Co Pan Premier sądzi o blokowaniu stron dziś?

Są tacy, którzy chcieliby zadać Panu Premierowi pytanie: czy zdecyduje się podjąć działania zmierzające do przyjęcia dyrektywy unijnej, przewidującej blokowanie stron internetowych? O tej dyrektywie pisałem kilka razy, ostatnio w tekście Wysłuchanie na temat blokowania stron w LIBE. Kiedy na początku roku odbyło się w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów spotkanie sprowokowane działaniami legislacyjnymi nad Rejestrem Stron i Usług Niedozwolonych, to Pan Premier zdecydował się jednak, że blokowania nie będzie (być może dlatego, że list do Pana Prezydenta, z konkurencyjnego wszak obozu, podpisało wówczas kilkadziesiąt tysięcy ludzi, a i ówczesny Rzecznik Praw Obywatelskich zainteresował się dyskusją). Teraz również od Pana Premiera wiele w Unii Europejskiej może zależeć.

Trochę informacji na temat prac nad dyrektywą można znaleźć w tekście Teraz Komisja Europejska proponuje blokowanie treści z pornografią dziecięcą oraz w O blokowaniu treści w internecie - prezydencja proponuje debatę w Unii Europejskiej, a właśnie ukazał się również tekst na stronach Fundacji Panoptykon: Petycja przeciwko projektowi Komisji Europejskiej blokowania treści w Internecie: "Usuwanie, nie blokowanie".

W czym rzecz? Z nieformalnych informacji wynika, że za przyjęciem tej dyrektywy optuje głównie Komisja, nie zaś poszczególne państwa członkowskie. Tylko przedstawicielom państw członkowskich trochę głupio jest się Komisji przeciwstawiać w zmienianiu Decyzji ramowej 2004/68/WSiSW (czyli zmienianiu Decyzji ramowej Rady 2004/68/WSiSW z dnia 22 grudnia 2003 r. dotycząca zwalczania seksualnego wykorzystywania dzieci i pornografii dziecięcej). W końcu chodzi o dzieci, itp.

Ale dyrektywa ma wprowadzić blokowanie stron. A tą dyskusję mamy już w Polsce dość dobrze przećwiczoną. Sytuacja jest taka, że stanowisko Polski w tej sprawie zależy od Pana Premiera. Pytanie, co On o tym sądzi dziś?

Argumenty zebrane przez Fundacje Panoptykon:

Po pierwsze, blokowanie stron nie prowadzi do ich zniknięcia! Wciąż istnieją w sieci i są dostępne dla każdego, kto jest w stanie ominąć system filtrujący. A ponieważ jego obejście jest tak łatwe, jak wprowadzanie nowej konfiguracji DNS w komputerze, można to zrobić w 10-15 sekund.

Po drugie, wdrożenie projektu Komisji Europejskiej wymaga stworzenia infrastruktury cenzurującej. Doświadczenie pokazuje, że taka infrastruktura może być łatwo nadużywana; że raz wdrożona zaostrzy apetyt polityków na jej zastosowanie w innych obszarach, takich jak naruszenia praw autorskich, mowa nienawiści i wiele innych.

Wreszcie, nawet bez nadużyć, mechanizm wykorzystywany do cenzurowania treści w zestawieniu z infrastrukturą techniczną Internetu sprawia, że najprawdopodobniej próby zablokowania wybranych stron internetowych spowodują zablokowanie wielu innych, które znajdują się w tym samym centrum hostingowym. Ten efekt „przeblokowania” (overblocking) z pewnością nie jest pożądany w demokratycznym państwie prawa.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Blokowanie na poziomie DNS

Jeśli blokowanie miałoby polegać tylko na usunięciu stron z domyślnych serwerów DNS usługodawców, to ja byłbym za. Byleby tylko obywatele mieli zagwarantowane prawo, że jeśli tego chcą, to mogą ustawić sobie niestandardowy serwer DNS, który nie blokuje treści.

Efekt byłby taki że większości, która się nie zna, zablokujemy dostęp, co jest pożądane, ci co by ominęli blokady będą mogli sobie nie łamiąc prawa je omijać, co zapewne i tak by robili, natomiast pokusa blokowania zbyt wielu treści byłaby mniej kusząca o tyle, że mogłaby wywołać falę sprzeciwu, czyli de facto popularyzację wśród szarych obywateli alternatywnych DNSów, co by rzecz jasna unieszkodliwiło system blokujący.

Budowanie prowizorek nie ma

wariat's picture

Budowanie prowizorek nie ma sensu i jest marnowaniem pieniędzy. Cenzura to nie jest coś o czym powinno się rozmawiać, a raczej coś co powinno się tępić.

w skrócie wychodzi tak:
- Wydawanie pieniędzy na prowizorki - ZŁY POMYSŁ
- Wydawanie pieniędzy na cenzurę - ZŁY POMYSŁ
- Wydawanie pieniędzy na prowizoryczną cenzurę - ZŁY² POMYSŁ

Tyle tylko, że za

Tyle tylko, że za stwierdzeniem "(...) większości, która się nie zna, zablokujemy dostęp, co jest pożądane,(...)" tkwi haczyk: KTOŚ wie lepiej CO ludzie powinni WIEDZIEĆ. Jest to coś zupełnie innego, niż ustalanie czego ludzie nie powinni ROBIĆ. Za przyjęciem za pozytywne określanie przestrzeni treści, które mogą docierać do ogółu i które nie mogą stoi wprost uznanie ogółu za immanentnie nie posiadającego kwalifikacji umysłowych, moralnych i etycznych do samodzielnego myślenia, wartościowania i oceniania. Myślenie takie stoi w jawnej sprzeczności z ideą edukacji i rozwoju - odcinanie informacji jest wówczas odpowiednikiem trzymania w ciemności i uczeniem o świetle.

System cenzury prowadzi także do powstania rozwarstwienia społeczeństwa względem dostępu do informacji a także względem manipulowania informacją. KTOŚ przecież BĘDZIE MUSIAŁ decydować, które treści blokować, a które nie. Przy czym tak zwana "większość,która się nie zna" nie będzie miała ŻADNEJ możliwości zweryfikowania słuszności blokady: blokada powstaje ze względu na TREŚĆ i poprzez usunięcie DOSTĘPU DO TREŚCI. Do zweryfikowania słuszności niezbędne jest sprawdzenie treści, a ta jest niedostępna. Próba pozyskania dostępu do treści, nawet w celu sprawdzenia, może wiązać się - jeżeli blokada była słuszna - z wejście w posiadanie treści zabronionych. Czyli konflikt z prawem, prawo bowiem nie wspomina JAK DŁUGO trzeba przechowywać treści niedozwolone by popełnić przestępstwo. Być może parę sekund w pamięci cache przeglądarki wystarczy.

W mojej opinii zezwolenie na blokowanie stron jest dalszym otwieraniem puszki Pandory, której wieczko uchylono uchwalając artykuły kodeksu karnego dotyczące TREŚCI (a więc myśli, idei i utworów) zamiast czynów.

Pozdrawiam,

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>