Tablety dla posłów i przejrzystość procesu legislacyjnego

Właśnie usiłuję jakoś zweryfikować podaną w mediach informację, że "Sejm zamknął przetarg na zakup tabletów dla posłów". Na stronie Kancelarii Sejmu jest informacja o wyborze najkorzystniejszej oferty w przetargu na obsługę serwisową systemów zasilania UPS-ów centralnych pracujących na terenie Kancelarii Sejmu i Senatu. Jest też ogłoszenie o udzieleniu zamówienia na dostawę czapek garnizonowych, szalokominiarek i szalików zimowych dla pracowników Straży Marszałkowskiej. Nie widzę za to informacji o tabletach. A do pomysłu z tabletami mam jednak pewne wątpliwości...

Jak pisze Gazeta Wyborcza: Sejm chce kupić 500 tabletów. W ramach oszczędności. Piszą tam, że "licząc po cenach detalicznych, bez żadnych rabatów wyszłoby ok. 1,75 mln zł brutto (ok. 1,35 mln zł netto)".

Rok temu kupiłem sobie tablet (por. O reklamacji Galaxy Tab-a opowieść wigilijna A.D. 2010). Kupiłem go sobie za własne pieniądze. Jestem obecnie jego wiernym użytkownikiem (chociaż bez hakowania urządzenia nie mogę zaktualizować oprogramowania). Miesiąc po zakupie tego urządzenia jego cena rynkowa była bodaj o 1/3 niższa niż wówczas, gdy go kupowałem. W ciągu roku producent oprogramowania wydał kilka aktualizacji, na rynek weszły inne urządzenia, inne filozofie pracy ze "smyranym ekranem". Kadencja Sejmu trwa 4 lata. Jeśli posłom spodoba się praca na takim ekraniku (proszę zapomnieć o bezbłędnym wcieraniu w ekran dłuższych uwag i komentarzy), to czy będą kolejne przetargi? Posłowie zarabiają więcej, niż wielu "przeciętnych obywateli". Otrzymują również dodatkowe fundusze na biura poselskie. Być może w ramach tego sami powinni sobie kupować sprzęt?

Zastanawiam się głośno: bez API do zasobów online (by każdy, nie tylko poseł, mógł tak samo śledzić informacje i programować sobie aplikacje w oparciu o udostępnione dane) pachnie to trochę "dedykowanymi appkami", do których nie każdy będzie miał dostęp. Nie wiem, czy - poza samymi tabletami wyposażonymi w WiFi i kartę SIM z miesięcznym limitem na przesył danych do 2 GB - posłowie dostaną coś jeszcze. Ponoć wybrano urządzenia Apple, które nie słyną z otwartości oprogramowania.

W podlinkowanym wyżej tekście Gazety Wyborczej zwróciłem uwagę na wypowiedź posła Piechocińskiego:

[C]yfryzacja procesu legislacyjnego pozwala na dużo większe i szersze konsultacje społeczne i większą przejrzystość. W jednym miejscu mam projekt, uwagi posłów i opinie lobbystów. Często jest też tak, że pasjonaci w określonych dziedzinach wychwytują rzeczy, które umykają politykom. Dlatego jestem zwolennikiem, by aplikacja sejmowa była otwarta dla wszystkich. Dziś dostęp do materiałów parlamentu ma charakter informacyjny, praktycznie nie ma w tym dyskusji.

Jestem m.in. zaangażowany w prace fundacji ePaństwo, która przygotowuje serwis Sejmometr.pl. Tam udostępniamy API (właśnie pracujemy nad kolejną wersją). Być może Sejm również by mógł coś takiego udostępnić obywatelom. To zaś pozwoliłoby na stworzenie aplikacji również na urządzenia mobilne (ale przecież nie tylko, bo pozwoliłoby łatwiej ponownie wykorzystywać informacje sejmowe w ramach re-use; por. Zróbcie API dla danych z polskiego Sejmu i serwisów Rządowych!).

