w toku procedury sądowej. Pierwszy krok jest zrobiony: został złożony wniosek o dostęp do informacji publicznej. W odpowiedzi na wniosek Ministerstwo Finansów napisało, że takie materiały przygotowywane przez urzędników do "Biuletynu Skarbowego Ministerstwa Finansów" nie są informacją publiczną. Warto zatem pójść dalej i wyjaśnić sprawę do końca.

Ważny wyrok dot. ekspertyz przygotowanych na zlecenie organu, materiałów urzędowych i dostępu do informacji publicznej

Kilkanaście dni temu Naczelny Sąd Administracyjny wydał wyrok w sprawie dostępu do ekspertyz przygotowanych na zlecenie MSWiA. Chodzi o wyrok NSA z 7 marca 2012 roku, sygn. I OSK 2265/11, którym NSA oddalił skargę kasacyjną MSWiA od wyroku WSA w Warszawie z 8 września 2011 roku, sygn. II SAB/Wa 174/11. Kiedyś pisałem o wcześniejszym etapie tej sprawy: Ekspertyzy przygotowane dla MSWiA przez stowarzyszenie są informacją publiczną (II SAB/Wa 155/09 - Wyrok WSA w Warszawie). Tu również sprawa trafiła do NSA i zapadł potem wyrok z 3 sierpnia 2010 roku, sygn. I OSK 757/10. Potem sprawa wróciła do WSA i znów trafiła do NSA. Powyżej przywołany wyrok NSA stanowi niejako finał sądowy tej sprawy. NSA uznał m.in., że jeżeli ekspertyzy zewnętrznego podmiotu, a przygotowane na zlecenie organu dotyczą projektu informatyzacji sfery publicznej i wiążą się z wydatkowaniem środków publicznych, to są informacją publiczną w rozumieniu art. 1 ust. 1 u.d.i.p.. Odnoszą się bowiem do "sprawy publicznej" jaką jest kwestia programów w zakresie realizacji zadań publicznych, sposobu ich realizacji, wykonywania i skutków realizacji tych zadań oraz informacji, dotyczącej majątku publicznego, w tym majątku Skarbu Państwa. Dlatego tak ważne jest pytanie o to, jakie to też "zadanie publiczne" jest realizowane przez organ i w oparciu o jakie przepisy prawa organ działa (zasada legalizmu kłania się ponownie). Zdaniem NSA nie przeszkadza w udostępnieniu informacji publicznej również to, że wnioskowana informacja publiczna w ustalonej formie może być chroniona przepisami ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Ale w tej sprawie NSA wprost stwierdził wręcz, że: "ekspertyzy sporządzone na zlecenie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji są materiałami urzędowymi w rozumieniu art. 4 pkt 2 ww. ustawy. Pełnią funkcję służebną w procesie podejmowania decyzji przez organ władzy wykonawczej i nie stanowią przedmiotu prawa autorskiego". Mamy zatem kolejny argument za koncepcją "wywłaszczenia z praw autorskich". Warto bliżej przyjrzeć się tezom sądów w tej sprawie.

Opinia Rzecznika generalnego w sprawie C-138/11 - re-use a działalność gospodarcza podmiotów władzy publicznej

Jeszcze nie pojawił się oficjalny komunikat prasowy, ale w serwisie Trybunału Sprawiedliwości UE pojawiła się angielskojęzyczna opinia Rzecznika generalnego w sprawie C-138/11, o której wcześniej pisałem w tekście Doktryna urządzeń kluczowych i podmiot władzy publicznej, który za kasę udziela wglądu do rejestru handlowego. Opinia w sprawie Compass-Datenbank GmbH v Republik Österreich wpłynęła do Trybunału 26 kwietnia, a wiec kilka dni temu. Opinia Rzecznika generalnego nie jest jeszcze wyrokiem, ale ma istotne znaczenie dla przyszłego rozstrzygnięcia. Warto zatem przeczytać to, co napisał Rzecznik generalny Niilo Jääskinen. Moim zdaniem sprawa C-138/11 dopiero uruchamia potencjalnie gigantyczną dyskusję o aksjologii "społeczeństwa informacyjnego", a także "demokratycznego państwa prawnego" w warunkach "informacyjnego" społeczeństwa. Chodzi o sytuację, w której państwa, podmioty dysponujące wszak uprzywilejowaną pozycją wobec obywateli (w tym obywateli prowadzących działalność gospodarczą i mogących realizować taką działalność w formie spółek), mogą mieć pokusę, by reglamentować dostęp do informacji na swój temat na gruncie nie tylko przepisów o tajemnicy (państwowej), ale również na gruncie monopoli własności intelektualnej. Ponowne wykorzystanie informacji z sektora publicznego nie jest wyłącznie "prawem gospodarczym". Jest też normatywnym narzędziem, dzięki któremu obywatele mogą realizować swoją zwierzchnią władzę w państwie, sprawować w państwie kontrolną funkcję.

