"Nowa nadzieja" w government 2.0? - rozmowa ze Zbigniewem 'Gandalfem' Branieckim o nowym projekcie

Zbigniew Gandalf BranieckiMedia dziś pasjonują się niezwykłą rolą mało istotnych - z mojej perspektywy - komunikatów, które wysyłają sobie politycy w serwisach takich, jak Twitter. Ponoć "w polityce już zupełnie o nic nie chodzi" - jak podsumował sytuację prowadzący w jednym z dzisiejszych telewizyjnych programów... Na polityce się nie znam, ale nie tak dawno pytałem: Udzielisz wsparcia, gdy na horyzoncie pojawi się alternatywny dostęp do informacji publicznej? Kilka osób uznało, że takie wsparcie mogłoby być dobrym pomysłem. W dziale Re-use tego serwisu jest więcej podobnych tekstów na temat ponownego wykorzystania informacji z sektora publicznego, łącznie z tekstem z 2008 roku: Przejmujemy państwo. Niniejszym dodaję do tego działu wywiad ze Zbigniewem 'Gandalfem' Branieckim, który właśnie, nie czekając na uformowanie się "grupy inicjatywnej", uruchomił trzy serwisy internetowe, czerpiące dane źródłowe z internetowych stron polskiej administracji publicznej. Pytanie teraz brzmi: jak do tego typu inicjatywy ustosunkuje się rzeczona administracja? Jeśli nie będzie chciała pomóc, to mogłaby przynajmniej nie przeszkadzać... Jest też inne pytanie: jaka będzie rola mediów, jeśli rzeczywiście dałoby się uzyskać "twarde dane" na temat aktywności osób sprawujących władzę w państwie, a nie jedynie odarty z merytoryki flirt aspirujących do władzy z mediami, a za ich pośrednictwem z "konsumentami mediów"?

Zbigniew Gandalf Braniecki jest socjologiem, programistą, członkiem zarządu Mozilla Europe i założycielem Aviary.pl. Odsłonięte dziś przez niego szerszej publiczności serwisy to: gov20.pl, api.gov20.pl oraz slowni.pl. Serwisy te mogą się rozwijać dzięki społecznemu wsparciu. Ich silniki wykorzystują otwarte oprogramowanie i każdy dzięki nim będzie mógł stać się informacyjnym gatekeeperem... Zachęcam do odwiedzenia tych serwisów, ale również do lektury poniżej przywołanej rozmowy ze Zbyszkiem. Można ją czytać w kontekście takich tekstów opublikowanych na VaGla.pl, jak Czekamy na drupalowe moduły wspierające strony administracji publicznej, Szykują się kolejne zmiany w KRS, bo "pojawiły się nowe możliwości techniczne resortu" i innych z działu e-government:

Piotr VaGla Waglowski (PVW): Długo pracowałeś nad tymi serwisami?

Zbigniew Gandalf Braniecki (ZGB): Kilkanaście dni. W weekendy. Możesz zobaczyć commity. Pierwszy jest z 8 stycznia.

PVW: Dlaczego właściwie postanowiłeś je przygotować?

ZGB: Zabrakło mi tego, co poznałem i polubiłem mieszkając w Stanach: danych na temat tego, co robi rząd. Gdy zacząłem myśleć, jak uzyskać takie dane, to okazało się, że nie ma żadnych, z których mógłbym skorzystać, a nawet jak są, to tylko w niedostępnej formie.

PVW: Ktoś mógłby odpowiedzieć, że przecież dane na temat tego, co robi administracja publiczna, można znaleźć w Biuletynach Informacji Publicznej i w innych serwisach internetowych urzędów. To nie wystarczy?

ZGB: Gdybym chciał te informacje przeczytać, to może by wystarczyło, ale chciałem je wykorzystać w inny sposób.

PVW: Wykorzystać? W jakim celu?

ZGB: W kilku. Pierwszym pomysłem był portal do tworzenia petycji i wysyłania ich do członków rządu. Okazało się jednak, że nie ma skąd wziąć do nich maili, ani nawet automatycznie pobrać informacji na temat tego, kto aktualnie jest w rządzie. Drugim pomysłem był portal, który zbiera deklaracje kandydatów na urzędy i potem weryfikuje ich wykonanie, ale tutaj z kolei okazało się, że nie ma skąd wziąć informacji, kto jest kandydatem w nadchodzących wyborach. Zacząłem szukać jakiegoś projektu, który by zbierał takie dane, a gdy nie znalazłem - zacząłem pisać swój.

PVW: czy to nie jest trochę tak, że może masz jakieś aspiracje polityczne? Wykorzystywanie informacji na temat działania władzy to śliska sprawa, nie uważasz? Petycje, deklaracje...

ZGB: Moje aspiracje polityczne sięgają chęci bycia świadomym wyborcą.

