Ochrona własności intelektualnej a nauka społeczna Kościoła

"Mamy do czynienia z nadmiernymi formami ochrony wiedzy ze strony krajów bogatych przez zbyt sztywne korzystanie z prawa własności intelektualnej, zwłaszcza w dziedzinie sanitarnej. Jednocześnie w niektórych krajach ubogich utrzymują się nadal wzorce kulturowe i normy zachowań społecznych opóźniające proces rozwoju."

- Papież Benedykt XVI,
Encyklika Caritas in Varitate.

Gdy w przywołanym polskim tłumaczeniu fragmentu encykliki mowa o "dziedzinie sanitarnej" w istocie chodziło o kwestie ochrony zdrowia; w angielskojęzycznej wersji napisano "...especially in the field of health care..." (zwraca na to uwagę również serwis heise-online.pl w tekście Szczyt G8: Benedykt XVI ostrzega przed "przesadną ochroną wiedzy").

W tym serwisie niezbyt często przywołuje takie właśnie źródła, ponieważ czym innym jest wiara, przynależność do kościoła, wyznawane wartości i światopogląd, a czym innym jest prawo państwa, którego Konstytucja wprost stwierdza: "Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym". Stanowisko Ojca Świętego może być jednak istotne w rozważaniach na temat aksjologii systemu prawnego. Zwłaszcza zaś w czasach, w których dyskusja o kierunkach zmiany prawa przybiera często postać marketingowych kampanii społecznych, których zadaniem jest przekonywanie do pewnych racji w sposób często "demagogiczny" (np. "ściąganie z internetu to kradzież"; por również Decyzja w sprawie okładek płyt Warnera oraz Nie studiujcie prawa, studiujcie PR). Niezależnie od rozdziału kościoła od państwa - dla wielu osób sygnał ze strony Stolicy Apostolskiej jest, lub może być, ważnym kierunkowskazem myślenia o "społeczeństwie opartym na wiedzy". Tym bardziej, że również księża, jako członkowie społeczności, do której kierowane są różne sygnały propagujące postawy, mogą być podatni na przekazy marketingowe.

Kilka dni temu na łamach Gościa Niedzielnego opublikowano artykuł Ściganie za ściąganie. Tam też znalazł się fragment:

(...)
„Nielegalne kopiowanie płyt, filmów i książek oraz kserowanie podręczników przez studentów jest grzechem – radykalnie pisał w magazynie muzycznym RUaH ks. Grzegorz Ułamek, zajmujący się problemem piractwa. – Jasne, możemy się zastanawiać, czy inni nas nie okradają, dyktując tak wysokie ceny, ale sytuacja, że ktoś nas okrada, nie usprawiedliwia postępowania w ten sam sposób” – zaznaczał.
Żaden artykuł magazynu nie wywołał takiej burzy. Redakcja dostawała mnóstwo listów od oburzonych internautów. – Pamiętajmy o tym, że grzech jest czymś świadomym i dobrowolnym – wyjaśnia o. Piotr Jordan Śliwiński, kapucyn, dyrektor Szkoły dla Spowiedników.
(...)

Chociażby z tego fragmentu widać, że również Kościół Katolicki ma pewien kłopot z jednoznaczną oceną postaw w rozwijającym się społeczeństwie informacyjnym. A sprawa ta jest trudna (por. Niewolnicy z La Amistad i "społeczeństwo informacyjne" - czy możemy się czegoś nauczyć z historii?; Przeczytaj również: Jan Paweł II nie żyje; tam również cytaty z pewnych dokumentów Kościoła, w których odniesiono się do internetu).

W tym miejscu warto również przywołać encyklikę Jana Pawła II, Centesimus annus, w której IV rozdziale ("Własność prywatna i powszechne przeznaczenie dóbr") można przeczytać:

(...)
Człowiek, który odkrywa swą zdolność przekształcania i w pewnym sensie stwarzania świata własną pracą, zapomina, że zawsze dzieje się to w oparciu o pierwszy dar, otrzymany od Boga na początku w postaci rzeczy przezeń stworzonych. Człowiek mniema, że samowolnie może rozporządzać ziemią, podporządkowując ją bezwzględnie własnej woli, tak jakby nie miała ona własnego kształtu i wcześniejszego, wyznaczonego jej przez Boga, przeznaczenia, które człowiek, owszem, może rozwijać, lecz któremu nie może się sprzeniewierzać. Zamiast pełnić rolę współpracownika Boga w dziele stworzenia, człowiek zajmuje Jego miejsce i w końcu prowokuje bunt natury, raczej przez niego tyranizowanej, niż rządzonej.
(...)

