BBC zagraża niezależnemu dziennikarstwu, czyli czas zastrzelić królewskiego kowala, by przejąć kuźnię
James Murdoch, szef News Corporation, postanowił zaatakować BBC, a konkretnie "dominację" tego ośrodka informacji, wskazując, że ta "dominacja" jest zagrożeniem dla niezależnego dziennikarstwa w Wielkiej Brytanii. Oto pojawia się nowy wątek w dyskusji na temat "społeczeństwa informacyjnego". Media publiczne, które publikują informacje na "odpowiednim poziomie", są zagrożeniem dla tych wszystkich, którzy chcieliby zarabiać na udostępnianiu informacji społeczeństwu. Wydaje mi się, że następnym krokiem powinno być zakwestionowanie podstawowej roli organizacji państwowej, a konkretnie: zakwestionowanie bezpłatnego udostępniania obywatelom informacji publicznej. Przecież nieograniczona dostępność informacji (publicznej) również stanowi zagrożenie dla tych, którzy chcieliby zarabiać na udostępnianiu informacji.
Wiadomo, że jest kryzys prasy (por. "Piractwo informacyjne" - od słów do czynów, czyli "wszyscy przeciwko wszystkim"). Atmosfera się zagęszcza, gdyż kolejne tytuły prasowe upadają. Internet sprawia, że ludzie nie chcą kupować gazet...
"W globalnej wiosce może być tylko jeden kowal". Jeśli ludzie będą mieli dostęp do informacji na odpowiednim poziomie, to inni dostawcy informacji będą musieli pogodzić się z tym, że ewentualna cena za ich usługi będzie mniejsza (ponieważ będzie na nie mniejszy popyt). Najprościej zastrzelić kowala i przejąć jego miejsce. Jeśli kowal wspierany jest przez pałac, to nie jest kolorowo, gdyż - głosząc doktrynę liberalnej gospodarki - można strzelać do kowala z pozycji zatroskanego o równe zasady gry rynkowej pretendenta. Gdy kwiaty na mogile kowala nieco zwiędną można postarać się, już jako nowy kowal, o dobre relacje z pałacem. Być może nawet uda się uzyskać jakieś zlecenia na obsługę dworu. Przecież chodzi o to, by społeczeństwo miało gdzie podkuć konie.
James Murdoch, który odpowiada za takie tytuły prasowe, jak Times, Sun, a także za telewizję Sky, stwierdził, że media finansowane ze środków publicznych stanowią zagrożenie dla pluralizmu mediów oraz dla ich niezależności. Chodzi o korporację medialną BBC, która zresztą relacjonuje w swoim serwisie internetowym słowa szefa News Corporation, w tekście Murdoch attack on 'dominant' BBC. Zdaniem Murdocha wszystkie media przeżywają kryzys, a BBC rośnie w siłę.
W 2005 roku odnotowałem kontrowersje, jakie wzbudziło udostępnienie przez BBC nagranych przez siebie wszystkich symfonii Beethovena (por. Natarcie uszu za rozdawanie muzyki). Wówczas chodziło o to, że ludzie, którzy żyją ze sprzedaży dzieł, do których wygasły już prawa autorskie majątkowe, poczuli nagle mniejszy popyt na te utwory. Zastanówmy się. Rozgłośnia BBC udostępniła na swojej stronie internetowej dobrej jakości, nagrane przez profesjonalistów, ważne dzieła muzyczne. Mogła to zrobić? Nie naruszyła prawa autorskiego. Zleciła nagranie, opłaciła muzyków i postanowiła, że udostępni szerokiej publiczności efekt zamówienia. Za darmo. To niebezpieczne, ponieważ... w ten sposób BBC popsuła kilku wydawnictwom rynek. Skoro dostępne jest za darmo to nikt nie będzie chciał tego kupić.
Dokładnie te same argumenty, ale w odniesieniu do informacji publikowanych przez prasę, wysuwa dziś James Murdoch. Wydaje się jednak, że ta argumentacja nie jest szczera. W kwietniu tego roku odnotowałem w dziale cytaty wypowiedź p. Piotr Niemczyckiego, prezesa Agory, który powiedział m.in.: "Dlaczego subsydiowana ma być działalność misyjna telewizji, która ma największy udział w rynku reklamowym, a nie mogą liczyć na wsparcie państwa akcje społeczne prowadzone przez gazety, które udziały w rynku reklamowym tracą?". Niemczycki twierdzi, że prasie nie chodzi o subsydiowanie jej działalności, ale jednak wskazywany jest dysonans... Bo, generalnie, w demokratycznych społeczeństwach istnienie prasy, jako instytucji życia publicznego, jest bardzo ważne...
