Otworzono nowy sklep: Narodowe Archiwum Cyfrowe

miniaturowa konstytucja z 1935 roku ze znakiem wodnym NACW odpowiedzi na zarzut (myślę, że jest to zarzut), że uruchomione właśnie Narodowe Archiwum Cyfrowe udostępnia zdigitalizowane zdjęcia archiwalne z dodanym "znakiem wodnym" (a sprawdziłem, że tak jest) dowiedzieliśmy się, że przecież archiwa niemieckie również opatrują znakiem wodnym swoje zbiory. No dobrze. Opatrują. Ale dlaczego? Po co mi zdjęcie miniaturowej Konstytucji z 1935 roku (które zrobiono rok później), jeśli nie mogę z niego skorzystać, np. nie mogę w normalnych warunkach i bez znaku wodnego zilustrować nim notatki, albo innych materiałów? Z mojej perspektywy jest to inicjatywa działająca wadliwie. Rozumiem, że na bazie tego watermarku można zacząć budować jakieś usługi. Można np. zacząć sprzedawać zdjęcia bez znaku wodnego. Dlatego uważam, że witryna powołanego właśnie przez ministra cyfrowego archiwum to taka trochę witryna państwowego sklepu.

W serwisie 7thGuard.net Honey opublikował informację o uruchomieniu Narodowego Archiwum Cyfrowego (a w tym serwisie o NAC dowiedzieliśmy się kilka dni temu z komentarza Nie wiem czy to nie OT, ale). Zarzut dotyczący znaku wodnego pojawił się w dyskusji, w której, jak widać w komentarzach, biorą również udział osoby zajmujące się rozwojem NAC.

Życzę Państwu wszystkiego najlepszego na początku działalności. Naprawdę nie zależy mi na tym, by podcinać skrzydła, uprawiać krytykanctwo, kopać po kostkach, etc. Zastanawiam się jedynie jaki jest cel rejestrowania się (czy nie każdy bez rejestracji powinien mieć dostęp? OK, rozumiem problem hotlinków i masowego skanowania - to zjada zasoby, a te przecież kosztują). Ale jeśli już się rejestruje - dlaczego mam się identyfikować podając dane takie jak adres zamieszkania (PDF z instrukcją oczywiście zabezpieczony przed kopiowaniem, a nie chce mi się zdejmować tego zabezpieczenia, więc tylko sygnalizuję). Jest oczywiście informacja o "dopuszczalnej formie płatności" ("koszty realizacji zamówienia reguluje cennik") - co wystarczająco uzasadnia określenie "witryna państwowego sklepu z kulturą". Jak już kupuję graficzną kulturę z "narodowego archiwum", to jeszcze muszę podać przeznaczenie. Mam wybór - mogę kupić dla prasy, ale muszę podać tytuł i określić nakład, mogę dla reklamy - muszę określić formę reklamy, przy pracy magisterskiej lub doktorskiej muszę podać promotora. Mam też w każdym przypadku wykorzystania zdjęcia opatrzyć je komentarzem, "który jednoznacznie wskazuje, że fotografia pochodzi z zasobu Narodowego Archiwum Cyfrowego". I chcą mi dać prawo tylko do jednokrotnego publikację zdjęcia...

Może będzie taniej niż na komercyjnym stocku? Nie wiem. Czy te wpływy będą szły na pensje dla personelu i na utrzymanie serwerów (ale bez zysku, który da się w coś zainwestować)? Nie wiem na jakich zasadach archiwum będzie prowadziło swoją gospodarkę finansową, ale wiem jak dziś działa muzeum na Wawelu (por. Wawel chroni prawa fotografów???). W społeczeństwie informacyjnym państwo niebezpiecznie zaczyna konkurować w sferach gospodarczych (por. Nowa odsłona Biuletynu Informacji "Publicznej").

Tam, gdzie z jakiegoś powodu trzyma rękę na informacji, dostępie do niej, utworze, bazie danych, zasobie kartograficznym czy innym informacyjno-informatycznym zasobie, który komercyjnie działający podmiot chciałby wycenić i sprzedać - państwo robi tak samo, chociaż państwo nie musi tego robić. A wartość tego zasobu istnieje o ile istnieje techniczna bramka (rejestracja?) pozwalająca na zastąpienie kontroli egzemplarzy cyfrowym zarządzaniem dostępu i wykorzystania. Jeśli ktoś kupi dostęp do zdjęcia dziś uwięzionego w NAC, a potem puści je w świat - jaka będzie podstawa oczekiwań, by powstrzymywać się od ich dalszego wykorzystywania (jeśli zdjęcie o którym myślę nie będzie objęte prawem autorskim)? Czy oczekiwanie, że społeczność będzie się powstrzymywała przed korzystaniem z takiego zdjęcia będzie uzasadniona aksjologicznie? Czy budujemy kolejny monopol sui generis ochrony informacji, które trafiły w otchłań archiwów publicznych?

