własność intelektualna

"Nowa nadzieja" w government 2.0? - rozmowa ze Zbigniewem 'Gandalfem' Branieckim o nowym projekcie

Zbigniew Gandalf BranieckiMedia dziś pasjonują się niezwykłą rolą mało istotnych - z mojej perspektywy - komunikatów, które wysyłają sobie politycy w serwisach takich, jak Twitter. Ponoć "w polityce już zupełnie o nic nie chodzi" - jak podsumował sytuację prowadzący w jednym z dzisiejszych telewizyjnych programów... Na polityce się nie znam, ale nie tak dawno pytałem: Udzielisz wsparcia, gdy na horyzoncie pojawi się alternatywny dostęp do informacji publicznej? Kilka osób uznało, że takie wsparcie mogłoby być dobrym pomysłem. W dziale Re-use tego serwisu jest więcej podobnych tekstów na temat ponownego wykorzystania informacji z sektora publicznego, łącznie z tekstem z 2008 roku: Przejmujemy państwo. Niniejszym dodaję do tego działu wywiad ze Zbigniewem 'Gandalfem' Branieckim, który właśnie, nie czekając na uformowanie się "grupy inicjatywnej", uruchomił trzy serwisy internetowe, czerpiące dane źródłowe z internetowych stron polskiej administracji publicznej. Pytanie teraz brzmi: jak do tego typu inicjatywy ustosunkuje się rzeczona administracja? Jeśli nie będzie chciała pomóc, to mogłaby przynajmniej nie przeszkadzać... Jest też inne pytanie: jaka będzie rola mediów, jeśli rzeczywiście dałoby się uzyskać "twarde dane" na temat aktywności osób sprawujących władzę w państwie, a nie jedynie odarty z merytoryki flirt aspirujących do władzy z mediami, a za ich pośrednictwem z "konsumentami mediów"?

Prace nad Re-use w Szwecji, co słychać w Polsce?

Jak wiadomo w październiku 2008 roku Komisja Europejska wszczęła postępowanie w sprawie naruszenia przepisów przez Polskę i Szwecję w związku z niepełnym wdrożeniem przepisów dotyczących wspólnych warunków ponownego wykorzystywania informacji wytworzonych, zgromadzonych i dzielonych przez organy publiczne UE. Jako kraj otrzymaliśmy dwa miesiące na pełną transpozycję stosownej dyrektywy. Pojawiły się nawet założenia do ustawy, chociaż zostały - można tak powiedzieć - krytycznie przyjęte zarówno przez biznes, organizacje społeczne, były również krytykowane przez ministerstwa i RCL. Po debacie z 5 lutego rząd zdecydował się na przeprowadzenia "konsultacji trwających prac legislacyjnych dotyczących sfery technologii teleinformatycznych, mediów i rozwoju społeczeństwa informacyjnego". Trudno znaleźć na ten temat jednak nowych doniesień, chociaż dziś, po godzinie 20:00, opublikuję pewną notatkę na temat "społecznych inicjatyw" związanych z re-use, co może okazać się interesujące dla kilku osób. Tymczasem Szwecja właśnie zaproponowała swoją ustawę dotyczącą ponownego wykorzystania informacji z sektora publicznego.

Ekspertyzy przygotowane dla MSWiA przez stowarzyszenie są informacją publiczną (II SAB/Wa 155/09 - Wyrok WSA w Warszawie)

Pewna spółka zwróciła się do Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z wnioskiem o udostępnienie informacji publicznej dotyczącej wszystkich ekspertyz wykonywanych przez pewne stowarzyszenie na rzecz MSWiA w okresie od 1 stycznia 2008 r. do dnia otrzymania przedmiotowego wniosku. Spółka złożyła również równoległy, analogiczny wniosek do Dyrektora Centrum Projektów Informatycznych MSWiA. Chodziło w tych wnioskach o ekspertyzy sporządzane przez Towarzystwo na rzecz Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji w związku z tworzeniem przez ten organ systemów informatycznych... I oto 4 lutego 2010 roku zapadł w tej sprawie wyrok WSA w Warszawie.