I w kontekście tego wszystkiego przypomniała mi się parodia filmu "Upadek" (2004) stworzona przez kogoś w czasie dyskusji o Rejestrze Stron i Usług Niedozwolonych. Tam ktoś wówczas, a było to w lutym 2010 roku, umieścił taki napis:

Klatka z przeróbki filmu Upadek, w którym ktoś w warstwie napisów umieścił: I kto to w ogóle jest ten VaGla? Jakiś internetowy prawnik ma czelność czepiać się procesu stanowienia prawa?

Klatka z przeróbki (2010) filmu Upadek (2004), w którym ktoś w warstwie napisów umieścił: "I kto to w ogóle jest ten VaGla? Jakiś internetowy prawnik ma czelność czepiać się procesu stanowienia prawa?"

Była tam jeszcze jedna "wycieczka":

Klatka z przeróbki filmu Upadek: To nie do pomyślenia, że ktoś naprawdę czyta Biuletyn Informacji Publicznej...

Kolejna klatka z przeróbki filmu Upadek: "To nie do pomyślenia, że ktoś naprawdę czyta Biuletyn Informacji Publicznej..."

W tym kontekście myślę sobie, że poseł Piechociński, gdy mówił o "pasjonatach, którzy wychwytują rzeczy, które umykają politykom", mówił trochę o mnie.

Pytanie, czy łatwy dostęp do informacji na temat procesu politycznego rzeczywiście leży w "interesie" wybranych w powszechnych wyborach przedstawicieli Narodu (por. art. 4 Konstytucji). Upowszechnienie dostępu oznaczałoby, że "pośrednik" ogranicza nieco swoją rolę... Ostatnie sygnały wydają się sugerować, że spór o dostępność może być trudny. I to zarówno w Polsce, jak i w Unii Europejskiej (por. Przyglądanie się przez obywateli mogłoby zmienić "delikatny proces decyzyjny" w Unii Europejskiej).

Dyskusja o procesie stanowienia prawa, o przejrzystości działania państwa, o obywatelskiej partycypacji w życiu publicznym, ta dyskusja nadal jest aktualna. Tablety dla posłów może i im się przydadzą. Odnotowuję, że wraz z rozpoczęciem się kadencji zmieniła się też strona internetowa Sejmu. Nadal jednak publikowane są tam w pierwszej kolejności PDF-y (fajnie byłoby, aby były to ustrukturalizowane dokumenty tekstowe). Liczę, że chęć usprawnienia pracy posłów nie przesłoni celu, jakim może być przedstawienie rozwiązania nadającego się do szerszego wykorzystania, nie tylko przez wybrańców. Zobaczymy.

A wspomniane we wstępie przetargi Kancelarii Sejmu na UPS-y i szalokominiarki znalazłem na stronie Kancelarii. Niestety bez informacji o przetargu na tablety dla posłów.

PS

Nawiasem mówiąc: skoro tyle się mówi o tym, że tablety i inne urządzenia mobilne, gromadzą informacje na temat swoich użytkowników (i to ponoć niezależnie od "stajni", która te urządzenia wypuszcza: i Apple i Google w Androidzie), to zastanawiam się, w jaki sposób ten temat będzie uwzględniony w przypadku dbania o bezpieczeństwo samych posłów, jak i bezpieczeństwo państwa, które w Sejmie reprezentują. Jeśli tablety będą służyły do udziału w procesie stanowienia prawa, to prędzej czy później może się okazać, że będziemy mogli sobie na jakimś WikiLeaks obejrzeć historię oglądanych dokumentów tego lub innego posła. Sam nie wiem.

Może nawet powstanie taka aplikacja dla każdego, kto będzie chciał zapłacić parę groszy: sprawdź, gdzie obecnie znajdują się poselskie tablety; najczęściej odwiedzane lokalizacje, najczęściej przeglądane przez posłów dokumenty, najczęściej uruchamiane aplikacje. Wybierz okres prezentowania wyników: dzień, tydzień, miesiąc, rok, kadencja...