Sklep Ministerstwa KulturyNarodowe Archiwum Cyfrowe powstało na podstawie zarządzenia Ministra Kultury w sprawie powołania NAC. W komentarzu na 7thGuard.net jeden z animatorów nowego serwisu był uprzejmy zacytować fragment tego rozporządzenia (dlaczego nie całe?):

§ 2. 1. Narodowe Archiwum Cyfrowe, oprócz materiałów archiwalnych wymienionych w § 1 zarządzenia, o którym mowa w § 1 niniejszego rozporządzenia, obejmuje:

1) materiały archiwalne:
a) wchodzące w skład narodowego zasobu archiwalnego zapisane w sposób cyfrowy, w tym dokumenty elektroniczne,
b) audiowizualne, z wyłączeniem takich materiałów gromadzonych przez Filmotekę Narodową,
c) stanowiące duże zbiory danych o ustalonej i zdefiniowanej strukturze, w tym rejestry publiczne,
d) stanowiące zbiory danych zamieszczone w Internecie;

2) zapisy cyfrowe materiałów archiwalnych sporządzone w drodze digitalizacji,

Chętnie poznałbym całość Zarządzenia, więc jeśli można prosić - może NAC opublikowałoby w swoich archiwach dokument i nie opatrywało go zabezpieczeniami przed kopiowaniem - jak to wynika z rozporządzenia w sprawie Biuletynu Informacji Publicznej (BIP). Nota bene - logo BIP na stronie NAC nie jest aktywne. Zmienia jedynie kolor po najechaniu na nie myszką.

W kontekście powyższego zadumałem się. Pierwszego stycznia obchodziliśmy "Dzień Radości" ze względu na to, że do "domeny publicznej" przeszły dzieła twórców, którzy zmarli w roku 1937. To trochę głupio, że się świętuje dzień radości z okazji rocznicy śmierci, ale tak ten system jest zorganizowany. Musi minąć 70 lat po śmierci twórcy, by jego dzieła (utwory) zostały zwolnione z obciążeń monopoli prawno-autorskich. Chociaż nie jest to precyzyjne, bo przecież jest jeszcze danina na Fundusz Promocji Twórczości (fundusz martwej ręki z art. 111 ustawy). Funduszem tym dysponuje minister właściwy do spraw kultury i ochrony dziedzictwa narodowego, a sam fundusz jest państwowym funduszem celowym nieposiadającym osobowości prawnej. Kasa na ten fundusz pochodzi z wpływów wynikających m.in. z art. 40 ustawy, tj. z obowiązkowego przekazywania od 5 % do 8 % wpływów brutto ze sprzedaży egzemplarzy utworów literackich, muzycznych, plastycznych, fotograficznych i kartograficznych, niekorzystających z ochrony autorskich praw majątkowych. Czyli tych utworów, co to ich przejście do domeny publicznej świętujemy sobie w "dniu radości". To nie jest taki do końca radosny dzień, bo przepisy nie pozostawiają wątpliwości - chcesz komercyjnie korzystać z dzieł, które nie są chronione żadnym monopolem - płać na fundusz. A przyrost dzieł niechroninych będzie coraz większy (chyba, że się wydłuży czas ochrony, bo i na to niektórzy mają pomysły - korporacja nie umiera, a jeśli "umrze", ktoś podejmie pałeczkę w tej sztafecie).

Fundusz Promocji Twórczości jest fajny, bo zasilany m.in. z powyższego źródła, ale też z dobrowolnych wpłat, zapisów i darowizn, a także z kasy wpłacanej przez osoby naruszające autorskie prawa majątkowe (znów określenie "odpowiedniej sumy pieniężnej", ale "nie niższej niż dwukrotna wysokość uprawdopodobnionych korzyści odniesionych przez sprawcę z dokonanego naruszenia") - to w związku z wyrokiem sądu najpewniej, a więc zasilany z tych źródeł i innych wpłat fundusz może być wykorzystany dla fundowania stypendiów dla twórców, pokrycia w całości lub w części kosztów wydań utworów o szczególnym znaczeniu dla kultury i nauki polskiej oraz wydań dla niewidomych, i znów wypłat dla twórców, ale tym razem dla tych, którzy wymagają pomocy socjalnej. Naczynia połączone, które powstały w czasie, gdy myśl, że na świecie są miliardy twórców jeszcze nie trafiła do opinii publicznej. A są ich miliardy. Których wybrać, jeśli większość wymaga socjalnej opieki? Nie każdy pewnie może liczyć na pomoc socjalną. Pewnie tylko niektórzy - być może mogliby liczyć ci, którzy byliby certyfikowanymi twórcami, ale mój pomysł na system certyfikacji jeszcze nie uzyskał aprobaty...

