Interpelacja w sprawie interoperacyjności wraz z odpowiedzią (m.in. o umowie rząd - Microsoft)

Opublikowano interpelację, o której pisałem w tekście Nie dajcie się prosić, opublikujcie tekst interpelacji w sprawie interoperacyjności..., opublikowano również odpowiedź na nią. Trochę to trwało, ale warto sięgnąć do Interpelacji nr 4685 w sprawie realizacji ustawy o informatyzacji działalności podmiotów realizujących funkcje publiczne w zakresie dotyczącym interoperacyjności systemów informatycznych oraz odpowiedzią ministra Drożdża. Wszystko to oczywiście należy czytać wraz z projektem ustawy nowelizującej "ustawę o informatyzacji" (por. Projekt noweli ustawy o informatyzacji: będzie się działo oraz Jeszcze o nowelizacji ustawy "o informatyzacji": pytanie o projekty). Od 1 sierpnia, gdy złożono interpelację, do 24 września, gdy społeczeństwo mogło się z nią zapoznać, minęło trochę czasu...

Interpelacja nr 4685 do ministra spraw wewnętrznych i administracji w sprawie realizacji ustawy o informatyzacji działalności podmiotów realizujących funkcje publiczne w zakresie dotyczącym interoperacyjności systemów informatycznych:

"Szanowny Panie Premierze! Do mojego biura poselskiego napływają sygnały, że administracja publiczna tylko deklaratywnie realizuje ustawę o informatyzacji działalności podmiotów realizujących funkcje publiczne (Dz. U. z 2005 Nr 64, poz. 565) w zakresie dotyczącym interoperacyjności systemów informatycznych (art. 13). Od lat utrzymuje się sytuacja, że administracja publiczna uprzywilejowuje posługiwanie się tylko jednym komputerowym systemem operacyjnym, a mianowicie Microsoft Windows. Najbardziej znane przypadki to: ciągnąca się od lat 90. kwestia programu ZUS Płatnik i zarzucony już, choć wdrażany całkiem niedawno, bo w latach 2004-2006, system SIMIK, czyli System Informatyczny Monitoringu i Kontroli Finansowej Funduszy Strukturalnych i Funduszy Spójności. Również obecnie trudno dostrzec poprawę. Przykładem niech będzie generator wniosków do Programu Operacyjnego ˝Kapitał ludzki˝ (http://www.efs.gov.pl/20072013/wniosek). Na stronie internetowej, gdy mowa o wymogach do spełnienia dla korzystania z Generatora Wniosków Aplikacyjnych, wymienione są jedynie dwie przeglądarki (Internet Explorer 5.01 lub wyższa oraz Firefox 2.0 lub wyższa). Okazuje się jednak, że posiadanie Firefoksa też na wiele się nie zda, bo w instrukcji wypełniania wniosku przy pomocy generatora (http://www.generatorwnioskow.efs.gov.pl/GeneratorWnioskow/pomoc/Instrukcja_wypeniania_wniosku_POKL_v205.pdf) pokazane jest wyłącznie, jak skonfigurować program Internet Explorer (zał. 1, str. 3). Użytkownicy Firefoksa są zdani na siebie. Tym bardziej zdani są na siebie użytkownicy innych przeglądarek, np. Opery. O ile w przeszłości grupa użytkowników posługujących się alternatywnymi do produktów Microsoftu aplikacjami informatycznymi nie była liczna, bo ograniczała się wyłącznie do zaawansowanych użytkowników Internetu, obecnie to się zmienia i nie można ich traktować jako osób, którym instrukcje konfiguracyjne są niepotrzebne. Na przykład w ciągu ostatnich lat liczba użytkowników Firefoksa rosła w Polsce o ponad 20% rocznie. W Europie niedługo 1/3 internautów będzie korzystać z Firefoksa, a Polska będzie prawdopodobnie jednym z pierwszych krajów, w których użytkownikami Firefoksa będzie większość internatów (zgodnie z raportem XiTi.com w kwietniu 2008 r. udział Firefoksa w rynku wynosił 44% - zał. 2). Całkiem inaczej widzi to administracja publiczna, dla której jedyną przeglądarką godną uwagi okazuje się być Internet Explorer. Bo mimo deklaracji generator wniosków do Programu Operacyjnego ˝Kapitał ludzki˝ wcale nie współpracuje dobrze z Firefoksem. Wniosek wypełniony poprawnie w przeglądarce Mozilla Firefox otwierany w przeglądarce Internet Explorer generuje błąd ˝zbyt duża ilość znaków˝. Różnica między liczbą znaków - Mozilla 17 989, IE 18 130 (limit: 18 000). Jest to błąd o tyle istotny, że przekroczenie liczby znaków w generatorze powoduje odrzucenie wniosku na etapie oceny formalnej. Nie ma innej drogi do uzyskania środków od UE niż stworzenie i wydrukowanie wniosku właśnie w takiej aplikacji jak generator wniosków. Skutki obecnej sytuacji są takie, że każdy, kto chce dostać pieniądze z UE, będzie musiał zdecydować się na określony system operacyjny. Uniemożliwia to np. redukcję kosztów poprzez stosowanie systemów operacyjnych typu Open Source. To pozorne stosowanie się administracji państwowej do obowiązującego prawa w nie do końca jawny sposób ogranicza wolną konkurencję na rynku oprogramowania. W bardziej elementarnym pojęciu po prostu zabiera się przedsiębiorcy prawo wyboru takiego systemu, jaki jest według niego najlepszy dla jego własnej firmy. Jako że chodzi o systemy, nad którymi nadzór ma państwo, można poddawać w wątpliwość stosowanie się w tym przypadku do ustawowej zasady neutralności technologicznej.

