Co będzie miało wartość w prawdziwie informacyjnym społeczeństwie?

Tarsjusz czyli WyrakKiedyś w głównym wydaniu Wiadomości wyemitowano "setkę" ze mną w roli głównej. Wypowiedziałem zdanie "w społeczeństwie informacyjnym informacja ma wartość ekonomiczną". I tyle. Nic odkrywczego, czego ktoś inny by już nie powiedział, albo nie mógł wypowiedzieć w Wiadomościach za mnie. Mógł to powiedzieć każdy. Coraz częściej się jednak zastanawiam nad tym, że to zdanie jest obarczone błędem.

Informacje wprost mnie zalewają. Można się w nich tarzać, przesypywać, katalogować, przerabiać, manipulować nimi. Prawo autorskie? Wraz z rozwojem sytuacji nabierze rumieńców repozytorium w serwisie Wikimedia Commons, ale - by nie bazować tylko na tym jednym przykładzie - dostępna będzie masa wartościowych efektów działalności ludzkiej, które oddane będą domenie publicznej. Sampli. Jakoś dziwnie przekonany jestem, że to kwestia uzyskania "masy krytycznej". Po przekroczeniu pewnego progu - indywidualna działalność twórcza będzie miała coraz mniejszą wartość.

Wraz z automatycznym obrabianiem informacji mogą powstać dowolne kompozycje, które nie będą miały cech utworu. Prawie widzę taki program na wolnej licencji, który pozwala na wybór opcji: new romantic, tekst w języku angielskim, o moim psie Azorku (akurat nie mam psa, ale tekst mógłby zostać tak spersonalizowany, by się wydawało, że mam), cztery zwrotki, trzy razy refren, całość 4 minuty 32 sekundy. Nie lubie new romantic. No to niech to będzie jakiś kawałek hardcore'owy. Ale nie w klasycznym składzie. Do gitary przesterowanej "overdrivem" niech dojdzie jeszcze waltornia. Albo niech program zastosuje algorytm dynamicznie zmieniający parametry, a ja powiem "stop" wówczas, gdy zacznie mi się podobać. Niech od razu wygeneruje mi tyle, by zmieściło się na płycie DVD. A właściwie dlaczego ograniczać się do archaicznego krążka? Niech zapisze ustawienia i potem gra, aż mi się znudzi.

Wraz z opasaniem świata siecią kamer, które podglądają nas na razie w dużych aglomeracjach (i z nieba) - zdjęcia wysokiej jakości, filmy przedstawiające rzeczywistość w dowolnym planie, pokazujące dowolną sytuację, będą ogólnie dostępne (już dziś zdjęcia NASA "z nieba" nie są objęte prawem autorskim).

Każdy jest do zastąpienia. Potrzebny jest poemat by uświetnić bankiet? Możesz zwrócić się do dowolnego z coraz liczniejszej rzeszy wprawnych w języku; za chwile zwrócisz się do swojej lodówki, która będzie miała opcje "create poem". Nikt się nie zorientuje, że to lodówka, a może to właśnie będzie modne - "jaki dziś wiersz udało się wygenerować twojej lodówce"? Potrzebujesz obraz? Proszę bardzo. Zasada jest podobna. Lodówka potrafi też generować (bo nie "tworzyć" w dzisiejszym rozumieniu tego słowa, które przypisałbym do sfery prawa autorskiego) grafiki. W menu GIMPa jest możliwość wyboru sposobu przekształcenia - kubizm, ekspresjonizm, pop-art? Nie ma problemu.

Shocked Poetry

"Welcome to Shocked Poetry! Create a poem or poetry e-greeting card online. Add your poem to our online poetry collection"

Twój ulubiony serwis wprowadził abonament? Wiadomości z konkretnego dnia nie znikną. Na pewno skomentowało je wiele różnych, niezależnych od siebie źródeł. Zapytaj lodówkę, co się dziś stało. Co stało się trzy tygodnie temu. Niech wybierze najrozsądniejszą linie komentarzy, odpowiadającą twojemu statusowi społecznemu, stanowi posiadania, doświadczeniom, byś wiedział, co masz o tym myśleć. A co powinieneś myśleć, gdybyś miał inny profil użytkownika? Klik!