Nie ma czegoś takiego jak "darmowy obiad", tak jak wszystko jest objęte jakąś opłatą. Czekacie na to, aż prawa autorskie wygasną, ale po ich wygaśnięciu nie możecie dowolnie korzystać z wcześniejszego dorobku innych ludzi. Nie możecie się też wcześniej zrzec przysługujących wam autorskich praw majątkowych, bo system na to nie pozwala. Gdzieś, na każdym etapie obiegu, ktoś podkłada garnek pod kapiący potencjalnie kranik. Pytanie jednak jest coraz bardziej aktualne - jaka ma być rola państwa w obiegu dóbr kultury i czy faktycznie zawsze musi to państwo gdzieś pobierać myto?

Przy zdjęciu miniaturowej konstytucji z 1935 roku (powyżej na ilustracji ze znakiem wodnym NAC), które zrobiono w 1936 roku, nawet na stronach Narodowego Archiwum Cyfrowego nie podano autora. Nie wiemy kiedy zmarł. Nie wiemy (bo nie podano tej informacji), kiedy wygasną autorskie prawa majątkowe do tego zdjęcia i komu dziś przysługują. Jednorazowa opłata za jednorazowe prawo do wykorzystania tego zdjęcia regulowana jest cennikiem. Konstytucję przepisał do miniaturowej książeczki bezimienny dziś elektronicznie "urzędnik pocztowy z Warszawy".

Wedle informacji na stronie NAC: "Narodowe Archiwum Cyfrowe jest centralnym archiwum państwowym, a jego powstanie jest odpowiedzią na postęp, który dokonał się w technologii zapisu, przechowywania i udostępniania danych". Honey opatrzył swoją notatkę w 7thGuard.net podtytułem "Otwarte archiwa - również w Polsce". Ja bym się zastanowił nad tą otwartością.

Nie widzę na stronie NAC treści zarządzenia Ministra Kultury, ale wiem, dlaczego Honey się cieszy. Otóż dlatego, że jest tam zakładka Projekty Open Source (Honey jest open source'owcem), a w niej czytamy m.in.:

Stosowanie rozwiązań typu Open Source i otwartych standardów w administracji publicznej:

  • zapewnia przejrzystość i pełną jawność informacji publicznej
  • zapewnia otwartość informacji publicznej dla wszystkich użytkowników niezależnie od posiadanego oprogramowania
  • umożliwia pełną kontrolę nad tworzonymi systemami (bezproblemowy dostęp do tzw. kodu źródłowego)
  • pozwala na modyfikację istniejących systemów zgodnie z zapotrzebowaniem instytucji
  • obniża koszty budowy i eksploatacji systemów

Poczekam, aż opublikują cennik tych "rozwiązań typu Open Source i otwartych standardów". Będzie jakiś cennik, prawda? Przecież nie ma nic za darmo, jeśli da się gdzieś postawić bramkę i pobierać pieniądze.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Czytając o pomysłach i

Czytając o pomysłach i działaniach naszych rodzimych "zarządców kultury narodowej" zawsze doznaje uczucia zderzenia czołowego z polską rzeczywistością. Przypomina mi się pierwsza konferencja Kultura 2.0 gdzie BBC (czyli media publiczne) przedstawiło swoje metody, cele i sukcesy totalnego uwalniania zasobów. W opozycji do nich np Polskie Radio (podobno też publiczne) mętnie tłumaczyło dlaczego nic nie udostępnia. A po pytaniu przedstawicieli PR skierowanym do BBC "ile to kosztuje?" po chwili konsternacji padła odpowiedź: "no przecież cały czas tłumaczyłem - te zasoby udostępniane są za darmo"

OT

Próbując zapoznać się z treścią art. 40 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, próbowałem wejść na stronę Internetowego Systemu Aktów Prawnych Sejmu:

http://isip.sejm.gov.pl/

Strona nie działa (bez żadnej informacji na ten temat), ale nietrudno domyśleć się, nad czym akuratnie pracują:

http://isap.sejm.gov.pl/

Z czego cieszy się honej

Poczułem się trochę wywołany do tablicy, więc korzystając z możliwości odpowiedzi, precyzuję :)

Z twórcami NAC rozmawiałem już jakiś czas temu, podczas Jesieni Linuksowej, i od tego czasu kibicuję projektowi. Dlaczego? Bo po raz pierwszy ktoś zabrał się na poważnie za realizację projektu 'taniego państwa', wdrażania wspólnych (otwartych!) standardów w dużej, wieloodziałowej instytucji pochłaniającej masę pieniędzy i mającej za główny cel zachowanie naszej wiedzy dla przyszłych pokoleń (o swoim marzeniu, by dane archiwalne były zapisywane w otwartych formatach, pisałem na swoim blogu).

