real life

Brytyjski rząd policzył koszty i zdecydował, że zamknie 3/4 rządowych serwisów internetowych

W 2006 roku pytałem: Ministerstwo Transportu ma nową stronę - dlaczego każdy resort ma mieć własną? Wówczas pokazywałem przykład brytyjskiego serwisu rządowego Directgov. To nie był jedyny serwis rządowy w Wielkiej Brytanii, chociaż integrował w jednym miejscu informacje z wielu resortów. Brytyjczycy policzyli ile rzeczywiście mają serwisów i wyszło im, że rząd utrzymuje ich 820. Dziś dowiedzieliśmy się, że rząd Jej Królewskiej Mości przeprowadził kolejną analizę - tym razem racjonalności tworzenia i utrzymywania poszczególnych serwisów (chodzi o koszty liczone w milionach funtów rocznie) i od marca stopniowo zamyka kolejne serwisy. Nie zmniejszając ogólnej masy dostępnej dla internautów informacji publicznej ograniczy koszty działalności. Ja zaś w marcu tego roku zapytałem przedstawiciela Centrum Informacyjnego Rządu o koszty, które administracja centralna poniosła na stworzenie i obsługę BIP-ów w 2009 roku. W swojej naiwności myślałem sobie, że skoro rok się skończył, a pieniądze zostały wydane, to wiadomo ile ich było. Rząd mi nie odpowiedział.

Z internetu korzystają również niepoczytalni

W jednym z komentarzy w serwisie pisałem, że "warto od czasu do czasu internautom uświadamiać, że wraz z rozwojem dostępności do internetu, z Sieci będą korzystały osoby mające za sobą różne historie, różne przejścia, różne motywy. Niektórzy są czytelnikami, niektórzy komentatorami, niektórzy zaś - bo to coraz prostsze - zaczynają prowadzić serwisy internetowe". To wszystko w kontekście podstawowego dobra osobistego człowieka, jakim jest godność. Przypominam tamte słowa ze względu na informację o umorzeniu postępowania przeciwko autorowie serwisu mordercy.com. Prokuratura otrzymała wcześniej opinię biegłego psychiatry, który stwierdził, że ów autor jest niepoczytalny.

Bezpieczeństwo informatyczne niedzielnych wyborów

Jak wiadomo - jestem przeciwnikiem wyborów "przez internet" oraz za pomocą "maszyn wyborczych". Wiele swoich komentarzy na ten temat odnotowałem w dziale wybory niniejszego serwisu. Niedzielne wybory prezydenckie rozpoczynają "trójskok" wyborczy, w którym po pierwszej turze - być może - nastąpi druga, następnie płynnie przejdziemy do wyborów samorządowych, by w przyszłym roku wybierać parlamentarzystów. Ponieważ w czasie kampanii wyborczej niektórzy kandydaci deklarowali chęć wspierania elektronicznych form głosowania, to znaczy, że argumentacja związana z istniejącymi dziś niebezpieczeństwami, jakoś się jeszcze nie przebiła do świadomości sztabów konstruujących tezy wyborcze (albo - co wydaje mi się bardziej prawdopodobne - odbiorcy przekazów promujących kandydatów, a więc wyborcy, i tak nie wiedzą, o co chodzi, ale jeśli coś jest "elektroniczne", to znaczy pewnie, że "nowoczesne"). Tymczasem przeczytałem właśnie dyskusję o bezpieczeństwie informatycznym niedzielnych wyborów. Wiceprzewodniczący Okręgowej Komisji Wyborczej - tak się przedstawia rozpoczynający wątek na Hack.pl (a przecież to nie musi być prawda) - dzieli się doświadczeniami z używania wyborczego systemu informatycznego.

Udzielone przez kandydatów odpowiedzi nt. systemu stanowienia prawa i jawności życia publicznego

Ponieważ odnotowałem wcześniej pytania (por. Organizacje pozarządowe pytają kandydatów...), to teraz wypada odnotować odpowiedzi sztabów wyborczych na pytania Obywatelskiego Forum Legislacji. Na pytania dotyczące zmian w systemie stanowienia prawa odpowiedziało tylko pięć sztabów kandydatów na urząd Prezydenta RP (w kolejności nadsyłania odpowiedzi): Waldemara Pawlaka, Grzegorza Napieralskiego, Andrzeja Leppera, Andrzeja Olechowskiego oraz Jarosława Kaczyńskiego.

Są różne interesy, a "kto nie jest z nami, jest przeciwko nam"

Sąsiedni wątek niebezpiecznie się rozrasta i komentarze odbiegają powoli od głównego tematu (ACTA), a to dzięki dywagacjom nad znaczeniem słowa "kradzież" oraz dzięki dyskusji o modelach biznesowych, związanych z obrotem prawami na dobrach niematerialnych. Mam tu dziś taki dwugłos związany z konfliktem pomiędzy branżą "tradycyjnie prasową" (z braku lepszego określenia) oraz branżą internetową. To nie są dobre określenia dla tych branż, ale na chwilę przyjmijmy, że chodzi o konflikt biznes tradycyjny - biznes internetowy. Jak informowałem - odbyła się niedawno konferencja Izby Wydawców Prasy, w związku z którą pojawiło się w Sieci nieco materiałów.

Słońce wkracza w znak Bliźniąt

Nie chce mi się wierzyć w to, co przeczytałem w Gazecie Wyborczej na temat aktywności funkcjonariusza Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Wpisuje się to raczej w humorystyczne propozycje związane z koniecznością wprowadzenia w polskiej nauce astrologicznej wykładni prawa, niż w koncepcję demokratycznego państwa prawnego. Ponoć funkcjonariusz CBA miał z kiesy publicznej zapłacić wróżce za przygotowanie "profilu numerologicznego" Janusza Kaczmarka, wówczas Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji... Wobec precyzji ustawy o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym może się wydawać, że zamówienie ekspertyzy numerologicznej przez funkcjonariusza CBA mieści się w granicach ustawowych...

O tym, że dyktafon nie jest urządzeniem telekomunikacyjnym

"Na egzamin nie wolno wnosić urządzeń telekomunikacyjnych, a dyktafon takim nie jest. Uczniowie dobrze zrobili, że nagrali tę maturę. Znam kilka przypadków, w których nauczyciele mścili się na niepokornych dzieciach podczas pytania. Gdyby to tylko ode mnie zależało, rejestrowałbym wszystkie egzaminy"

Podkomisje sejmowe na kasetach

Jeden z badaczy procesu legislacyjnego postanowił dowiedzieć się, w jaki sposób mógłby zapoznać się z przebiegiem prac legislacyjnych w podkomisjach sejmowych. Jak wiadomo - z posiedzenia podkomisji nie sporządza się stenogramów. W jaki sposób zatem można dowiedzieć się o czym mówili w trakcie posiedzenia podkomisji posłowie, przedstawiciele strony rządowej oraz zaproszeni tam eksperci? Skoro nie ma stenogramów, to jak obywatel może skorzystać z prawa dostępu do informacji publicznej, które gwarantuje mu Konstytucja RP?

Wchodzi w życie nowelizacja Kodeksu karnego: pomówienie, grooming, nagość i totalitarny system

Dziś, po sześciu miesiącach od jej ogłoszenia, wchodzi w życie opublikowana w Dzienniku Ustaw z 7 grudnia 2009 (nr 206 poz. 1589) ustawa z dnia 5 listopada 2009 r. o zmianie ustawy - Kodeks karny, ustawy - Kodeks postępowania karnego, ustawy - Kodeks karny wykonawczy, ustawy - Kodeks karny skarbowy oraz niektórych innych ustaw. Dodano nowe przepisy dotyczące propagowania faszyzmu, nienawiści na różnych tłach oraz totalitarnego systemu państwa, wprowadzono karalność "propagacji lub pochwalania zachowań o charakterze pedofilskim", wprowadzono również przepisy reglamentujące m.in. utrwalanie "wizerunku nagiej osoby lub osoby w trakcie czynności seksualnej" oraz rozpowszechnianie takiego wizerunku. Proponowanie za pośrednictwem internetu seksu, gdy propozycja taka skierowana jest do małoletniego (grooming), jest teraz zagrożone karą do 3 lat pozbawienia wolności. Zmieniają się przepisy dotyczące pomówienia, również za pomocą środków masowego komunikowania.

"Zakaz fotografowania w muzeach" już wpisany do Rejestru

W efekcie wyroku, o którym pisałem w tekście Regulaminowy zakaz fotografowania w muzeach to klauzula abuzywna (sygn. XVII Amc 1145/09) Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów dokonała wpisu klauzuli abuzywnej stosowanej przez Muzeum Regionalne im. Dzieci Wrzesińskich do Rejestru klauzul niedozwolonych (nr wpisu: 1945).
Aktualizacja w górę osi czasu: Informacja o zakazie fotografowania w muzeach dotarła na szczyty i spodziewamy się ministerialnej "decyzji"