W Słowniku zagadnień omawianych w "Katechizmie Kościoła Katolickiego", przy okazji omawiania Siódmego Przykazania ("nie kradnij") znalazło się nawiązanie do zacytowanej wyżej encykliki Jana Pawła II:

(...)
Korzystanie z bogactw naturalnych, roślinnych i zwierzęcych świata nie może być oderwane od poszanowania wymagań moralnych. Panowanie nad bytami nieożywionymi i istotami żywymi, jakiego Bóg udzielił człowiekowi, nie jest absolutne; określa je troska o jakość życia bliźniego, także przyszłych pokoleń; domaga się ono religijnego szacunku dla integralności stworzenia.
(...)

Własność ma granice. Dziś toczy się również spór o granice "praw własności intelektualnej".

Podobne komentarze gromadzę w dziale cytaty niniejszego serwisu.

PS
Warto byłoby się dowiedzieć, jak do tych problemów podchodzą również hierarchie innych wyznań. Gdyby ktoś miał jakieś interesujące źródła na ten temat, proszę o komentarz.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

I jeszcze

VaGla's picture

W tym kontekście jeszcze wypada podlinkować tekst Krzysztofa Siewicza: O prawie autorskim na UKSW, w którym komentuje On spotkanie pt. „Wysoki sądzie ja te mp3 ściągałem dla siebie…”, zorganizowane 27 marca 2007 roku na UKSW.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Taoizm

Może raczej bardziej jako ciekawostka, niż użyteczny głos w dyskusji, ale skoro o religiach mowa, to Taoizm ma dość ciekawe podejście:

The more morals and taboos there are,
The more cruelty afflicts people;
The more guns and knives there are,
The more factions divide people;
The more arts and skills there are,
The more change obsoletes people;
The more laws and taxes there are,
The more theft corrupts people.

Yet take no action, and the people nurture eachother;
Make no laws, and the people deal fairly with eachother;
Own no interest, and the people cooperate with eachother;
Express no desire, and the people harmonize with eachother.

Fragment pochodzi z tłumaczenia na stronie http://www.chinapage.com/gnl.html i jest oczywiście wyrwany z kontekstu, zainteresowanym polecam przeczytanie całości, bo Lao Tze ma kilka oryginalnych spostrzeżeń.

Janowi Pawłowi II chodziło chyba o coś innego

Sądzę, że przywołane encyklika JP II i Słownik zagadnień omawianych w "Katechizmie Kościoła Katolickiego" nie mogą być argumentem w dyskusji, bo odnoszą się do czegoś innego: one mówią raczej o podporządkowywaniu natury, czyli tego, czego człowiek nie wytworzył. Kiedy mówimy zaś o prawie autorskim, to mówimy jedynie o wytworach ludzkich.

Wielcy kompozytorzy jak Bach

Wielcy kompozytorzy jak Bach zwykli byli twierdzić, że są tylko narzędziami w rękach Boga, że spisali tylko to, czym zostali natchnieni. Podobnie wielu malarzy, architektów, poetów. Gdy w grę wchodzą wierzenia, to ciężko rozgraniczać co jest dziełem człowieka, a co sił wyższych.

Wytwór czy przetwór

Encykliki mówią na temat tego, że mimo złudzenia wytwarzania, tak naprawdę przetwarzamy. Często hity mają podobne brzmienie do dawniejszych (obecnie po prostu są tworzone na podstawie sampli ze starych hitów). Jedyna możliwość wygenerowania czegoś zupełnie oryginalnego i jednocześnie harmonicznego to automatyczni kompozytorzy, ale czy wtedy mamy do czynienia z utworem?

