Dlaczego warto rozmawiać o definicji "bloga", czyli projekt noweli Prawa prasowego trafił na posiedzenie rządu
W trakcie wczoraj zakończonego Blog Forum Gdańsk, gdy sygnalizowałem (tradycyjnie), że nie wiem kim jest bloger i czym jest blog, spotkałem się z ripostą, że temat już był tyle razy wałkowany, że nie ma sensu do niego wracać. Dla każdego blog to coś innego i - by odnotować chociaż jedną z tez - Maciej Budzich uznał, że skoro uważa się za blogera, to nim jest. Z perspektywy podwórkowego badacza systemu prawnego uznaję, że definicja bloga jest (a raczej - staje się) ważna. Dlaczego? Oto 8 grudnia 2010 roku, a więc tuż przed konferencją w Gdańsku, wysłano na Radę Ministrów projekt ustawy o zmianie ustawy Prawo prasowe. I co z tego, ktoś zapyta? Otóż projektodawca uznał za celowe, by jednak pojęcie "blog" w projekcie występowało. Mimo wcześniejszej krytyki takiej praktyki prawodawczej. Projekt trafił "na rząd", a Trybunał Konstytucyjny uznał właśnie, że niektóre przepisy Prawa prasowego są niezgodne z Konstytucją. Z powodu braku precyzji.
Wcześniej publikowane w tym serwisie materiały na ten temat można znaleźć w dziale prasa. O projekcie i dyskusji na jego temat pisałem m.in. w notatkach: Kolejny projekt noweli Prawa prasowego zabiera prawa dziennikarzom (wraz z odpowiedzią polemiczną na jedną z krytyk: To bardzo dobrze, że dziś o prawie może wypowiadać się każdy), "Dobrowolna" rejestracja nie jest rozwiązaniem, negatywna definicja "prasy" jest zagrożeniem oraz w wielu innych (linki do tych innych tekstów można znaleźć w wyżej przywołanych materiałach).
Ponieważ jesteśmy świeżo po spotkaniu "blogerów" (jakkolwiek oni sami o sobie myślą i jakkolwiek definiują taką grupę społeczną socjologowie i psychologowie społeczni i nawet wbrew wyrażonej głośno przez Marcina Jagodzińskiego tezie, że nie warto znowu gadać o definicjach i tożsamości) - przywołam fragment przesłanego właśnie rządowi projektu ustawy:
3. Za prasę nie uważa się przekazów niepodlegających procesom przygotowywania redakcyjnego w rozumieniu ust. 2 pkt 8, w szczególności: blogów, korespondencji elektronicznej, serwisów społecznościowych służących do wymiany treści tworzonej przez użytkowników, przekazów prywatnych użytkowników w celu udostępnienia lub wymiany informacji w ramach wspólnoty zainteresowań oraz stron internetowych prywatnych użytkowników.
Jeśli nie wiemy czym jest blog, to nie wiemy też bardziej, czym jest prasa (a przecież nie wiemy czym jest prasa; zdefiniowanie "prasy" jest trudne i to dlatego ministerstwo usiłuje stosować protezę, "precyzując" to pojęcie przez "negatywną definicję"). Jeśli nie wiemy co to prasa, to nie wiemy kogo mają dotyczyć określone w ustawie prawa i obowiązki. Jeśli nie wiemy kogo mają dotyczyć te prawa i obowiązki, to mamy do czynienia z brakiem pewności prawnej. Nie tego - jak przypuszczam - można oczekiwać od systemu prawnego w demokratycznym państwie prawnym.
Wiele już na temat tych prac legislacyjnych napisałem i kogo temat będzie interesował, ten znajdzie materiały. Tutaj jedynie podlinkuję opublikowane na stronach Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego:
- projekt ustawy (DOC) (z 8 grudnia) przesłany na Radę Ministrów
- projekt uzasadnienia (DOC)
- projekt rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości w sprawie rejestru dzienników i czasopism (DOCX)
- tabela rozbieżności (DOC)
Jeśli nie mylą się niektórzy "blogerzy", którzy głoszą siłę społeczną "blogów", to spodziewam się, że po weekendowej rozgrzewce intelektualnej rzeczowo przeanalizują zaproponowane przez ministerstwo dokumenty, a nawet wezmą udział w dyskusji wówczas, gdy projekt - po przyjęciu przez Radę Ministrów - trafi pod obrady Sejmu RP.