Trybunał Konstytucyjny uznał, że "poprawka Rockiego" jest niezgodna z Konstytucją (K 33/11)

napis Trybunał Konstytucyjny na budynku TrybunałuDziś Trybunał Konstytucyjny rozpoznawał wniosek Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej dotyczący tzw. "poprawki Rockiego" - wprowadzonych przez Senat przepisów zmieniających ustawę o dostępie do informacji publicznej (por. Wniosek Prezydenta w sprawie poprawki sen. Rockiego już w Trybunale Konstytucyjnym). Trybunał Konstytucyjny uznał, że art. 1 pkt 4 lit. a i lit. b ustawy z dnia 16 września 2011 r. o zmianie ustawy o dostępie do informacji publicznej oraz niektórych innych ustaw jest niezgodny z art. 121 ust. 2 w związku z art. 118 ust. 1 konstytucji przez to, że dodaje do ustawy o dostępie do informacji publicznej - odpowiednio - art. 5 ust. 1a i ust. 3 (tzw. poprawka Rockiego).

Ponowne wykorzystanie informacji publicznej mogłoby pomóc żyć alergikom

Wiele osób prawdopodobnie ucieszyłoby się z aplikacji na urządzenia mobilne (a chociażby i z aktualnego serwisu webowego), dzięki którym otrzymywałyby szczegółowe informacje o zagrożeniach dla alergików. W Polsce takie informacje gromadzi - jak się wydaje - Ośrodek Badania Alergenów Środowiskowych, który to ośrodek ma nawet stronę podmiotową Biuletynu Informacji Publicznej. Nie jest jednak oczywiste, jaki jest status prawny tego "ośrodka". Przepisy się ostatnio zmieniły i do ustawy o dostępie do informacji publicznej dodano te przepisy, które mają implementować dyrektywę o ponownym wykorzystaniu informacji z sektora publicznego (re-use). Przed nowelizacją ustawy sporo miejsca w dyskusji poświęciłem "sklepikom z informacjami". Wreszcie Pan Premier był uprzejmy stwierdzić publicznie, że coś, co powstaje za pieniądze publiczne, jest własnością publiczną. Aż się prosi, by wziąć dane powstające za publiczne pieniądze i je wykorzystać w celu społecznie ważnym. Zadając ośrodkowi pytanie o możliwość wykorzystania danych o alergenach dowiemy się, że jeśli chodzi o ich przekazanie, to "orientacyjny koszt przy kosztach 2012 roku, przy danych przekazywanych raz w tygodniu, to minimum 100-150 tyś zł + VAT za sezon". Chyba jest tu coś do zrobienia, a przynajmniej jest to temat, do publicznego przedyskutowania.

Przejmujemy państwo: konsultacje publiczne w "roju"

Załóżmy przez chwilę, że istnieje już jeden serwis rządowy do przeprowadzania konsultacji publicznych (w rzeczywistości trwają prace nad przygotowaniem pilotażu takiego serwisu). Załóżmy, że on już działa (będzie stał na Drupalu), wyszedł z fazy pilotażu, legislatorzy - za pomocą dedykowanej aplikacji publikują tam ustrukturalizowane dane, serwis udostępnia API. Zastanawiam się, co - poza korzystaniem z takiego serwisu - mogliby z takimi danymi zrobić obywatele. W dzisiejszych dniach mówi się wiele o "roju", o rozproszonej świadomości, która w swej masie jest mądrzejsza niż poszczególne jednostki indywidualnie. Zastanawiam się, jak zarządzać rojem w rozproszonych (jeśli chodzi o źródła interakcji, ale zintegrowanych - jeśli chodzi o nadającą się do importowania i eksportowania strukturę danych) konsultacjach publicznych.