PVW: Dlaczego właściwie nie ma takich projektów?

ZGB: Ponieważ świat, w którym do rozwiązywania problemów społecznych zaprzęga się projekty technologiczne nie interferuje zbytnio ze światem polityki. To się zmienia i sądzę, że w najbliższych latach takich projektów pojawi się znacznie więcej.

PVW: Czy ktoś Ci pomagał w pisaniu tego kodu?

ZGB: Na razie wszystko pisałem sam, ale liczę, że znajdą się tacy jak ja, którzy chcą rozwijać platformy polityczno/społeczne i zamiast pisać je od zera - skorzystają z tego, co napisałem i dodadzą swoje poprawki. Wywodzę się ze środowiska wolnego oprogramowania, gdzie takie podejście do rozwijania projektów jest naturalne i sprawdzone. Zobaczymy, czy potencjał społeczny tego projektu jest wystarczający, by go rozwijać.

PVW: Pokazałeś dziś publicznie pierwsze wersje serwisów. Załóżmy, że ktoś uznał, że taki serwis ma potencjał i chciałby się jakoś włączyć w prowadzone prace. Co powinien zrobić?

ZGB: Zajrzeć na strony projektu openpolitics, spojrzeć na wiki, zobaczyć listę zadań i zastanowić się, czy chciałby się którymś zająć. Może też pobrać źródła, zainstalować je u siebie i zacząć z nimi eksperymentować. Może również po prostu skorzystać z API i zacząć pisać własne rozwiązania oparte na zebranych danych.

PVW: Czy widzisz taką możliwość, że efekt Twojej pracy zostanie wykorzystany jako fragment jakiegoś "komercyjnego" przedsięwzięcia? Załóżmy, że ktoś chciałby po prostu zainstalować u siebie takie oprogramowanie jako uzupełnienie innych danych (artykułów, baz danych). Nie masz nic przeciwko temu?

ZGB: Nie mam. Czemu miałbym mieć? Miłego używania :)

PVW: Istnieje problem jakości gromadzonych danych. Czy widzisz jakieś możliwości współpracy z organizacjami społecznymi, firmami, albo po prostu wolontariuszami, którzy w jakiś sposób współpracowaliby w celu lepszego wykorzystania informacji publicznej? Mam na myśli weryfikację lub podniesienie jakości tej informacji?

ZGB: Chciałbym eksperymentować z crowdsourcingiem jako mechanizmem weryfikacji danych, ale model takiej współpracy jest tematem otwartym. Na razie prezentuję dane z serwisów rządowych i zakładam ich wiarygodność. Myślę, że to niezły początek.

PVW: Nie boisz się, że rząd albo Sejm może zablokować Ci możliwość wykorzystania informacji z ich serwisów?

ZGB: Trochę się boję, ale jeśli się tak stanie, to ten fakt powie nam coś o jakości naszej demokracji.

PVW: Gdyby organy władzy publicznej, z których danych już teraz korzystasz w swoich serwisach, albo z których chciałbyś korzystać w przyszłości, mogły spełnić trzy Twoje życzenia, to jakie to byłyby życzenia?

ZGB: Chciałbym, aby wszystkie gromadzone dane administracji publicznej były udostępniane przez publicznie dostępne API. Wówczas mógłbym skupić się na pisaniu aplikacji, które korzystają z tych danych, a nie na zastępowaniu tego, co oni powinni robić, własnymi bazami danych. Po drugie chciałbym, aby wszystkie gromadzone dane administracji publicznej były udostępniane przez publicznie dostępne API. Po trzecie chciałbym...

PVW: Chyba zgadnę...

ZGB: ...aby wszystkie gromadzone dane administracji publicznej były udostępniane przez publicznie dostępne API.

PVW: Application programming interface wystarczy? Co ze strukturalizacją danych? Nie można małym kosztem zrobić lepszych danych ze "złych" jakościowo danych. Co z formatami?

ZGB: Jeśli dane będą dostępne publicznie, to przejdziemy technologicznie o epokę do przodu. Architektura danych to kolejny etap.

PVW: A jeśli np. rząd powie: OK, jeśli chciałbyś wykorzystać dane, to powinieneś zapłacić... W takiej sytuacji Twój projekt upadnie...

ZGB: Obawiam się, że mamy różne definicje pojęcia "publicznie dostępne".

PVW: Coś może być publicznie dostępne (np. Geoportal), ale jeśli chciałbyś zebrane tam dane "ponownie wykorzystać", to "gospodarz" danych może mieć pokusę, aby wziąć od Ciebie pieniążek. "Publicznie dostępne" może oznaczać, że każdy mógłby się z tym zapoznać, ale już niekoniecznie wykorzystać do własnych celów...

