Wawel chroni prawa fotografów???

WawelDyrekcja zamku na Wawelu postanowiła chronić prawa fotografów uniemożliwiając innym robienie zdjęć obiektu. Wikipedyści zostali odesłani z kwitkiem. "Nie zezwalamy na to, by ktoś samodzielnie wykonywał fotografie do publikacji. Dyrekcja ma prawo dysponować wizerunkiem Zamku Królewskiego na Wawelu. Pewne składniki owego wizerunku są nawet objęte ochroną jako znaki towarowe. To jest własność i możemy nią dysponować tak, aby nie zarabiał ktoś nieupoważniony. Nie może być odstępstwa od reguły" - wytłumaczył Jerzy Petrus, wicedyrektor ds. muzealnych w Zamku Królewskim... Ja już kiedyś podzieliłem się swoim zdziwieniem na wieść, że w Starej Pomarańczarni wprowadzono "zakaz fotografowania", by ktoś nie wydał "nielegalnego albumu" (por. Zatrzymano tłumaczy napisów...). Ktoś tu stawia coś "na głowie". "My Precious... It's ours, it is, and we wants it..."

Ustawa o muzeach stwierdza, że muzeum jest jednostką organizacyjną, nie nastawioną na osiąganie zysku, której celem jest sprawowanie opieki nad zabytkami, informowanie o wartościach i treściach gromadzonych zbiorów, upowszechnianie podstawowych wartości historii, nauki i kultury polskiej oraz światowej, kształtowanie wrażliwości poznawczej i estetycznej oraz umożliwianie kontaktu ze zbiorami przez działania określone w art. 2. W tymże artykule mowa jest o gromadzeniu, przechowywaniu, katalogowaniu... Znajdziemy tam odesłanie do nauki ("katalogowanie i naukowe opracowywanie zgromadzonych muzealiów", "magazynowanie ich w sposób dostępny do celów naukowych", "organizowanie badań i ekspedycji naukowych"), jest "urządzanie wystaw", jest "prowadzenie działalności edukacyjnej" (również "udostępnianie zbiorów dla celów edukacyjnych"), jest też "prowadzenie działalności wydawniczej".

Ale w celach nie ma słowa o tym, że muzea mają szeroko udostępniać i promować dostęp do dóbr kultury. Jedynie w art. 1 ust. 2 mowa jest o tym, że "Muzealia stanowią dobro ogólnospołeczne". Ogólnospołeczne, czyli ten kto ma nad nim kontrolę ten może ograniczyć dostęp (chyba jestem niesprawiedliwy?).

Tak czy inaczej - 21 lipca 2005 r. wszedł w życie dodany do ustawy przepis art. 25a.. Wcześniej go nie było, potem się pojawił. Przepis posługuje się określeniem "wizerunków muzealiów" (wbrew ugruntowanej w nauce prawa cywilnego doktrynie, która na gruncie kodeksu i w związku z ochroną dóbr osobistych za "wizerunek" uznaje jedynie to, co związane z osobą fizyczną, a orzecznictwo w tym względzie nie pozostawia złudzeń: np. budynek nie jest tożsamy z wizerunkiem osoby prawnej. Osoba prawna nie ma wizerunku w rozumieniu kodeksu cywilnego). Tak więc przeforsowano dziwny przepis w ustawie o muzeach. Brzmi on w sposób następujący:

1. Wizerunki muzealiów mogą być utrwalane i przechowywane na informatycznych nośnikach danych w rozumieniu przepisów ustawy z dnia 17 lutego 2005 r. o informatyzacji działalności podmiotów realizujących zadania publiczne (Dz.U. Nr 64, poz. 565).

2. Muzeum może pobierać opłaty za udostępnianie wizerunków muzealiów z wykorzystaniem informatycznych nośników danych. Bezpośredni dostęp do wizerunków muzealiów drogą elektroniczną jest bezpłatny.

3. Minister właściwy do spraw kultury i ochrony dziedzictwa narodowego określi, w drodze rozporządzenia, wysokość opłat za udostępnianie wizerunków muzealiów z wykorzystaniem informatycznych nośników danych oraz sposób ich uiszczania, uwzględniając potrzebę zapewnienia powszechnego dostępu do wizerunków muzealiów i ich promowania.

I tak oto społeczeństwo informacyjne, informatyzacja i dostęp do dóbr kultury wiążą się ze sobą w celu ograniczenia dostępu. Ale przecież z tego przepisu nie wynika, że chodzący po muzeach człowiek nie może tam robić zdjęć. Przepis ten odnosi się do ustawy o informatyzacji, a więc nie do wszystkich "mediów elektronicznych". Odnosi się dokładnie do "informatycznych nośników danych", a fakt, że ustawodawca odwołuje się do ustawy o informatyzacji oznacza, że chodzi o takie nośniki, które są w gestii podmiotów realizujących zadania publiczne. Cała reszta zaś powinna móc korzystać z konstytucyjnych praw i wolności: wolności słowa, prawa do pozyskiwania i rozpowszechniania informacji, dostępu do dóbr kultury. Powyższy przepis nie może być interpretowany w ten sposób, że dyrekcja muzeum ma prawo wprowadzić zakaz fotografowania. Owszem - jeśli zbudowano system teleinformatyczny Muzeum może pobierać opłaty za udostępnienie "wizerunków" z tego systemu. To ma sens, bo trzeba pokryć koszty budowy i utrzymania systemu, jest też - jak się wydaje - w pewien sposób zgodne z Dyrektywa 2003/98/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 17 listopada 2003 r. w sprawie ponownego wykorzystywania informacji sektora publicznego.

Aaaale... Jest przecież wcześniejszy przepis... Artykuł 25 ustawy o muzeach stwierdza:

1. Muzeum może pobierać opłaty za przygotowanie i udostępnianie zbiorów w celu kopiowania muzealiów albo sporządzania reprodukcji lub fotografii, a także za wypożyczenie do ekspozycji muzealiów znajdujących się w jego posiadaniu.

2. Nie pobiera się opłat za użyczenia muzealiów między muzeami krajowymi

Nie sądzę jednak, że fotografowane gmachy są w istocie "przygotowane" lub "udostępniane", w rozumieniu tego przepisu. Gdyby nawet ktoś doszedł do takiego wniosku, to przecież z tego przepisu nie wynika wcale, że pojawia się jakieś szczególne prawo autorskie do posiadanych przez muzea zbiorów. Opłata o której mowa wyżej też nie ma charakteru wynagrodzenia prawnoautorskiego, a związana jest z pewnym trudem, który należy ponieść, by szczególnie przygotować i szczególnie udostępnić zbiór (dla konkretnego celu, w konkretnym przypadku). Z tego przepisu nie wynika też, że muzea mogą zabronić dokonywania fotografii wystawionych muzealiów. Może jedynie pobierać opłaty za szczególne udostępnienie w celu sporządzenia fotografii, jednak brak tu legitymacji do wprowadzenia zakazu fotografowania już udostępnionego elementu zbioru. Mamy konstytucyjnie gwarantowane prawo do pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.

