Anonimowość w kontekście projektowanych przepisów dotyczących Euro 2012

Do wcześniejszych tekstów na temat anonimowości (a konkretnie na temat tego, że nie ma prawa do anonimowości: Rozważania o anonimowości i o przesyłaniu (niezamówionych) informacji, albo Sąd uznał, że można było ujawnić tożsamość blogującego policjanta) trzeba dodać notatkę na temat projektowanych/proponowanych właśnie przepisów, które mają wspierać sukces UEFA, a dotyczących "bezpieczeństwa w związku z organizacją Turnieju Finałowego...". Wedle jednej z propozycji kibice-sprawcy, jeśli będą mieli zasłonięte twarze, mogą podlegać karze pozbawienia wolności. Tacy kibice będą na stadionie i nawet jeśli mają zasłoniętą twarz policja w pewnym momencie będzie miała możliwość zdjęcia im zasłony. W przypadku komunikacji elektronicznej trudno jednocześnie postulować możliwość anonimowej komunikacji oraz skuteczność ochrony innych wolności oraz praw pozostałych uczestników komunikacji (i szerzej: pozostałych jednostek tworzących społeczeństwo, których to jednostek komunikacja może dotyczyć).

Dyskusja o "prawie do anonimowej komunikacji" trwa w najlepsze i w jej ramach przywoływałem już wyrok Trybunału Konstytucyjnego z dnia 10 listopada 2004 r. (Sygn. akt Kp 1/04) i tezę Trybunału: "anonimowy charakter uczestnictwa w zgromadzeniu publicznym jest ważnym elementem treści normatywnej konstytucyjnej wolności zgromadzeń". W uzasadnieniu tego orzeczenia Trybunał Konstytucyjny napisał również:

Nieokreślony imiennie, anonimowy charakter uczestnictwa w zgromadzeniu publicznym, będący jednym z przejawów korzystania z tej wolności, również mógłby podlegać ograniczeniom, jeśli wynikałoby to z potrzeby ochrony podstawowych wartości konstytucyjnych, zwłaszcza tych, które mogłyby być naruszone wskutek utraty pokojowego przebiegu zgromadzenia albo poważnego i bezpośredniego zagrożenia dla pokojowego charakteru zgromadzenia.

Do tego teraz należy dodać elementy zaproponowanych regulacji związanych z Euro. Pojawił się Rządowy projekt ustawy o zmianie ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych oraz o zmianie niektórych innych ustaw, a także o zapewnieniu bezpieczeństwa w związku z organizacją Turnieju Finałowego UEFA EURO 2012, ale bardziej interesujący jest Poselski projekt ustawy o zmianie ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych oraz niektórych innych ustaw. W tym ostatnim posłowie zaproponowali modyfikację art. 60 ustawy z dnia 20 marca 2009 o bezpieczeństwie imprez masowych (co dotyczy takich czynów, jak wdzieranie się na teren, nieopuszczanie terenu, rzucania przedmiotów, również pirotechnicznych, albo naruszania nietykalności cielesnej):

Jeżeli sprawca, dopuszczając się czynów określonych w ust. 1-3, używa elementu odzieży lub przedmiotu do zakrycia twarzy celem uniemożliwienia lub utrudnienia rozpoznania jego osoby,
podlega grzywnie nie mniejszej niż 420 stawek dziennych, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5

W istocie to przepis, który ma karać za utrudnianie identyfikowania sprawcy. Jeśli już da się komuś postawić taki zarzut, to znaczy, że już został zidentyfikowany i zidentyfikowany jako sprawca czynów wymienionych w ustępach poprzedzających.

Od tego bardzo blisko do propozycji szczególnej kary za popełnianie przestępstw (przeciwko ochronie informacji i innych) w kwalifikowany sposób, tj. w sposób utrudniający wykrycie tożsamości sprawcy-aktora "informacyjnego społeczeństwa". W tym sensie propozycja ta jest związana również z dyskusją o identyfikacji osób korzystających z wolności komunikowania się.