ZGB: To nie jest wówczas publicznie dostępne. OK, może powinienem użyć słowa "otwarte"? Wydaje mi się, że zarabianie na sprzedawaniu obywatelom danych generowanych przez instytucje stworzoną i utrzymywaną z pieniędzy tych obywateli jest absurdem.

PVW: Czy takie pobieranie danych bardzo obciąża infrastrukturę administracji publicznej? Jeśli każdy będzie mógł sobie zainstalować napisane przez Ciebie aplikacje i wszyscy zaczną pobierać gromadzone na stronach administracji publicznej dane, to czy to nie będzie dla niej zbyt obciążające?

ZGB: Aplikacja ma wbudowany system rozkładający pobieranie na małe pakiety, aby obniżyć obciążenie. Przykładowo: pobiera informacje o dziesięciu posłach na minutę, dzięki czemu w godzinę pobiera cały zestaw danych bez groźby obciążenia źródła.

PVW: Czy utrzymania serwisów, które właśnie pokazałeś, może być kosztowne? Hosting, konserwacja, utrzymanie przepustowości łącza...

ZGB: Nie sądzę. Myślę, że można całość utrzymać za cenę taniego hostingu. Około 300 zł rocznie powinno wystarczyć. W przyszłości, jeśli projekt się uda, będzie trzeba znaleźć lepszy hosting, ale to nadal nie powinny być duże kwoty.

PVW: Czy organizację społeczną, powiedzmy - fundację wspierającą matki samotnie wychowujące dzieci, która z jakichś powodów chciałaby wykorzystywać z pomocą Twoich aplikacji fragmenty informacji publicznych, będzie dużo kosztowało utrzymanie swojej instalacji Twojego oprogramowania?

ZGB: Nie wiem jakimi budżetami dysponują fundacje, ale sądzę, że wspomniany wcześniej koszt 300 zł rocznie powinien wystarczyć. Zakładam, że takie fundacje mają już jakiś hosting i internetową stronę, więc może być nawet taniej.

PVW: Załóżmy, że ktoś zainstalował sobie Twoją aplikację i z jakiegoś powodu przestała mu działać. Do kogo powinien się zwrócić?

ZGB: Jeśli chodzi o utrzymanie aplikacji, to powinien się zachować tak samo, jak w sytuacji, gdy zepsuje mu się samochód: zwrócić się do technika, a przypadku serwisu internetowego do administratora systemu. Właściwie dowolny programista, który zna podstawy django powinien potrafić dopasować aplikację do własnych potrzeb i ewentualnie ją serwisować.

PVW: Uruchomiłeś wstępną, niedokończoną wersje serwisów. Dlaczego są niedokończone?

ZGB: Ponieważ zawierają już wystarczająco wiele elementów, by zaprezentować pomysł na taką aplikację. Projekt jest wystarczająco spójny i kompletny, by zachęcić lub zniechęcić osoby, które mogłyby chcieć pomóc, a jest co przy nim robić.

PVW: A jeśli rząd, Sejm, lub Senat zmienią sposób prezentowania danych?

ZGB: To trzeba będzie zaktualizować komponenty "zasysające" dane z ich stron. To nie jest dużo pracy.

PVW: Co dalej, czyli jakie będą dalsze etapy prac nad projektem?

ZGB: Następna wersja openpolitics, czyli "0.2", skupi się na danych generowanych przez legislaturę...

PVW: Legislaturę? Chodzi o projekty ustaw w Sejmie?

ZGB: Ustawy, uchwały, stenogramy, Sejm, Senat, Ministerstwa... Generalnie teksty. Pobieranie, składowanie, udostępnianie, wyszukiwanie itp. Wersja "0.3" będzie pewnie eksperymentowała z formami udostępniania danych do budowania feedbacku społecznego do prac rządu. A co dalej, to już zależy od tego, jaka społeczność wytworzy się wokół projektu i czym będzie chciała się zajmować.

PVW: Jak chcesz obejść problem publikowania danych w plikach PDF, które zawierają wskanowane tam bitmapy?

ZGB: Nie wiem. Może OCR?

PVW: Rozumiem, że dziś, jeśli coś jest publikowane w bitmapach, to tego nie będzie w Twoich serwisach?

ZGB: Dziś nie mamy jeszcze mechanizmów składowania dłuższego tekstu, ale jak dodamy taki mechanizm, to coś wymyślimy.

PVW: My? Czyli jednak jest Was więcej?

ZGB: Jeszcze nie :) Mam nadzieję, że do momentu, gdy będziemy zajmować się aspektem udostępniania tekstów, które dziś są w bitmapach, znajdzie się w projekcie więcej osób. Bez tego projekt będzie się rozwijał bardzo wolno.

PVW: Projekt zakłada, że może być rozwijany również w innych krajach. Co na ten temat chciałbyś powiedzieć?