Widziałem porównanie tego, "co było" (a raczej ciągle jest) w Archiwach Państwowych i lokalnych archiwach - i tego, co właśnie jest tworzone w ramach NACu. Wreszcie ktoś zdecydował o rezygnacji z ciągłego odkrywania Ameryki przez każde kolejne małe archiwum - powstaje system na wolnych licencjach, z którego każde archiwum - czy należące do Archiwów Państwowych, czy archiwum parafialne - będzie mogło skorzystać. Każde z tych archiwów będzie teraz zapisywać dane we wspólnym otwartym formacie - wreszcie będzie można te dane wpakować do jednej bazy i wszystko się będzie zgadzać.

Zarzut, że może technologia będzie otwarta, ale sama zawartość już nie nie, padł już podczas Jesieni Linuksowej. I się pod nim podpisuję - moim zdaniem dla jak największej liczby celów korzystanie z danych archiwalnych powinno być otwarte i nieodpłatne. I mam nadzieję, że kiedyś archiwa będą otwarte nie tylko pod względem technologicznym, lecz również merytorycznym. Za to trzymam kciuki - a NAC jest po prostu krokiem w dobrą stronę i myślę, że na nim otwartość się nie skończy.

Howgh :)
honej
ps: Po Howgh nie powinno być dopisku, ale jednak... Po Pingwinariach na stronie PLUGu powinien pojawić się artykuł twórców NACu opisujący problem od strony technicznej. Na GNU FDLu. Jeśli nie zostaną do niego wprowadzone duże zmiany, znajdzie się w nim opis obecnej sytuacji, gdzie są setki małych niekompatybilnych baz opisujących zawartość archiwów.
--
http://7thguard.net

Im mniejsza wiedza, tym większa radość

Honej pisze:

Widziałem porównanie tego, "co było" (a raczej ciągle jest) w Archiwach Państwowych i lokalnych archiwach - i tego, co właśnie jest tworzone w ramach NACu. Wreszcie ktoś zdecydował o rezygnacji z ciągłego odkrywania Ameryki przez każde kolejne małe archiwum

Pełna racja. Tym razem chyba Amerykę odkrywa właśnie NAC.

http://baza.archiwa.gov.pl/sezam/index.php
http://archiwa.gov.pl/?CIDA=160
http://www.archiwa.gov.pl/?CIDA=161
http://www.archiwa.gov.pl/?CIDA=162
http://www.archiwa.gov.pl/?CIDA=496

Ale czy na pewno o odkrywanie Ameryki tu chodzi?

Używam tych baz od 2005 r. i kiedy je odnalazłem już były. Ela i Pradziad chyba doszły później.

Czy dla Archiwów był jakiś problem z dodaniem modułów do on-linowej pracy w bazie? Śmiem wątpić

http://ewidencja.archiwa.gov.pl/miejsca.php

Do tej bazy podobno dane są dopisywane (mam dodawać, że to wszystko wygląda na rasowy Open Source?)

Według mnie chodziło raczej o powołanie Nowego Archiwum Cieplutkiego (NAC) dla paru osób, kilku nowych Dyrektorów, Kierowników i Pracowników. Taki budżetowy sposób na bezrobocie?

Chciałbym się mylić i bardzo łatwo mnie przekonać, że się mylę.

Pytanie: Gdzie mogę zapoznać się z opracowaniem na podstawie którego podjęto decyzję o tworzeniu Specjalnego Archiwum zamiast połączyć lub rozbudowywać bazy już istniejące w Internecie. W BIPie NAC nic na ten temat nie znalazłem (pełno za to innych kwiatków ale to inna bajka).

Już raz, jako podatnik, zapłaciłem za bazy archiwalne w Internecie, w dodatku, także na Open Source. Czy teraz mam płacić za to, że twórcy drugiej twierdzą, że jest pierwsza? Za marketing? Za to, że nie chcą kontynuować projektu opartego na Open Source tylko zacząć nowy projekt oparty na Open Source? A może za te kuraki umieszczone w witrynie NACU?

Czy za kilka lat powstanie kolejne Archiwum, które zacznie od nowa swój własny projekt oparty na Open Source?

A do Honeja - czasami trzeba zweryfikować to co inni podsuwają.

A jednak honej posiada wiedzę

Witam,

To, że bazy istnieją w internecie to nie Ameryka to prawda. Ale to że nie ma żadnego modułu dla archiwistów i dosłownie "użerają się" oni z setkami baz w Accessie to jest inna sprawa. I jeszcze inna – zakup licencji...

Nie jest sztuką dopisać moduł do zarządzania, sztuką jest zrobić to dobrze i zgodnie ze "sztuką" ;)... A żeby to zrobić trzeba opracować workflow, wprowadzić standaryzację wpisów, wprowadzić role w systemie etc.