O blokowaniu treści w internecie - prezydencja proponuje debatę w Unii Europejskiej

znak: uwaga stan zagrożenia"Uznając wartość decyzji ramowej Rady 2004/68/WSiSW dotyczącej zwalczania seksualnego wykorzystywania dzieci i pornografii dziecięcej, decyzji ramowej Rady 2008/913/WSiSW w sprawie zwalczania pewnych form i przejawów rasizmu i ksenofobii za pomocą środków prawnokarnych oraz dyrektywy w sprawie egzekwowania praw (2004/48), należy przyznać, że konieczne jest zwiększenie i koordynacja wysiłków państw członkowskich Unii Europejskiej skierowanych przeciw tego rodzaju działalności" - to fragment noty prezydencji hiszpańskiej. Okazało się jednocześnie, że przegapiłem wcześniej projektowaną Decyzję Ramową Rady w sprawie zwalczania seksualnego wykorzystywania i niegodziwego traktowania dzieci w celach seksualnych oraz pornografii dziecięcej, uchylająca decyzję ramową 2004/68/WSiSW, w której umieszczono przepis nakazujący blokowanie treści. Ten projekt, to jedna z możliwych odpowiedzi na pytanie: skąd się wziął Rejestr Stron i Usług Niedozwolonych...

Udzielisz wsparcia, gdy na horyzoncie pojawi się alternatywny dostęp do informacji publicznej?

Po stronie rządowej można zaobserwować wzmożone deklaracje chęci zwiększenia partycypacji społecznej dla lepszego udostępniania informacji publicznej obywatelom, w szczególności w celu udrożnienia kanałów konsultacji społecznych stanowionego prawa. Można z troską pochylić się nad tym, że aż trzy (lub więcej) ośrodków decyzyjnych po stronie rządowej podejmuje - jak się wydaje - niezależne działania. Można martwić się o to, że w procesie zamówień publicznych państwo kupi jakieś platformy do konsultacji/publikacji... Być może coś z tego wyjdzie, a może niewiele. Gdyby jednak pojawił się na horyzoncie projekt społeczny, wykorzystujący narzędzia o otwartym kodzie z możliwością udziału w nim zainteresowanych, a którego celem byłoby przeparsowanie opublikowanych już na różnych stronach www informacji publicznych (Sejm, Senat, Prezydent, Rząd) i udostępnienie wszystkim zainteresowanym API do tak zebranych danych... Pojawią się pewne problemy, gdyż wyobrażam sobie, że aktualni ich "gospodarze" nie są jeszcze gotowi na zmianę paradygmatu oceny "własności" informacji publicznej i mogą poczuć się niekomfortowo zdając sobie sprawę, że poza ich kontrolą pojawi się serwis (serwisy) agregujący i udostępniający "ich" informacje na dużą skalę (por. Przejmujemy państwo). Pojawią się też problemy logistyczne, trzeba by rozwiązać również kwestie finansowania takiego projektu. Gdyby zatem pojawił się taki projekt na horyzoncie, to... Jakie widzicie Państwo problemy do rozwiązania i jakie drogi rozwiązania warto rozważyć?

Marketing szeptany, serwis społecznościowy i jego regulamin a zakłócanie pracy sieci teleinformatycznej

Komenda Wojewódzka Policji w Łodzi opublikowała na policyjnych stronach interesującą (chociaż nie podpisaną z imienia i nazwiska) notatkę na temat zakłócania pracy sieci teleinformatycznej. Chodzi o dwóch uczniów szkoły, którym "grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat więzienia". Za co? Opis czynu dotyczy "zautomatyzowanego zakładania kont w serwisie społecznościowym". Erotyczne zdjęcia miały być wabikiem kierującym na strony serwisu aukcyjnego. Chociaż notatka nie stawia kropki nad "i", ale przy okazji tego doniesienia można zastanawiać się nad tym, w jaki sposób policja podchodzi do problematyki "marketingu szeptanego" i czy rzeczywiście doszło do popełnienia jakiegokolwiek przestępstwa (pomijając znalezione w mieszkaniach płyty). Można również zastanawiać się, czy policja będzie reagowała w takich sytuacjach zawsze w taki sam sposób, jak zareagowała pod wpływem informacji od "zaniepokojonych przedstawicieli popularnego portalu społecznościowego".

