Lustracja blogerów i komentatorów
Niejako obok głównego nurtu toczącej się właśnie dyskusji publicznej na temat lustracji dziennikarzy wypada zastanowić się, czy dyskusja ta nie dotyczy również blogosfery. W jednym z tekstów, który miałem okazję dziś przeczytać, autorka stawia tezę, że każdy pracownik naukowy wyższej uczelni jest dziennikarzem. Pod wpływem tej refleksji doszedłem do wniosku, że sprawa musi dotyczyć również blogerów, a także innych osób, które publikują w Sieci.
O tym, czy niektóre formy publikacji są czy też nie są prasą wciąż się dyskutuje, wciąż jednak nie ma żadnych konstruktywnych pomysłów na to, w jaki sposób podejść do rozwiązania tego rebusa: regulacji społeczeństwa informacyjnego. Pojawiają się orzeczenia sądowe dotyczące tajemnicy dziennikarskiej (jak w przypadku Apple v. Does, gdy sąd w USA uznał, że blogerzy nie musieli ujawniać źródeł opublikowanych informacji ze względu na tajemnicę dziennikarską, a domaganie się przez Apple ujawnienia źródeł takich informacji od przedsiębiorcy dostarczającego blogerom usługi poczty elektronicznej narusza zarówno prawo federalne jak i stanowe gwarancje wolności prasy). Wobec rozpowszechniania się publikacji internetowych pojawiają się sądowe spory dotyczące rejestracji prasy. Ustawa Prawo prasowe ma już ponad 22 lata, 25 lat temu przyjęto nieobowiązującą dziś ustawę o kontroli publikacji i widowisk, a w Sejmie pracuje się obecnie nad projektem ustawy o Prezesie Centrum Dobrych Mediów (którą projektodawcy nazwali "ustawą o ochronie małoletnich przed szkodliwymi treściami prezentowanymi w środkach masowego komunikowania", a tylko ja przekornie przekręcam tę nazwę). Widać z tego wyraźnie, że internet i społeczeństwo informacyjne "zdrowo mieszają" w sferze regulacji obiegu informacji. W społeczeństwie informacyjnym każdy potencjalnie może być jednocześnie wydawcą jak i odbiorcą informacji publikowanych w środkach masowego komunikowania się.
Wracając do meritum. W dzisiejszej Rzeczpospolitej opublikowano artykuł Dziennikarze do lustracji, doktoranci też, którego autorem jest dr Katarzyna Dudka, adiunkt w Katedrze Postępowania Karnego UMCS w Lublinie. Autorka ta, po krótkim omówieniu definicji dziennikarza i prasy w kontekście proponowanej właśnie lustracji, stawia następującą tezę:
...W tym miejscu pojawia się refleksja, że pracownicy naukowi wyższych uczelni nolens volens są dziennikarzami. Artykuł 111 prawa o szkolnictwie wyższym nakłada na pracowników naukowych i naukowo-dydaktycznych obowiązek prowadzenia badań naukowych i prac rozwojowych oraz rozwijania twórczości naukowej albo artystycznej. Obowiązek ten realizowany jest przede wszystkim przez publikacje w czasopismach naukowych artykułów, recenzji, glos, sprawozdań i innych form twórczości naukowej i naukowo-publicystycznej. Czasopisma te w rozumieniu art. 7 ust. 2 pkt 1 prawa prasowego są "prasą"...
Jeśli zatem przyjąć, że prasą są niektóre formy publikacji w internecie, a np. blogerzy to nic innego jak jednoosobowe redakcje, to wniosek musi z tego wypłynąć taki, że również publikujących w internecie winno objąć postępowanie lustracyjne.
Uchwalona przez Sejm w lipcu ustawa poszerza katalog osób podlegających lustracji o ogół dziennikarzy, tymczasem zgodnie z prawem prasowym, dziennikarz to osoba zajmująca się redagowaniem, tworzeniem lub przygotowywaniem materiałów prasowych, pozostająca w stosunku pracy z redakcją albo zajmująca się taką działalnością na rzecz i z upoważnienia redakcji... Nic nie stoi na przeszkodzie (chyba), by redakcja taka była jednoosobowa? (Redakcją jest jednostka organizująca proces przygotowywania (zbierania, oceniania i opracowywania) materiałów do publikacji w prasie).