Podobno do Sejmu wpłynęła już obywatelska inicjatywa ustawodawcza, by te zakupione dla posłów tablety przymocować im na stałe do kostek. :)

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Kpina

To jest jakaś jedna wielka kpina. Poczta sejmowa nie ma SSL, nie obsługuje exchange (moi klinci muszą korzystać z Google Apps) a oni kupują iPady.

Kpina to mało powiedziane.

Kpina to mało powiedziane. To jest żałosne, iż w dobie głoszonego przez rząd "kryzysu", posłowie pozwalają sobie na tak drogie zabawki. Może jeszcze każdemu zafundować limuzynę, willę i dożywotnią emeryturę w wysokości obecnego uposażenia? Przecież Polska to bogaty kraj, jest w stanie pomagać innym to czemu nie ma mieć posłów wyposażonych w najlepszy hi-tech?

Normalny rząd w takim momencie powinien ciąć koszty - zmniejszyć budżet na funkcjonowanie biur poselskich, a nie dodatkowo wyposażać ich w niepotrzebny im sprzęt. O ile wiadomo, to rząd lobbował za rozwiązaniami Windowso-podobnymi, skąd nagle taki zwrot na apple? Jak widać komuś się opłaca dostarczyć te tablety w tym momencie, więc czemu się dziwić niektórym opiniom, że ktoś po prostu wziął w łapę. Dla mnie to jest oczywiste, bo jakoś trudno mi zrozumieć, że nagle posłowie stali się tacy "nowocześni". Zresztą posiadanie tabletu appla niekoniecznie jest oznaką nowoczesności.... raczej snobizmu.

Pozostaje mieć nadzieje, że prędzej czy później to się zawali, szczególnie że tego typu "symptomy" są charakterystyczne dla tego typu momentów. Zobaczymy jak wtedy ludzie rozliczą rozrzutnych polityków i ich decyzje.

app

hahaha - Kaczmarek is now mayor of Marriott at Forsquare! ROTFL

Szczerze mówiąc niewiem

Szczerze mówiąc niewiem czy drogi Vaglo nie chcesz podawać tego linka na youtube, nie chciało tobie się go szukać czy go nie mogłeś znaleźć, ale ja go znalazłem, więc jak poprawna odpowiedzi są dwie ostatnie to możesz opublikować ten komentarz lub dodać go do wiadomości:

https://www.youtube.com/watch?v=bGNhACJyawk.

Nawiasem mówiąc świetna przeróbka :)

Link jest

VaGla's picture

Link jest i był cały czas: pod słowem "parodia". Być może mało intuicyjnie, zatem podlinkuje jeszcze pod obrazkiem.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

I tak i nie

Coz, uwazam ze sam pomysl używania tabletow przez poslow jest dobrym pomysłem. Piechocinski mowi, ze ma laptopa, ale nie jest to wygodny sposob czytania poczty czy pdfow. Wiem to z doświadczenia, uwazam ze tabelet to najlepsze urządzenie do czytania w łóżku. Laptop sie nie umywa. Ale kupowanie tabletow z pieniędzy podatników, jak Vagla słusznie zauważył, jest kiepskim pomysłem. Nie na darmo maja sto tysiecy rocznie na funkcjonowanie biur poselskich, aby sobie takie zabawki kupować. Bądźmy szczerzy, nie kazdy z poslow jest techno freakiem, nie kazdy z nich bedzie ich używał. Mze po prostu zostało im troche pieniędzy przed końcem roku budżetowego i muszą je wydać?
Pozdrawiam
Grzegorz Furgal

Luźne dywagacje o formatach

PDF-y będą jeszcze długo służyć za format przekazywania ustaw, z powodów wielorakich:

