Ponowne wykorzystanie informacji publicznej mogłoby pomóc żyć alergikom
Wiele osób prawdopodobnie ucieszyłoby się z aplikacji na urządzenia mobilne (a chociażby i z aktualnego serwisu webowego), dzięki którym otrzymywałyby szczegółowe informacje o zagrożeniach dla alergików. W Polsce takie informacje gromadzi - jak się wydaje - Ośrodek Badania Alergenów Środowiskowych, który to ośrodek ma nawet stronę podmiotową Biuletynu Informacji Publicznej. Nie jest jednak oczywiste, jaki jest status prawny tego "ośrodka". Przepisy się ostatnio zmieniły i do ustawy o dostępie do informacji publicznej dodano te przepisy, które mają implementować dyrektywę o ponownym wykorzystaniu informacji z sektora publicznego (re-use). Przed nowelizacją ustawy sporo miejsca w dyskusji poświęciłem "sklepikom z informacjami". Wreszcie Pan Premier był uprzejmy stwierdzić publicznie, że coś, co powstaje za pieniądze publiczne, jest własnością publiczną. Aż się prosi, by wziąć dane powstające za publiczne pieniądze i je wykorzystać w celu społecznie ważnym. Zadając ośrodkowi pytanie o możliwość wykorzystania danych o alergenach dowiemy się, że jeśli chodzi o ich przekazanie, to "orientacyjny koszt przy kosztach 2012 roku, przy danych przekazywanych raz w tygodniu, to minimum 100-150 tyś zł + VAT za sezon". Chyba jest tu coś do zrobienia, a przynajmniej jest to temat, do publicznego przedyskutowania.
Ośrodek Badania Alergenów Środowiskowych w Warszawie ma swój Biuletyn Informacji Publicznej, chociaż nie spełnia on żadnych norm prawnych związanych z funkcjonowaniem takiej strony podmiotowej BIP. Nie ma tam np. informacji o statusie prawnym podmiotu zobowiązanego do prowadzenia strony podmiotowej BIP. Wskazano jedynie, że dyrektorem Ośrodka jest dr n. med. Piotr Rapiejko, jest jego zastępca wymieniona z imienia i nazwiska oraz webmaster serwisu alergologicznego. Przeglądając Centralną Ewidencję i Informację o Działalności Gospodarczej można dowiedzieć się, że pod nr regon 010854846 OŚRODEK BADANIA ALERGENÓW ŚRODOWISKOWYCH AGNIESZKA LIPIEC prowadzi działalność gospodarczą. Niemniej jednak przedsiębiorca ów ma BIP. Na stronie BIP znajduje się link do serwisu www.alergen.info.pl, która to strona powoduje we mnie niezwykle mieszane uczucia (mam na myśli nie tylko samo wykonanie witryny, które sugeruje, że webmaster nie dotykał jej od wczesnych lat 90-tych, ale też umieszczone tam reklamy, np. reklamę Gabinetu Laryngologicznego "konsultacje oraz badanie endoskopowe (fiberoskopowe) nosa i nosogardła"). Strona "informuje" (chociaż tekst nakłada się na inne elementy serwisu), że:
W szczytowym okresie pylenia są brzozy.
W słoneczne dni stężenie pyłku brzozy będzie w całym kraju bardzo wysokie.
A pod tym komunikatem jeszcze zachęta:
Odwiedzajcie nasz Serwis regularnie. Nasze komunikaty oparte są na na wynikach pomiarów stężenia pyłku roślin i spor grzybowych w atmosferze dużych miast Polski i danych z sieci europejskiej EAN. Sprawdzaj źródło komunikatów, niestety komunikaty dla alergików w niektórych serwisach opracowywane są bez prowadzenia pomiarów stężenia pyłku roślin, jedynie w oparciu o kalendarze pylenia oraz aktualną prognozę pogody.
Poza samymi pomiarami (czy powstają za publiczne pieniądze?) mamy też potencjalną synergię, która wymaga wspólnego przetwarzania danych o pyleniu i prognozy pogody (por. O równych i równiejszych oraz o opłatach, które niektórzy winszują sobie za informacje (publiczne)). Jest sieć europejska EAN (cóż to jest to EAN? Europejski System Monitoringu Aeroalergenów, European Aeroallergen Network). Warto pokopać głębiej.
