Po seminarium "Monitoring wizyjny - Wielki Brat czy mały braciszek?"
Dwa dni temu odbyło się pierwsze Seminarium fundacji Panoptykon, pt. "Monitoring wizyjny - Wielki Brat czy mały braciszek?". Przebieg seminarium był nagrywany, ale trochę potrwa montaż. Przy okazji tego seminarium sprawdziłem, czy da się zrobić live za pomocą kamerki internetowej i laptopa. Jakość jest bardzo słaba, ale jeśli ktoś już dziś chciałby "zobaczyć" i "usłyszeć" (celowo w cudzysłowach), jak było na "Uniwersytecie Krytycznym", to takie nagranie jest dostępne.
Aktualizacja: dodałem nagranie lepszej jakości.
Cykl „Seminarium Panoptykon” jest realizowany w ramach Uniwersytetu Krytycznego, którego aktywność zapowiada się naprawdę interesująco, a głównym atutem jest samo miejsce - remontowana właśnie kamienica na warszawskim Nowym Świecie, które - jak oceniam - ma gigantyczny potencjał). Seminaria Panoptykonu mają być przestrzenią do dyskusji na temat współczesnych form nadzoru nad społeczeństwem. Mają też stworzyć okazję do wspólnego zastanowienia się, czy rzeczywiście mamy do czynienia z nasilaniem się nadzoru i czy jest to problem.
Głównym punktem pierwszego seminarium była prezentacja dr Pawła Waszkiewicza. Przedstawił on w sposób dość obszerny (chociaż niewyczerpujący) wyniki badań na temat monitoringu wizyjnego. Wnioski? Jednym z głównych wniosków, które z tych badań płyną, jest to, że brak jest dowodów na to, że montowanie systemu monitoringu wizyjnego w miastach rzeczywiście zapobiega popełnianiu przestępstw...
Na obejrzenie nagrania Monitoring wizyjny - Wielki Brat czy mały braciszek? należy przeznaczyć 122 minuty.
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
Samopoczucie po seminarium
Jestem odrobinę rozczarowany głównym punktem programu, tzn. prezentacją wyników warszawskiego badania wpływu instalacji kamer (a raczej jednej kamery - sic!) na poczucie bezpieczeństwa i przestępczość.
Poważnymi metodami, z uwzględnieniem różnych słusznych założeń, z badaniem kontrolnym, etc, etc, przeprowadzono eksperyment typu: "Do jeziora wlewamy szklankę oleju. Po tygodniu badamy, czy ryby wyzdychały. Nie wyzdychały, z czego wniosek: nie ma dowodów, by wycieki z tankowców zagrażały stworzeniom morskim".
Żeby było zabawniej, pokazujemy zaskoczonej publice, że w sąsiednim jeziorze kontrolnym (bez oleju) w tym czasie zdechły trzy ryby. Publika w szoku!
Eksperymentantor dopiero zapytany, przyznaje, że oleju była tylko szklanka (czyt. w eksperymencie udział wzięła jedna kamera). Uczciwie trzeba przyznać, zastrzegł, że jego badanie niczego nie dowodzi. Więc po co je właściwie prezentować?
Zamiast przekonany, że z tymi kamerami to faktycznie nic nie wiadomo (liczyłem, że będą zaprezentowane przekonujące dowody), wyszedłem z przeświadczeniem, że wyniki różnych badań tego tematu będą niemiłosiernie losowe, nawet prowadzone przez autorów zachowujących wszelkie pozory naukowości.
instalacja dotleniacza a ilość sinic i zdrowie ryb
Szanowny Nieznajomy/a,
jak już kiedyś pisałem niniejszy portal
i jego czytelników traktuje na tyle poważnie,
że do merytorycznych zarzutów dot.badań
przeze mnie prowadzonych postaram się
w miarę możliwości odnieść.
1. po pierwsze może mało jasno się wyraziłem ale na badanych obszarach była instalowana jedna kamera co przy dwóch parach obszarów (dwa eksperymentalne i dwa kontrolne) daje faktycznie jedynie dwie kamery - ale po pierwsze to nie były pierwsze tego typu badania (pierwsze w Polsce) i wnioski nie są wyciągane tylko na bazie wyników z Warszawy (nie zgadzam się tylko że na taką skalę badania są niepotrzebne, ponieważ nawet przy małej skali mogą zwracać uwagę na jakieś zjawisko - zachęcać do zajęcia się nim);
po drugie zachęcam do powtórzenia podobnych badań czy to w Warszawie czy w innych miastach, bo rozumiem, że sama metodologia nie budzi już takich wątpliwości.