W związku z powyższym zwracam się do Pana Premiera z następującymi pytaniami:

1. Czy umowa Polski z firmą Microsoft zobowiązuje rząd polski do specjalnego traktowania programów Microsoftu?

2. Jeśli tak nie jest, to czy rząd mógłby ustalić, czym powodowane jest takie upodobanie administracji publicznej do produktów tej firmy?

3. Co rząd zamierza zrobić, by zapisy ustawowe i rozporządzenie z 2005 r. o standardach informatycznych stosowanych w instytucjach wykonujących zadania publiczne nie zostały martwym prawem?

Z wyrazami szacunku

Poseł Marek Balicki

Warszawa, dnia 30 lipca 2008 r."

Odpowiedź podsekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji - z upoważnienia ministra - na interpelację nr 4685 w sprawie realizacji ustawy o informatyzacji działalności podmiotów realizujących funkcje publiczne w zakresie dotyczącym interoperacyjności systemów informatycznych:

"Panie Marszałku! W odpowiedzi na pismo z dnia 8 sierpnia 2008 r. (SPS-023-4685/08) dotyczące interpelacji posła na Sejm RP pana Marka Balickiego z dnia 30 lipca 2008 r. w sprawie realizacji ustawy o informatyzacji działalności podmiotów realizujących zadania publiczne w zakresie dotyczącym interoperacyjności systemów informatycznych uprzejmie przedstawiam następujące informacje.

Na wstępie pragnę wyjaśnić, iż zawarcie w przeszłości przez ministra spraw wewnętrznych i administracji umowy z firmą Microsoft nie zobowiązuje Rady Ministrów do specjalnego traktowania programów ww. firmy. Przedmiotowa umowa daje jednostkom administracji rządowej i samorządowej możliwość dokonywania zakupów oprogramowania na warunkach takich samych, jak inne średnie i duże firmy oraz organizacje akademickie, tj. po cenach niższych niż detaliczne.

Wskazać należy, że podmioty administracji rządowej powinny przy wyborze rozwiązań teleinformatycznych, uwzględniając przydatność merytoryczną, kierować się m.in. korzystną ofertą cenową, co jest zgodne z zasadą neutralności technologicznej. Dlatego też minister właściwy do spraw informatyzacji, zachowując neutralność technologiczną w sprawie wyboru oprogramowania stosowanego do budowy systemów informatycznych dla jednostek administracji rządowej, wskazuje wszędzie tam, gdzie jest to możliwe, na korzyści płynące ze stosowania każdego z typów oprogramowania. Działanie takie wynika w sposób bezpośredni z priorytetów rozwoju systemów informatycznych używanych do realizacji zadań publicznych wskazanych w rozporządzeniu Rady Ministrów z dnia 28 marca 2007 r. w sprawie planu informatyzacji państwa na lata 2007-2010 (Dz. U. Nr 61, poz. 415).

