własność intelektualna

Zasady oceny skutków regulacji i raport analityków Kongresu USA o ochronie własności intelektualnej

Amerykański urząd Government Accountability Office (GAO), nazywany również ramieniem śledczym Kongresu USA ("the investigative arm of Congress") lub watchdogiem Kongresu ("the congressional watchdog"), a więc zajmujący się przygotowywaniem analiz i ekspertyz dla potrzeb prac legislacyjnych i post-legislacyjnych (podobnie jak polskie sejmowe Biuro Studiów i Ekspertyz), przygotował raport na temat ekonomicznych aspektów podrabianych i bezprawnie kopiowanych dóbr. Wnioski, do jakich doszli kongresowi analitycy, mogą być interesujące. Jednym z nich jest to, że analizując opracowania dotyczące "piractwa" oraz wpływu naruszeń prawa autorskiego na gospodarkę amerykańską, które to opracowania systematycznie publikują organizacje związane z branżą rozrywkową, analitycy kongresu dostrzegli tam wiele błędów metodologicznych, cytowania niedostępnych informacji oraz innych "nadużyć"... Ważne jest jednak to, że raport prezentuje - czego się nie dostrzega - amerykańską, nie zaś uniwersalną, rację stanu.

ACTA: coś opublikowano

Po ósmej rundzie negocjacyjnej w Wellington, która odbyła się w dniach 12-16 kwietnia, strony negocjacji porozumienia the Anti-Counterfeiting Trade Agreement (ACTA) zdecydowały się opublikować ustalony na chwilę obecną projekt porozumienia. Opublikowanie tych materiałów wcale nie oznacza, że wcześniejsze działania związane z próbami wydobycia negocjowanych stanowisk przestają być aktualne. W Polsce czekamy np. na odpowiedź Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa narodowego na interpelację nr 15121 w sprawie stanowiska RP w kwestii utajniania przebiegu negocjacji...

Trzy ostrzeżenia i odcinanie od Sieci w ugodzie wydawców z dostawcą usług internetowych

Biecie serca w koniczynieW Irlandii pojawi się wyrok potwierdzający zawartą w zeszłym roku ugodę. W wyroku znajdują się rozważania dotyczące ochrony praw autorskich, a konkretnie możliwości domagania się od przedsiębiorstwa telekomunikacyjnego, by odcięło abonentów od usług. Chodzi o wyrok w sprawie EMI Records & Ors v. Eircom Ltd. Ugoda została zawarta w zeszłym roku, a związana była z możliwością domagania się od dostawcy usług internetowych, by uniemożliwił swoim abonentom korzystania m.in. z serwisu The Pirate Bay. Oceniając ugodę sąd doszedł do wniosku, że dostawca usług może wprowadzić w ramach swojego regulaminu takie postanowienia, które pozwolą mu - na gruncie prawa kontraktów - na odcinanie abonentów od świadczonej usługi w przypadku naruszenia prawa (co przez sąd zostało opisane słowami "stealing of copyright-protected sound and video recordings over the internet, mainly by peer-to-peer sharing groups"). W ten sposób problem filtrowania i "trzech ostrzeżeń" pojawić się może w zupełnie innej perspektywie.

Filtrowanie w Irlandii: czego się można dowiedzieć z odmowy udzielenia informacji publicznej

Po raz kolejny ktoś musiał wykorzystać przepisy o dostępie do informacji publicznej (Freedom of Information Act), by dowiedzieć się, że rząd, tym razem w Irlandii, prowadzi konsultacje z wybranymi podmiotami, związane z blokowaniem treści w internecie. Chodzi również o blokowanie adresów domen internetowych. Wniosek został złożony przez przedstawiciela organizacji Digital Rights Ireland. W udostępnionych materiałach znalazły się informacje na temat rozmów prowadzonych m.in. z przedsiębiorstwem telekomunikacyjnym Vodafone. Do treści większości materiałów odmówiono jednak dostępu.

Znamy treść interpelacji poselskiej w sprawie ACTA, ale...

Jak pisałem w tekście ACTA: interpelacja do Premiera, komisyjni urzędnicy pod ścianą i wyciekła styczniowa wersja - dwoje posłów, Bożena Kotkowska oraz Grzegorz Pisalski, wystosowało do Pana Premiera interpelację. Jej treść jest już znana, chociaż nie dlatego, że ktoś ją opublikował na stronach Sejmu RP. Nie opublikował. Na stronach Sejmu RP pojawiła się jednak informacja o treści "przedłużenie terminu odpowiedzi", co oznacza, że Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego chce mieć więcej czasu.

