dostępność

Nadchodząca kampania wyborcza w Sieci i wolność słowa w wyroku TK (sygn. K 9/11)

Pewnie to nic odkrywczego, ale, jak sądzę, w tej kampanii wyborczej komunikacja internetowa i tematy "internetowe" zyskają znów na znaczeniu. Tworzące się sztaby pewnie chętnie dowiedziałyby się, w których jednomandatowych okręgach do Senatu będzie najwięcej internautów z czynnym prawem wyborczym. Po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego internet nie ma monopolu na informacyjną obsługę kampanii wyborczej, ale będzie pewnie ważnym nośnikiem informacji (albo pasem transmisyjnym) dla tych, którzy nie będą mogli czerpać z partyjnych budżetów... Wydaje się też, że jak w każdych wyborach zaleje nas masa spamu wyborczego, zorganizowane grupy wspierających partie, komitety lub kandydatów będą (agresywnie?) udzielały się na forach internetowych. Już przy okazji poprzednich wyborów uznałem, że w "dobie internetu" cisza przedwyborcza jest fikcją.

E-podręczniki w projekcie MEN

Ministerstwo Edukacji Narodowej przedstawiło opinii publicznej projekt rozporządzenia zmieniającego rozporządzenie w sprawie dopuszczania do użytku w szkole programów wychowania przedszkolnego i programów nauczania oraz dopuszczania do użytku szkolnego podręczników. Wśród propozycji można tam znaleźć wprowadzenie przepisów, które wskazują, że podręczniki maja mieć, obok formy papierowej, również formę elektroniczną. Ten pomysł nie podoba się, co zrozumiałe (?), Polskiej Izby Książki.

Przesłuchanie Ruperta i Jamesa Murdochów (informacja, media, pieniądze, władza)

Okładka ostatniego wydania gazety News of the WorldKomisja śledcza brytyjskiej Izby Gmin przesłuchuje ojca i syna: Ruperta i Jamesa Murdochów. Przesłuchania dotyczą skandalu, jaki wybuchł w związku z działalnością tabloidu pn. "News of the World". Założona w 1843 roku, przejęta w 1969 roku przez Ruperta Murdocha, gazeta właśnie zakończyła działalność. Jej wicenaczelny został aresztowany, ale przy okazji szef Scotland Yardu podał się do dymisji. W całej sprawie chodzi o opłacanie przeróżnych hackerów, którzy przejmowali informacje ze skrzynek głosowych osób, którymi interesowała się gazeta (celebrytów, również ofiar zdarzeń, którymi interesowała się opinia publiczna), ale też o powiązania gazety z policją (płacenie za informacje). Opinia publiczna może teraz oglądać kolejną odsłonę afery "News of the World" - przesłuchania przed Izbą Gmin. Stawiane publicznie pytania dotyczą etyki mediów, finansowania mediów i finansowania różnych ludzi przez media, kupowania informacji, kupowania urzędników, "kupowania milczenia" ofiar wścibstwa prasy i roli "magnatów medialnych", ale też poszczególnych pracowników mediów, w kreowaniu nowych "zasad" obiegu informacji w erze globalizacji.

Opublikowano raport OBWE na temat wolności słowa realizowanej w internecie

Niedawno, na wyjazdowym seminarium Fundacji Panoptykon, zastanawialiśmy się nad tym, czy dostęp do internetu jest prawem człowieka. Moim zdaniem nie jest (wolałbym myśleć o tym raczej jak o wolności, nie jak o prawie), ale mogę się mylić. Tymczasem Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie uznała dostęp do internetu za takie prawo i ogłosiła to światu.

O równych i równiejszych oraz o opłatach, które niektórzy winszują sobie za informacje (publiczne)

"Czym Pan Premier wytłumaczy fakt, że ekonomista, Pan Stanisław Gawłowski [Wiceminister Środowiska] pisze pismo do ARiMR i otrzymuje dane potrzebne mu do doktoratu, a klimatolog musi na dane czekać nawet miesiącami bez gwarancji, że otrzyma wszystkie potrzebne mu dane (gdy jego szkoła wyższa podpisała porozumienie z IMGW) albo de facto może zostać pozbawiony możliwości napisania pracy doktorskiej lub habilitacyjnej jeżeli jego szkoła takiego porozumienia nie podpisała, co w obu przypadkach w oczywisty sposób narusza art. 73 Konstytucji RP."

Pierwsze podejście do API Sejmometru - co potraficie z tego zrobić?

wykres z nieobecnościami w czasie ostatniego posiedzenia SejmuW styczniu 2009 roku apelowałem: Zróbcie API dla danych z polskiego Sejmu i serwisów Rządowych! Dziś - jak uważam - nie jesteśmy bliżej tej wizji, w której to państwo udostępnia interfejs programowania aplikacji na wzór data.gov czy innych tego typu serwisów. Za to Fundacja ePaństwo, w ramach rozwoju serwisu internetowego Sejmometr.pl, udostępniła właśnie API do danych zebranych w prowadzonym przez siebie serwisie. Fundacja zachęca zainteresowanych tymi danymi: "Dzięki temu programiści mogą budować inne strony, aplikacje lub gry popularyzujące pracę posłów". Do dzieła!