ZGB: Staram się pisać aplikację zgodnie z konwencją DRY - Dont Repeat Yourself. Założenia takiej bazy danych nie są specyficzne dla Polski, więc liczę, że uda się pracować nad projektem w skali globalnej.

PVW: W różnych krajach są różne organy władzy publicznej, mają różne kompetencje, różne strony internetowe, różne źródła danych... To nie będzie przeszkadzało?

ZGB: Nie. Aplikacja może obsługiwać dowolny model władzy publicznej, a czytniki danych i tak trzeba napisać dla każdego źródła oddzielnie. Jeśli jednak kiedyś któreś z obserwowanych źródeł udostępni API, to po prostu będzie łatwiej je pobierać.

PVW: Zaraz dowiesz się od wielu osób, że "tego po prostu nie da się zrobić". Co im odpowiesz?

ZGB: Zasmucę się strasznie, posprzątam zabawki i zajmę się czymś, co według nich zrobić się da. A nie, czekaj... Chyba po prostu będę nadal robił to, co mi sprawia przyjemność.

I taką oto rozmowę sobie przeprowadziliśmy ze Zbyszkiem.

Tymczasem termin zgłaszania uwag do opublikowanego przez Rządowe Centrum Legislacji dokumentu Opis funkcjonalny RSI został przesunięty do dnia 15 marca 2010 roku (por. Czy "grupa inicjatywna" mogłaby również liczyć na ministerialne pensje?).

Przeczytaj również:

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Interfejs między światami

VaGla's picture

"W nawiązaniu do rozważań z poprzedniego wpisu, ruszam dziś z projektem o kodowej nazwie OpenPolitics - napisał w swoim serwisie Zbyszek. W tekście m.in.:

Mój projekt ma na celu zbudowanie interfejsu między światem zakorzenionym w pięknym, XXwiecznym modelu demokracji, a cyberspołeczeństwem. Myślę o nim jako o takim odpowiedniku OCRu pozwalającego skorzystać z wartościowych danych zapisanych w przedpotopowych systemach.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Serwis "Demokracja 2.0"

kocio's picture

W tym kontekście warto chyba zauważyć serwis "Demokracja 2.0", o którym dziś usłyszałem. Treściowo w tej chwili jest ubogi, niemniej w manifeście oraz fajnie zmontowanym filmiku edukacyjnym prezentuje się zachęcająco.

Tyle się dzieje na skrzyżowaniu techniki z tradycyjnie pojmowaną sferą publiczną, że powoli zaczynam się gubić...

I jeszcze semantycznej bazy wiedzy...

VaGla's picture

Oni swój manifest opublikowali w tekście: OpenNatura2000 – semantyzujemy wybrane dane o obszarach Natura 2000.

Do tego jeszcze Stowarzyszenie art. 61. Gdyby chcieli się włączyć w prace otwartego systemu i bazy danych, to pewnie dałoby się uzyskać więcej, niż dłubiąc własne, zamknięte.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Jestem autorem projektu

Jestem autorem projektu OpenNatura2000. Zgadzam się z Tobą, że dobrze byłoby łączyć wysiłki w zakresie publikowania różnego rodzaju danych. Nie zgadzam się natomiast z Tobą co do użycia słowa "zamknięte". Domyślam się, że bardziej chodziło o "odizolowane". I tu zgoda. Trzeba szukać takich technologii udostępniania danych, które nie będą budowały kolejnych silosów danych, ale połączone ze sobą węzły.
Z założenia efekty naszej pracy (zsemantyzowanie początkowo wybranych a być może później wszystkich obszarów Natura2000) będą otwarte i dostępne w standardzie określanym w uproszczeniu jako Semantic Web, a więc będą jak najbardziej otwarte i połączone (koncepcja "linked data").

Chcemy w ten sposób pokazać jaką wartość dodaną może mieć publikowanie danych z sektora publicznego (i nie tylko) w pewnej określonej standardowej technologii. Dzięki tej technologii zakładam, że re-use będzie dopiero prawdziwie re-usable.

powodzenia!

działania kolegi zbyszka to hepening w rodzaju interesujacego audytu, pokazujacego czarno na bialym ile jest do zrobienia. jednakze na razie nie potrafie sobie wyobrazic dzialania tego systemu poza jednym przypadkiem: gdyby koniecznosc API byla wpisywana do umow z wykonawcami oprogramowania dla administracji.

musiałoby to zostac również poprzedzone projektami separowania danych wrazliwych, a wdrozenie mogloby zostac bardzo mocno przetestowane wzgledem bezpieczenstwa.

otwarcie api wymaga nie tylko jego przygotowania, ale rowniez restrukturyzacji i ponownego opisania danych, na ktorych api ma operowac.

problem także w tym, że organy publiczne nawet sobie nie udostępniają żadnych informacji za pomocą api, a co dopiero ludności cywilnej. porozumienie bywa nawet często niemożliwe pomiędzy wydziałami w tym samym urzędzie.

zatem zbyszka czeka sporo roboty, mam nadzieje ze ma sie z czego utrzymac przez najblizsze kilkadziesiat lat.