Odchodząc trochę od tematu, ZPAV, ZAiKS i STOART ostatnio ułatwiły przelewanie pieniędzy za korzystanie z dobrodziejstw art. 23^1 od DJów. Po co bawić się w grodzenie kultury, skoro nieogrodzone też można sprzedać?

Nie jestem przekonany bo...

MrMgr's picture

Od 1992 roku można patentować w USA części genotypu, i tak np. Monsanto producent Rounup'u jest właścicielem ponad 11000 patentów na żywe organizmy. Tylko dlatego, że posiadają patent na fragment kodu genetycznego który przenieśli z jednego organizmu do innego. Prawo patentowania istot żywych jest bardzo kontrowersyjne i przynosi bardzo wiele strat rolnikom w postaci ogromnych kosztów za nasiona, i pozwów za piractwo nasienne. W USA tylko w roku 2005 było już ponad 9000 pozwów. Sąd najwyższy swym wyrokiem (podlinkuję potem) stwierdził że nie ma znaczenia czy farmer zachował nasiona opatentowane czy wiatr przywiał pyłki opatentowanych roślin i one wyrosły na jego polu. Rolnicy muszą płacić bajońskie sumy za przestępstwa których nie popełnili.

Ten przykład pokazuje cieniutka linię pomiędzy własnością intelektualną a prawem do posiadania jakiegoś gatunku, ostatnio w PE przeszła ustawa o patentowaniu świń. A co jeśli w wyniku jakieś choroby, transgenicznej grypy taki gen przeskoczy na człowieka? Co w tedy powie Monstano i inne koncerny? Że człowiek należy do nich? Bo zawiera "ich" kod dna. Co za różnica czy kod DNA czy KOD binarny?

tia, All rights reserved.

tia, All rights reserved. God.

Panie Piotrze...

...(pozwoli Pan na tę poufałość) - ale w tym przypadku "Kościoła" to chyba z wielkiej litery?

Pisałem o Kościele i o kościołach

VaGla's picture

Gdy pisałem o Kościele Katolickim - napisałem z wielkiej litery. Gdy pisałem o kościołach w ogólności - pisałem z litery małej. Wydaje mi się, że nie popełniłem tu błędu.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Kościoły

kocio's picture

Uzus na polskojęzycznej Wikipedii (nie z głowy tylko na podstawie wypowiedzi RJP) jest taki, że "kościół" to budynek, a instytucja to zawsze "Kościół", przy czym drugi człon jest zawsze z małej litery, np. "Kościół rzymskokatolicki", "Kościół zielonoświątkowy" itp.

Wyjątek to oczywiście oficjalne nazwy, jeśli tak są przyjęte urzędowo, np. "Kościół Abecadłów Wolnostojących od Siedmiu Boleści".

Zgodnie z tą zasadą mając na myśli instytucje w ogólności należałoby mówić jednak o "Kościołach".

Konstytucją proszę się nie przejmować...

... prawodawcy tego kraju się nią nie kłopoczą, to nie widzę powodu, aby Pan miał nie powoływać się na źródła, które mogą być Panu drogie. W Pana szczerość przynajmniej jestem skłonny uwierzyć.

Czy piractwo na pewno jest grzechem?

Biblijne cudowne rozmnożenie chleba (Mt 14,13-21), w świetle prawa autorskiego wygląda nieco podejrzanie. Rozmnażając chleb, Chrystus multiplikował bochenki i ryby z niewątpliwą stratą okolicznych piekarzy i rybaków, którzy mogli się spodziewać sporych zysków z nakarmienia (rzecz jasna odpłatnie), tak dużych rzesz ludzkich. Możliwe, że nawet dokonali uprzednich zakupów i wszystko się zepsuło.

Gdyby ktoś usiadł pod sklepem muzycznym i w podobnie cudowny sposób multiplikował CD z modnymi utworami, niewątpliwie zostałby aresztowany za piractwo.

Oczywiście trudno sobie wyobrazić podobny uczynek... Czy jednak na pewno? Przecież kopiowanie utworu udostępnionego za darmo w sieci (pomijam w tej chwili kwestię piractwa), jest właśnie takim cudem. Zupełnie jakby ktoś rozdawał bochenki chleba. Chciałoby się powiedzieć za prorokiem Izajaszem "przyjdźcie, choć nie macie pieniędzy" [Iz 55,1]!