Chodzi o uchwaloną 21 licpa 2006 roku ustawę, która powstała na podstawie poselskiego projektu ustawy o ujawnianiu informacji o dokumentach organów bezpieczeństwa państwa komunistycznego z lat 1944-1990 oraz treści tych dokumentów oraz o zmianie innych ustaw. W uzasadnieniu do tego projektu, którym teraz zajmuje się Senat, czytamy:
Art. 4 projektu ustawy znacząco poszerza katalog funkcji publicznych objętych procedurą lustracyjną. Oprócz funkcji przewidzianych w aktualnej regulacji dodano między innymi radców prawnych i notariuszy (likwidując tym samym niczym nie uzasadniony dualizm w statusie prawnym wolnych zawodów prawniczych - adwokaci bowiem już w obowiązującym stanie prawnym podlegają lustracji), nauczycieli akademickich będących profesorami bądź doktorami habilitowanymi, najważniejszych pracowników samorządowych, członków organów spółek Skarbu Państwa oraz spółek samorządowych, członków służby zagranicznej, a także dziennikarzy. W ocenie projektodawców wszystkie wymienione w projekcie funkcje publiczne mają newralgiczny charakter, mając na względzie prawidłowe funkcjonowanie mechanizmów demokratycznych w państwie prawa...
Art. 4 pkt 38) ustawy stwierdza, że osobami pełniącymi funkcje publiczne, w jej rozumieniu jest: "członek zarządu lub rady nadzorczej wydawcy, wspólnik spółki osobowej będącej wydawcą lub osoba fizyczna będąca wydawcą w rozumieniu ustawy z dnia 26 stycznia 1984 r. - Prawo prasowe (Dz.U. Nr 5, poz. 24, z późn. zm.), a także redaktor naczelny lub dziennikarz w rozumieniu ustawy z dnia 26 stycznia 1984 r. - Prawo prasowe. Powstaje więc po raz kolejny pytanie o to, kim jest dziennikarz, wobec faktu, że w społeczeństwie informacyjnym dziennikarzem teoretycznie może być każdy.
Gdyby przyjąć, że każdy, kto publikuje w internecie (redaguje serwis internetowy, uczestniczy w forach dyskusyjnych publikując komentarze, bierze udział w dyskusji na grupach Usenetu, etc) jest dziennikarzem, to każda taka osoba urodzona przed dniem 1 sierpnia 1972 r., jest obowiązana przedłożyć organowi, wymienionemu odpowiednio w art. 5 ust. 4 lub 6, aktualne urzędowe potwierdzenie, o którym mowa w ust. 1. (urzędowe potwierdzenie w przedmiocie istnienia w archiwach Instytutu Pamięci Narodowej - Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu dotyczących jego osoby dokumentów organów bezpieczeństwa państwa). Za aktualne uważa się urzędowe potwierdzenie wydane wobec danej osoby jako ostatnie spośród dotychczas wobec niej wydanych.
Całe szczęście, art. 5 ust 6 stwierdza, że w przypadku dziennikarza w rozumieniu ustawy z dnia 26 stycznia 1984 r. - Prawo prasowe - takie aktualne urzędowe potwierdzenie należy przedłożyć pracodawcy, z tym że w stosunku do dziennikarzy niezatrudnionych - redaktorowi naczelnemu przyjmującemu od dziennikarza materiał do wykorzystania.
Będący samozatrudnionym i publikując w internecie w jednoosobowej "redakcji" teoretycznie sam sobie winien spojrzeć w oczy i przedłożyć stosowne potwierdzenie (Prawo prasowe stwierdza, że redaktorem naczelnym jest osoba posiadająca uprawnienia do decydowania o całokształcie działalności redakcji, a szczególne wymogi, jakie stawia ustawa przed taką osobą przedstawione są w szczególności w art. 25 ustawy Prawo prasowe; z tym zresztą jest więcej problemów, bo nagle może się okazać, że wiele form publikacji w Sieci po prostu istnieje nielegalnie). Ale to nie jedyny problem, bo przecież każdy kto redaguje Biuletyn Informacji Publicznej, albo zwykłą witrynę przedsiębiorstwa, może przy określonym sposobie interpretacji ustaw być uznany za dziennikarza. Czy dziennikarzem będzie funkcjonariusz policji, który redaguje internetową witrynę Policji? Czy będzie nim również "Kasia z piątej be", publikująca swój internetowy pamiętnik o kotkach (nie może taka Kasia być redaktorem naczelnym, bo nie zawsze ma pełną zdolność do czynności prawnych i pojawia się legislacyjny klincz)...
O dyskusji na temat roli internetu w działalności prasowej przeczytać będzie można w następnym wydaniu Miesięcznika Press, w którym Michał Karpiński opublikuje na ten temat obszerny artykuł…
Ja zaś urodziłem się w 1974 roku.
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
Publikacje internetowe i prasa
Piotrze moze czesciowo odpowiedz na nurtujace Ciebie pytania znajdziesz w tym artykule "Czy publikacje internetowe mogą być dziennikiem lub czasopismem ?". Jego autor dr Mariusz Maciejewski opublikowal go na stronie maciejewski.blog.com.
wiadomo, ze nie czasopismo i nie dziennik
Jednak problem polega na tym, że przepis karny, który analizuje dr Maciejewski w swoim tekście, czyli art. 45 ustawy Prawo prasowe ("Kto wydaje dziennik lub czasopismo bez rejestracji albo zawieszone - podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności") znajduje się w rozdziale "Odpowiedzialność prawna".
