Nic nie wiem o "utajnieniu" mojego opracowania

Zdjęcie artykułu z Gazety Wyborczej z 17 lipca 2009 rokuNie chciałbym, aby czytelnicy odnieśli wrażenie, że pomijam jakieś (potencjalnie) "niewygodne" dla siebie tematy. Dlatego po prostu odnotuję, nie wdając się zbytnio w komentowanie sprawy, fakt opublikowania przez Gazetę Wyborczą artykułu, w którym poinformowano, że opracowanie, przygotowane przeze mnie na zlecenie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, nie znalazło się "na liście dokumentów przeznaczonych do upublicznienia". Istotnie, na początku roku, na zlecenie MKiDN, przygotowałem opracowanie, które nosiło roboczy tytuł "Niektóre wyzwania polityki dotyczącej własności intelektualnej w "społeczeństwie informacyjnym"". Nic nie wiem na temat tego, czy miało być ono częścią prac "zespołu prof. Jerzego Hausnera". Opracowanie to przygotowałem w ramach prowadzonej przez siebie działalności gospodarczej. Czy zostanie opublikowane, czy też nie zostanie, ta kwestia należy do MKiDN. Dziennikarzy Gazety Wyborczej proszę jedynie, by nie przekręcali adresu prowadzonego przeze mnie serwisu internetowego, ponieważ to trochę frustrujące.

Chodzi o artykuł Raporty Hausnera jawne i tajne, który stanowi niejako dalszy ciąg historii "wycieku" przynajmniej dwóch opracowań: "Finansowanie kultury i zarządzanie instytucjami kultury Raport o stanie kultury" oraz "Kultura w kryzysie czy kryzys w kulturze", o czym pisałem w tekście Raport Hausnera w sprawie kultury wyciekł do Sieci. Nie wiem, czy moje opracowanie zostanie opublikowane przez ministerstwo, czy też nie będzie. Przygotowując je starałem się pokazać te problemy własności intelektualnej, które pojawiają się w publicznej dyskusji w związku z rozwojem globalnych technik komunikacyjnych. Czytelnicy tego serwisu mogą sobie łatwo wyobrazić, jakiego rodzaju tezy w nim zawarłem.

Temat odnotowuję głównie ze względu na jeden akapit, który znalazł się w podlinkowanym wyżej artykule Wyborczej:

Na liście dokumentów przeznaczonych do upublicznienia brakuje również innych analiz zamówionych przez ministerstwo - m.in. raportu Wojciecha Misiąga o zmianach w ustawie o działalności kulturalnej, analizy Wojciecha Dziomdziory na temat przepisów deregulacyjnych czy raportu Piotra Waglowskiego, twórcy portalu prawnego Wagla.pl o problemie własności intelektualnej.

Wszystko to (z uwzględnieniem wszakże, że prowadzę serwis pod adresem VaGla.pl, co łatwo sprawdzić, odwiedzając umieszczane w materiałach prasowych adresy przed puszczeniem takiego materiału do druku) w kontekście przygotowań do zapowiadanego na wrzesień Kongresu Kultury Polskiej i opracowań, które zaczynają się ukazywać na stronie www.kongreskultury.pl.

W związku z pewnym fermentem pojawiły się już pierwsze komentarze. Olgierd Rudak opublikował notatkę Tajny raport Hausnera. Ktoś się dobrze bawi za naszą kasę. Tam też pojawiło się m.in.:

Sam w sobie raport mnie ani ziębi ani grzeje. Ot, kolejne marnotrawienie publicznej kasy na przelewanie z próżnego w puste; źe aż znów chce się przypomnieć Kisiela, który mawiał, że ludzie zapomnieli, że herbata robi się słodka nie od samego mieszania.

Są też działania "ogólnopolskiej inicjatywy środowisk kulturotwórczych na rzecz obrony konstytucyjnej wolności twórczości artystycznej i badań naukowych", znanej pod nazwą Indeks 73. Na stronach tej inicjatywy opublikowano niedawno tekst Kalendarium prób dostępu do „Raportu o Stanie Kultury”, w którym zebrano informacje na temat kolejnych kroków zmierzających do "udostępnienia dokładnej listy raportów, analiz i ekspertyz przygotowanych dla MKiDN po 16 listopada 2007 roku oraz pełnej treści tych dokumentów".