...Ale warto zastanowić się nad tym, w którym kierunku pójdzie argumentacja przedstawicieli przedsiębiorstw medialnych? W społeczeństwie informacyjnym chodzi ponoć o obieg informacji. Jeśli wszystkie informacje będą "za darmo", to nie da się na nich zarabiać (nikt nie kupi, jeśli będzie miał za darmo). Trzeba odciąć obywateli od darmowych źródeł informacji (por. Dotrzeć do źródła), by chronić... rynek. Co z podstawową rolą organizacji państwowych? Istnienie instytucji dostępu do informacji publicznej stanowi... zagrożenie dla rynku informacji. Owszem, można dziś starać się wydobywać od państwa informacje. Ale czy nie można zakwestionować instytucji takich, jak Biuletyn Informacji Publicznej (por. Dlaczego urzędy nie rejestrują w sądzie swoich serwisów jako dzienników lub czasopism - publikuję odpowiedzi)? Być może nie powinno być tak, że administracja publiczna sama i bezpłatnie informuje społeczeństwo o swojej działalności, bo niszczy w ten sposób konkurencję na rynku? Nie ma chyba wątpliwości, że w sferze udostępniania informacji istnieje "konkurencja" publiczno-prywatna.
To piękna wizja: wprowadźmy możliwość ponownego wykorzystania informacji z sektora publicznego (por. Komisja daje nam 2 miesiące na transpozycję "ponownego wykorzystania informacji"). Patrząc z perspektywy międzynarodowych korporacji medialnych rozdawnictwo takich informacji jest zagrożeniem. Wydaje się zatem, że następnym krokiem powinno być postulowanie, by wytwarzane przez organizacje publiczne informacje nie były dostępne za darmo. W Dyrektywie 2003/98/WE (PDF) istnieją przepisy, które pozwalają na odpłatne udostępnianie informacji. Prawdopodobne jest zatem to, że na gruncie zasad "uczciwej konkurencji" "rozdawnictwo" informacji publicznej będzie z czasem krytykowane, tak jak dziś krytykowane jest niesprzeczne z prawem udostępnianie niechronionej już prawem autorskim muzyki, a także istnienie publicznych mediów.
Tymczasem w Polsce trwają kolejne rozgrywki o media publiczne (por. Czy to źle, że mało mnie interesowała ostatnio "ustawa medialna"?, Sejm przyjął ustawę o zadaniach publicznych w dziedzinie usług medialnych). Przeciętny konsument mediów nie rozumie, o co tu chodzi. Jedni podejrzewają, że kontrolowanie mediów publicznych to ważne narzędzie w walce politycznej, chociaż ostatnia kampania wyborcza przed wyborami do Parlamentu Europejskiego pokazała, że nieznajdujące uzasadnienia stałe pokazywanie "niszowych" frakcji politycznych nie zwiększyło ich sukcesu wyborczego. Inni uważają, że zniszczenie mediów publicznych może być szansą dla przejęcia rynku reklamowego, bo media publiczne, utrzymywane albo z abonamentu, albo z budżetu, nie powinny uczestniczyć w torcie reklamowym. Możliwość prezentowania reklamy powinna być zagwarantowana dla przedsiębiorstw działających komercyjnie. Media publiczne niech realizują "misję" i niech nie zakrzywiają dodatkowo swoim istnieniem krzywych podaży i popytu. Murdoch pokazuje właśnie kolejny element sporu - informacje same w sobie.
Robert Peston z BBC odpowiedział Murdochowi:
There is a debate about two kinds of fairness. There is the fairness of ensuring a level playing field for players in a commercial market. And there is the fairness of the distribution of information and knowledge to all who need it.
Przed nami interesująca rozgrywka, w której organizacje państwowe są coraz słabsze, a coraz silniejszy globalny kapitał. Dopuszczamy już "prywatyzację organów ścigania" (por. Sąd nad prywatyzacją organów ścigania, O tym się mówi: Anti-Counterfeiting Trade Agreement (ACTA)). Zaczęto postulować wprowadzenie prywatnych więzień (a także wprowadzono inne mechanizmy odbywania kary; por. Przesuwamy w czasie dozór elektroniczny dla skazanych). Administracja publiczna musi wykorzystywać informatyczne narzędzia dostarczane przez działające na komercyjnym rynku podmioty, gdyż sama nie jest "fabryką oprogramowania" (a pojawiają się tezy, że otwarte standardy stanowią element dyskryminacji "standardów" zamkniętych), a zatem to w rękach "rynku" znajduje się (krytyczna) infrastruktura teleinformatyczna państwa. Mało już zostało funkcji państwa, których nie da się przejąć dla rynku. Informowanie obywateli o działaniach państwa jest zatem kuszącym rynkiem do przejęcia, na którym nie każdy będzie mógł działać (por. Prywatne folwarki społeczeństwa informacyjnego za publiczne pieniądze).