Konstytucja RP w art. 49 zapewnia "wolność i ochronę tajemnicy komunikowania się", ale jednocześnie wskazuje, że "ich ograniczenie może nastąpić jedynie w przypadkach określonych w ustawie i w sposób w niej określony". Istnienie tajemnicy komunikowania się nie można utożsamiać z anonimowością. Państwo nie ustanawia prawa do anonimowości. W procesie komunikowania istnieją przynajmniej dwie strony takiego komunikowania i pewne podmioty dysponują pewnymi informacjami na temat tych komunikujących się stron. Tajemnica komunikowania się ma gwarancje ustawowe (np. w prawie telekomunikacyjnym, w kodeksie cywilnym - w odniesieniu do tajemnicy korespondencji), ale są też przepisy, które mogą zwolnić z takiej tajemnicy. Trudno mi sobie wyobrazić sytuację, w której ustawodawca zechce wprowadzić gwarancje zapewnienia anonimowości komunikowania się, w szczególności proklamuje prawo do anonimowości (por. również Wyrok ETPCz: prawo dochodzenia roszczeń w przypadku naruszenia prywatności; w tej sprawie, w charakterze amicus curiae, występowała również Helsińska Fundacja Praw Człowieka, która w swojej opinii wskazała "na potrzebę ustalenia przez Trybunał odpowiedniego standardu w odniesieniu do identyfikowania osoby, która umieszcza ogłoszenia/informacje o treści mogącej naruszać prawa innych osób"). W kontekście komunikacji elektronicznej nie da się postulować możliwości identyfikacji tylko niektórych. Albo nikt (w tym osoby, które potencjalnie mogą naruszyć prawa innych), albo wszyscy (również ci, którzy nie naruszają takich praw). Albo w każdym przypadku komunikacji (niezależnie od poruszanych w sferze komunikacji tematów), albo w żadnym.

Nie zmieniają tego - moim zdaniem - przepisy ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, zgodnie z którymi:

Usługodawca umożliwia usługobiorcy korzystanie z usługi lub uiszczanie opłat za nią, jeżeli usługa świadczona drogą elektroniczną jest odpłatna, w sposób anonimowy albo przy użyciu pseudonimu, o ile jest to technicznie możliwe oraz zwyczajowo przyjęte

Brak wiedzy jednego z aktorów społeczeństwa informacyjnego o tożsamości innego z takich aktorów nie oznacza jeszcze anonimowości pełnej.

O projektach ustaw związanych z Euro również w Gazecie Prawnej: Więzienie za ukrycie twarzy w czasie meczu

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

De non existentia

Prywatność (ang. privacy z łac. privus – pojedynczy, własny) definiuje się zazwyczaj jako możliwość zachowania określonych dóbr (danych, zachowań, zwyczajów, rzeczy) poza sferą publiczną.

Anonimowość jest to atrybut bezpieczeństwa informacji polegający na tym, że nie ma możliwości identyfikacji podmiotu (w szczególności osoby która wykonuje jakąś czynność, na przykład przegląda stronę WWW czy osoby, której dotyczą informacje np. zebrane w czasie badania).
Anonimowość w odniesieniu do działań jest więc przeciwieństwem pojęcia rozliczalności (ISO 7498-2:1989)– właściwości zapewniającej, że działania podmiotu nie mogą być przypisane w sposób jednoznaczny temu podmiotowi.

Anonimizacja jest to proces, w którym z danych umożliwiających identyfikację podmiotów otrzymuje się dane nie umożliwiające takiej identyfikacji.
Anonimizację stosuje się na przykład często w badaniach statystycznych, w których istotne są prawidłowości dotyczące całej badanej grupy, a nie informacje o poszczególnych jednostkach. Anonimizacją nazywa się również wykorzystanie odpowiednich rozwiązań informatycznych (np. anonimowego Proxy, sieci TOR ).

