Plan Informatyzacji Państwa na lata 2007-2010 - projekt
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji opublikowało dziś na swoich stronach projekt Rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie Planu Informatyzacji Państwa na lata 2007-2010. Przy projekcie jest oczywiście jeszcze cztery załączniki. Projekt Planu informatyzacji "chodził" już od jakiegoś czasu w Sieci (różne osoby przesyłały różnym osobom mailem); jest już w BIP MSWiA, więc mogę się z nim oficjalnie zapoznać. Członkowie Rady Informatyzacji nie otrzymali wcześniej "oficjalnym" kanałem tych dokumentów.
Jak powiedziałem: opublikowano Projekt Rozporządzenia Rady Ministrów dnia ... w sprawie Planu Informatyzacji Państwa na lata 2007-2010 (w brzmieniu skierowanym do uzgodnień międzyresortowych).
Na co warto zwrócić uwagę? Bieżący nadzór nad wykonywaniem zadań wynikających z Planu jest realizowany przez Radę Ministrów za pośrednictwem Międzyresortowego Zespołu do spraw Informatyzacji, powołanego zarządzeniem nr 141 Prezesa Rady Ministrów z dnia 12 września 2006 r. (por. Międzyresortowy Zespół do spraw Informatyzacji).
Poszukiwanie samego Planu należy rozpocząć od Załącznika nr 1 (to są Priorytety Rozwoju Systemów Teleinformatycznych Używanych do Realizacji Zadań Publicznych, 4 strony), Załącznik nr 2 to Zestawienie i Charakterystyka Ponadsektorowych i Sektorowych Projektów Informatycznych (7 stron), Załącznik nr 3 to Program Działań w Zakresie Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego (5 stron), wreszcie Załącznik nr 4 to Określenie Zadań Publicznych, które będą realizowane z Wykorzystaniem Drogi Elektronicznej (4 strony).
A zatem, udostępniony pakiet zawiera:
- Pismo Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów
- Tekst projektu rozporządzenia
- Uzasadnienie
- Załącznik nr 1
- Załącznik nr 2
- Załącznik nr 3
- Załącznik nr 4
Zwracam uwagę, że wśród priorytetów rozwoju systemów teleinformatycznych używanych do realizacji zadań publicznych na lata 2007-2010 w Planie wymieniono na pierwszym miejscu "neutralność technologiczną" (por. Głos za uznaniem neutralności technologicznej za priorytet). W ten sposób Priorytetami rozwoju systemów teleinformatycznych używanych do realizacji powyższych zadań są:
- neutralność technologiczna rozwiązań informatycznych wykorzystywanych w procesie informatyzacji administracji publicznej
- przekształcanie Polski w państwo nowoczesne i przyjazne dla obywateli,
- racjonalizacja wydatków administracji publicznej związanych z jej informatyzacją i rozwojem społeczeństwa informacyjnego.
Koncentrując się na celach realizacji Priorytetu nr 1 (neutralności technologicznej) trzeba zacytować fragment Planu:
Celem realizacji priorytetu nr 1 jest zachowanie zasady równego traktowania rozwiązań informatycznych wykorzystywanych w procesie informatyzacji administracji publicznej poprzez brak dyskryminacji lub preferencji wobec któregokolwiek z nich.
Cel priorytetu 1 zostanie osiągnięty poprzez:
- odpowiednie działania legislacyjne w obszarze informatyzacji i rozwoju społeczeństwa informacyjnego,
- wspieranie neutralności technologicznej w Polskich Ramach Interoperacyjności systemów teleinformatycznych administracji publicznej,
- zalecenie stosowania jawnych, powszechnie dostępnych standardów informatycznych,
- wspieranie rozwoju rozwiązań informatycznych sprzyjających zasadzie ich neutralności technologicznej.