Więc przechodząc do samej metodologii...
2. Używając porównania z jeziorami, pozwolę sobie porównać systemy CCTV do instalacji dotleniających jeziora. Załóżmy, że nagle pojawia się trend na fali walki z sinicami i poprawy zdrowia ryb instalowania dotleniaczy w większości jezior polskich (trend przychodzi z innych państw, gdzie prawie każde jezioro dysponuje taką instalacją). Nikt nie podważa potrzeby walki z sinicami i troski o ryby. Znaczne środki finansowe samorządy żyjące z turystyki przeznaczają na budowę dotleniaczy.
Nagle pojawiają się badacze, którzy podważają związek pomiędzy występowaniem sinic, zdrowiem ryb a dotleniaczami.
W dwóch podobnych jeziorach badają sinice i ryby przed instalacją dotleniacza i rok po zainstalowaniu (w jednym z nich). Okazuje się, że wprawdzie sinic jest ubyło w jeziorze z dotleniaczem, ale podobny trend nastąpił też w drugim jeziorze. Podobne badania powtarzają badacze w innych krajach, w kilku miejscach i wyniki są podobne. Hmmm... cóż to może oznaczać?
a) Badacze przebadali zbyt małą próbę
b) Dotleniacze pompują zbyt mało tlenu
c) Ktoś podrzuca zdechłe ryby
d) Zdrowie ryb i ilość sinic zależy od innych czynników, np temperatury otoczenia, która rośnie
e) ......
Wydaje mi się, że wydając publiczne pieniądze należy ponosić też odpowiedzialność przy badaniu efektów tych wydatków.
Według mnie brak jest takiej ewaluacji, nie tylko w przypadku systemów monitoringu wizyjnego. Można oczywiście "wieszać psy" na wynikach warszawskich badań - chętnie będę zbierał te uwagi, np. ciekawi mnie jaka liczba przebadanych obszarów byłaby "odpowiednia", o ile będą merytoryczne chętnie je kiedyś wykorzystam.
Tylko jeżeli oczekuje się większej próby badawczej, bardziej reprezentatywnej to oczekiwałbym wskazania finansowania takich badań, albo nałożenia obowiązku finansowania przez inwestora zewnętrznie prowadzonych badań i nie wywierania nacisków jeżeli wyniki nie odpowiadają oczekiwaniom.
Przy czym wracając do porównania "jeziorowego": czy to badacze mają wykazywać jednoznacznie brak związku czy raczej inwestorzy powinni przedstawić 100% dowody na taki związek wydając publiczne środki?
Przypomnę, że badania skuteczności prewencyjnej systemów CCTV na większą skalę były prowadzone w Wlk Brytanii, Stanach Zjednoczonych czy Hiszpanii. Na znacznie większą skalę niż w Warszawie. Wyniki warszawskich potwierdzają tylko zaobserwowane gdzie indziej zjawiska - nie stanowią samoistnej podstawy do wyciągania wniosku pt. Brak jest naukowych dowodów na to, że systemy CCTV zapobiegają popełnianiu przestępstw, wykroczeń czy na to, że zwiększają poczucie bezpieczeństwa mieszkańców.
Oczywiście istnieje możliwość, że badacze z różnych krajów wybierają "trefne" jeziora do swoich badań - w innych jest super tylko w przebadanych ktoś "sypie piach w tryby" dotleniaczy.
Może też być tak, że faktycznie istnieją inne, lepsze metody badania skuteczności prewencji kryminalnej niż używane w badaniach w Warszawie. Czekam na takie pomysły.
z poważaniem,
Paweł Waszkiewicz
ps żeby to było jasne nie jestem przeciwnikiem systemów CCTV ponieważ często materiały z nich pochodzące przydają się np w toku śledztwa, ale jestem za skończeniem uprawiania kultu tego środka jako cudownego narzędzia prewencji kryminalnej
Brak jakiejkolwiek ewaluacji
Nie tylko ty masz wrażenie, że w kwestiach kontroli (czy to wizyjnej, czy to prawnoautorskiej) nie robi się ani wstępnej kalkulacji, ani nie sprawdza efektów potem. James Boyle poświęcił temu zjawisku cały rozdział swojej książki "The Public Domain" (9. An Evidence-Free Zone). Zwykle wystarcza ludowa mądrość (aksjomat), że im więcej kontroli, tym lepiej...