Do wielu eksponatów autorskie prawa majątkowe już wygasły. Ktoś powie - ale przecież są jeszcze prawa fotografów! No tak, ale w przypadku np. szczególnych reprodukcji obrazów, etc. często nie da się wywieść przejawu twórczej aktywności fotografa. Wcale też nie narusza autorskich praw majątkowych fakt, że ktoś inny zrobił podobne zdjęcie lub zdjęcie tego samego obiektu. Owszem - zaaranżowanie planu może mieć znaczenie w przypadku np. fotografii berła czy innych tego typu obiektów. Tu zgoda. Ale jeśli uda mi się stanąć w tym samym miejscu i będzie podobne światło i zrobię zdjęcie wybierając podobną przesłonę i inne parametry - nie naruszam przecież w ten sposób autorskich praw majątkowych do fotografii, bo przecież, w przeciwnym wypadku, doszlibyśmy do absurdu. Oznaczałoby to, że tylko jedna osoba może zrobić zdjęcie danego obiektu. Reszta naruszy jego prawo autorskie.

No cóż. Prawo autorskie ma tu jednak pewne znaczenie. ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych stwierdza w art. 32:

1. Właściciel egzemplarza utworu plastycznego może go wystawiać publicznie, jeżeli nie łączy się z tym osiąganie korzyści majątkowych.

2. W razie podjęcia decyzji o zniszczeniu oryginalnego egzemplarza utworu plastycznego znajdującego się w miejscu publicznie dostępnym, właściciel jest obowiązany złożyć twórcy utworu lub jego bliskim ofertę sprzedaży, jeżeli porozumienie się z nim, celem złożenia oferty, jest możliwe. Górną granicę ceny określa wartość materiałów. Jeżeli sprzedaż nie jest możliwa, właściciel jest obowiązany umożliwić twórcy sporządzenie kopii bądź – zależnie od rodzaju utworu – stosownej dokumentacji.

Tu mowa o sytuacjach, w których ktoś inny jest właścicielem egzemplarza, a komu innemu przysługują autorskie prawa majątkowe do utworu. W przypadku wielu eksponatów znajdujących się w muzeach tego przepisu nie będziemy musieli brać pod uwagę, bo autorskie prawa majątkowe do tych eksponatów, o których myślę, już wygasły.

Natomiast kolejny artykuł ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych stwierdza:

Wolno rozpowszechniać:
1) utwory wystawione na stałe na ogólnie dostępnych drogach, ulicach, placach lub w ogrodach, jednakże nie do tego samego użytku;

2) utwory wystawione w publicznie dostępnych zbiorach, takich jak muzea, galerie, sale wystawowe, lecz tylko w katalogach i w wydawnictwach publikowanych dla promocji tych utworów, a także w sprawozdaniach o aktualnych wydarzeniach w prasie i telewizji, jednakże w granicach uzasadnionych celem informacji;

3) w encyklopediach i atlasach – opublikowane utwory plastyczne i fotograficzne, o ile nawiązanie porozumienia z twórcą celem uzyskania jego zezwolenia napotyka trudne do przezwyciężenia przeszkody. Twórcy przysługuje wówczas prawo do wynagrodzenia.

I z tego przepisu nie wynika zmiana zasad jeśli chodzi o czas trwania autorskich praw majątkowych. Jeśli prawa autorskie do utworów zgromadzonych w muzeach wygasły z powodu upływu czasu, to przepis ten nie wprowadza jakiegoś szczególnego ograniczenia w rozpowszechnianiu takich utworów tylko dlatego, że utwór znajduje się w muzeum. W powyższych przepisach chodzi o utwory, w stosunku do których autorskie prawa majątkowe jeszcze nie wygasły. A muzea są pełne takich utworów, w stosunku do których autorskie prawa majątkowe już wygasły.

Wolny obieg kultury napotyka jednak na pewne "schody". Wikipedia chciałaby publikować zdjęcia utworów, do których autorskie prawa majątkowe wygasły, a tymczasem ktoś chcący czerpać z "domeny publicznej" może zderzyć się z art. 40 ustawy, który stwierdza w ust. 1:

Producenci lub wydawcy egzemplarzy utworów literackich, muzycznych, plastycznych, fotograficznych i kartograficznych, niekorzystających z ochrony autorskich praw majątkowych, są obowiązani do przekazywania na rzecz Funduszu, o którym mowa w art. 111, wpłaty wynoszącej od 5 % do 8 % wpływów brutto ze sprzedaży egzemplarzy tych utworów. Dotyczy to wydań publikowanych na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej.

W art. 111 ustawy, który został przywołany wyżej, mowa jest o "Fundusz Promocji Twórczości", który nazywany jest też "funduszem martwej ręki" (domaine public payant). To również jest interesująca instytucja i również dookoła niej są pewne kontrowersje. Wcześniej było tak, że na fundusz mieli wpłacać producenci i wydawcy egzemplarzy utworów, których czas ochrony minął. Oznacza to, że musiał istnieć wcześniej i minął, a to również oznaczało, że jeśli jakiś przejaw twórczości nie korzystał nigdy z ochrony autorskich praw majątkowych (weźmy twórczość Wita Stwosza, Kopernika, Kochanwoskiego czy innych), to nie trzeba było w takim przypadku odprowadzać kwartalnie na ten fundusz stosownych kwot. Ale od 2003 roku nastąpiła zmiana i w przepis mówi już o utworach, które nie korzystają z ochrony autorskich praw majątkowych; Nie ważne, czy dlatego, że nigdy nie korzystały, czy też dlatego, że czas minął. Wszystko w public domain jest dziś objęte ciężarami na rzecz Funduszu. Na podstawie art. 113 ustawy środki Funduszu przeznacza się na stypendia dla twórców, pomoc socjalną dla twórców i na pokrycie w całości lub w części kosztów wydań utworów o szczególnym znaczeniu dla kultury i nauki polskiej oraz wydań dla niewidomych.

No, ale zostawmy to, bo Wikipedia nie sprzedaje egzemplarzy, więc nie ma też z czego liczyć procentów ze sprzedaży... Ktoś jedynie może się oburzać, że udostępnianie "za darmo" jest działaniem naruszającym uczciwą konkurencję (por. Natarcie uszu za rozdawanie muzyki)

Wracając do Wawelu i Wikipedii: o sprawie pisze serwis Echa Miasta w tekście Wawel zastrzeżony. Z tego tekstu pochodzi powyższy cytat z dyrektora Petrusa, wykorzystany we wstępie tej notatki. Ale jest tam też coś więcej. Otóż z kolejnej wypowiedzi p. dyrektora dowiadujemy się:

Mamy własnych własnych fotografów. Autorom publikacji udostępniamy zdjęcia, jakich potrzebują. Trzeba jedynie pokryć koszty, które wynikają z praw autorskich. Gdy chodzi o publikacje niekomercyjne, Zamek Królewski nie czerpie zysków z udostępniania zdjęć. Jednak autorzy fotografii nie mogą być pozbawieni należnego wynagrodzenia. Nie może być też tak, że państwowa instytucja Zamek Królewski na Wawelu weźmie te koszty na siebie. Autorom Wikipedii proponuję, aby wykorzystali zdjęcia z naszej strony internetowej. Są wolne od praw.