Tematem zainteresowali się również dziennikarze. Jeden z nich przysłał mi na przykład odpowiedź, którą uzyskał na zadane przez siebie pytanie o przygotowane na zlecenie NCK opracowanie pt. "Przepisy prawa z zakresu kultury -- stan obecny i propozycje zmian". NCK napisało w tej odpowiedzi, co następuje:

w odpowiedzi na Państwa pytanie zawarte w korespondencji e-mail z dnia 10 lipca 2009 roku Narodowe Centrum Kultury z siedzibą w Warszawie informuje, że Narodowe Centrum Kultury zamówiło w jednej z warszawskich kancelarii prawnych przygotowanie analizy prawnej oraz opracowania pt. "Przepisy prawa z zakresu kultury -- stan obecny i propozycje zmian". W związku z powyższym Narodowe Centrum Kultury zawarło w dniu 23 kwietnia 2009 roku w trybie art. 5 ustawy z dnia 29 stycznia 2004 roku -- Prawo zamówień publicznych (tj. Dz. U. z 2007 roku, nr 223, poz. 1655 ze zm..) umowę zgodnie z postanowieniami której zobowiązało się do zapłaty wynagrodzenia w kwocie 98.360,66 zł. Przygotowywane opracowania zostało wykonane zgodnie z postanowieniami umowy i dostarczone do Narodowego Centrum Kultury w terminie, tj. dnia 30 czerwca b.r., a przygotowane zostało w związku z Kongresem Kultury Polskiej, który odbędzie się w dniach 23-25 września 2009 roku w Krakowie, którego organizatorem jest Narodowe Centrum Kultury.

Przypuszczam, że ministerstwo (ponieważ kontraktowałem z ministerstwem) odpowie również na ewentualne pytania dotyczące przygotowanego przeze mnie opracowania. Tam też odsyłam zainteresowanych. Jako autor i wykonawca myślę, że nie mam się czego wstydzić :)

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

A dostep do informacji publicznej?

Lipszyc's picture

Przydaloby sie przynajmniej pokusic o odpowiedz na pytanie, czy taka ekspertyza podlega prawu autorskiemu, czy powinna byc udostepniona w trybie dostepu do informacji publicznej, oraz na jakich warunkach ministerstwo moze odstapic od jej upublicznienia (np. czy i kiedy moze stac sie informacja niejawna?).

Nemo iudex in causa sua

VaGla's picture

Wychodzę z założenia, że "nikt nie może być sędzią we własnej sprawie" i jeśli ktoś jest zainteresowany pracami prowadzonymi w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego - ten adres jest właściwy dla poszukiwania odpowiedzi.

Moje stanowisko w tego typu sprawach opublikowałem zupełnie przy innej okazji, w tekście Outsourcing w przygotowywaniu "dokumentów urzędowych" a prawa autorskie. Uważam tamte rozważania za wciąż aktualne.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Wypada zadać sobie pytanie

Wypada zadać sobie pytanie w jakim celu płacimy podatki m.in. na Ministerstwo Kultury, skoro wydaje ono na sporządzenie analizy prawnej 98.000 złotych w takim przedmiocie, w którym to właśnie ministerstwo powinno orientować się najlepiej - ma przecież do tego cały aparat urzędniczy opłacany z podatków.

Ciekawe co to za kancelaria? Czy ich analiza może być tak sporządzona, aby była korzystna dla ich klientów? Czy ktoś weryfikuje potencjalny konflikt interesów? W jakim trybie udzielono zamówienia?

Zlecenie wykonała

Zlecenie wykonała kancelaria Izdebskiego.

no to świetnie

Ministerstwo, które jest opłacane z moich podatków, zatrudnia do napisania ekspertyzy za sto kawałków profesora publicznej uczelni, który opłacany jest z...

To jakiś absurd.

A gdzie artykuł?

"Chodzi o artykuł Raporty Hausnera jawne i tajne". Ten link linkuje sam do siebie. Rozumiem, że to nawyk, linkować do obiektywnego żrodla:) Czy może zemsta?