Byłbym wdzięczny gdybyś

Byłbym wdzięczny gdybyś nie przypisywał mi celów. Projekt jest z pewnością eksperymentem, ale jego celem nie jest ukazywanie jak dużo jest do zrobienia tylko zrobienie tyle ile się da.

Zauważ, że przydatnośc nie jest tutaj binarna. Każda triada RDFowa i każdy bajt informacji jest poszerzaniem przestrzeni publicznej dostępnej do hackowania.

Wcale nie trzeba iść strasznie daleko, by móc zacząć z tego korzystać.

Np. to co jest w tym momencie, ta bardzo wczesna alfa, która zajęła mi może trzy weekendy pozwala napisać aplikację do pisania petycji do posłów danej partii.
Bez takiego API ten sam proces pisania takiej aplikacji wydłużyłby się wielokrotnie.

Zatem dziękuje za troskę, ale wydaje mi się, że Twoje obawy wynikają z błędnego spojrzenia na cele i w konsekwencji błędnej oceny co będzie sukcesem.

Inni skromni hackerzy zajmują się hackowaniem ACTA

6437/10 jest najobszerniejszym z dotychczas ujawnionych dokumentów. W perspektywie jego treści wcześniejsze dokumenty nie są już zbyt interesujące. Odnosi się on do rozdz.2 -ramy prawne do egzekwowania PWI, a właściwie do dwóch jego sekcji: sek.1 – na drodze cywilno prawnej, sek.4 – PWI w środowisku cyfrowym. Te części układu ACTA stanowią prawdopodobnie całość tego co hackerów w nim interesuje.

6437/10 jest opracowanym w połowie lutego sprawozdaniem zespołu negocjacyjnego Komisji Europejskiej dla rządów Państw Członkowskich, które 18 lutego było podstawą dyskusji na zwołanym przez Prezydencję spotkaniu. W przygotowaniu następnej rundy negocjacyjnej w Nowej Zelandii strony mają złożyć swoje pisemne uwagi, do 12 marca.

Skutkiem spotkania z 18 lutego i przecieku 6437/10 są wypowiedzi holenderskiego ministra gospodarki, a także niemieckiego ministra sprawiedliwości, że należy oficjalnie opublikować dokumenty negocjacyjne, a "Die Bundesregierung wird kein völkerrechtliches Abkommen akzeptieren, das Netzsperren enthält" - rząd niemiecki nie zaakceptuje porozumienia międzynarodowego, w którym będzie mowa o odcinaniu od sieci. Jest znane, że rządy francuski i brytyjski mają przeciwne dążenia i chodzi im o zalegalizowanie odcinania po trzech pomówieniach. Mniej znane jest, że rotacyjny przewodniczący Rady UE Zapatero osobiście obiecał Prezydentowi Obamie, że w Hiszpanii będą podjęte zdecydowane działania by ukrócić naruszenia praw autorskich. Sam przeciek jest pewnie kontrolowany, w tym sensie, że rozmawiano o nim i rozpatrywano jego zalety w kuluarach 18 lutego.

6437/10 ma formę trójkolumnowej tabeli. Nieco wbrew treści nagłówków pierwsza kolumna przedstawia propozycje USA z naniesionymi alternatywnymi zapisami wniesionymi przez inne delegacje, a druga kolumna to propozycja UE też z naniesionymi alternatywnymi zapisami wniesionymi przez inne delegacje. Trzecia kolumna zawiera uwagi co do możliwości wyjścia przez UE naprzeciw Amerykanom. Całość jest dostępna także w formacie kopiowalnym na wiki.

Sekcja 4 – PWI w środowisku cyfrowym, składa się z 7 paragrafów. 1-2 – mają wstępny charakter, choć niektóre zapisy też są istotne, np. nieuzgodniona jeszcze kwestia czy ma być zapisana zasada proporcjonalności; 3 – usługi on-line, czyli internet; 4-7 – DRM i inne zabezpieczenia.

Par.3 ma bardzo złożoną konstrukcje i a jego objętość to ponad jedna trzecia sekcji. Swym zakresem obejmuje on problematykę art.12-15 dyrektywy 2000/31/WE o handlu elektronicznym, które mówią o nieponoszeniu odpowiedzialności cywilnej przez pośredników. W pkt.a mowa o tym za jakie działania można nie ponosić odpowiedzialności, w pkt.b jakie warunki muszą być spełnione by tak się stało. W dyrektywie nie ma pkt.b, nieponoszenie odpowiedzialności przez ISP za naruszenia prawa popełniane przez klientów jest bezwarunkowe. USA sformułowały listę wymogów, JP i NZ proponują swoje formuły, które stanowią ograniczenie żądań USA, UE proponuje by strony miały swobodę w określaniu warunków pkt.b. Odnośnie pkt.a jest jeszcze więcej propozycji, ale wszystkie, łącznie z propozycją UE, stanowią zawężenie zapisu w dyrektywie.