Wskazanie "neutralności technologicznej" jako priorytetu uważam za osobisty sukces (chociaż jest to na razie tylko projekt). Chętnie widziałbym pewną modyfikację drogi do osiągnięcia celu, o którym mowa wyżej. Modyfikacja ta mogłaby polegać np. na tym, że zamiast wymienić "odpowiednie działania legislacyjne" można by doprecyzować o jakie "odpowiednie" działania chodzi (wskazanie niespójnych, nieneutralnych technologicznie przepisów, obowiązek inicjowania zmian legislacyjnych zmierzających do uzyskania neutralności, etc). "Wspieranie neutralności technologicznej" z pkt 2 również nie jest zbyt precyzyjnym postulatem, ale dobrze, że się pojawił (głównie chodzi o wskazanie wzorca kontroli, którym odpowiednie organy państwa winny się kierować przy ocenie, w tym kontroli i nadzoru oraz audytu). W pkt. 3 zamiast "zalecenia" należałoby wstawić "obowiązek stosowania jawnych, powszechnie dostępnych standardów informatycznych" (dodając jeszcze, że nieobjętych prawami wyłącznymi, takimi jak np. prawo autorskie), zaś w pkt 4 zamiast "sprzyjających" powinno znaleźć się "realizujących".Wszak chodzi o uzyskanie celu, nie zaś jedynie o zmierzanie w jego kierunku.
Życzę Państwu spokojnej analizy projektu, jednocześnie zachęcam do podzielenia się na niniejszych łamach uwagami, które pewnie się Państwu nasuną w trakcie lektury.
Odrębnie udostępniono również Projekt Rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji zmieniające (go?) rozporządzenie w sprawie kryteriów i trybu przeznaczania oraz rozliczania środków finansowych na informatyzację (w brzmieniu skierowanym do uzgodnień międzyresortowych) (którego podstawą jest art. 12 ust. 6 ustawy z dnia 17 lutego 2005 r. o informatyzacji działalności podmiotów realizujących zadania publiczne).
Zachęcam również do przeczytania:
- Migawki z Legionowa - dyskusja o interoperacyjności, standardach i informatyzacji państwa
- Plan na 2006 rok już od września
- Informatyzacja, akty wykonawcze, delegacje i ich konstytucyjność
- Rada Ministrów przyjęła Plan Informatyzacji Państwa na rok 2006
- Czekając na Plan Informatyzacji Państwa na lata 2007-2010
Podobne doniesienia i komentarze gromadzę w dziale informatyzacja niniejszego serwisu.
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
Uwagi PIIT do Planu
W swojej Opinii do projektu rozporządzenia „Plan Informatyzacji Państwa na lata 2007-2010” (PDF) Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji odnosi się do propozycji związanych z neutralnością technologiczną i sposobem realizacji tego priorytetu. Podobnie jak ja PIIT chciałaby doprecyzować to, co ministerstwo zaproponowało, jednak w nieco inny sposób.
Zacytuje fragment opinii:
Jeśli uznamy, że Polskie Normy mają decydować co jest standardem a co nie jest, to mamy problem, gdyż Polskie Normy są chronione przez prawo autorskie (na co wielokrotnie już zwracałem uwagę), tak więc nie będzie spełniony jeden z postulatów otwartości standardu.
W każdym razie z cytatu widać, że PIIT pragnie inaczej nieco podejść do problemu, niż ja. Inna sprawa, że nie było dyskusji. Plan przedstawiono "znienacka". W Radzie Informatyzacji wymieniliśmy się szeregiem maili (rada ma 30 dni na wydanie opinii, co wynika z ustawy, zaś do Członków Rady nie przesłano projektu wcześniej, niż opublikowano go w BIP, krótko mówiąc: jest zgrzyt).
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Nowe informacje
Otóż okazuje się, że wysłano Radzie Informatyzacji projekt rozporządzenia do opinii. Jak się dowiedziałem: "Uczynił to Dep. Prawny MSWiA, bo na kilka dni przed opublikowaniem Planu w Internecie został on wysłany na ręce Przewoniczącego Rady". Z innych źródeł: "...5.XII.br. Departament Prawny MSWiA wysłał do Państwa ww.projekt pocztą tradycyjną".
