Regulaminowy zakaz fotografowania w muzeach to klauzula abuzywna (sygn. XVII Amc 1145/09)

Znak zakazu fotografowania z przekreślonym słowem zakazPamiętacie Państwo tekst Wawel chroni prawa fotografów??? Sformułowałem tam pewną interpretację art. 25 ustawy o muzeach. W bardzo wielu muzeach usiłuje się zakazywać fotografowania muzealiów, a jeśli dopuszcza się takie fotografowanie, to muzea wprowadzają w swoich regulaminach opłaty "za fotografowanie". W tej sprawie była już interpelacja poselska, z pytaniami do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego zwracali się też obywatele (w tym dziennikarze). To wszystko jednak nie wyjaśniło dostatecznie obserwowanej praktyki (czasem wydawało się, że odpowiadający nie zrozumieli pytań). Dlatego tak ważny jest wyrok Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który w dniu 5 marca 2010 roku uznał, że zakwestionowana pozwem p. Michała Kosiarskiego klauzula, którą można było znaleźć m.in. w regulaminie muzeum we Wrześni, jest klauzulą niedozwoloną. Wyrok zaś oznacza, że wszystkie polskie muzea (również Wawel) powinny zweryfikować swoje regulaminy. Teraz, po uprawomocnieniu się wyroku, stosowanie takich klauzul - również przez inne muzea - może być uznane za praktykę naruszającą zbiorowe interesy konsumentów.
Aktualizacja w górę osi czasu: Informacja o zakazie fotografowania w muzeach dotarła na szczyty i spodziewamy się ministerialnej "decyzji"

Pan Michał Kosiarski, do niedawna dziennikarz Rzeczpospolitej (autor m.in. artykułu Obrazu Jana Matejki nie można w muzeum sfotografować za darmo), a obecnie aplikant radcowski, złożył pozew kwestionujący regulaminową klauzulę muzealną w roku 2009. Muzeum we Wrześni przygotowało (krótką) odpowiedź na pozew, jednak sąd jej nie uwzględnił (muzeum nie przesłało kopii odpowiedzi przeznaczonej dla powoda). W tych okolicznościach sąd wydał wyrok zaoczny.

W poprzednim tekście pt. Taka klauzula związana z autorskimi prawami majątkowymi do prac dyplomowych studentów przybliżyłem już problematykę klauzul abuzywnych. Tam m.in. przywołałem tezę Uchwały Sądu Najwyższego z dnia 13 lipca 2006 r., sygn. III SZP 3/06, zgodnie z którą stosowanie postanowień wzorców umów o treści tożsamej z treścią postanowień uznanych za niedozwolone prawomocnym wyrokiem Sądu Okręgowego w Warszawie – Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów i wpisanych do rejestru prowadzonego przez Prezesa UOKiK może być uznane w stosunku do innego przedsiębiorcy za praktykę naruszającą zbiorowe interesy konsumentów. Dodatkowo warto pamiętać, co wynika z art. 3851 § 1. Kodeksu cywilnego, na co również zwraca uwagę Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, że znajdujące się w umowach klauzule abuzywne nie wiążą nas z mocy prawa (chociaż przedsiębiorcy czasem mogą nie chcieć tego uznać, a wówczas trzeba dochodzić roszczeń sądownie).

Wszystko wskazuje na to, że wyrok Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów już się uprawomocnił (minął właśnie termin, w którym muzeum mogło złożyć sprzeciw). Klauzula jeszcze nie jest wpisana do prowadzonego przez UOKiK Rejestru klauzul niedozwolonych (teraz jest to już kwestią czasu).

Kwestionowana klauzula znalazła się w § 8 Regulaminu zwiedzania ekspozycji muzealnej Muzeum Regionalnego im. Dzieci Wrzesińskich (dziś tej klauzuli już w tym regulaminie nie ma). Zakwestionowana klauzula brzmi:

Zabrania się fotografowania i filmowania eksponatów oraz sal ekspozycyjnych bez uzyskania pozwolenia dyrektora Muzeum. Fotografowanie możliwe jest po uzyskaniu zgody i uiszczeniu opłaty.

"Pozew wniosłem poirytowany leciutko, że dotychczas nie znalazł się skuteczny sposób na wyjaśnienie od strony prawnej raz a dobrze, co wolno, a czego nie" - wyjaśnił mi p. Michał Kosiarski. Zdaniem Powoda pobór opłat za fotografowanie w trakcie zwiedzania jest niedozwolony. Turysta nie powinien być ograniczany, gdy chce zrobić zdjęcie w trakcie zwiedzania. Nie wymaga to uiszczania żadnych opłat, ani zgody dyrektora muzeum.

W swoim pozwie p. Michał Kosiarski przywołał interpretację art. 25 ustawy o muzeach, którą sformułowałem w tekście o Wawelu. Pisałem wówczas:

Nie sądzę jednak, że fotografowane gmachy są w istocie "przygotowane" lub "udostępniane", w rozumieniu tego przepisu. Gdyby nawet ktoś doszedł do takiego wniosku, to przecież z tego przepisu nie wynika wcale, że pojawia się jakieś szczególne prawo autorskie do posiadanych przez muzea zbiorów. Opłata o której mowa wyżej też nie ma charakteru wynagrodzenia prawnoautorskiego, a związana jest z pewnym trudem, który należy ponieść, by szczególnie przygotować i szczególnie udostępnić zbiór (dla konkretnego celu, w konkretnym przypadku). Z tego przepisu nie wynika też, że muzea mogą zabronić dokonywania fotografii wystawionych muzealiów. Może jedynie pobierać opłaty za szczególne udostępnienie w celu sporządzenia fotografii, jednak brak tu legitymacji do wprowadzenia zakazu fotografowania już udostępnionego elementu zbioru. Mamy konstytucyjnie gwarantowane prawo do pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.

W uzasadnieniu pozwu Powód pisze:

Waglowski pisze dalej, w trakcie dyskusji z internatami pod jego tekstem: „Uważam, że ratio wprowadzonych zmian i wcześniej (nadal) obowiązujących przepisów nie upoważnia nikogo do wprowadzania zakazu fotografowania podczas zwiedzania, nie upoważnia też do oczekiwania opłat za robienie zdjęć w trakcie takiego zwiedzania”.

Obserwacja procesu legislacyjnego na etapie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz parlamentu pomaga ocenić intencje ustawodawcy (czyli ratio legis). Podczas obrad Komisji Kultury i Środków Przekazu w dniu 10 maja 2007 r. z wypowiedzi wiceministra kultury Tomasza Merty można wnioskować, że takie rozumienie przepisów, jakie prezentuje powód jest w pełni uzasadnione. Mniej precyzyjna jest wypowiedź pos. Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej z posiedzenia nr 94 Sejmu II kadencji w dniu 20 listopada 1996 r. (podczas prac nad pierwotnym projektem ustawy), w której posłanka stwierdziła, że celem art. 25 jest „ochrona przed stratami związanymi z różnorakim wykorzystaniem muzealiów”. Ponieważ dozwolony użytek osobisty utworów objętych autorskimi prawami majątkowymi nie wiąże się z uiszczaniem żadnych opłat, a użytek utworów, które już prawami majątkowymi nie są objęte (albo w ogóle nimi nie były objęte) też nie wiąże się z żadnymi wpłatami na rzecz muzeów, tylko na Fundusz Promocji Twórczości, można przyjąć, że posłanka miała na myśli taką interpretację art. 25, jaką prezentuje Powód.

