Ważne kto w Elblągu nacisnął enter, nie kto jest właścicielem komputera
Teraz czekamy, a potem szukamy uzasadnienia do stanowiska Sądu Najwyższego z dnia 8 lipca 2011 r., sygn. akt IV CSK 665/10, w którym to postanowieniu SN miał się wypowiedzieć na temat odpowiedzialności (braku takiej odpowiedzialności) właściciela komputera za treść komentarzy opublikowanych w internecie przy użyciu takiego komputera. Sprawa zatem dotyczy też kontrolowania tego kto konkretnie z komputera korzysta i szerzej - dotyczy również anonimowości (por. Anonimowość w kontekście projektowanych przepisów dotyczących Euro 2012) i ochrony dóbr osobistych. Jeśli kiedyś uda się dotrzeć do uzasadnienia, to pewnie przeczytamy tam również ważne tezy dot. art. 14 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną.
O oddaleniu skargi przez SN pisze dzisiejsza Rzeczpospolita w tekście Cena anonimowości w internecie ma swą wartość (lub "Odpowiada autor wpisu", w zależności od tego, jaki tytuł pojawi się czytelnikowi). W tekście znajdziecie Państwo omówienie stanu faktycznego. W sprawie chodziło o pozew o naruszenie dóbr osobistych przeciwko miastu, gdyż wcześniej okazało się, że nr IP komputera, z którego opublikowano internetowy komentarz, należał do sieci miejskiego ośrodka sportowego. Nie było jednak wiadomo, kto dokonał wpisu. O tymże samym wyroku pisze również Gazeta Prawna w tekście Można ujawnić pseudonim w sieci. Tu zaś zwraca się uwagę to, że powodem pozwów było m.in. ujawnienie w Sieci nazwiska osoby, która wcześniej publikowała tam pod pseudonimem.
Chodziło zatem o to, że internauta pod pseudonimem napisał komentarz i opublikował go w elbląskiej "Gazeta Online" (czy chodzi o elblag24?). Tam zaś informował prezydenta Elbląga, że ma kompromitujące zdjęcia jego urzędników. Ponieważ - jak rozumiem - serwis internetowy był/jest prowadzony przez kadrę urzędniczą - to pewnie ktoś po drugiej stronie ekranu postanowił sprawdzić, kto to też ukrywa się za pseudonimem i być może w połączeniu z innymi jeszcze danymi ustalili tam jego prawdziwe nazwisko. Pod komentarzami pierwszego z autorów pojawiły się zatem inne komentarze i tam już z nazwiska go wymieniono i dodano mu jeszcze kilka innych ciepłych słów. Potem internauta ów postanowił dochodzić roszczeń z tytułu ochrony dóbr osobistych, ale nie wiadomo było, kto komentarze do jego pierwszego listu opublikował. Pozwał zatem miasto, sądy I i II instancji oddalały pozew i apelację i właśnie mamy finał sprawy w formie oddalenia przez SN skargi kasacyjnej.
Warto odnotować fragment relacji Gazety Prawnej, w której przywołuje wypowiedź z ustnych motywów uzasadnienia:
(...) W ustnych motywach zwrócił uwagę, że szkoda, iż żadna ze stron nie powołała się na ustawę z 8 lipca 2002 r. o świadczeniu usług drogą elektroniczną (Dz.U. nr 144, poz. 1204 ze zm.). Znajduje się w niej rozdział „Wyłączenie odpowiedzialności usługodawcy z tytułu świadczenia usług elektronicznych”. (...)
Co ciekawe - jak relacjonują media - Sąd Najwyższy miał stwierdzić, że podanie w Sieci imienia i nazwiska osoby działającej pod pseudonimem nie jest naruszeniem dóbr osobistych, a może nim być jedynie przypisanie takiej osobie negatywnych cech. To zaś może być interesujący aspekt oceny takich spraw, jak ta, o której pisałem w tekście Kataryna vs. Dziennik: ugoda pozasądowa i przeprosiny za naruszenie "prawa do anonimowej wypowiedzi".
Na stronie Sądu Najwyższego nie widzę nawet omówienia tego orzeczenia, więc ciężko jest odesłać Państwa do jakichś oficjalnych źródeł i tez spisanych w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej.