Alek Tarkowski słusznie odpowiada na liście Creative Commons: "...Zjęcia na stronie nie są "wolne od praw" - wbrew zapewnieniom dyrektora. Pozbawione wszelkich informacji licencyjnych są objęte pełnym prawem autorskim".

Na tej samej liście Tomek "Polimerek" Ganicz pisze:

O ile jestem w stanie zrozumieć zakaz fotografowania wnętrz - który może być uzasadniony tym, że flash niszczy zbiory - to jednak zakaz fotografowania murów wydaje mi się do dzisiaj pozbawiony podstaw prawnych. Btw. sprawdzając np: rejestrację znaku towarowego "Wawel" można się przekonać, że owszem taki znak jest zarejestrowany na firmę produkującą słodycze :-) Pisaliśmy potem jeszcze pismo do Wawelu o uzasadnienie prawne zakazu - ale zbyli nas milczeniem.

Odchodząc nieco od muzealiów: mieliśmy już wielką imprezę w tłumie dziennikarzy i fotoreporterów, w czasie które Minister Obrony Narodowej ceremonialnie zdejmował "Zakaz fotografowania" z budynku ministerstwa. W notatkach z tego okresu można było przeczytać:

Decyzja o niecelowości przywracania znaku „ZAKAZ FOTOGRAFOWANIA” i odstąpienia od prac legislacyjnych w tej sprawie zapadła po przeprowadzeniu konsultacji z jednostkami i komórkami organizacyjnymi MON. Opierając się na wynikach tych uzgodnień zdecydowano, iż obowiązujące obecnie regulacje pozwalają w pełni zapewnić skuteczną ochronę obiektów wojskowych, bez konieczności wprowadzania dodatkowych zakazów.

Zakazy w tym obszarze dotyczyły walki z terroryzmem, ale w dobie precyzyjnych kamer satelitarnych zakaz tego typu jest już anachronizmem.

Dziś zakazy fotografowania występują w ustawie z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody. Na podstawie art. 52 ust. 1 tej ustawy w stosunku do dziko występujących zwierząt objętych ochroną gatunkową mogą być wprowadzone zakazy fotografowania, filmowania i obserwacji, mogących powodować ich płoszenie lub niepokojenie. Jednak Wojewoda na obszarze swojego działania może zezwolić na fotografowanie i filmowanie mogące powodować niepokojenie lub płoszenie. Tu celem ochrony jest nie prawo autorskie a szacunek dla żyjącego zwierzęcia, którego płoszyć i straszyć nie wolno.

Są też ograniczenia wynikające z prawa do wizerunku (osoby fizycznej), które można znaleźć w art. 81 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Zgodnie z tymi regulacjami rozpowszechnianie wizerunku wymaga zezwolenia osoby na nim przedstawionej. Rozpowszechnianie. Nie ma tu mowy o możliwości zabronienia zrobienia zdjęcia. Zresztą zakaz rozpowszechniania nie jest w tym przypadku również bezwarunkowy: w braku wyraźnego zastrzeżenia zezwolenie nie jest wymagane, jeżeli osoba ta otrzymała umówioną zapłatę za pozowanie. Co więcej - nie jest potrzebne zezwolenie w przypadku, gdy osoba jest publicznie znana, lub w przypadku, gdy stanowi jedynie szczegół całości takiej jak zgromadzenie, krajobraz, publiczna impreza...

Nie raz już irytowałem się, gdy słyszałem o zakazie udostępnienia lub reprodukcji materiałów archiwalnych. Dyrekcja Archiwum może pozwolić jednemu na wykorzystanie digitalizowanej mapy Warszawy z 1939 (fotoplan), ale z zastrzeżeniem, że nie da jej nikomu innemu. A przecież kopia cyfrowa się "nie niszczy". Owszem, szeroko udostępnione, zdigitalizowane zasoby powodują, że ktoś utraci kontrolę nad tym kto ogląda, kto ma dostęp... Tyle, że celem prawa autorskiego nie jest ograniczanie dostępu do zasobów, a zwłaszcza tych, co do których autorskie prawa majątkowe wygasły.

I znów przypomina mi się rozmowa dwóch zawodowych fotoreporterów, którzy nawzajem żalili się sobie, że rozpowszechnienie profesjonalnych aparatów cyfrowych powoduje, że ich praca staje się mniej dochodowa... "Społeczeństwo informacyjne" zdrowo miesza. Burzy układ? Czy chodzi o to w przypadku Wawelu, że jeśli ktoś zobaczy zdjęcia w internecie, to nie będzie chciał przyjechać i zapłacić za bilet, więc nie będzie z czego dokonywać remontów i wszystko z czasem runie? Ehhh...

Sam jestem ciekaw jaką podstawę prawną poda dyrekcja Wawelu, Wilanowa, i innych tego typu obiektów, by uzasadnić swoje "prawo do wprowadzania zakazu fotografowania". Trzeba też przypomnieć, że czym innym jest prawo do zrobienia zdjęcia, a czym innym prawo do jego rozpowszechniania, a mamy jeszcze przepisy o dozwolonym użytku (osobistym i publicznym). Sądzę też, że przywoływanie w tym miejscu prawa ze znaków towarowych jest nieporozumieniem.

A ilustracją tego tekstu jest fragment zdjęcia Wawelu, które udostępniono w Wikipedii na zasadzie public domain. A może ktoś uzna, że ja złamałem prawo, gdy zrobiłem sesje budynkom Sejmu RP, Uniwersytetowi Warszawskiemu, albo uwieczniłem przebudowę Krakowskiego Przedmieścia i wszystko to udostępniłem w Commons Wikimedia jako public domain?

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

To w sumie nie nowość

Opłaty za fotografowanie są już teraz chyba codziennością.
Na jednym z for fotograficznych była o tym mowa już dawno:

Tak to już jest, że ludzie chcą zarabiać na czymś co powinno być darmowe...

Odpowiedź, chociaż cytuje ustawę, nadaje jej własne znaczeni

VaGla's picture

W przywołanej w pierwszym z powyższych linków publikacji znajduje się odpowiedź Wojtka Dziomdziory - wówczas dyrektora Departamentu Prawno-Legislacyjnego Ministerstwa Kultury (DP.024/w/129/05/JB, pismo z 25 kwietnia 2005 r.). Czytamy tam:

w odpowiedzi na pytanie przesłane drogą elektroniczną uprzejmie wyjaśniam, że zgodnie z art. 25 ust. 1 ustawy z dnia 21 listopada 1996 r. o muzeach muzea mogą pobierać opłaty za „przygotowanie i udostępnianie zbiorów w celu kopiowania muzealiów albo sporządzania reprodukcji lub fotografii”. Muzealiami są rzeczy ruchome, a także nieruchomości wpisane do inwentarza muzealiów prowadzonego w danym muzeum. Wykonywanie zdjęć tych obiektów z terenu muzeum może być zatem uzależnione od uiszczenia określonej opłaty z tytułu „udostępniania muzealiów dla celów sporządzenia fotografii”.