Niedawno widziałem taki film na YouTube, w którym wygenerowany przez program awatar "czytał" wiadomości dnia. Czerpie z Google, ale może z dowolnego źródła. Byle było dostępne, a będzie coraz bardziej dostępne. Właśnie próbuje znaleźć tę witrynę. Trochę mnie irytują kolejne nieudane próby zadania dobrego pytania wyszukiwarce. Nadal szukam. Wiem, że to w Sieci jest, bo przecież widziałem kilka odcinków. A gdybym nie wiedział, że to tam jest, to czy potrafiłbym znaleźć? Już teraz blogerzy konkurują z etatowymi dziennikarzami, a jak ich zaraz zastąpi wirtualny awatar? Próbowaliście znaleźć kiedyś "serwis newsowy" w serwisach newsowych? To jak szukać "internetu" w internecie (albo cukru w cukrze). Nie chodzi mi o serwis Ananova, którego uruchomienie zapowiadano jeszcze w 2000 roku, a który nadal jest „w przygotowaniu”... Chyba po to będą w przyszłości znaki towarowe, by udawało się łatwiej znaleźć jakieś treści. Znak towarowy jako słowo kluczowe w wyszukiwarce. Gorzej, jak nie znasz albo nie pamiętasz tego słowa (serwis, którego szukam przecież się też jakoś oryginalnie nazywał). Mam! "News at Seven" newsbot. Ufff. Ciężko było.

News at Seven - screenshot

News at Seven to projekt akademicki, realizowany w ramach Northwestern University's Intelligent Information Laboratory (InfoLab). Działa to tak, że algorytm automatycznie generuje warstwę słowną i podkłada tło za wirtualną prezenterką. Informacje pochodzą z różnych źródeł, z Google News, z blogów, z różnych agregatorów... Wirtualna prezenterka mówi do słuchacza w sposób automatycznie wygenerowany. Wszystko będzie z czasem można parametryzować. W trakcie poszukiwań, przy okazji, znalazłem serwis newsowy czytany przez awatara z SecondLife - SLObserver TV #001 SecondLife News, ale to wszystko było wcześniej dopracowane przez człowieka, a News at Seven ma być całkiem automatycznym serwisem newsowym.

Prywatność? Wobec "zdjęć z nieba", wszechobecnych mikrofonów (już w Holandii przecież testują - to nie science fiction), generujących sample dla domeny publicznej prywatność musi zyskać nowe znaczenie. Może przetrwa jako piękne imię żeńskie? Wówczas pisane z wielkiej litery. Ktoś o chorych upodobaniach może sobie zażyczyć porannego serwisu newsowego, prezentującego 10 najczęściej oglądanych (albo najbardziej komentowanych) dziś scen przeciągania się w łóżku znanego polityka (samego lub wraz ze swoją żoną/kochanką - niepotrzebne odznaczyć w panelu kontrolnym). Na razie można sobie w internecie obejrzeć stosunek seksualny znanej top modelki Sąd zarządził zamknięcie YouTube, ale przecież to nie pierwszy przypadek. Nowe trendy wyznaczała przecież Parys Hilton (por. Prywatność bogaczy i gwiazdek)...

Zaryzykuje postawienie tezy: w społeczeństwie prawdziwie informacyjnym informacja nie ma wartości ekonomicznej. I nawet nie ma jej umiejętność selekcjonowania i analizy informacji. Wystarczy popatrzeć na analizy prawne. Powiedz mi jaką tezę potrzebujesz udowodnić - można wówczas wybrać z katalogu autorów takiego, który przygotuje argumentację najbliższą oczekiwanej. W środowisku konkurencyjnym jest ich wielu. Ktoś uzna, że sygnalizowany wyżej kłopot ze znalezieniem "News at Seven" przeczy tezie o stopniowym zmniejszaniu się znaczenia selekcji informacji. A przecież i tak znalazłem ten serwis tylko dlatego, że się kiedyś na niego natknąłem. Świat składa się z takiej ilości dostępnej informacji, że nikt nie jest w stanie ich wszystkich przyswoić. Do szczęścia potrzeba tylko niewielkiej ich części. Zresztą z czasem wystarczy poprosić odpowiednio oprogramowaną lodówkę.

Lodówka. To lodówka ma wartość ekonomiczną. A raczej nie tyle lodówka, co nadające się do spożycia fragmenty rzeczywistości, które się zwykle z lodówki wyjmuje. Pełna lodówka. Dach nad głową (gdy pada), wygodne łóżko (gdy chce się wypocząć). Zdrowie, bezpieczeństwo twoje i twojej rodziny. Wartości uniwersalne. Ale stopniowo, coraz mniejszą wartość ma informacja i sposób jej ustalania. Póki jednak jeszcze ma znaczenie kto jaką informacją dysponuje - można na tym wciąż budować modele biznesowe. Doraźne, wykorzystujące sprzyjający wiatr. Kto wie na czym ludzie będą zarabiać za kilka lat? Na reklamach, płatnym dostępie do treści, czy raczej na "świńskiej górce"?

