e-government

W czasie tornada IMiGW przestał udostępniać w internecie informacje z radarów meteorologicznych

Logo Instytutu Meteorologii i Gospodarki WodnejW weekend przeszły przez Polskę trąby powietrzne. W wyniku tego pogodowego zjawiska ucierpiało wielu mieszkańców. Ponoć głównie na Pomorzu. W mediach można przeczytać, że "nad Polską przeszło tornado grozy". Tymczasem ja chciałbym czytelnikom przedstawić treść listu, który do mojej wiadomości (ze zgodą na publikację) wysłał w sobotę Jan Rey - niegdysiejszy wiceprezes Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (w latach 1992-1993). Swój list skierował do dzisiejszego szefa funduszu, który finansując pewne działania z pieniędzy publicznych "może i powinien stawiać warunki" udostępniania informacji. A o co chodzi? Otóż w chwili, gdy nad Polską przechodziła trąba powietrzna wyłączono udostępnianie w internecie informacji z radarów meteorologicznych. Czy należy spodziewać się burzy nad IMGW PIB, czyli Instytutem Meteorologii i Gospodarki Wodnej Państwowym Instytutem Badawczym?
Aktualizacja: Odpowiedź z IMiGW na list p. Reya w komentarzu do niniejszej notatki.

Parlament Europejski odrzucił #ACTA, czyli preludium do dramatycznych wyborów

maska Guya Fawkesa na tle sali obrad plenarnych Parlamentu EuropejskiegoDziś na sesji plenarnej w Strasburgu Parlament Europejski zdecydował o ACTA. Grupa polityczna EPL, czyli Europejska Partia Ludowa (do niej należą eurodeputowani z Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego), próbowała jeszcze sprawić, by ACTA wróciła do parlamentarnej komisji ds handlu międzynarodowego, ale wniosek w tej sprawie został odrzucony. Następnie Parlament głosował nad samą umową ACTA. ACTA została odrzucona (478 za odrzuceniem, 39 przeciwko odrzuceniu, 165 osób wstrzymało się od głosu - zaraz pewnie pojawią się analizy uwzględniające nazwiska deputowanych). Historię prac nad ACTA można prześledzić w niniejszym serwisie od maja 2008 roku, gdy opublikowałem notatkę O tym się mówi: Anti-Counterfeiting Trade Agreement (ACTA). Dziś mamy "ACTA Tango down". Ale to dopiero początek wielkiej dyskusji o kształcie przyszłego społeczeństwa informacyjnego.

Administracja publiczna usiłuje blokować pobieranie moich danych, ale jej się nie uda

Obserwuję sobie od jakiegoś czasu, jak administracja publiczna (celowo nie będę wymieniał jeszcze konkretnych nazw instytucji, ale nie chodzi tylko o administrację rządową) zaczęła blokować komunikację z poszczególnych adresów IP. Chodzi o blokownie pobierania danych udostępnianych przez tą administrację publiczna na stronach internetowych. Prawdopodobnie w ten sposób administracja usiłuje chronić się przed położeniem ich infrastruktury (albo robi to z zazdrości o dane, chociaż chwilowo nie będę tego uwzględniał w dywagacjach), ale akurat w przypadkach, które obserwuję, pobieranie następuje z poszanowaniem infrastruktury administracji publicznej (nie są pobierane wszystkie dane na raz, a bardzo ostrożnie, by nie przeszkadzać innym użytkownikom Sieci). Uważam, że to zła tendencja. Administracja powinna się jakoś dostosować do potrzeb obywateli, w tym tych, którzy pobierają dane publiczne w celu ich ponownego wykorzystania. Poza wszystkim potrafię sobie wyobrazić (i pewnie też zastosować) kilkanaście sposobów obejścia takich "blokad".

Inna ścieżka ministra Igora Ostrowskiego

Skoro odnotowałem powołanie, to odnotuję również złożenie rezygnacji przez Igora Ostrowskiego z funkcji Podsekretarza Stanu w Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji. Wczoraj, w trakcie spotkania min. Boniego z przewodniczącymi warsztatów (por. MAiC opublikował raporty powarsztatowe), w którym zresztą uczestniczył minister Ostrowski, minister Boni nawiązał do tej rezygnacji. Igor Ostrowski będzie pełnił swoją funkcję jeszcze przez miesiąc, czyli do końca lipca.

