Rząd przyjął projekt ustawy mającej być podstawą re-use w Polsce

Słonik origami zrobiony z banknotu dolarowegoWczoraj Rząd przyjął projekt ustawy o zmianie ustawy o dostępie do informacji publicznej oraz niektórych innych ustaw, przedłożony przez ministra spraw wewnętrznych i administracji. Wcześniej projekt ten był elementem burzliwej dyskusji w czasie spotkań "środowiska internetowego" z Panem Premierem, a także w czasie spotkań z ministrem Michałem Bonim. To jest ta ustawa, która - w założeniu - ma stanowić implementację do polskiego porządku prawnego przepisów dyrektywy o ponownym wykorzystaniu informacji z sektora publicznego, a więc re-use. Nie wiadomo, czy Sejm tej kadencji zdąży przyjąć proponowaną przez rząd ustawę. Jeśli chodzi o bezwarunkowość ponownego użycia - wiadomo, że "diabeł tkwi w szczegółach". Moim zdaniem projekt nie w pełni zasadę "bezwarunkowości" realizuje, a miejscami przewiduje quasi "monopole informacyjne". W czasie wczorajszego posiedzenia dokonano pewnej zmiany kierunkowej jednej z części projektowanej regulacji, ale ta jedna modyfikacja części projektu nie kończy dyskusji o całej propozycji i o innych jej częściach.

Jak wiadomo - nie tak dawno Pan Premier był uprzejmy powiedzieć, że "To, co powstaje za publiczne pieniądze jest własnością publiczną, a więc także tych, którzy chcą z tego korzystać w sposób wybrany przez siebie". W czasie spotkania "środowiska" z Premierem padła deklaracja, że dostęp do informacji publicznej w ramach re-use powinien być bezwarunkowy. Strona społeczna zaś sygnalizowała, że istnieje po stronie rządu tendencja do tego, aby projektować "sklepiki z informacjami publicznymi" oraz tworzyć quasi monopol informacyjny państwa tam, gdzie nie powinno/nie może go być. Mimo tego w niektórych wariantach przepisów, które rozważano w trakcie wczorajszego posiedzenia Rady Ministrów, nadal występowały elementy "monopolistyczne".

Wśród tych właśnie "monopolistycznych" przykładów można wymienić projekt art. 23c (wytłuszczenie moje):

Art. 23c. 1. Podmiot zobowiązany może nałożyć opłatę w następujących przypadkach:

1) za ponowne wykorzystywanie informacji publicznej udostępnianej na wniosek o ponowne wykorzystywanie tej informacji, o którym mowa w art. 23g ust.2, jeżeli przygotowanie informacji w sposób wskazany we wniosku wymaga poniesienia dodatkowych kosztów lub

2) za ponowne wykorzystywanie informacji publicznej o znacznej wartości gospodarczej w celach komercyjnych.

2. Nakładając opłatę, o której mowa w ust. 1 pkt 1, uwzględnia się koszty przygotowania i przekazania informacji publicznej w określony sposób i w określonej formie oraz inne czynniki, jakie będą brane pod uwagę przy nietypowych wnioskach o ponowne wykorzystywanie informacji publicznej, które mogą mieć wpływ w szczególności na koszt lub czas przygotowania i przekazania informacji. Łączna wysokość opłaty nie może przekroczyć sumy kosztów poniesionych bezpośrednio w celu przygotowania i przekazania informacji publicznej w celu ponownego wykorzystywania w określony sposób i w określonej formie.

3. Łączna wysokość opłaty, o której mowa w ust. 1 pkt 2, nie może przekroczyć sumy kosztów poniesionych bezpośrednio w celu przygotowania i przekazania informacji publicznej w celu ponownego wykorzystywania oraz rozsądnego zwrotu z inwestycji.

4. Prezes Rady Ministrów określi, w drodze rozporządzenia, wysokość i sposób uiszczania opłaty za ponowne wykorzystywanie informacji publicznej o znacznej wartości gospodarczej w celach komercyjnych udostępnianej w centralnym repozytorium, z uwzględnieniem ograniczeń, o których mowa w ust. 3.

Cóż to może znaczyć, że informacja publiczna ma "znaczną wartość gospodarczą"? Jaka jest relacja między pojęciem "wartość gospodarcza", a "wartość rynkowa"? Kto decyduje o tej wartości, jeśli nie wolny rynek (gdzie tańczą wokół siebie krzywe popytu i podaży, wyznaczając w przecięciu cenę), którego w przypadku informacji "sektora publicznego" po prostu nie ma? Państwo i podmioty działającej w jego imieniu mają informacje, i - zgodnie z Dyrektywą 2003/98/WE (PDF) Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 17 listopada 2003 r. w sprawie ponownego wykorzystywania informacji sektora publicznego - powinny je przekazywać innym. Mogą uzyskiwać opłaty, a opłaty te - zacytujmy motyw 14 preambuły:

...całkowity dochód nie powinien przekraczać całkowitych kosztów zbierania, produkowania, reprodukowania i rozpowszechniania dokumentów, wraz z rozsądnym zyskiem z inwestycji, ze względu na wymagania samofinansowania zainteresowanego organu sektora publicznego, tam gdzie to jest stosowne.