  1. Żeby to były dokumenty ustrukturalizowane, to trzeba by w ogóle wydawać prawo w formie ustrukturalizowanej. Proszę zatem otworzyć dowolny akt prawny i zastanowić się jak przekształcić go na ujednolicone wyliczenie z podpunktami.
    Np. Kodeks cywilny - różnica między art.8 a 9, z punktu widzenia struktury jest olbrzymia. W takim kształcie nie da się tego ujednolicić w ten sposób, aby wyliczenie następowało automatycznie; mam tu na myśli automatyczne wcięcia, zachowanie marginesów itd.
    Czyli wszystko na ręcznym, a jako elementy struktury co najwyżej poszczególne tytuły, działy, rozdziały, artykuły etc. Każdemu można nadać właściwy styl - nagłówek1, nagłówek2, nagłówek3 itd. Wówczas, gdy opracowanie jest robione w OpenOffice (LibreOffice) i eksportowane bezpośrednio do PDF, po otwarciu zakładek w czytniku PDF, ujrzymy pięknie zhierarchizowaną strukturę. Rzecz jasna musiałby to być taki PDF, w którym kopiowanie tekstowe jest dozwolone, a tylko zmiany zakazane. Byłby to jednak PDF, jak dotychczas.
  2. Jeżeli nie PDF, to co? Jakiego innego formatu używać. Microsoft Word? OpenDocument? Za każdym z nich stoją olbrzymie naciski. PDF jest po prostu kompromisem.
  3. Przy tworzeniu dokumentu w OpenOffice (LibreOffice) Writer można część tekstu (głównie kropeczki) zastąpić formantem tekstowym o odpowiedniej długości, który po wyeksportowaniu takiego tekstu do PDF zamienia się w edytowalne pole. Można wówczas, bezpośrednio w czytniku PDF wprowadzić potrzebne dane i całość wysłać do drukarki albo do jakiejś aplikacji typu PDF-Creator. Jest to znaczne ułatwienie dla odbiorcy, który nie musi wówczas bawić się w drukowanie, wypełnianie papierowej kopii i ewentualne jej skanowanie itp.
    Jest to jednak nadal PDF.

Podsumowując - PDF to dobry format, tylko że jest niewłaściwie eksploatowany. Trzeba by tylko wyposażyć państwową drukarnię w Open(Libre)Office. Jeżeli do tej pory składają na tych samych rupieciach co wówczas, kiedy starałem się tam o pracę (jakiejś 20 lat temu), jedynym wydatkiem byłoby przezwyciężenie oporu kierownictwa. A sądząc z tego, co stamtąd wychodzi, podejrzewam, że nic się nie zmieniło.

TeX/html/XML

(Być może) z nakładką GUI. Przy okazji również VCS (git, subversion, mercurial, ...) i cyfrowe podpisy.
Libre/OpenOffice od Office M$ nie różni się zbytnio - też produkuje dokumenty binarne, nie tekstowe.
TeX jest tekstowy, można porobić szablony. Podobnie z html+CSS. Można tworzyć struktury (np. każdy artykuł w innym pliku). Łatwo się wersjonuje (to przecież czysty tekst). VCS zapewnia kontrolę zmian. Wszystko nie musi być widoczne dla użyszkodnika- można to pogrzebać pod toną web-interface-ów i appsów.
A jeśli udostępnić "do czytania" taki VCS - z szablonami, aktami prawnymi itp. - odpada konieczność tworzenia dodatkowych API... Co najwyżej można wspomóc co mniej kumatych wyżej wspomnianymi appsami.

A po co ci API kiedy

A po co ci API kiedy aplikacja ma być dostępna w App Store dla wszystkich zainteresowanych za darmo?

Dla mnie nie

VaGla's picture

Dla mnie nie, bo ja akurat nie używam narzędzi Apple. Ale tworze serwisy internetowe i takie API przydałoby mi się, by te serwisy były lepsze i bardziej dostępne dla wszystkich zainteresowanych, niezależnie od sprzętu i platformy, z której korzystają.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

darmowa marchewka

O? Razem z iPadem?

Cóż, nawet jeżeli tak to raczej podziękuję, wolę API. Darmowość nie jest synonimem otwartości.