Peudonimizacją (z gr. pseudōnymos - fałszywie nazwany; pseudēs – kłamliwy, zmyślony; pseúdein – kłamać, oszukiwać) nazywa się użycie w miejsce rzeczywistej nazwy podmiotu (procesu bądź osoby) – przybranej nazwy (pseudonimu).

http://www.rogerclarke.com/DV/Intro.html#Mis
http://dud.inf.tu-dresden.de/Literatur_V1.shtml

IMHO "prawo do anonimowości" ma się tak do "prawa do prywatności" jak na przykład "prawo do jedzenia" do "prawa do życia". Te pierwsze nie są konstytucyjnie zagwarantowane, ale wydają się wynikać z tych drugich (już gwarantowanych rozmaitymi deklaracjami powszechnymi, konwencjami europejskimi czy samą konstytucją) z pewnymi ograniczeniami natury technicznej" (nie zawsze i nie wszędzie wolno jeść np. nie przy pracy w laboratorium z substancjami trującymi czy nie w czasie odgrywania hymnu kiedy się jest żołnierzem kompanii reprezentacyjnej, czasami trzeba wręcz powstrzymać się od jedzenia i być utrzymywanym pod kroplówką żeby moc dalej żyć, ale trudno sobie wyobrazić - przynajmniej na obecnym etapie rozwoju techniki i życia społecznego - powszechną realizację prawa do życia bez "prawa do jedzenia".
Oczywiście czasami prywatność można i trzeba gwarantować inaczej niż przez anonimizację, ale próba odebrania powszechnie możliwości anonimowego działania byłaby jednoznaczna z permanentną inwigilacją. No bo jak tu inaczej fizycznie uniemożliwić komuś np wysłanie anonimu zwykłą pocztą czy nabazgranie czegoś na ścianie?

hm...

Ochrona prywatności korespondencji czy rozmowy telefonicznej (tajemnica komunikowania komunikowania się) dotyczy np. tego, że nie można otwierać moich listów czy podsłuchiwać mnie. Anonimowość w sferze publicznej to co innego. Wyjście na ulicę w kominiarce i np. lżenie kogokolwiek imiennie (nie wspomnę o naruszaniu nietykalności osobistej czy łamaniu prawa) to nie ochrona komunikacji a anonimowość. Gdyby chcieć chronić np. elementy demokracji polegające na możliwości nieskrępowanego wyrażania opinii to mamy tu nie anonimowość a ochronę osoby wyrażającej te opinie jednak tu mamy mechanizmy prasowe: np. dziennikarz piszący pod pseudonimem jest chroniony ale redakcja go zna.

Moim zdaniem ochrona komunikacji i anonimowość to skrajnie różne pojęcia... mam wrażenie, ze wielu ludziom raczej zależy na utrzymaniu bezkarności...

--
Jarek Żeliński
http://jarek.zelinski.biz.pl

"Czego nie zabrania prawo, zabrania wstyd" (Seneka Młodszy)

bo...

...jest bałagan pojęciowy. Vagla pisze o anonimowości w zakresie komunikacji tj o niemożliwości identyfikacji podmiotu który się komunikuje (a w zasadzie wysyła lub odbiera jakiś komunikat). I wywodzi, że nie mamy takiego prawa, co nie jest IMHO do końca słuszne, bo nie mamy zakazu wysyłania ani czytania anonimów, a jak wiadomo co nie jest zakazane jest dozwolone (a przy tym jest fizycznie możliwe). Natomiast penalizowane jest wysyłanie komunikatów o określonej treści, niezależnie od tego czy podpisanych imieniem i nazwiskiem, podpisanych pseudonimem czy nie podpisanych.Idzie się siedzieć za obrazę, dajmy na to prezydenta, a nie za wysłanie anonimu (choćby to w nim ta obraza miała miejsce). Oczywiście ze względów technicznych łatwiej "namierzyć" i ukarać podpisanego nadawcę listu :). Ale nie idzie się siedzieć za użycie młotka w rękawiczkach w celu ukrycia odcisków palców, tylko za to że tym młotkiem walnęło się kogoś w głowę. Myślę, że "prawo do anonimowej komunikacji" można by wywieść z innych praw i braku zakazów. Pytanie tylko: po co?

Jak to nie idzie się

Jak to nie idzie się siedzieć za używanie młotka w rękawiczkach choćby i niezakończone kontaktem młotka z głową adwersarza? Usiłowanie też jest karalne ;-)

IMHO

wystarczyło by, miast szermować pojęciem anonimowości, swobody wypowiedzi itp. uznać, że człowiek, także w demokracji, powinien odpowiadać za to co robi, w tym kontekście anonimowość, można uznać, za wysyłanie komunikatu oderwanego od ust autora, co pozbawia go - to jest cel - kontekstu osoby nadawcy, pozostawiając suchą TREŚĆ.