Według cytowanego w wystąpieniu raportu zamieszczonego w serwisie XiTi.com w kwietniu 2008 r. 94,5% internautów posiadało komputery wyposażone w system operacyjny Windows. W system Linux wyposażone było 1% komputerów, Mac OS - 4%, a w pozostałe systemy - 0,5%. Zbliżone szacunkowo dane przedstawia raport polskiej firmy Gemius SA zajmującej się analizą ruchu w serwisach internetowych, według którego 98,9% polskich internautów korzysta z systemów Windows, z systemu Linux - 0,4%, z Mac OS - 0,3%, a z innych systemów - 0,4%. Przykład polskiej administracji potwierdza więc ogólne tendencje panujące na świecie. Z analizy ostatniej - 3. edycji badania Stopień informatyzacji urzędów w Polsce, przeprowadzonego przez firmę ARC Rynek i Opinia na grupie 1945 urzędów (marszałkowskich, wojewódzkich, centralnych, powiatowych, gminnych) wynika, że w urzędach dominuje system operacyjny Windows. Oprogramowanie Linux w porównaniu do roku poprzedniego zdecydowanie straciło na popularności w urzędach (spadek średniej liczby komputerów z tym systemem wynosi z 2,76 w 2005 r. do 0,76 w 2006 r.).

Pragnę podkreślić, że wykorzystywanie oprogramowania Microsoftu (np. produkowanych przezeń systemów operacyjnych) jest wynikiem ogólnych tendencji i preferencji użytkowników komputerów, dla których decyzja o korzystaniu z oprogramowania jest kompromisem pomiędzy jego prostą instalacją i konfiguracją, funkcjonalnością a ekonomicznością zakupu i eksploatacji. Nie bez znaczenia jest również ogólne przekonanie, że systemy operacyjne z otwartym kodem źródłowym (tzw. oprogramowanie open source) wymagają znacznie większej wiedzy, umiejętności i doświadczenia z zakresu instalacji, konfiguracji oraz ich administrowania i utrzymania. W ocenie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji twierdzenie takie nie znajduje uzasadnienia i nie można wskazać jednoznacznych przyczyn, dla których oprogramowanie o zamkniętym kodzie źródłowym (bądź oprogramowanie jakiegoś konkretnego producenta) miałoby być wygodniejsze czy lepsze w użyciu. Każdy podmiot podejmuje takie rozważania we własnym zakresie, na podstawie własnych możliwości technicznych, finansowych oraz, co najważniejsze potrzeb, jakim dane oprogramowanie ma służyć.

Z raportu przygotowanego przez ARC Rynek i Opinia wynika, że urzędnicy jedynie ok. 3-krotnie częściej korzystają z pakietu Microsoft Office niż z pakietu OpenOffice opartego o rozwiązania open source (średnia liczba pakietów Microsoft Office we wszystkich badanych urzędach wyniosła 41,83 w porównaniu do liczby pakietów OpenOffice - 13,35). Oznacza to, że statystycznie rzecz biorąc, pakiety oparte na rozwiązaniach z otwartym kodem źródłowym są znacznie popularniejsze w administracji niż w społeczeństwie jako całości. Administracja publiczna w Polsce wykorzystuje więc z powodzeniem także alternatywne dla firmy Microsoft oprogramowanie typu open source. Podkreślenia wymaga fakt, iż wiele urzędów administracji samorządowej, które stawiane są za wzór w zakresie informatyzacji używa i promuje oprogramowanie open source.

Ponadto pragnę wskazać, że zasada neutralności technologicznej państwa nie jest tożsama z zasadą interoperacyjności systemów teleinformatycznych administracji. Stosowanie wymogu interoperacyjności jest niewątpliwie drogą ku neutralności technologicznej państwa, jednakże nie należy mylić jej z samą zasadą neutralności. Idealnie nieneutralny zbiór systemów teleinformatycznych administracji publicznej (np. tworzony przez jednego wskazanego przez prawo dostawcę) może być doskonale interoperacyjny (systemy tego samego dostawcy mogłyby doskonale wymieniać dane między sobą), tym samym należy oddzielnie rozważyć kwestie neutralności technologicznej i interoperacyjności systemów teleinformatycznych. Oba postulaty powinny być realizowane niezależnie od siebie, natomiast minister właściwy do spraw informatyzacji zobowiązany jest dbać o ich właściwą realizację.