Lekcja - jeśli mamy jakąś wynieść

W żałobnych komentarzach, gdy dziennikarze pozwalali politykom dzielić się na antenie bólem po stracie przyjaciół (również tych, którzy mieli inny pogląd na Polskę), pojawił się wątek, który wydaje się być istotny: nazwano dziennikarzy częścią "klasy politycznej". Pytani na ulicach "zwykli ludzie" zastanawiali się, jak to możliwe, że Prezydent okazuje się być dziś tak wspaniałym człowiekiem, zaś w czasie piastowania urzędu tak krytycznie się do niego odnoszono. "Przyprawiano gębę" - jak słyszałem. Inni pytali - dlaczego nikt nam nie pokazał tych wszystkich "ciepłych zdjęć" pary prezydenckiej, dlaczego politycy potrafią dziś dostrzec w politycznym przeciwniku człowieka, zaś jeszcze nie tak dawno nie szczędzili sobie ostrych słów. "Przekroczono granice" - stwierdzili niektórzy. "Wyciągnijmy wnioski" - dodawali inni. "Istnieje coś takiego, jak poczucie wstydu. Po prostu pewnych rzeczy przez kilka tygodni nie będzie wypadało robić" - powiedział we wtorek w TVP Info komentujący stan świadomości społecznej prof. Henryk Domański, dyrektor Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk.

Minutom ciszy towarzyszy dyskretny "szum" wymiany kluczy bezpieczeństwa

tłum pod Pałacem Prezydenckim w WarszawiePoza wymiarem czysto ludzkim - wielu straciło bliskich, poza wymiarem instytucjonalnym - Polska straciła wielu z najważniejszych urzędników państwowych, poza wymiarem politycznym, który związany jest z nieuchronnie zbliżającymi się wyborami, z relacjami międzynarodowymi, zwłaszcza z Federacją Rosyjską, i świadectwem prawdy historycznej, nie można zapominać o innych aspektach katastrofy pod Smoleńskiem. Słusznie Igor Janke w prowadzonym przez siebie programie telewizyjnym zapytał wczoraj p. Bogdana Klicha, ministra obrony narodowej, o to, w jaki sposób zabezpieczono na miejscu tragedii wszelkiego rodzaju elektroniczne urządzenia osobiste zmarłych. Telefony komórkowe, palmtopy, laptopy. W pamięci tych urządzeń mogły znajdować się informacje o strategicznym znaczeniu dla państwa polskiego. Na pokładzie samolotu, którym leciała prezydencka delegacja, znajdowały się również telefony szyfrujące.

Wielka Brytania: Parlament przyjął the Digital Economy Bill

Jest dalszy ciąg historii relacjonowanej wcześniej w tekście UK: Prace nad the Digital Economy Bill i uprawnienia "Pirate-Finder General". Brytyjscy deputowani przegłosowali ustawę. Z tej okazji na stronie Open Rights Group opublikowano grafikę przedstawiającą "środkowy palec" z podpisem "What Parliament thinks of your right to Internet access". Dyskurs publiczny związany z regulacjami "społeczeństwa informacyjnego" chyba się radykalizuje.

Regulaminowy zakaz fotografowania w muzeach to klauzula abuzywna (sygn. XVII Amc 1145/09)

Znak zakazu fotografowania z przekreślonym słowem zakazPamiętacie Państwo tekst Wawel chroni prawa fotografów??? Sformułowałem tam pewną interpretację art. 25 ustawy o muzeach. W bardzo wielu muzeach usiłuje się zakazywać fotografowania muzealiów, a jeśli dopuszcza się takie fotografowanie, to muzea wprowadzają w swoich regulaminach opłaty "za fotografowanie". W tej sprawie była już interpelacja poselska, z pytaniami do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego zwracali się też obywatele (w tym dziennikarze). To wszystko jednak nie wyjaśniło dostatecznie obserwowanej praktyki (czasem wydawało się, że odpowiadający nie zrozumieli pytań). Dlatego tak ważny jest wyrok Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który w dniu 5 marca 2010 roku uznał, że zakwestionowana pozwem p. Michała Kosiarskiego klauzula, którą można było znaleźć m.in. w regulaminie muzeum we Wrześni, jest klauzulą niedozwoloną. Wyrok zaś oznacza, że wszystkie polskie muzea (również Wawel) powinny zweryfikować swoje regulaminy. Teraz, po uprawomocnieniu się wyroku, stosowanie takich klauzul - również przez inne muzea - może być uznane za praktykę naruszającą zbiorowe interesy konsumentów.
Aktualizacja w górę osi czasu: Informacja o zakazie fotografowania w muzeach dotarła na szczyty i spodziewamy się ministerialnej "decyzji"

Taka klauzula związana z autorskimi prawami majątkowymi do prac dyplomowych studentów

Pomyślałem, że może warto przybliżyć następującą klauzulę umowną: „Student przenosi na Uczelnię autorskie prawa majątkowe do swojej pracy dyplomowej (licencjackiej, inżynierskiej lub magisterskiej) przygotowanej w ramach studiów realizowanych w SWSPiZ. Przeniesienie praw autorskich następuje nieodpłatnie na wszystkich polach eksploatacji, określonych w art. 50 ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych”. Otóż jest to jedna z klauzul niedozwolonych, które wpisane są do rejestru klauzul niedozwolonych prowadzonego przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.