Oczywiście w trakcie prac nad projektem sygnalizowano stronie rządowej, że w tym oficjalnie opublikowanym tekście polskiego tłumaczenia dykrektywy jest pewna nieścisłość i powinno się mówić tu nie o "rozsądnym zysku" a "rozsądnym zwrocie z inwestycji" w rozumieniu zasad rachunkowości i zgodnie ze stosowaną w zainteresowanym organie sektora publicznego metodą obliczania kosztów (por. Uwagi PIIT i SLLGO do projektu założeń ustawy o re-use). W pewnym momencie MSWiA, które jest gospodarzem tej ustawy, przyjęło sygnalizowaną argumentację. A więc dyrektywa dopuszcza opłaty, ale tylko w konkretnych sytuacjach, i w konkretnej aksjologii.

Skąd zatem wtręt w projekcie o "wykorzystywaniu informacji publicznej o znacznej wartości gospodarczej w celach komercyjnych"? Na wczorajsze posiedzenie Rządu MSWiA ponoć przyszło z koncepcją usunięcia "znacznej wartości" z cytowanego przepisu, co oznaczałoby, że opłaty mogłyby być naliczane w każdym przypadku. Ten zwrot "znaczna wartość gospodarcza" nie podobał się podobno również Ministrowi Finansów. Były zatem na stole trzy warianty i wybrano ostatecznie taki, w którym ostatecznie wykreślono w całości art. 23c ust. 1 pkt 2) oraz art. 23c ust 3.

Nie oznacza to wcale, że przyjęte wczoraj przepisy są "doskonałe". Nadal mamy quasi monopole informacyjne i "sklepiki z informacjami" (por. Bardzo wstępny projekt re-use, ale jeszcze nie ten, który przyjmie rząd), w szczególności w ustawie z dnia 2 lipca 2004 r. o swobodzie działalności gospodarczej proponuje się przepisy, zgodnie z którymi:

Podmioty, którym udostępniono dane CEIDG w trybie ust. 1 albo ust. 2, nie mogą przekazywać tych danych, ani ich fragmentów, innym podmiotom.

W poniedziałek odbyło się kolejne spotkanie "środowiska" z ministrem Michałem Bonim. Pytałem wówczas o ratio legis takich rozwiązań. Dowiedziałem się, że propozycje tego typu podyktowane są troską o to, by pierwszy z podmiotów, który zechce uzyskać informacje do ponownego wykorzystania nie musiał pokryć całości kosztów szczególnego jej przygotowania. Dlatego strona rządowa chce wprowadzać w niektórych miejscach zasadę, że jak ktoś od państwa uzyska informacje, to inny podmiot też musi uzyskać informacje źródłowe od państwa i za nie zapłacić (przykład: wedle tego typu myślenia nie można sobie wykorzystać informacji źródłowych, które np. ktoś po uzyskaniu od państwa opublikował w sieci p2p, a więc "wzięcie" ich nie powoduje już po stronie państwa dodatkowych kosztów). To dość złożony problem i pewne rozważania na ten temat opublikowałem w tekście Ile i kogo będzie kosztował system re-use w Polsce? (a poszukując przykładów naliczania opłat warto sięgnąć jeszcze do tekstu Udostępnią informacje, ale za 605 tys funtów - rozmowa z Sergiuszem Pawłowiczem o przygodzie z mandatami).

Patrząc tylko i wyłącznie na przykład proponowanych zmian w przepisach o swobodzie działalności gospodarczej widać, że zaprojektowano system, który realizuje nie w pełni "bezwarunkowe" udostępnienie informacji do ponownego wykorzystania. Tyle chciał zrobić rząd - reszta w rękach Parlamentu. Czy ustawa zostanie przyjęta jeszcze w tej kadencji? Prezydent Komorowski ogłosił, jeszcze nieformalnie, że wybory parlamentarne mają odbyć się w niedzielę 9 października. Kalendarz sejmowy jest nieubłagany, a w Sejmie jest obecnie wiele ustaw. Być może Sejm nie zdąży w tej kadencji przyjąć ustawy. Zobaczymy, jak będzie.

Do projektu ustawy można mieć wciąż wiele uwag. Część z nich sygnalizowałem w dziale re-use niniejszego serwisu, w szczególności w ostatnio opublikowanym tekście: Niczym kręgi na tafli jeziora - fala projektowanych ograniczeń w dostępie do informacji publicznej... Sam projekt ustawy o zmianie ustawy o dostępie do informacji publicznej oraz niektórych innych ustaw w brzmieniu skierowanym do rozpatrzenia przez Radę Ministrów dostępny jest w BIP MSWiA.