W trakcie prac nad tworzeniem ustawy z dnia 17 lutego 2005 r. o informatyzacji działalności podmiotów realizujących zadania publiczne (Dz. U. Nr 64, poz. 565, z późn. zm.) prowadzono dyskusję nad rolą państwa w zapewnianiu prawidłowej konkurencji na rynku rozwiązań informatycznych. Za wybitnie niewskazane uznano preferowanie przez państwo technologii któregokolwiek z graczy rynkowych w procesie informatyzacji administracji publicznej. Rozważania te legły u podstaw zawarcia w art. 13 ww. ustawy wymogu zapewnienia przez podmiot publiczny realizujący zadania publiczne przy wykorzystaniu systemu teleinformatycznego albo z użyciem środków komunikacji elektronicznej, aby system teleinformatyczny służący do wymiany danych pomiędzy tym podmiotem a podmiotami niebędącymi organami administracji rządowej - poza minimalnymi wymaganiami określonymi w odpowiednich rozporządzeniach - spełniał wymóg równego traktowania rozwiązań informatycznych. Co więcej, podmiot taki powinien publikować w Biuletynie informacji publicznej lub udostępniać w inny sposób zestawienie struktur dokumentów elektronicznych, formatów danych oraz protokołów komunikacyjnych i szyfrujących stosowanych w oprogramowaniu interfejsowym systemu teleinformatycznego używanego przez ten podmiot do realizacji zadań publicznych.

Normy wynikające z art. 13 ustawy o informatyzacji działalności podmiotów realizujących zadania publiczne stały się podstawą dla formułowania zasady neutralności technologicznej państwa. Zasada ta, wychodząc poza literalne brzmienie art. 13, oznacza, iż państwo nie może tworzyć prawa bądź też konstruować systemów teleinformatycznych mających realizować zadania publiczne w sposób preferujący (lub wskazujący) określone rozwiązania technologiczne pochodzące od konkretnych producentów. Jednocześnie państwo nie może prowadzić działań prowadzących do wykluczenia a priori producentów lub ich grupy z udziału w tworzeniu rozwiązań technologicznych na potrzeby władz publicznych. Jakkolwiek wybór konkretnego oprogramowania lub sprzętu może i powinien być dokonywany w procedurze zamówień publicznych, to jednak specyfikacja istotnych warunków zamówienia (tzw. SIWZ) nie może być formułowana w sposób nakazujący lub sugerujący wybór konkretnego rozwiązania rynkowego.

Wskazać należy, iż ewentualne użycie otwartego oprogramowania w konkretnym projekcie powinno być poprzedzone szczegółową analizą z uwzględnieniem m.in. stabilności, wydajności tych rozwiązań i dostępności wsparcia na poziomie odpowiednim do systemu informatycznego oraz wszystkich związanych z tym kosztów, w tym także kosztów pośrednich (związanych np. z koniecznością zmian w już istniejących rozwiązaniach) lub społecznych mogących wyniknąć na skutek na przykład zbyt niskiego poziomu niezawodności danego rozwiązania.

Przykładem realizacji zasady interopercyjności przez podmioty realizujące zadania publiczne jest wdrażany przez Ministerstwo Finansów system e-Deklaracje, który został zaprojektowany i zbudowany na podstawie zasad technologicznej neutralności oraz wykorzystania powszechnie dostępnych standardów (m.in. XML, SOAP, WS) zwiększających jego interoperacyjność i elastyczność oraz umożliwiających swobodną wymianę informacji przy zachowaniu technologicznej neutralności proponowanych rozwiązań. Otwarte oprogramowanie wykorzystywane jest również w Systemie Kontroli Eksportu (ECS).

Również w obszarze rynku pracy i zabezpieczenia społecznego preferowane jest stosowanie otwartych standardów informatycznych oraz rozwiązań open source w systemach informatycznych wspierających działalność administracji publicznej w ramach realizacji zadań wynikających m.in. z: ustawy z dnia 20 kwietnia 2004 r. o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy (Dz. U. z 2008 r. Nr 69, poz. 415, z późn. zm.), ustawy z dnia 12 marca 2004 r, o pomocy społecznej (Dz. U. z 2008 r. Nr 115, poz. 728) oraz ustawy z dnia 28 listopada 2003 r. o świadczeniach rodzinnych (Dz. U. z 2006 r. Nr 139, poz. 992, z późn. zm.). Przepisy wykonawcze wydane do ww. ustaw, określają wymogi odnośnie do trybu ogłaszania wymagań dla systemów teleinformatycznych oraz sposobu postępowania w zakresie stwierdzania zgodności oprogramowania z tymi wymaganiami. Ogłoszone minimalne wymagania dla oprogramowania:

- wymuszają interoperacyjność poprzez zastosowanie otwartego standardu XML do definicji komunikatów stosowanych do wymiany danych pomiędzy jednostkami organizacyjnymi,

- preferują zastosowanie, o ile jest to możliwe ze względu na bezpieczeństwo i wydajność, nieodpłatnych systemów baz danych działających w otwartym standardzie,

- preferują zastosowanie oprogramowania opartego na otwartych elastycznych wielowarstwowych technologiach (otwartych standardach) nieodpłatnego środowiska Java z użyciem otwartego standardu SOAP jako protokołu komunikacyjnego,

- wymuszają zastosowanie dla użytkownika oprogramowania dostępu do aplikacji spełniającego otwarty standard organizacji W3C, niezależnie od zainstalowanego systemu operacyjnego,

- dopuszczają każde oprogramowanie, które uzyska świadectwo zgodności z ogłoszonymi wymaganiami.