Z tego co wiem brytyjskie
Z tego co wiem brytyjskie doswiadczenia nie wykazuja jakiejs zdumiewajacej skutecznosci CCTV. Moze warto poszukac ich badan. Ostatnio opisalem pomysl publicznego udostepnienia systemu monitoringu ulicznego ("Internet Eye"): I ty możesz zostać Wielkim Bratem. O żesz ty.... I przy okazji znalazlem kilka interesujacych watkow jak np automatyczna identyfikacja twarzy (sa tu takze polskie badania) i powstajace proaktywne systemy monitoringu takie jak FAST czy INDECT. Temu drugiemu warto sie szczegolnie przyjrzec.
1000:1
Na przykład ten artykuł jest ciekawy. Liczba przestępstw nie spadła, za to wzrosła liczba zgłoszeń do policji.
Albo news z BBC, wg raportu policji średnio na 1000 zainstalowanych kamer wykrywalność rośnie o 1 przestępstwo.
Czy widząc tak mizerne efekty w UK, powinniśmy ich naśladować?
--
Nieznajomość prawa szkodzi, znajomość - przeraża.
Oczywiście
"Czy widząc tak mizerne efekty w UK, powinniśmy ich naśladować?"
Przecież monitoring tonowe miejsca pracy, nowe technologie, rozwój przemysłu, przepływy finansowe, wzrost PKB. Wystarczy policzyć jaki to byłby boom inwestycyjny dla kraju gdyby np. każdy musiał za własne pieniądze zainstalować kamerę w swoim pokoju (w UK to testowali w 2000 rodzinach patologicznych, chodzi o ochronę dzieci oczywiście, program zakończył się sukcesem mają objąć monitoringiem szersze rzecze społeczne - chyba 200 tysięcy?)...
Przecież monitoring to nowe
Prawie jak wojna.
każdy system da się "spieprzyć"
określanie założeń, analiza zagrożeń/potrzeb, plan ochrony/monitorowania to arkana dobrze rozpoczętej pracy nad koncepcją monitorowania wizyjnego miasta, budynku publicznego czy nawet prywatnego domu.
Kolejność działań w naszych realiach rzadko kiedy jest zachowana.
Znam wielu inwestorów którzy najpierw wybudują/zainstalują/kupią, potem projektują, a na końcu określają swoje wymagania i analizują potrzeby.
Znacie analogie z IT - dlaczego mnie to nie dziwi ;)
Wyjście od podstawowego pytania "po co?" jest częstokroć trudniejsze niż odpowiedź na nie.
Kluczowe elementy CCTV są zdefiniowane; m.in operator oraz organizacja są ich nieodłącznymi częściami składowymi.
Sprzęt szczególnie ten w dobie CCTV-IP nie jest problemem, ale jego właściwy dobór już tak.
Zwiększenie efektywności jest wykonalne - zależy m.in od kwalifikacji obsługi Centrum Monitorowania.
Jakie są kuluary braku efektywności systemów CCTV? m.in:
-brak serwisu/konserwacji (uszkodzone kamery, DVR'y, brudne obudowy doom'ów),
-przypadkowe/niewykwalifikowane osoby na stanowiskach operatorów,
-brak reakcji organów porządkowych na zgłoszenie potrzeby interwencji(policja, straż miejska, tel 112)
-bezmyślna lokalizacja kamer=>zawężenie pola widzenia, obserwacja obszarów nieistotnych
Polecić mogę jedynie publikacje (z gatunku podstawowych)dostępne np w Akademii Monitoringu Wizyjnego
lub BSIA & http://www.bsia.co.uk/web_images/publications/form_235.pdf
Wykorzystanie wiedzy, a następnie środków technicznych procentuje.
Brytyjczycy mają ogromne doświadczenie w tej materii co nie znaczy że unikają błędów ;) komentarz BSIA nt krytyki efektywności CCTV
P.S mam problem z przyswojeniem sobie opcji formatowania - stąd ten koszmar linków, biegłych w tej materii prosze o wsparcie lub chociaż wyrozumiałość