Utworem może być dzieło człowieka, nie zaś małpy

czarny makakZwierzęciu nie mogą przysługiwać majątkowe lub osobiste prawa autorskie do utworu. Wynika to z tego, że - patrząc na zagadnienie z perspektywy polskich przepisów - przedmiotem prawa autorskiego jest każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, co oznacza, że dotyczy to działań jedynie człowieka. W ten sposób też podchodzi do tego orzecznictwo. Nawet jeśli pewne działania wykonane są przez człowieka - nie musi to prowadzić do powstania utworu. Kiedy zatem trafiłem na historię o fotograficznym autoportrecie małpy zastanawiałem się, dlaczego na zdjęciach pojawiła się nota copyrightowa pewnej agencji. Okazuje się, że nie tylko ja.

Ważne kto w Elblągu nacisnął enter, nie kto jest właścicielem komputera

Teraz czekamy, a potem szukamy uzasadnienia do stanowiska Sądu Najwyższego z dnia 8 lipca 2011 r., sygn. akt IV CSK 665/10, w którym to postanowieniu SN miał się wypowiedzieć na temat odpowiedzialności (braku takiej odpowiedzialności) właściciela komputera za treść komentarzy opublikowanych w internecie przy użyciu takiego komputera. Sprawa zatem dotyczy też kontrolowania tego kto konkretnie z komputera korzysta i szerzej - dotyczy również anonimowości (por. Anonimowość w kontekście projektowanych przepisów dotyczących Euro 2012) i ochrony dóbr osobistych. Jeśli kiedyś uda się dotrzeć do uzasadnienia, to pewnie przeczytamy tam również ważne tezy dot. art. 14 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną.

Wyrok Trybunału: znaki towarowe (reklama, linki) w platformach aukcyjnych i odpowiedzialność pośredników

Fragment reklamy pudru firmy Mennen Company z 1898 rokuDziś zapadł wyrok Trybunału Sprawiedliwości w sprawie C-324/09. Sprawa rozpoczęła się od złożenia przez High Court of Justice (England and Wales), Chancery Division, wniosku o wydanie orzeczenia w trybie prejudycjalnym, co nastąpiło 12 sierpnia 2009 r. Sprawa zaś, w której sąd brytyjski poszukiwał interpretacji przepisów dotyczyła sporu, w którym po jednej stronie stał m.in. L’Oréal SA, Lancôme parfums et beauté & Cie SNC, Laboratoire Garnier & Cie, a po drugiej eBay. Nie trudno się zatem domyślić, że wyrok jest interesujący dla wszystkich, którzy zajmują się handlem elektronicznym, w tym prowadzą platformy aukcyjne, gdzie ktoś może chcieć wystawiać na sprzedaż "podróbki", lub inne produkty, które mogą korzystać z ochrony np. wynikającej z praw do znaków towarowych. Pytania dotyczyły renomy znaków, ale też reklamy i "klikania na linki"... Swoim wyrokiem - co istotne - Trybunał dokonał interpretacji art. 14 dyrektywy o handlu elektronicznym (warunkowe wyłączenie odpowiedzialności), co istotne dla prowadzonej w Polsce dyskusji na temat nowelizacji ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną oraz procedury notice and takedown.

Rząd przyjął projekt ustawy mającej być podstawą re-use w Polsce

Słonik origami zrobiony z banknotu dolarowegoWczoraj Rząd przyjął projekt ustawy o zmianie ustawy o dostępie do informacji publicznej oraz niektórych innych ustaw, przedłożony przez ministra spraw wewnętrznych i administracji. Wcześniej projekt ten był elementem burzliwej dyskusji w czasie spotkań "środowiska internetowego" z Panem Premierem, a także w czasie spotkań z ministrem Michałem Bonim. To jest ta ustawa, która - w założeniu - ma stanowić implementację do polskiego porządku prawnego przepisów dyrektywy o ponownym wykorzystaniu informacji z sektora publicznego, a więc re-use. Nie wiadomo, czy Sejm tej kadencji zdąży przyjąć proponowaną przez rząd ustawę. Jeśli chodzi o bezwarunkowość ponownego użycia - wiadomo, że "diabeł tkwi w szczegółach". Moim zdaniem projekt nie w pełni zasadę "bezwarunkowości" realizuje, a miejscami przewiduje quasi "monopole informacyjne". W czasie wczorajszego posiedzenia dokonano pewnej zmiany kierunkowej jednej z części projektowanej regulacji, ale ta jedna modyfikacja części projektu nie kończy dyskusji o całej propozycji i o innych jej częściach.