Ale to tylko początek argumentacji. Uzasadniając swoją tezę Powód odniósł się również do kilku innych, ważnych dla oceny kwestionowanej klauzuli, kwestii. Na przykład przedstawił argumentację dotyczącą art. 25a ustawy o muzeach:

...art. 25a ustawy nie dotyczy sytuacji fotografowania obrazów i innych muzealiów podczas zwiedzania muzeum przez turystów. Dotyczy natomiast sytuacji, gdy muzeum z własnej inicjatywy wykonuje zdjęcia muzealiów, gromadzi je w swojej bazie danych i chce udostępniać je zainteresowanym. Za takim rozumieniem tego przepisu przemawiają dwa argumenty. Po pierwsze odwołanie do przepisów o informatyzacji, które z pewnością nie odnoszą się do osób fizycznych, a szeroko pojętej administracji państwowej. Po drugie, chodzi o wizerunki muzealiów, które zostały sfotografowane przez samo muzeum, a nie turystów. Szersze rozważania na temat art. 25a ustawy zamieszcza Monika Drela (Prawne aspekty rozpowszechniania wyglądu muzealiów, (w:) Prawo muzeów, red. J.Włodarski, K.Zeidler, Wolters Kluwer, Warszawa 2008, s. 92-104). Podsumowując, art. 25a nie jest podstawą do ograniczenia turystom możliwości robienia zdjęć muzealiów podczas zwiedzania.
(...)

Czy muzeum jest przedsiębiorcą? To ważne pytanie w tego typu sporze. Powód argumentował, że muzeum jest takim przedsiębiorcą (co istotne ze względu na normę art. 24 ust. 2 ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów, zgodnie z którą za praktykę naruszającą zbiorowe interesy konsumentów uznaje się bezprawne działanie przedsiębiorcy godzące w interesy konsumentów). Czy zatem muzeum może być uznane za przedsiębiorcę? Oto stosowny fragment uzasadnienia pozwu:

(...)
Zdaniem Powoda jest to możliwe. W zakresie działania ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów stosuje się bowiem szeroką definicję przedsiębiorcy. Przedsiębiorcą jest nie tylko ten podmiot, który zajmuje się działalnością stricte komercyjną, ale też np. osoba lub jednostka organizacyjna organizująca lub świadcząca usługi o charakterze użyteczności publicznej. Tak wynika z art. 4 ust. 1 litera a) ustawy. Chodzi o bieżące i nieprzerwane zaspokajanie zbiorowych potrzeb ludności w drodze świadczenia usług powszechnie dostępnych. Kwalifikuje się to do gospodarki komunalnej rozumianej jako wykonywanie zadań własnych w celu zaspokojenia zbiorowych potrzeb wspólnoty samorządowej. Wśród zadań własnych gminy jest też wymieniona art. 7 ust. 1 pkt 9 – realizowana przez Muzeum Regionalne – kultura.
(...)

Kolejną kwestią wymagającą oceny jest charakter regulaminu muzeum, a konkretnie odpowiedź na pytanie, czy tego typu regulamin jest wzorcem umownym w rozumieniu 384 § 1 Kodeksu cywilnego. Powód uznał, że regulamin muzeum jest takim wzorcem umownym, a na poparcie swojej tezy przedstawił następujące argumenty:

Przepis ten przewiduje, że ustalony przez jedną ze stron wzorzec umowy (w szczególności ogólne warunki umów, wzory umów, regulaminy) wiążą druga stronę, jeśli zostały jej doręczone przy zawarciu umowy. Gdy posługiwanie się danym wzorcem jest w stosunkach danego rodzaju zwyczajowo przyjęte, to wzorzec taki wiąże także wtedy, gdy druga strona mogła z łatwością dowiedzieć się o jego treści. Tak jest właśnie w przypadku Muzeum we Wrześni, bo nie dość że regulamin jest tam wywieszony, to potencjalny turysta może się też z nim zapoznać wchodząc na stronę internetową Pozwanego. Można przyjąć, że zwiedzający – kupując bilet wstępu do muzeum – mieli możliwość zapoznania się z regulaminem zwiedzania, akceptują jego zapisy i tym samym zawierają umowę, której treść ten wzorzec określa.
(...)
[R]egulamin zwiedzania muzeum spełnia trzy kryteria kwalifikacyjne dla wzorca umowy. Jego brzmienie ustaliła jedna ze stron przyszłej umowy (czyli muzeum), stosuje się go przy zawieraniu przez tę stronę umów, a także treść – czyli prawa i obowiązki stron – jest kształtowana w całości lub w części przez ten regulamin.
(...)

Są jeszcze dwie inne kwestie. W pierwszej kolejności należało odpowiedzieć na pytanie, czy kwestionowana klauzula znajdująca się w muzealnym regulaminie - wzorcu umownym zawiera niedozwolone postanowienia. Uzasadnieniem dla pozytywnej odpowiedzi na tak postawione pytanie jest następujący fragment uzasadnienia pozwu:

Ponieważ kwestionowana klauzula jest wprost sprzeczna z art. 25 ustawy o muzeach, jest też sprzeczna z dobrymi obyczajami, bo rażąco narusza interes konsumenta. Chodzi zarówno o interes ekonomiczny, bo płaci on za coś, za co nie powinien, ale także inne aspekty, w tym uczucia przykrości i zawodu, gdyż świadomy treści art. 25 ustawy turysta będzie rozczarowany, że muzeum interpretuje go w zupełnie inny, niekorzystny dla niego sposób. Warto też zwrócić uwagę na wyrok Sądu Antymonopolowego z 22 listopada 2000 r. (sygn. XVII Ama 51/00), w którym sąd stwierdza, że „sprzeczność zapisu umowy z bezwzględnie obowiązującym przepisem prawa powoduje nieważność tego zapisu z mocy prawa (art. 58 § 1 k.c.), a w konsekwencji nie jest on wiążący dla drugiej strony”.

Jeśli jednak to uzasadnienie byłoby niewystarczające, powód prowadzi swój wywód dalej i przywołuje art. 3853 Kodeksu cywilnego. W tym przepisie znalazł się przykładowy, niezamknięty "katalog" postanowień umownych, który to "katalog" jest narzędziem interpretacyjnym w przypadku pojawienia się wątpliwości. W tym "katalogu" znajdują się m.in. dwa przypadki, które uzasadniają uznanie postanowień umownych za niedozwolone:

8) uzależniają spełnienie świadczenia od okoliczności zależnych tylko od woli kontrahenta konsumenta,

9) przyznają kontrahentowi konsumenta uprawnienia do dokonywania wiążącej interpretacji umowy,

Odwołując się właśnie do tych dwóch przypadków Powód stwierdził w swoim pozwie w odniesieniu do kwestionowanej klauzuli regulaminu muzeum:

Chodzi o uzależnienie spełnienia świadczenia od okoliczności zależnych tylko od woli kontrahenta konsumenta (czyli zgody na fotografowanie) i przyznanie kontrahentowi konsumenta uprawnienia do dokonywania wiążącej interpretacji umowy (brakuje bowiem w regulaminie kryteriów wyrażania zgody na fotografowanie, co może powodować, że konsumenci będący w takiej samej sytuacji zostaną potraktowani różnie – jeden zgodę uzyska, a inny nie).

