prasa

Dialog i promocja wolności przekazu

Zespół Parlamentarny ds. Promocji Wolności Przekazu i Poszanowania Zasad Dialogu Społecznego w Komunikacji. Tak ma się nazywać nowy zespół parlamentarny, którego pierwsze posiedzenie ma się odbyć w najbliższy piątek. Media sugerują, że ten zespół ma się zajmować "monitorowaniem internetu", a "kto podpadnie posłom może liczyć się z zawiadomieniem do prokuratury"...

Najpierw Egipt: cyt, iskierka zgasła

Co takiego stało się w Egipcie? W jednym z tytułów prasowych czytam krótkie podsumowanie: "starcia nie ustają, czołgi na ulicach, płoną rządowe budynki". Wprowadzono też godzinę policyjną. Ludzie protestują przeciwko prezydentowi Mubarakowi. A jeśli chodzi o internet? No... Zablokowano komunikację internetową. Nie tylko zresztą taką, która gdzieś indziej pozwala skorzystać z takich serwisów, jak Facebook czy Twitter, ale też taką, która umożliwia tradycyjną telekomunikację, jak chociażby łączność komórkowa, w tym SMS-y.

Grupa posłów wniosła do TK o uznanie niekonstytucyjności przepisów o retencji danych telekomunikacyjnych

Grupa posłów SLD złożyła do Trybunału Konstytucyjnego wniosek "o stwierdzenie niezgodności przepisów ustawy o Policji, ustawy o Straży Granicznej, ustawy o kontroli skarbowej, ustawy o Żandarmerii Wojskowej, ustawy o ABW oraz AW, ustawy o CBA, ustawy o SWW oraz SKW z Konstytucją RP oraz art. 8 Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności oraz o stwierdzenie niezgodności przepisów ustawy Prawo telekomunikacyjne w zw. z przepisami ustawy o Policji, ustawy o Straży Granicznej, ustawy o kontroli skarbowej, ustawy o Żandarmerii Wojskowej, ustawy o ABW oraz AW, ustawy o CBA, ustawy o SKW oraz SWW z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej". Jeśli TK wniosek przyjmie zapowiada się rozstrzygnięcie w sprawie tzw. retencji danych. Niedawno na problem konstytucyjności przepisów retencyjnych zwracała uwagę Rzecznik Praw Obywatelskich (por. Rzecznik Praw Obywatelskich o retencji danych w Polsce).

Zakaz wykonywania zawodu dziennikarza i zakaz publikowania materiałów o charakterze prasowym w jakiejkolwiek formie

W kontekście wcześniejszej dyskusji związanej z koncepcją regulowania "prasy" (a nawet szerzej: mediów) przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa (por. Dlaczego warto rozmawiać o definicji "bloga", czyli projekt noweli Prawa prasowego trafił na posiedzenie rządu). Projekt noweli Prawa prasowego nie trafił w miniony wtorek na Radę Ministrów, zatem spodziewam się go w kolejny wtorek. Tymczasem mamy doniesienie dotyczące wyroku, w którym sąd zakazał wykonywania zawodu (dziennikarza) Łukaszowi Kasprowiczowi. No i teraz jest problem. Skazany (jeszcze nieprawomocnie) jest dziennikarzem "Fakty Mosińsko-Puszczykowskie", ale publikuje również "na własny rachunek" w Sieci (jak tu czytam: jest "blogerem"). Wyrok związany jest z publikacjami internetowymi. Niezależnie od wątku "blogerskiego" warto się gruntownie zastanowić co to też oznacza, gdy sąd orzeka karę dodatkową, która ma polegać na zakazie wykonywaniu zawodu dziennikarza, a jeszcze gruntowniej nad karą (jeśli media relacjonujące tą sprawę się nie mylą) polegającą na zakazie "publikowania materiałów o charakterze prasowym w jakiejkolwiek formie". Zastanawiam się, czy sąd może skazać kogoś na zakaz wykonywania zawodu fotoedytora, albo zakaz wykonywania zawodu poety. Jest taki zawód w klasyfikacji zawodów i specjalności. Czy można "dziennikarzyć" hobbystycznie (nie dla kasy)?

Europejskie spółki ISP wzywają UE do porzucenia pomysłu wprowadzenia blokowania stron

W dyskusję na temat potencjalnego blokowania stron internetowych w związku z ochroną dzieci włączyły się przedsiębiorstwa europejskie, zrzeszone w The European Internet Services Providers Association (EuroISPA). Twierdzą, że nałożenie na nich obowiązku blokowania (cenzurowania, jak napisali) stron internetowych bedzie nieskutecznym narzędziem dla osiągnięcia proponowanego przez Komisję Europejską celu. O dyskusji na temat blokowania stron internetowych w UE pisałem ostatnio w tekście Pięć tez w dyskusji o systemie blokowania stron internetowych.