Sięgnijmy do współczesnych konstytucji. Jakie jeszcze sfery, które - klasycznie - przypisane są państwu, można sprywatyzować? Edukacja (już są prywatne uczelnie), służba zdrowia (jak ktoś chce, to może pójść do prywatnego gabinetu), wojsko... Co możemy zweryfikować w postanowieniach konwencji chroniących dziś prawa człowieka?
W swoim opracowaniu dla Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego napisałem niedawno:
Zarówno Polska jak i Unia Europejska ma przed sobą nierozwiązany problem: formułowanie jednoznacznej polityki wobec dostępu do informacji: czy mamy mieć państwo (społeczeństwo) „informacyjnie socjalne”, czy państwo (społeczeństwo) „informacyjnie rynkowe”?
Odpowiedź na to pytanie jest coraz pilniejsza. A tymczasem politycy nie są zainteresowani - mam takie wrażenie - dyskusją na tematy ustrojowe w nowym, bo globalnym i informacyjnym, społeczeństwie (por. Prawica? Lewica? Nie ma sporu, bo nie ma programów!).
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
im lepszy poziom tym gorzej
Ponownie pojawia się problem publikowania informacji na "odpowiednim poziomie". Kilka dni temu czytałem doniesienie o tym, że: cyt. za: blip.pl/s/15061976 "Amerykańskie ligi sportowe postrzegają blogerów relacjonujących live ze sportowych wydarzeń jako zagrożenie dla ich biznesu". Link EN: Leagues See Bloggers in the Bleachers as a Threat, ale jak komentuje Marek Miller: "Sąd oddalił wnioski argumentując, że nie da się tak szybko pisać, by w pełni oddać atmosferę i feeling wydarzenia" .
To ja się pytam, a gdyby ktoś potrafił na tyle szybko pisać i jednocześnie w pełni oddać atmosferę i feeling wydarzenia - to co, byłby winnym zarzutów?
Żyjemy w tzw. wolnym świecie, a coraz częściej słyszymy: Zabronione, Zabronione! A ja się pytam dlaczego? Dlaczego nie można fotografować dzieł w muzeach, przecież nie chodzi tu o ich bezpieczeństwo, bo dyrektorzy odmówili wykonania profesjonalnych zdjęć otwartej wikipedii, zob: dlaczego nie można robić zdjęć w niektórych polskich muzeach?. Dlaczego niezgodne z regulaminem youtube jest przesyłanie relacji wideo z koncertów bez uzyskania zgody organizatora.
Dlaczego przywołuje się prawo autorskie, bądź regulamin organizatora, który ma na celu nie tylko ochronę jego praw, a faktycznie wyeliminowanie wszelkich form, które mogłyby nadszarpnąć własny cel jakim jest maksymalizowanie zysku i to nie tyle twórcy, co właściciela platformy, na której twórca bądź uczestnicy wyrażają swoja aktywność.
Jeżeli nie można utrwalać na obserwowanych osobiście wydarzeń na nośnikach elektronicznych, to może też nie należy ich utrwalać... w pamięci własnej.
Suplement linkowy
O nerwowości w sferze relacji sportowych pisałem w tekstach Do kogo należy historia? oraz Sportowe relacje blogowe na cenzurowanym. Mniej więcej ten sam problem opisywany jest w tekstach z polskiego podwórka, a dotyczących parcia na specjalną ustawę chroniąca własność intelektualną UEFA: Euro 2012: zaplecze przyszłej ustawy chroniącej własność intelektualną UEFA. Czy obywatele mają coś do powiedzenia? oraz Własność intelektualna dla kibiców piłki nożnej.
Jeśli zaś chodzi o muzea: Wawel chroni prawa fotografów??? i Ministerstwo Kultury chowa głowę w faktury.