Tymczasem sprawa po rozstrzygnięciu SN nie jest taka prosta. W jaki sposób dowiedzieć się, kogo pozwać? W jaki sposób powiązać IP komputera z danymi osoby, która nacisnęła enter publikując komentarz? Bo jeśli nie ma kogo pozwać, to czy pokrzywdzony miał, czy nie miał możliwości skorzystania z drogi sądowej w Rzeczpospolitej? A to już materia praw człowieka (por. m.in. Wyrok ETPCz: prawo dochodzenia roszczeń w przypadku naruszenia prywatności).
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
Cóż, to chyba w
Cóż, to chyba w średniowieczu za upadek z drzewa odpowiadał właściciel drzewa... Jakoś nie mogę sobie wyobrazić przypisania odpowiedzialności w tym wypadku właścicielowi systemu teleinformatycznego.
Pytania
Cyt. "...Bo jeśli nie ma kogo pozwać, to czy pokrzywdzony miał, czy nie miał możliwości skorzystania z drogi sądowej w Rzeczpospolitej..." - Jeżeli ktoś na słupie ogłoszeniowym wywiesi plakaty z obraźliwymi opiniami o innej osobie to czy z faktu niemożności ustalenia ich autora można wywodzić wniosek o braku możliwości skożystania z drogi sądowej przez poszkodowanego? Czy należy ukarać właściciela słupa?
I dlatego właśnie uważam
I dlatego właśnie uważam tezy o możliwym naruszeniu praw człowieka za ciut przesadzone. Bo w tej sprawie nie chodzi o prawne możliwości ustalenia sprawcy, ale o faktyczne. I dalej, o postępowanie w takim wypadku - czy wobec braku możliwości ustalenia autora wpisu można pozwać właściciela sprzętu? Zdaniem SN nie można i z taką tezą w całości się zgadzam. Mamy w polskim prawie zasadę winy jako obowiązującą podstawę odpowiedzialności odszkodowawczej, a wyjątki od niej muszą wynikać z przepisu prawa (np. szkoda wyrządzona przez zwierzę, przez wyrzucenie przedmiotu z pomieszczenia, przez zawalenie się budowli itd.). Na szczęście nie ma jeszcze przepisu, który ustanawiałby odpowiedzialność właściciela systemu teleinformatycznego na zasadzie ryzyka za szkody wyrządzone z wykorzystaniem tego systemu.
Ja również
Być może nie dość jasno wynika to z komentowanej notatki, ale ja również zgadzam się z poniżej przywołaną wypowiedzią dr Litwińskiego:
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
To wszystko nie jest takie proste i oczywiste...
pozwolę sobie załączyć wypowiedz
Grzegorz Sibiga Instytut Nauk Prawnych PAN
"Nie uważam, aby administrator, właściciel komputerów, zwłaszcza w urzędzie, nie miał obowiązku monitorowania dostępu do nich, czyli zapewnienia tzw. rozliczalności, przez co rozumie się zabiegi umożliwiające jednoznaczne przypisanie poszczególnych czynności w systemie do konkretnego jego użytkownika. Chodzi mi o normy ISO z serii 27000, a w wypadku danych osobowych rozporządzenie ministra spraw wewnętrznych i administracji z 29 kwietnia 2004 r. w sprawie dokumentacji przetwarzania danych osobowych oraz warunków technicznych i organizacyjnych, jakim powinny odpowiadać urządzenia i systemy informatyczne służące do przetwarzania danych osobowych. W praktyce ta kontrola prowadzona jest poprzez zakładanie użytkownikom indywidualnych kont (logowanie)".
---------------------
Warto wskazać również na aspekt odpowiedzialności na podstawie art. 415 k.c., zakładając, że doszło do naruszenia dóbr osobistych Dariusza B., ku czemu SN się skłaniał, (jak napisano w GP) poprzez powiązanie jego nazwiska z negatywnymi treściami i zarzutem złych intencji, to z winy organizacyjnej można się domagać odszkodowania, a nie przeprosin.
uzasadnienie
w lexie już jest uzasadnienie, jak coś to podeślę