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Hmmm
Wydaje mi sie ze ustawowy charakter PIP 2007-10 wskazuje ze sluzby ministra wlasciwego ds informatyzacji winny przekazac ow dokument Radzie ZANIM nadany mu zostanie bieg uzgodnien miedzyresortowych. Ale moze sie myle...
Niestety (albo stety) mylisz
Niestety (albo stety) mylisz sie.
In ignorantia felice
"Jeśli uznamy, że Polskie Normy mają decydować co jest standardem a co nie jest, to mamy problem"
Bo nie rozumiemy co to jest norma ani co to jest standard.
Zagdanienie jest bardzo istotne (poprawnosc tlumaczenia i uzywania slow" norma i standard, gdyz sa one wykorzystywane w SIWZ wielu przetargow. Niedokladne tlumaczenie albo bledne uzywanie prowadza do problemow (sluze przykladami).
Rowniez zdanie "polskie normy są chronione przez prawo autorskie (na co wielokrotnie już zwracałem uwagę), tak więc nie będzie spełniony jeden z postulatów otwartości standardu."
dowodzi ze autor nie wie o czym pisze. Wystarczy przeczytac ze zrozumieniem definicje normy.
Z tego co wiem, Rada Informatyzacji ma ustanaiwac i promowac stanardy w technikach informatycznych. Bedzie to trudne jezeli jej czlonek nie wie co ma robic.
a ja się powstrzymam
Co do kompetencji Rady Informatyzacji, to kreująca te kompetencje ustawa nie wspomina nic o "ustanwianiu i promowaniu stanardów w technikach informatycznych". Ale jako ciekawostkę wspomnę, że do zadań Rady należy m.in. "tłumaczenia na język polski norm lub innych dokumentów normalizacyjnych", istotnych dla ustalania wymagań dla systemów teleinformatycznych oraz wymagań dla rejestrów publicznych i wymiany informacji w formie elektronicznej (art. 17 ust. 2 ustawy z dnia 17 lutego 2005 r. o informatyzacji działalności podmiotów realizujących zadania publiczne - polecam serdecznie zapoznanie się z kompetencjami ustawowymi RI). Mogę zagwarantować, że Rada Informatyzacji nie przetłumaczyła na język polski żadnej normy ani innych dokumentów normalizacyjnych. Liszę też, że po nowelizacji ustawy ten organ opiniodawczo-doradczy ministra (o ile nie zostanie całkiem zlikwidowany) nie będzie musiał bawić się w tłumaczy.
Ustawa z dnia 12 września 2002 r. o normalizacji przynosi definicję legalną "normy" - jest to "dokument przyjęty na zasadzie konsensu i zatwierdzony przez upoważnioną jednostkę organizacyjną, ustalający - do powszechnego i wielokrotnego stosowania - zasady, wytyczne lub charakterystyki odnoszące się do różnych rodzajów działalności lub ich wyników i zmierzający do uzyskania optymalnego stopnia uporządkowania w określonym zakresie". Do tego dochodzi jeszcze art. 5 ust. 1 tej ustawy: "Polska Norma jest normą krajową, przyjętą w drodze konsensu i zatwierdzoną przez krajową jednostkę normalizacyjną, powszechnie dostępną, oznaczoną - na zasadzie wyłączności - symbolem PN".
Był Pan uprzejmy odnieść się do moich twierdzeń odnośnie praw autorskich sugerując, że nie wiem o czym piszę. Zatem przywołam jeszcze brzmienie art. 5 ust. 5 ustawy o normalizacji, który skromnie wspomina, że "Polskie Normy korzystają z ochrony jak utwory literackie, a autorskie prawa majątkowe do nich przysługują krajowej jednostce normalizacyjnej". Dlatego właśnie Polskich Norm nie mogę tak sobie opublikować w tym serwisie, gdyż będzie to stanowiło naruszenie prawa autorskiego, a za to grozi kara pozbawienia wolności do 5 lat, jeśli by ktoś uznał, że uczyniłem sobie z tego stałe źródło dochodu, w przeciwnym razie do dwóch lat (trzech lat, jeśli w celu osiągnięcia korzyści majątkowej) - wynika to z ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, z art. 116.