Mój adwersarz nie zna sytuacji bo jej znać nie może bo nie ma o tym informacji w wyszukiwarkach; to co jest internecie na stronach archiwów jest prostą konwersją access – mysql opatrzone wyszukiwarką. Ten system nie daje możliwości rozbudowy - a jego przemodelowanie spowodowałoby zaangażowanie większej ilości środków niż budowa od podstaw.

I jeszcze z innej beczki: w USA system ERA (to co ZoSIA czyli to co robimy) to koszt ok 500 000 000 $ i rośnie, w Hiszpanii system PARES (to samo co ZoSIA) ok 4 mln euro. My przewidujemy ułamki tych kwot!

Honej zna doskonale stan faktyczny - opisywałem go podczas Jesieni Linuksowej i podczas udziału w spotkaniu Koalicji na rzecz Otwartych Standardów. Ale może nie wie jednego - jak bardzo męczyli się (i męczą bo system powstaje) archiwiści korzystając z dotychczasowych rozwiązań.
Jest tu też zarzut o ciepłej posadce i takie tam. Gdyby tak było to przyjęlibyśmy to co mamy i narzekali jak bardzo jest źle, albo zakupili za miliony złotych rozwiązanie – i wszyscy by narzekali jak bardzo jest źle...

Mam nadzieję, że chociaż w ułamku przekonałem, że to wszystko nie takie proste.

P.S. Co do BIP to się zgodzę ale BIP jest w fazie tworzenia - niestety przygotowanie go bez istnienia instytucji (czyli przed 8 marca) nie było możliwe. Myślę, że w najbliższym tygodniu zostanie on dokończony i poprawiony.

P.S. Zapraszam również do dyskusji na forum archiwalnym – gdzie można szerzej poznać problemy z jakimi borykają się archiwiści (www.ifar.nac.gov.pl)

Ta sytuacja z setkami baz to żadne odkrycie

zob. np. http://www.ifar.nac.gov.pl/index.php?topic=103.0
(problem informatyzacji informacji o zasobie tradycyjnym wraz z genezą owych "setek baz")
i
http://www.ifar.nac.gov.pl/index.php?topic=7.0
(problem archiwizacji dokumentów in statu nascendi elektronicznych
http://www.ifar.nac.gov.pl/index.php?topic=647

I na ten drugi projekt archiwa dostały w miarę szybko środki od MNiI (i błogosławieństwo MEiN) czego są efekty:
http://www.ifar.nac.gov.pl/index.php?topic=647.0

Na pierwszy projekt zaś większe środki pojawiły się dopiero w zeszłym roku i już widać efekty.
Niezaprzeczalnym sukcesem NAC jest na pewno to, że teraz i tacy ludzie jak honey się to tym (jak zrozumiałem z zaskoczeniem) dowiadują. Może dzięki wsparciu większej ilości środowisk uda się je utrzymać przy życiu.
Bo jak wiadomo archiwa zawsze przegrają z budową autostrad, usługami zdrowotnymi a nawet z konserwacją zabytków (bo te ostatnie widać a archiwaliów nie). Może dzięki dyskusji o "sklepie" wypracowany zostanie taki sposób finansowania archiwów, że nie trzeba będzie kombinować jakby tu zarobić na utrzymanie tego sklepu.
Kilka lat temu proponowałem aby zapewnić środki na utrzymanie archiwów na takiej samej zasadzie jak gromadzi się środki za korzystanie z praw autorskich w ramach dozwolonego użytku (ułamkiem procenta od każdego sprzedanego nośnika danych). Przecież wszyscy wiemy że nie ma nic za darmo. Boleśnie się o tym przekonujemy w kolejce do lekarza specjalisty.
Gdyby więc zapewnić stabilne finansowanie archiwów uzależnione od "wielkości produkcji" materiałów archiwalnych to zapewne dyskutowalibyśmy tutaj o tym jak zapewnić twórcom (słuszne) wynagrodzenie za korzystanie z ich dzieł - jeśli takowe archiwum by udostępniało. A nie o tym czy archiwum pobiera opłaty na własną działalność.

Może przypomnę że archiwiści używali do gromadzenia danych to co i tak mieli pod ręką czyli najpierw otrzymany za darmo MicroCDS ISIS, a w końcu (kupiony wraz Office'm) Access (teraz byłby to już darmowy ooBase - ale wtedy NIE BYŁO).
A proszę pamiętać że samo oprogramowanie w systemie zintegrowanym to nie wszystko. Trzeba zapewnić sprzęt, łączność i bezpieczeństwo. Gdy nie będzie łączności pomiędzy archiwami i NAC-em albo nie będzie ona wystarczająco bezpieczna to najlepsze nawet oprogramowanie do bazy danych nie pomoże.
A to są konkretne koszty. Jak nie będzie środków to nie będzie też usług.