System informatyczny oparty na założeniach neutralności technologicznej z wykorzystaniem między innymi systemów operacyjnych typu open source wdraża Ministerstwo Infrastruktury w Głównym Inspektoracie Transportu Drogowego. Ministerstwo planuje także wdrożenie nowego systemu klasy CMS do tworzenia i zarządzania portalami internetowymi opartym wyłącznie na oprogramowaniu typu open source. Również koncepcja planowanego do wdrożenia nowego systemu teleinformatycznego wspierającego centralną ewidencję naruszeń zakłada neutralność technologiczną zarówno po stronie aplikacji klienckiej, jak i serwerów, tak aby było możliwe korzystanie z systemu również na stacjach roboczych z zainstalowanymi systemami operacyjnymi z rodziny open source.

Ponadto informuję, że realizowany w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji projekt informatyczny platformy ePUAP oparty jest na założeniach: jawności, otwartości oraz neutralności technologicznej interfejsów systemów teleinformatycznych, a także dążenia do jak największej standaryzacji formatów danych wymienianych pomiędzy instytucjami publicznymi a usługobiorcami oraz pomiędzy samymi instytucjami publicznymi.

Mając powyższe na uwadze, pragnę zapewnić, iż Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji podejmuje działania mające na celu wskazywanie i promowanie ˝dobrych praktyk˝ w zakresie wdrażania przez administrację publiczną zasady neutralności technologicznej rozumianej jako postulat równego traktowania konkurujących ze sobą technologii.

Podsekretarz stanu

Witold Drożdż

Warszawa, dnia 28 sierpnia 2008 r."

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Prawo prawem, a życie sobie.

Zapomniał Pan Witold Dróżdż o małym drobiażdżku.
Mianowicie o tym, że MS Windows jest sprzedawany najczęściej jako system preinstalowany. A do tego komputery są kupowane w przetargach. Póki co jest niewiele firm chcących sprzedawać sprzęt za dużo mniejszy zysk własny, a Linux jednak znacząco obniża zysk ze sprzedaży. Odpada bowiem marża za sprzedaż systemu operacyjnego.

Spadek popularności linux-a w urzędach, który został wyrażony w liczbach, to efekt tego, że trudno cokolwiek uruchomić na linux-ie jeśli administrator odebrał stosowne prawa. Nie podłączy się nawet pendrive'a ze zdjęciami z imprezki. Trudno "nasadzić" ikonek na pulpicie, nie zadziała super gierka przyniesiona z domu, czy nie da się zainstalować gierki, która w domu nie chodzi. To ostatnie jest modne ostatnio, bo urzędy kupują laptopy i jak powszechna praktyka pokazuje, owe laptopy są wynoszone do domu. A w domciu jest wszystko bo dostęp do internetu nie jest filtrowany przez złośliwych i nieużytych informatyków urzędowych :-)

Jak nie trudno zauważyć, pojawia się dość dziwne zjawisko. Urzędnicy zaczynają do domu taszczyć całe "szafy" dokumentacji służbowej. Ciekawe czy jest to zgodne z obowiązującym prawem?

Można w tej materii dużo więcej. Jednak najważniejszym problemem jest to, że pracownik urzędu chce mieć takie same możliwości korzystania z komputerów jak pracownik prywatnej firmy. Powstaje pytanie czy jednak prywatne firmy mają dokładnie takie same regulacje prawne w kwestii użytkowania sprzętu IT?