--
Jarek Żeliński
http://jarek.zelinski.biz.pl

"Czego nie zabrania prawo, zabrania wstyd" (Seneka Młodszy)

Anonimowość -> Bezkarność -> Urzędnicy

A tak jest teraz

W tym celu odnalazłem numer telefony do działu prawnego warszawskiego ratusza.

W rozmowie telefonicznej (224431500) z Panią Joanną Z z działu prawnego dowiedziałem się , że nie jest w interesie ratusza podanie powodowi podmiotu odpowiedzialnego za działania Straży Miejskiej, co jest zgodne z wytycznymi od Pani Jolanty K. szefowej działu prawnego warszawskiego ratusza.

Po wielu telefonach, kilku poświeconych godzinach, dotarłem do Biura Zarządzania Kryzysowego m. st. Warszawy(224431120) gdzie Pani Alicja G. połączyła mnie z Panem naczelnikiem Marek S., który udzielił żądanych informacji….

Na w/w okoliczność sporządzono notatkę służbową, wskazując na Prezydenta m. st. Warszawy jako podmiot odpowiedzialny za straż miejską mogący odpowiadać w sądzie.

W dniu 30 maja pani Sędzia Bożena K. z Sądu Rejonowego dla m. st. Warszawy oddaliła powództwo uzasadniając, że Prezydent m. st Warszawy nie ma zdolności sądowej przywołując w uzasadnieniu Art. 199 par. 3 KPC.

Ale to z anonimowością internautów oraz kibiców trzeba walczyć...

Anonimowość ustawodawcy

Niebagatelne znaczenie dla sektora publicznego ma też anonimowość ustawodawcy :) Patrz art 428 prawa górniczego:

Powodem nieprawidłowości był zapis w rozporządzeniu Ministra Gospodarki z 28 czerwca 2002 r., który dostęp do napraw maszyn górniczych umożliwił wyłącznie ich producentom. Rozwiązanie takie znalazło się w § 428, do którego autorstwa nikt nie chce się przyznać.

--
Paweł Krawczyk | ipsec.pl | echelon.pl
facebook | linkedin

Wysłałem Panu Piotrowi

Wysłałem Panu Piotrowi materiały na które powołałem się pozostawiając powyższy fragment
(co bedzie chciał to opublikuje)
bo tylko głupi się nie boi ja się boję ujawniać pewne dane

pozdrawiam

Treść tłusta i soczysta

"w tym kontekście anonimowość, można uznać, za wysyłanie komunikatu oderwanego od ust autora, co pozbawia go - to jest cel - kontekstu osoby nadawcy, pozostawiając suchą TREŚĆ"

Oczywiście treść nie musi być sucha. Może być też tłusta i soczysta.

To właśnie oderwanie treści od osoby jest najwyższą wartością powszechnie stosowaną tam, gdzie treść ma być oceniana bezstronnie np. w różnego rodzaju konkursach. Nie na darmo treść zamyka się w kopertach opatrzonych godłem zamiast podpisywać je nazwiskiem, tak aby kontekst osoby nie deformował wartości treści.

Ze względu na globalizację i właśnie Internet, system społeczny oparty na autorytetach, które zawsze mają rację, niestety już się nie sprawdza. Wypalił się i zakończył, ponieważ tam gdzie nie da się podważyć treści uderza się ad personam w autora, jego rodzinę czy środowisko. Grzebie się w przeszłości i prorokuje przyszłość żeby obrzydzić teraźniejszość i zdeformować rozumienie, interpretację oraz percepcję komunikatu lub zepchnąć go na plan dalszy.

Z drugiej strony znamy wiele niewątpliwych autorytetów, które nie raz publicznie wypowiadały brednie, a tłum chwalców cmokał z zachwytu. Gdyby te same brednie napisali anonimowo na jakimś forum - nikt by się tym nie zainteresował lub wręcz zostali by wyśmiani.