Zgodnie z doktryną katolicką Jezus był do nas podobny we wszystkim prócz grzechu. Skoro tak, to piractwo nie może być grzechem.

Inna sprawa multiplikować i

Inna sprawa multiplikować i sprzedawać jakby to właśnie piratowi należały się pieniądze

No tak, ale nikt nie ma

No tak, ale nikt nie ma wątpliwości, że piractwo polegające na multiplikowaniu i sprzedawaniu jest niemoralne i bezprawne. Wątpliwości dotyczą jedynie piractwo polegające na multiplikowaniu i udostępnianiu bez opłat - i tu warto odpowiedzieć sobie na pytanie "What would Jesus do?".

What would Jesus do?

Trafiłem kiedyś na taki rysunek, który wprost odwołuje się do tego pytania ;)
http://www.ap.krakow.pl/~raj/media/piracy.jpg

Sprzedaż??

Kto teraz sprzedaje kopie?? ludzie piracą i wrzucają treść do internetu bardzo często charytatywnie ku własnej uciesze.

Marny przykład... Po

Marny przykład...
Po pierwsze. Jezus nie ukradł sposobu wyrabiania chleba (co byłoby własnością intelektualną)
Po drugie. Rozmnażając chleb dał im pożywienie tylko na dany dzień. Ludzie kolejnego dnia musieli przyjść do piekarni i kupić jedzenie, a ja jeśli kupię pirata zamiast płyty oryginalnej pozbawię autora zysku na wiele miesięcy (przecież nie będę następnego dnia kupował oryginalnej np. gry, a przygotowanie następnej zajmie autorowi spooooro czasu)
Po trzecie i chyba najważniejsze. Pan Jezus jest Bogiem i do niego należy wszystko łącznie z nami i wszystkimi bochenkami chleba jakie były, są i będą;)

totalnie nie trafione argumenty które łatwo obalić

Argument z daniem pożywienia na 1 dzień jest wg mnie nie trafiony.Po pierwsze przecież co dziennie nie kupujemy tej samej gry.
Rzecz druga - własność intelektualna. Chleb jest produktem gotowym zrobionym z pewnych składników przy pomocy jakiejś receptury. Z twojej wypowiedzi wynika, że piractwem było by rozpowszechnienie tej receptury, a nie produktu. Przenosząc twój tok myślenia na powiedzmy gry. Piractwem nie jest posiadanie nielegalnie dobytej gry tylko kodu źródłowego czyli właśnie receptury...
Jeśli wymyślisz jeszcze jakieś dziwne argumenty to chętnie je obalę.

Cały mój komentarz miał

Cały mój komentarz miał być w zasadzie tylko ustosunkowaniem się do wypowiedzi Marcela.

Owczar napisałeś "Argument z daniem pożywienia na 1 dzień jest wg mnie nie trafiony.Po pierwsze przecież co dziennie nie kupujemy tej samej gry." No i właśnie o to mi chodziło. Jeśli mam już jakąś grę to raczej nie będę kupował drugiej. Jeśli mam pirata to po co mi oryginał. Projektant tej gry już na mnie nie zarobi, a na przykład do takiego piekarza (nawet po rozmnożeniu chleba) ludzie będą wciąż przychodzić. Nie traci rynku zbytu, ale zysk z jednego dnia;)

Napisałeś też "Z twojej wypowiedzi wynika, że piractwem było by rozpowszechnienie tej receptury, a nie produktu". Masz racje kiepsko się wyraziłem. Chodziło mi o pokazanie jak najbliższej analogii między sytuacją z Piekarzem i Jezusem, a programistom i piratem (tak jak w komentarzu Marcela). Chciałem przez to powiedzieć, że Pan Jezus byłby bardziej podobny (ale i tak była by przepaść między nimi) piratowi gdyby dał tym ludziom tyle chleba żeby już nie musieli nigdy iść do piekarza, no chyba, że po bułeczki.

Dlaczego nie?