MAiC opublikował raporty powarsztatowe

Interesujący sie dorobkiem warsztatów MAiC mogą sięgnąć do opublikowanych raportów z poszczególnych warsztatów. Wśród nich jest też raport z warsztatu, któremu współprzewodniczyłem (por. Konsultacje publiczne: moja "warsztatowa" agenda), a który zajmował się "technicznymi" aspektami konsultacji publicznych i - szerzej - komunikacji na linii obywatele-rząd. Zapytano, czy autorzy raportów mają coś przeciwko, by opatrzyć te raporty klauzulą licencji CC. Otóż uważam, że z chwilą opublikowania ich w infrastrukturze ministerialnej raporty te są materiałami urzędowymi, a więc nie stanowią przedmiotu prawa autorskiego (por. Usunięto klauzulę wskazującą na licencję CC spod jednej z notatek na stronie MAiC). Nie można ich zatem opatrzyć klauzulą prawno-autorską (por. również Ważny wyrok dot. ekspertyz przygotowanych na zlecenie organu, materiałów urzędowych i dostępu do informacji publicznej).
Aktualizacja: pospieszyłem się z tą notatką. Na razie dedykowany serwis jest jeszcze testowany. Ale będzie z czasem dostępny. Proszę wszystkich zainteresowanych o wybaczenie, a innych zainteresowanych o cierpliwość.

Usunięto klauzulę wskazującą na licencję CC spod jednej z notatek na stronie MAiC

Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji odpowiedziało na część pytań przesłanych we wniosku o dostęp do informacji publicznej, a dotyczących klauzuli licencji Creative Commons, która znalazła się pod jednym z tekstów na stronie MAiC. Aczkolwiek nie odpowiedziało na wszystkie z zadanych pytań. Treść wniosku przywołałem w tekście Czy materiał urzędowy można (sobie) objąć klauzulą prawno-autorską?, zaś odpowiedź na ten wniosek przywołuję poniżej.

Zapowiada się zatem, że "dostęp do informacji publicznej po polsku" trafi do Strasburga

Jakiś czas temu sygnalizowałem, że Stowarzyszenie Liderów Lokalnych Grup Obywatelskich, w ramach którego działa m.in. Pozarządowe Centrum Dostępu do Informacji Publicznej, uzyskało wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie (sygn. akt II SAB/Wa 295/11), z którego wynika, że korespondencja mailowa doradców Premiera jest informacją publiczną. Dziś w tej sprawie orzekał Naczelny Sąd Administracyjny i przychylił się do skargi kasacyjnej Prezesa Rady Ministrów, chociaż... Nie do końca wiadomo, na jakiej podstawie, gdyż powody uchylenia wyroku sądu niższej instancji nie były tymi, które w skardze kasacyjnej premiera były przedstawione. SLLGO komentuje, że wyrok NSA "sankcjonuje znane powszechnie działanie legislacyjne określane pojęciem "lub czasopisma"". Zamierza złożyć skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Zapowiada się ciekawie.