Aha: na koniec dodam że jedynym znanym mi archiwum, które przynosi... zyski jest archiwum BBC. Ze sprzedaży licencji dla telewizji i wydawców DVD. I że na pewno nie da się tego samego zrobić z archiwum TVP (jak niektórym się wydaje) bo:
- TVP nie ma wykupionych wszystkich praw do wszystkich pól eksploatacji (BBC wykupywała je na pniu)
- materiały filmowe są po polsku (i prawie zawsze przegrają bitwę o rynek światowy z angielskojęzycznymi)

I nie zarobi na siebie także NAC. Ale jak powiedział (bodajże) prezydent Hoover - dbałość o archiwa jest miarą kultury narodów.
--
Kazimierz Schmidt

Troche z boku ale wazne

Troche to z boku tematu, ale niezmiernie ciekawia mnie losy PBI = Polskiej Biblioteki Internetowej. To co wisi pod adresem www.pbi.edu.pl zatrzymalo sie w rozwoju wraz z likwidacja Departamentu Spoleczenstwa Informacyjnego Sp MNiI czyli w 2005 roku. Ciekawym czy projekt ten jest jakos (jak? gdzie?) kontynuowany.

Obawiam sie ze PBI jest

Obawiam sie ze PBI jest klasycznym projektem porzucownym. MSWiA juz sie chyba tym nie zajmuje a nowy opiekun (ciekawe kto) nie za bardzo chyba wie co z tym zrobic

Chyba już się

Chyba już się pogubiłem.
Dyskutant kschmidt wskazał ciekawe forum i tu dowiedziałem się, że "NAC udostępniło w swoim serwisie kopie fotografii zgromadzonych w epoce ADM".

Chwała za to, ale przydałoby się jakieś słowo wstępu. Byłem przekonany, że to NAC "ruszyło z kopyta" i są to pierwsze efekty digitalizacji fotografii. Tym bardziej, że miniaturki są zepsute watermarkiem NAC.

Druga sprawa to "prototyp Archiwum Dokumentów Elektronicznych", które "Naczelna Dyrekcja Archiwów Państwowych przekazała NAC" (zgodnie z informacją podana na stronie NAC), ale nie przekazała NAC (zgodnie z informacją na forum).

Trzecia sprawa to SIA (System Informacji Archiwalnej) lub/i ZoSIA (Zintegrowany System Informacji Archiwalnej) - czy to jest to samo?

Możemy tu przeczytać, że: "ZoSIA będzie jedynym system informacji archiwalnej stosowanym przez Archiwa Państwowe". Trochę mnie to przeraziło. Na świecie już dawno odkryto, że nie da rady zrobić "systemu jedynego". Żaden system nie nadąży za postępem technologicznym. Obecnie we wszystkich poważnych systemach stawia się na interoperacyjność, możliwość wymiany danych między różnymi systemami. Nawet w Polsce (sic!) "Dzięki powszechnie dostępnej wyszukiwarce system będzie udostępniał dane on-line". Czym (oczywiście poza interfejsem) będzie się różniło "nowe" udostępnianie danych on-line od starego, które jest udostępniane... Tak, właśnie przez Archiwa Państwowe?
Archiwa Państowe - bazy danych: Może warto poświęcić kilka słów na ten temat, żeby taki laik jak ja mógł dostrzec różnicę miedzy "nowym" udostępnianiem a "starym"?

Nawiasem mówiąc, cała informacja o NACu dostępna w Internecie, przypomina mi działania pewnej firmy, której każdy kolejny system operacyjny jest najlepszy, nowatorski wręcz pionierski, w pełni bezpieczny i nakazujący przygotować się na nowe jutro.

Czwarty element tej łamigłówki to tajemniczość NACu! "Dnia 8 marca 2008 roku Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego (...) przekształcił utworzone w 1955 roku Archiwum Dokumentacji Mechanicznej (ADM) w Narodowe Archiwum Cyfrowe (NAC)".
W związku z tym (tak myślałem) w BIPie z datą 11 marca 2008 pojawił się "Regulamin organizacyjny", tyle że... Archiwum Dokumentacji Mechanicznej. Zapewne jest to pomyłka referenta umieszczającego pliki w BIPie. Chciałem tę sprawę wyjaśnić telefonicznie. Niestety nie udało się.

Czy ktoś potrafi to rozplątać i uporządkować, bo ani na stronę NAC ani na BIP tegoż Archiwum liczyć nie można.

Z całego szumu pozostaje mi jedynie wrażenie, że dla programistów będzie Open Source, a dla obywateli opłaty. A miniaturki będą zepsute watermarkiem, bo tak sie robi w Niemczech.