Sytuacja przedstawia się odmiennie w przypadku fotografowania obiektów muzealnych spoza terenu muzeum, np. w Pana przypadku – widoku zamku o zachodzie słońca. Sporządzanie i rozpowszechnianie takich fotografii w internecie czy publikacjach książkowych jest dopuszczalne i nie podlega opłatom.

Co innego jednak opłaty za "przygotowanie i udostępnianie", a co innego zakaz fotografowania. Powyższy przepis też nie daje podstaw do interpretacji rozszerzającej, zgodnie z którą pobiera się opłaty za prawo do fotografowania. Muzea mogą pobierać opłaty za przygotowanie zbiorów i ich udostępnianie. Nie ma tu słowa o prawie do wyrażania zgody (lub braku zgody) na fotografowanie, zwłaszcza wówczas, gdy nie wymaga to szczególnego przygotowania lub szczególnego udostępniania zbioru.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Akurat byłem na Wawelu w

Akurat byłem na Wawelu w ten weekend i jakoś nie widziałem nigdzie tabliczek "zakaz fotografowania" czy też strażników konfiskujących aparaty fotograficzne. A może dotyczy to tylko profesjonalnych lustrzanek, podobnie jak jest to na koncertach, gdzie zwykłe kompakty można wnosić, ale lustrzanki i kamery są zakazane?

Zastanawiam się, jak bym zareagował, gdyby jakiś strażnik podszedł do mnie i kazał schować komórkę. Pewnie bym się odezwał w stylu "I don't understand you. Please talk slowly." :)

Z tego co tu czytam, te wszystkie zakazy można sobie gdzieś tam schować i publikować sobie zdjęcia Wawelu gdzie tylko się chce. To w czym jest problem?

--
dexter

Praktyka fotograficzna..

piper's picture

Jak do tej pory wśród mniej lub bardziej profesjonalnych fotografów spotkałem się z praktyką, iż fotografie można robić wszystkiemu, jeśli samemu znajdujemy się na terenie publicznie dostępnym (względnie w ogóle publicznym). Powyższe nie do końca jest zgodne z obowiązującym prawem (ochrona przyrody), ale do tej pory nie zanotowano przypadku jakiejkolwiek sprawy sądowej o zdjęcie (czy jego publikacje) przyrody widocznej np z drogi publicznej.

Artykuł poruszył już kwestie ochrony publikacji, tyczy się ona przede wszystkim osób. Spotkałem się jeszcze z ograniczeniami dotyczącymi obiektów architektonicznych, szczególnie o nietypowym wizerunku (ale tyczy się to obiektów nowych).

Nie spotkałem się dotąd z praktyką, ani przepisami (acz prawnikiem nie jestem) mogącymi dawać Muzeum prawo do zakazu fotografowania z miejsca publicznie dostępnego i publikowanie tych zdjęć.

Ciekaw jestem też, jak dyrektor zamierza egzekwować zakaz publikacji fotografii... na jakiej podstawie prawnej, znak towarowy jest owszem chroniony, ale nie sądzę, by obejmował również tą sytuacje.

Zastanawia mnie również, czy faworyzowanie przez muzeum tylko pewnej grupy fotografów nie jest naruszeniem ustaw o ochronie konkurencji - szczególnie jeśli chodzi o zabranianie dostępu do zbiorów zgromadzonych na terenie muzeum ("oczywiście" za opłatą za przygotowanie).

wizytówki Krakowa

Echa zakusów na "zmonopolizowanie" różnych wizytówek Krakowa pojawiały się już w prasie (Metro):

"Prokuratorzy spotkali się z metropolitą krakowskim. - Sugerujemy kardynałowi Stanisławowi Dziwiszowi, by włodarze krakowskich bazylik rozważyli możliwość zastrzeżenia ich wizerunku w Urzędzie Patentowym [...]"

http://serwisy.gazeta.pl/metro/1,50145,3276530.html

Kuriozalność pomysłów pozostawiam bez komentarza...

zamek królewski - znak towarowy

ksiewi's picture

"zamek królewski na wawelu" (z internetowej bazy danych UPRP wynika, że zarejestrowano "wawel" pisany małą literą) jest zarejestrowanym znakiem towarowym (R-126305), do którego uprawnionym jest "Zamek Królewski na Wawelu Państwowe Zbiory Sztuki". Zakresem ochrony objęto m.in. fotografie.

Cóż to oznacza dla Wikipedystów? Według mnie niewiele. Po pierwsze ochrona znaku obejmuje jedynie korzystanie z niego w sposób zarobkowy i zawodowy. W tym wypadku oznacza to na przykład, że tylko uprawniony może sprzedawać fotografie oznaczając je lub reklamując określeniem "zamek królewski na wawelu". A i tego nie jestem do końca pewien, skoro zgodnie z art. 156 pwp prawo ochronne na znak towarowy nie daje uprawnionemu prawa zakazywania używania przez inne osoby w obrocie oznaczeń wskazujących w szczególności na cechy i charakterystykę towarów, ich rodzaj, ilość, jakość, przeznaczenie, pochodzenie czy datę wytworzenia lub okres przydatności. Jak bowiem inaczej nazwać fotografię przedstawiającą Zamek Królewski na Wawelu, jak właśnie tym określeniem?

I jeszcze jedna informacja: omawiane przepisy ustawy o muzeach zostały właśnie znowelizowane (http://orka.sejm.gov.pl/proc5.nsf/opisy/1598.htm)

Wkleiłbym tekst nowego art. 25 ale nasz Sejm broni chyba ustaw przed "nielegalnym wykorzystaniem", bo plik nowelizacji zabezpieczono przed kopiowaniem.

To dość zaskakujące

To dość zaskakujące według mnie i rodzi szereg dalszych pytań i wątpliwości. Kilka z nich.

Zakres ochrony słownego oznaczenia "zamek królewski na wawelu" jest dość szeroki i pojawia się pytanie o relację z ustawą o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji - np.:

Art. 8. Czynem nieuczciwej konkurencji jest opatrywanie towarów lub usług fałszywym lub oszukańczym oznaczeniem geograficznym wskazującym bezpośrednio albo pośrednio na kraj, region lub miejscowość ich pochodzenia albo używanie takiego oznaczenia w działalności handlowej, reklamie, listach handlowych, rachunkach lub innych dokumentach.

Art. 10. 1. Czynem nieuczciwej konkurencji jest takie oznaczenie towarów lub usług albo jego brak, które może wprowadzić klientów w błąd co do pochodzenia, ilości, jakości, składników, sposobu wykonania [...]

Poza tym istotą znaku towarowego jest to, że oznaczenie takie nadaje się do odróżnienia towarów (usług) jednego przedsiębiorstwa od towarów (usług) innego przedsiębiorstwa. Ta funkcja odróżniająca w tym przypadku trochę ginie i rodzi się wrażenie "abstrakcyjnego" monopolu na oznaczenie.

Dodatkowo, pytanie o status prawny uprawnionego i wynikające z tego ewentulane konsekwencje. Tzn. jakie są statutowe zadania tej jednostki, w jakimś stopniu ma ona charakter "panstwowy" i czy w tym kontekście ewentualne wykorzystywanie takiego monopulu jest dopuszczalne.