Tak więc wszystkie rozpatrywane warianty są gorsze niż status quo. Najmniejsze pogorszenie wynika z propozycji NZ. Jaki jest jej sens da się wydedukować z projektu ustawy jaką właśnie zaproponowano w NZ. Zgodnie z nim ISP mają obowiązek współpracy z pomawiającym, natomiast nie mają obowiązku współpracy z pomawianym. Sprawę do sądu kieruje sam pomawiający i na dalszych etapach postępowania zachowane są już zasady praworządności.

Czyli myślenie konstruktywne nakłania do poprawienia wariantu NZ przez dodatkowe domaganie się przywrócenia równowagi między interesami pomawianego i pomawiającego. Jak wzmocnić pozycje pomawianego? W przeciwieństwie do pomawiających (z reguły wielkie koncerny) pomawiani są rozproszeni. Ich ochrona powinna być zbiorowa, jak obowiązkowe ubezpieczenie lub instytucja rzecznika interesu. Można rozważyć, że taki rzecznik interesu byłby z urzędu powiadamiany o wszystkich przypadkach lub tylko przyjmował skargi. Dozwolony użytek prywatny i publiczny też musi być chroniony i instytucjonalne zabezpieczony w układzie ACTA.

co da się zrobić

Ależ Sergiusz ma na pewno ciepłe intencje i życzy tym projektom dobrze, tylko oprócz hakowania z bajtami, które już ktoś zdecydował Ci się udostępnić przez HTTP, przeciętnemu obywatelowi (w szczególności staczowi-w-kolejkach) mogłyby się bardziej przydać informacje, o których jeszcze nie dyskutujesz, co do których nie ma procedur by je zapisywać, strukturyzować, publikować, no albo w ostateczności nie ma "guzika-publikuj" w zamówionym systemie informatycznym; informacje, które właśnie może być ciężko zdobyć. Rozumiem, że patrzy też trochę przez pryzmat dyskusji pod artykułem u Vagli sprzed kilku dni. Oczywiście ja też trzymam kciuki za "pokazywanie, co da się zrobić już teraz".

Bez emocji, Kolego :-)

Drogi Kolego, wychodząc w przestrzeń publiczną, stajesz się obiektem komentarzy - pogódź się z tym.

  1. Niestety nie uzasadniłeś, gdzie się mylę
  2. Nie wiem co to jest "triada RDFowa"
  3. No i wreszcie - jak można z tego korzystać?

Planu nie ogłosiłeś, z lektury wywiadu wnioskuję, że sam go nie masz - więc staram się wymyślić, czemu to działanie może służyć. Na razie nie mam pojęcia, to wszystko.

Kilka nośnych pojęć rzuconych w przestrzeń nie wystarczy, aby projekt miał sens. Petycje do wszystkich posłów mogę wysłać mailem w 10 minut, trafi dokładnie tam gdzie wysłana przez twój interface - prosto do kosza.

Demonstrator technologii?

Mikołaj's picture

Planu nie ogłosiłeś, z lektury wywiadu wnioskuję, że sam go nie masz - więc staram się wymyślić, czemu to działanie może służyć. Na razie nie mam pojęcia, to wszystko.

A niech ten serwis służy jako demonstrator technologii oraz żywy poligon do testów. Na jego podstawie łatwiej będzie wyłapać braki czy potrzebne elementy, niż wyłącznie na podstawie teoretycznej debaty.

--
Piotr "Mikołaj" Mikołajski
http://piotr.mikolajski.net

Alez ja nie posiadam w sobie

Alez ja nie posiadam w sobie absolutnie zadnych emocji zwiazanych z Twoja odpowiedzia. Jesli tak to "zabrzmialo" to niestety juz tylko wina tego, ze podswiadomie dopisujemy emocje do surowego tekstu ktory czytamy.

Obiektem komentarzy jestem od okolo 8 lat, wiec nie czuje nic nowego, natomiast caly czas mam poczucie, ze nastepuja jakies przeklamania na linii komunikacyjnej.

Piszesz: "Planu nie oglosiles"
Tymczasem ja zrobilem to i to w kilku miejscach. Ergo, prawdopodobnie wystpuje to roznica w definicjach pojecia "plan".

Piszesz: "Niestety nie uzasadniłeś, gdzie się mylę"
Mysle, ze zrobilem to. Nie widze sensu sie powtarzac.

Piszesz: "Na razie nie mam pojęcia, to wszystko."
Nie umiem jasniej. (co nie znaczy, ze to nie jest moja wina, ze nie umiem wyjasnic moich motywow i celow).