MinFin zapyta Infor, czy może pokazać umowę o Biuletyn Skarbowy

Mamy ciąg dalszy historii dociekania sytuacji prawnej Biuletynu Skarbowego Ministerstwa Finansów. O tym biuletynie pisałem kilka dni temu w tekście Nie ma w Polsce umów na wyłączność w zakresie re-use, chociaż... Przypominam zatem, że Katarzyna Kiełbiowska z Fundacji Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego postanowiła złożyć wniosek w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznej, w którym zażądała podanie podstawy prawnej, w oparciu o którą w latach 2009-2010 Biuletyn Skarbowy Ministra Finansów publikowany jest wyłącznie w wersji płatnej, a nie jak do 2008 roku bezpłatnie. Ministerstwo poinformowało, że wynika to z umowy z wydawnictwem INFOR. Pani Katarzyna postanowiła poprosić o treść tej umowy. Zawnioskowała o jej treść w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznej...

Pięć tez w dyskusji o systemie blokowania stron internetowych

taki znaczek, symbolizujący 5 tez: 5TNiedawno pisałem o tym, że polski rząd poprze blokowanie stron internetowych w procesie legislacyjnym, toczącym się na poziomie Unii Europejskiej. Pan Premier, wbrew swemu stanowisku z lutego 2010 roku, gdy w Polsce dyskutowaliśmy o Rejestrze Stron i Usług Niedozwolonych, postanowił uznać, że jednak blokowanie stron internetowych zasługuje na wsparcie polityczne polskiego rządu. Podejmując decyzję powołał się na niewątpliwie godną szacunku organizację, tj. Fundację Dzieci Niczyje. Urzędnicy Ministerstwa Sprawiedliwości przedstawili publicznie jednak jedynie informację, że wspomniana Fundacja "zdecydowanie popiera blokowanie stron internetowych oraz projekt dyrektywy". To wystarczyło, by uzasadnić zmianę stanowiska polskiego rządu. W mojej opinii to za mało. Potrzebne są argumenty. Jest taki pomysł: jeśli każdy u siebie opublikuje 5 tez stanowiących argumentację w dyskusji o blokowaniu stron internetowych (wszystko jedno: za albo przeciw blokowaniu), to umożliwi zderzenie argumentacji i wyciągnięcie jakichś wniosków.
Aktualizacja w górę osi czasu: Debata w biurze RPO: Blokowanie stron internetowych

Polski projekt implementacji "audiowizualnych usług medialnych" przeszedł przez Rząd

Wypada odnotować, że wczoraj Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o zmianie ustawy o radiofonii i telewizji oraz niektórych innych ustaw, przedłożony przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego. To jest ta nowelizacja ustawy, która ma implementować w Polsce przepisy dyrektywy 2010/13/WE o audiowizualnych usługach medialnych. O przyjęciu przez rząd założeń do tej ustawy pisałem w lipcu 2010 r.. Nie tak dawno Węgrzy przeszli przez proces implementacji tej dyrektywy, co zaowocowało takimi komentarzami światowymi, w których można było przeczytać, że "węgierski rzad położył łapę na mediach", albo, że "Węgrzy wprowadzają cenzurę polityczną", itp. U nas też KRRiT zyska nowe kompetencje, będą ograniczenia w sferze reklamy, regulacje dot. ochrony dzieci oraz ułatwień w dostępie dla osób niepełnosprawnych...

Nie ma w Polsce umów na wyłączność w zakresie re-use, chociaż...

Prowadzimy sobie konsultacje w sprawie kolejnych wersji założeń polskiej ustawy dot. re-use (por. Założenia do ustawy wprowadzającej "re-use" w wersji z 8 grudnia 2010 r.). Nie tak dawno Stowarzyszenie Miasta w Internecie przygotowało na zlecenie Komisji Europejskiej raport, z którego wynika, że w Polsce nie są zawierane umowy na wyłączność, mogące stać w sprzeczności z dyrektywą 2003/98/WE. No i pewnie nie ma. Ale pojawili się ciekawscy, którzy zastanawiają się, dlaczego Ministerstwo Finansów nie chce publikować bezpłatnie materiałów z Biuletynu Skarbowego...

Węgierska ustawa o usługach medialnych i komunikacji masowej

Na Węgrzech protestują media, Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie twierdzi, że nowa ustawa medialna może ograniczyć wolność słowa w tym kraju, Komisja Europejska odmawia komentarza... O co chodzi? Chodzi o ustawę, na mocy której ma zostać powołana Rada ds. Mediów. Rada ma składać się z osób wybranych przez tamtejszy Parlament, a jej szefem ma zostać osoba wskazana przez premiera. Kadencja takiego przewodniczącego ma trwać 9 lat. To, samo w sobie, jeszcze nie jest bolesne. Problem pojawia się przy ocenie zakresu kompetencji tego organu. Ma on m.in. nakładać kary finansowe na przedsiębiorstwa medialne (w tym na wydawców internetowych) w przypadku, gdy np. nie prezentują one w sposób zrównoważony różnych, politycznych punktów widzenia. Ten aspekt najczęściej jest podnoszony, ale kary mają dotyczyć również publikacji naruszających osobistą godność, albo prezentujących treści brutalne, drastyczne. OBWE twierdzi, że nowa ustawa może godzić w pluralizm mediów oraz niezależność prasy. Polska prasa internetowa zaś dziwnie nie chce podawać linków do materiałów źródłowych.