Szukam dalej. Widzę na przykład taki serwis, który prowadzony jest przez Zakład Alergologii Klinicznej i Środowiskowej UJCM. Tu zaś informacja, że:
Komunikaty pyłkowe zawierają informacje o stężeniach ziarn pyłku roślin w powietrzu
dla Krakowa i okolic (do 150 km).Opracowywane są w oparciu o wyniki pomiarów prowadzonych na Krakowskiej Stacji Monitoringu Aerobiologicznego
Serwis znajduje się w infrastrukturze Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Krakowie. Serwis zaś www.pios.gov.pl przedstawia się jako Państwowa Inspekcja Ochrony Środowiska, ale informuje mnie ona jedynie o tym, jak skonfigurować pocztę elektroniczną. Bo w sumie ważniejsze jest to, co ma do powiedzenia Główny Inspektorat Ochrony Środowiska (gios.gov.pl). Przy okazji warto zauważyć, że serwis Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Warszawie znajduje się pod adresem www.wios.warszawa.pl. Przecież normalny człowiek, który przyglądałby się tylko i wyłącznie tym emanacjom internetowym państwa w domenie gov.pl i .pl, z pewnością dostanie alergii na samą myśl o tym, jak to wszystko w rzeczywistości działa (por. Społeczna inwentaryzacja: "Tu jest OK") i jak bardzo nad tym nikt nie panuje.
W serwisie Facebook pojawiła się już deklaracja, że jeśli tylko dałoby się uzyskać aktualizowaną bazę zagrożeń alergicznych, to powstanie na takiej bazie serwis mobilny. I powstanie pro bono. Pytanie zatem brzmi: kto w Polsce - jeśli chodzi o podmioty podlegające przepisom o ponownym wykorzystaniu informacji z sektora publicznego - gromadzi takie dane i w jakiej formie ma zamiar je udostępnić do ponownego wykorzystania (zgodnie z ustawą) społeczeństwu?
Ja sam nie jestem alergikiem, ale wiem, jak czasem cierpią moi przyjaciele alergicy. Stworzenie w oparciu o publiczne dane rzeczywiście nadającego się do użycia i bezpłatnego serwisu dla takich osób, to byłoby coś wartego mszy. Byłoby to coś więcej niż "na zdrowie" po kichnięciu przyjaciela, byłoby to coś więcej niż patrzenie z troską, jak mu wszystko puchnie, dusi się, albo cały robi się czerwony.
Jak to zatem jest z tymi danymi o alergenach? Czy takie bazy gdzieś za publiczne pieniądze powstają (albo ich powstawanie wspierane jest publicznymi pieniędzmi), czy nie?
Może dziennikarze zechcą włączyć się do społecznie użytecznej "zabawy" i spróbują wydobyć jakieś informacje na temat takiej bazy? Posłowie mogliby zapytać ministra zdrowia...
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
Pollen forecast w UK
W Wielkiej Brytanii, w ramach serwisu metoffice.gov.uk można znaleźć Pollen forecast
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
BIP-y
Jakie mogą być wg. Pana przyczyny braków formalnych w BIP-ach podmiotów zobowiązanych do ich prowadzenia? Poczucie braku odpowiedzialności czy koszty ich prowadzenia? Czy ustawodawca nie precyzując dokładnie jakie informacje powinien zawierać BIP, obciążając małe podmioty i nie wspierając ich w ponoszeniu wydatków nie doprowadził do powstania sytuacji uchybiania normom prawnym?
Komentarz do dyskusji na Wykopie
Przeczytałem dyskusję w serwisie Wykop.pl, co mnie sprowokowało do napisania poniższego komentarza:
Tu jest ujednolicony tekst ustawy o dostępie do informacji publicznej.
Polecam zwłaszcza rozdział Rozdział 2a. Art. 23a mówi o wykorzystaniu "w celach komercyjnych lub niekomercyjnych". Chodzi o takie wykorzystanie, które następuje "w innych niż jej pierwotny publiczny cel wykorzystywania, dla którego informacja została wytworzona". Zasadą jest - co wynika z art. 23b ust. 1 wskazanej ustawy, że "Informacje publiczne są udostępniane w celu ich ponownego wykorzystywania bez ograniczeń warunkami i bezpłatnie". Od tej zasady są wyjątki. W szczególności "Podmiot zobowiązany może nałożyć opłatę za udostępnienie informacji publicznej w celu ponownego wykorzystywania na wniosek (...) jeżeli przygotowanie informacji w sposób wskazany we wniosku wymaga poniesienia dodatkowych kosztów". Zwracam uwagę na słowo "dodatkowych".
Co do meritum zaś - nie wiem, ponieważ nie wynika to z BIP Ośrodka, w jakiej formie prawnej ów ośrodek działa i w oparciu o jakie przepisy, jakie zadania publiczne realizuje. To powinno być w BIP zobowiązanego podmiotu podane jako minium (co wynika z art. 8 ust. 3 przywołanej ustawy, gdzie wymieniono informacje wskazane w art. 6 ust. 1 pkt 1–3, pkt 4 lit. a) tiret drugie, lit. c) i d) i pkt 5).
