ZAiKS wie lepiej niż twórcy z Jamendo?

Sprawa jest coraz głośniejsza. Sygnalizował to już Jarek Lipszyc w komentarzu "i litygacja strategiczna", dostałem też inne sygnały. O co chodzi? Chodzi o wykorzystanie muzyki, której twórcy udostępnili ją na licencji Creative Commons, dopuszczającej również komercyjne wykorzystanie (czyli CC bez atrybutu NC). Wedle dostępnych informacji - kontrolerzy ZAiKS informowali osoby wykorzystujące taką muzykę, że uzyskanie licencji CC nie zwalnia korzystającego z uiszczenia opłaty w ZAiKS. Dlaczego? "Muzycy mogą kiedyś zdecydować się chronić swoje prawa w "normalny sposób"".

O sprawie można przeczytać w archiwum listy dyskusyjnej Creative Commons: Reakcja ZAIKSu dotyczaca muzyki na licencjach CC, dyskutuje się na ten temat również na forum Jamendo: ZAIKS a muzyka z jamendo.

Społeczność Jamendo informuje na swojej stronie: "na Jamendo możesz pobierać i dzielić się tysiącami pełnych albumów za darmo. Łatwo, zgodnie z prawem i bez ograniczeń!". I dalej: "Na jamendo artyści pozwalają każdemu pobierać i dzielić się swoją muzyką. To darmowe, legalne i nieskrępowane. Lubisz jakiegoś artystę? Zapłać mu bezpośrednio lub opowiedz o nim innym". To twórcy udostępniają swoje utwory w serwisie Jamendo i robią to na licencjach Creative Commons właśnie.

Środowisko Creative Commons Polska ma zamiar przygotować oficjalne wystąpienie do ZAiKSu, które będzie skierowane również do wiadomości ministra. Będę informował o dalszych losach tej sprawy. Może się okazać, co podejrzewałem już wcześniej, że koncepcja szerokiego udostępniania utworów publiczności przez samych zainteresowanych (czyli twórców) może nie mieścić się w głowie reprezentujących ich z mocy ustawy "pośrednikom". Zobaczymy, co z tego wyniknie.

A mnie się wydaje, że to przykład dylematu, na który starałem się zwrócić uwagę uczestników sesji poświęconej prawu autorskiemu, która odbyła się w ramach IV Forum na rzecz usług szerokopasmowych. W wypowiedzi dla IDG TV postawiłem pytanie: czy twórczość to biznes, czy raczej twórczość to... twórczość.

Przeczytaj również:

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

ZAiKS i normy konstytucyjne.

Jak zauważył autor należało się spodziewać, że sprawa ta kiedyś wypłynie - nie spodziewałem się tylko, iż tak rychło. Jeśli sprawa trafi do sądu (na co osobiście liczę) to najprawdopodobniej skończy się w Trybunale Konstytucyjnym, który będzie musiał rozstrzygnąć co twórcy wolno zrobić ze swoją własnością (i jaką formę prawną musi wtedy ona przyjąć - bo to jest tak naprawdę jeden z głównych problemów) oraz domniemanie niewinności (a w tym wypadku domniemanie bezprawnego wykorzystywania utworu).

Do tego dochodzi jeszcze odpowiedzialność ZAiKS za wyrządzone szkody artystom, od których twórczości ZAiKS odstrasza (poprawcie mnie jeśli się mylę, ale wydaje mi się, iż przepisy o prawach autorskich nie wyłączają odpowiedzialności OZZ za działania na szkodę twórców).

Odpowiedzialność ZAiKS

Ponieważ Dziennik Internautów powołuje się na mój poprzedni kometarz pozwolę sobie trochę rozwinąć temat.

ZAiKS jak i każdy inny OZZ, który nie ma umowy z twórcą, a z tego czy innego tytułu chce pobierać za jego twórczość opłaty, można próbować pociągnąć do odpowiedzialności na kilka sposobów. Najprostszym z nich i najmniej podatnym na niechęć urzędników wydaje mi się skorzystanie z przepisów ogólnych kodeksu cywilnego. Niestety jest to sposób kosztowny - opłaty należy pokryć z własnej kieszeni, co nawet zakładając, iż zostaną zwrócone przez ZAiKS po procesie, wygodne nie jest.