Zwykłe przeoczenie

VaGla's picture

Już poprawiłem, umieszczając właściwy link. "Zemsta" to zbyt niska pobudka, która nie mogłaby uzasadniać braku podania wskazywanego źródła. Dziękuję za zwrócenie uwagi.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

wagla.pl

Cybersquatter Michał Pleban nie śpi i hapnął wagla.pl do swojego portfolio. :D A już chciałem poradzić zarejestrowanie i przekierowanie. ;)

Nie ma to znaczenia

VaGla's picture

Nie ma to znaczenia. Nie prowadzę serwisu internetowego pod adresem wagla.pl. Wszyscy zainteresowani, którzy chcą dotrzeć do publikowanych przeze mnie komentarzy, będą wiedzieli gdzie ich szukać.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

rozumiem ze wynagrodzenie

rozumiem ze wynagrodzenie Vagli jest śmiesznie małe w porównaniu z wynagrodzeniem kancelarii opracowującej raport dla NCK dlatego ze wstydu nie podaje kwoty jaką sam dostał/dostanie... Żarty na bok.
Chciałem tylko donieść, że poczułem się trochę nieswojo, kiedy przeczytałem, że Vagla też robi raporty dla Ministerstwa. Żadne tam logicznie wyrozumowane zastrzeżenie, tylko taka odrobinka gorzkiego smaku w lewym kącie wewnętrznej strony górnej wargi...
pozdrawiam i ciągle szanuję/

:) Robię opracowania

VaGla's picture

Robię opracowania na zlecenie ministerstw, organizacji pozarządowych, przedsiębiorstw. To element prowadzonej przeze mnie działalności gospodarczej. Ogólnie rzecz biorąc - zarabiam na siebie :) Wysokość wynagrodzenia zaś była adekwatna - mam wrażenie - do zakresu przygotowanego przeze mnie opracowania. Może nieco niższa, gdyż dla administracji publicznej, a wierzę, że w dyskusji na temat kierunku rozwoju może się przydać.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Raportów w sprawie kultury ciąg dalszy

VaGla's picture

Olgierd Rudak nadal przygląda się sprawie i opublikował właśnie tekst Ministerstwo Kultury (tytuł głupi, ale po co się starać?), a tam ujawnia odpowiedzi, które otrzymał z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Pytał o to, ile kosztowały raporty i jaki zakres autorskich praw majątkowych przysługuje ministerstwu w związku z ich zamówieniem. Z jednej z odpowiedzi dowiedział się, co następuje:

Nie ma podstaw prawnych do ujawniania wynagrodzeń za opracowanie raportów i treści umów w tym zakresie -przepisy precyzują, wynagrodzenia których osób mogą być ujawniane, wśród nich nie ma osób, które wykonują pewne prace na zlecenie Ministerstwa.
Wątpliwym jest także traktowanie przedmiotowych raportów jako dokumentów urzędowych. Jeśli chodzi o ustawę o dostępie do informacji publicznej, to łączy ona pojęcie dokumentu urzędowego z jego utrwaleniem i podpisaniem przez funkcjonariusza publicznego w rozumieniu Kodeksu karnego. Jeśli zatem raport opracowała osoba prywatna i wyraża on jej prywatne ustalenia, to trudno uznać, że jest on dokumentem urzędowym. Raporty nie powstały też w związku z żądnym konkretnym postępowaniem sądowym lub administracyjnym albo postępowaniem kontrolnym.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Do ustawy o dip nie ma

Do ustawy o dip nie ma zastosowanie kpa z wyj. art. 16. Jest to podyktowane, jak słusznie zauważył Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie w wyroku z dnia 18.04.2008 sygn. akt II SAB/Kr 11/07 tym, że: "Z założenia [...][postępowanie o udostępnienie informacji publicznej] ma być odformalizowane i szybkie. Ustawodawca nie przewidział żadnych szczególnych wymagań ani co do wniosku, ani co do osoby wnioskodawcy, określił natomiast stosunkowo krótkie terminy instrukcyjne dla podmiotu zobowiązanego."