Ostatnią z kwestii był stosunek "zakazu fotografowania" do powszechnie obowiązujących przepisów prawa autorskiego. Można zaobserwować u wielu "rynkowych graczy" chęć tworzenia de facto swoistych monopoli na korzystanie z określonych informacji. Obserwuję to np. w dyskusji na temat re-use (tj. na temat ponownego wykorzystania informacji z sektora publicznego), gdzie osoby reprezentujące organy władzy publicznej chciałyby często mieć możliwość sprawowania jakiegoś wyłącznego władztwa nad zebraną informacją. Tylko w wielu przypadkach nie widać ku temu uzasadnienia prawnego.

Formułując uzasadnienie pozwu p. Michał Kosiarski argumentował, że kwestionowane postanowienie umowne jest sprzeczne z ustawą o prawie autorskim i prawach pokrewnych:

(...)
Dotyczy to zarówno fotografowania znajdujących się w ekspozycji muzeum utworów objętych jeszcze autorskimi prawami majątkowymi, jak i tych, które takimi prawami nie są już objęte, albo w ogóle nigdy nie były. W tych dwóch ostatnich przypadkach sprawa jest prosta – fotografowanie nie narusza żadnych praw majątkowych kogokolwiek. Stąd zakaz fotografowania (także komercyjnego) nie znajduje żadnego uzasadnienia prawnego. W przypadku utworów objętych jeszcze autorskimi prawami majątkowymi też nie powinno być generalnego zakazu darmowego fotografowania muzealiów, bo istnieje tzw. dozwolony użytek prywatny i publiczny. Zdjęcie muzealiów wykonane przez turystę w trakcie zwiedzania może być potem przez niego wykorzystane do prywatnych potrzeb w ramach dozwolonego użytku prywatnego. Tak wynika z art. 23 prawa autorskiego.

Co istotne, dozwolony użytek prywatny nie jest też w prawie autorskim uzależniany od wyrażenia zgody przez dysponenta utworu (potwierdza to m.in. decyzja prezesa UOKiK z 31 stycznia 2007 r. sygn. DDK-5/07 w sprawie Warner Bros Poland). Oznacza to, że muzeum nie może uzależniać fotografowania w trakcie zwiedzania nie tylko od uiszczania jakichkolwiek opłat, ale także od wyrażenia zgody przez dyrektora danej placówki.
(...)

Jak widać - do sformułowania tej ostatniej tezy przyczyniło się stanowisko UOKiK, które opisywałem w kilku tekstach opublikowanych w tym serwisie: Dwa postępowania w sprawie informacji na opakowaniach płyt DVD, Decyzja w sprawie okładek płyt Warnera, Okładki płyt i wymuszona zmiana praktyki Warnera oraz Vision: druga decyzja UOKiK w sprawie klauzul na opakowaniach płyt DVD.

Sąd Okręgowy w Warszawie – Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów przychylił się w całości do powyżej zreferowanej argumentacji Powoda.

Po raz kolejny widać wpływ prawa ochrony konkurencji i konsumentów na rozwój społeczeństwa "informacyjnego".

"Myślę, że Wikipedia zdobędzie Wawel jednym szturmem" - napisał mi p. Michał Kosiarski podsumowując sprawę. Ja również tak myślę. Chociaż ciekawie będzie obserwować działania, które podejmie Wawel, gdy zapozna się z treścią wyroku. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów publikuje sentencję wyroku, wpisując daną klauzulę do Rejestru. Jeszcze chwilę na to poczekamy, ale wyrok został wydany i posługiwanie się takimi postanowieniami w regulaminach muzealnych już dziś nie znajduje uzasadnienia w praktyce stosowania powszechnie obowiązującego prawa. Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów jedynie to potwierdził.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Ciekawi mnie jedna rzecz.

Ciekawi mnie jedna rzecz. Czy będę mógł w końcu fotografować w muzeum w Wilanowie. Regulamin mówi:

Fotografowanie i filmowanie we wnętrzach pałacowych i na wystawach czasowych jest zabronione. Istnieje możliwość zamówienia określonego ujęcia na odrębnie ustalonych zasadach. Szczegółowe informacje można uzyskać w muzealnym Dziale Dokumentacji Naukowej.

Czy takie sformułowanie też "podpada" pod wyrok sądu OKiK?

Koziołek, moim zdaniem to

Koziołek, moim zdaniem to jest ten sam punkt regulaminu który został zakwestionowany tylko jest inaczej sformułowany. Sens jest podobny. Wyklucza tylko całkowicie możliwosc fotografowania zostawiając możwliość zakupienia gotowych fotografii. Wiec tymbardziej jest sprzeczny z prawem.

jeśli muzea, to co z archiwami i bibliotekami?

W BN zakazane jest fotografowanie w czytelni, można natomiast fotografować w specjalnie wyznaczonym pomieszczeniu - opłata od 35 do 70 zł za udostępniony wolumin, w regulaminie Pracowni Naukowej Archiwum Głównego Akt Dawnych zapisano "zabronione jest wnoszenie aparatów fotograficznych, skanerów, itp. – oraz wykonywanie nimi kopii z oryginałów lub mikrofilmów...", oczywiście można zamówić wykonanie kopii za opłatą. Przypuszczam, że podobnie funkcjonują pozostałe archiwa.

Archiwa i biblioteki

Archiwa i biblioteki można by zakwalifikować jako muzea o specyficznym charakterze zbiorów. Pytanie czy podpadają pod ten sam zapis jest o tyle zasadne że również w archiwach kopie wykonywane na zlecenie przez pracowników nijak mają się cenowo do podobnej usługi poza tymi budynkami. Nie twierdzę że w wyjątkowych wypadkach przygotowanie takiej kopii może kosztować nawet sumy absurdalne lecz typowe fotokopie wykonywane nawet bez pozycjonowania dokumentu powinny być w cenie +/- ksero (+opłata za nośnik w przypadku nie posiadania własnego) oczywiście jeśli przyjmiemy finansowanie całej instytucji z budżetu natomiast można pomyśleć o komercjalizacji tego typu przybytków i wtedy byłyby całkowicie na własnym utrzymaniu ale również miałyby prawo dowolnego kształtowania ceny. Zdaję sobie sprawę że wtedy cena jednej fotokopii mogłaby sięgnąć 1000zł lecz to mało prawdopodobne gdyż z natury rzeczy ktoś kto musi zdobywać środki na własne utrzymanie trzyma swój cennik w ryzach by przyciągnąć jak najwięcej klientów a wręcz reklamuje swoje usługi.
Tak czy siak mam wrażenie że ta druga opcja byłaby korzystniejsza dla wszystkich nie wyłączając samych dokumentów i książek.

Zakaz fotografowania a niszczenie utworu

Co z sytuacją gdy zakaz podyktowany jest dbaniem o stan utworu? Przykładowo eksponaty papierowe są bardzo wrażliwe na światło, tym bardziej mocne światło fleszy? Czy muzeum może ustalić jakieś zasady w celu ochrony zbiorów?

Tego typu ograniczeń to

Tego typu ograniczeń to orzeczenie nie dotyczy. A przynajmniej nie może dotyczyć bo inaczej podważałoby jeden z podstawowych celów muzeów...

W wielu znanych mi muzeach całkowity zakaz fotografowania motywowany jest m.in. tym, że większość zwiedzających to idioci nie umiejący obsługiwać swoich aparatów i zablokować błysku flesza w aparacie.

Dziwi mnie argumentacja, że prezentacja obiektu na wystawie nie kwalifikuje się jako "przygotowanie do fotografowania". Przecież dzieła w większości zalegały w magazynach i pokazanie na wystawie to często jedyna okazja dla szerszej publiczności ich zobaczenia - i być może sfotografowania. Dochodzi do zabawnego paradoksu: ponieważ muzea zabraniają fotografować (bo wystawa to nie miejsce na fotografowanie) to nie należą się opłaty. Wystarczyłoby w celach wystawy wstawić "możliwość sfotografowania obrazów przez zwiedzających" i można już pobierać opłaty?

>(...)całkowity zakaz

>(...)całkowity zakaz fotografowania motywowany jest m.in. tym, że większość zwiedzających to idioci nie umiejący obsługiwać swoich aparatów i zablokować błysku flesza w aparacie.(...)

Słuszna uwaga. Jest to jednak wylewanie dziecka z kąpielą - zakaz używania lamp błyskowych powinien być bezwzględnie egzekwowany, nie powinien jednak mieć on NIC wspólnego z zakazem fotografowania. Z takim podejściem spotkałem się w muzeach Watykanu - "no flash" ale zdjęcia robić wolno.

Zakazywanie fotografowania zamiast zakazywania używania lamp błyskowych buduje niekorzystny stosunek obywateli do prawa - nie istnieje logiczne, poza podejściem typu "pies ogrodnika", uzasadnienie zakazu fotografowania. A nielogiczne prawo jest... no cóż, ignorowane. Nagromadzenie tego rodzaju przepisów sprawia, że KAŻDY nie od razu zrozumiały przepis traktuje się jako ZBĘDNY IDIOTYZM. A przecież nie zawsze jest to prawdą.

Pozdrawiam,
Tomasz Sztejka

Owszem, w największych

Owszem, w największych muzeach można fotografować bez flesza. Konsekwencje między innymi są takie, że co chwila flesze błyskają a pilnujący krzyczą "no flash, no flash!". Swoją drogą w Muzeach Watykańskich można fotografować, ale w Kaplicy Sykstyńskiej jest już całkowity zakaz fotografowania (którego mało kto przestrzega).

Jedyny skuteczny zakaz flesza jaki mi przychodzi do głowy to sprawdzenie aparatu przy wejściu i zaklejenie lampy taśmą. Jeśli właściciel się nie zgodzi to aparat idzie do depozytu.

To też nie jest dobry pomysł

Jedyny skuteczny zakaz flesza jaki mi przychodzi do głowy to sprawdzenie aparatu przy wejściu i zaklejenie lampy taśmą. Jeśli właściciel się nie zgodzi to aparat idzie do depozytu.

To też nie jest dobry pomysł, bo w niektórych aparatach lampa może się przegrzać od błyskania z zaklejonym palnikiem (przy błysku wydziela się naprawdę dużo energii w postaci światła). Ja bym raczej wprowadził bardzo rygorystyczne egzekwowanie zakazu błyskania - po pierwszym błysku wyrzucenie z muzeum (plus ewentualnie kara pieniężna) - myślę że wszyscy nauczyliby się obsługi swoich aparatów w błyskawicznym tempie :).

Przepraszam w jakich aparatach lampa może się przegrzać ??

Powszechnym zjawiskiem jest zawodowe zaklejanie lamp błyskowych w celu rozproszenia lub obniżenia siły lampy błyskowej . Kolega pomylił lampę błyskową z halogenem budowlanym .

Zaklejanie lampy

I niestety Kolega ~incognitus myli się. Lampa błyskowa fotografów ma zakładane specjalne nasadki rozpraszające - montowane są one w ten sposób, że oddalone są o kilka (3-6 mm) od powierzchni lampy błyskowej. Czyli między nasadką a lampą jest szczelina odprowadzająca wysoką temperaturę. Wystarczy dotknąć powierzchni zabezpieczającej palnik, żeby wiedzieć.

W takim np. Luwrze

Możesz fotografować wszystko ile razy chcesz, a są tam naprawdę stare i cenne rzeczy :)
Te wszystkie zakazy fotografowania, zezwolenia itd są pozostałością komuny, gdzie trzeba było wszystko zakazać i na wszystko mieć papier.

bez fleszy też nie można było

bo regulamin.

Dokładnie nie można było, trzymając bez flesza aparatu na statywie, nawet jeśli nóżki statywu byłyby zabezpieczone przed zniszczeniem podłogi. Jedyne co mogło zagrozić eksponatowi, to dźwięk spustu migawki...

http://pl.wikimedia.org/wiki/MKiDN_2007

To zalezy

Myślę, ze cytowany punkt regulaminu trzeba by rozbic na dwie części"

"Fotografowanie i filmowanie we wnętrzach pałacowych i na wystawach czasowych jest zabronione."

Tutaj jest jasne. Podpada pod wyrok UOKiK

Pozostala część jest zgodna z art 25a

"2. Muzeum może pobierać opłaty za udostępnianie wizerunków muzealiów z wykorzystaniem informatycznych nośników danych. Bezpośredni dostęp do wizerunków muzealiów drogą elektroniczną jest bezpłatny"

i wiaze sie z cytowanym wyzej

"trudem, który należy ponieść, by szczególnie przygotować i szczególnie udostępnić zbiór"

Czyli jak dla mnie robisz sam zdjęcia - bezpłatnie. Decydujesz sie na usluge wykonywana przez muzeum to płacisz wg cennika.

Jak to jest z prawem własności?

Chciałbym wiedzieć, jak to jest z prawem własności - muzea (na ogół) posiadają eksponaty. Czy właściciel nie może już decydować, co chce robić ze swoją własnością??? Czy dotyczy to tylko muzeum publicznych, tj. będących własnością państwa? Rozumiem, że w miejscu publicznym wolno fotografować przedmioty bez zgody właściciela (ale ludzi już nie - potrzebna zgoda do publikacji). Czy muzeum to jest w tej sytuacji miejsce publiczne? Nie żebym chciał zakładać muzeum, ale dobrze byłoby wiedzieć, także z punktu widzenia fotografowania np. w czyimś domu.

Fotografowanie to nie to

Fotografowanie to nie to samo co publikacja.

Chciałbym wykorzystać ten

Chciałbym wykorzystać ten wyrok oraz związane z nim bezpośrednio prawo i doprowadzić do zmiany regulaminu na Zamku Książ w Wałbrzychu - aby bez uiszczania dodatkowej opłaty móc swobodnie fotografować. Czy ktoś mógłby mi doradzić w jaki sposób mógłbym to zrobić? Jestem pewien, że pani w okienku jak i ochroniarz nie będą chcieli się ustosunkować do obowiązujących przepisów.

Przełożeni pani w okienku

Pani w okienku ma nad sobą jakąś panią kierownik. Dalej jest zarząd spółki z o.o. (podane w BIPie, link na dole strony WWW zamku), a właścicielem spółki jest gmina. W gminie to już na pewno znajdzie się ktoś, kto będzie w stanie zrozumieć powołanie się na sygnaturę konkretnej sprawy w Sądzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Język polski

Z całym szacunkiem dla prawniczego dialektu, ale naprawdę nie ma jakiegoś bardziej cywilizowanego słowa niż to obrzydliwe spolszczenie "abuzywny"? "Abuse" z angielskiego oznacza nadużycie, użycie niezgodne z pierwotnym przeznaczeniem, także "Regulaminowy zakaz fotografowania w muzeach to klauzula [na przykład] naruszająca wolności konsumenckie", czy cokolwiek w tym stylu brzmiałoby o wiele lepiej.

Pozdrawiam. :)

Taki mamy właśnie żargon zawodowy

Taki mamy właśnie żargon zawodowy i prawnicy raczej rozumieją co to klauzula abuzywna.

"Zgodnie z art. 47943 k.p.c., wyrok prawomocny ma skutek wobec osób trzecich od chwili wpisania uznanego za niedozwolone postanowienia wzorca umowy do rejestru, co oznacza, że uznanie określonej klauzuli za niedozwoloną i wpisanie jej do rejestru działa erga omnes, a dalsze posługiwanie się klauzulą abuzywną wpisaną do rejestru jest zakazane w obrocie prawnym nie tylko względem podmiotu, wobec którego to orzeczono, ale również w identycznych lub podobnego rodzaju stosunkach prawnych nawiązanych przez osoby trzecie, bez ograniczenia w jakikolwiek sposób kategorii tych podmiotów". Tak stwierdził Sąd Najwyższy w uzasadnieniu wyroku z 20 czerwca 2006 r., sygn. III SK 7/06. Jakbym napisał zgodnie z sugestią przedpiszcy, tj. o "wolnościach konsumenckich", to wprowadziłbym chaos terminologiczny. Nikt nie wiedziałby o czym mowa.

W innych zawodach mają "konsolę", "serializację", "panel", "instalowanie" i "konfigurowanie". Takie życie.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Skoro tak to wygląda, to

Skoro tak to wygląda, to już się nie kłócę. Myślałem, że jednak można to słowo czymś zastąpić. ;]

Ależ można: "klauzula

Ależ można: "klauzula niedozwolona" - sam UOKiK stosuje taką terminologię i jest mi ona znacznie bliższa niż "klauzula abuzywna", która jakoś kojarzy mi się z arbuzami :) :)

Moim zdaniem najgorsze jest

Moim zdaniem najgorsze jest to, że to był wyrok zaoczny, a więc tak naprawdę nie wiemy czy to jest klauzula czy nie i czyja argumentacja byłaby dla sądu bardziej przekonująca, bowiem nawet do merytorycznego wdania się w spór nie doszło. I to jest żenujące, bardzo dużo klauzul to takie właśnie potworki, o które nikt w sądzie nie walczył, a które leżą teraz w Rejestrze i straszą. Przedsiębiorcy nie zdają sobie sprawy z rozszerzonej skuteczności wyroku ani z uchwały, która zabrania stosowania również postanowień tożsamych i olewają takie sprawy, co kończy się tak jak w tym przypadku. Co ciekawe, apelacje od wyroków SOKiKu nie przechodzą już tak "hop siup"

Wyrok zaoczny nie oznacza z

Wyrok zaoczny nie oznacza z góry wyroku zgodnego z żądaniem powoda.

kpc 399 § 2. W tym wypadku przyjmuje się za prawdziwe twierdzenie powoda o okolicznościach faktycznych przytoczonych w pozwie lub w pismach procesowych doręczonych pozwanemu przed rozprawą, chyba że budzą one uzasadnione wątpliwości albo zostały przytoczone w celu obejścia prawa

Okolicznością faktyczną jest, to, że taki zapis w regulaminie muzeum jest... a nie jego zgodność z prawem.

--
http://grizz.pl/ || --
http://galeria.firlej.org

Czy owy wyrok sądu dotyczy

Czy owy wyrok sądu dotyczy także np. centrów sztuki współczesnej?

To absurd, aby Państwowa

To absurd, aby Państwowa instytucja jaką jest muzeum, żyjąca z naszych pieniędzy, ograniczała nasz dostęp do dóbr kultury narodowej. Jeżeli jestem w muzeum i widzę coś ciekawego, czym chce cię podzielić z rodziną, znajomymi, opisać na blogu, a więc działać zgodnie z celem muzeum szerzenia i popularyzowania tejże kultury, to jakim prawem widzimisię jakiegoś lokalnego dyrektora tej placówki mam mi to zabraniać!? Oczywiście rozumiem i popieram brak użycia lampy błyskowej.

Co ciekawe. jedne placówki zabraniają, grożą, wrzeszczą (w Muzeum Kopernika w Toruniu, kustosz o mało sobie nóg nie połamał zbiegając dwa piętra kiedy usłyszał jak robiłem przez szybę zdjęcie okładki Psałterza, Pani w Wiślicy gromy rzucała kiedy chciałem sfotografować piękne malowidło gotyckie w Domu Długosza, w Brzegu, Legnicy, Łodzi to aż zdziwieni byli jak ktoś śmie o to pytać!!), a inne placówki wprost zachęcają, zapalają dodatkowe światła, jak widzą zainteresowanie otwierają dodatkowe sale, wyjmuję eksponaty zza szkła!!

Niech to w końcu znormalnieje.

Blog www.foto.pwsk.pl

Mała polemika

Zastanawiam się tylko czy cała sprawa ma jakikolwiek związek z prawem autorskim. Zgadzam się z p. Kosiarskim, że nie można tu mówić o naruszeniu autorskich praw majątkowych. Moim zdaniem, nie w tym rzecz.

Zastanawiam się jedynie czy postanowienie umowne (de facto takim jest punkt wzorca) ograniczające stronę umowy, tutaj konsumenta, w zakresie ewentualnego robienia zdjęć, nie jest już dozwolone na bazie samego art. 140 KC. Muzeum prezentuje zbiór pewnych rzeczy, które stanowią razem kolekcję; umawia się z konsumentem, że za opłatą może tą kolekcję obejrzeć i to właśnie jest przedmiotem umowy. Przedmiotem umowy nie jest fotografowanie przedmiotu, który ogląda konsument. Gdyby nie postanowienie regulaminu zakazujące fotografowania można by zastanawiać się na jakiej podstawie nie można zdjęcia zrobić (ewentualne prawo do 'obrazu rzeczy'?). Ale postanowienie jest, stanowiąc zobowiązanie jednej ze stron do zaniechania robienia zdjęć (odwracając postanowienie regulaminu). Zrobienie zdjęcia jest niewykonaniem tego zobowiązania. Co więcej, wg mnie należy postanowienie regulaminu dotyczące zakazu robienia zdjęć wprost odczytywać jako wyłączenie fotografowania eksponatów z zakresu świadczeń należnych na podstawie umowy. Nie widzę tu podstaw do stwierdzenia abuzywności tej klauzuli.

Mam również wrażenie, że ani 385 ze zn. 3 pkt 8) ani pkt 9) zastosowania tu nie znajdują. Pkt 8) dotyczy spełnienia świadczenia wynikłego z umowy zawartej pomiędzy stronami - tym świadczeniem nie jest fotografowanie, ale obejrzenie kolekcji. Nie rozumiem trochę w jakim kontekście możemy użyć pkt 9).

To też szersza dyskusja czy istnieje coś takiego jak prawo do 'obrazu rzeczy', mające wynikać z prawa własności właśnie.

Abstrahuję tutaj od możliwości (lub jej braku) pobierania opłat za fotografowanie na podstawie ustawy o muzeach.

Czym jest muzeum

Wydaje się, że przy interpretacji ewentualnych powinności muzealnych należałoby się również odnieść do art. 1 ustawy z dnia 21 listopada 1996 r. o muzeach (wytłuszczenie moje):

Muzeum jest jednostką organizacyjną nienastawioną na osiąganie zysku, której celem jest gromadzenie i trwała ochrona dóbr naturalnego i kulturalnego dziedzictwa ludzkości o charakterze materialnym i niematerialnym, informowanie o wartościach i treściach gromadzonych zbiorów, upowszechnianie podstawowych wartości historii, nauki i kultury polskiej oraz światowej, kształtowanie wrażliwości poznawczej i estetycznej oraz umożliwianie korzystania ze zgromadzonych zbiorów.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Tak z ciekawości...

Czy "abuzywna" to jest obecnie jakieś słowo w języku polskim? Bo słownik języka polskiego PWN nie wie nic na ten temat.

A może to potworek w stylu: "ciekawa destynacja"

Boże, co się z nami w Polsce dzieje? :(

Język polski daleki od czystosci

Zauważyć chciałem, że w języku polskim od kiedy nasi słowiańscy przodkowie włączyli się w krąg chrześcijańskiej cywilizacji , zaczęło się to używanie niezliczonych wyrazów obcych i nic się na to nie da poradzić. Mamy może pozbyć się wyrazów takich jak skryba, poeta, legislacja, uniwersytet, komputer, albo większości wykorzystywanych w Polsce imion, jak np. moje imię Kamil? To tak na marginesie całej sprawy o muzeach ("muzeum" też obce słowo...)

Decydowanie przez właściciela o fotografowaniu jego rzeczy

Właściciel rzeczy (muzeum np.) może decydować co zrobić z rzeczą w sensie materialnym, nie jest jednak wykluczone, że jego swoisty monopol na wykonywanie prawa własności obejmuje też korzystanie z wyglądu rzeczy - dotyczy to jednak tylko zarobkowego wykorzystywania wyglądu/wizerunku rzeczy przez fotografa.
Prawo autorskie zezwala natomiast na niekomercyjne robienie zdjęć całej kolekcjii, wystroju wnętrz itp., dla potrzeb osobistych, jeżeli kolekcja ta ma przymiot utworu.

Szerzej i ciekawie na ten temat pisze Monika Drela w książce "Własność zabytków" w rozdziale pt. "Prawa związane z wyglądem rzeczy".

podstawa prawna

Chętnie poznam podstawę prawną tego stanowiska. A w szczególności dlaczego prawo własności nie miałoby się rozciągać na niekomercyjne wykorzystanie fotografii (jeżeli w ogóle przyznamy, że obejmuje ono uprawnienie do zakazywania fotografowania)?

podstawa prawna

W skrócie w powołanej wyżej książce wygląda to tak, że z
art. 140 kc, właściciel ma wyłączne prawo do pobierania pożytków cywilnych z rzeczy, czyli dochodu, który rzecz przynosi.

Samo patrzenie na rzecz ewentualnie powielanie jej wyglądu dla celów prywatnych / turystycznych nie mieści się zaś w tradycyjnym pojęciu używania czy korzystania z rzeczy. Nawet gdyby rozszerzyć to na współczesne możliwe "niematerialne" sposoby korzystania z rzeczy, to i tak ograniczenie prawa własności spowodowane społeczno - gospodarczym (znów art. 140 kc) przeznaczeniem rzeczy dopuszcza takie nieszkodliwe korzystanie (patrzenie na rzecz, utrwalanie jej wyglądu na innych nośnikach) przez inne niż właściciel osoby.

A co z publikacją wizerunków muzealiów?

Trochę off-topic ale tylko trochę:

Podobny problem, jak przy samodzielnym wykonywaniu fotografii muzealiów, występuje w przypadku próby uzyskania zgody muzeów na publikację wizerunków zbiorów, choćby na Wikipedii. Z mojego doświadczenia wynika, że muzea udostępniając (za opłatą) wizerunki muzealiów po pierwsze oferują zdjęcia w mocno ograniczonej rozdzielczości a po drugie zabraniają publikacji. Tutaj też wchodzą w grę te same przepisy Ustawy o muzeach, które przywoływane są powyżej, czyli:
- art. 1 który w celach muzeów wymienia upowszechnianie kultury i umożliwienie korzystania ze zbiorów (a problem głównie dotyczy zbiorów, które nie są wystawiane) i precyzuje, że muzea są nienastawione na osiąganie zysków (co eliminuje finansowe podstawy odmowy publikacji na wikipedianej licencji umożliwiającej wszak komercyjne wykorzystanie)
- art. 2 nakazuje muzeom popieranie działalności upowszechniającej kulturę

Muzealia w muzeach państwowych stanowią dobro narodowe i muzea nie mogą tak swobodnie dysponować swoimi zbiorami jak prywatni właściciele. Według mnie muzea nie mają podstaw prawnych ani do ograniczania jakości oferowanych wizerunków muzealiów, ani do ograniczania swobody wykorzystania uzyskanych materiałów.

Uważam, że temat jest równie istotny jak poruszony powyżej zakaz fotografowania.

Amatorskie zdjęcia w muzeum i ich publikacja w Internecie

Cytat: "Zdjęcie muzealiów wykonane przez turystę w trakcie zwiedzania może być potem przez niego wykorzystane do prywatnych potrzeb w ramach dozwolonego użytku prywatnego. Tak wynika z art. 23 prawa autorskiego."
W czasach agresywnego Internetu obiekty muzealne lub widoki ekspozycji, fotografowane przez turystów np. w Luwrze, można podziwiać na wielu portalach, między innymi na pBase. Wystarczy na portalu wklepać museums. I nie wiem dlaczego miały by to być zakazane prawem autorskim jeżeli obiekty mają ponad 100 lat i więcej. Jeżeli jeszcze obowiązują prawa autorskie, to widoki ekspozycji gdzie jest kilka np. obrazów współczesnych tylko reklamują muzeum i rozpowszechniają wiedzę o sztuce czy kulturze miasta, kraju itd. Zacofanie Polski w wielu dziedzinach trwa dalej. Wystarczy wejść na nasze strony muzealne. Wyglądają jak broszurki, marne reprodukcje, brak reportaży z życia wystawienniczego lub publikacji popularyzatorskich, nędza. Niejeden amator więcej opowie swoimi zdjęciami o muzeum niż niby profesjonalnie zajmująca się upowszechnianiem zbiorów instytucja muzeum. A często 80% zbiorów tkwi w magazynie bo powierzchnia wystawiennicza jest za mała.

konsument kultury

Cieszy mnie, że wreszcie jakaś światła instytucja uznała zabytki za towar, jak każdy inny i proponuje by pójść dalej tj. usunąć w muzeach szyby i gabloty, tak by klient mógł towar pomacać, pokazać dziecku, czy sprawdzić jego wytrzymałość, a najlepiej odłamać sobie kawałek na pamiątkę.

- Przepraszam za ironię, ale moim zdaniem sprawa nie jest wcale taka prosta jak się wydaje.
Muzea są instytucjami, które w całej Europie działają na zbliżonych zasadach, ale w zależności od tego, czy są to instytucje prywatne, państwowe, samorządowe, czy też należące np. do fundacji, stowarzyszeń czy innych instytucji i organizacji mogą mieć własne regulacje dotyczące zasad udostępniania zbiorów. Nie wszystkie też udostępniane przez nie zbiory są ich własnością. W wielu muzeach (również polskich) eksponowane są zabytki stanowiące własność osób prywatnych lub innych instytucji, czy organizacji, których warunki udostępnienia publicznego regulują postanowienia odrębnej umowy. I tak wystawa dzieł rzeźbiarza X może prezentować prace ze zbiorów trzech muzeów, pięciu właścicieli prywatnych, banku, prywatnej galerii i rodziny artysty. W tej sytuacji jeśli jedna ze stron nie wyrazi zgody na wykonywanie fotografii to muzeum będzie miało obecnie do wyboru albo odstąpienie od organizacji wystawy albo zmianę scenariusza i zaprezentowanie jej w okrojonej formie. Jeszcze większy kłopot będą miały muzea sprowadzające do Polski wystawy z muzeów zagranicznych, bo zawierane wówczas umowy bywają bardzo restrykcyjne, więc nawet jeśli uda się znaleźć sponsora, na opłaty, ubezpieczenia, transport i zabezpieczenia to ...
No właśnie, wystawy muzealne mają zazwyczaj scenariusze (plastyczne i merytoryczne), projekty, aranżację, scenografię ... itp., które zostały wykonane, jako dzieła autorskie przez uznanych plastyków ale jak widać efekt końcowy dziełem już nie jest...

Polski turysta będąc w muzeum w Berlinie, Londynie, czy w Barcelonie grzecznie zapłaci za bilet foto albo schowa aparat gdy napotka zakaz fotografowania. W większości muzeów będzie mógł jednak robić zdjęcia bez statywu i oczywiście bez lampy błyskowej (ze względów konserwatorskich jest ona zabroniona we wszystkich muzeach). Gdyby jednak komuś bardzo zależało na jakimś ujęciu albo miał ciekawy pomysł na popularyzację muzeum niech napisze maila do dyrektora muzeum z prośbą o pozwolenie na wykonanie zdjęć do celów niekomercyjnych albo niech poprosi o rozmowę z kustoszem wystawy.
No, cóż polskie prawo dziwne jest, a tym co odróżnia Polskę od tej bardziej cywilizowanej części Europy to niezborność prawodawców i niedoinwestowanie muzeów.
Przy dalszej takiej polityce jak obecna problem powinien rozwiązać się wkrótce sam. Po prostu zabraknie środków na konserwowanie, przechowywanie, czy udostępnianie zbiorów.

Finansowanie działalności muzealnej

Finansowanie działalności muzealnej jest oczywiście bardzo ważną kwestią. Tymczasem jednak powstaje pytanie o to, czy istnieje, a jeśli istnieje, to jak daleko sięga monopol właściciela (posiadacza) przedmiotu (nośnika), który obejmowałby również prawo sprzeciwienia się utrwalenia obrazu tego przedmiotu.

O ile przedmiot będzie utworem (np. rzeźba) i będzie podlegał ochronie prawnoautorskiej (w szczególności - nie minęło jeszcze 70 lat od śmierci twórcy), to i tak w ramach dozwolonego użytku takie utrwalanie (tu: fotografowanie) jest możliwe. Nie można również zapominać o art. 33 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, które nie dotyczą wyłącznie "niekomercyjnego" wykorzystania fotografii muzealiów. To jest argument za możliwością fotografowania nawet utworów chronionych, bo co innego utrwalenie, co innego rozpowszechnienie, a w niektórych przypadkach nawet rozpowszechnienie utworu jest możliwe.

Ciekawe są jednak te wypowiedzi władz muzealnych, które - jak się wydaje - dotyczą również dzieł, które nie są już chronione prawem autorskim (nie są już utworami chronionymi), ale ze względu na fizyczne ograniczenie dostępności (posiadaczem lub właścicielem jest muzeum ze strażnikiem, czasem takie muzeum kontraktuje podmiot udostępniający, oczekujący, że strażnik będzie chętnie chronił przed fotografowaniem). Czy w takich warunkach można mówić o prawie decydowania o możliwości utrwalenia? Jeśli ktoś utrwali, a potem rozpowszechni (w dowolnym celu), to przecież nie naruszy praw autorskich, ponieważ do tej kategorii dzieł prawa wygasły. Czy prawa własności/posiadania przedmiotu (nieutworu, utworu niechronionego) obejmuje również prawo decydowania o utrwaleniu obrazu tego przedmiotu? A jeśli przedmiot wystawiany jest miejscu o szczególnym charakterze i o szczególnej misji, jakim jest muzeum publiczne? A jeśli muzeum nie jest publiczne, tylko "prywatne"?

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Katedra wawelska

Witam,
zwiedzając Katedrę Wawelską próbowałem zrobić zdjęcia. Zostałem jednak powstrzymany przez straż katedralną. Wytłumaczono mi, że fotografowanie we wnętrzu Katedry, w kryptach jest CAŁKOWICIE ZABRONIONE. Określają to wywieszone tabliczki oraz regulamin zwiedzania Katedry. Próbowano mi wytłumaczyć, że jest to, m.in. podyktowane względami konserwatorskimi co w moim odczuciu jest absurdem, gdyż fotografowanie bez użycia lampy błyskowej NIE MOŻE wpłynąć na stan zabytku (jestem archeologiem, więc znam się na konserwacji). Moje tłumaczenia nie przyniosły żadnego skutku. Stwierdzono, że fotografowanie w obrębie katedry możliwe jest wyłącznie na wieży Zygmuntowskiej. Innej możliwości nie ma.
Czy te działania są zgodne z prawem?
Jeśli nie, to w jaki sposób dochodzić swoich praw do możliwości fotografowania bez użycia lampy błyskowej we wnętrzu katedry i w kryptach?
Bardzo proszę o odpowiedź

dziwi mnie to o czym piszesz -

bo bedac w 2009 roku na Wawelu, w katedrze i w kryptach ,w kosciele mariackim, we wszystkich tych miejscach robilam zdjecia. Po uprzednim wykupieniu pozwolenia na fotografowanie i filmowanie.

Odwiedziłam ostatnio z

Odwiedziłam ostatnio z grupą uczniów Ogród Botaniczny w Krakowie.Przy kasie zażądano ode mnie opłaty 50 zł za możliwość korzystania ze statywu przy fotografowaniu okazów botanicznych. Tłumaczyłam, że przy użyciu filtra podczerwieni muszę posłużyć się statywem bo czas naświetlania trwa 30 min.Nie pomogło. Czy w takim razie opłata za używanie statywu w ogrodzie podlega tej samej klauzuli niedozwolonej o której mowa wyżej?

a co z kościołami?

a co z kościołami, które stosują podobna praktyki, czyli opłaty za fotografowanie, zakazy fotografowania? Albo wymagają zgód wszelkich, najchetniej Pana Boga, jak na przykład malutki kościółek we Frydmanie (Spisz) gdzie na fotografowanie wnętrza potrzebna jest zgoda kurii krakowskiej!!! odległej o kilkadziesiąt kilometrów.

No i się zaczęło :)

"Zgody na fotografowanie udzielamy po tym, gdy zwiedzający podpisze oświadczenie, że zdjęcia robi na własny użytek. By nie było takiej sytuacji, że na przykład jakiś przedsiębiorca, bez naszej wiedzy wyda pocztówki i będzie je sprzedawał. To byłaby pewnego rodzaju strata dla muzeum, bo sami moglibyśmy zrobić takie pocztówki i na nich zarobić - wyjaśnia dyrektor Nasalski."

Gazeta Lublin: W lubelskich muzeach płacimy chociaż nie musimy?

Dzieki .....

Dzieki Bogu, po obiektach wojskowych przyszedl czas na muzea. Na sto procent nie będą respektowały tego wsyztskie muzea ale może i przyjdzie taki czas.

ciekawostka...