Fakt poniesienia szkody z tytułu działalności OZZ jest łatwy do udowodnienia - wystarczy oświadczenie osoby, od której próbowano pobrać opłaty, iż cała wrzawa odstraszyła ją od wykorzystywania utworów na otwartej/wolnej licencji (lub ewentualnie, że ma mniejszą skłonność do ich wykorzystywania) + opis wrzawy medialnej (wraz z wydrukami przykładowych artykułów, postów z grup dyskusyjnych itd.) + oświadczenia innych osób, że są tym zaniepokojone. Zupełnie inną kwestią jest wycena powstałych szkód - między innymi ze względu na brak bezpośrednich opłat za wykorzystanie utworów (a opłaty z reklam, są dość rozmytym miernikiem), dlatego kwestia odszkodowania pieniężnego jako zadość uczynienia, jest oględnie rzecz ujmując wątpliwa (jest szansa, że przy niewielkich kwotach - 50-100zł sąd nie zastanawiałby się nad ich zasadnością). Oznacza to, iż dużo łatwiej niż odszkodowanie pieniężne można uzyskać np. publikacje przeprosin, bądź innego oświadczenia ze strony OZZ, w prasie, chyba, że sąd uzna działania OZZu za zgodne z obecnym ustawodawstwem.

rotfl

"Muzycy mogą kiedyś zdecydować się chronić swoje prawa w "normalny sposób"".

Czy to działa również w drugą stronę? tzn. mogę korzystać z utworów chronionych w "normalny sposób", bo może twórcy kiedyś zdecydują się na ich udostępnianie w "normalny sposób"? :D

twórczość to...

Powiem szczerze że historia wyraźnie pokazuje metodologie funkcjonowania Twórcy. Ja bym sprowadził to do pięciu typów ;)
1) Twórca jest własnym mecenasem i nie zarabia na tworzeniu,
2) Twórca ma mecenasa, który nie zarabia na tworzeniu
3) Twórca zarabia na tworzeniu,
4) Ktoś finansuje Twórcę by zarabiać na jego Tworzeniu
5) Twórca nie zarabia na Tworzeniu ani nie jest swoim mecenasem, nie ma mecenasa i ledwo żyje, czasem nawet krótko, co pozwala na większe zarobki spadkobierców, jeśli uda mu się COŚ stworzyć.

Nie będę odkrywczy, jeśli dodam, iż sposób finansowania Twórcy ma bezpośredni wpływ na jakość jego Tworu, nie chciałbym zbytnio uogólniać, ale Twór dochodowy dla Twórcy ma marne szanse bycia ponadczasowym... no ale ma. Dochodowość jako wykładnik liczby odbiorców którzy zrozumieli Twór za życia Twórcy.

To taka idealistyczna dygresja w kontekście dylematu twórczość - biznes... ;)

Opłaty z urzędu

W sumie, jak by się tak dobrze zastanowić, to da się dziś (jeszcze) żyć nie korzystając z użytku dozwolonego, używając tylko tych "dzieł" które są w domenie publicznej lub zostały przez twórców udostępnione, odpłatnie lub nie.

Natomiast trudno mi sobie wyobrazić przejście przez życie bez "utrwalenia" czegoś noszącego "znamiona indywidualności". Człowiek po prostu musi coś zbudować, coś napisać, coś narysować -- cokolwiek. A coraz łatwiej o to gdy rozwijają się techniki utrwalania.

I teraz widzę pewną nielogiczność: za użytek osobisty, który jest opcjonalny i generalnie nie przez wszystkich wykorzystywany, szczególnie w obliczu "nagonki na piratów", zbierane są opłaty z góry, od wszystkich, bez rozróżnienia. Natomiast za tworzenie, które jest, że tak powiem, czymś człowiekowi wrodzonym, nieodzownym -- trzeba się o opłaty specjalnie ubiegać i wykazywać jakim to jest się twórcą.

Z trzeciej strony, wydaje się że wartość "dóbr intelektualnych" wytworzonych zawsze będzie większa lub równa wartości "dóbr" skonsumowanych, więc to raczej w drugą stronę pieniądze powinny płynąć...

Ale to tak w oderwaniu od prawa, które wszak ma jakiś ład wprowadzać i jakoś to wszystko organizować tak, żeby do pewnych czynności zachęcać a inne ganić.

Nie tworzenie, tylko przetwarzanie

Problem sie skomplikuje gdy zdamy sobie sprawe, ze dosc rzadko jestesmy tworcami. Znacznie czesciej przetworcami informacji, co powyzszy obrazek znaczaco komplikuje, bo granica miedzy dozwolonym uzytkiem, stworzeniem utworu zaleznego, slusznym prawem do parodii badz krytyki etc. jest nader plynna.

cały czas mówi się o

cały czas mówi się o "interesie twórców", należałoby zapytac ktorych, organizacje zarządzające prawami (pobierające haracz od ludzi w rzeczywistości) reprezentują tylko niewielką grupę dystrybutorów (przede wszystkim) i artystów, ktorzy płacą im składki.
Natomiast ściągają pieniądze od wszystkich (opłaty za płytki i inne) w imie ochrony "praw twórców" w domyśle wszystkich (co jak opisane w "Na świecie są miliardy twórców") ma się nijak do rzeczywistości, a organizacje tego typu w pierwszej kolejności bronią interesów swoich (przede wszystkim) oraz tej garstki.