Bezzasadne jest wiec zadanie podpisu, bowiem to nie wynika z ustawy o dip.

"Postępowanie zainicjowane wnioskiem o udostępnienie informacji publicznej nie może wszczynać odrębnego postępowania, którego wynikiem będzie dopiero wytworzenie wnioskowanej informacji. Postępowanie dotyczące dostępu do informacji publicznej jest szczególnym postępowaniem administracyjnym, w zasadzie nie regulowanym K.p.a. i nie kończącym się (w przypadku pozytywnego zakończenia tego postępowania) decyzją administracyjną. To postępowanie ma charakter wtórny wobec innego postępowania bądź
innych postępowań (administracyjnych, cywilnych, itp.) w których wytworzono wnioskowaną informację publiczną. W tym zakresie nie ma ono charakteru samodzielnego."
http://orzeczenia.nsa.gov.pl/doc/3602D6CC7B

"Postępowanie dotyczące dostępu do informacji publicznej jest szczególnym postępowaniem administracyjnym, w zasadzie nie regulowanym K.p.a. i nie kończącym się (w przypadku pozytywnego zakończenia tego postępowania) decyzją administracyjną. To postępowanie ma charakter wtórny wobec innego postępowania bądź innych postępowań (administracyjnych, cywilnych, itp.) w których wytworzono wnioskowaną informację publiczną. W tym zakresie nie ma ono charakteru samodzielnego. "
http://orzeczenia.nsa.gov.pl/doc/3602D6CC7B

"W art. 16 ust. 2 ustawy o dostępie do informacji publicznej, ustawodawca dokonał wyraźnego odesłania do przepisów k.p.a. jedynie w odniesieniu do decyzji wydawanych, zgodnie z ust. 1, w razie odmowy udzielenia informacji i umorzenia postępowania. Nie dokonał takiego odesłania w stosunku do całego postępowania zmierzającego do udzielenia informacji, czyli dokonania czynności materialno-technicznej."
http://www.nsa.gov.pl/index.php/pol/content/download/907/6033/file/dzialalnosc_2006.pdf

Nie wynika tez z ustawy, ze udostepniane maja byc tylko dokumenty urzedowe.
Przykładowe wyliczenie, jakie informacje podlegają upublicznieniu, znajduje się w art. 6 ustawy o dostępie do informacji. Jednak użyte tam sformułowanie "w szczególności", wskazuje, że wyliczenie to ma charakter przykładowy, a nie zamknięty (zob. wyrok NSA z 9 lutego 2007 r., sygn. akt I OSK 517/06).

Wyrok NSA z dnia 2 lipca 2003 r. w uzasadnieniu którego wskazano: "że ogólną zasadą wynikającą z art. 61 Konstytucji RP, jest dostęp do informacji. Wszelkie wyjątki od tej zasady winny być formułowane w sposób wyraźny, a wątpliwości winny przemawiać na rzecz dostępu.".

"Co więcej informacja publiczna nie musi znaleźć odzwierciedlenia w dokumencie, aby mogła zostać udostępniona. Wniosku takiego nie uprawnia treść art. 1 ust. 1, z której to treści nie wynika takie ograniczenie. Orzecznictwo przedmiotu podkreśla, że charakter informacji publicznej ma również wiadomość niewytworzona przez podmioty publiczne, lecz odnosząca się do tych podmiotów (tak m.in. NSA w wyroku z dnia 30 października 2002 r. sygn. akt II SA 1956/02, Lex nr 78062)."
http://orzeczenia.nsa.gov.pl/doc/66E31E7F45