A używanie w urzędach+szkoły MS Office nie wymusza jego użycia

Ja bym wskazał odwrotną tendencję niż wykazał Minister. Często się spotykam z opinią, że nie mogę stosować czegoś innego, gdyż w pracy/szkole muszę stosować taki program. Często też spotykam się z opiniami, że korzystając z Linuksa nie wyśle do urzędu nawet zwykłego pisma. Dodam jeszcze, że co urzędy obchodzi z czego ludzie korzystają? Wystarczy tylko zezwolić na zapis dokumentów w formacie pdf (i tak nie mogą obecnie zapisywać ich w doc-u), a nie będzie ważne czy korzystamy z Linuksa, Windowsa, Mac OS X-a, itd. W dodatku każdy dokument na każdym systemie powinien wyglądać identycznie. Jeszcze bosko by było, gdyby ludzie sami zaczęli korzystać z konwenterów do pdf-a lub zapisywali dokumenty od razu w jakimś otwartym formacie, wtedy urzędy mogłyby całkowicie zrezygnować z oprogramowanie MS. Przypomnę, że sprawa nie tyczy używania produktów MS w urzędach, ale interoperacyjności. Tłumaczenie się, ze jesteśmy zmuszeni do korzystania z produktów Microsoftu, bo takie panują trendy jest ....(nie komentować). Co tutaj wspólnego chociażby oprogramowanie MS (że nie zapewnia interoperacyjności), skoro nawet dokument Worda można przekonwertować do czytelnego dla wszystkich formatu?

Co jest w układzie Microsoft- Rzeczpospolita Polska

Konkurs, na razie bez nazwy (o Nagrodę im. Lwa Rywina?), juri (Vagla, Nałęcz?) i nagród, ale może jakiś sponsor coś ufunduje.

Pytanie nr 1
Zakładając, że układ obejmuje pięć rozdziałów dotyczących:
1. współpracy w stosowaniu oprogramowania Microsoft w administracji publicznej i realizacji innych zadań publicznych,
2. wymiany informacji i dzielenia się dobrymi praktykami w realizowaniu wielkich przedsięwzięć (projektów) informatycznych sfery publicznej,
3. wspólnych działań w obszarze badań naukowych, ich wdrożeń oraz edukacji na poziomie wyższym i średnim,
4. rozwoju sektora prywatnego w postaci inwestycji bezpośrednich i wspieraniu partnerów z sektora małych i średnich przedsiębiorstw,
5. sponsoringu, transferu zysków i regulowaniu zobowiązań podatkowych,
proszę zgadnąć co tam jest w każdym z tych rozdziałów napisane?
Czyli jakie są zobowiązania stron?

Układ Microsoft – RP, pytanie nr 2

Jaki jest powód niejawności układu? Przed kim się go ukrywa?
Unią Europejską,
Ojcem dyrektorem,
Piotrem Ikonowiczem,
Zbyszkiem Branieckim.

skąd pomysł, że w Polsce umowa jest niejawna?

VaGla's picture

Umowa jest jawna w tym sensie, że po pierwsze można o nią wystąpić w trybie dostępu do informacji publicznej i gdy ktoś o to wystąpił - umowę otrzymał. Po drugie - umowa jest opublikowana również w internecie, gdzie linkowałem przy tekście Centrum Otwartych Rozwiązań dla Administracji. Jasne, że był kłopot w Bułgarii, a być może nie znamy treści nowej umowy po renegocjacji (Umowa w dniu 20 grudnia 2005 roku została prolongowana na 36 miesięcy, czyli 20 grudnia 2008 coś powinno ją zastąpić, stąd i tylko stąd teza o ewentualnej "nowej umowie").
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

bo nie jest to umowa podpisana przez Billa Gatesa

Ale nawet na niej jest napisane "Postanowienia niniejszej umowy są poufne. Klient i Microsoft zobowiązani są do nieujawniania tych postanowień, ani treści ustaleń i negocjacji..."

Umowa na serwerze Urzędu Miejskiego w Legnicy dotyczy wyłącznie licencji Select, które są Worldwide (http://www.microsoft.com/licensing/programs/sel/default.mspx, po lewej stronie na dole) i też nie jedynymi umowami licencyjnymi dla dużych klientów publicznych (http://www.microsoft.com/licensing/programs/gov/default.mspx).

Tymczasem podobno Polska jest wśród grupy państw, z którymi Microsoft ma tzw. umowę strategiczną.

Pytanie nr 3
Kto podpisał układ ze strony polskiej?
Jerzy Buzek,
Leszek Miller,
Marek Belka,
Kazimierz Marcinkiewicz.

Mając powyższe na uwadze,

Mając powyższe na uwadze, pragnę zapewnić, iż Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji podejmuje działania mające na celu wskazywanie i promowanie ˝dobrych praktyk˝ w zakresie wdrażania przez administrację publiczną zasady neutralności technologicznej rozumianej jako postulat równego traktowania konkurujących ze sobą technologii.