Wyłudzanie pieniędzy

Mnie to wygląda na zwykłe wyłudzanie pieniędzy przez ZAiKS, i o ile mi wiadomo takie działania podlegają pod Kodeks Karny. Jak dany Twórca kiedyś zdecyduje się chronić swoje prawa w komercyjny sposób, to wtedy ZAiKS będzie sobie pobierał opłaty, a póki co to jest zwykłe wyłudzanie. (Może kiedyś znów jakiś las spłonie, więc lepiej wytnijmy już teraz wszystkie lasy, a nie będzie miało się co palić.)
Sławek

Wsadźmy wszystkich do więzienia...

Być może kiedyś oddychanie będzie zabronione, więc na wszelki wypadek można wszystkich ludzi wsadzić do więzień.
To wszystko jest niesamowicie absurdalne, serce mi się łamie jak takie rzeczy słyszę i czytam.
To jak nagram wymyśloną przeze mnie piosenkę, to będę codziennie do ZAIKSU i STOARTU itp. chodzic i dopytywać się o swoje tantiemy, bo być może jakieś już są wpłaty.

ZAiKS

Od wielu lat organizuję koncerty i zajmuję się show biznesem- pracowałem z takimi gwiazdami jak Diana Krall, Shaggy, Wu-Tang Clan czy choćby Iron Maiden-
A)twórca może zrobić z dziełem co mu się podoba
b)zaiksowi nic do twego o ile za sasadzie praw zależnych nie doszło przez nikogo (przez żaden podmiot) związanego z zaiksem do wykozystania dzieła.
c) to że twórca zdecyduje się nie udostępniać dzieła na sasadzie Creative Commons skutkuje jedynie zerwaniem licencji i/lub jej rozwiązaniem zaś kopie utworów pozyskanych legalnie w czasie obowiązywania licencji CC sa legalne.
d) niech się zaiks raczej martwi dlaczego wtopił na giełdzie 60mnl złoptych które są pewnie emeryturą artystów - jak się na czymś nie znamy to się za to nie bierzemy- giełda - dobre sobie.
polecam ustawę o prawie autorskim i prawach pokrewnych- sensowna i niedługa.

Takie małe wtrącenie

Rozumiem chyba wszystkie ze stron, ale z własnego doświadczenia wiem, że ZAiKS i tak robi to co chce. Pamiętacie słynna akcję Golców, którzy przez sąd wymusili nie płacenie zaiksowi za własną twórczość. Prawo zaiksu nie jest takie oczywiste. Istnieją wykluczające się przepisy. Baza którą się posługują w zaiksie, baza autorów, utworów, twórców - chyba do końca nie istnieje. Wydajemy różnego rodzaju cower-y. Oczywiście wszystko trzeba opłacić, jakże by inaczej. Nie o tym jednak chce napisać. Zdarza się, że przy zgłaszaniu płyty, utworów na niej zawartych okazuje się że autor nie zgadza się lub tytuł. Pytani pracownicy o to czy maja możliwość korekty odpowiadają, że oni się tym nie zajmują ale wnioski są źle wypełnione i należy je poprawić. Pytany grzecznie pracownik zaiks-u o to gdzie mógłbym taką wiedzę zdobyć odpowiada że nie ma takiej instytucji w Polsce. Moje pytanie jest takie więc do całej sprawy: Co oni chronią jak oni sami nie wiedzą co do kogo należy? Gdzie w Polsce jest instytucja, która miała by całą bazę utworów, autorów, twórców by ewentualnie skorygować wiedzę przy wypełnianiu zgłoszenia? Czemu zaiks pobiera od twórców kasę za rzeczy które sami sobie wydają? to jest chore. to trzeba zmienić. Nigdzie na świecie nie ma tak, że twórca płaci za swoje po to by dostać z powrotem swoją kase pomniejszoną o haracz jaki w tym wypadku pobiera zaiks. A co do licencji CC opierając się na prawie europejskim, zaiks próbując pobrać pieniądze od osoby która odtwarza, rozpowszechnia utwory na CC działał by nie zgodnie z prawem. Więc powodzenia zaiks, jeśli dojdzie kiedykolwiek do takiej rozprawy to nasz zaiks tylko kwiknie z bólu jak mu prawnicy z Brukseli zasadzą europejskim prawem kopniaka w tył. Wyższość prawa europejskiego ot i tyle :).

Jamendo, dobry pomysł

Dopiero pierwszy raz natknąłem się na serwis Jamendo, ale musze powiedzieć że to świetny pomysł. Sam stawiam pierwsze kroki jako muzyk, i niezmiernie się cieszę że powstaje coś takiego, gdzie można publikować swoją muzykę bez pośrednictwa zaiksa, a nawet z jakąśtam możliwością zarobku.

A zarzutów zaiksu nie rozumiem - co on ma do twórczości artystów, którzy udostępniają ją bez ich pośrednictwa?

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>