O blokowaniu treści w internecie - prezydencja proponuje debatę w Unii Europejskiej
"Uznając wartość decyzji ramowej Rady 2004/68/WSiSW dotyczącej zwalczania seksualnego wykorzystywania dzieci i pornografii dziecięcej, decyzji ramowej Rady 2008/913/WSiSW w sprawie zwalczania pewnych form i przejawów rasizmu i ksenofobii za pomocą środków prawnokarnych oraz dyrektywy w sprawie egzekwowania praw (2004/48), należy przyznać, że konieczne jest zwiększenie i koordynacja wysiłków państw członkowskich Unii Europejskiej skierowanych przeciw tego rodzaju działalności" - to fragment noty prezydencji hiszpańskiej. Okazało się jednocześnie, że przegapiłem wcześniej projektowaną Decyzję Ramową Rady w sprawie zwalczania seksualnego wykorzystywania i niegodziwego traktowania dzieci w celach seksualnych oraz pornografii dziecięcej, uchylająca decyzję ramową 2004/68/WSiSW, w której umieszczono przepis nakazujący blokowanie treści. Ten projekt, to jedna z możliwych odpowiedzi na pytanie: skąd się wziął Rejestr Stron i Usług Niedozwolonych...
Na moje przeoczenie zwrócił uwagę Fidior w komentarzu Zło tkwi o wiele głębiej.... Wskazał również link do wspomnianego wyżej projektu z 25.3.2009 r., czyli wniosku dotyczącego Decyzji Ramowej Rady w sprawie zwalczania seksualnego wykorzystywania i niegodziwego traktowania dzieci w celach seksualnych oraz pornografii dziecięcej, uchylająca decyzję ramową 2004/68/WSiSW {SEC(2009) 355}{SEC(2009) 356}.
Tam też zwrócił uwagę na projektowany art. 18, który miał mieć brzmienie:
Artykuł 18 Blokowanie dostępu do stron internetowych zawierających pornografię dziecięcą
Każde państwo członkowskie podejmuje środki niezbędne do zapewnienia, by właściwe organy sądowe lub policyjne mogły zarządzić zablokowanie dostępu użytkowników Internetu do stron internetowych zawierających pornografię dziecięcą lub służących do jej rozpowszechnienia –albo by mogły doprowadzić do tego w inny podobny sposób, z zastrzeżeniem odpowiednich gwarancji, służących w szczególności zapewnieniu, by blokada ograniczała się do niezbędnego zakresu, by użytkownicy zostali poinformowani o przyczynach blokady oraz by dostawcy treści zostali poinformowani o możliwości zaskarżenia tej decyzji.
Fidior skomentował to w następujący sposób:
Co prawda po wejściu w życie Traktatu Lizbońskiego dyskusja nie jest kontynuowana (nie można przyjąć decyzji ramowej), ale KE kuje już nowy projekt - tym razem będzie to dyrektywa i stawiam dolary przeciwko orzechom, że znajdzie się w niej podobny zapis.
A jednocześnie wspomniany komentator wskazał zacytowaną we wstępie tej notatki notę z 19 lutego 2010 roku, która dotyczy pytania: "Jak walczyć z naruszeniami prawa własności intelektualnej oraz z treściami ksenofobicznymi, rasistowskimi i pornografią dziecięcą w Internecie?" Jak widać prezydencja hiszpańska połączyła prawo autorskie z pornografią dziecięcą i treściami rasistowskimi, co znamy z niektórych wersji projektu polskiej ustawy, w której miał się znaleźć Rejestr Stron i Usług Niedozwolonych. Wydaje się, że te prace rzucają pewne (nowe dla mnie) światło na całość prowadzonych prac - zarówno w Polsce, jak i w innych krajach (por. Francja pracuje nad filtrowaniem Sieci i policyjnymi trojanami (czy istnieje międzynarodówka legislatorów?), Niemieckie prawo o blokowaniu stron z pornografią dziecięcą wejdzie w życie w poniedziałek, Z historii prac nad Rejestrem Stron i Usług Niedozwolonych - posiedzenie z 3. grudnia 2009 r.). Kłania się problem braku dobrych uzasadnień projektowanych ustaw (w których tego typu nawiązania powinny znaleźć odpowiednią wzmiankę).