Do tego trzeba dodać jeszcze komentarze na temat "sklepików": Otworzono nowy sklep: Narodowe Archiwum Cyfrowe, No i powstał Narodowy Instytut Audiowizualny oraz Walka o publiczny dostęp do gromadzonych danych kartograficznych (to ostatnie o Geoportalu, a pozostaje w opozycji do doniesień z francuskiego "rynku": We Francji OpenStreetMap może korzystać z państwowych danych kartograficznych).
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Trzeba sobie zadać pytanie
Regulator musi sobie odpowiedzieć na pytanie, komu mają służyć regulacje prawne. To pośrednio pytanie do rządzących, czy rządzący reprezentują obywateli, w uproszczeniu konsumentów - wtedy mogą powiedzieć, no cóż wolny rynek przetrwają najsilniejsi... jeżeli na rynku jest wartościowa bezpłatna treść to tylko lepiej.
A może reprezentują elity biznesowe, im chcą się przypodobać i wystawiają na tacy obywateli, którzy mają prawo płacić.
Prasa zatraciła taką równowagę, kiedyś miarą zysku byli czytelnicy, o nich się zabiegało wartościową treścią jakością czy formą - dzisiaj miarą zysku są sponsorzy, i o nich trzeba zabiegać, jeżeli czterostronicowa reklamowa okładka dobrze się sprzeda, to drukujemy.
Lessig, trzy przykłady
Trzeci przykład z wykładu Lessiga (prawie 19 min. polskim tekstem): tutaj link z polskim tłumaczeniem opowiada o złamaniu monopolu ACSAP, które posiadało prawa do odtwarzania muzyki (licencje wzrosły w latach 1931-39 o 448 proc). BMI, które postanowiło złamać monopol zaoferowało za darmo utwory z domeny publicznej. Już w roku 1941 roku monopol został złamany.
To dosyć podoba sytuacja do wyżej opisywanej. Murdoch co prawda nazywa swoje interesy "niezależnym dziennikarstwem" ale faktycznie chodzi o to by nie dopuścić nowych uczestników do tortu.
Do tego pasuje też komentarz z wulffmorgenthaler.com
The sentence which forms the greatest threat to the whole western civilisation: "I am completely satisfied with my life, and have all I need... I'm not gonna buy one more thing ever!"
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
hm... swego czasu byłem nieco skonfundowany
Gdy zacząłem zwracać uwage na niektóre "zdarzenia" po przeczytaniu książki Korporacje. Do tego mam (nie ja jeden) przykłady "ciekawych" zachowań w naszym kraju, o co chodzi? O kasę a raczej chyba już o władzę, jak ktos pzrestaje wiedziec ile ma pieniędzy to raczej chodzi mu o zaspokojenie patologicznej rządzy władzy, pojawia sie korupcja, lobbing (lżejsza jej odmiana),
Ale do sedna: istnienie Internetu jest zbawieniem gdyż przeciwdziała temu. Każdy kto spedzil troszkę czasu w korporacji wie, że narzędziem władzy jest tajemnica (podobnie jak w towarzyskim plotkarstwie - wazny jest ten kto wie ;)), stanowisko daje jedynie możliwość tworzenia tej tajemnicy lub własnie posiadania monopolu na wiedze (informacje).
Przytoczony tu przypadek "walki o wolność prasy" ma jeszcze w moich oczach drugi aspekt (tu już dywaguję): jeżeli media przejmą władze nad tym jakie informacje "pójdą w publikę" i "nikt inny nie będzie publikował szkodliwej darmowiej informacji" to wydawca ma mega argument w rozmowach z politykami i kółko sie zamyka bo politycy stworzą (np. zmiana prawa) warunki do istnienie/torzenia monopolu na podawania informacji, tenże monopol bedzie doskonałym narzędziem w rekach politykow bo będa mogli decyzdować o czym przeczytamy - będą mogli decyzdować, media będą im jadły z reki a beda bo bez politykow nie uzyskaja potrzebnych im zmian legislacyjnych.
Wizja byc może szaleńcza ale widać to własnie w muzyce: jak "od tyłu" poradzić sobie z problemem? Poszerzać ograniczenia z tytułu parwa autorskich, zwróćmy uwage o jakich prawach mówia korporację O MAJĄTKOWYCH! czyli o kasie!
Nadal uważam, że wszelkie prawa autorskie powinny wygasać wraz ze śmiercia autora, nie znalazłem nigdzie logicznego uzadnienia innego stanu rzeczy. Jezeli prawo autorskie ma chronić autora i w moim rozumieniu wyłącznie jego to.... co w kategoriach społecznych i logiki uzasadnia np. dziedziczenie tegoprawa?