Odnośnie otwartości "standaru" moje rozumienie tej otwartości kształtowane jest przez Rekomendacja Komisji Europejskiej EUROPEAN INTEROPERABILITY FRAMEWORK FOR PAN-EUROPEAN eGOVERNMENT SERVICES version 1.0 dotycząca minimalnych warunków, jakie musi spełniać specyfikacja, by standard został uznany za otwarty:
"Specyfikacja dostępna bezpłatnie", "każdy mógł go kopiować, dystrybuować". Polskie Normy nie są dostępne bezpłatnie i nie każdy może je dystrybuować, o czym Pan wie, jako członek komitetu technicznego nr 171 PKN ds. Inżynierii oprogramowania i osoba zajmująca się "doradztwem w zakresie wdrażania norm dotyczących informatyki i bezpieczeństwa informacji" (chyba, że mylę się co do osoby). Hmm.. To chyba wszystko. Zatem Szanowny Panie Doktorze, proszę przyjąć życzenia szczęśliwego Nowego Roku no i potem też całego roku.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
normy a standardy - pytanie do PKN
Bardzo proszę o przytoczenie przykładów niedokładnych tłumaczeń i błędnych użyć pojęć "norma" i "standard", o których Pan wspomniał.
Przy okazji - skoro już pojawił się tu ktoś związany z PKN to pozwolę sobie powtórzyć pytanie, które swego czasu kilkakrotnie kierowałem do PKN mailem (niestety bez żadnego odzewu) - czy PKN kontroluje w jakikolwiek sposób, czy na produkty lub procesy zgodne lub w inny sposób związane z Polskimi Normami nie przysługują komuś patenty?
Chodzi mi o odpowiednik procedur ustalonych w regulaminach takich organizacji jak ISO
Jeżeli nie, to fakt objęcia PN ochroną prawa autorskiego wydaje mi się o wiele mniejszym zagrożeniem w porównaniu do sytuacji, w której PN powołana w przepisach prawa (a zatem stosowana obowiązkowo) okaże się przedmiotem prawa z patentu konkretnego gracza rynkowego. W takiej sytuacji mielibyśmy do czynienia ze sprawą analogiczną do tej, którą już tu kiedyś opisałem ("patent na ekologiczne paliwo").
Zagrożenie to wynika z faktu, że o ile prawo autorskie ogranicza korzystanie z "utworu", za które w przypływie euforii uznano PN, to prawo patentowe ogranicza korzystanie z produktów lub procesów zgodnych z PN (zakładając, że został na takie udzielony patent). W takiej sytuacji konkurenci będą musieli nie tylko zakupić egzemplarz(e) norm w PKN, a również licencję od uprawnionego z patentu.
ISO wymaga w takiej sytuacji udzielenia licencji na warunkach RAND. W3C, o ile mi wiadomo, na warunkach "royalty-free". Jakich warunków wymaga PKN? Dodam tylko, że dla konkurujących przedsiębiorców nie tyle ważne jest uzyskanie licencji nieodpłatnie, co raczej na warunkach, które umożliwiają im swobodną konkurencję, a nie konieczność ustalania własnych działań z bezpośrednim rywalem.