(przecież nie będę następnego dnia kupował oryginalnej np. gry, a przygotowanie następnej zajmie autorowi spooooro czasu)

Co prawda badania, z którymi miałem styczność, dotyczyły muzyki, ale wykazywały, że osoby pobierające utwory chronione kupowały jej więcej od osób nie pobierających. Biorąc pod uwagę, że obecnie rzadko kiedy można zagrać w demo gry przed zakupem, stawiam odważną tezę, że w przypadku gier może być podobnie, ale kto moją tezę zweryfikuje lub zaneguje?

Do tego oprócz badań naukowych, przypadkowy eksperyment Mobiego.

Po pierwsze. Jezus nie

Po pierwsze. Jezus nie ukradł sposobu wyrabiania chleba (co byłoby własnością intelektualną)

Ja też nie kradnę sposobu kręcenia filmów, tylko finalny produkt.

Po drugie. Rozmnażając chleb dał im pożywienie tylko na dany dzień. Ludzie kolejnego dnia musieli przyjść do piekarni i kupić jedzenie, a ja jeśli kupię pirata zamiast płyty oryginalnej pozbawię autora zysku na wiele miesięcy (przecież nie będę następnego dnia kupował oryginalnej np. gry, a przygotowanie następnej zajmie autorowi spooooro czasu)

No nie bradzo... po oglądnięciu filmu wyrzucam go z dysku. Więc jest to jednorazowa strata.

Po trzecie i chyba najważniejsze. Pan Jezus jest Bogiem i do niego należy wszystko łącznie z nami i wszystkimi bochenkami chleba jakie były, są i będą;)

Z tym bym polemizował, ale to nie to forum ;)

Marna odpowiedź...

Marna odpowiedź...
Po pierwsze: Ludzie kopiujący grę/film/whatever też nie kradną sposobu jej/jego tworzenia, ani się pod nią nie podpisują.
Po drugie: Chleb po tym jednym dniu najprawdopodobniej się zepsuł, przez co oczywiście piekarz był stratny...
nie zapominajmy, że w tamtych czasach nie używano szczelnych foliowych opakowań, i nie dodawano konserwantów ;)
Jeżeli chcę zobaczyć, jak gra wygląda, czy jest ciekawa itd. mogę ją ściągnąć "nieoficjalnie" (;P), następnie po przetestowaniu jej, jeżeli gra mi się naprawdę spodoba, mogę bez problemu kupić wersję oryginalną... Tak samo z filmami... Mam trochę gier oryginalnych, i jednak wolę mieć takie, niż spiracone...
Co prawda: niestety mogę być wyjątkiem ;(
Po trzecie i chyba najważniejsze: Pan Jezus nie jest Bogiem, albowiem Bóg jest jego ojcem... Jeżeli już, to Jezus jest bogiem (bożkiem, bóstwem, istotą boską, itd...). Ale to też zła nazwa, albowiem Chrześcijaństwo to religia monoteistyczna ;) Gdyby było dwóch bogów - Bóg i Jezus, byłaby politeistyczną.
To było tak na marginesie, nie chcę obrażać niczyich poglądów religijnych, po prostu pokazuję logiczny błąd w rozumowaniu wielu ludzi ;)

Nie zapominajmy, że kradzież ma taki rezultat, że Ty zyskujesz, a ktoś traci...
Jeżeli ściągnę skądś jakiś plik, on nie znika z serwera, ani np. z głowy twórców owego pliku...
Powstaje kolejna kopia i tyle...
Nikt nie traci, a ty masz zysk...
Owszem, twórca zysku nie ma, ale to nie jest to samo, co strata...
Np. jeżeli spodoba mi się jakiś utwór muzyczny, to mogę go ściągnąć, i nie ma problemu...
Jeżeli stanę się wielkim fanem danego zespołu, to mogę zakupić jego płytę.
Obojętnie, czy będę miał oryginalną płytę, czy ściągniętą z internetu, mogę te utwory rozpowszechniać wśród znajomych, i może któryś z nich stanie się owym fanem, który zakupi płytę...
Natomiast, jeżeli spodoba mi się jeden utwór, a będę musiał zakupić całą płytę, płacąc przy tym sporo kasy, i nie mając pewności, czy aby inne utwory mi się spodobają, to tej płyty nie kupię, nie będę danych utworów puszczał znajomym, i dany artysta będzie gorzej znany...
Podsumowując: uważam, że bardziej się opłaca twórcom udostępniać swoje wytwory dla mas.