Witam,

Witam,

Ja w sprawie nieco formalnej czyli w sprawie uprzytomnienia realiów:

1. Owszem NAC korzysta z tego co było już wcześniej jest wszak sukcesorem ADM. Proces digitalizacji to nie jest w sensie archiwalnym jedynie przeskanowanie z analoga do pliku cyfrowego. Proces digitalizacji w takim sensie zaczyna się od oceny konserwatora czy dany obiekt można „narazić” na atak światła który może rozpocząć procesy fotochemiczne (czyt. degradację) archiwaliów, potem przygotowanie skanowanie i... opisanie. I tu jest problem – dobry archiwista jest w stanie wykonać około 200 - 300 opisów obiektów jeśli wszystko idzie dobrze – tj. ma wszystkie dane. No bo spójrzmy na to co jest w Audiovisie na nac.gov.pl – ile informacji jest przy większości zdjęć – data, identyfikacja osób etc.; czasem opisanie jednego obiektu wiąże się z kilkoma godzinami pracy – bo zdjęcie nie posiada oryginalnego opisu ale archiwista kojarzy osoby z historii i zaczyna szukać gdzie np. wykonano dane ujęcie. Czasem jest to niemożliwe. W takim kontekście proszę zrozumieć dlaczego „kop” nie jest możliwy a przynajmniej nie tak hiper popychający: aby coś udostępnić nie da się puścić na skaner obiektów i iść na kawę.

2. Rozumiem obawę przed „jedynie słusznym systemem” ale tu jest trochę inaczej – musi być jednej system aby unifikować pracę archiwistów. Proszę się nie obawiać – dane będziemy zapisywać w międzynarodowym standardzie EAD - de facto w plikach XML o określonej strukturze. Proszę też spojrzeć jak jest na świecie – tutaj dopiero unifikacja systemów zarządzania danymi archiwów narodowych czy państwowych dała „kopa” rozwojowego. My chcemy aby "ten" system (ZoSIA) był oparty na open source – zgodnie z tym co piszemy w dziale „open source”,

3. O różnicy między bazami a „bazami” pisałem już w odpowiedzi na wcześniejsze zarzuty,

4. Tak samo jak i o BIP,

5. Uwielbiam swoje słowa wyrwane z kontekstu ;)...

6. Pisałem o tym na IFAR - piszę i tu: dajcie nam 100 dni i potem rozliczcie :)...

pozdrawiam serdecznie,

r.magrys

p.s. w razie kolejnych wątpliwości proszę o kontakt na r.magrys(na)nac.gov.pl lub jabber: laforza(na)linux.pl, ja zawsze odpowiem i wyjaśnię wątpliwości :)

Myślę, że tymi

Myślę, że tymi deklaracjami przekonał Pan wszystkich. Podsumujmy zatem Pana wypowiedzi:

1. Za tydzień Narodowe Archiwum Cyfrowe przestanie być urzędem tajemniczym i wszystko na temat Urzędu będzie można znaleźć w BIPie.

2. Za 100 dni uruchomiony zastanie SIA i/lub ZoSIA (czy to jest to samo?) czyli polski odpowiednik amerykańskiego systemu ERA i hiszpańskiego systemu PARES

Czy dowiemy się też, jak mały lub jak duży ułamek kosztów USA i Hiszpanii pochłonął nasz system oraz czy są jakieś różnice w funkcjonalnościach tamtych drogich systemów i naszego taniego?

prawie dokładnie tak :)

Witam,

1) Zgadza się, w najbliższym czasie będzie dokładnie wszystko na BIP - prosiłem o przyspieszenie prac osoby za to odpowiedzialne.

2) 100 dni to czas abyście Państwowo zobaczyli to czego może nie widać na pierwszy rzut oka - czyli naprawdę szczere intencje twórców NAC wobec obywateli,

3) System ZoSIA pierwsze wdrożenie będzie miało miejsce w jednym z archiwów państwowych po połowie maja - na forum IFAR (www.ifar.nac.gov.pl) na bieżąco będziemy "updatować" informacje o postępach prac.

4) Z informacją o funduszach poczekałbym, jeśli Państwo pozwolicie, do końca tego roku - będę mógł podać dane ile nasze rozwiązanie kosztowało. Występowaliśmy o dofinansowanie do projektu (ZoSIA) do MKiDN – częściowo zaś projekt realizujemy własnymi siłami. To nie jest tak, że NAC jest projektem z nieograniczonym budżetem jak to bywa (w niektórych resortach) - jest inicjatywą wewnątrz archiwalną, osób które chcą aby dobra polskiej kultury znalazły miejsce i zainteresowanie w „wieku cyfrowym” podczas gdy zdigitalizowane obiekty wrócą na półki pod czujne oko konserwatora; jest inicjatywą osób które chcą wykorzystać nowoczesne media aby pomagać nie tylko osobom zainteresowanym ale także i sobie w celu zwiększenia efektywności swojej pracy. Dla tych młodych (w większości) ludzi liczy się coś więcej niż siedzenie „od do” - naprawdę! :)

pozdrawiam serdecznie

P.S. Zapraszam też na pingwinaria (agenda) – gdzie będzie można posłuchać o NAC :)

Rozporządzenie tworzące Narodowe Archiwum Cyfrowe, a właściwie..