Dzisiaj "usta" autora potrzebne są do tego aby można było dowolnie manipulować treścią komunikatu i nie dopuścić do jej bezstronnej oceny, jeżeli nie jest akceptowana przez różne grupy interesów.

Wracając do imprez masowych. Wbrew pozorom, w imprezach masowych nie biorą udziału ludzie. W imprezach masowych bierze udział tłum, a tłum w przeciwieństwie do indywidualnych jednostek nie powinien być anonimowy. Dość prosto przedstawił mi to mój nauczyciel od spraw informatycznych: "pojedynczy student jest grzeczny, zdolny, dość pracowity i chętny do nauki. Student w masie jest leniwy, złośliwy i patrzy jak okpić wykładowcę".

Na imprezy masowe wybiera się po to aby zrezygnować ze swojej prywatności i poczuć wspólnotę z innymi współwyznawcami takiej imprezy. Osoby przedkładające prywatność uczestniczą w takich imprezach przed telewizorem w sposób całkowicie anonimowy.

W Internecie, w przeciwieństwie do świata poza Internetem chyba wszystkie wypowiedzi są już pod kontrolą odpowiednich służb, a anonimowość jest złudzeniem. Ale to nie wystarcza różnym lobby, oni też chcą znać autora, aby w razie czego móc go zaatakować na innym polu (casus Kataryny), lub znaleźć sobie idola, który zwalnia z myślenia, któremu można przyklaskiwać i naśladować we wszystkim.

Dywagacje o anonimowym autorytecie na imprezie masowej

Jest kilka problemów poruszonych w tym poście (że się tak niegramatycznie po angielskopolskiemu i nieliturgicznie w oktawie Zesłania Ducha Świętego wyrażę).

Po pierwsze: autorytet. Autorytet, jak naucza mędrzec może być dwoisty: epistemiczny i deontyczny. Jest zgoła niegłupio zazwyczaj wierzyć autorytetowi epistemicznemu w jego dziedzinie wiedzy. Byłbym śmieszny, gdybym prowadził wykłady z tekstami pierwotnymi w ręku, wyprowadzał każdy wzór od definicji i aksjomatów, a każdy problem stawiał ab ovo. Oczywiście autorytet epistemiczny może się pomylić stąd pożyteczne są badania (studia) literaturowe, jakoś tak ostatnio mało doceniane w epoce Google'a i programów antyplagiatowych. Anonimowość pozwala - stety albo niestety - każdemu podszywać się pod autorytet. Posługując się paroma zabawnymi sztuczkami (jak tworzenie fałszywych stron www, korespondencyjne zdobywanie dyplomów i odznaczeń rozmaitych uczelni i stowarzyszeń, generatory tekstów naukowych itd.) można przy odrobinie samozaparcia wyprodukować sobie uczonego avatara, a przynajmniej można odgrywać autorytet (jak napisał Poeta:" Z niejednym tak muzykiem bywa| Myśli, że gra a on się zgrywa") szczególnie wobec osób mających stosunkowo mniejszą wiedzę (a w zasadzie niższą samoocenę) - nauka radziecka i polskie grupy news znają takie przypadki. Stąd niegłupimi rozwiązaniami jest możliwość wylegitymowania się swoim dorobkiem przez kogoś chcącego za eksperta uchodzić (przy czym problematyczne jest użycie tutaj rozmaitych np naukoznawczych mierników - ostatnio karierę robi index Hirscha), bądź uzyskiwanie recenzji (w procesie jedno- lub obustronnie anonimowym) itd.

Po wtóre: anonimowość w internecie. Moim skromnym zdaniem jest możliwa. Nie znam źródeł, które podawałyby opis w 100% skutecznego ataku na współczesnego TORa (o ile używająca go osoba nie jest matołkiem i nie popełnia elementarnych błędów w rodzaju używania przeglądarki z włączonym flashem i logowania się na strony po czystym http ani korzystania samojeden z serwera położonego za ścianą)

Po trzecie: jest to myśl, żeby w czasie widowisk chronić prywatność inaczej niż poprzez zapewnienie anonimowości

Autorytet, zaufanie, szacunek

To ja gwoli porządku semantycznego przypomnę słownikowe znaczenie słowa "autorytet":

autorytet - 1. «uznanie jakim obdarzana jest dana osoba w jakiejś grupie»

Autorytet jest więc w 100% subiektywnym odczuciem, jakie wykazuja jakaś osoba wobec innej. Pamiętajmy o tym, bo z tej konstatacji wynika szereg istotnych konsekwencji — wśród nich nieuchronnie plebiscytowy charakter autorytetów.