Co do pierwszego - źle się

Co do pierwszego - źle się wyraziłem. Przepraszam. W komentarzu dla Owczarza piszę dlaczego.
Co do drugiego - można by o tym dyskutować gdyby nie to, że nie musimy patrzyć na Jezusa tak jak na pirata, ale możemy spojrzeć jak na piekarza i to całkiem dobrego...
Co do Twojej dalszej wypowiedzi - skoro ściągasz grę po to by ją wypróbować to wg mnie spoko... No chyba, że ją tak dobrze wypróbowujesz, ze nie ma już dla Ciebie żadnych tajemnic, nudzi Ci się i uznajesz, że jednak nie będziesz jej kupował;)

Shingen piszesz też "Pan Jezus nie jest Bogiem, albowiem Bóg jest jego ojcem" Rozpatrywałem problem z punktu widzenia katolika, bo i na to wskazywał komentarz do którego się ustosunkowywałem.

Napisałeś też
"kradzież ma taki rezultat, że Ty zyskujesz, a ktoś traci...
Jeżeli ściągnę skądś jakiś plik, on nie znika z serwera, ani np. z głowy twórców owego pliku...
Powstaje kolejna kopia i tyle...
Nikt nie traci, a ty masz zysk..."
Można też powiedzieć, że człowiek który ten plik tworzył stracił na to czas (kiedy mógł np. wziąć się za inną robotę) i siły.

Napisałeś też "Podsumowując: uważam, że bardziej się opłaca twórcom udostępniać swoje wytwory dla mas."
Może i masz racje, ale w dużej mierze o tym co mi się opłaca, a co nie decyduje ja sam;)

Cały ten problem z piractwem jest trudny, w dużej mierze chyba to kwestia naszego sumienia, ale jeśli ono będzie nastawione tylko na nasze dobro, a pominie się dobro twórców, to na pewno będziemy postępować niesłusznie.

A powielanie banknotów?

A powielanie banknotów?

O, powielanie banknotów to

O, powielanie banknotów to zupełnie inna kategoria. Wbrew pozorom życie ludzkie jest dla państwa mniej warte, niż powielanie banknotów, bo za pobicie ze skutkiem śmiertelnym można dostać góra 12 lat a za powielanie banknotów 25.

Czym w gruncie rzeczy są pliki

"Po trzecie i chyba najważniejsze: Pan Jezus nie jest Bogiem, albowiem Bóg jest jego ojcem... Jeżeli już, to Jezus jest bogiem (bożkiem, bóstwem, istotą boską, itd...). Ale to też zła nazwa, albowiem Chrześcijaństwo to religia monoteistyczna ;) Gdyby było dwóch bogów - Bóg i Jezus, byłaby politeistyczną.
To było tak na marginesie, nie chcę obrażać niczyich poglądów religijnych, po prostu pokazuję logiczny błąd w rozumowaniu wielu ludzi ;)"

Problem boskości Jezusa "został rozwiązany" poprzez tajemnicę Trójcy Świętej. Ten sam Bóg objawia się w trzech osobach/postaciach. Nie jestem teologiem żeby lepiej to objaśnić, ale doktryna ta ma zapewnić jedność osoby Boskiej z jej różnymi przejawami.

Jednak odniesienie do Boga może zawsze mylić. Jednak podobny problem występuję w bardziej "przyziemnych rzeczach". Mam przed sobą białą kredę i białą kartkę papieru. Ile jest przede mną bieli? Jedna czy dwie? Jeżeli jedna, to jakim sposobem są w dwóch miejscach i co się stanie z bielą, jeżeli jeden z przedmiotów zostanie zniszczony? Jeżeli dwie, to co mają ze sobą wspólnego, przecież nie biel?