W każdym razie na stronach rządu można znaleźć notatkę po wczorajszym posiedzeniu, w której czytamy:

Podstawowym celem nowelizacji jest wprowadzenie do krajowego prawodawstwa nowego trybu dostępu do informacji publicznej oraz zasad jej ponownego wykorzystywania, które zostały określone w dyrektywie 2003/98/WE.

Ponieważ do ustawy wprowadzono nowy rozdział poświęcony zasadom ponownego wykorzystywania informacji publicznej, cała regulacja ma nosić tytuł: ustawa o dostępie do informacji publicznej i jej ponownym wykorzystywaniu. Jednocześnie ze względu na ochronę porządku publicznego i ważnego interesu gospodarczego ograniczono dostęp do niektórych informacji publicznych. Chodzi np. o analizy prywatyzacyjne zlecane przez ministra skarbu państwa dla potrzeb gospodarowania mieniem Skarbu Państwa, w tym jego komercjalizacji i prywatyzacji.

Zgodnie z projektem, informacje do ponownego wykorzystywania mają być dostępne na stronie Biuletynu Informacji Publicznej (BIP) lub w centralnym repozytorium. Będzie je można udostępnić także w inny sposób, np. zamieszczając w serwisie internetowym lub na wniosek osoby zainteresowanej, np. jeśli informacja nie figuruje w BIP lub w centralnym repozytorium. Centralne repozytorium – to nowy tryb dostępu do informacji publicznej i jej ponownego wykorzystywania. Wyznaczone podmioty publicznoprawne będą przekazywać do repozytorium – określone przez premiera – zasoby informacyjne. Zasób informacyjny zdefiniowano jako szczególny rodzaj informacji publicznych o wyjątkowym znaczeniu dla rozwoju innowacyjności i społeczeństwa informacyjnego.

Co do zasady, każdemu będzie przysługiwać prawo do ponownego wykorzystywania informacji publicznej – bez ograniczeń i bezpłatnie. Jeśli jednak przygotowanie informacji do ponownego wykorzystywania będzie wymagało poniesienia dodatkowych kosztów, trzeba będzie zapłacić za jej udostępnienie.

Zasady ponownego wykorzystywania informacji publicznej nie mogą naruszać prawa dostępu do niej i wolności jej rozpowszechniania. Przekazywanie informacji publicznej na cele ponownego wykorzystywania nie może ograniczać prawa innych osób, które będą chciały z niej skorzystać, chyba że jest to niezbędne do prawidłowego wykonywania zadań publicznych. Każda informacja publiczna ma podlegać udostępnieniu i ponownemu wykorzystywaniu na zasadach: przejrzystości, niedyskryminacji i niewyłączności.

Projektowane rozwiązania powinny poprawić konkurencyjność przedsiębiorstw, których działalność wiąże się z przetwarzaniem informacji.

W znowelizowanych przepisach wskazano, że w latach 2012-2021 maksymalny limit wydatków budżetowych na funkcjonowanie centralnego repozytorium wyniesie 23 250 000 zł.

Nowe regulacje mają wejść w życie po 3 miesiącach od daty ogłoszenia w Dzienniku Ustaw, z wyjątkiem przepisów dotyczących centralnego repozytorium, które powinny obowiązywać po 12 miesiącach od daty publikacji (w przypadku centralnego repozytorium konieczne będzie przeprowadzenie prac techniczno-organizacyjnych).

Ilustracja do tej notatki przedstawia słonika origami wykonanego z banknotu jednodolarowego.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Media o projekcie - jeden fakt, różne jego oceny

VaGla's picture

Jako ciekawostkę przywołam trzy tytuły z dzisiejszych doniesień medialnych:

Niby te trzy media komentują to samo zjawisko (przyjęcie projektu ustawy przez rząd i rozpoczęcie procedury skierowania go do Sejmu), ale już po samych tytułach można zorientować się w diametralnie różnych ocenach dot. zaistnienia tego zjawiska.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Krytyka 5a

VaGla's picture

I jest tekst w Rzeczpospolitej: Rząd chce większej tajności, a w nim wypowiedzi Krzysztofa Izdebskiego ze Stowarzyszenia Liderów Lokalnych Grup Obywatelskich oraz dr Grzegorza Sibigi.

Mój tekst na temat projektowanego art. 5a można znaleźć pod tytułem Niczym kręgi na tafli jeziora - fala projektowanych ograniczeń w dostępie do informacji publicznej...

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

art. 5a - dalsze dyskusje

VaGla's picture

Kolejny głosy w dyskusji: Posłowie, usuńcie art. 5a z nowelizacji ustawy o dostępie do informacji publicznej! - to komentarz do tekstu Jankowski: Balcerowicz musi wygrać. Dla nas.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>