I jeszcze - w jaki sposób oceniać "podobieństwo" oznaczeń w przypadku prób dochodzenia roszczeń z tytułu naruszenia prawa ochronnego przez uprawnionego do "wawelu"? Jak ocenić uzycie np. określenia "Wawel - zamek królewski w Krakowie" w świetle art. 296 ust. 2 PWP, w/g którego:
Naruszenie prawa ochronnego na znak towarowy polega na bezprawnym używaniu w obrocie gospodarczym [...] znaku identycznego lub podobnego do zarejestrowanego znaku towarowego w odniesieniu do towarów identycznych lub podobnych, jeżeli zachodzi ryzyko wprowadzenia odbiorców w błąd, które obejmuje w szczególności ryzyko skojarzenia znaku ze znakiem towarowym zarejestrowanym?

R-126305

Warto też zwrócić uwagę że znak R-126305 jest słownym znakiem towarowym. Co oznacza jedynie zakaz oznaczania określonych towarów, słownym znakiem "wawel". Nie ma to chyba nic wspólnego z zakazem fotografowania

J.U.S.T. Journeying Unit Skilled in Troubleshooting

Nowlelizacja

VaGla's picture

Nowelizacja też nie wprowadza prawa "zakazu fotografowania", a opłaty pobiera się "za przygotowanie i udostępnianie". Jak z tego rozumiem - za "szczególne" udostępnianie.

Po przyjęciu przez Sejm na pos. nr 44 dn. 29-06-2007.

Art. 25.
1. Muzeum pobiera opłaty za przygotowanie i udostępnianie zbiorów do celów innych niż zwiedzanie, w szczególności za kopiowanie, sporządzanie reprodukcji lub fotografii, przygotowywanie zbiorów do wypożyczenia oraz ich wypo­życzenie.

2. Wysokość opłat, o których mowa w ust. 1, ustala dyrektor muzeum. W uzasadnionych przypadkach dyrektor muzeum może ustalić opłatę ulgową lub zwolnić z opłaty.

3. Nie pobiera się opłat za wypożyczenia muzealiów między muzeami krajowymi oraz, pod warunkiem wzajemności, między muzeami z siedzibą w państwach członkowskich Unii Europejskiej, Konfederacji Szwajcarskiej oraz w państwach członkowskich Europejskiego Porozumienia o Wolnym Handlu (EFTA) – stron umowy o Europejskim Obszarze Gospo­darczym.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Jeszcze fragment uzasadnienia

VaGla's picture

Warto jeszcze sięgnąć do uzasadnienia projektu nowelizacji ustawy o muzeach, który to dokument można wraz z projektem znaleźć w okolicy podlinkowanej przez Krzysztofa. W odniesieniu do art. 25 czytamy tam:

Nowelizowany przepis art. 25 będzie wprowadzał zasadę odpłatności za przygotowanie i udostępnianie zbiorów do celów innych niż zwiedzanie. Odpłatność będzie zasadą, a wysokość opłat będzie ustalać dyrektor muzeum, który będzie mógł, w uzasadnionych przypadkach, ustalić opłatę ulgową lub zwolnić z opłaty. Z pobierania opłat mają być zwolnione wypożyczenia między muzeami krajowymi oraz, co stanowi uzupełnienie dotychczas obowiązującej regulacji, wypożyczenia – pod warunkiem wzajemności – na rzecz muzeów z siedzibą w państwach członkowskich Unii Europejskiej, Konfederacji Szwajcarskiej oraz państwach członkowskich Europejskiego Porozumienia o Wolnym Handlu (EFTA) – stron umowy o Europejskim Obszarze Gospodarczym. Celem takiej regulacji jest wzmocnienie współpracy i wymiany kulturalnej między muzeami polskimi a muzeami wyżej wymienionych krajów.

Zmiany proponowane w art. 25a są konsekwencją przyjęcia tych samych zasad, co w proponowanych zmianach do art. 25. Chodzi więc o wprowadzenie zasady odpłatności oraz wskazanie dyrektora muzeum jako osoby odpowiedzialnej za ustalenie wysokości opłat i uprawnionej do ewentualnego zwalniania z opłat.

Uważam, że ratio wprowadzonych zmian i wcześniej (nadal) obowiązujących przepisów nie upoważnia nikogo do wprowadzania zakazu fotografowania podczas zwiedzania, nie upoważnia też do oczekiwania opłat za robienie zdjęć w czasie takiego zwiedzania.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Nie jestem prawnikiem, ale

Nie jestem prawnikiem, ale znowelizowany zapis, gdyby trzymac sie logiki zdania, nie stwierdza, ze muzeum pobiera oplaty za przygotowanie i udostepnianie do fotografowania - razcej wymienia fotografowanie, kopiowanie itp. (w domniemaniu przez muzeum?) jako szczegolna forme przygotowania i udostepniania zbioru.

Dziś w radiowej "Trójce" o

Dziś w radiowej "Trójce" o 18.15 reportaż pt. "Grecki rozdział" na bardzo podobny, jeżeli nie bliźniaczy temat. Po emisji reportażu będzie można wkleić link do podcastu.

Na powyższej stronie jest

Na powyższej stronie jest już link do mp3 z reportażem.

prawo autorskie do banknotów

ksiewi's picture

A w dzisiejszej Rzeczpospolitej artykuł na temat zgody NBP, jaką rzekomo trzeba uzyskać, aby wykorzystać "wizerunki" polskiego pieniądza w reklamie.

Tam też wypowiedź mec. Michała Błeszyńskiego, który uważa, że twórca projektu banknotu ma "prawo do opłat za wykorzystanie projektu", gdy jest on "wykorzystywany komercyjnie".

A mnie zastanawia treść art. 4 prawa autorskiego, na mocy którego przedmiotu prawa autorskiego nie stanowią m.in. "urzędowe dokumenty, materiały, znaki i symbole".

Jest to tym bardziej zastanawiające, gdyż na stronie NBP poświęconej "zasadom wykorzystania wizerunków (sic!) polskich banknotów i monet" czytamy:

"Narodowy Bank Polski jako emitent oraz właściciel praw majątkowych do projektów znaków pieniężnych, zastrzega sobie w każdym przypadku prawo wyrażania zgody na reprodukowanie znaków pieniężnych, aby wykluczyć przypadki ich odwzorowania w formie dezawuującej ich powagę jako prawnego środka płatniczego.

...

Ponadto zgodnie z obowiązującymi przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz.U. Nr 24, poz. 83), przewidującymi respektowanie autorskich praw osobistych, należy uzyskać zezwolenie twórcy na korzystanie z utworu, którego jest autorem. Bez zezwolenia twórcy nie wolno bowiem wykorzystywać elementów lub całości dzieła, wprowadzonego do obiegu w charakterze prawnego środka płatniczego, bądź jego opracowania do celów innych, niż związanych z jego urzędową funkcją środka płatniczego. ..." (wytłuszczenia moje)

Jeżeli dobrze rozumiem, NBP przyjmuje interpretację, że wyłączenie ochrony określone w art. 4 rozciąga się tylko i wyłącznie na korzystanie z "utworu" w charakterze "urzędowego znaku lub symbolu", a wykorzystanie w innym charakterze podlega już ochronie prawa autorskiego. W moim odczuciu NBP traktuje wobec tego art. 4 jako wydzielający jakby odrębne "pola eksploatacji", na których ustawa nie obowiązuje. Ja tymczasem nie widzę podstaw do takiej interpretacji - urzędowe znaki i symbole są po prostu wyłączone spod ochrony i już.

