Czy materiał urzędowy można (sobie) objąć klauzulą prawno-autorską?

Czytelnicy tego serwisu nie raz spotkali się tu z tezą, że wszystko to, co w internecie publikuje administracja publiczna to "materiały urzędowe" w rozumieniu art. 4 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Skoro tak, to takie materiały "nie są przedmiotem prawa autorskiego". Nie są przedmiotem prawa autorskiego, zatem sa "nie-utworami". Jako "nie-utwory" nie mogą być zatem objęte jakąkolwiek licencją prawno-autorską. Nie powinno być też żadnych przeszkód prawno-autorskich w tym, by takie materiały dowolnie wykorzystywać. Jednocześnie strona internetowa Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji umieszcza w swojej stopce następującą klauzulę: "Wszystkie treści serwisu będące przedmiotem praw autorskich, o ile nie jest to stwierdzone inaczej, są dostępne na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 3.0 Polska". To w stopce serwisu, w którym - jak uważam - nie ma miejsca na jakiejś treści będące przedmiotem praw autorskich. Ale teksty na stronach MAiC są też dodatkowo opatrywane klauzulami indywidualnie... Gratulując kolegom z Creative Commons obchodzonych właśnie urodzin Stowarzyszenia oraz oddzielając wartą wspierania aktywność Stowarzyszenia od tego, co z wypracowanymi przez nie licencjami robi administracja publiczna warto przy okazji zapytać o charakter i znaczenie klauzul prawnoautorskich stosowanych przez ministerstwo. Tego właśnie dotyczy wniosek o dostęp do informacji publicznej, który w zeszłym tygodniu został przesłany do MAiC.

Wniosek jest "niewinny". Dotyczy jednego z tekstów, który na stronie MAiC został opublikowany, ale równie dobrze może dotyczyć całego serwisu internetowego ministerstwa. Wniosek złożył Krzysztof Izdebski ze Stowarzyszenia Liderów Lokalnych Grup Obywatelskich, a brzmi on w sposób następujący:

Na podstawie art. 2 ust. 1 ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej wnoszę o udostępnienia informacji w następującym zakresie:

Na stronie Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji pod adresem http://mac.gov.pl/dzialania/projekty-informatyczne-nasz-remedial-action-plan-zlozony-w-komisji-europejskiej/ zamieszczony jest tekst dotyczący Planu Działań Naprawczych związanych z projektami informatycznymi. Można pod nim znaleźć informację, że
powołany artykuł "dostępny jest na licencji CC Uznanie Autorstwa 3.0 Polska. Można go cytować w całości lub w części podając źródło." W związku z powyższym zwracam się z wnioskiem o udostępnienie następującej informacji:

1.Kto jest autorem niniejszego tekstu w rozumieniu ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych?

2.Komu przysługują prawa autorskie osobiste do powołanego tekstu?

3.Komu przysługują prawa autorskie majątkowe do powołanego tekstu?

4.Jeżeli nastąpiło przekazanie praw autorskich do powołanego tekstu, proszę o przesłanie umowy potwierdzającej taki stan rzeczy.

5. Kto dokonał wyboru tej konkretnej licencji i jakie były tego powody (łącznie z podstawą prawną)?

6. Czy wybrana licencja zastępuje warunki ponownego wykorzystywania informacji określone w rozdziale 2a ustawy o dostępie do informacji publicznej?

Informacje proszę przesłać w formie elektronicznej na adres: [...]

Pozdrawiam,
Krzysztof Izdebski

Powyższy wniosek o dostęp do informacji publicznej uważam za ważny, a równie ważna będzie odpowiedź na ten wniosek.

W praktyce pojawiają się takie sytuacje, że coś, co oznaczano wcześniej jakąś licencją (a więc nadano klauzulę - pytanie, czy na jakiejś podstawie prawnej tego typu "oświadczenie" zostało skutecznie złożone i czy można rzeczywiście kształtować prawa innych chociaż ustawa raczej sugeruje inny charakter danego materiału, a także w czyim imieniu się taką sytuacje prawną kształtuje - Skarbu Państwa?). Przykładowo serwis Prezydent.pl kiedyś ogłosił, że część materiałów tam publikowanych publikowanych jest na licencji GFDL. Po jakimś czasie jednak się z tego wycofano i teraz rodzą się kolejne pytania o sytuację prawną związaną z taką huśtawką licencyjną...

Ja uważam, że np. notatki prasowe Policji to materiały urzędowe i to samo dotyczy materiałów publikowanych na stronie MAiC i na stronach Prezydenta RP. To, co publikuje w internecie administracja publiczna, w kontekście art. 7 Konstytucji RP, powinno być uznane za "urzędowe" (moim zdaniem nie ma tu miejsca na "prywatne" działania). Niezależnie od tego uważam, że nie powinno być innych stron internetowych administracji publicznej, niż strony podmiotowe Biuletynu Informacji Publicznej, a wszystkie takie strony inne niż BIP (no, może z nielicznymi wyjątkami, które wynikają z - jak uważam - niewłaściwego podejścia prawodawcy, który dopuścił tu czy tam tworzenie dedykowanego serwisu, chociaż powinien raczej włączyć dany zasób w system BIP) działają bez podstawy prawnej (por. Społeczna inwentaryzacja: "Tu jest OK").