Nota bene - nawet nie wiem, czy ów ośrodek jest w ogóle podmiotem zobowiązanym do prowadzenie stron podmiotowych BIP. Jakiś BIP wydaje się mieć (chociaż nie spełnia on kryteriów ani ustawy ani stosownego rozporządzenia).
Nie bronię nikomu, kto działa na własne ryzyko gospodarcze i za własne pieniądze, sprzedawania informacji i oferowania usług dostępu do informacji za wynagrodzeniem. W szczególności uważam za słuszne, że jeśli jakaś spółka postanowi zbudować sieć pomiarową i zechce następnie sprzedawać informacje pozyskane z takiej sieci - ma do tego święte prawo. Niektóre podmioty jednak działają realizując zadania publiczne i są wspierane z publicznych pieniędzy. Takie podmioty działają poza "rynkowymi zasadami". Jestem zdania, że takich podmiotów nie powinno się tworzyć i ich finansować bez wyraźnej potrzeby, a jeśli się je utworzy, to one nie mogą stanowić "wygodnych synekur", które sobie działają w niszy pozakonkurencyjnej, chociaż usiłują funkcjonować tak, jakby były podmiotami komercyjnymi. Albo na własne ryzyko i za własne pieniądze - wówczas nie moja sprawa, jak bardzo komercyjnie i z jaką racjonalnością wydatków własnych działają, albo biorą pieniądze publiczne i realizują zadania publiczne - wówczas nie mogą być "sklepikami z informacjami". Tak uważam.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
dziekuje za logiczny glos w dyskusji
Bardzo dziękuje za logiczny głos.
Chyba przed kilku laty gdy popełniliśmy błąd chcąc udostępnić informacje o Ośrodku.
Jako grupa entuzjastów, naukowców: lekarzy alergologow, botanikow, arerobiologow i palinologow stworzyliśmy sieć punktów pomiarowych w calym kraju. Za prywatne pieniądze zbudowalismy ośrodek naukowy. Nigdy nie otrzymaliśmy nawet 1 zł dotacji z publicznych a nawet społecznych pieniędzy.
Działamy 22 lata, nasze komunikaty prezentuje TVP, TVN,wcześniej Canal Plus, Radio ZET, Sygnały Dnia. Nigdy nie chcieliśmy aby ktokolwiek nas postrzegają publiczną instytucje. Jesteśmy wręcz dumni z faktu, że jesteśmy prywatną firma. To sprawia, że nie mamy typowych dla instytucji publicznych ograniczeń. Jeśli zepsuje się nam aparatura, a stać nas na zakup nowej, trwa to 1 dzień, bez przetargów, konkursów itd. Wybieramy najtansza na rynku ofertę i kupujemy,a za 2 dni urządzenie działa.
Reasumując przepraszamy za BIP jeśli kogokolwiek wprowadziliśmy w błąd. Dla nas obecnie BIP to biuletyn informacji prywatnej.
Zzatrudniamy 10 osób, płacimy podatki,i łączymy fascynację nauka i badaniami eksperymentalnym z praca, a ponieważ wszystko co robimy , robimy za prywatne pieniądze , dużo możemy ale nie musimy. Zapytajcie Pana Minstra.
Z wyrazami szacunku
Dyrektor Ośrodka Badania Alergenów Środowiskowych
dr med Piotr Rapiejko
hmm
przecież na stronie są podane serwisy które korzystają z ich badań link poniżej
http://www.obas.pl/
np ta
http://www.kichacze.pl/Serwis_pylkowy/mapa_pylen.aspx?ID=5
Afera z niczego...
Moim skromnym zdaniem - prywatny podmiot który stara się wykreować na 'państwową instytucję' (nieudolnie ale jak widać skutecznie - wystarczy dodać BIP). Żadne re-use, żaden dostęp do informacji publicznej, a wykop tylko niepotrzebny FUD sieje.
Jedyną wątpliwość jaką mam to wykorzystywanie logo BIP przez podmiot prywatny.
Tak to wygląda. Nie ma
Tak to wygląda. Nie ma śladów Ośrodka Badania Alergenów Środowiskowych (ani żadnych innych) ani w wykazie podmiotów na głównej stronie BIP, ani wśród jednostek podległych MZ, ani MŚ, ani MNiSW ani w żadnym akcie prawnym... Najwyraźniej jest to podmiot prywatny który wykorzystał logo BIP, żeby dodać sobie powagi.
przepraszam jesli wyglada to na naduzycie
Nie było naszym celem wprowadzanie kogokolwiek w błąd. Wręcz chcieliśmy być lepsi od instytucji publicznych. Stąd nasze komunikaty " wyjście przed szereg".