Piszesz: "Kilka nośnych pojęć rzuconych w przestrzeń nie wystarczy, aby projekt miał sens. "
Nigdy tak nie twierdzilem. Natomiast... poczekaj... czy sugerujesz, ze ja rzucilem kilka nosnych pojec i na tym skonczylem?

Piszesz: "Petycje do wszystkich posłów mogę wysłać mailem w 10 minut"

Obawiam sie, ze potraktowales moj przyklad zbyt doslownie.

Pozdrawiam,

Myślę, że to powinno zakończyć ten fragment dyskusji

VaGla's picture

Myślę, że to powinno zakończyć ten fragment dyskusji. Zakładam również, że Sergiusz będzie chciał mi zrobić przyjemność i nie będzie starał się podtrzymywać wątku poza merytoryczną odpowiedzią na temat tego, jak chciałby pomóc, gdyż w sąsiednim temacie zadeklarował, że "Chętnie udostępni wszelkie niezbędne zasoby typu sieć/serwery/administracja". Na tym może warto się skoncentrować. Zgoda?
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Zgodnie z moimi przewidywaniami...

... nic z pomyslu Gandalfa nie wyszlo.

Minely cztery miesiace od naszej dyskusji, i zaden ze wspomnianych w wywiadzie serwisow nie ruszyl. Postaram sie tam zajrzec za kolejne pol roku, i napisze o swoich wrazeniach, zwiezle podsumowujac, czemu to sie nie moglo udac.

Całe szczęście, że nikt

Całe szczęście, że nikt ci wcześniej nie powiedział, że tego się nie da zrobić. Nie wiedziałeś, więc zacząłeś...
Stanął mi przed oczyma taki obrazek: rok 2015, premier po 100 dniach rządów loguje się na slowni.pl i przez całą noc skrupulatnie sam uzupełnia, których obietnic na razie nie udało mu się spełnić. Bo wie, że lepiej przyznać się samemu, tłum internautów już zbiera się przed klawiaturami. Ech, rozmarzyłem się...
Dobra robota, powodzenia. Tylko uważaj na słowa, ktoś doniesie, że planujesz "hackowanie" rządu i zaraz będziesz miał CBA, KGB na karku... ;)

slowni.pl obrazek

No jeszcze społeczeństwo musi się bardziej w ten Internet wgryźć i odessać od telewizora do realizacji Twojego obrazka. Na razie liczy się, jak ewentualnie opiniotwórzcze stare media zinterpretują treści ze slowni.pl i jaki "digest" podadzą do "uznawania za dominującą opinię" społeczeństwu. 20 lat III RP nie sugeruje, aby dotrzymywanie deklaracji było najistotniejsze w naszej demokracji. Choć oczywiście już teraz śmiesznie (dla mnie) jest, jak się konfrontuje różne bieżące stwierdzenia z archiwalnymi artykułami mówiącymi co innego, które trzyma Internet.

Przyznam, że nie

Przyznam, że nie pomyślałem o roli "starych mediów" w 2016. Swoją drogą ciekawa teza, że w 2016 bedą "stare media" i będą w stanie nadal pełnić funkcję gatekeepera. Jakieś argumenty na poparcie tej tezy? ;)

Jesteśmy obecnie średnio półtora roku w tyle za Europą i USA, jeżeli chodzi o tempo wdrażania nowinek internetowych. Nieźle, bo jeszcze dwa lata temu było to jakieś dwa i pół roku. Mówię o czasie, jaki zajmuje poszczególnym "nowinkom" (np. p2p, blogi, voip, augmented reality) rozpowszechnienie się z grupy early adopters do świadomości publicznej. Wystarczy dokładnie przyjrzeć się co obecnie dzieje się w USA, UK czy Francji (najlepiej zwrócić uwagę kto głownie gardłuje o niebezpieczeństwach związanych z internetem i nowymi mediami), żeby przekonać się, że nawet dla przedstawicieli "starych mediów" jest oczywiste, że obecnie działający model mediów jest już przeżytkiem.

Wyobraźnia przesłania rzeczywistość

Nie zgadzam się, nawet reżymowa prasa często pozwala sobie na krytykę braku realizacji obietnic wyborczych, wraz ze starannym ich wypuntowaniem. Po czym wyborca włącza telewizor i głosuje tak samo jak poprzednio, bo nie ma żadnego wyboru.

a ja widzę to inaczej

rok 2011, wiosna, premier loguje się do portalu społeczeństwa otwartego aby sprawdzić co robią jego ministrowie. Platforma społeczna okazała sie przejrzysta i wydajna w takim stopniu, że administracja publiczna nie może juz dłużej otrzymywać, że zamówione, komercyjne projekty, będące od kilku lat w fazie ustalania kompetencji między urzędnikami, mogą służyc do czegokolwiek. Premier zaczyna zastanawiać się nad przeniesieniem obsługi informatycznej rządu w zakresie informacji jawnych, w domenę publiczną oparta na woluntariacie...