Innymi słowy, jeśli przemawiasz do studentów i słowa Twoje są w sensie logicznym prawdziwe i głębokie, to możesz nie zostać uznany za autorytet jeśli będziesz przy tym mamrotał, jąkał się czy mówił w sposób mętny albo nieciekawy. A w tej samej dziedzinie za autorytet zostanie przez masę słuchaczy uznany celebryta, który gładko rzuci parę banałów.

Autorytet nie musi się też wiązać z jawnością imienia i nazwiska. Środowisko open source jest najlepszym dowodem — wiele osób cieszących się dużym autorytetm w określonych grupach to osoby praktycznie anonimowe (np. lcamtuf, fyodor czy solar designer). Oceniane są ich dzieła, a nie osoby. Nawet jak ktoś się podszyje pod solar designera to i tak wszyscy poznają :)

Obszerniej pisałem o zamieszaniu wokół pojęć "autorytet" czy "szacunek" w artykule "Urzędowa teoria szacunku".

--
Paweł Krawczyk | ipsec.pl | echelon.pl
facebook | linkedin

Revocable anonimity i jeszcze ciut o autorytecie

Autorytet jest relacją trójelementową: X jest dla Y autorytetem w dziedzinie Z. Samo słowo pochodzi ponoć z łacińskiego auctoritas i odnosiło się do poważania w społeczeństwie (jako rzecze Wikipedia tym razem). Jest więc subiektywny w tym sensie, że zależy od podmiotu (czyli tego X, który zechce uznać Igreka za autorytet). Rzecz jasna, w pewnym zakresie mam swobodę poważania kogoś (o tyle w pewnym zakresie, że zależy to bardziej od mojego rozumu niż woli - jeśli ktoś mnie sto razy z rzędu ogra w szachy to - chcąc nie chcąc - moje poważanie dla jego zdolności szachowych wzrośnie). Nawet jeśli nie znam go z nazwiska i grał w kominiarce. Problem zaczyna się wtedy, kiedy ktoś cieszący się autorytetem jako chemik, fizyk czy reżyser zaczyna się wypowiadać jako autorytet w dziedzinie prawa, polityki czy religii, ewentualnie jako autorytet absolutny... No dobrze, ale wróćmy do tematu: właśnie bawię na konferencji, gdzie mówią między innymi o revocable anonimity - wydaje się, że to być może byłoby jakieś (choć pewnie kulawe, ale...) wyjście środkiem pomiędzy ochroną dóbr osobistych a ochroną prywatności

Revocable anonymity

Technicznie to jest akurat dość proste do zrobienia:

  • Dołączam do Dzieła tekst "Autorem tego dzieła jest 3cdd12c817950f5b27ee05106e2fa86ab0726d1f" gdzie ciąg cyfr szesnastkowych jest wynikiem operacji SHA1(imie nazwisko autora) (to tylko przykład, tutaj jak to zrobić bezpiecznie).

  • Dołączam do Dzieła komunikat w postaci zaszyfrowanej (np. PGP), zawierający podobną treść, zabezpieczony hasłem lub kluczem prywatnym. Te ostatnie ujawniam wówczas, gdy ktoś podważy autorstwo Dzieła.
  • Składam pod dziełem podpis cyfrowy nie ujawniający mojej tożsamości. W odpowiednim momencie mogę dowieść jego posiadania na wiele sposobów - np. składając podpis pod przysłanym mi "wyzwaniem potwierdzenia autorstwa" lub za pomocą dowodu wiedzy zerowej (trochę w okolicach Microsoft U-Prove).

--
Paweł Krawczyk | ipsec.pl | echelon.pl
facebook | linkedin

Revocable anonymity(2)

Chodzi jeszcze o możliwość "odtajnienia" danych w przypadku kiedy np autora wypowiedzi trzeba pozwać...

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>