dodam jeszcze o PN
Ja mam zaś jeszcze jedną wątpliwość związaną tym razem z "doradztwem". Tego typu doradztwo w zakresie "wdrażania norm" (weźmy dla uproszczenia Polskie Normy) zwykle prowadzone jest przez przedsiębiorców (przedsiębiorstwa), chociaż nie chcę generalizować. Problem jaki widzę pojawia się w chwili, gdyby ktoś chciał prowadzić szkolenia z PN. Szkolenia takie poza "publicznym wykonaniem" wiążą się zwykle również z przygotowaniem materiałów szkoleniowych (opracowanie), a czasem też warto udostępnić treść dokumentów, których szkolenie dotyczy (opublikowanie, rozpowszechnienie, najem, odtworzenie, etc.). PN są chronione przez prawo autorskie - co starałem się wykazać powyżej. W kontekście szkoleń trzeba zatem spojrzeć na przepisy prawa autorskiego dotyczące dozwolonego użytku. Art. 27 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych stwierdza, że "Instytucje naukowe i oświatowe mogą, w celach dydaktycznych lub prowadzenia własnych badań, korzystać z rozpowszechnionych utworów w oryginale i w tłumaczeniu oraz sporządzać w tym celu egzemplarze fragmentów rozpowszechnionego utworu". Przedsiębiorcy nie są - co do zasady - instytucjami naukowymi ani oświatowymi. Więc może należy sięgnąć do art. 29 ustawy, a tam mowa o "urywkach rozpowszechnionych utworów lub drobnych utworach w całości", ale też "w zakresie uzasadnionym wyjaśnianiem, analizą krytyczną, nauczaniem". Nie będę mógł całej normy przywołać, nie mówiąc o opracowaniu, bo do tego wymagana jest zgoda (art. 2 ust. 2 ustawy mówi o uzyskaniu zgody na korzystanie z opracowania - prawo zależne). Nie rozwiązuje problemu również ust. 2 art. 29 (wolno w celach dydaktycznych i naukowych zamieszczać rozpowszechnione drobne utwory lub fragmenty większych utworów w podręcznikach i wypisach), jak również ust. 21 tego artykułu, który wspomina o antologiach. W obu ostatnich przypadkach twórcy przysługuje prawo do wynagrodzenia.
Innymi słowy - objęcie PN monopolem autorskim na podstawie art. 5 ust. 5 ustawy o normalizacji musi napotykać na problem związany ze szkoleniem i wdrażaniem PN przez inne podmioty, które nie mają z PKN ułożonych formalnie relacji. A taka sytuacja nie jest w moich oczach uzasadniona. W przypadku szkoleń będzie można wykazać, że ktoś z takich szkoleń uczynił sobie "stałe źródło dochodu" (do 5 lat pozbawienia wolności, por. wyżej). Oczywiście są jeszcze przepisy prawa autorskiego, które wskazują możliwe roszczenia wynikające z ochrony autorskich praw majątkowych, których można dochodzić w procesie cywilnym (Rozdział 9 ustawy - Ochrona autorskich praw majątkowych: zaniechanie naruszenia, wydanie uzyskanych korzyści, zapłacenie w podwójnej, a w przypadku gdy naruszenie jest zawinione, potrójnej wysokości stosownego wynagrodzenia z chwili jego dochodzenia, naprawienie szkody).
Skoro zatem zajmuje się Pan, Panie Doktorze, doradztwem w zakresie wdrażania norm dotyczących informatyki i bezpieczeństwa informacji, to ciekaw jestem jak rozwiązał Pan wymienione wyżej problemy (chętnie dowiem się również, że błądzę, o ile przedstawi Pan jakiekolwiek uzasadnienie takiej tezy). Członkostwo w komitecie technicznym PKN nie oznacza uzyskania określonych praw w zakresie korzystania z autorskich praw majątkowych do utworów, które to prawa przysługują PKN.
W przypadku informatyzacji administracji publicznej trzeba będzie zrobić dość dużo szkoleń. To kolejny argument za stosowaniem „otwartych” rozwiązań w zakresie standardów (por. wyżej rekomandacja Komisji Europejskiej). Nie miałbym nic przeciwko temu, by ustawy przywoływały Polskie Normy właśnie wprowadzając w administracji publicznej określone standardy, ale wówczas jedynie, gdy PKN nie będzie mógł w zakresie tych właśnie norm korzystać z monopolu autorskiego, jaki daje mu dziś ustawa.