...rozporządzenie ministra kultury i dziedzictwa narodowego z dnia 6 lutego 2008 roku (Dz. U. Nr 29, poz. 167, strona 1834) w sprawie zmiany nazwy i zakresu działania Archwium Dokumentacji Mechanicznej w Warszawie i inne związane akty prawne opublikowałem na serwerze Internet Society Poland.

--
[S.A.P.E.R.] Synthetic Android Programmed for Exploration and Repair

odnośniki do tekstów aktów prawnych

Oficjalnie lobbuję za podawaniem nie bezpośrednich odnośników do tekstów aktów prawnych, ale do notek bibliograficznych:

Rozporządzenie Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego z dnia 6 lutego 2008 r. w sprawie zmiany nazwy i zakresu działania Archiwum Dokumentacji Mechanicznej w Warszawie (Dz.U. 2008 nr 29 poz. 167).

A jednak się kręci

Wbrew pozorom dyskusja o sklepie nie umarła. Toczy się dalej, tyle, że została sprowadzona do problemu tylko genealogów.

Co ciekawe w dyskusji bierze stały udział weteran IFAR-u p. Jarek Orszulak.

Dlaczego została wyprowadzona z IFAR-u? Nie wiem. Czy Pan Jarek Orszulak informuje o tym IFAR-owiczów - nie znalazłem. Same pytania.

Dyskusja umarła?

Nie było żadnego "wyprowadzenia" dyskusji z IFARu. Moje w niej zdanie było tylko moim zdaniem i różniło się od poglądów twórców NAC-u. Genealodzy sami wywołali temat na swoich forach. To pasjonaci, a że są zorganizowani i liczni, to potrafią przekonywać archiwa do pozytywnych działań.

Uważam że kurczowe trzymanie się dawnych, opresywnych zasad udostępniania jest strategicznym błędem archiwów państwowych, ich włodarzom chyba wydaje się, że tak jak dawniej wystarczy powyciągać na chwilę jakieś cymelia z magazynów, zrobić wystawę z gablotkami i zwinąć ją, nim się zakurzą. Tak również wyglądają ich działania z okazji dzisiejszego święta. Z takim podejściem będą ze swoimi zbiorami funkcjonować w przestrzeni publicznej i wpływać na postrzeganie historii tak samo jak dotąd - czyli prawie wcale.

Ale NAC nie tylko udostępnianiem żyje, liczę że sprawa udostępniania powróci po wdrożeniu zintegrowanego systemu informacji archiwalnej.

I znów wychodzi na to, że

I znów wychodzi na to, że na zewnątrz .pl jakoś łatwiej dostrzega się rozwiązania, które same powinny przychodzić na myśl, szczególnie jeśli za projekt biorą się ludzie od "Wolnego Oprogramowania".

Kultura 2.0:Niemieckie Bundesarchiv udostępnia 100 000 zdjęć w Wikipedii

Odgrzebię starocia...

Odgrzebię stary wątek, bo dziś zrobiłem sobie kwerendę po zdjęciach lotniczych w NAC. Na szczęście zmieniono znak wodny, a i publikowane są większe kopie zdjęć. Niestety, nadal wiele zdjęć jest opisanych kiepsko i to zarówno od strony prawnej (nie ma autora, nie wiadomo kiedy zdjęcia powinny trafić do domeny publicznej etc.), jak i od strony merytorycznej. W paru przypadkach miałem chęć dopisać jakiś komentarz, ale... konto nie działa.

Mam wrażenie, że interesujące mnie zdjęcia z NAC powinienem zacząć archiwizować na twardym dysku. Albowiem nie zdziwię się, gdy w przyszłorocznym budżecie fundusze (na rachunek za prąd dla serwerowni) okażą się niewystarczające...

--
Piotr "Mikołaj" Mikołajski
http://piotr.mikolajski.net

Zmiany w NAC on-line

http://www.nac.gov.pl/cms/aktu.php?aid=102

Czy coś wiadomo?

Cytat:

N, 2008-03-16 15:19 by R.Magryś (niezweryfikowany)

4) Z informacją o funduszach poczekałbym, jeśli Państwo pozwolicie, do końca tego roku - będę mógł podać dane ile nasze rozwiązanie kosztowało

Mamy już koniec następnego roku. Czy coś wiadomo odnośnie punktu 4?

100 dni

Wygląda na to, że sami archiwiści przestają wierzyć w mityczne 100 dni:
http://www.ifar.nac.gov.pl/index.php?&topic=883.msg7968;topicseen#msg7946

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>