Co znajdziemy w nocie prezydencji? Po przedstawieniu na dwóch stronach pewnego wstępu prezydencja proponuje debatę, podczas której omówione zostaną następujące kwestie:
1. Jak zwalcza się w Państwa kraju publikowanie w Internecie pornografii dziecięcej i treści rasistowskich i ksenofobicznych oraz naruszanie własności intelektualnej za pośrednictwem Internetu? Czy w Państwa kraju możliwe jest blokowanie dostępu do stron zawierających takie treści?
2. Jak, Państwa zdaniem, należy zwalczać tego typu działalność na szczeblu Unii Europejskiej?
3. Jakie kroki można by podjąć w stosunku do treści rozpowszechnianych z serwerów, które znajdują się na terenie państw niebędących członkami Unii Europejskiej?
Na swoje usprawiedliwienie napiszę tylko, że nie przeoczyłem kiedyś skierowanej do Parlamentu Europejskiego propozycji walki z ksenofobią (por. Nienawiść rasowa w internecie - prace nad deklaracją parlamentarną w EU), co może być jeszcze wcześniejszym źródłem obserwowanych dziś działań...
O Decyzji ramowej 2004/68/WSiSW pisałem również:
- Pierwszego kwietnia rząd przyjął projekt nowelizacji kodeksu karnego
- Tak, tak, nowelizują kodeks karny... wizerunki małoletnich, hacking, 269b...
O IPRED (czyli o dyrektywie 2004/48) pisałem m.in. w tekstach:
- Implementacja IPRED w komisji
- Europejskie spory kompetencyjne i IPRED2
- ETS: nie muszą przekazywać danych w celu zapewnienia ochrony praw autorskich w ramach postępowania cywilnego
- Trwają prace nad nowelami prawa autorskiego: dozwolony użytek, IPRED i zbiorowy zarząd
Fidiorowi dziękuję za zwrócenie mi uwagi na przywołane tu materiały.
Na problem coraz trudniejszego śledzenia procesu legislacyjnego na poziomie ponadnarodowym zwracałem uwagę w tekście ACTA: Stanowienie prawa odrywa się od woli obywateli (również w Polsce) oraz Brak transparentności procesu stanowienia prawa w UE może sprzyjać robieniu wody z mózgu. To będzie coraz trudniejsze.
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
Nie uważam hipotezy za słuszną
Nie uważam hipotezy za słuszną, gdyż gdyby inspiracją był projekt tej decyzji ramowej Rady to oznaczałoby, że pomysłodawcę zakazanych stron należałoby szukać w Ministerstwie Sprawiedliwości. To Ministerstwo brało udział w negocjacjach na temat decyzji przez cały rok 2009.
http://consilium.europa.eu/showPage.aspx?id=549&lang=EN
Advanced search
Interinstitutional File: 2009/0049
Czy MS było aktywne w trakcie konsultacji międzyresortowych, czy w ogóle nie interesowało się projektem ustawy hazardowej?
"blokowanie" nie musi oznaczać koniecznie rozwiązań typu RSiUN
Z tego nie wynika jeszcze nakaz wprowadzania rozwiązań typu RSiUN.
W chwili obecnej, sąd (a w praktyce nieoficjalnie nawet prokuratura czy policja) może nakazać właścicielowi serwera znajdującego się na terenie Polski zablokowanie dostępu do strony zawierającej treści nie tylko zawierające, ale nawet jedynie podejrzane o pornografię dziecięcą (tak jak to było w moim przypadku, gdy wskutek donosu przejściowo zablokowano dostęp do zawartości wszystkich stron w moich dwóch domenach internetowych). Może też nakazać zablokowanie samej domeny (tak jak to zrobiono z koniecpzpn.pl).
To i tak już wykracza poza projektowaną dyrektywę, bo nie są zachowywane wymienione w niej gwarancje.
"Problem" jest oczywiście, gdy serwer stoi poza granicami Polski, ale w przypadku jeśli jest to obszar UE, to podejrzewam, że można to nakazać tak samo, a i w innych krajach raczej trudno przypuszczać, by po oficjalnym stwierdzeniu przez sąd, że na jakimś serwerze znajduje się pornografia pedofilska właściciel serwera nie byłby zobowiązany zablokować do niej dostępu lub całkowicie usunąć. Nawet w Sealandii (firma Havenco) nie wolno było umieszczać na serwerach takiej pornografii.