A na obrazku w leadzie: Tarsjusz czyli Wyrak (rodzina ssaków naczelnych zaliczanych do małpiatek). Narysowałem i umieściłem w Wikimedia Commons. Dziś jest mnóstwo zdjęć Tarsjuszy, ale nie tak dawno w encyklopediach były tylko obrazki przedstawiające to zwierzątko.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Program piszący wiersze po polsku

W sieci jest już od pewnego czasu dostępny co najmniej jeden program piszący wiersze po polsku: http://derbeth.w.interia.pl/poeta/.
Ponieważ także ma interfejs WWW można powiedzieć, że lodówka jest w stanie "przemówić" (wbudowanie syntezatora mowy nie stanowi zbytniego problemu) do użytkownika wierszem w jego ojczystym języku...

Nasuwa mi sie jeden komentarz ...

Pamietam konferencje z przed 2-3 lat na ktorej dyrektor zlikwidowanego (niestety!) Departamentu Spoleczenstwa Informacyjnego (ze wstydem ale nazwiska nie pomne :-( ) opowiadal o problemach, z ktorymi borykamy sie teraz. W jego opinii gwaltowny postep technologiczny spowoduje ze kiepska infrastruktura dostepowa, brak e-uslug, wartosciowych tresci cyfrowych czy niedostatek umiejetnosci za kilka / kilkanascie lat beda mialy znaczenie czysto historyczne.
Wskazywal zas ze pojawia sie nowe problemy, o ktorych mamy co najwyzej mgliste wyobrazenie. I cos w tym jest ...

Społeczeństwo postinformacyjne...

...nadejdzie tak, jak postindustrialne po rewolucji przemysłowej. To co napisałeś w najlepszy znany mi dotąd sposób przybliża obraz tej transformacji. A co nastąpi po etapie społeczeństwa postinformacyjnego? Neurotechnologiczne? Biosieciowe?

Trochę inaczej o

Trochę inaczej o przyszłości, ale też trochę podobnie pisze Jacques Attali:

Krótka historia przyszłości

Informacje nas zalewają.

Informacje nas zalewają. Ale takie, które nie mają dużej wartości. Większość z nich stanowi jedynie szum informacyjny.

Informacje są kopiowane z serwisu do serwisu. Trudno dojść do ich źródła, często okazuje się że był to czyjś blog. Opinię jednej osoby opublikuje jakiś serwis, a następne powielą ją kolejne, korzystając z tego serwisu. W ten sposób plotka zostanie uwiarygodniona w oczach czytających.

Spójrzmy na Wikipedię. Jaką mamy korzyść z danych, które każdy może zmienić w dowolnej chwili?

Spreparowanie i uwiarygodnienie dowolnych informacji nie stanowi większego problemu. Możemy wymyśleć dowolne wydarzenie, stworzyć odpowiednie fotomontaże i umieścić to wszystko w różnych formach w wielu miejscach sieci. Nasze nieprawdziwe informacje zostaną wykorzystane przez innych i zaczną żyć własnym życiem.

W tym kontekście rzetelne informacje, zdolność ich wyszukiwania, wyławianie ze zgiełku nabierają coraz większej wartości. Chyba, że nie zależy nam już na prawdziwych informacjach, zadowalając się wytworem zbiorowej świadomości Internetu.

argumentacja- niespójna i wewnętrznie sprzeczna ;-(

Obawiam się, że spał Pan na zajęciach z ekonomii,na których tłumaczyli sens zdania i teorii,z jaką Pan polemizuje. Znając dobrze mechanizmy prawne i ekonommiczne mogę stwierdzić, że właśnie sam Pan sobie zaprzeczył ;-). Podstawowym argumentem wspierającym analizowaną tezę jest stara maksyma praktyków-prawników - pokaż mi człowieka, znajdę na niego paragraf:-). Ale właśnie ona udowadnia, że każda informacja ma wartóśc ekonomiczną. Trzeba tylko umieć dostrzeć znaczenie slowa "wartość". Zachłanny Polak jeśli mówi o wartośći myśli - "dużo i dobrze". Ale wartość może być i minimalna i maksymalna, a wciąż pozostaje wartością;-). Jeśli prawnik chroni interes klienta, nie czyni nic innego jak selekcja informacji pod kątem ich wartości, choć lepiej byłoby powiedzieć: użyteczności. Wybiera te najlepiej realizujace cel (klienta i/lub pański;-)) czyli maksymalnie uzyteczne w danej chwili. Stara sie natomist pominąc, zmarginalizowac te w jego ocenie mniej istotne. Każda informacja ma wiec jakąś wartość ekonomiczną -niezależnie skąd pochodzi i czy jest prawdziwa. Wartość nadają jej ludzie, którzy, sie nią posługują. Można zaryzykowac twierdzenie-nic odkrywczego w swiecie ekonomii:), iż informacja to nic innego jak niematerialna kategoria dobra czy usługi -też jest przedmiotem obrotu gospodarczego. Jak każde dobro czy usługa ma więc swą wartość. To jedna z fundamentalnych prawd ekonomii -w skali mikro i makro:-)

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>