Na podstawie tego tekstu można by odnieść wrażenie, że MSWiA jest instytucją powołaną do celu propagowania, wskazywania i promowania. Zdumiewające. Mnie to się zawsze wydawało, że jest to władza wykonawcza. Ci, którzy mają do tego ustawowe prawo, starają się sprawiać wrażenie, że nie są za nic odpowiedzialni. Ciekawe, kto wobec tego w Polsce rządzi?

Ciekawe spostrzeżenie.

Być może właśnie w tym "miejscu" leży przyczyna odstawania planów informatyzacji od ich realizacji. Na pytanie kto rządzi? Odpowiedź jest prosta. Wszyscy rządzą, bo mamy demokrację!? Zatem "wszyscy tak mają" jak ma "ktoś tam". :-) Zwłaszcza wtedy, gdy jest to "cool" czy może zadać szpanu. :-) Bo niby dlaczego urzędnik nie może mieć tego co ma pracownik prywatnej firmy? Szkoda tylko, że nie wykonuje tak samo efektywnie swej pracy oraz, że urzędnik nie ponosi materialnej odpowiedzialności za efekty swojej pracy, tak jak ma to miejsce w prywatnej firmie. Dla urzędników i ich szefów, ważny jest jedynie lans, a brak kompetencji zawsze można zatuszować. Widać to w wielu sytuacjach ujawnionej przez media, niekompetencji a nawet błędów w wykonywaniu pracy urzędniczej.

Pozdrawiam

administracja interoperatywna sama ze sobą...

Stosowanie wymogu interoperacyjności jest niewątpliwie drogą ku neutralności technologicznej państwa, jednakże nie należy mylić jej z samą zasadą neutralności. Idealnie nieneutralny zbiór systemów teleinformatycznych administracji publicznej (np. tworzony przez jednego wskazanego przez prawo dostawcę) może być doskonale interoperacyjny (systemy tego samego dostawcy mogłyby doskonale wymieniać dane między sobą), tym samym należy oddzielnie rozważyć kwestie neutralności technologicznej i interoperacyjności systemów teleinformatycznych.

Pan Dróżdż zdaje się "udawać Greka" "niedomyślając się", że interoperacyjność to głównie kwestia interoperacyjności systemów administracji publicznej z obywatelami. Szczerze mówiąc nie przeszkadza mi "idealnie nieneutralny system" administracji, pod warunkiem, że będzie "idealnie interoperacyjny" dla mnie, jako obywatela.

Świetnie, że realizuje się nowe systemy tak, żeby były interoperacyjne (wspomniane e-Deklaracje). Tyle, że praktyka jest taka - formularz na stronie urzędu jest zazwyczaj w formacie doc/xls...

Idealna interoperacyjność

"Szczerze mówiąc nie przeszkadza mi "idealnie nieneutralny system" administracji, pod warunkiem, że będzie "idealnie interoperacyjny" dla mnie, jako obywatela."

Dobrze by jeszcze było, żeby Państwo na ten "idealnie nieneutralny system" wydawatkowało środki/podatki w sposób efektywny ekonomicznie i to w długim horyzoncie czasowym.
Np. tam gdzie rzeczywiście potrzebują MS Office niech będzie MS Office, ale powinien być kupowany tylko i wyłącznie wtedy gdy darmowe OpenOffice nie daje rady.

Pobożne życzenia

Witam.

"Szczerze mówiąc nie przeszkadza mi "idealnie nieneutralny system" administracji, pod warunkiem, że będzie "idealnie interoperacyjny" dla mnie, jako obywatela."

Nie będzie, bo urzędnika nie interesuje realizacja zasad zawartych w k.p.a., a dotyczących roli urzednika w kontakcie z interesantem.

Urzędnik ma miec komputer i kwita, bo "mamy XXI wiek". :-)
Przepisy obowiązujące w urzędzie są mniej ważne, bo "kolega" w prywatnej firmie ma na biurku swobodny dostęp do internetu, własne konto e-mail na domenie firmy i wiele innych gadżetów! Skoro pracownik prywatnej firmy to ma, to dlaczego urzędnik ma tego nie mieć?? Ano warto zastanowić się czym jest prywatna firma, a czym jednostka realizująca zadania publiczne. Może warto pomysleć o zmodernizowaniu nieco kadry urzędów??

Dobrze by jeszcze było, żeby Państwo na ten "idealnie nieneutralny system" wydawatkowało środki/podatki w sposób efektywny ekonomicznie i to w długim horyzoncie czasowym.