Zresztą, Prof. Barta w Komentarzu (ABC 2001, wyd. II) wskazuje:

"Wyłączenia spod ochrony autorskiej przewidziane w art. 4 mają charakter "całkowity" ... . Tej konkluzji może być przeciwstawiony pogląd, według którego wyłączenia odnoszą się jedynie do takiego wykorzystania, które odpowiada podstawowej funkcji właściwej dla danej kategorii; wykorzystanie w innym celu objęte jest ochroną na ogólnych zasadach. Na przykład choć banknoty nie podlegają wprawdzie autorskoprawnej ochronie jako urzędowe znaki (lub ewentualnie jako składnik aktu normatywnego), to jednak ich graficzne przedstawienie np. na plakatach reklamujących określone towary czy usługi bankowe wymagałoby zgody uprawnionego z tytułu praw autorskich. Uważamy, iż dla takiej interpretacji nie ma podstaw w treści art. 4. Przepis ten zawiera dyspozycję o charakterze generalnym, w myśl której nie stanowią przedmiotu ochrony pewne kategorie wytworów intelektu, i to bez żadnych zastrzeżeń co do celu i pola ich eksploatacji. ... Zauważmy przy tym, że trudną do zaakceptowania konsekwencją kwestionowanej tu wykładni byłaby okoliczność, iż przytoczenie aktu normatywnego w reklamie lub w utworze fikcjonalnym prowadziłoby do przyjęcia w tym zakresie ochrony płynącej z przepisów prawa autorskiego, łącznie z roszczeniami zakazowymi." (wytłuszczenie moje)

Chociaż z drugiej strony, dlaczego by nie pozwolić Sejmowi na zakazanie wykorzystania przepisów prawa w formie "dezawuującej ich powagę"? W takiej sytuacji każdy, kto napisałby bezsensowną umowę (stanowiącą przecież opracowanie ustawy) lub wniósłby bezzasadny pozew musiałby zapłacić trzykrotność wynagrodzenia, "które w chwili jego dochodzenia byłoby należne tytułem udzielenia przez uprawnionego zgody na korzystanie z utworu". Posłowie mogliby powołać własną organizację zbiorowego zarządzania, która pobierałaby stosowne opłaty, a ustawy mogłyby zostać zabezpieczone DRM przed "bezprawnym" wykorzystaniem.

Innym jaskrawym przykładem

Innym jaskrawym przykładem absurdalnego ograniczania dostępu do informacji jest zakaz kopiowania Polskich Norm. Tyle, że to praktyka znana od dziesięcioleci.

Co do Polskich Norm

VaGla's picture

Tu są podstawy normatywne - Polskie Normy są objęte prawem autorskim na mocy przepisów ustawy. Co nie znaczy, że to jest w porządku, zresztą pisałem o tym w lutym: Szykuje się poważna nowelizacja ustawy o normalizacji.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Re: Co do Polskich Norm

Tyle, że ustawa o normalizacji nie bierze tutaj pod uwagę bardzo ważnego detalu: na mocy licznych rozporządzeń część Polskich Norm ma charakter obligatoryjny. Moim zdaniem stają się one w ten sposób aktami normatywnymi i podpadają one wtedy pod art.4 ust. o prawie autorskim.

nie do końca

VaGla's picture

Oczywiście wprost przywołana Polska Norma mogłaby wchodzić do porządku prawnego, jednak w praktyce przepisy ogólnie powołują normy. Analizowałem ten problem w swoim czasie i doszedłem do wniosku, że na gruncie obecnie obowiązujących przepisów przywoływane w przepisach ustawy lub rozporządzenia PN są nadal chronione przez prawo autorskie, a - co za tym idzie - obejmuje je monopole.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Najlepsze jest to, że

Najlepsze jest to, że szczegółowe odzwierciedlenie Wawelu pojawiło się w grze sieciowej Second Life. Nikt tego nie zabronił, widocznie ktoś za mało dał w łapę. Wikipedyści powinni przygotować wypchaną kopertę i dać zarobić biednym. Gdzie tu dbanie o dobro kultury, czy możemy mieć nadzieję, że coś zostanie dla biednych maluczkich.

Ostatnio kultura staje się coraz droższym towarem. Nawet bilety do muzeum stają się wyzwaniem w samym w sobie. A płacimy z podatków na utrzymanie tych instytucji.

Czeste

Niestety zakazy i checi zarabiania w panstwowych jednostkach sa bardzo czeste.

Ja spotkalem sie z tym najdobitniej w Lublinie, gdzie obowiazaywal calkowity zakaz fotografowania malowidel sciennych na zamku, i o ile jeszcze rozumiem, ze moze powinien byc zakaz uzywania lampy blyskowej, to dlaczego nie mozna zrobic zdjec bez niej, to juz nie pojmuje. A zaplacilem za bilet i uwazam, ze powinienem miec prawo utrwalic miejsc, ktore odwiedzilem.

Drugim miejscem, gdzie zazadano oplaty za mozliwosc robienia zdjec, oprocz normalnej oplaty za wejscie, byl skansen w Lublinie. To juz jest kuriozalne, bo w najbarcziej wykrecony sposob nie jestem sobie w stanie wytlumaczyc, co takiego moze sie stac z chalupa, jesli nawet potraktuje ja flashem :) Nie to, zeby ktos sie bardzo przejmowal tym zakazem. Nie to rowniez, zeby duza czesc ekspozycji nie byla widoczna np. z pobliskiej ulicy, gdzie juz nic nie moze nikogo powstrzymac przed robieniem zdjec.

Szukalem nawet wyjasnien na stronach internetowych tych instytucji, ale tam jakos dziwnie nie chwalili sie ani zakazem, ani oplatami :)

Zakaz nadal obowiązuje

No fajnie się to czyta, z wszystkiego wynika bezprawność zakazu, a w praktyce tydzień temu sprawdziłem, że zakaz jest, obowiązuje i próby jego złamania kończą się przerwaniem zwiedzania (brak wpuszczenia do kolejnych pomieszczeń) i wyprowadzeniem przez ochroniarzy (dość delikatnie ale bardzo stanowczo, widać panowie wiedzą co to jest naruszenie nietykalności cielesnej i czym grozi) i groźbami wezwania policji, która przez 48h będzie sprawdzała "czy aby terrorystą nie jestem" (niestety nie dowiedziałem się podstawy prawnej).

To, że sytuacja jest absurdalna, wiadomo, ale co konkretnego zrobić w takich sytuacjach?

Więc nie tylko Wawel ma

bqb's picture

Więc nie tylko Wawel ma takie ograniczenia. Ostatnio chciałem poznać ceny biletów na zamku w Malborku http://www.zamek.malbork.pl/pl/cennik/indexc.php

Odpłatność za umożliwienie wykonywania fotografii pamiątkowych (bez statywu, lampy błyskowej i dodatkowego oświetlenia) lub amatorską kamerą video bez prawa publikacji i rozpowszechniania ustala się na 15 PLN. Plakietki upoważniające do wykonywania fotografii pamiątkowych mozna nabyć w kasie oraz w wyznaczonych punktach na terenie MZM.