Ciekawy jestem, jaka będzie odpowiedź na powyższy wniosek.

A z okazji siódmych urodzin Creative Commons Polska życzę koleżankom i kolegom z zaprzyjaźnionej organizacji wszystkiego co najlepsze i sukcesów i siły i tego, by nie odpuszczali, chociaż oczywiście czasem jestem sceptycznie nastawiony do CC, ale przecież wiele z takich licencji może wyniknąć dobrego (chociaż - jak uważam - nie wówczas, gdy administracja publiczna będzie takimi licencjami opatrywała materiały urzędowe).

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

a ja wiem dlaczego :)

to ironia ale stawiam hipotezę: ochrona czemuś służy, skoro więc na stronach rządowych pojawia się "coś chronionego prawami autorskimi" to znaczy, że autorem nie był urzędnik, idźmy dalej, wiec zlecono opracowanie na zewnątrz, zlecono bo urzędnik nie miał stosownych kompetencji, zapłacono z kasy Państwa podwójnie (utrzymanie urzędnika "nie umiejącego" i zleceniobiorcy).

Dalej, jak rozumiem takie zlecone materiały także są "materiałem urzędowym" (zakładam, że czemuś służą temu rzędowi), więc wnioski:
- po co typu urzędników ze stopniem specjalista wszelkiego poziomu skoro jednak nie potrafią?
- skoro chronią a raczej ukrywają autorów tych materiałów to kto i czego się wstydzi???? Co chroni????

wiem, że to pytania w zasadzie retoryczne, ale czy (zjawisko chronienia autorstwa i treści) to nie jest "dowodem słuszności tezy" o niekompetencji (wielu) urzędników i ich nadmiernej liczbie?

--
Jarek Żeliński
http://jarek.zelinski.biz.pl

"Osiągnąłem to przez filozofię: że bez przymusu robię to, co inni robią tylko w strachu przed prawem." (Arystoteles)

"Wszystkie treści serwisu

"Wszystkie treści serwisu będące przedmiotem praw autorskich, o ile nie jest to stwierdzone inaczej, są dostępne na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 3.0 Polska". To w stopce serwisu, w którym - jak uważam - nie ma miejsca na jakiejś treści będące przedmiotem praw autorskich.
Jeśli w serwisie tym będzie miejsce np. na komentarze dowiedzających - te komentarze faktycznie mogą podlegać licencjonowaniu. Tak więc może być miejsce na taką notkę (choć dość dyskusyjne jest czy pozwolić tam komuś komentarze zostawiać ;) ).
Ale póki co ich tam nie ma, a dołączanie do każdego wpisu notki "Tekst dostępny jest na licencji CC Uznanie Autorstwa 3.0 Polska. Można go cytować w całości lub w części podając źródło." to czyste wprowadzanie włąd, wynikające z braku wiedzy zarówno autorów którym powierzono napisanie engine tej strony, jak i odbierających to wykonane zlecenie urzędników.

Tu coś podobnego jest

Tu coś podobnego jest opisane http://www.prawont.pl/2011/12/prawa-autorskie-kancelarii-sejmu.html

Tu też

hm...

Niestety każdy taki przypadek jak ten, uzmysławia mi, że ma sens deregulacja w postaci uwalniania zawodów, jeżeli prawnicy z uprawnieniami np. radcowskimi, adwokackimi czy nawet sędziowie też, wypisują łatwo podważalne "opinie czy nawet wyroki" to co przepraszam daje mi jako obywatelowi jego (prawnika) "uprawnienie do wykonywania zawodu", z całym szacunkiem, jeżeli mi udaje się podważyć opinie prawne wydawane przez radców prawnych (a to nie jakaś moja wiedza tylko raczej jego niewiedza... ja nie mam ambicji prawniczych ale prowadzona działalność zmusza mnie do czytania prawa) to inny dobry prawnik rozkłada bełkot niejednego "prawnika urzędnika" na łopatki, za nasze pieniądze najpierw powstaje podważalny tekst, a potem także za nasze pieniądze jest podważany...

--
Jarek Żeliński
http://jarek.zelinski.biz.pl

"Osiągnąłem to przez filozofię: że bez przymusu robię to, co inni robią tylko w strachu przed prawem." (Arystoteles)

A co ze stronami tego

A co ze stronami tego typu:
http://wielkopolskiewici.pl/page.php/1/0/show/22/

Urzędy coraz częściej "bawią się" w działalność wydawniczą i tworzą oprócz BIPów dziesiątki serwisów j.w.

Urząd to stworzył za pieniądze podatników więc wszystkie treści tam zawarte (łącznie z grafiką) powinny dostępne do "ponownego użytku".

Przykład Expect

Przytoczę przykład języka programowania Expect, może bez związku, a może właśnie na nim można się też oprzeć. Język ten został stworzony przez pracowników administracji USA. W związku z tym zgodnie z prawem USA nie jest on objęty prawami autorskimi, znajduje się w domenie publicznej i nie wymaga żadnych licencji. http://expect.sourceforge.net/FAQ.html#q6
Niestety nie orientuję się jak te sprawy reguluje polskie prawo.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>