Jest jeszcze art. 54b, do którego dr Maciejewski się nie odniósł. Art. 54b ustawy stwierdza: "przepisy o odpowiedzialności prawnej i postępowaniu w sprawach prasowych stosuje się odpowiednio do naruszeń prawa związanych z przekazywaniem myśli ludzkiej za pomocą innych niż prasa środków przeznaczonych do rozpowszechniania, niezależnie od techniki przekazu, w szczególności publikacji nieperiodycznych oraz innych wytworów druku, wizji i fonii".
Argument dr Maciejewskiego wynikający z zasady nullum crimen sine lege niestety nie odnosi się do przepisu art. 54b. Autor w ogóle się do niego nie odniósł w całym tekście. W tym problem. Nie zmienia to generalnego wniosku, że przepisy regulujące szeroko rozumiane rozpowszechnianie informacji nie są spójne. Co to znaczy "naruszeń prawa związanych z przekazywaniem myśli…"? Czy ta ustawowa analogia odnosi się jedynie do np. „przestępstwa popełnionego przez opublikowanie materiału prasowego”, czy już właśnie na wcześniejszym etapie do braku rejestracji? (inymi słowy czy analogia dotycząca naruszenia prawa dotyczy również braku rejestracji innej niż dziennik lub czasopismo formy przekazywania myśli ludzkiej, czy zaś, skoro nie jest naruszeniem prawa brak rejestracji innej formy przekazywania myśli - art 54b w tym zakresie nie ma się do czego odpowiednio odnieść?) Ja się zgadzam, że nie należy stosować wykładni rozszerzającej w przypadku przepisów karnych. Nie ma przestępstwa bez ustawy. Przepis jednak mówi o bliżej niesprecyzowanym "naruszeniu prawa".
Żyjemy w czasach, gdzie równie uprawnione są takie zasady wykładni jak np. przekornie lansowana w pewnym momencie przeze mnie wykładnia astrologiczna (muszę skończyć z tym cynizmem; Wiadomo: system jest spójny, a ustawodawca jest racjonalny. system jest spójny, a ustawodawca jest racjonalny. system jest spójny, a ustawodawca jest racjonalny. System jest spójny, tylko ustawodawca podnosi poprzeczkę jego interpretatorom)
Zresztą tezę, że "prasą się jest niezależnie od tego czy się zarejestruje czy nie" stawiałem już wcześniej.
Dr Maciejewski konkluduje:
Czy komunikat "CRC OK" jest "publikacją internetową"?
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
W czym problem?
In dubio pro reo.
Problem w tym, że można nadużywać
Wątpliwości nie wzięto na korzyść oskarżonego na przykład w sprawie kieleckiej związanej z nieszczęsnym teledyskiem Depeche Mode, chociaż sąd teoretycznie nie powinien się zgodzić na dobrowolne poddanie się karze, gdy sprawa nie jest oczywista (a wobec zgromadzonych materiałów na ten temat, myślę nawet, że oczywiście nie doszło wręcz do przestępstwa). A tu jeszcze projektuje się przepisy o Centrum Dobrych Mediów i kolejny niedopracowany akt normatywny pozwoli ukarać grzywną za brak oznaczenia "przekazu". Każdego można skazać w takim stanie prawa, bo prawo to nie spełnia swojej funkcji. Ot, w czym problem.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Przesada
Mamy w naszym systemie instancyjnosc postepowania. Jest Sad Najwyzszy i Trybunal Konstytucyjny. Jest Europejski Trybunal Praw Czlowieka. Nie ma co przesadzac.
Ha ha
Wiem, ze to niegrzecznie, ale ja zawsze bylem delikatnie piszac lobuzem, wiec odpowiem pytaniem na pytanie. Czy:
<?php
print ("Hello World");
?>
jest "publikacja internetowa"?
Nie wiem, ale ja o tej porze to chyba juz nie mam ochoty na zadne wykladnie czy dyskursy.
Absurd
Czy nie będzie to kolejny argument w rękach jakiejś partii, że prasa (ta internetowa) jest liberalna, postkomunistyczna, i że oferuje przekłamany obraz rzeczywistości, i że prasa (internetowa) nie jest 4-tą władzą (czy też 5-tą władzą jak bodajże pisał pan Piotr Waglowski o bloggerach), a jedynie jest sługusem polityków?
Bo wątpię w to że, zlustrujemy tysiące osób piszących w internecie.
Może nie wynika to z mojej powyższej wypowiedzi, ale chciałbym zaznaczyć że jestem za lustracją w normalnych, niewirtualnych mediach, aczkolwiek w wypowiedzi Kaczyńskiego -
(Źródło: konferencja prasowa Jarosława Kaczyńskiego w Krakowie, 27 lutego 2005) dostrzegam prócz elementów prawdy także i poważne i krzywdzące dla wielu uproszczenia.
Przepraszam, jeżeli ktoś sądzi że stosuję tu agitację.