Kwiat narodu idzie na

Kwiat narodu idzie na całość. Niech naród oszczędza, zaciska pasa, Władza, nie musi, przecież prawo stanowi (jako postarzały student prawa staram się te normy pojąć) a jakie prawo stanowi każdy z nas widzi ? Do tego trzeba koniecznie tabletu, oczywiście za publiczne środki...

adwokat szczecin

Nie mam najmniejszego pojęcia po co im tablety. Nie mają klawiatury, więc trzeba będzie jakiś pewnie stacji dokujących, a zatem nic na nich nie napiszą pewnie. To znaczy, że tylko do czytania?

A druga rzecz, a nie ma nic tańszego?

Trudno oczywiście

Trudno oczywiście określić jak posłowie tablety wykorzystają, ale potencjalne oszczędności są spore. Prace sejmowe generują ogromną liczbę papierów, które po zakończonym spotkaniu (np. komisji)są zupełnie niepotrzebne. Na samym papierze i druku iPad może na siebie zarobić.
Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć ze praca na dokumentach (szczególnie obszernych) na ipadzie jest często bardziej wygodna niż na papierze. Znacznie łatwiej ogarnąć nawet kilka dokumentów, potrzeba mniej powierzchni roboczej (zakładając ze ktoś chce mieć pod ręka sporo papierów). Można robić zakładki, notatki, podkreslienia - itd.
Z perspektywy jakości prac legislacyjnych tez widzę tu potencjał do pozytywnej zmiany - generowane przez sejm PDFy bedą musiały być tez użyteczne dla posłów. Jeśli pojawiłyby sie w nich np. hierarchiczne zakładki to każdy miałby z tego korzyść
A co do wyboru ipada jako tabletu, to jest on oczywisty. Stety czy niestety na chwilę obecną Apple w tabletach ma wyraźna przewagę nad konkurencją. Ipada naprawdę można wykorzystywać do innych rzeczy niż granie czy oglądanie filmów.

iPad?

Dlaczego akurat iPad? Jest wiele tańszych i technicznie bardziej zaawansowanych urządzeń niż iPad.

Sam pomysł kupowania posłom urządzeń jest IMO zły. Nie tylko z powodu kosztów, ale także ze względu na to, że aplikacja zostanie napisana tylko pod jeden typ urządzenia (zamiast np. webaplikacji dostępnej dla każdego albo ujednoliconego API).

O ew. aplikacji

VaGla's picture

O ew. aplikacji nic nie wiem. Na razie chyba mowa o tabliczkach, a o aplikacji jedynie spekuluję.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Nie wiem czy komentarze do

Nie wiem czy komentarze do tego bloga są dobrym miejscem do dyskusji na temat który tablet jest najlepszy, ale jakoś wiele "tańszych i technicznie bardziej zaawansowanych urządzeń"wciąż nie może się przebić na rynku, a iPad króluje.
Z perspektywy zwykłego użytkownika - a takim poseł jest na pewno, ważne jest to że dostęp do aplikacji na tablety jest znacząco większy w przypadku AppStore niż konkurencji.To nie bebechy są ważne a to co na nich działa.
Dlatego media się z takim zainteresowaniem przyglądają Kindle Fire, bo mimo marnej jakości hardware, ma możliwość wsparcia usługami i software jakiej do tej pory żaden tablet na androidzie nie miał.

Co do aplikacji - zgadzam się, że idealnie byłby to pośrednik między API sejmu a iPadem. Tyle, że do pracy o której pisałem poprzednio wystarczy GoodReader (kosztuje 0,79 euro). A że sejmometr działa na ipadzie to może się okaże że taka aplikacja nie będzie nawet potrzebna:)

Wdrożenie iPadów

Ciekawe czy decydenci czytają takie informacje? Sejmowy ABI będzie miał trochę roboty przy wdrażaniu skoro wyraził zgodę na ten zakup.

http://niebezpiecznik.pl/tag/ipad/

Gazeta Polska podbija temat

VaGla's picture

Gazeta Polska podjęła temat tabletów dla posłów w tekście Posłowie mogą być inwigilowani.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>