A jakie praktyczne zastosowanie ma "roztrząsanie" definicji pojęć, zakresu odpowiedzialności i praw oraz spieranie się o projektowane przepisy?
Ustawodawca nie określił kryteriów pozwalających na rozróżnienie pojęć sprostowania i odpowiedzi oraz nie sprecyzował tzw. przesłanek obligatoryjnej odmowy publikacji sprostowania prasowego, co jest niezgodne z konstytucją.
Tak głosi wstęp opublikowanego przez Trybunał Konstytucyjny Komunikatu prasowego po ogłoszeniu wyroku dotyczącego zasad publikacji odpowiedzi lub sprostowania oraz sankcji karnej za odmowę publikacji. Dalej zaś czytamy:
W ocenie Trybunału Konstytucyjnego ustawodawca nie określił kryteriów pozwalających na rozróżnienie pojęć sprostowania i odpowiedzi oraz nie sprecyzował tzw. przesłanek obligatoryjnej odmowy publikacji sprostowania prasowego.
W konsekwencji nie da się w sposób precyzyjny, jednoznaczny i niebudzący wątpliwości określić, jakie zachowanie się (działanie lub zaniechanie) jest zabronione, a więc co w istocie stanowi czyn zabroniony pod groźbą kary.
Co więcej, to adresat nakazu i zakazu publikacji sprostowania prasowego, obwarowanych sankcją karną, musi w istocie sam rozstrzygać o zaistnieniu powyższych przesłanek. Kwestionowany art. 46 ust. 1 prawa prasowego łącznie z przepisami art. 31 i art. 33 ust. 1 tej ustawy stwarza zatem po stronie redaktora naczelnego stan niepewności co do rzeczywistego zakresu zachowań dozwolonych i niedozwolonych. Nie sposób uznać, że ryzyko karalności jest dla adresata nieprecyzyjnie określonych zakazów i nakazów publikacji przewidywalne.
Trybunał Konstytucyjny stwierdził zatem, że sposób sformułowania art. 46 ust. 1 prawa prasowego wraz z art. 31 oraz art. 33 ust. 1 tej ustawy jest w takim stopniu niejasny i nieprecyzyjny, iż uniemożliwia zupełną i poprawną rekonstrukcję normy prawnokarnej.Trybunał Konstytucyjny uznał tym samym, że art. 46 ust. 1, art. 31 oraz z art. 33 ust. 1 prawa prasowego naruszają zasadę określoności przepisów prawno karnych (art. 42 ust. 1 konstytucji) oraz zasadę określoności przepisów prawa (art. 2 konstytucji).
Chodzi o to, że Trybunał Konstytucyjny wydał 1 grudnia wyrok (sygn. Sygn. akt K 41/07), w którym orzekł, że art. 46 ust. 1 oraz art. 31 i art. 33 ust. 1 ustawy z dnia 26 stycznia 1984 r. - Prawo prasowe są niezgodne z art. 2 i art. 42 ust. 1 konstytucji przez to, że nie zachowują wymaganej precyzji określenia znamion czynu zagrożonego karą. Przepisy tracą moc obowiązującą z upływem osiemnastu miesięcy od dnia ogłoszenia wyroku w Dzienniku Ustaw. W pozostałym zakresie Trybunał umorzył postępowanie ze względu na niedopuszczalność wydania wyroku.
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
Czysto informacyjnie:
Czysto informacyjnie: powstała pierwsza praca doktorska, opisująca gatunek blogów. Rzecz jasna nie jest to akt prawny, ale możemy mówić o pewnej charakterystyce blogów jako takich. Być może pomoże to w dywagacjach na temat czym blog jest.
--
Piotr "Mikołaj" Mikołajski
http://piotr.mikolajski.net
a gdzie ją można
a gdzie ją można przeczytać?
To ja w kwestii formalnej
Muszę przyznać, że nie do końca rozumiem założenie, że blog z zasady nie podlega definicji z ust. 2 pkt 8 ("redakcją jest jednostka, w której jest organizowany proces przygotowywania materiałów do publikacji w prasie, w tym zbieranie, ocenianie i opracowywanie materiałów").