Zdaję sobie jednocześnie sprawę z tego, że stosowanie PN jest – co do zasady – dobrowolne, z istotnymi wszak wyjątkami: ministrowie mogą, w drodze rozporządzenia, wprowadzić obowiązek stosowania Polskiej Normy (m.in. gdy dotyczy ona w szczególności wyrobów zamawianych przez organy państwowe), stosowanie Polskich Norm jest również obowiązkowe, jeżeli normy te zostaną powołane w ustawach. (art. 19 ustawy o normalizacji). Nie ma jednak jasnych wskazówek ustawowych, dotyczących sytuacji prawnoautorskiej po powołaniu się na PN przez ustawodawcę lub po wprowadzeniu obowiązku stosowania PN przez ministra. Oczywiście jest art. 4 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jednak on nie załatwia sprawy, gdyż PN przywołana w ustawie lub, której obowiązek stosowania wprowadził minister w rozporządzeniu nie staje się przez to aktem normatywnym (chociaż w pewien sposób – to uproszczenie - zaczyna pełnić taką funkcję; to jednak ustawa o normalizacji definiując „dokument normalizacyjny”, którego podstawową postacią jest „norma” wyraźnie wskazuje, że ten dokument nie jest aktem prawnym). Nie da się zastosować do PN art. 4 ust. 2 - "urzędowe dokumenty, materiały, znaki i symbole", bo ustawodawca wyraźnie objął PN monopolem prawnoautrskim w ustawie o normalizacji. Innymi słowy - obowiązkowe stosowanie wynikające w przywołanych wyżej sytuacjach nie powoduje, że PN przestaje być chroniona prawem autorskim.
Postulat wprowadzania standardów w ten sposób, że ustawy będą powoływały się na stosowne PN można przyjąć jedynie wówczas, gdy do art. 19 ustawy o normalizacji doda się wyraźne wyłączenie spod monopolu prawnoautorskiego takich właśnie dokumentów (norma to dokument - o czym świadczy przywołana wyżej definicja ustawowa normy), w których znajdą się oczekiwane przez administrację publiczną standardy w zakresie teleinformatyki.
Dla porządku chyba jedynie trzeba wspomnieć, że w ustawie o normalizacji ani razu nie pada słowo „standard”.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Jeszcze uwagi PTI do PIP
Pomyślałem, że może kogoś to zainteresować, że dostępne są "Uwagi Polskiego Towarzystwa Informatycznego do Rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie Planu Informatyzacji Państwa na lata 2007 – 2013" (PDF). Poza tym, że projekt rozporządzenia mówi o latach 2007 - 2010, to dziwnie znajomo brzmią tezy, które tu zacytuję (gdyż dotyczą neutralności technologicznej, a to mnie w PIP najbardziej interesuje):
Hmm...
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
wiki-BIP jeszcze raz
Utyskiwanie VaGli, że kogoś tam znowu pominięto przy projektowaniu istotnego aktu prawnego przypomniały mi mój pomysł postawienia ogólnopolskiego wiki z projektami aktów prawnych.
Cóż stoi na przeszkodzie, aby każda instytucja publiczna projektująca jakikolwiek dokument (ewentualnie poza rozstrzygnięciami w konkretnej sprawie) nie miała go (tego projektu) publikować na takiej stronie? Cóż stoi na przeszkodzie, aby każdy mógł edytować taki projekt (z zachowaniem kolejnych zmian)?
Mam wrażenie, że realizacja tego pomysłu byłaby większym krokiem ku społeczeństwu informacyjnemu niż najlepszy nawet Plan Informatyzacji Państwa.
Nie wydaje mi się również, że wymagałoby to jakiejkolwiek nowelizacji przepisów lub ponoszenia jakichkolwiek istotnych kosztów.