Nie rób sobie żartów! W większości urzędów rządzi zasada kadencyjności związanej z dynamiką sceny parlamentarnej. Najdalej co 5 lat następuje wymiana dyrektorów i sposobu rządzenia. Poza tym, czy widziałeś kiedykolwiek Dyrektora Urzędu, któremu postawiono zarzut niegospodarności, bo kupował dla obsługi swojego stanowiska np. telefon za 3,5 tys. PLN, podczas gdyby wystarczył taki za powiedzmy 49,00 złotych. Tyle się mówi o tanim państwie, dyscyplinie budżetowej i innych dyrdymałach. Kontrole urzędów dotykają jednak jedynie materii czy kasa została wydana zgodnie z paragrafem prawnym, a nie czy została wydana sensownie tudzież zgodnie z kanonem gospodarności. Większość kontroli NIK to fikcja. Nie kontroluje się wysokości kwot, zasadności inwestycji czy stopnia ich zwrotu, bo pieniądze w budżetówce są pieniędzmi do zutylizowania, a nie do budowy kapitału jakim jest np. obsługa interesantów. Za zmarnowaną złotówkę, ale wydaną zgodnie z przepisem nie odpowiada nikt! Bo została zmarnowana zgodnie z literą obowiązującego prawa. Tak wygląda ta wymagana, legendarna już gospodarność polskich urzędów!

Np. tam gdzie rzeczywiście potrzebują MS Office niech będzie MS Office, ale powinien być kupowany tylko i wyłącznie wtedy gdy darmowe OpenOffice nie daje rady.

I tu już jest podstawa by tak napisać SIWZ dotyczący oprogramowania użytkowego, aby jednak system MS Windows "wygrał". Ponadto jaki jest sens posiadania dwóch wersji tego samego e-dokumentu. Ponadto jaki jest sens dokonywania bezustannie konwersji z formatu do formatu, bo ktoś musi uzywać czegoś innego niż pozostali.

Istotą "neutralności" jest powołanie do życia jednoznacznych definicji dotyczących e-dokumentów. Mnie zawsze interesowało co jest w dokumencie najważniejsze. Wygląd czy treść zawarta w określonej kolejności znaków składających się na treść pisma.

Jeśli najważniejszy jest wygląd, to nawet e-podpis nie rozwiąże problemu, bo w e-dokumencie będą musiały być zawarte loga urzędów, pieczęcie okrągłe czy też prostokątne i jeszcze klika innych obrazków. Jeśli zaś najważniejszy będzie tekst. To tekst może być skalowalny jak na stronie www, ale niezmienny co do swej zawartości, to jakie ma znaczenie czy pieczątka jest skanem, czy tylko tekstem opisującym wyląd pieczątki? Każdy zainteresowany wyświetli sobie treść e-dokumentu i przeczyta, nawet jak będzie pisany do lewej do prawej. Ważne, że da się odczytać treść oryginalnej wersji i sens w treści zawarty nie ulegnie zmianie.

Tak na marginesie powiem tylko, że te wszystkie problemy z urzędami będą tak długo występowały, jak długo nie znajdzie się ktoś na tyle odważny i mający siłę przebicia, aby uzmysłowić urzędnikom prostą prawdę. Niewygodną dla nich prawdę, ale niestety prawdę. Urzędnik jest utrzymywany na swoim "stołku" z podatków, czyli z kasy zdartej z interesanta, będącego podatnikiem. Dlatego też, choć to może być kuriozalne, ale to interesant jest pracodawcą urzędnika, a nie Dyrektor urzędu. Na zachodzie, a przynajmniej w kilku miejscach, urzędnicy to wiedzą i interesant nie ma problemów z załatwieniem czegokolwiek w urzędzie. Urząd pracuje w takim zakresie godzin w jakim interesant może mieć życzenie wstąpić by móc dokonać czynności urzędowych. Ciekawe kiedy w Polsce dożyjemy takiego czasu, że urząd będzie otwarty wtedy gdy interesant ma czas przyjść, a nie jak obecnie.

Pewno już gdzieś o tym

Pewno już gdzieś o tym jest. Na drodze krajowej nr 1, w okolicach Gniewa (Woj. Pomorskie) jest jedna z wielu tablic informujących o stacjach benzynowych, motelach, itp. Na jednym z takich paneli jest informacja o dostępie do internetu w danym miejscu. I jakie logo jest nad słowem "Internet"? Ano oczywiście śliczne niebieściutkie microsoftowe "e"...

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>