Ustanowione w Konstytucji RP w art. 61 prawa do uzyskiwania informacji o działalności m. in. podmiotów publicznych przyznaje bardzo szerokie uprawnienie, które tylko wyjątkowo i w zakresie wskazanym w art. 61 ust. 3 Konstytucji może zostać ograniczone. Stanowisko takie zostało potwierdzone w orzeczeniach Sądów Administracyjnych m. in. w wyroku WSA w Rzeszowie sygn. akt II SAB/Rz 5/05 orzekł: "W świetle art. 61 Konstytucji RP prawo do informacji jest publicznym prawem obywatela, a ograniczenie tego prawa może nastąpić wyłącznie ze względu na określone w ustawach ochronę wolności i praw innych osób i podmiotów gospodarczych oraz ochronę porządku publicznego, bezpieczeństwa lub ważnego interesu gospodarczego państwa. Z zapisu tego w sposób nie budzący wątpliwości wynika, że prawo do informacji jest zasadą, a wyjątkiem - ograniczenie tego prawa. Jeśli chodzi o zasady dostępu do informacji publicznej, to skonkretyzowane one zostały w ustawie z dnia 6.09.2001r. o dostępie do informacji publicznej. Definicję "informacji publicznej" zawiera art. 1 ust. 1 ustawy stanowiąc, że każda informacja w sprawach publicznych stanowi informację publiczną. Prawo do informacji publicznej przysługuje każdemu (art.2 ust.1)"

W artykule "Dostęp do informacji w świetle orzecznictwa sądowego", Mariusza Jendry w Gazecie Samorządu i Administracji nr 1 czytamy: " Sądy administracyjne w orzeczeniach przyjęły bardzo szeroką definicję informacji publicznej (wyrok z 17 kwietnia 2007 r., sygn. akt I OSK 735/06). Wychodząc z art. 61 Konstytucji RP, przyjęto, że informacja publiczna "wiąże się z całością działalności organów publicznych, a nie tylko ze sprawami, jakie prowadzą". Ustawa o dostępie do informacji
publicznej, jako akt niższego rzędu, powinna być zgodna z takim, konstytucyjnym rozumieniem informacji publicznej. [...]
Orzecznictwo sądów administracyjnych wyrosłe na gruncie ustawy o dostępie do informacji stosuje więc w praktyce bardzo szeroką interpretację. - Wszystko to, co znajduje się w polu zainteresowania podmiotów publicznych, staje się informacją publiczną, niezależnie, od jakiego podmiotu ona pochodzi - podsumowuje Sędzia Najwyższego Sądu Administracyjnego prof. dr hab. Małgorzata Jaśkowska. Skutkiem tego osoba fizyczna, dostarczająca dokument do organu publicznego, musi się liczyć z tym, że (poza wyjątkami dotyczącymi ochrony danych osobowych oraz innych danych chronionych) stanie się on informacją dostępną powszechnie."

Fajnie, ze autor zamierza wykorzystac art. 23 ustawy o dip - bylby to precedens - miejmy nadzieje, ze prokurator stanie na wysokosci zadania.

Rany, co za bzdurny wyrok

Rany, co za bzdurny wyrok sadu i wywody "naukowca":

Z kolei wojewoda pomorski dostał prośbę o informacje o oświadczeniach majątkowych radnych. Wpłynęła ona zwykłym e-mailem. Wojewoda uznał, że nie było to podanie, bo brakowało bezpiecznego podpisu elektronicznego. Wymaga tego art. 63 § 3a kodeksu postępowania administracyjnego. Sąd uznał, że bezpieczny e-podpis był konieczny, ale jego brak nie powoduje bezskuteczności wniosku, lecz jedynie stanowi brak formalny podania (sygn. II SAB/Gd 25/07).

Rece opadaja. Miejmy nadzieje, ze kolejny sad bedzie rozsadniejszy i bedzie trzymal sie przepisow, a nie swojego widzimisie.
Wiekszosc sadow potwierdza, ze kpa nie ma zastosowania do calosci udip:

Z uwagi na odformalizowanie tego postępowania przyjęto niestosowanie do niego przepisów k.p.a., w zakresie postępowań
przed wydaniem decyzji o odmowie lub umorzeniu postępowania. Gdyby ustawodawca dopuszczał możliwość szerszego stosowania przepisów k.p.a., niż wynika to z art. 16 ust. 2 ustawy, to uczyniłby to w sposób wyraźny.

http://www.nsa.gov.pl/index.php/pol/content/download/907/6033/file/dzialalnosc_2006.pdf

Co na temat skladania wnioskow sadzi wspolautor ustawy o dip:

Wyjąwszy takie wyjątkowe sytuacje, wystarczy, aby wnioskodawca nie był anonimowy, tzn. aby się przedstawił. Może to być nazwa fikcyjna, byleby można stwierdzić, że
informacja została dostarczona do kogoś, a nie w jakieś miejsce. - Jeśli w mailu, w którym żądamy odpowiedzi drogą elektroniczną, nie podpiszemy się, a w polu "od" urzędnik zobaczy tylko adres skrzynki, to może zażądać uzupełnienia wniosku - sugeruje Stefanowicz.

http://new-arch.rp.pl/artykul/559890_Byle_nie_anonimowo.html

To tez wydaje sie jakims nonsensem - skoro wg w/w wspolautora ustawy mozna podawac fikcyjne dane to jest to rownoznaczne z anonimowoscia, wiec niby dlaczego w ogole ma wystepowac fikcyjny podpis i na jakiej podstawie urzednik mialby zadac uzupelnienia danych - takie wymagania z ustawy przeciez nie wynikaja. Niemniej jednak wystarczajaco jasno z jego wypowiedzi wynika, ze mozna wysylac wnioski e-mailem bez koniecznosci stosowania podpisu bezpiecznego.

Sadze, ze kazdy napotykajacy na taki problem moze najpierw sprobowac powolac sie na orzeczenia sadow stwierdzajace, ze kpa nie ma do calej ustawy zastosowania (stad tez nie ma zastosowania art. 63 par. 3a kpa), a pozniej stwierdzic, ze nawet gdyby blednie przyjac ze kpa ma zastosowanie, to nalezy argumentowac tak jak Olgierd w swoim artykule (http://olgierd.bblog.pl/wpis,ministerstwo%3Bkultury%3Btytul%3Bglupi%3Bale%3Bpo%3Bco%3Bsie%3Bstarac,34860.html ), tj. ze wniosek nie jest podaniem w rozumieniu art. 63 kpa - wniosku dotycza art. 221 kpa i nastepne, a nie 61-66 kpa.

Postepowanie o udostepnienie informacji publicznej ma byc odformalizowane i szybkie dlatego ustawodawca zrezygnowal ze stosowania kpa (w tym koniecznosci podpisywania wniosku), szkoda, ze nie wszystkie sady, "naukowcy" i urzednicy to rozumieja i w ten sposob poprzez nie branie pod uwage intencji ustawodawcy psuja panstwo i szarpia nam nerwy.

Warto w tym miejscu dla potwerdzeniaprzytoczyc wyrok WSA w Krakowie sygn. akt II SAB/Kr 11/07:

Z założenia [...] postępowanie o udostępnienie informacji publicznej ma być odformalizowane i szybkie. Ustawodawca nie przewidział żadnych szczególnych wymagań ani co do wniosku, ani co do osoby wnioskodawcy, określił natomiast stosunkowo krótkie terminy instrukcyjne dla podmiotu zobowiązanego.

Na szczescie NSA byl

Na szczescie NSA byl bardziej przytomny:

W ocenie Naczelnego Sądu Administracyjnego za wniosek pisemny uznawać należy również przesłanie zapytania pocztą elektroniczną i to nawet gdy do jej autoryzacji nie zostanie użyty podpis elektroniczny.

Pogląd ten wydaje się uzasadniony brakiem konieczności pełnego zidentyfikowania wnioskodawcy, a to z uwagi na to, że żądając informacji nie musi się on wykazać jakimkolwiek interesem prawnym lub faktycznym, aby otrzymać informację.

Wniosek o udzielenie informacji publicznej może przybrać każdą formę, o ile wynika z niego w sposób jasny, co jest przedmiotem wniosku. Wniosek taki wszczyna postępowanie w sprawie, ale na tym etapie nie mają jeszcze zastosowania przepisy K.p.a.

I OSK 1277/08 - Wyrok NSA

Indeks73 pyta

VaGla's picture

Indeks73, ogólnopolska inicjatywa środowisk kulturotwórczych na rzecz obrony konstytucyjnej wolności twórczości artystycznej i badań naukowych, pyta w ostatnim tekście: Czy poznamy treść wszystkich raportów?
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>