Dlaczego o tym wspomniałem? Bo w dyskusjach o publikacjach i prasie pojawia sie czesto ten argument: ktos wykupil prawa do ... i tu cos tam. Czekam aż ktos w kńcu wykupi prawa do relacj z mojego zycia a wysłanie i korzystanie z mojego CV, czyli opisu mojego życiorysu, bedzie wymagało wniesienia opłat licencyjnych i to nie na moje konto.
Czy to już spisek? Boże uchowaj.... mam nadzieje, że nie...
A tu prosze, korporacje zakazały używania tanich żarówek w imie mojego dobra.... jest źle...:(
P.S.
Kto nie czytał polecam książke Chichot Pana Boga, jest także film.
--
Jarek Żeliński
...taki sobie analityk i projektant....
Usługi - panowie - usługi!
Powstanie policja usługowa, i każdy kto naprawi sobie cieknący kran sam, będzie podlegał karze ograniczenia wolności do lat 3. Bo korporacja hydraulików wystosuje mu pozew, początkowo z powództwa cywilnego wkrótce jednak juz karnego z urzędu.
Mechanizmy o których piszecie to powtórka z cechowego społeczeństwa średniowiecza...zakreślamy spiralę historii...
Inny aspekt
Mam wrażenie, że w ataku Murdocha Jr. na BBC jest jeszcze jeden - obok prostej komercyjnej - ważny aspekt. BBC, jak teoretycznie każdy nadawca publiczny, jest zobowiązany dbać o najwyższy poziom redakcyjny dostarczanej informacji. BBC ze względu na anglojęzyczność ma ogromny zasięg, praktycznie jest globalnym dostarczycielem informacji bieżącej. Dlatego każdy dziennikarz tworzący newsa w języku angielskim gdzieś tam ma wzory BBC przed oczami (zresztą nie tylko w języku angielskim).
Dla komercyjnego nadawcy lub wydawcy szkoda jest podwójna. Nie dość, że ktoś rozdaje za darmo to co ten chciałby sprzedać, to jeszcze istnieje produkt, który dla dużej grupy odbiorców jest atrakcyjniejszy od tego co dany nadawca może wytworzyć. Tabloidyzacja mediów równa poziom w dół aby maksymalizować zyski. Oferowanie produktu wysokiej jakości, który kosztuje więcej niż wynika z prostego rachunku kosztów to wyjątkowo "kłopotliwa" sytuacja z czysto komercyjnego punktu widzenia.
Bardzo to trafnie ująłeś - to różnica pomiędzy państwem informacyjnie rynkowym lub informacyjnie socjalnym.
Michał
Telewizja publiczna i vendor lock-in
Pomyślałem, że ten temat wiąże się również z problematyką "wejścia na ściżkę uzależnienia państwa od dostawców" w sferze cyfryzacji telewizji. Materiał na ten temat opublikowałem w tekście Drobni importerzy z Chin, cyfryzacja telewizji i patenty na implementacje MPEG.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Półtora roku temu James
Półtora roku temu James Murdoch krytykował usługę iPlayer dostarczaną przez BBC, usługę która miała zdusić konkurencję - TIMESONLINE - James Murdoch says BBC iPlayer cramps competition.
BBC Research and Innovation stoi za rozwojem otwartego kodeka wideo Dirac (Wikipedia -Dirac). BBC R&I współpracuje z japońskim NHK Science & Technology Research Laboratories przy wykorzystaniu Diraca w standardzie Super Hi-Vision - BBC Internet Blog - Super Hi-Vision. SHV to standard telewizji o rozdzielczości 7680x4320 (16xFullHD), który ponoć Japończycy (a dokładnie japoński publiczny radiowo-telewizyjny nadawca NHK) będą chcieli wprowadzić na rynek w 2015 roku (takie rzeczy to tylko Japonii :) ). Olimpiada w Londynie w 2012 roku będzie PRAWDOPODOBNIE pierwszym większym wydarzeniem nagranym w standardzie SHV, a w takiej sytuacji wykorzystanie Diraca też będzie bardzo prawdopodobne.
W ten sposób ośrodki badawcze dwóch telewizji PUBLICZNYCH mogą wymusić kształt standardu zastępującego HDTV.
Od kiedy Ruppert zmienił imię na James?
Od kiedy Ruppert zmienił imię na James?
Taki się urodził
Taki się urodził. Rupert Keith Murdoch jest ojcem Jamesa Murdocha i o tym ostatnim, nie zaś o jego ojcu, jest ten tekst.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination