Sąd nad prywatyzacją organów ścigania

[Przylepiony uśmiech] Zaczyna się. Podobno sąd w niemieckim Kiel (Kilonia - miasto na prawach powiatu w Niemczech, stolica kraju związkowego Szlezwik-Holsztyn) miał wypowiedzieć się na temat udziału "ekspertów" związanych z organizacjami walczącymi z piractwem w internecie, a konkretnie miał powiedzieć, że nieuczciwe jest to, by policji i ogólnie pojmowanemu "wymiarowi sprawiedliwości" pomagały podmioty, które reprezentują w sporze jedną ze stron (które nie są bezstronne, neutralne dla sprawy). Chodzi o zbieranie "dowodów", analizę informacji, ale też udział w przeszukaniach. Organy ścigania powinny przeprowadzać czynności samodzielnie.

IDG: "Sąd w niemieckim mieście Kiel zdecydował, że prokuratorzy prowadzący dochodzenia przeciwko osobom nielegalnie udostępniającym w Internecie filmy i muzykę nie mogą korzystać z usług ekspertów wywodzących się z organizacji reprezentujących przemysł filmowy i fonograficzny".

O orzeczeniu niemieckiego sądu pisze również serwis Heise.de, a z racji barier językowych mogę opierać się jedynie na relacji w angielskojęzycznym blogu: P2P Blog, który się na Heise powołuje. Wynika z tych doniesień, że przedmiotem zainteresowania sądu była sprawa związana ze współdzieleniem plików w ramach sieci peer-2-peer. Eksperci, którzy mieli pomagać niemieckiej policji w określaniach znaczenia informacji pochodzących z Sieci (a nawet w tropieniu sprawców) byli związani z organizacją Gesellschaft zur Verfolgung von Urheberrechtsverletzungen e.V. (GVU - organizacja założona przez niemiecką branżę muzyczną i filmową). Czy ktoś znający niemiecki mógłby przywołać w komentarzu do tego newsa główne fakty dotyczące opisanej przez Heise sprawy? O ile mogę się zorientować - chodzi o orzeczenie z 14 sierpnia 2006 (AZ 37 Qs 54/06, NJW 2006, S. 3224).

W Polsce Allegro dumne jest z tego, że szkoli Policję w ściganiu przestępstw (w czerwcu 2005 roku IDG opublikowało tekst Jak Allegro współpracuje z Policją, albo weźmy notatkę prasową samego Allegro: "Allegro.pl od dawna czynnie wspiera działania polskiej policji. Dzięki informacjom, jak i szkoleniom organizowanym przez specjalistów z Allegro.pl dla policji internetowi oszuści przestali byc anonimowi a skuteczność ich wykrywania nieustannie rośnie", a i w niniejszym serwisie czasem się zastanawiam jak to możliwe, że zainteresowane podmioty tak chętnie zabiegają o szkolenie policjantów). Zresztą, powstała Akademia Taktyki Zwalczania Przestępczości Elektronicznej... Akademia została powołana przez serwis aukcyjny Allegro, Stowarzyszenie Prokuratorów Polskich, Mediarecovery oraz Szkołę Policji w Pile... A jak czytam w doniesieniach na ten temat: do udziału w projekcie zgłosiły również swój akces organizacje zainteresowane zwalczaniem przestępczości elektronicznej - Microsoft, BSA, Bank Zachodni WBK i fundacja Kidprotect. A od czego jest np. Wyższa Szkoła Policji w Szczytnie (por. Szkolenie policjantów)? Wspominam o Allegro, bo pojawiły się już pierwsze wyroki sądów, które przeciwko temu serwisowi aukcyjnemu przyznawały rację jego użytkownikom...

Czasem policja zastępowana jest przez innych aktywnych pomocników: Kto zdjął witrynę fikcyjnego sklepu?, czasem ktoś jej pomoże w inny sposób (por. Portal dla amerykańskiej policji ufunduje Microsoft - tam również o tym, że amerykańscy prawnicy dziwnie chcą przyjeżdżać do Polski, by szkolić polskich sędziów w walce z przestępstwami związanymi z własnością intelektualna).

W Polsce mamy już ustawę z dnia 1 lipca 2005 r. o Krajowym Centrum Szkolenia Kadr Sądów Powszechnych i Prokuratury (Dz. U. z dnia 6 września 2005 r.). Zadaniem Krajowego Centrum jest szkolenie i doskonalenie zawodowe sędziów, prokuratorów, asesorów sądowych, asesorów prokuratury, referendarzy sądowych, asystentów sędziów, zawodowych kuratorów sądowych oraz urzędników sądów i prokuratury w celu uzupełnienia ich specjalistycznej wiedzy i umiejętności zawodowych. Centrum jest jednostką budżetową finansowaną z części budżetu państwa, której dysponentem jest Minister Sprawiedliwości. Było trochę zmieszania. Uchwalono w dniu 9 grudnia 2005 r. ustawę o zmianie ustawy o Krajowym Centrum Szkolenia Kadr Sądów Powszechnych i Prokuratury, a jej projekt został wniesiony do Sejmu z przedłożenia rządu. Chodziło o nowelizację tylko jednego przepisu (przesunięcie terminu wejścia w życie ustawy z 1 stycznia 2006 r. na dzień 1 września 2006 r.)...

W Polsce nie raz słychać o tym, że przy przeszukaniach uczestniczą osoby związane z BSA, przedstawiciele innych organizacji chroniących prawa autorskie czy pełnomocnicy producentów oprogramowania (jak rozumiem, jako osoby przybrane przez prowadzącego czynność: art. 224 kpk). W czasie konferencji organizowanej przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego (por. Wrażenia z pierwszego dnia) pokazano nawet filmy, w których obok funkcjonariuszy w akcjach czynnie udzielały się osoby związane z różnymi organizacjami... A kto konkretnie przygotowuje ekspertyzy, dajmy na to twardych dysków zabezpieczonych w czasie przeszukania (por. And justice for all dot com)?

Kto ma szkolić wymiar sprawiedliwości i organy ścigania? Czy ten, kto ma interes w rozstrzygnięciach, w odpowiednim pokierowaniu śledztwem, albo wydaniu określonej opinii? Czy każdy może tak po prostu i "bezinteresowanie" pomagać w zwalczaniu przestępczości?

Gdzie jest granica pomiędzy zgodnym z zasadami współpracowaniem z aparatem państwa, a prywatyzacją organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości? W tekście Cyfrowe biblioteki - wojna o dostęp do kultury pisałem: "To, jaki finał będzie miała rozpoczęta teraz historia, zależy jednak od każdego z nas (...) Może się zrealizować wariant Robocopa - jedna korporacja "zapewniająca" zaspokojenie wszystkich potrzeb społeczności i prywatna policja chroniąca jej interesów (i bezpieczeństwa publicznego, bo to w tym modelu tożsame...)".

Najwyraźniej niemiecki sąd uznał, że w tego typu praktykach coś jest nie tak. Przywołane wyżej IDG relacjonuje: "w myśl orzeczenia sądu, przedstawiciele branży fonograficznej i filmowej od tej pory będą mogli brać udział w prowadzonych przez policję rewizjach mieszkań piratów tylko pod warunkiem, że nie będzie nikogo innego, kto byłby w stanie zidentyfikować nielegalnie skopiowane materiały".

O orzeczeniu również:

LG Kiel v. 14.8.2006 (Az. 37 Qs 54/06), die Experten der GVU sind nicht als neutrale Gutachter bei der Strafverfolgung geeignet: Das LG Kiel hat entschieden, dass es rechtswidrig ist, wenn die Polizei Angestellten der GVU freie Hand bei der Inspektion, Beschlagnahme und Auswertung von PCs lässt. Hier dränge sich dem Bürger der Verdacht der Parteilichkeit geradezu auf.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Więcej w sprawie prywatyzacji ścigania

VaGla's picture

Dzięki uprzejmości Sapera oraz Alexa mam więcej danych na temat tego niemieckiego tekstu. Obu Panom serdecznie dziękuje za wsparcie.

Jest tak: Das Landgericht Kiel to jest niemiecki sąd drugiej instancji, akurat ten znajduje się w Kiel, czyli w Kilonii. Tenże sąd wydał orzeczenie, które podtrzymało w mocy orzeczenie sądu niższej instancji (czyli Amtsgerichts Kiel). Sądy uznały, że organy ścigania dokonując "prywatyzacji dochodzenia" (czyli pozwalając na to, by podczas przeszukania w sprawie o naruszenie praw autorskich policja umożliwiła nieskrępowane działanie przedstawicielowi wspomnianego wyżej stowarzyszenia GVU) naruszyły zasadę bezstronności i z tego powodu sąd uznał te działania za bezprawne w jasny sposób. Chodzi o to, by zapewnić zewnętrznym biegłym stosowną niezawisłość (niezależność), ale jednocześnie danie "wolnej ręki" przedstawicielom organizacji, która ma jasny interes w tym, by uzyskać dane rozstrzygnięci, w zakresie przeszukania i analizy informacji zgromadzonych w komputerze podejrzanego jest już działaniem niezgodnym z zasadami niemieckiego prawa.

Cóż wiemy jeszcze? Ano to, że "przepisy niemieckiego kodeksu postępowania karnego nie definiują jednoznaczenie kręgu osób, które mogą uczestniczyć w przeszukaniu. Przy tym prokuratura - podobnie jak sądy - są zobowiązane do stosowania zasady legalizmu w celu zapewnienia sprawiedliwego procedowania. Z tej zasady wynika zobowiązanie do zachowania bezstronności, które dotyczy również organów policji. Osoby, które mają (własny) interes w uzyskania określonego wyniku postępowania powinny uczestniczyć w czynnościach dochodzeniowych tylko w szczególnych okolicznościach, na przykład w przypadku kradzieży przedmiotów, które mogą być zidentyfikowane tylko przez poszkodowanego na miejscu" - to napisano w uzasadnieniu, które opublikowano w Neue Juristische Wochenschrift (czyli w czasopiśmie Nowy przegląd prawniczy; strona NJW).

Cóż badał sąd? Sąd analizował protokół przeszukania (Durchsuchungsprotokoll). Wynika z niego, że przedsawiciel GVU najpierw zapoznał się z danymi znajdującymi się w komputerze, potem wskazał programy służące do wymiany plików (p2p), a następnie wyjaśnił funkcjonariuszom, że "dalsza analiza danych komputera mogłaby się opłacić" ("sich eine Auswertung des PC lohnen würde"). Prokuratura argumentowała, że podejrzany nie może na tak wczesnym etapie postępowania sprzeciwiać się wyborowi eksperta. Z tymi argumentami nie zgodził się sąd. Wcześniej jednak stwierdził, że te czynności, których dokonał przedstawiciel GVU należą do czynności zwykle wykonywanych przez biegłych. Sąd uznał, że absolutnie zabronione jest powoływanie osoby stronniczej (nieneutralnej) w charakterze rzeczoznawcy. Co ciekawe - sędziowie wywiedli z samych celów organizacji, którą reprezentował zewnętrzny biegły (a więc celów GVU), że nie mógł on być niezależnym, neutralnym rzeczoznawcą. Heise.de relacjonuje cały czas wywód sądu, który mówi o GVU: "organizacji założonej przez przedstawicieli branży filmowej, rozrywkowej i softwareowej (oprogramowania komputerowego) w celu zwalczania (w tym wyszukiwanie) przypadków tak zwanego piractwa". Dodatkowo pracownik GVU, który nieodpłatnie uczestniczył w postępowaniu, przejął samorzutnie istotną część prowadzonych czynności dochodzeniowych. Sędziowie dodatkowo zwrócili uwagę na to (co wydało im się szczególne "dziwne"), że zabezpieczony sprzęt został przesłany do działu prawnego Skierowanie sprzętu nastąpiło bez oficjalnego ustalenia tego typu postępowania z przedstawicielami prokuratury. W tymże dziale prawnym zewnętrznej organizacji przygotowano w imieniu dysponentów praw autorskich i pokrewnych zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa. To zawiadomienie zawierało konkretne wskazówki dla prokuratury. Dopiero wówczas zabezpieczony sprzęt był zwracany (wraz ze wspomnianym zawiadomieniem) organom ścigania.

Jakże jest to podobne do polskiej praktyki w tym zakresie. No ale zobaczmy jak tę sytuację oceniły niemieckie sądy: uznały one, że tego typu działanie stanowi naruszenie niemieckiej procedury karnej, "gdyż zebrany materiał dowodowy powinien być oceniany wyłącznie przez państwowe organy ścigania, a rzeczoznawcy powinni być powoływani do udziału w czynnościach tylko w razie niezbędnej potrzeby". W tym przypadku jednak funkcjonariusze organów ścigania potrafiliby podjąć znacznie bardziej skomplikowane czynności, zatem przedstawiona w aktach sprawy praktyka nie miała usprawiedliwienia.

Tekst nawiązuje również do propozycji europejskich. Trzeba powiedzieć (tu już nie posiłkuje się materiałami, które opracowali wspomniani wyżej panowie), że w Unii Europejskiej wciąż trwają prace nad Dyrektywą i Rozporządzeniem dotyczącym ścigania naruszeń praw własności intelektualnej (pisałem o tym w kilku notatkach zgromadzonych w tym serwisie: por. Intelektualne piractwo... Dlaczego nie intelektualny terroryzm?, Albo konsument, albo osadzony, czyli europejski projekt IPRED 2, a w tekście Brytyjskie konsultacje w sprawie Directive on the enforcement of intellectual property rights (2004/48/EC) relacjonowałem argumentacje organizacji walczących o prawa człowieka: "niebezpieczne jest wprowadzanie tzw. Anton Piller orders i działanie w na ich podstawie "prywatnej policji dokonującej przeszukania w domach""). A więc w tym właśnie kontekście i w kontekście zapadłych właśnie wyroków, związanych z działalnością niemieckich organów ścigania współpracujących nieformalnie z GVU, przedstawicielka niemieckiego federalnego ministerstwa sprawiedliwości stwierdziła, że tego typu pomysły forsowane w Unii Europejskiej są niezgodne z niemieckim prawem. Żałuje, że nie znam niemieckiego, bo w tym kraju właśnie padają interesujące tezy, które często wskazują niezgodność tamtejszego systemu prawnego z projektami regulacji unijnych (por. z ostatnich: Sprawa EFF przeciwko AT&T - bitwa o prywatność obywateli).

Na podstawie polskiego Kodeksu Postępowania Karnego (Art. 195.): do pełnienia czynności biegłego jest obowiązany nie tylko biegły sądowy, lecz także każda osoba, o której wiadomo, że ma odpowiednią wiedzę w danej dziedzinie. Ale już w następnym artykule czytamy:

Art. 196.
§ 1. Nie mogą być biegłymi osoby wymienione w art. 178, 182 i 185 oraz osoby, do których odnoszą się odpowiednie przyczyny wyłączenia wymienione w art. 40 § 1 pkt 1-3 i 5, osoby powołane w sprawie w charakterze świadków, a także osoby, które były świadkiem czynu.
§ 2. Jeżeli ujawnią się przyczyny wyłączenia biegłego wymienione w § 1, wydana przez niego opinia nie stanowi dowodu, a na miejsce biegłego wyłączonego powołuje się innego biegłego.

§ 3. Jeżeli ujawnią się powody osłabiające zaufanie do wiedzy lub bezstronności biegłego albo inne ważne powody, powołuje się innego biegłego.

Art. 178 mówi o obrońcy, adwokacie i duchownym. Art. 182 mówi o osobie najbliższej w stosunku do oskarżonego, art. 185 o osobie pozostającej z oskarżonym w szczególnie bliskim stosunku osobistym. Jeśli chodzi o art. 40, to mówi on o takich przypadkach dotyczących sędziego, które trzeba stosować odpowiednio do biegłego:

1) sprawa dotyczy tego sędziego bezpośrednio,
2) jest małżonkiem strony lub pokrzywdzonego albo ich obrońcy, pełnomocnika lub przedstawiciela ustawowego albo pozostaje we wspólnym pożyciu z jedną z tych osób,
3) jest krewnym lub powinowatym w linii prostej, a w linii bocznej aż do stopnia pomiędzy dziećmi rodzeństwa osób wymienionych w pkt 2 albo jest związany z jedną z tych osób węzłem przysposobienia, opieki lub kurateli,

i pkt 5:

5) brał udział w sprawie jako prokurator, obrońca, pełnomocnik, przedstawiciel ustawowy strony, albo prowadził postępowanie przygotowawcze.

Rozdział 25 kodeksu postępowania karnego nosi tytuł "Zatrzymanie rzeczy. Przeszukanie" i jego przepisy stosuje się odpowiednio "do dysponenta i użytkownika urządzenia zawierającego dane informatyczne lub systemu informatycznego, w zakresie danych przechowywanych w tym urządzeniu lub systemie albo na nośniku znajdującym się w jego dyspozycji lub użytkowaniu, w tym korespondencji przesyłanej pocztą elektroniczną". Art. 220. § 1. KPK stwierdza, że przeszukania może dokonać prokurator albo na polecenie sądu lub prokuratora Policja, a w wypadkach wskazanych w ustawie - także inny organ. Podczas przeszukania ma prawo być obecna osoba wymieniona w Art. 224. § 1 KPK (czyli osoba, u której ma nastąpić przeszukanie) oraz osoba przybrana przez prowadzącego czynność. Przepis nie mówi, że ta przybrana osoba ma prawo dokonywać jakichś czynności. Art. 228. § 3. mówi o tym, że osobom zainteresowanym należy natychmiast wręczyć pokwitowanie stwierdzające, jakie przedmioty i przez kogo zostały zatrzymane... Przez kogo zostały zatrzymane. Na postanowienie dotyczące przeszukania i zatrzymania rzeczy oraz na inne czynności przysługuje zażalenie osobom, których prawa zostały naruszone (Art. 236. KPK).

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Sądząc z wypowiedzi

maniak713's picture

Sądząc z wypowiedzi pewnego policjanta dla jednego z portali, należałoby się dogłębnie przyjrzeć tym tzw szkoleniom. Czy są to faktycznie szkolenia z przepisów obowiązującego prawa, czy też z interpretacji tego prawa starannie opracowanej przez działy prawne Microsoftu (lub innej podobnej firmy)?

W tym drugim przypadku, daleko bardziej prawdopodobnym, ewentualna obecność agentów BSA będzie wkrótce zbędna, bowiem zindoktrynowana policja odwali za nich brudną robotę.

Podejrzenia budzą stwierdzenia typu "Komputer z pirackim systemem operacyjnym można rozpoznać na pierwszy rzut oka". Jasnowidz?! Bynajmniej... po prostu policjant, któremu wmówiono, że pomysły MS z naklejkami są prawem. Co jeszcze mu wmówiono?

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>