Moja żona stwierdziła, jak za fotografowanie trzeba płacić, dodatkowo, to po co tam jechać? A i jeszcze nie wolno używać lampy błyskowej, ani dodatkowego oświetlenia. Rozumiem, że gablot nie można by było fotografować, ale np kawałka muru?

podobna historia z Wielkiej Brytanii

Poniżej link do opisu podobnej historii z Wielkiej Brytanii (a poniekąd również ze Stanów Zjednoczonych):

U.K. National Portrait Gallery threatens U.S. citizen with legal action over Wikimedia images

A tutaj jeszcze źródło całego zamieszania:

Category:National Portrait Gallery, London

Właśnie wróciłem z

Jarek Żeliński's picture

Właśnie wróciłem z Krakowa, naciąłem się na Wawel z aparatem i:
- poprosiłem o podstawę prawną zakazu - nie otrzymałem więc oświadczyłem, że będe robił zdjęcia i że poddam się "wszystkim czynnościom ale po przedstawieiu mi zarzutu i podstawy prawnej zakazu i innych działań" i nic... w katedrze ochrona zwróciła mi uwagę, że fotografuje i że mam przestać poprosiłem o powody zakazu, Pan mówi "prawo autorskie" zapytaem go: czyje, nie wiedział wiec wyjechał, że ludzie używaja lamp i jest ogólny zakaz bo to niszczy zbiory, więc ja, że nie używam lampy więc nich ściga tych co świecą (a nie brakowalo takich, tylko że ja miałem lustrzankę a tamci małpki), ogólnie wyszło, że nie ma (nie przedstawił) żadnej podstawy do zabronienia mi fotografowania.....

zapraszam do oglądania:
Wawel

szczerze mówiąc nadal nie wiem na jakiej podstawie wieszane sa naklejki z pzrekreslonym aparatem, ciekaw jestem czy był jakis precedent i wykładnia w polsce...

--
Jarek
„Osiągnąłem to przez filozofię: że bez przymusu robię to, co inni robią tylko w strachu przed prawem.” (Arystoteles),

Katedra na Wawelu

Jeżeli chodzi o Zamek na Wawelu, to zgadzam się z Panem (i podziwiam odwagę cywilną). Z Katedrą sprawa ma się jednak inaczej. O ile się nie mylę, właścicielem Katedry na Wawelu nie jest Skarb Państwa, ale Parafia Archikatedralna św. Stanisława BM i św. Wacława.

Instytucje publiczne działają na podstawie i w granicach prawa, a zatem aby czegokolwiek zakazywać rzeczywiście potrzebują podstawy prawnej. Parafia jest jednak podmiotem prawa prywatnego i działa według odwrotnej zasady - ze swoją własnością może robić wszystko, co nie jest sprzeczne z prawem. Moim zdaniem wprowadzenie zakazu fotografowania wewnątrz budynku mieści się w zakresie prawa własności określonym w art. 140 kodeksu cywilnego. Żadna dalsza podstawa prawna nie w tym przypadku jest potrzebna.

a zakaz myślenia i rozmawiania?

ksiewi's picture

A czy zakaz myślenia i rozmawiania o budynku również mieści się w zakresie prawa własności określonym w art. 140 kodeksu cywilnego?

W moim poprzednim komentarzu

W moim poprzednim komentarzu wyraźnie zaznaczyłem, że odnoszę się wyłącznie do zakazu fotografowania wewnątrz budynków (chociaż, aby wyrażać się precyzyjnie, powinienem był napisać o zakazie fotografowania obowiązującym osoby przebywające na określonej nieruchomości). Nadal uważam, że wprowadzenie takiego zakazu mieści się w zakresie uprawnień właściciela określonym w artykule 140 kodeksu cywilnego. Skoro bowiem właściciel może w ogóle nie wpuszczać nikogo na swoją nieruchomość (i to bez potrzeby podawania jakiegokolwiek uzasadnienia), to tym bardziej może wpuszczać jedynie osoby spełniające określone warunki. Takim warunkiem może być np. zakup biletu, zobowiązanie się do powstrzymania się od wykonywania fotografii, albo zobowiązanie się do noszenia czerwonych skarpetek. Wszystko to kwestia fantazji właściciela.

Nigdy nie pisałem natomiast, że prawo własności określonego obiektu pozwala jego właścicielowi na decydowanie o tym, co osoby postronne mogą robić z "wizerunkiem" tego obiektu.

Dla uniknięcia wątpliwości wyjaśniam również, że moim zdaniem rozpowszechnianie fotografii wykonanych we wnętrzu budynku wbrew zakazowi właściciela nie narusza ani prawa własności, ani prawa autorskiego. W konkretnych przypadkach można by co najwyżej mówić o naruszeniu prawa do prywatności, albo tajemnicy przedsiębiorstwa.

rzeczowe czy obligacyjne

ksiewi's picture

A czy jeżeli właściciel wpuszcza na nieruchomość stawiając zakaz "nie fotografować", to naruszenie tego zakazu będzie naruszeniem prawa własności, czy niewykonaniem zobowiązania?

ale..

Jarek Żeliński's picture

ale zawsze pojawia sie pytanie czy w konkretnym przypadku konkretny właściciel ma prawo czynic takie ograniczenia, po drugie dany podmiot (tu Wawel i osoba jego dyrektora) jest włascicielem czy tylko zarządcą?

Tak więc kim jest osoba zakazująca fotografowania w publicznym miejscu jakim jest muzeum?

A na koniec: jeśli nawet to nieumiejętność wskazania podstawy prawnej zakazu szkodzi bo "nieznajomość prawa szkodzi" ;)

--
Jarek
„Osiągnąłem to przez filozofię: że bez przymusu robię to, co inni robią tylko w strachu przed prawem.” (Arystoteles),

W swoim pierwszym wpisie

W swoim pierwszym wpisie wyraźnie zaznaczyłem, że moje uwagi dotyczące uprawnień właścicielskich odnoszą się wyłącznie do zakazu fotografowania obowiązującego w Katedrze Wawelskiej.

Jeżeli chodzi o muzeum zamkowe i jego dyrekcję, to podzielam Pańską ocenę, że zakaz fotografowania mogliby oni wprowadzać wyłącznie na podstawie upoważnienia ustawowego i że upoważnienie takie, o ile mi wiadomo, nie istnieje.

ale

Jarek Żeliński's picture

o ile zdążyłem się pobieżnie zorientować to Kuria zarządza i użytkuje Katedrę a nie jest jej właścicielem, tym ostatnim jest nadal Państwo a Kuria (!) czyni starania o by stać się jej właścicielem (i oby się to nie udało....).

ale jak wspomniałem to tylko pobieżne badanie...