API - XBRL dla spraw finansowych

API dla spraw finansowych nie może się przebić. Na stronie XBRL Polska (link) już od dłuższego czasu jest następujące informacja:

Wznowienie przetargu na E-Monitor już wkrótce
Czwartek, 04 Luty 2010
28 stycznia 2010 roku miało miejsce spotkanie przedstawicieli XBRL Polska oraz CO KPRM, podczas którego przekazany został dokument zawierający zalecane wytyczne dotyczące wymagań dla taksonomii tworzonej w ramach przetargu na wykonanie oprogramowania do elektronicznego przesyłania danych do publikacji sprawozdań w Monitorze Polskim B oraz zalecany sposób wykonania procedury jej rewizji. Dodatkowo ustalono, iż zostanie wystosowane wspólne pismo do Fundacji IASC z prośbą o uwzględnienie tłumaczenia etykiet taksonomii IFRS w planach na rok 2010.

Tą sprawą nie zajmuje się MF czy GUS aby otrzymywać sprawozdania finansowe, ale CO KPRM, żeby w Monitorze Polskim "B" je tylko drukować. Jeszcze niedawno, Monitor Polski "B" miał być wydawany elektronicznie, ale ... pozostał przy wersji papierowej.

Dodatkowe informacje o XBRL na stronie XBRL Polska, a japończycy przygotowali animację na ten temat. Po japońsku i angielsku. Moim zdaniem, w miarę przystępnie wyjaśnia problematykę.

Jedyna dobra wiadomość

W zalewie wiadomości o skanerach na lotniskach, tajnych układach związanych z negocjacjami w sprawie ACTA, cenzurze Internetu w Australii, Polsce i innych krajach "wolnego" świata, ta jest jedyną, która daje nadzieję. Gandalfie, wierzę, że Ci się uda, że aplikacje, które powstaną na podstawie tego co stworzysz, pozwolą na stworzenie lepszych mechanizmów zarządzania Krajem.

Mam nadzieję, że przyjdzie dzień gdy dowiemy się kto i kiedy zgłaszał poprawki do projektów ustaw i rozporządzeń i jakimi kierował się motywami, że obywatele naszej Republiki będą mieli realny wpływ na proces stanowienia prawa i że będziemy wiedzieć na co idą nasze podatki.

Masz szansę zmienić ten Kraj choć trochę i życzę Ci tego.

Pomysł dla autora slowni.pl

Witam. Ciekawe są te nowo opracowane serwisy. Szczególnie przypadł mi do gustu pomysł na słowni.pl - jednak mam jedną uwagę dla autora serwisu - wśród dostępnych stanów danej obietnicy brakuje czegoś takiego jak "dotrzymana przypadkowo" - niestety często zdarza się tak iż coś zostało zrobione bez udziału a często nawet wiedzy danego polityka, a ponieważ pokrywa się to z jego obietnicą, chwali się on iż jej dotrzymał. Uważam że ten sposób "dotrzymania" obietnicy powinien w statystyce być wyłączony z obietnic dotrzymanych.

Kropla drąży - Vagla i Gandalf jako autorytety

wladek's picture

Centrum Systemów Informatycznych Ochrony Zdrowia w ramach Polskiej Prezydencji w Radzie Unii Europejskiej zorganizowało w dniach 28-29 listopada 2011 r. konferencję na temat e-Zdrowia. CSIOZ w swoim serwisie opublikowało prezentacje z wystąpień plenarnych, m.in. prof. Bolesława Szafrańskiego i dr. Kamila Kuleszy z WAT pt. "Problemy jakości i bezpieczeństwa w systemach długotrwałego przechowywania informacji medycznych". Na jej czwartej stronie autorzy piszą:

2. Governance 2.0+ , reużycie informacji publicznych
–otwarta (informacyjnie) administracja, aktywny, partnerski i współuczestniczący obywatel,
–Możliwość powszechnej partycypacji obywateli i podmiotów w prawnie dozwolonych procesach informacyjnych państwa (zasada „reużywalności” informacji publicznych),
–ochrona obywatelskiego prawa do dostępu do danych
(...)
[Źródło: Fragmenty rozmowy P. Waglowskiego ze Zbigniewem 'Gandalfem' Branieckim upublicznionej w całości na portalu VaGla.pl oraz Konferencja „Bezpieczeństwo w Internecie, UKSW, 2011]

Dodam, że z perspektywy zainteresowań serwisu prawp.vagla.pl cała ta prezentacja jest bardzo interesująca - nie tylko dlatego, że autorzy Vaglę czytają...

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>