Ja nie utyskuje
Ja Krzysztofie nie utyskuje. Relacjonuje jedynie wymianę maili w ramach dyskusji w Radzie Informatyzacji. Nie raz miałem do czynienia z sytuacją związaną z koniecznością zaopiniowania sporego projektu na dzień następny, a czasem na dzień poprzedni. Co zaś tyczy projektu Wiki oraz Twojego pomysłu z nim związanego (por. I Ty możesz zostać prawodawcą), to pewnie czytałeś: Ogarnąć jakoś proces tworzenia spójnego prawa oraz Debata publiczna o podatkach na wiki, a wcześniej felietony To legalna zabawa! i Powszechna znajomość prawa? :)
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
chyba zostaliscie wysluchani :)
Wydaje mi sie Krzysztofie, ze plany takiego wlasnie "workflow" powstaja w KPRM'ie. Tworzony jest system - karta projektu ustawy, ktory sluzyc bedzie wlasnie takiej koordynacji dzialan nad aktami prawnymi i dokumentami strategicznymi. W danym pliku maja byc informacje zarowno o akcie, konsultacjach spolecznych,jak i przewidywanym udziale sil lobbingowych. Zgodnie z zalozeniami w teczce ustawy beda tez podpiete informacje o pracach sejmu nad ustawa. Poniewaz platforma ta bedzie interaktywna, wiec dane beda wprowadzane przez wieksza ilosc uczestnikow, z roznych resortow. Przy czym kazda zmiana bedzie widoczna. Wlasnie przydzielenie konkretnych rol dostepowaych i uprawnien powinno wyeliminowac opoznienie w przeplywie danych miedzy resortami i innymi zainteresowanymi cialami administracji.
Just
Początek drogi
Domyślam się, że chodzi o ten system, który opisany był w tekście Programowa kontrola tempa pracy wiceministrów. Może być z tym wiele radości, jak z każdym serwisem internetowym (por. działy accessibility, e-government, a zwłaszcza uwagi w tekście Zwrot koncepcyjny w sprawie Centralnej Informacji o Działalności Gospodarczej i system InDyGo). No, ale zobaczymy co tam wymyślą. Oby nie było tak, jak z tym społecznościowym portalem e-PUAP. Ktoś jednak sporo pracy będzie musiał poświęcić, by taki serwis nie umarł śmiercią naturalną (por. Pusta debata). Bez redakcji (meta redakcji) utrzymanie serwisu będzie niezwykle trudne. Inna sprawa, że - w moim odczuciu - tworzenie kolejnego, niezintegrowanego z innymi serwisu nie jest potrzebne. Potrzebne jest za to takie stworzenie serwisu (jednego) administracji rządowej, by był on elastyczny. Jeden serwis, nie zaś wiele serwisów różnych ministerstw, urzędów centralnych, etc. (por. Ministerstwo Transportu ma nową stronę - dlaczego każdy resort ma mieć własną?). A jak już rozpoczną się prace nad jednym serwisem internetowym, to trzeba zatroszczyć się o to, by nie udało się go wyłączyć jakimś mało subtelnym DDoS'em (por. Zobaczyć wynik po ocenie zamówienia).
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Do listy projektow z ktorymi
Do listy projektow z ktorymi nie wiadomo za bardzo co zrobic (vide portal spolecznosciowy ePUAP) dodalbym oslawiony system EWDP - czyli "workflow" wymiany danych zwiazanej ze wspolpraca europejska. Okazalo sie ze skuteczniejsza i prostsza w dzialaniu okazala sie zwykla poczta elektroniczna.
A pisze to nie bez kozery bo jak mowil mi jeden z pracownikow DI MSWiA powaznie rozwaza sie azeby jadrem systemu KPRM byla wlasnie uproszczona wersja EWDP.
chyba bardzo uproszczona
Nie wydaje mi sie, aby te dwa systemy bazowaly na jednym schemacie. Mam niemila przyjemnosc musiec pracowac w systemie EWDP i chociaz przechodzilam przez gruntowne szkolenie (2 dni), to system jest dla mnie bardzo nieintuicyjny. Korzystanie z niego, podpinanie dokumentow i wypracowywanie stanowisk zajmuje przez to bardzo duzo czasu. Wiec nie zdaje moim zdaniem egzaminu. A polecenia w systemie maja znaczenie rozbiezne z potocznym ich znaczeniem.
Ostatnio zapoznawalam sie z systemem KPRM i mam wrazenie, ze nawet bez szkolenia (3 godziny) moglabym w tej bazie pracowac.
Nie wydaje mi sie tez aby systemy (EWDP i KPRM )mialy wspolne jadro. Moim zdaniem sa to odmienne systemy bazodanowe pochodzace od dwoch konkurencyjnych firm informatycznych. Tak mi sie przynajmniej wydaje :)
Just
narzędzia budowy społeczeństwa informacyjnego
Jak rozumiem z powyższego, projektowane jest narzędzie umożliwiające tylko niektórym aktywny udział w procesie projektowania prawa.
Ponawiam zatem moje pytanie - ja sam nie potrafię udzielić na nie odpowiedzi twierdzącej: Czy jest jakieś uzasadnienie, aby odmówić komukolwiek edycji projektów aktów prawnych na dowolnym etapie ich powstawania?
Wyobrażam sobie następującą procedurę i rozwiązania techniczne:
Ponieważ państwo polskie dysponuje dość dużą społecznością osób żywotnie zainteresowanych kształtem prawa to umożliwiając nieograniczoną edycję nie ryzykujemy braku zainteresowania. Wręcz, urzędnicy uzyskają istotną pomoc dzięki jednostkom (lub innym urzędnikom), które wskażą wzajemne powiązania między projektami lub projektami a prawem już istniejącym.
Publiczny dostęp i możliwość dyskusji ograniczy możliwość spamowania takiego wiki projektami chroniącymi interes tylko wybranych grup.
Ewentualne problemy wynikające z faktu, że nie wszyscy mają dostęp do Internetu, co może skutkować wypracowywaniem projektów nie odpowiadających interesom wszystkich obywateli można istotnie ograniczyć przez to, że to użytkownikami systemu będą tak samo urzędnicy i politycy (parlamentarzyści itp.) - oni to mają obowiązek lub czują powołanie do reprezentowania osób, które nie są w stanie reprezentować się bezpośrednio.
Poza tym, decyzję o włączeniu zmian zaproponowanych przez internautów do oficjalnego projektu zapadałaby w odpowiedzialnym resorcie - tu jest również miejsce na ochronę interesu publicznego.
Od strony technicznej - według mojej wiedzy - powyższy pomysł nie wymaga więcej niż oprogramowanie typu MediaWiki. Ewentualnie państwo może zamówić dopisanie określonych modułów/pluginów...
Jak już wspominałem - wdrożenie powyższego rozwiązania nie wymaga według mojej wiedzy nowelizacji jakichkolwiek przepisów prawa.
Utopia, mrzonka, czy rewelacja?
Jestem za Open Source
Mysle ze Wiki byloby idealnym rozwiazaniem. Jest to system sprawdzony i skuteczny, prosty w wykorzystaniu a co najwazniejsze otwarty i darmowy.
W ogole najwyzszy czas postawic nie werbalnie a realnie na rozwiazania otwarte:
Komisja Europejska swoje potezne repozytorium wszystkich komitetow i grup roboczych (ok 1000!) zbudowala w oparciu (o stale rozwijany) Open Source'owy system CIRCA. Mialem okazje z nim pracowac i uwazam ze jest to swietne, dopracowane narzedzie. Z tego co wiem kody CIRCA sa dostepne nieodplatnie dla wszystkich administracji krajowych krajow czlonkowskich UE ale nie mam pojecia czy ktokolwiek w RP owe kody od Komisji pozyskal.
CIRCA
Dostepem do kodow i instalek CIRCA chwalil sie swego czasu na konferencjach b. dyrektor Bogucki z b. Departamentu Spoleczenstwa Informacyjnego b. Ministerstwa Nauki i Informatyzacji;-)
Swoja droga skoro wszystko jest "byle" a sam dyrektor zniknal z branzy to i pewnie instalki CIRCA gdzies wcielo...