Ciekawostka w temacie: będąc niedawno w muzeum Białowieskiego Parku Narodowego w cenniku zauważyłem pozycję, dotyczącą opłaty za fotografowaniu. Po zapytaniu kasjerki doprecyzowała ona, iż opłata nie dotyczy samego fotografowania, a jedynie używania flesza. Flesz jest potrzebny aby fotki wyszły czytelne w czasie robienia zdjęć zaciemnionym dioramom.
Tak więc muzeum twierdzi, że nie pobiera opłat za fotografowanie a jedynie za używanie flesza. Jak to sie ma do powyższej dyskusji?

fotografowanie w muzeum

Kiedyś o mały włos nie wszcząłem awantury na Wawelu, gdy ubrana w uniform panienka gwardii biskupa zabroniła mi wyjąć aparat z torby, bez prawnego uzasadnienia. Zapytałem ją czy pan biskup jest właścicielem Wawelu oraz znajdujących się w nich eksponatów? Z tego co mi wiadomo jako obywatel państwa jestem współwłaścicielem dorobku narodowego... :)

Ale pan biskup nie zapytał mnie czy zgadzam się na to by pobierał opłaty za zwiedzanie i fotografowanie narodowych dóbr kultury... Dlatego uznałem jego postępowanie za typowo gangsterski zwyczaj pobierania haraczu.

Nie przekonuje mnie argumentacja, że flesz lampy błyskowej szkodzi rzeźbom, a taka informacje usłyszałem w muzeum narodowym we Wrocławiu. Zabroniono mi używać flesza w sali pełnej kamiennych rzeźb...

Mogę zrozumieć ze pani wykonywała instrukcję osoby wielokrotnie przełożonej i w obawie utraty stanowiska pracy, potraktowała instrukcję dosłownie, ogólnie i bez prawa do interpretacji litery, za to z pominięciem istoty zapisu w regulaminie.

Urzędnikom wydaje się że nie muszą myśleć, bo maja przepisy i są przekonani że je rozumieją. To pozycja zarezerwowana dla Boga :)

Nieomylność i absolutność są cechami utopijnymi i jako takie nie istnieją w warunkach względności czasu i przestrzeni. Ale urzędnicy o tym nie wiedzą i traktują swoje biurko jak tron, zapominając o zagrożeniu rewolucją zbuntowanego tłumu petentów. :)

Jest oczywistym, że skoro wolno mi zapamiętać to co widziałem, naturalnym jest że mogę użyć dowolnych mediów w celu wzmocnienia swojej pamięci. Ograniczanie mojej wolności w tym względzie narusza prawa człowieka i stanowi zasadę stojącą ponad konstytucją, i na pewno jest prawem wyższym od podwórkowych zarządzeń muzealnego ciecia żądnego zysku z nieuprawnionego procederu. Oczywiście nie jest niczym niezwykłym, że urzędnik zapomina o istocie swojej funkcji i zaczyna myśleć iż jest właścicielem urzędu i absolutnym prawodawcą na jego terenie. To oczywiste zboczenie jest konsekwencją psychologicznych mechanizmów obronnych i rzadko bierze się je pod uwagę przy rekrutacji na stanowiska kierownicze, a szkoda, bo patologii w instytucjach byłoby mniej, gdyby na wstępie dyskwalifikowano osoby intelektualnie, emocjonalnie, społecznie i moralnie dysfunkcyjne. ;)

Muzeum w Kozłówce - zakaz zdjęć, ale za kasę można w inne dni

Na stronach muzeum (2011-09-04): http://www.muzeumzamoyskich.pl/20,informacje-dodatkowe
napisano tak:
Zasady zwiedzania ekspozycji muzealnych
7.We wszystkich pomieszczeniach ekspozycyjnych obowiązuje zakaz fotografowania i wideofilmowania.
a na stronie: http://www.muzeumzamoyskich.pl/21,oferta-specjalna
jest tak:

Muzeum oferuje:

zwiedzanie po godzinach otwarcia Muzeum
możliwość fotografowania, bez lampy błyskowej, lub wideofilmowania uroczystości rodzinnych na ekspozycjach muzealnych w poniedziałki w godzinach 10.00 – 15.00.
udostępnianie wnętrza kaplicy dla potrzeb uroczystości rodzinnych
udostępnianie wnętrz pałacowych, galerii socrealizmu oraz innych wnętrz zespołu pałacowego, a także parku i dziedzińca dla potrzeb telewizji, wytwórni filmowych, agencji reklamowych itp.
udostępnianie sali konferencyjnej (do 100 osób)
organizację spotkań przy ognisku i imprez plenerowych w zabytkowym parku.

Szczegółowe informacje na temat cennika powyższych usług w sekretariacie Muzeum tel. +48 (81) 852 83 00

-------------------------
I teraz czy w te poniedziałki można faktycznie fotografować bez lampy, czy można ale tylko uroczystości rodzinne? W tym drugim wypadku konieczna byłaby definicja uroczystości rodzinnej, bo dla nas sam rodzinny wypad do muzeum jest taką uroczystością :-)
A tak w ogóle to czy postępowanie muzeum jest zgodne z prawem?

zakaz fotografowania w Łańcucie

Zakaz fotografowania wnętrza pałacu łańcuckiego, zdaniem dyrektora muzeum, podyktowany obawą o rozszyfrowanie systemów zabezpieczających i ochroną praw autorskich aranżatorów ekspozycji. Stosowne pismo zakazujące fotografowania przygotowane do wglądu w kasach muzeum. Treść powyższego pisma niespójna z treścią zamieszczoną na tablicach informacyjnych w parku, zabraniającą jedynie fotografowania w celach komercyjnych. Kompletny bałagan prawno organizacyjny. Stan z września 2011.

Łańcut a fotografie...

Jest jeszcze jeden aspekt zakazu fotografowania. Niektóre wystawiane w Łańcucie rzeczy są wypożyczane od prywatnych właścicieli, tak więc nie ma na nie pozwolenia fotografowania. Tak dla pełni obrazu.

Adam

Na Wawelu też maja prawo w poważaniu

http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/krakow/spor-o-zakaz-fotografowania-na-wawelu,1,4883291,region-wiadomosc.html

Zakazywanie wykonywania

Zakazywanie wykonywania zdjęć argumentując niemożliwością wyegzekwowania zakazu użycia flesza, jest typowo urzędniczym posunięciem. Myślący własciciel muzeum, pozwoliłby na fotografowanie bez flesza, ustalając karę za nieprzestrzeganie tego warunku (np. 200 zł) i tego pilnując z bezwzględnością.

Inna prawda

Oczywiście osoby odwiedzający muzea w celu ich zwiedzania, odpoczynku i odprężenia powinny mieć możliwość zrobienia sobie pamiątkowego zdjęcia w cenie biletu.
Nie do końca prawdą jest, że płacimy podatki i wszystko powinno być za darmo. Obecnie jest silny nacisk na samofinansowanie się muzeów – dążenie do zrównoważenia budżetu przez dochodową działalność. Państwo daje pieniądze na pensje pracowników, a gdzie wydatki na światło, ogrzewanie, przeglądy budynków, środki czystości itp.
Czerpanie zysków z używania terenu muzeum do robienia sesji fotograficznych chyba jednak powinno być płatne. To nie Para Młoda jest tu stroną, tylko zakład fotograficzny. Oczywiście za wszystko płaci klient - w hipermarkecie też.
Ktoś inny napisał "bo czas naświetlania trwa 30 min". Czy to po to żeby zrobić pocztówkę i zarobić, czy tylko pochwalić się przed znajomymi - nie mieści się w szeroko rozumianym pojęciu "zwiedzanie". Jeśli jest to hobby, no cóż - każde hobby kosztuje. Są muzea, które mają stawy - i co, łowienie ryb w tych stawach też powinno być w cenie biletu, bo jestem w muzeum i zwiedzam?

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>