Mam nawet czelność twierdzić, że na niektórych z blogów, w procesie publikacji których mam okazję uczestniczyć, "proces obróbki, wyboru i opracowania materiałów" w swej jakości daleko wykracza poza to, co oferują nam redakcje wydawnictw portalowych, czy — coraz częściej — również tych papierowych. Nie mówię tu oczywiście o swoim skromnym blogu i pozwolę sobie nie reklamować również kolegów.
Dzięki za link! I garstka uwag
Dzięki za link - przeczytałem z uwagą. Ja się zbieram do orzeczenia TK, ale póki co tylko skomentowałem na Facebooku - brak czasu.
Czemu nie ruszyłeś wątku na Blog Forum? To by może ukierunkowało dyskusję, której sensu dalszego prowadzenia ja na przykład nie widziałem... Zresztą może to i lepiej, bo jakby zaczęli Koledzy ustalać kto jest blogerem, a kto nie...
Zmobilizowałeś mnie do działania (ta reakcja, o której mówił Solis ;-) ) i najpierw podrzucę linki u siebie z blogo-sławieństwem jak to Mirek Usiuds ostatnio określa.
W piątek będzie też mój wpis, a jak zajrzałeś do mnie to wiesz, że bardziej piszę o kulturowym aspekcie prawa "rynku mediów".
Kończąc - najgorzej, e ten problem dotyczy też Hobbitów... Piszących o tym, że poznali fajną dziewczynę, albo co zrobić żeby on coś tam, albo mam już zalane fundamenty - hura! No, ale trzeba wziąć odpowiedzialność i za ludek Hobbicki i zobaczyć co się da ze sprawą zrobić.
Pozdrawiam!
Zbigniew Brzeziński
Ps. Też nie wiem kto to jest bloger :-)
Organizatorzy BFG napisali do mnie mniej więcej tak: zapraszamy, ale chcemy, żeby pan przyjechał nie jako bloger, ale jako dziennikarz...
Zapytałem, czy to nobilitacja, czy degradacja skoro rejestrowałem się jako bloger i dowiedziałem się, że nobilitacja :-)
No i masz definicję: dziennikarza - najwyższy poziom wtajemniczenia blogera ;-)
Jak polski ustawodawca internety regulował...
Już poprzednia wersja tego projektu dała mi okazję do paru złośliwych komentarzy, jednak tym razem urzędnicy MKiDN naprawdę pokazali na co ich stać. Poniżej przytaczam fragment projektowanej nowej treści art. 9 prawa prasowego:
Na mój rozum zestawienie treści pkt 5) i pkt 8) projektowanego art. 9 prowadzi do wniosku, że znowelizowane prawo prasowe nie będzie miało zastosowania do ŻADNYCH stron internetowych.
Uzasadnienie wprowadzenia powyższej regulacji jest krótkie, ale celne:
Powyższe informacje rzucają całkowicie nowe światło na wiele dyskutowanych w tym serwisie zagadnień. Tak na przykład prasa rozpowszechniana "w formie dokumentu elektronicznego" (projektowany art. 7 ust. 2 pkt 1) to zapewne publikacje sprzedawane na płytach CD. Blogi, o których mowa w projektowanym art. 7 ust. 3, zapewne wydawane są drukiem. Z kolei wymienione w tym samym przepisie "strony internetowe prywatnych użytkowników" są wyłączone spod regulacji ze zdwojoną siłą.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że treść projektowanego art. 9 pkt 8) to zapewne wynik omyłki. Przypuszczam, że autorowi projektu chodziło o coś w stylu "stron internetowych PROWADZONYCH PRZEZ PODMIOTY PUBLICZNE, niebędących stronami Biuletynu Informacji Publicznej". Pewnie rząd dokona teraz jakiejś szybkiej "reasumpcji" i o sprawie się zapomni (choć z drugiej strony nie zdziwi mnie, jeżeli znów trzeba będzie czekać na rozstrzygnięcie SN lub TK). Moim zdaniem jednak opisana wyżej sytuacja dosyć dobrze oddaje poziom merytoryczny całości omawianego projektu. I niestety zaczynam się przyzwyczajać do myśli, że z tak stanowionym prawe będziemy musieli żyć.
prawo prasowe
być może niezupełnie na temat, ale ciekawi mnie, dlaczego nowelizacje prawa prasowego nie ida w kierunku połaczenia przepisów tej ustawy z ustawa o radiofonii i telewizji ?