Narzędzia do monitorowania państwa - tkamy "szarą sieć" społecznej kontroli

Jakby tak próbować podsumować aktywne wątki w dyskusji na temat prawa w Polsce i tylko w sferze, którą zajmuję się w tym serwisie, to trzeba by wskazać dyskusję o prawie autorskim, dyskusję o ACTA, dyskusję o zbiórkach publicznych i crowdfundingu, dyskusję o neutralności Sieci, dyskusję o dostępie do informacji publicznej oraz o re-use, dyskusję o retencji danych, o ochronie dzieci, dyskusję o prawie prasowym. Jest i dyskusja o prywatności i ochronie danych osobowych, jest dyskusja o przetwarzaniu danych w chmurze. Mamy też dyskusję o e-government i o informatyzacji - tu zaraz MAiC zaproponuje nowelizację ustawy. Jest dyskusja o regulacji procesu konsultacji publicznych. Do głównego nurtu powraca dyskusja sprzed roku o "audiowizualnej usłudze medialnej na żądanie". Zaczyna się nowa dyskusja o "otwartych zasobach" - tu też zaraz będą udostępnione założenia... Wszystkich wątków wymienić chyba już nawet nie będę potrafił. Kiedyś jedna osoba dawała radę monitorować wszystkie działania rządu (i nie tylko rządu) w sferze proponowanych regulacji społeczeństwa informacyjnego. Te czasy już nie powrócą. Ale nie jest wcale tak źle. Społeczeństwo próbuje dostosowywać się do zmieniających się okoliczności. W ciągu ostatnich dziesięciu lat powstało wiele organizacji pozarządowych, w tym organizacji strażniczych. W ramach takich organizacji współpracują ze sobą różne osoby. Organizacje się też specjalizują w różnych wątkach dyskusji, a jeśli trzeba - zawiązują koalicje. By wymienić niektóre z organizacji: mamy Helsińską Fundacje Praw Człowieka, która zajmuje się prawami człowieka, jest Fundacja Panoptykon, która zajmuje się społeczeństwem nadzorowanym. Jest Fundacja Nowoczesna Polska, która zajmuje się edukacją medialną i prawem autorskim - zwłaszcza w kontekście wolnej kultury. Jest Stowarzyszenie Liderów Lokalnych Grup Obywatelskich, które zajmuje się dostępem do informacji publicznej. Jest Stowarzyszenie Internet Society Poland, które zajmuje się standardami i regulacjami internetu. Jest Fundacja Batorego i jej programy, jest cały szereg organizacji, które zajmują się poszczególnymi aspektami życia społecznego. Wszystkich nie dałbym rady wymienić, zatem wybrałem te, których działania obserwuję z bliska, lub wręcz od środka. W Fundacji ePaństwo (wydawcy Serwisu Sejmometr.pl) postanowiliśmy wesprzeć organizacje pozarządowe, a także obywateli, którzy nie czują potrzeby zrzeszania się w takich organizacjach. W jaki sposób? Chcemy obywatelom dostarczyć fragmenty wędki (nawet nie wędkę) - narzędzia do stałego monitorowania procesu legislacyjnego.

Kolejny krok na drodze udostępniania orzeczeń sądów w internecie

Dziś, zgodnie z zapowiedzią, odbyła się konferencja prasowa w Ministerstwie Sprawiedliwości. To była moja bodaj pierwsza konferencja prasowa, w której nie występowałem jako pytający. Konferencja dotyczyła uruchomienia portalu orzeczeń w Apelacji Wrocławskiej i planów dot. udostępniania takich orzeczeń w kolejnych sądach. Co było ważne? Na konferencji z ust ministra Gołaczyńskiego padło coś, co dla mnie jest oczywiste, ale z relacjonowanej i komentowanej tu decyzji Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego wynika, że nie dla wszystkich: treść orzeczeń sądów i ich uzasadnienia jest informacją publiczną. Padło też coś, co będzie miało, jak uważam, swój dalszy ciąg w dyskusji na temat dostępu do informacji publicznej, czyli motywy, dla których takie portale orzeczeń ministerstwo uruchamia. Wśród tych motywów był też taki, że skoro tak wielu obywateli domaga się orzeczeń w trybie dostępu do informacji publicznej, to aby zrealizować to prawo trzeba po prostu te orzeczenia zacząć publikować systemowo. To bardzo ważne stwierdzenie, ale podobnie jak wcześniejsze - dla wielu jest ono oczywiste (ale dla wielu niestety nie jest).

Witamy nowy serwis internetowy Platformy Usług Elektronicznych ZUS

zdjęcie modelki użyczającej wizerunku Wirtaulnego Doradcy ZUSNa niedawnej konferencji u Pana Prezydenta, w trakcie której prezentowałem serwis Sejmometr.pl, pojawiła się również zapowiedź rychłego uruchomienia nowego serwisu ZUS. Dziś wiele osób testuje ten serwis, zastanawiają się nad tym, na co poszło te 18 milionów złotych (nie na sam serwis, a na mechanizmy stojące za całym "wirtualnym inspektoratem") i rozmawiają sobie z wirtualnym doradcą. W czasie dyskusji u Pana Prezydenta zasygnalizowałem, że po uruchomieniu nowej strony ZUS spróbujemy może ją zre-use'ować (czyli ponownie wykorzystać informacje publiczne tam zebrane). Zastanawiam się nad tym, czy udałoby się na przykład wydobyć z ZUS bazę konwersacyjną tego "wirtualnego doradcy".