Interpelacja w sprawie wykorzystywania opinii zamieszczonych na ministerialnej stronie internetowej

Okazuje się, że nie tylko mnie ciekawi status materiałów publikowanych na stronach administracji rządowej i nie tylko mnie zastanawia brak wskazania osób, który dany dokument przygotowały. W grudniu zeszłego roku poseł Wojciech Żukowski złożył Interpelację nr 12976 w sprawie wykorzystywania opinii zamieszczonych na stronie internetowej MEN jako źródła interpretacji przepisów prawa oświatowego, a skierował ją do Ministra Edukacji Narodowej. Odpowiedziała Krystyna Szumilas - sekretarz stanu w Ministerstwie Edukacji Narodowej. Odpowiedź pozostawia mój znaczny niedosyt. Nazwisk się nie umieszcza, ponieważ stanowiska są "rezultatem współpracy wielu osób z różnych komórek". Opinie się umieszcza, chociaż art 7 Konstytucji stwierdza, że organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa... Odpowiedź niewiele wnosi do ważnego zagadnienia Re-use, tj. ponownego wykorzystania informacji z sektora publicznego...

Rządowa propozycja współpracy z "internautami": droga ku sanacji czy rozmycie odpowiedzialności?

spinki do mankietów z komputerowymi małpkamiOd spotkania w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w wielu komentarzach podkreślało już, że nie chodzi o "internautów", a o obywateli. Dziś Rząd opublikował propozycję współpracy z internautami-obywatelami. Oczywiście warto docenić gest strony rządowej. Rejestr Stron i Usług Niedozwolonych zostanie usunięty z projektu ustawy nowelizującej ustawę hazardową. Pojawiają się również oczywiście pewne zagrożenia. W pierwszej kolejności problem ewentualnej doraźności działań. Strona społeczna sygnalizuje brak przejrzystości procesu legislacyjnego, a więc rząd proponuje konsultacje społeczne... przepisów dotyczących internetu. Tu raczej trzeba wypracować mechanizmy przejrzystości w całej administracji publicznej i całego procesu stanowienia prawa, nie tylko zaspakajać oczekiwania wobec jednej ze sfer aktywności obywateli. Takie rozwiązanie musi oznaczać systemowe podejście do przejrzystego finansowania i oceny racjonalności wydatków poniesionych na elektroniczne formy działania władzy. Istnieje również ryzyko rozmywania odpowiedzialności za propozycje.

Australijski wyrok w sprawie AFACT vs. iiNet - branża muzyczna i filmowa celuje w coraz niższe warstwy Sieci

4 lutego 2010 r. australijski Sąd Federalny w Sydney uznał, że spółka iiNet Ltd. nie może być odpowiedzialna za naruszenie autorskich praw majątkowych, których dopuszczali się konsumenci korzystający z usług tego przedsiębiorstwa telekomunikacyjnego. Po drugiej stronie sporu stanęła koalicja 34 krajowych (australijskich) i zagranicznych (amerykańskich) wytwórni z branży muzyczno-filmowej, w tym: Village Roadshow, Universal Pictures, Warner Bros Entertainment, Paramount Pictures, Sony Pictures Entertainment, Twentieth Century Fox Film Corporation, Disney Enterprises, Inc. oraz the Seven Network. Sprawa rozpoczęła się w 2008 roku, gdy Australian Federation Against Copyright Theft (AFACT) postanowiła pozwać spółkę iiNet.

Sąd zabezpieczył roszczenia dot. znaków towarowych i dóbr osobistych przez zablokowanie domeny koniecpzpn.pl

Pojawia się praktyka sądowa, która dotyczy ochrony naruszanych lub zagrożonych dóbr osobistych przez korzystanie z określonej nazwy domenowej (por. Nazwiska w domenach w Polityce i co mam zamiar zrobić). Polski Związek Piłki Nożnej złożył postanowił złożyć wniosek o zabezpieczenie przyszłego pozwu, którym ma zamiar domagać się ochrony naruszanych - Jego zdaniem - dóbr osobistych, ale podniósł również bezprawne wykorzystanie znaku towarowego (słowno-graficznego) PZPN w serwisie KoniecPZPN.pl. W dniu 14 stycznia 2010 roku Sąd Okręgowy w Łodzi Wydział I Cywilny wydał postanowienie (sygn. I Co 203/09) o udzielenie zabezpieczenia takiego powództwa. Abonent domeny (jeśli dobrze rozumiem) złożył zażalenie na to postanowienie.