Problem kopiowania plików wydaje mi się bardzo zbliżóny do problemu uniwersaliów. Przyzwyczailiśmy się, że w codziennym życiu rzeczy materialne są jedynie jednostkowymi ucieleśnieniem powszechników (chociaż i tak są na ten temat inne poglądy). Mając egzemplarz pomidora nie jestem w stanie w prosty i szybki sposób na jego podstawie wyprodukować nowego egzemplarza, bez uszczerbku dla pierwszego.
Trochę lepiej ma się sprawa z wytworami sztucznymi człowieka. Mając egzemplarz "Pana Tadeusza" mogę, przy odbrobinie samozaparcia, przepisać całość tekstu i w ten sposób stworzyć nowy, nie powodując strat dla pierwotnej książki. Jednak przy takiej procedurze mogą wkraść się liczne błędy przy przepisywaniu.
Jednak mając plik, obojętnie z jakimi informacjami, nie muszę się w ogóle trudzić, by stowrzyć jego nowy egzemplarz, który będzie identyczny z poprzednim, a jednocześnie nie spowoduje zmiany tego pierwszego.
Pliki są nie tylko konkretnymi, fizycznymi (ostatecznie jest to jakiś ładunek w fizycznych podzespołach układu scalonego) obiektami, zawierającymi dla nas pewną treść. Równie dobrze mogą służyć jako powszechnik, który z łatwością daje się urzeczywistnić w nowym miejscu.
Ale czy jest to tylko zmiana szybkości tworzenia nowego egzemplarza, czy także coś więcej?

W gruncie rzeczy tym także od zawsze była wiedza. Nawet przekazywana w formie ustnej pozwalała na reprodukowanie jej w uczniu w sposób, który nie pochłaniał przez to wiedzy nauczającego.

To nieprawda, ze jak cos

To nieprawda, ze jak cos piracisz, to ty zyskujesz, a ktos traci. Traci o tyle o ile jestes potencjalnym nabywca tego co skopiowales. Jaskrawy przyklad: jezeli zpiraciles Hurtownie Danych - oprogramowanie za 2 miliony $, to nie pozbawiles tym samym producenta zysku, bo nigdy bys nie nabyl tego oprogramowania.

Niewatpliwa kradzieza jest natomiast wszechobecne patentowanie nawet najprostszych mechanizmow, dzieki czemu wielkie korporacje moga zrujnowac najbardziej tworczy biznes, poniewaz narusza on setki patentow juz na starcie (np. opatentowany model klient-serwer, dodawanie do koszyka za pomoca dwoch klikniec myszy, rozpoznawanie kraju po IP).

Piractwo vs. Kradzież

MrMgr's picture

Nie mylcie pojęć "piractwa" z "kradzieżą", i nie używajcie ich zamiennie to nie są terminy tożsame. Tak samo jak hacker i cracker.

Kradzież to zabór mienia - strata
Piractwo to zabór dochodu - strata potencjalna

Piractwo to nie kradzież to piractwo.

Piractwo???

Na tej stronie powiniśmy chyba używac ścisłych prawnie określeń. A "piractwo" w sensie prawnym oznacza wyłącznie napadanie na statki na morzu. :)
Nieautoryzowane kopiowanie, a nie piractwo.

No tak..

To było już dyskutowane wielokrotnie, nie tylko na tej <tr-lizus>fajnej</tr-lizus> stronie ;). Było również w komentarzach u Billa Patry'ego m.in. w kontekście pojęć języka angielskiego i prawa amerykańskiego. A propos książek, piractwa i prof. Patry'ego - polecam jego nową publikację zatytułowaną Moral Panics and the Copyright Wars. Dostępna już niedługo ale miałem okazję przeczytać. Już na samym wstępie są ciekawe tezy i uwagi.

Mr. Valenti’s purpose in evoking the wartime Schenck opinion was to create, metaphorically, the impression of the copyright industries under siege from hostile forces, an impression he had earlier and shamefully associated with the tragic events of September 11, 2001. An indecently short three months after those events, in January 2002, he declared: "We’re, fighting our own terrorist war."[18] As a bomber pilot in World War II, Mr. Valenti knew the difference between killing large groups of people by flying planes into building or by dropping armaments on them as he had done, and the unauthorized copying of motion pictures. But it is precisely because he did know, firsthand, real war and the patriotic feelings it arouses that he chose to employ the metaphors of war in connection with the comparatively trivial issue of allegedly violating economic rights.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>