A co to jest re-use?
Pytam poważnie, bo ostatnio chciałem w urzędzie uzyskać informację o tym ilu tam jest pracowników i jakim budżetem na wynagrodzenia dysponuje. Odpisali, że teraz jest re-use i trzeba wypełnić formularz o ponownym wykorzystaniu informacji publicznej (we wniosku nawet o ponownym użytku nie wspomniałem). Sprytne, bo w zasadzie każdą informację można "podpiąć" pod re-use i liczyć na to, że pytający się w końcu zniechęci.
Inny sposób to twierdzenie, że podanie ilości pracowników urzędu to dane przetworzone i znowu pan urzędnik liczy na "zmęczenie materiału". Co robić - iść do sądu? Ile można się szarpać? :) Pytam więc poważnie tak jak swego czasu Vagla pytał o definicję blogera - kiedy w informacji publicznej występuje "zjawisko" re-use, czy prosta informacja, dokument o wynikach głosowania radnych (protokół z głosowania) otrzymany z urzędu i zamieszczony na stronie to już jest re-use, czy też w dalszym ciągu jest to jeszcze informacja publiczna? :)
a nie mówiłem...
Ubolewam, ale jednocześnie odczuwam satysfakcję (gorzką), bo opisana w powyższym komentarzu praktyka jest dokładnie tym, przed czym przestrzegałem.
W ramach prac dla Fundacji Panoptykon nad stanowiskiem w sprawie projektu ostatniej nowelizacji ustawy krytycznie ocenialiśmy oddzielenie dostępu od ponownego wykorzystania. Podniosły się wtedy głosy, że to rzekomo UE wymaga takiego odróżnienia. A nam chodziło właśnie o sprawy takie jak ta - uczynienie z "re-use" kolejnego pretekstu do ograniczania prawa do informacji.
"Pytam poważnie, bo
"Pytam poważnie, bo ostatnio chciałem w urzędzie uzyskać informację o tym ilu tam jest pracowników i jakim budżetem na wynagrodzenia dysponuje."
Także w ostatnim czasie - w trybie dostępu do informacji publicznej - skutecznie uzyskałem informację o liczbie zatrudnionych od dwóch jednostek samorządu terytorialnego za ostatnich kilka lat. Bez żadnego problemu.
Co do wynagrodzeń - nie wiem, czy słusznie urząd zasłania się re-use, ale taką informacje można próbować samemu wyciągnąć z BIP'u danego urzędu (sprawozdanie Rb-28s, dla urzędu miasta/gminy będzie to standardowo paragraf 401 w dziale 750 i rozdziale 75023)
> skutecznie uzyskałem
> skutecznie uzyskałem informację
> o liczbie zatrudnionych od dwóch !!!!
No własnie od dwóch :) udip to nie toto lotek, ja nie mam się zastanawiać "trafię - nie trafię" tylko mieć PEWNOŚĆ, że żądana informacja do mnie dotrze. BIP ??? sprawozdanie Rb-28s ??? Wiesz pochodź troche po BIPach to zmienisz zdanie... wiem są wyjątki, ale jak wiesz one potwierdzaja regułę.
>> skutecznie uzyskałem
>> skutecznie uzyskałem informację
>> o liczbie zatrudnionych od dwóch !!!!
> No własnie od dwóch :)
Bo tylko od dwóch potrzebowałem. Czyli udało się uzyskać pożądaną ode mnie informację w 100% :-)
> BIP ??? sprawozdanie Rb-28s ??? Wiesz pochodź troche po
> BIPach to zmienisz zdanie
Chodzę po BIP'ach i czasami krew mnie zalewa także...
Być może ta strona pomoże Ci znaleźć informację o budżetach na wynagrodzenia pracowników, której potrzebujesz w jednym miejscu. Co prawda dane są w postaci plików DBF, ale przynajmniej w jednym miejscu
>>> skutecznie uzyskałem
>>> skutecznie uzyskałem informację
>>> o liczbie zatrudnionych od dwóch !!!!
>> No własnie od dwóch :)
> Bo tylko od dwóch potrzebowałem. Czyli udało
> się uzyskać pożądaną ode mnie informację w 100% :-)
To miałeś szczęście :) Ja wysyłałem do trochę więcej niż dwóch - skuteczność ok. 50%
Patrzyłem na tej stronie, ale wyssać z niej tylko jedno info o wynagrodzeniach w danym urzędzie w 2011 roku wydało się ponad siły dla przeciętnego zjadacza razowca.