--
Jarek
„Osiągnąłem to przez filozofię: że bez przymusu robię to, co inni robią tylko w strachu przed prawem.” (Arystoteles),

Pańskie pytanie sprowadza

Pańskie pytanie sprowadza się w zasadzie do tego, czy pojęcie "korzystania z rzeczy" użyte w art. 140 kodeksu cywilnego zawiera w sobie również fotografowanie tej rzeczy. Moim zdaniem - nie. Uważam, że wyrażenie "korzystanie z rzeczy" rozpatrywać należy w kategoriach fizycznych. Fotografowanie nie wymaga fizycznego kontaktu z rzeczą. Istota czynności fotografowania zbliżona jest do sporządzania ryskunku rzeczy. Rysunek można sporządzić na żywo lub z pamięci. Fotografować można tylko na żywo, jest to jednak okoliczność o charakterze jedynie technicznym, niewpływająca na charakter czynności fotografowania. Pańskie porównanie fotografowania rzeczy do myślenia lub mówienia o niej było zatem całkiem trafne.

A wracając do tematu: Naruszenie zakazu fotografowania będzie moim zdaniem niewykonaniem zobowiązania. Naruszeniem własności będzie dopiero odmowa opuszczenia budynku, w razie próby wyegzekwowania tego zakazu przez właściciela.

Skoro bowiem właściciel

xpert17's picture

Skoro bowiem właściciel może w ogóle nie wpuszczać nikogo na swoją nieruchomość (i to bez potrzeby podawania jakiegokolwiek uzasadnienia), to tym bardziej może wpuszczać jedynie osoby spełniające określone warunki. Takim warunkiem może być np. zakup biletu, zobowiązanie się do powstrzymania się od wykonywania fotografii, albo zobowiązanie się do noszenia czerwonych skarpetek. Wszystko to kwestia fantazji właściciela.

Nie do końca tak jest, jeśli właściciel świadczy usługi dla ludności - na przykład za opłatą wpuszcza na swoją posesję bo jest z niej ładny widok na rzekę, ma taką działalność wpisaną w REGON, wydaje bilety - to nie może całkiem dowolnie ustalać sobie warunków komu daną usługę sprzeda, a komu nie - na przykład "Murzynów nie obsługujemy", "wstęp tylko dla łysych" itp.

Natomiast "zakaz fotografowania" wydaje mi się że raczej nie narusza norm współżycia społecznego i może mieścić się w regulaminie korzystania z usługi. Oczywiście pod warunkiem, że faktycznie mówimy o prywatnej posesji, na którą ktoś wpuszcza za biletami w błahym celu. Akurat Wawel nie jest taką posesją, nie jest prywatny, jest dobrem narodowym, zabytkiem, częścią kultury.

Natomiast nieco inaczej

Natomiast nieco inaczej wygląda ta sama sprawa, ale na zamku na Wawelu. Jakiś czas temu bardzo uporczywie usiłowałam dowiedzieć się od obsługi, czego i na jakiej podstawie nie wolno w nim fotografować (pamiętajcie, że katedra i zamek są od siebie w zasadzie niemal zupełnie niezależne) i w końcu po kilku telefonach zdziwionych pracowników otrzymałam informację, iż zakaz fotografowania obowiązuje na podstawie "wewnętrznego rozporządzenia dyrektora zamku" i wpisany jest, jeśli dobrze pamiętam, do regulaminu udostępniania. W każdym razie faktem jest, iż każdorazowe pojawienie się na wzgórzu z bardziej profesjonalnie wyglądającym aparatem wzbudza zainteresowanie ochrony. Osoby ze statywem są wprost wypraszane, nawet jeśli nie zdążą jeszcze wejść na dziedziniec. Dla przykładu: http://idacdonikad2.blox.pl/2009/04/Marion-Cobretti-broni-Wawelu.html

W podlinkowanym przez Ciebie

W podlinkowanym przez Ciebie wpisie (http://idacdonikad2.blox.pl/2009/04/Marion-Cobretti-broni-Wawelu.html) można przeczytać coś takiego:

Pouczony zostałem, że łamię prawo, robiąc zdjęcia osobie fizycznej bez zgody tej osoby. Zaskoczenie pełne. Okazało się, że ów papierowy tygrys widniał na dwóch kadrach, w odległości ok. 50m. W kadrze było również kilkunastu turystów, lecz na Boga, chcąc "zdjąć" dawne kuchnie królewskie "bez ludzi" musiałbym przyjść na Wawel przed 5 rano.

Proszę mnie poprawić jeżeli się mylę, ale czy aby dziedziniec na Wawelu nie był miejscem publicznym? Tym samym strażnik znajdował się w miejscu publicznym. A o ile mi wiadomo w miejscu publicznym mogę fotografować wszystko i wszystkich. Naruszenie prawa chyba może mieć miejsce dopiero w momencie upowszechnienia tego zdjęcia (i to chyba w przypadku, gdy wizerunek osoby na zdjeciu jest wyraźny). W przeciwnym wypadku wszystkie fotki z wakacji, jakie posiadam (i podejrzewam wszyscy turyścu) są zrobione sprzeczenie z prawem, gdyż nie pytam przechodniów o pozwolenie zrobienia sobie zdjęcia z nimi w tle.

A może jest tu możliwość zastosowania Art.24 KC?

Art. 24. § 1. Ten, czyje dobro osobiste zostaje zagrożone cudzym działaniem, może żądać zaniechania tego działania, chyba że nie jest ono bezprawne. W razie dokonanego naruszenia może on także żądać, ażeby osoba, która dopuściła się naruszenia, dopełniła czynności potrzebnych do usunięcia jego skutków, w szczególności ażeby złożyła oświadczenie odpowiedniej treści i w odpowiedniej formie. Na zasadach przewidzianych w kodeksie może on również żądać zadośćuczynienia pieniężnego lub zapłaty odpowiedniej sumy pieniężnej na wskazany cel społeczny.

I teraz pojawia się problem. Wizerunek osoby jest jej dobrem osobistym. Każdy może czuć się zagrożony z uwagi na fotografowanie go i poprosić o zaprzestanie tego i usunięcie już zrobionych zdjęć. Jednak jeżeli wspomniany w notce ochroniarz nie był tematem zdjęcia, a pojawił się w jego tle, to czy w takim przypadku może rościć sobie pretensje do swego pojawienia się na zdjęciu?

Zarejestrowany wizerunek Wawelu

Wawel posiada zarejestrowany znak słowno-graficzny, co łatwo można sprawdzić i TYLKO ten znak jest chroniony. Krótko mówiąc zastrzeżone jest logo, co mnie nie dziwi.
Dziwi mnie natomiast, że Dyrekcja zamku nie wie co jest zastrzeżone uważając, że cały wizerunek Wawelu jest własnością pracowników muzeum.

Jestem fotografem i chciałem niedawno wykonać sesję we wnętrzach zamku. Poinformowano mnie, że cały wizerunek Wawelu jest zastrzeżony (co za absurd !!!) i nie wolno mi zrobić zdjęcia nawet z zewnątrz. Szkoda tylko, że dyrekcja zamku nie ustawiła wokół Wawelu dobrze widocznych zapomnianych już znaków "ZAKAZ FOTOGRAFOWANIA"

Podobna sytuacja, polegająca na próbie zawłaszczenia wizerunku, jest w wielu tego typu obiektach jak choćby w Biskupinie.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>