Interesująco będzie wyglądać też sprawa zgodności takiej dyrektywy z polskim konstytucyjnym zakazem cenzury prewencyjnej...
Opinia Rzecznika
Opinia Rzecznika Generalnego Yvesa Bota przedstawiona w dniu 23 lutego 2010 r., w połączonych sprawach C‑447/08 i C‑447/08, Otto Sjöberg (C 447/08), Anders Gerdin (C 448/08) przeciwko Åklagaren.
No i bardzo dobrze, niech blokują...
problem w tym, żeby blokowanie następowało w drodze wyroku niezawisłego sądu, po postępowaniu z zachowaniem zasad bezpośredniości, kontradyktoryjności, równości stron czy prawa do obrony (bo tak działa cywilizowany wymiar sprawiedliwości), po wtóre żeby następowało po stronie serwera (bo tylko to może być skuteczne technicznie a poza tym bo tak działa cywilizowany wymiar sprawiedliwości) a po trzecie żeby dotyczyło wyłącznie treści których posiadanie/pozyskiwanie jest penalizowane a nie treści potencjalnie umożliwiających uzyskanie informacji o adresie usługi która udostępnia informacje, której wykorzystanie w szczególnych okolicznościach może być niemiłe tej czy innej grupie interesów (bo tak działa cywilizowany wymiar sprawiedliwości).
Gdyby ktoś twierdził, że
Gdyby ktoś twierdził, że tak się nie da, że "nowe czasy wymagają nowych środków" to podrzucam argument, że właśnie zamknięto duży botnet przy pomocy zwykłego amerykańskiego sądu:
--
Paweł Krawczyk
IPSec.pl - Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
rekacja, prewencja, opresja
Na marginesie: pornografia dziecięca jest jedynym jak mi się zdaje rodzajem "informacji bezwzględnie zakazanej" (nikt nie może jej posiadać), już pornografię z wykorzystaniem zwierząt, czy użyciem przemocy można pozyskiwać (byle nie w celu rozpowszechniania), podobnie jak pornografie "zwykłą" (byle nie pokazywać jej osobie, która sobie tego nie życzy). Podobnie, a nawet jeszcze gorzej, tj łagodniej, jest z treściami ksenofobicznymi, czy nawet "tak jakby nie karanym" ściąganiem z internetu filmów. Filtrowanie więc po stronie użytkownika czegokolwiek poza pornografią dziecięcą poza tym, że nieskuteczne technicznie - jest pozbawianiem go możliwości wykonywania niekaranej (legalnej) przecież czynności. Jeśli rzecz dotyczy filtrowania treści umieszczonych przez obcokrajowca na serwerze poza granicami Polski (o ile kraj, którego obywatelem jest tenże i na terenie którego stoi serwer takich rzeczy nie karzą) to z formalnego punktu widzenia w ogóle prawo kraju odbiorcy nie ma nic do rzeczy. Albo należy zakazać posiadania/sprowadzania innych rodzajów treści i podówczas filtrowanie po stronie użytkownika, jakkolwiek technicznie dziurawe, byłoby rodzajem prewencji, albo uznać (na podobieństwo tych nieszczęsnych polskojęzycznych stron podlegających polskiemu prawu), że pornografia dziecięca, treści ksenofobiczne, naruszanie własności intelektualnej, gdziekolwiek na świecie by się nie pojawiły podlega prawu (polskiemu, unijnemu, no jakoś tam partykularnemu) i podówczas byłaby to środek karny (hmmm wszyscy pedofile są nasi, wszyscy ksenofobowie są nasi, wszyscy piraci też są nasi). W sytuacji pozostawienia niezmienionych przepisów karnych ustawowe stosowanie środków technicznych dla powszechnego uniemożliwienia wykonania legalnych czynności to nie byłaby ani prewencja ani reakcja ani nawet opresja tylko - aż się boję napisać, bo przecież krytyka UE mogłaby być uznana za ksenofobię i po wejściu w życie EuroRSiuNu Vagla.pl zniknąłby z sieci...